Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
atrix

Edward Gierek - zastał Polskę drewnianą, zostawił murowaną

Rekomendowane odpowiedzi

atrix   

Tomasz N napisał

Czyli falisty. Wybacz ale w przypadku eternitu nie ma czegoś takiego jak stare zapasy. Eternit można kłaść świeży. Wyleżały robi się kruchy i to bardzo. A żeby go zamocować, trzeba w nim wywiercić dziurki. Stary przy tym pęka.

Da się rade pokryć dach, nawet eternitem 30 letnim. Dziurek sie w eternicie nie wierci, tylko przybija gwożdziami. Fachowcy więdzą jak to robić, i dziurka jest jak by ja wiertłem wywiercił. Rogi trzeba tylko ułamać, by się złożył na dachu. ( bliższe info na PW ) Wierci sie ale tzw mały eternit. A zapewniam Cie że ludzie maja jeszcze zapasy. Tuż przed wyborami 89r , ceny skakały co dzień. Ludzie wykupywali wszystko co sie dało. Towar miał wartość , pieniądz tracił w szybkim tempie. Na wsiach eternit , to była to niezła lokata. I na domiar złego, zawsze był potrzebny w gospodarstwie. Wieś się zmienia , ale zmienia sie też pokolenie. Zmieniły się trendy w budownictwie, króluje blachodachówka i dachówka czerwona.

Edytowane przez atrix

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Atrix napisał:

Da się rade pokryć dach, nawet eternitem 30 letnim. Dziurek sie w eternicie nie wierci, tylko przybija gwożdziami. Fachowcy więdzą jak to robić, i dziurka jest jak by ja wiertłem wywiercił. Rogi trzeba tylko ułamać, by się złożył na dachu. ( bliższe info na PW ) Wierci sie ale tzw mały eternit. A zapewniam Cie że ludzie maja jeszcze zapasy. Tuż przed wyborami 89r , ceny skakały co dzień. Ludzie wykupywali wszystko co sie dało. Towar miał wartość , pieniądz tracił w szybkim tempie. Na wsiach eternit , to była to niezła lokata. I na domiar złego, zawsze był potrzebny w gospodarstwie. Wieś się zmienia , ale zmienia sie też pokolenie.

Ile mogli wykupić ? Półroczną produkcję ? Teraz nieużywany, oryginalny eternit to margines.

Co innego z odzysku. Jest to na tyle trwały materiał, że długo wytrzyma, oczywiście nieruszany. No i ma dziurki, nie trzeba ich wiercić czy wybijać. Ale każde przełożenie, ruszenie powoduje, że część płyt pęka, część od razu, część po jakimś czasie. Więc trzeba ciągle go poprawiać. Dotyczy to i tego z azbestem jak też z innymi włóknami.

Co do wybijania, to jest to teoretycznie możliwe właśnie w kruchym. (Nb jest to powrót do korzeni, bo w prawdziwym łupku, którego eternit jest podróbą, dziurki się wybijało). I raczej nie gwoździem, a tępym wybijakiem. Lecz przy tym powstają mikropęknięcia, z czasem przechodzące w takie makro. Drobny gospodarz, co z sąsiadem sobie takie płyty punktowo wymieni, to wytrzyma, jak masz to robić kilka lat w ramach gwarancji, nie wytrzymasz. Stąd ja sprawdzam datę produkcji przez zabudowaniem.

Zmieniły się trendy w budownictwie, króluje blachodachówka i dachówka czerwona.

Właśnie! I jest ładniej.

Edytowane przez Tomasz N

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Z kronikarskiego obowiązku (i chęci podtrzymania dyskusji) tylko wspomnę, że podczas tegorocznych wojaży (głównie Francja, Hiszpania i Portugalia) zwracałem szczególnie uwagę na to, co mnie nigdy wcześniej za bardzo nie interesowało - przedmieścia. Występowanie blokowisk określiłbym jako dosyć powszechne, przy czym na oko od gierkowskich wytworów rodem z fabryk domów się nie różnią. Niekiedy nawet bardziej podupadłe i odrapane. Może w środku ociekają kapitalistycznym blichtrem. :D

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
ciekawy   
Dla mnie sprawa, jest z grubsza rzecz biorąc prosta. W latach siedemdziesiątych wybudowano w Polsce ok. 2,5 miliona mieszkań. W 1978 roku oddano ich prawie 400.000. Zasoby mieszkaniowe ogółem ok. 2000 roku wynosiły gdzieś mniej więcej 11.500.000. Wychodzi zatem w uproszczeniu, że "za Gierka" zbudowano 1/5 (może trochę więcej) tego, czym dysponowaliśmy 20 lat po jego upadku, włączając budownictwo przedwojenne, z czasów zaborów, poniemieckie na Ziemiach Odzyskanych, z innych lat Polski Ludowej, z pierwszego dziesięciolecia III RP. I dziś także jest to niezwykle istotna część zasobów mieszkaniowych w III RP, w której - mimo, że jest WSZYSTKO - 400.000 mieszkań rocznie to bajka z mchu i paproci.

Niewątpliwie skala budownictwa mieszkaniowego w czasach Gierka to było - patrząc najzupełniej obiektywnie - COŚ, choć stanu idealnego zapewne nie osiągnięto.

W 2009 roku wybudowano (dane za 8 miesięcy, styczeń - sierpień 2009r.):

Największy udział w przyroście nowych zasobów mieszkaniowych mieli deweloperzy, którzy w okresie styczeń-sierpień 2009 r. oddali 48 094 mieszkań, tj. o 19,4% więcej niż w ub. roku, co stanowiło 47,5% ogólnej liczby mieszkań oddanych do użytkowania. W ciągu ośmiu miesięcy br. inwestorzy ci rozpoczęli budowę 24 415 mieszkań, tj. o 49,1% mniej niż w 2008 r. Spadła również liczba mieszkań, na których budowę uzyskali oni pozwolenie - do 43 722, tj. o 38,2%.

Inwestorzy indywidualni wybudowali 44 880 mieszkań (o 1,6% mniej niż przed

rokiem). W tej grupie inwestorów spadek zainteresowania uzyskiwaniem pozwoleń

i rozpoczynaniem nowych inwestycji mieszkaniowych był mniejszy niż wśród

deweloperów. Inwestorzy indywidualni uzyskali pozwolenia na budowę 70 805 mieszkań

i rozpoczęli budowę 64 868 mieszkań, tj. odpowiednio o 9,7% i o 8,8% mniej w stosunku

do ośmiu miesięcy 2008 r.

Spółdzielnie mieszkaniowe w okresie styczeń-sierpień 2009 r.oddały do użytkowania 4 279 mieszkań, tj. o 19,0% mniej niż przed rokiem. Liczba uzyskanych przez spółdzielnie mieszkaniowe pozwoleń i rozpoczynanych mieszkań była również mniejsza, tj. odpowiednio o 27,6% i o 25,5%.

Pozostali inwestorzy (budownictwo komunalne, społeczne czynszowe i zakładowe)

oddali do użytkowania w pierwszych ośmiu miesiącach 2009 r. łącznie 4 003 mieszkania,

tj. o 1,8% więcej niż w ub. roku.

W okresie styczeń-sierpień br. wzrost liczby mieszkań oddanych do użytkowania

odnotowano w dziewięciu województwach, największy w województwie dolnośląskim –

o 30,2% i małopolskim – o 27,0%, a w województwie mazowieckim oddano 24 966

mieszkań, tj. o 4,4% więcej niż przed rokiem. W pozostałych województwach oddano do

użytkowania mniej mieszkań niż w ciągu ośmiu miesięcy ub. roku, w tym w województwie

warmińsko-mazurskim - o 25,2%, świętokrzyskim – o 14,7%, kujawsko-pomorskim – 6,8%.

http://www.stat.gov.pl/gus/przemysl_bud_PLK_HTML.htm

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Czyli, na podstawie mojej skromnej znajomości matematyki, wnoszę, że nadal dosyć daleko nam do wskaźników lat 70.

Ale zastanowiło mnie coś innego. Jak wysokie są (w skali kraju) obciążenia kredytowe właścicieli mieszkań, tzn. na ile de facto (nie wnikam w jurydyczną poprawność tego terminu) budowane i kupowane dziś mieszkania (oraz domy) są własnością ludzi, a na ile instytucji bankowych?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Bruno Wątpliwy napisał:

Czyli, na podstawie mojej skromnej znajomości matematyki, wnoszę, że nadal dosyć daleko nam do wskaźników lat 70.

Bruno, teraz nie ma wskaźników, teraz jest rynek (choć coś niecoś sterowany). Poza tym i wtedy i teraz nikły procent społeczeństwa mieszkał pod mostem. Więc potrzeby lokalowe były zaspokojone, natomiast gorzej było z marzeniami.

Istotą sprawy jest to, że potrzeby ludzkie są wieloaspektowe, obejmują różne standardy i formy mieszkalnictwa. Akurat Gierek tak zapchał jedną (bloki), że w tej chwili główny nacisk idzie w domki i wille. Bo niestety na skutek braku odpowiednich regulacji (i utrzymania standardu tych z komuny) rynek mieszkań czynszowych się nie rozwija.

Ale zastanowiło mnie coś innego. Jak wysokie są (w skali kraju) obciążenia kredytowe właścicieli mieszkań, tzn. na ile de facto (nie wnikam w jurydyczną poprawność tego terminu) budowane i kupowane dziś mieszkania (oraz domy) są własnością ludzi, a na ile instytucji bankowych?

No cóż marzenia (i złudzenia) kosztują

Edytowane przez Tomasz N

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
natomiast gorzej było z marzeniami.

W sumie, to nie jestem tego taki pewny. Bezrobotni też mają pewnie marzenia. A nawet posiadanie pracy, z minimalnym lub nieco wyższym zarobkiem, realizacji marzeń za bardzo nie przybliża. Nie wiem, czy czasem nie bliżsi byli niekiedy spełnienia marzeń czekający ongiś na "dostanie" mieszkania szereg lat.

Bruno, teraz nie ma wskaźników, teraz jest rynek (choć coś niecoś sterowany).

I to jest piękne w obecnym systemie. Naprawdę łatwiej teraz rządzącym. Kiedyś musieli się martwić, aby zamiast 100.000 było 200.000, aby każdy pełnoletni obywatel miał pracę, a teraz wszystko załatwia (tudzież wyjaśnia) rynek i dysfunkcjonalność obywateli, którzy sobie nie radzą. Kogo kiedyś obchodziło, że gdzieś tam był kryzys naftowy, a dziś kryzys wszystko tłumaczy. Kiedyś rząd "nie dał", dziś winna jest twoja dysfunkcjonalność. Naprawdę, jakbym był młodszy zabrałbym się za politykę. To w naszych czasach łatwy chleb :) .

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
atrix   

Jest jeszcze jeden aspekt, kiedyś ten najmniej zarabiający miał szanse na mieszkanie spółdzielcze. Obecnie ten o dochodach z najniższej półki ( coś ponad 1300 brutto , to jest 984 zł netto ) szans na kredyt mieszkaniowy nie ma żadnych. O komulce nie wsponinając. Czyzby nasze społeczeństwo ubożało, tylko jednostki się bogaciły.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Postępujące rozwarstwienie dochodów, które oczywiście różnie bywa liczone, ale w mojej opinii się niepokojąco pogłębia, jakoś oczywiście tłumaczy fakt, że:

w tej chwili główny nacisk idzie w domki i wille
będące oczywiście w bezpośrednim zasięgu marzeń "pokolenia 1.200, czy raczej 1.317".

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Bruno Wątpliwy napisał:

CYTAT

natomiast gorzej było z marzeniami.

W sumie, to nie jestem tego taki pewny. Bezrobotni też mają pewnie marzenia. A nawet posiadanie pracy, z minimalnym lub nieco wyższym zarobkiem, realizacji marzeń za bardzo nie przybliża.

Postępujące rozwarstwienie dochodów, które oczywiście różnie bywa liczone, ale w mojej opinii się niepokojąco pogłębia, jakoś oczywiście tłumaczy fakt, że:

CYTAT

w tej chwili główny nacisk idzie w domki i wille

będące oczywiście w bezpośrednim zasięgu marzeń "pokolenia 1.200, czy raczej 1.317".

Bruno Po co tyle lewicowej demagogii ? Czym skończyło się obdarowywanie domkami bezrobotnych w Ameryce, wiemy. Bo przecież wiadomo, że potrzeby mieszkaniowe w społeczeństwie stanowią pewne spektrum, od pudla tekturowego pod mostem, przez schronisko Brata Alberta, po pałac z tysiącem pokoi. W tym spektrum przyzwoity „spód” marzeń stanowią mieszkania czynszowe o różnym standardzie i powierzchni oraz położeniu względem centrów, zatem o różnym czynszu, na które z tego względu stać każdego.

Ale tych mieszkań nie ma, bo ich się nie opłaca budować i posiadać ze względu podtrzymywaną przez lewicę ochronę lokatorów. Stąd biedacy nie mają gdzie mieszkać, gdyż wrażliwi ludzie o sercu z lewej strony zbyt usilnie dbają o ich prawa.

Nie wiem, czy czasem nie bliżsi byli niekiedy spełnienia marzeń czekający ongiś na "dostanie" mieszkania szereg lat.

Zwłaszcza jak wstąpili do PZPR.

CYTAT

Bruno, teraz nie ma wskaźników, teraz jest rynek (choć coś niecoś sterowany).

I to jest piękne w obecnym systemie. Naprawdę łatwiej teraz rządzącym. Kiedyś musieli się martwić, aby zamiast 100.000 było 200.000, aby każdy pełnoletni obywatel miał pracę, a teraz wszystko załatwia (tudzież wyjaśnia) rynek i dysfunkcjonalność obywateli, którzy sobie nie radzą. Kogo kiedyś obchodziło, że gdzieś tam był kryzys naftowy, a dziś kryzys wszystko tłumaczy.

A mamy kryzys ? Czyżbyś dołączył do ciemnogrodu, który go zauważa ?

Kiedyś rząd "nie dał", dziś winna jest twoja dysfunkcjonalność. Naprawdę, jakbym był młodszy zabrałbym się za politykę. To w naszych czasach łatwy chleb.

Chcącemu nie dzieje się krzywda. „Dysfunkcjonalni obywatele” (ich) wybierają (zauważyłeś słowo "złudzenia" w mym poście ?)

Edytowane przez Tomasz N

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Pozostaje mi tylko ab imo pectore podziękować Tomaszu za jasne (i nie skażone zapewne myślą lewicową) wyjaśnienie zawiłości związanych z budownictwem mieszkaniowym. Już wiem, że potrzeby mieszkaniowe stanowią pewne spektrum. Niektórych stać na swój fragment spektrum, innych nie. Drobiazgi, jak ilość mieszkań zbudowanych w ciągu roku, są nieistotne, bo, albo stać ludzi na swoją część spektrum, albo nie. Tym samym liczba mieszkań oddanych w ciągu roku jest zawsze optymalna. I gra muzyka.

Czy ja gdzieś, kiedyś nie pisałem, że dziś politykom jest łatwiej?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Bruno Wątpliwy napisał:

Pozostaje mi tylko ab imo pectore podziękować Tomaszu za jasne (i nie skażone zapewne myślą lewicową) wyjaśnienie zawiłości związanych z budownictwem mieszkaniowym. Już wiem, że potrzeby mieszkaniowe stanowią pewne spektrum.Niektórych stać na swój fragment spektrum, innych nie. Drobiazgi, jak ilość mieszkań zbudowanych w ciągu roku, są nieistotne, bo, albo stać ludzi na swoją część spektrum, albo nie. Tym samym izba mieszkań oddanych w ciągu roku jest zawsze optymalna. I gra muzyka.

Mylisz się Bruno, jest dokładnie odwrotnie.

Gra muzyka bo Ludzie optymalnie dopasowują swe potrzeby do ilości mieszkań oddanych w ciągu roku (oraz tych oddanych wcześniej) wycinając z niej taki fragment spektrum na jaki ich stać (finansowo lub towarzysko).

Stąd takie drobiazgi jak ilość mieszkań zbudowanych w ciągu roku, są nieistotne,

bo potrzeby mieszkaniowe stanowią pewne spektrum i każdy je w jakiś sposób zaspokoi.

Pozostaje mi tylko ab imo pectore podziękować Tomaszu za jasne (i nie skażone zapewne myślą lewicową)

Co powiesz na … rynek (choć coś niecoś sterowany).

Edytowane przez Tomasz N

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Mylisz się Bruno, jest dokładnie odwrotnie.

Gra muzyka bo Ludzie optymalnie dopasowują swe potrzeby do ilości mieszkań oddanych w ciągu roku (oraz tych oddanych wcześniej) wycinając z niej taki fragment spektrum na jaki ich stać (finansowo lub towarzysko).

Stąd takie drobiazgi jak ilość mieszkań zbudowanych w ciągu roku, są nieistotne,

bo potrzeby mieszkaniowe stanowią pewne spektrum i każdy je w jakiś sposób zaspokoi.

Odwrotnie, czy nie odwrotnie, teoria - moim zdaniem - przednia. Ja tylko rozciągnąłbym ją na inne potrzeby, aby rządzący już nie mieli żadnych zmartwień, właściwych dla poprzedniego - jakże słusznie minionego - ustroju. Na przykład na wyżywienie. Potrzeby żywieniowe stanowią jakieś spektrum, które każdy w jakiś sposób zaspokoi. Pędrakami chociażby. A jak nie zaspokoi - to umrze. Proste? Jasne, że proste. A jakie funkcjonalne.

Co powiesz na ? rynek (choć coś niecoś sterowany).

Rynek jest czymś tu i teraz nieuniknionym, tudzież najbardziej w swej bezwzględności efektywnym. Tyle, że nie zwalniałbym państwa z odpowiedzialności wszelakiej i przesadnie nie wyśmiewałbym omawianego tu tow. Edwarda z jego blokami.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Bruno Wątpliwy napisał:

Odwrotnie, czy nie odwrotnie, teoria - moim zdaniem - przednia.

To nie teoria to życie, które się toczy swoim tokiem obok pozornych działań rządzących.

Ja tylko rozciągnąłbym ją na inne potrzeby, aby rządzący już nie mieli żadnych zmartwień, właściwych dla poprzedniego - jakże słusznie minionego - ustroju. Na przykład na wyżywienie. Potrzeby żywieniowe stanowią jakieś spektrum, które każdy w jakiś sposób zaspokoi. Pędrakami chociażby. A jak nie zaspokoi - to umrze. Proste? Jasne, że proste. A jakie funkcjonalne.

Czyli Bruno rozumiem, że zboże rośnie tylko gdy rząd się martwi o to ? Inaczej nie urośnie.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   
Na przykład na wyżywienie. Potrzeby żywieniowe stanowią jakieś spektrum, które każdy w jakiś sposób zaspokoi.

A nie jest tak? I nawet działa!

A jak nie zaspokoi - to umrze. Proste? Jasne, że proste.

A dużo ludzi umiera u nas z głodu? Chyba nie. Dowodzi to tylko tego, że gdy człowiek musi o siebie zadbać to zadba.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.