Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
ciekawy

Mord pod Ciepielowem - zbrodnia wojenna Wehrmachtu w 1939r.

Rekomendowane odpowiedzi

Tomasz N   

Skąd taki domysł?

Bo nic się nie dzieje i tak jest przez 6 lat, więc jaki to łakomy kąsek ?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
atrix   

Tomasz N napisał

Bo nic się nie dzieje i tak jest przez 6 lat, więc jaki to łakomy kąsek ?

Jak się nic nie działo, coś się działo. Śledztwo było, a że bez rozmachu i efektów to inna sprawa.

Tak w 1955 roku kiedy powstawała Bundeswehra nie wykorzystano listu.

A kiedy go zaczęto wykorzystywać propagandowo pod koniec lat 60' Bundeswehra już istniała tak samo jak EWO. Którego umowa została zawarta na 50 lat.

Tak więc teza polityczna o spreparowaniu listu na w/w wydarzenia na niewiele się zdała.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Tak w 1955 roku kiedy powstawała Bundeswehra nie wykorzystano listu.

A kiedy go zaczęto wykorzystywać propagandowo pod koniec lat 60' Bundeswehra już istniała tak samo jak EWO. Którego umowa została zawarta na 50 lat.

Wykorzystać można jedynie gdy może dać to skutek. A decyzja o postaniu Bundeswehry została podjęta nie w 1955 r., a pięć lat wcześniej. I to dokładnie 11 sierpnia 1950 r. List monachijski konsulat wysłał do polskiej Misji Wojskowej w Berlinie 10 sierpnia 1950 r., czyli podczas trwania narady na której podjęto tę decyzję. Do Polski trafił dopiero 28 sierpnia, więc kiedy było po ptokach.

Propagandowo to pierwszy był Gumkowski cztery lata wcześniej.

Bundeswehra istniała, bo miała na to 9 lat, ale EWO nie mogło istnieć, bo nie powstało. A perypetie związane z jego niepowstaniem miały kumulację akurat podczas uruchomienia pospiesznego śledztwa w sprawie mordu pod Ciepielowem.

Tak więc teza polityczna o spreparowaniu listu na w/w wydarzenia na niewiele się zdała.

Zgadza się, ale czy te korelacje czasowe nie pozwalają postawić tezy, że próbowano ?

Edytowane przez Tomasz N

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
atrix   

Na forum pisałem że list mógł się również pojawić z przyczyn Katynia. By odwrócić uwagę Polski i polaków od sprawy wschodniej.

Około roku 1950 została powołania tzw komisja katyńska izby reprezentantów kongresu USA.

KOMISJA 'KATYŃSKA' IZBY REPREZENTANTÓW KONGRESU USA, 1951-1952

Witold Wasilewski

[the contents of any particular reference in the text of this article may be accessed by 'clicking' on the number of that reference provided in square brackets]

W roku 1951 Izba Reprezentantów Kongresu Stanów Zjednoczonych powołała do życia komisję do zbadania okoliczności zbrodni katyńskiej. Od popełnienia przez Sowietów w roku 1940 mordu na oficerach polskich minęło jedenaście lat, od jego ujawnienia przez Niemców w roku 1943 lat osiem.

Przyczyny podjęcia, w tym właśnie momencie, przez jeden z najwyższych organów władzy USA kwestii zbrodni należy upatrywać w ówczesnej sytuacji międzynarodowej. Jeszcze w czasie II wojny światowej otrzymywały mocarstwa anglosaskie: USA i Wielka Brytania, wiarygodne informacje o charakterze, rozmiarze i co najistotniejsze sprawcach straszliwego mordu na polskich jeńcach wojennych. Obawiając się jednak wyjścia ZSRS z koalicji antyhitlerowskiej wolały w tej sprawie milczeć, co faktycznie oznaczało akceptację szerzonej przez propagandę sowiecką kłamliwej, spreparowanej przez sowiecką Komisję Specjalną Nikołaja Burdenki w roku 1944, wersji o odpowiedzialności niemieckiej za zbrodnię. Franklin D. Roosevelt osobiście pilnował, by informacje o Katyniu nie psuły atmosfery stosunków amerykańsko-sowieckich. Również po drugiej wojnie podejmowanie sprawy Katynia, wobec chęci szukania modus vivendi ze Stalinem, uznano w Anglii i odgrywających wiodącą rolę w świecie zachodnim Stanach Zjednoczonych za 'zbędny luksus'. Jednak rozwój wydarzeń na świecie: rozwianie się wiary Anglosasów w pokojowe współistnienie z blokiem sowieckim i początek 'zimnej wojny" sprawiły, że w Waszyngtonie uznano niepisany, respektowany od procesu norymberskiego 1945-1946 do końca lat czterdziestych, układ o niepodejmowaniu kwestii sowieckich zbrodni z czasów wojny, za niebyły. Przy czym, co stanowi ironię historii, podjęcie w Waszyngtonie sprawy mordu dokonanego pod Smoleńskiem zdecydowało się na Dalekim Wschodzie. Tak, jak zdecydowane przejście do polityki powstrzymywania komunizmu i rywalizacji z ZSRS, rozpoczęło się w USA nie w związku z sowietyzacją Europy Środkowej, a po szokującym Departament Stanu i większość polityków zwycięstwie komunistów w Chinach w roku 1949, tak przejście w fazę ostrej konfrontacji i determinacja do użycia szerokiej gamy środków dla zwalczania komunizmu pojawiła się po inwazji komunistycznej na Koreę, w połowie roku 1950 [1]. Sygnałem zmiany atmosfery w USA w kierunku umożliwiającym podniesienie sprawy katyńskiej było powołanie w roku 1949 przez Arthura Bliss Lane komitetu do sprawy zbadania mordu katyńskiego (The American Committee for the Investigation of the Katyn Massacre, Inc.), ale była to cały czas tylko inicjatywa grupy obywateli amerykańskich - można by powiedzieć komitetu społecznego - a nie władz USA. Znamiennym jest, że jeszcze w roku 1950, z audycji Józefa Czapskiego dla Głosu Ameryki, Departament Stanu (amerykański odpowiednik ministerstwa spraw zagranicznych), za pośrednictwem urzędników rozgłośni polecił usunąć wszystkie wzmianki o Katyniu, włącznie z samym słowem Katyń [2]; rok później działała już oficjalna komisja najwyższej władzy ustawodawczej USA do sprawy Katynia! W arsenale działań, towarzyszących otwartej wojnie w Azji, kluczowe zadanie przypadło bowiem propagandzie, stąd rozwój rozgłośni nadających do bloku sowieckiego, stąd też wydobycie na światło dzienne treści niewygodnych dla stojącego za komunistami chińskimi i koreańskimi Związku Sowieckiego. Taki, uwikłany w politykę chwili, był kontekst ustanowienia Komisji Katyńskiej Kongresu, co jednak nie przeszkadzało jej autentycznemu dążeniu dojścia do prawdy i rozgłoszenia jej w świecie. Szczególnie, iż dla szeregu jej członków, niezależnie od celów politycznych, wyjaśnienie prawdy materialnej i napiętnowanie winnych, stało się niewątpliwie, zwłaszcza w toku wychodzenia na światło dzienne straszliwych faktów, motywem zasadniczym, samym w sobie i nie potrzebującym innych uzasadnień.

Podstawa prawna, zasady procedowania i skład osobowy Komisji

KOMISJA SPECJALNA DLA ZBADANIA FAKTÓW, DOWODÓW I OKOLICZNOŚCI ZBRODNI W LESIE KATYŃSKIM (SELECT COMMITTEE TO CONDUCT AN INVESTIGATION OF THE FACTS, EVIDENCE AND CIRCUMSTANCES OF THE KATYN FOREST MASSACRE), jak brzmiała oficjalna nazwa organu, określanego z reguły skrótowo mianem Komisji Katyńskiej Kongresu, została powołana przez Izbę Reprezentantów (czyli niższą) 82 Kongresu na mocy rezolucji nr 390, w roku 1951. Czynności miała rozpocząć na początku roku 1952. Podstawy formalne jej działań oraz zadania przed nią postawione zostały określone we wspomnianej uchwale izby niższej amerykańskiego parlamentu. Konstrukcja prawna Komisji wpisywała się w tradycję funkcjonowania podobnych, wkraczających śmiało w domenę władzy sądowniczej, ciał śledczych, powoływanych przez najwyższą władzę ustawodawczą Stanów Zjednoczonych i zadających kłam rzekomo wzorcowemu trójpodziałowi władzy w ojczyźnie demokracji. Komisja (Committee) była ciałem o uprawnieniach prokuratorskich - nie stawienie się na jej wezwanie (subpena), czy w inny sposób utrudnianie jej działań, podlegało sankcji prawnej. Wynikiem jej działania nie był wykonywalny w świetle prawa wyrok, a raport końcowy, którego treść zawierały: orzeczenie o prawdzie w materii podlegającej jej badaniu oraz wnioski do Kongresu, co do dalszego postępowania w obszarze stanowiącym pole zainteresowania komisji. Czytelnik polski najprościej może uzmysłowić sobie charakter amerykańskich komisji Kongresu tego typu przez odniesienie do działań współczesnych komisji śledczych Sejmu RP, wzorowanych na komisjach zza oceanu. Pamiętać jednak należy o niepodważalnym dla nikogo autorytecie odpowiednich komisji Kongresu i głęboko, już w czasie funkcjonowania Komisji Katyńskiej, ugruntowanej praktyce ich działania. Przykładem komisji o uprawnieniach śledczych mogły być: Komisja Izby Reprezentantów do spraw Działalności Antyamerykańskiej oraz Senacka Stała Podkomisja Bezpieczeństwa Wewnętrznego McCarthy'ego [3]. Konkretny cel działania, mogący dotyczyć bardzo szerokiej gamy zagadnień, przede wszystkim wewnętrznych, ale jak widać na przykładzie katyńskim, również międzynarodowych, każdorazowo określała Izba rezolucją. W sumie zapewniało to dużą sprawność i skuteczność tych instytucji.

Zgodnie z praktyką parlamentarną USA, Kongres ma pełną swobodę w formułowaniu komisji i zlecaniu im wyznaczonych zadań; pamiętać należy, iż komisje są każdorazowo zapisywane w regulaminie, a stałość ich zadań, jeśli zachodzi, jak w wypadku, na przyklad, komisji budżetu lub obrony, wynika z tradycji i przyzwyczajenia. Regulamin, inny dla Izby Reprezentantów, inny dla Senatu, ustalają dowolnie kongresmani. Formy działania Kongresu, czego nie należy mylić z miejscem w systemie demokracji, nie są nawet w części tak dokładnie opisane, jak przyzwyczajeni są do tego Europejczycy. Kongres USA stosuje takie, nie naruszające konstytucyjnego porządku, metody w swoim działaniu, jakie sam uzna za stosowne dla rozwiązania stojącego przed nim zadania. W wypadku sprawy katyńskiej uznał za właściwe powołanie Komisji Specjalnej, której cel działania jasno precyzowało stwierdzenie o jej przeznaczeniu do przeprowadzenia dogłębnego śledztwa nad faktem i okolicznościami masakry tysięcy polskich oficerów, których zwloki odkryto w nieoznakowanych wykopach ziemnych w lesie katyńskim pod Smoleńskiem (o Miednoje i Charkowie nadal w tym czasie nie było jeszcze wiadomo), na terenie okupowanym w chwili ujawnienia zbrodni przez Niemców, a wcześniej przez ZSRS. Dochodzeniem miały być też objęte wypadki mające miejsce bezpośrednio przed, jak i po dokonaniu zbrodni, której sprawcy w samej rezolucji nie wymieniano, pozostawiając to ustaleniom Komisji. Reszta była szablonem. Całość postanowienia zwykle była zwięzła i komunikatywna, odbiegając od europejskiego bełkotu prawno-administracyjnego, co pozwało postronnym obserwatorom łatwo zrozumieć motywy powołania Komisji. Lapidarna była też Rezolucja (Resolution) 390, ustanawiająca Komisję Katyńską.

Członków Komisji Katyńskiej, na mocy Rezolucji i zgodnie z praktyką, powołał Przewodniczący (Speaker) Izby Reprezentantów, opierając się o wcześniejsze konsultacje z liderami demokratów i republikanów w Izbie, co miało zapewniać reprezentatywność organu i pomóc w selekcji przydatnych dla jego działań członków. W przypadku Komisji Katyńskiej, nie zatrącającej działaniami o najżywotniejsze interesy głównych sił politycznych kraju, kluczowe znaczenie dla włączenia do niej miała niewątpliwie chęć kandydata do uczestniczenia w jej pracach. Jak się zdaje, w tym wypadku, na co może wskazywać dublowanie się reprezentantów z jednego stanu, sporów o miejsca nie było. Motywami mobilizującym do zgłoszenia chęci pracy w Komisji Katyńskiej mogły być: znajomość i wcześniejsze zaangażowanie w propagowanie wiedzy o zbrodniach sowieckich, czy szerzej działalność antykomunistyczną oraz osobiste kalkulacje danego kongresmana na osiągnięcie korzyści politycznej, na przykład poprzez przychylne nastrojenie elektoratu antykomunistycznego i polskiego. W skład Komisji Katyńskiej weszli: Daniel L. Flood z Pensylwani (demokrata), Thaddeus M. Machrowicz z Michigan (demokrata), George A. Dondero również z Michigan (republikanin), J. Foster Furcolo z Massachusetts (demokrata), Alvin K. O'Konski z Wisconsin (republikanin), Timothy P. Sheehan z Illinois (republikanin) oraz Ray J. Madden z Indiana (demokrata). Ostatni z wymienionych został powołany przez uprawnionego do dokonania nominacji w rezolucji inicjującej Przewodniczącego Izby, na przewodniczącego komisji, nazywanej potem od jego nazwiska często Komisją Maddena. Rola przewodniczącego, dysponującego jak pozostali członkowie jednym głosem, była w pracach Komisji najistotniejsza; dla innych jej członków - działających przecież w wielu komisjach Izby i na jej posiedzeniach plenarnych oraz pracujących na rzecz reelekcji w terenie - Komisja Katyńska była jednym z wielu obowiązków do wypełnienia. Przewodniczący Ray J. Madden, odpowiedzialny za organizację jej prac, de facto decydował o dynamice i sprawności działań całego organu, ustalając daty i porządek posiedzeń, prowadząc je, a tym samym i odbywające się na nich przesłuchania. Komisja pracowała również z dokumentami i opiniami biegłych, korzystając oczywiście z zaplecza eksperckiego. Kierował nim, również uprawniony do zadawania pytań świadkom, szef jej biura i zespołu ekspertów (Chief Councel), John J. Mitchell [4]. Uchwały Komisji, w tym Raport Końcowy (Final Report - House Report No. 2505), zapadały, jako nie regulowane żadnymi specjalnymi zasadami, zwykłą większością głosów, przy zwykłym kworum, co w praktyce oznaczało konieczność oddania trzech głosów ZA w obecności czterech członków komisji. Nie miały jednak te wyliczenia znaczenia w wypadku prac komisji, w której tak ze względu na jej specjalny charakter, jak i nie traktowanie zagadnienia, jako powodującego wewnątrzamerykańskie napięcia, na przykład na linii demokraci-republikanie, dążono, z sukcesem, do jednomyślności, jeśli widząc jakiś arytmetyczny problem, to raczej w gromadzeniu kworum (vide posiedzenie inauguracyjne), niż w gromadzeniu większości dla przegłosowania swojego wniosku. W tej komisji do sprawy 'polskiej' poglądy ucierano, jak na wyjątkowo spokojnym sejmie w szesnastowiecznej Polsce, jeśli by użyć takiego 'polskiego' porównania.

Sam skład Komisji był bardzo znamienny i bardzo... polski. Może przesadą byłoby stwierdzić, że wnikliwy obserwator ówczesnego życia politycznego Ameryki, nawet nie znając jej nazwy, mógłby zgadnąć jakim obszarem tematycznym zajmują się członkowie Komisji, ale po zestawieniu ich nazwisk z jej tytułem, wnioski co do przyczyn takiego jej składu musiały nasuwać się od razu. Był on nie przypadkowy. Thaddeus (Tadeusz) Machrowicz z Michigan był kongresmanem polskiego pochodzenia, korzeni polskich można doszukiwać się także u Alvina O'Konski'ego (Okońskiego?) z Wisconsin, którego nazwisko złośliwie komentowała następnie prasa PRL. Timothy Sheehan był kongresmanem ze skupiającego ówcześnie absolutnie najliczniejszą Polonię w USA stanu Illinois, w którym położone jest najbardziej 'polskie' miasto Ameryki - Chicago (szczególnie wyraźne było to wówczas, kiedy nowojorski Greenpoint nie mógł jeszcze konkurować z chicagowskim Jackowem). Kolejnym stanem o bardzo dużej Polonii był Michigan z wielkoprzemysłowym Detroit, wspomnianego już Machrowicza. Dla występującego jako polityk pochodzenia polskiego Machrowicza i startującego z Illinois Sheehan'a pozyskanie Polonii i jej głosów w wyborach było niewątpliwie sprawą kluczową z punktu widzenia szans na reelekcję. Wytknęła im to prasa komunistyczna w Polsce suponując, iż ich zaangażowanie w sprawę płynęło wyłącznie z właściwego zgniliźnie zachodniej demokracji karierowiczostwa i chęci pozyskania głosów w kolejnych wyborach. Warto zauważyć, na co nie zwrócili uwagi warszawscy propagandyści, że faktycznie również cała reszta członków Komisji pochodziła z obszaru Ameryki zamieszkiwanego przez znaczącą liczbę ich współobywateli pochodzenia polskiego, a mianowicie: północnego wschodu i rejonu Wielkich Jezior z Detroit i Chicago; nawet mniej 'polska' Indiana Maddena była stanem rejonu Wielkich Jezior, graniczącym z Illinois, Michigan i Ohio. Nadreprezentacja osób pochodzenia polskiego, w tym najświeższej wówczas emigracji wojennej, w stanach kongresmanów wyznaczonych na członków Komisji, była uderzająca; żaden nie wywodził się z głębokiego Południa i Zachodu, gdzie tradycyjnie żyło bardzo mało Polaków. Stwierdzić jednak należy, że geograficzno-etniczny aspekt składu Komisji, jak i inne, stricte amerykańskie uwarunkowania jej działań (włącznie z relacjami pomiędzy kongresmanami a Administracją) nie odegrały podczas samych jej prac istotnej roli.

Dla sprawy Katynia najważniejsze było, że została podniesiona w bezpośrednim związku z polityką światową, uwarunkowana w składzie wewnątrzamerykańskimi stosunkami, Komisja Katyńska uzyskała w roku 1951 roku zadania, uprawnienia i kształt, których właściwe wykorzystanie mogło uczynić bardzo wiele dla ujawnienia prawdy o sowieckim mordzie na polskich oficerach.

Działalność Komisji Katyńskiej Kongresu USA, 1951-1952

Wedle pierwotnego planu, Komisja miała rozpocząć przesłuchania dopiero w roku 1952. Jednak ze względu na nadzwyczajne okoliczności Madden zwołał pierwsze posiedzenie już na 11 października 1951 roku, o godzinie 9:30. Oprócz przewodniczącego, spośród członków Komisji obecni byli: Machrowicz, Dondero i Furcolo, co dawało kworum; pozostali nie mogli, bądź nie zdążyli, przybyć do Waszyngtonu na nieoczekiwane wezwanie. W posiedzeniu wzięli natomiast udział kongresmani o polsko brzmiących nazwiskach: John C. Kluczynski z Chicago (Illinois); Alfred D. Sieminski (New Jersey); Antoni N. Sadlak (Connecticut); Edmund P. Radwan (New York) [5]. Nagłość decyzji była spowodowana koniecznością przesłuchania świadka, który za dwa tygodnie miał udać się na front koreański, co można uznać za swoiste memento okoliczności politycznych, w jakich została powołana Komisja. Tym pierwszym świadkiem był amerykański podpułkownik, Donald B. Stewart, który w lutym roku 1943 dostał się do niemieckiej niewoli w Afryce Północnej i w końcu kwietnia tegoż roku został zmuszony przez Niemców do wzięcia udziału w wyjeździe grupy oficerów alianckich - jeńców wojennych - do Katynia i uczestniczenia w wizji lokalnej miejsca ekshumacji zwłok pomordowanych [6]. Teraz zeznawał pod przysięgą o tym, co widział, a jako oficer amerykański, znany kongresmanowi Dondero od roku 1936 z West Point (co zostało zgłoszone do protokołu przesłuchania), był dla Komisji niewątpliwie świadkiem o szczególnie dużym stopniu wiarygodności. Stąd wezwanie go i zwołanie Komisji w trybie pilnym, mimo, iż nie działało jeszcze jej biuro i zaplecze eksperckie. Przesłuchanie Stewarta wypełniło całą pierwszą sesję Komisji, inaugurując jej prace, które od początku kolejnego roku potoczyły się już planowym i dynamicznym trybem, obejmując dziesiątki przesłuchań oraz prezentacji: pisemnych zeznań, relacji, dokumentów i dowodów rzeczowych (exhibits).

Drugą sesję rozpoczęto 4 lutego 1952 przesłuchaniem płk. Johna H. Van Vliet [7]. Zakończono ją, formalnie finalizując część śledczą działań Kongresu w sprawie katyńskiej, przesłuchaniem gen. Claytona Bissell 14 listopada tegoż roku [8]. Równolegle prezentowano przed Komisją dowody rzeczowe, które po uznaniu za wartościowe, numerowano i włączano do akt sprawy. Dotyczyły one samej zbrodni, bądź świadków. Dokumenty, listy, memoranda, zdjęcia etc., przedkładane niezależnie od konkretnych przesłuchań, przygotowywał dla Komisji John J. Mitchell - na przykład w początkowej (4-7 lutego) części drugiej sesji, na jego wniosek załączono do protokołu korespondencję Tadeusza Romera z Wiaczesławem Mołotowem [9]. Poważną ilościowo, ale i niewątpliwie jakościowo, część dowodów rzeczowych stanowiły materiały dostarczone przez Rząd RP na wychodźstwie [10]. Niektóre dowody rzeczowe dostarczali sami przesłuchiwani; ostatnimi, uzyskanymi tym sposobem, były dokumenty dotyczące drogi życiowej i kariery gen. Bissell, a wśród nich nadający mu Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski z podpisem gen. Sosnkowskiego.

W sumie Komisja przesłuchała osiemdziesięciu jeden istotnych dla sprawy, wzywanych czasem parokrotnie, świadków oraz przyjęła zeznania około dwustu kolejnych, których wyjaśnienia miały dla sprawy poboczne znaczenie. Ponadto zebrano około sto pisemnych oświadczeń i relacji od świadków oraz zbadano sto osiemdziesiąt trzy dowody rzeczowe, uzyskując przy tym wgląd do dokumentacji Departamentów: Stanu (spraw zagranicznych) i Wojny (obecnie Obrony). Poza Stanami Zjednoczonymi przesłuchania Komisji prowadzone były w: Londynie, Frankfurcie nad Menem, Berlinie i Neapolu, gdzie na miejscu przebywali świadkowie, głównie polscy, istotni dla sprawy. Czynności prowadziła również, w mającym od zakończenia wojny specjalny status Berlinie, podkomisja Komisji Maddena. W samych Stanach Zjednoczonych poza stolicą, posiedzenia odbywały się jeszcze w Chicago, co w kontekście znanych już faktów jest zrozumiałe. Wśród świadków Komisji był na przykład Ferdynand Goetel, uczestnik słynnej misji do Katynia w roku 1943 i autor raportu o mordzie dla Międzynarodowego Czerwonego Krzyża; osoba tyleż zasłużona dla wyjaśnienia sprawy Katynia, co budząca kontrowersje w związku z niesprawiedliwym zarzutem kolaboracji z Niemcami. Listę interesujących świadków można ciągnąć długo, należy jednak wspomnieć przynajmniej dwa, wiele mówiące nazwiska: byłego premiera rządu polskiego, Stanisława Mikołajczyka i byłego ambasadora USA w Moskwie, W. Averell'a Harrimana, zeznających w drugiej, wyznaczanej datami 3 czerwca i 14 listopada, fazie działań Komisji, gdy koncentrowała się ona na naświetleniu kontekstu zbrodni, której anatomię poznała już i solidnie udokumentowała. Znanym stał się też, tyle że nie ze względu na (wątpliwą) wartość merytoryczną składanych zeznań, a sposób ich złożenia, świadek występujący incognito jako John Doe 1 [11], który stanął przed Komisją zamaskowany, co propaganda peerelowska usiłowała wykorzystać do ośmieszenia, a przez to zdeprecjonowania Komisji, jej działań i ustaleń.

Całość zapisu przesłuchań świadków przez Komisję i załączone do nich dowody rzeczowe (co nie jest równoznaczne wszystkim materiałom ze śledztwa), rozpoczęto na podstawie protokołów wydawać już od stycznia roku 1952, jako oficjalny druk kongresowy, na użytek członków Komisji i innych kongresmanów. Edycja, składająca się z siedmiu części i licząca przeszło dwa tysiące stron, nie została dotychczas w Polsce przyswojona; w okresie PRL w drugim obiegu fragmenty protokołów wydał podziemny Instytut Katyński z Krakowa (tzw. Macedońskiego), zeznanie Ferdynanda Goetla przypomnieli niedawno, całkiem słusznie jako sporą ciekawostkę, Stanisław M. Jankowski i Ryszard Kotarba [12]. Wydawnictwo Kongresu, z zapisem tak istotnego dla wyjaśnienia sprawy katyńskiej dochodzenia, nie znalazło się w zasobach bibliotecznych Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu (KŚZPNP), a tym samym obecnie Instytutu Pamięci Narodowej (IPN). Jeden z nielicznych przekazanych do Polski egzemplarzy znajduje się w Bibliotece Sejmowej, opatrzony pieczęcią kongresmana Ray'a Maddena, wskazującą go jako darczyńcę [13].

Konkluzją, wynikającą z prac Komisji w latach 1951-1952, było jej jednomyślne i bezwarunkowe stwierdzenie odpowiedzialności sowieckiego aparatu bezpieczeństwa za wymordowanie polskich oficerów w 1940 roku. Raport Końcowy (Final Report) przyjęty został przez Izbę i skierowany do druku z datą 22 grudnia 1952 roku, jako Raport Izby Reprezentantów nr 2505 [14]. W stanowiącym jego załącznik wyciągu z Raportu Preliminaryjnego (Interim Report) jednoznacznie stwierdzono:

... Komisja jednomyślnie i ponad wszelką wątpliwość [beyond any question of reasonable doubt] stwierdza, że sowieckie NKWD (Ludowy Komisariat Spraw Wewnętrznych) popełnił masowe morderstwo na polskich oficerach i przywódcach intelektualnych [intellectual leaders] w Lesie Katyńskim koło Smoleńska, Rosja. [15]

W dalszej części konkluzji liczbę zamordowanych określono na piętnaście tysięcy jeńców z Kozielska, Starobielska i Ostaszkowa [16]. Wbrew wcześniejszym twierdzeniom niemieckim i sowieckim, zgodnie ze słuszną konkluzją kongresmanów:

- w Katyniu zostali zamordowani (massacred) tylko jeńcy z Kozielska;

- jeńcy ze Starobielska i Ostaszkowa zostali straceni w podobny, brutalny sposób (executed in a similar brutal manner);

- jeńców ze Starobielska unicestwiono (disposed of) niedaleko Charkowa; tych z Ostaszkowa spotkał podobny los ([they] met similar fate). [17]

Brak precyzji w określeniu liczby ofiar wśród których nie uwzględniono Polaków z więzień na okupowanych Kresach RP oraz wątpliwości co do innych niż Katyń miejsc kaźni i pochówku nie zmieniają faktu prawidłowego uchwycenia przez kongresmanów skali mordu i podsumowania go w istocie, jako zbrodni masowej, dokonanej przez instytucję państwa sowieckiego. Tym samym zbrodnia obciążała Związek Sowiecki, którego rząd kongresmani napiętnowali w tekście jako odmawiający współpracy przy wyjaśnianiu całej sprawy, niedwuznacznie sugerując jego winę, a równocześnie kilkukrotnie używając przy opisie sprawy ogólnego terminu "Russians", czyli, po prostu - Rosjanie [18]. Pamiętać przy tym należy, iż Raport nie był wyrokiem wskazującym i skazującym winnych, a konkluzją o stanie faktycznym zleconej przez Izby Reprezentantów sprawy. Wraz z opisem prawdy materialnej Komisja przedstawiła Kongresowi wnioski, co do dalszego postępowania - czyli sugestie, jak dalej należy postępować z poznanymi w trakcie czynności faktami, którymi w tym konkretnym wypadku była straszliwa prawda o mordzie katyńskim. Komisja zaproponowała przekazanie Zgromadzeniu Ogólnemu Narodów Zjednoczonych pisemnych zeznań, wraz z innymi materiałami dowodowymi i wynikami jej dochodzenia, celem wniesienia do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości pozwu przeciw ZSRS o popełnienie zbrodni, stanowiącej pogwałcenie praw wszystkich cywilizowanych narodów. Rekomendację tę w trakcie dalszych prac w Kongresie uzupełniono zapisem, aby w sytuacji nie podjęcia przez Narody Zjednoczone proponowanych działań, Prezydent USA zwrócił się o pomoc do międzynarodowej komisji, złożonej z przedstawicieli innych niż Niemcy i Związek Sowiecki państw, która spełniając rolę przysięgłych, zapoznałaby się z zeznaniami świadków i materiałem dowodowym, tyczącym zbrodni katyńskiej, a po zaprotokołowaniu swoich ustaleń wydała zalecenia zgodne z wymogiem sprawiedliwości [19]. Była to w istocie propozycja przeprowadzenia na arenie międzynarodowej dochodzenia podobnego amerykańskiemu.

Skutki i ocena działań Komisji Maddena

Wypracowane przez Komisję Maddena propozycje nie zostały zastosowane w praktyce. W życie nie weszła koncepcja postawienia sprawy katyńskiej na forum ONZ i osądzenia jej przez Międzynarodowy Trybunał. Mimo funkcjonowania w latach pięćdziesiątych, przy przeprowadzaniu niektórych spraw, prozachodniej większości w ONZ, działanie na jej forum wprost przeciwko interesom sowieckim było w praktyce niemożliwe. Pamiętać należy, że nie zawetowanie w Radzie Bezpieczeństwa ONZ korzystnej dla USA rezolucji koreańskiej nastąpiło tylko dzięki opuszczeniu obrad Rady przez delegację sowiecką [20]. Narody Zjednoczone, targane sprzecznościami dwóch bloków, a równocześnie determinowane wolą części reprezentowanych państw do rozładowywania, wywołanego napaścią na Koreę, skrajnego napięcia w świecie, nie były absolutnie zdolne do przeprowadzenia godzącego w interes Sowietów i ich satelitów działania; nawet w imię prawdy. Nie przeprowadziła też Administracja amerykańska inicjatywy wysuniętej przez najwyższe ciało prawodawcze Ameryki, czyli sformowania specjalnej komisji międzynarodowej. Przy czym w tym wypadku, mniej uczulona na uwarunkowania polityki międzynarodowej, legislatywa zobligowała władzę wykonawczą do aktywności, której charakter nie był jasno określony i której precyzyjnej wizji nie miał chyba sam uchwałodawca. Wprowadzona jako poprawka (zapewne wobec przewidywanego fiaska w ONZ) propozycja bazowała wyraźnie na doświadczeniu samej Komisji Katyńskiej, które miano przenieść na grunt międzynarodowy. Stworzenie jednak podobnego ciała, z założenia poza strukturami Narodów Zjednoczonych, było zadaniem ze wszech miar politycznie i prawnie karkołomnym, trudno się więc dziwić, że nie zostało przez Prezydenta i Departament Stanu przeprowadzone.

Nie wcielenie w życie propozycji Komisji można również wyjaśnić dojściem do głosu różnic w podejściu do sprawy katyńskiej i zagadnienia walki ze Związkiem Sowieckim pomiędzy poszczególnymi instytucjami i postaciami amerykańskiego życia publicznego. Duża grupa kongresmanów, wojskowych, nie tworzących co prawda na gruncie amerykańskim polityki, ale mających wśród siebie, na przykład, nie pozbawionego ambicji politycznych gen. Douglasa McArthura, a nawet sterników Departamentu Obrony, było skłonnych nagłaśniać prawdę o Katyniu i używać jej jako ostrego narzędzia w wojnie politycznej i propagandowej z komunizmem. Ale już bezpośrednio odpowiedzialny w administracji prezydenckiej za politykę zagraniczną Departament Stanu był wyraźnie odmiennego zdania. Interesujące może być tutaj zestawienie, wspomnianego już, sprzeciwu Departamentu Stanu z roku 1950 wobec nagłaśniania sprawy katyńskiej z ostentacyjnie przychylną postawą Departamentu Obrony w początkach samego śledztwa, która umożliwiła przesłuchanie płk. Stewarta, przed jego służbowym wyjazdem do Korei, za co solennie podziękował przewodniczący Komisji, Ray Madden [21]. Wskazywałoby to na dysonans w podejściu do sprawy Katynia pomiędzy jastrzębiami z Departamentu Wojny a gołębiami z Departamentu Stanu.

W ostatecznym rozrachunku, w ramach Administracji arbitrem w sporach pomiędzy departamentami był Prezydent. Trudno powiedzieć coś bliższego na temat osobistego stosunku prezydenta Harry'ego Trumana do prac Komisji. Raport Końcowy Komisji, przyjęty przez Kongres, wraz z wnioskami, został przekazany do Białego Domu. Pamiętać jednak należy, że wedle zgodnej opinii amerykanistów, Prezydent nie czyta tekstów, wybiegających poza jedną, góra półtorej, strony tekstu. Kwestii dotarcia z omawianą sprawą 'do ucha' Prez. Trumana nie sposób tu rozstrzygnąć. Można natomiast stwierdzić, że ostatecznie ani demokrata Truman, ani żaden inny prezydent nie podjął decyzji eskalowania sprawy katyńskiej wykorzystując, formalnie mu przekazane, ustalenia i postulaty Kongresu.

Problemem, który zaważył niekorzystnie na podjęcie przez Administrację sprawy katyńskiej, mógł być również koniec kadencji prezydenckiej. W 1952 roku przypadły w Stanach Zjednoczonych wybory prezydenckie i w czasie prac Komisji trwała kampania wyborcza, a w momencie gdy prace Komisji dobiegły końca miały miejsce wybory. Po wyborach ustąpujący prezydent sprawował jeszcze formalnie urząd do końca roku, ale jest oczywiste, jakkolwiek cynicznie by to zabrzmiało, że miał już na uwadze inne, niż inicjowanie nowego tematu w polityce zagranicznej, sprawy. To samo tyczyło dużej części urzędników, szczególnie, że wybory wygrał przedstawiciel konkurencyjnej partii, republikanin Dwight Eisenhower. W systemie 'podziału łupów' oznaczało to dla wielu z nich konieczność szukania nowej pracy. Faktycznie, ani Prez. Truman, ani jego urzędnicy nie mieli czasu na wdrożenie działań postulowanych przez Komisję. Zajęcie się tą kwestią przez nową Administrację, tuż po wyborach, było ze zrozumiałych względów jeszcze mniej realne. Nowa ekipa musiała przejąć Administrację przed podjęciem się realizacji ryzykownych inicjatyw; jak zwykle też preferowano te, zrodzone już w nowej kadencji.

Prez. Eisenhower, niezależnie od wskazanych ograniczeń, przystąpił do realizacji, wyznaczających priorytety rządu, obietnic wyborczych. Była wśród nich walka z komunizmem - tu kwestia katyńska mogła wydawać się użytecznym narzędziem. Prezydent-elekt obiecał jednak także zakończenie konfliktu koreańskiego. Tymczasem o ile w wypadku działań Kongresu sprawa miała przede wszystkim wymiar propagandowy na gruncie amerykańskim, to podjęcie sprawy przez Administrację wyprowadzało ją na areną międzynarodową, powodując ostry konflikt dyplomatyczny z ZSRS. Eisenhower zaś bezpośrednio po wyborze dążył do zakończenia konfliktu w Korei. Dążenie to było zgodne z zamierzeniami politycznymi Moskwy i w 1953 roku doszło do ustalenia linii demarkacyjnej między walczącymi stronami i ustania otwartych działań wojennych na froncie koreańskim. Nie był to zatem moment, w którym USA byłyby zainteresowane podjęciem sprawy takiej, jak zbrodnia sowiecka z czasu drugiej wojny. W roku 1954 skończyła się kadencja Kongresu, z którego demokratyczną większością w Izbie Reprezentantów zmagał się Prezydent; w nowej Izbie demokraci zachowali przewagę, co nie sprzyjało podejmowaniu jej inicjatyw, tym bardziej tych starych, które przykrywał już kurz. W sumie, czynniki te sprawiły, że postulaty Komisji Katyńskiej trafiły do lamusa historii.

Nie zrealizowanie wytycznych Kongresu co do postępowania z ustaleniami Komisji nie oznaczało jednak, że praca zespołu kongresmanów poszła na marne. Zaryzykować można wręcz twierdzenie, że postulaty Komisji co do rozstrzygnięcia sprawy przed instytucjami międzynarodowymi, nie należały do najistotniejszych wyników jej prac. Koncepcje zaangażowania ONZ i tworzenia komisji międzynarodowej były od początku mało realne. Pozostało coś ważniejszego - dorobek Komisji w zakresie wyświetlenia i rozpropagowania prawdy o zbrodni na oficerach polskich w Katyniu. Ustalono ponad wszelką wątpliwość masowy charakter zbrodni, 1940 jako rok jej popełnienia i prawdziwych jej sprawców - Sowietów. Ustalenia te potwierdzały, oczywiście, znaną już wcześniej Polakom prawdę, ale o ich wielkiej wadze nie zdecydował fakt potwierdzenia tej prawdy. Istotne było, że werdykt, choć nie prowadził do wyroku, został wydany przez instytucję państwa nie będącego stroną, ani nawet uczestnikiem, tragicznych wydarzeń sprzed dwunastu lat, a równocześnie państwa o olbrzymim znaczeniu i autorytecie międzynarodowym. Autorytet ten, nawet jeśli usilnie podważany zza żelaznej kurtyny sprawiał, że od tego momentu nie mogło być już mowy o niepodzielnym panowaniu sowieckiej wersji wydarzeń. W Stanach Zjednoczonych, w Wielkiej Brytanii, w całej tak zwanej anglosferze, a do pewnego stopnia i w całym niekomunistycznym świecie, prawda nie mogła być już od tej pory zagłuszona. Mogła być ta prawda nadal dla Zachodu mało interesująca, mogła podlegać świadomemu przemilczaniu, ale od momentu, w którym została zaprotokołowana w dokumentacji Komisji Kongresu USA Ray'a Maddena, była faktem politycznym i prawnym.

Najlepszym zaś chyba świadectwem znaczenia działań Komisji w walce z kłamstwem katyńskim było rozpętanie, w reakcji na jej prace, największej w dziejach fałszerstwa, mającej na celu podtrzymanie kłamstwa, kampanii propagandowej Moskwy i Warszawy."

Cytat pochodzi ze strony - http://www.electronicmuseum.ca/Poland-WW2/katyn_memorial_wall/madden_committee/wasilewski_pol.html

Edytowane przez atrix

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Jedyną wadą wątku katyńskiego jest czas, komisja Maddena powstała nie w 1950 a w 1951 roku i działała trzy kwartały. Był czas by użyć materiałów monachijskich, a tego nie zrobiono.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
atrix   

Tomasz N napisał

Jedyną wadą wątku katyńskiego jest czas, komisja Maddena powstała nie w 1950 a w 1951 roku i działała trzy kwartały. Był czas by użyć materiałów monachijskich, a tego nie zrobiono.

Najlepszą obroną jest atak. Powstał mord pod Ciepielowem. Stał się swego rodzaju miejscem hołdu dla polskiego zamordowanego jeńca.

Może o to również chodziło?

Mnie to wygląda że z jednego grzyba ugotowano dwa barszcze. czyli pojawił się list, autor osiągnął co zamierzył pisząc list . A władza pod koniec lat 60, stworzyła drugi Katyń pod Ciepielowem. Tylko ten był wygodny bo niemiecki.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Ale ataku nie było. Pan Bolesław Wójcicki w książce: "Prawda o Katyniu" z 1952 r. zdjęć monachijskich nie zamieszcza.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
atrix   

Tomasz N napisał

Pan Bolesław Wójcicki w książce: "Prawda o Katyniu" z 1952 r. zdjęć monachijskich nie zamieszcza.

A co ma jedno z drugim wspólnego?

Ale ataku nie było.

Komisja powstała oficjalnie w 1951 roku. Czy nie wiadomo było że powstanie? Ot tak sobie powstała, ni z tąd ni z owąd? Zwykle powstanie jakiejś komisji rządowej poprzedza medialna burza w sprawie. jeżeli list pojawił się w 1950 roku, to możliwe jako przeciwwaga komisji katyńskiej w USA.

To tylko moje domysły.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Ta książka to taka pała do wbijania "prawdy" do głowy podczas działania komisji Maddena, ze zdjęciami Niemców rozstrzeliwujących np pod Radomskiem. Jeżeli Unsere było elementem neutralizacji komisji, zdjęcia monachijskie powinny się w niej pojawić.

Tu może próbka:

katyn2-2.jpg

katyn1-1.jpg

katyn3-3.jpg

Jak widać nie ma zdjęcia rozstrzeliwanych jeńców, a sporo zdjęć pochodzi z zasobów GKBZHwP w której list i zdjęcia monachijskie już leżały od dwóch lat.

A z innej beczki. Wie ktoś kiedy PRL uznała (prawnie) istnienie NRF (ówczesna pisownia) ?

Edytowane przez Tomasz N

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
atrix   

Tomasz n napisał

Ta książka to taka pała do wbijania "prawdy" do głowy podczas działania komisji Maddena, ze zdjęciami Niemców rozstrzeliwujących np pod Radomskiem.

Nie widzę tu podobieństwa do tego o czym debatowała komisja Maddena. Katyń to jeńcy, czyli żołnierze wzięci do niewoli. To nie represje w stosunku do ludności cywilnej czy fabryki śmierci. To inna bajka.

Jeżeli Unsere było elementem neutralizacji komisji, zdjęcia monachijskie powinny się w niej pojawić.

Ta książka nie uwidacznia traktowania jeńców wojennych, więc nie koniecznie zdjęcia monachijskie mogły się pojawić w tej ksiażce. I tak mieliśmy nadmiar materiałów z okresu terroru okupacyjnego.

Katyń to mordowanie jeńców, Dąbrowa też. Więc podobieństwo jest 100%, jeżeli chodzi o wydarzenie.

Nie wiem w którym roku pojawił się taki album fotograficzny ukazujący zbrodnie wojenne popełnione przez Niemców. Była tam Dąbrowa i wiele innych fotografi z opisem. Dość pokaźnych rozmiarów album. Okres jaki oglądałem ten album to około 1975 rok. Nie wiem w którym roku został wydany.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Nie widzę tu podobieństwa do tego o czym debatowała komisja Maddena. Katyń to jeńcy, czyli żołnierze wzięci do niewoli. To nie represje w stosunku do ludności cywilnej czy fabryki śmierci. To inna bajka.

Właśnie!!

Ta książka nie uwidacznia traktowania jeńców wojennych

A czytałeś ją, bo się mylisz. Są całe rozdziały. A zdjęcie tylko takie:

katyn4-1.jpg

Edytowane przez Tomasz N

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Atrixie przeczytaj tekst zalinkowany przez Secesjonistę. Jak dla mnie teza,że jakiś zagrożony ekstradycją zbrodniarz niemiecki sporządził Unsere dla zmyłki, by skierować śledztwo na martwego Wessela zamiast siebie jest nawet nie mało tylko znikomo mało prawdopodobna.

https://forum.historia.org.pl/topic/14765-polska-i-nrf-1949-1955/page__pid__218892#entry218892

Edytowane przez Tomasz N

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Nie chciałbym być zmyłkowym tropem w państwa dyskusji, a prześledzić całość dyskusji wnikliwie - nie chce mi się bo to nie mój krąg zainteresowań.

Mam jednak pytania:

kiedy pismo wypłynęło?

Kto je przyjął i czy było rejestrowane również w Głównej Komisji?

W tych latach zagrożenie ekstradycją było znikome, acz możliwe, czy ów Wessel był na liście UNWCC?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
atrix   

Tomasz N napisał

Atrixie przeczytaj tekst zalinkowany przez Secesjonistę. Jak dla mnie teza,że jakiś zagrożony ekstradycją zbrodniarz niemiecki sporządził Unsere dla zmyłki, by skierować śledztwo na martwego Wessela zamiast siebie jest nawet nie mało tylko znikomo mało prawdopodobna.

Czytam tekst z linku, i niewiele można konkretnego powiedzieć. Można odnieść wrażenie czytając tekst z linku że zbrodniarze ekipy Hitlera byli bezkarni. Jednak to nie jest do końca prawdą. Sądzono, trwały śledztwa itd. Sprawa rozliczenia zbrodniarzy nie była domeną tylko i wyłącznie RFN.

W latach 50, tak w Polsce jak i innych państwach bloku wschodniego duży wpływ na ściganie zbrodniarzy mieli żydzi którzy ocaleli z holokaustu.

MOSAD przez naście lat zajmował się ściganiem zbrodniarzy i miał niezłe wyniki w tym procederze. Chyba najbardziej znana organizacją była ekipa Szymona Wisenthala, działająca w okresie 1947 - 1954. Czyli w okresie pojawienia się listu monachijskiego. A organizacja zajmowała się zbieraniem dokumentacji zbrodni i zbrodniarzy. Za jej działania przed różnymi sądami stanęło co najmniej 1000 zbrodniarzy hitlerowskich.

Mord pod Ciepielowem to również sprawa mordu na żydach w Lipsku. I to spora liczba osób została zamordowana przez żołnierzy 29 Dzmot. W dodatku w czasie śledztwa przeciwko trzem generałom Wehrmachtu ta zbrodnia się przewija. Jak również zamordowanie jeńców pod Cukrówką.

Tak jak pisałem list mógł być próbą zmiany toru śledztwa z wątkiem Lipska, w kierunku miejsca walk pod Ciepielowem.

Więc Tomaszu N teza ją postawiłem nie jest taka bezpodstawna jak piszesz.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Atrixie. W świetle ustawy nr 13 w 1950 r. nie było już ekstradycji, a sądzenie na miejscu.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.