Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
atrix

Edward Gierek - zastał Polskę drewnianą, zostawił murowaną

Rekomendowane odpowiedzi

Witam;

secesjonista: prosta sprawa: jest ogromny popyta i niewystarczająca podaż, zaś ceny są regulowane przez państwo. Koszty budowy rosły z powodu m.in. i tzw. kombinowania, zaś inwestycje państwowe i to jeszcze budowlane mają to do siebie, że są nieelastyczne, inaczej: odporne na wzrost cen, gdyż więcej się straci na nieskończonej budowie niż w czasie dłuższego okresu sprzedaży nowych mieszkań. Taka prosta zależność ekonomiczna.

Poza tym - wszystkie koszty były podawane prz cenach ustalanych przez państwo, a nie świecie gdzie ceny od razu reagują na wzrost popytu, zwłaszcza przy zbyt niskiej podaży poszczególnych artykułów [w ekonomii nazywa się to ładnie: dobrami].

pozdr

A czemu poczułeś się w obowiązku tłumaczyć mi sprawy dość oczywiste?

Czy to aby ma być konkretna odpowiedź na moje zapytanie tyczące się tego co napisałeś:

Osobną sprawą jest to, że ceny tylko tyle [!] wzrosły, a nie znacznie więcej.

A tak konkretniej to o ile wzrosły i o jakim okresie kolega FSO pisze?

Jeśli tak - to z przykrością stwierdzam, że są to kolejny raz teoretyzujące dywagacje, a konkretu w nich tyle co co w zapewnieniach władz PRL-u o prześcignięciu Zachodu...

Koszty budowy rosły z powodu m.in. i tzw. kombinowania

Tak zwane kombinowanie to było wpisane w istniejący system, takiż jego urok.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Wiytaj;

wskaźnik wzrostu cen i kosztów utrzymania w '80 r. bez [!] uwzględnienia niedoborów był szacowany na 9%. Poza tym pewnym miernikiem tego, jak zaniżone były ceny, może być próba podwyżki cen żywności podjęta przez ekipę Gierka w '76 r. To jest jeden aspekt, drugim jest to, że owe podwyżki nie uwzględniał realnych ówczesnych kosztów produkcji. Nie podejrzewam, by przy swoim rozmachu inwestycyjnym, by przy zapotrzebowaniu na materiały budowlane ten dział gospodarki drastycznie odbiegał od calej reszty, a śmiem twierdzić [na podstawie tego co działo się ze trzy lata temu w Polsce], że raczej ceny powinny iść szybciej do góry. Jest tak z prostego powodu: o ile w zakupach żywności można zmienić droższą wędlinę na tańszą, o tyle nie można przerwać budowy w połowie, albo zastosować gorszych jakościowo materiałów.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Wiytaj;

wskaźnik wzrostu cen i kosztów utrzymania w '80 r. bez [!] uwzględnienia niedoborów był szacowany na 9%. Poza tym pewnym miernikiem tego, jak zaniżone były ceny, może być próba podwyżki cen żywności podjęta przez ekipę Gierka w '76 r. To jest jeden aspekt, drugim jest to, że owe podwyżki nie uwzględniał realnych ówczesnych kosztów produkcji. Nie podejrzewam, by przy swoim rozmachu inwestycyjnym, by przy zapotrzebowaniu na materiały budowlane ten dział gospodarki drastycznie odbiegał od calej reszty, a śmiem twierdzić [na podstawie tego co działo się ze trzy lata temu w Polsce], że raczej ceny powinny iść szybciej do góry. Jest tak z prostego powodu: o ile w zakupach żywności można zmienić droższą wędlinę na tańszą, o tyle nie można przerwać budowy w połowie, albo zastosować gorszych jakościowo materiałów.

pozdr

o ile w zakupach żywności można zmienić droższą wędlinę na tańszą, o tyle nie można przerwać budowy w połowie, albo zastosować gorszych jakościowo materiałów

Mówisz o praktyce, czy o idealnej sztuce budowlanej?

Skoro w raportach wspominano o laniu betonu w grudniu, co szybko ujawniło swe negatywne skutki, to jak można bronić tezy o niestosowaniu gorszych materiałów?

Mówimy o jakimś mitycznym państwie, czy PRL-owskiej codzienności?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Lu Tzy   

Fakt niezbity. Mam mieszkanie w bloku wczesnogierkowym, oddany do uzytku w 1972. Taki juz z normalnym balkonem, to loggia nawet, zamiast "rzygalnika".

Jedna trzecia gniazd elektrycznych to byly atrapy - uszkodzone szztuki wcisniete w tynk.

Od reki wzywano kominiarzy - sie okazalo, ze piony wentylacyjne sa zapchane flaszkami i - co do dzis mnie dziwi - betonem. Trzeba bylo kuc sciany na kilku pietrach.

U sasiada z trzeciego pietra "usterka" wyszla gdy zaczal malowac - no bo po malarzach firmowych zostawaly glownie zapaprane plytki PCV. Panowie budowlancy sobie zrobili przelaz z tego mieszkania do mieszkania w sasiednim pionie. Dziure zatkano flaszkami, kufajkami, prasa i rzadka zaprawa. Tynk z tego spadal pod pedzlem.

Lat temu 8 postanowilem zrobic generalke. Tymi rencami, z kolega, bo na firmowa obsluge mnie nie stac.

Skulem "kolebki", czyli zaokraglone polaczenia scian z sufitem. Odkrylem obszerne kawerny; domacalem sie parkietu sasiadow z gory, w innej klatce.

Oczywiscie sciany sa w falbanke, kata prostego szukac moze tylko Pitagoras.

O instalacji sciekowej wole nie mowic.

Co roku mam problem z gazownia - ciag wentylacji przymaly jakis. Moze zostaly w przewodach flaszki i kufajki.

Wystarczy? Jezeli nie, to ciag dalszy. Okolo 1980 ogladalem blok ustawiony z wielkiej plyty i mieszkanie w nim, do ktorego moja rodzina miala sie przeprowadzic. Mialem 7 lat, wiec wspomnienia moge miec groteskowo przesadzone, ale dwie rzeczy pamietam z upewnieniem matki :) . 1. Wszedzie stropy - te pod nogami - krzywe, w kazdej izbie inaczej; 2. Moglem w kilku miejscach wsadzic reke w obszerne szpary miedzy plytami i pomachac przechodniom.

Co do :

o ile w zakupach żywności można zmienić droższą wędlinę na tańszą, o tyle nie można przerwać budowy w połowie, albo zastosować gorszych jakościowo materiałów.

pozdr

, to ja bardzo prosze o realizm.

Tenze kolega, z ktorym odkrywalem cuda swego lokum, zeszlego grudnia lepil plytki na fasade. On nie chcial, ale jest tylko podwykonawca. Duza firma zdecydowala. Przypominam, bywalo i po 20 nizej zera. Klej zamarzal, bo przeznaczony do normalnych temperatur, to go od czasu do czasu mieszano z goraca woda z czajnika.

Blagam, nie mow mi, ze za PRL bylo lepiej.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Blagam, nie mow mi, ze za PRL bylo lepiej.

Jak byś posłuchał mojej babci to dopiero by Ci się odechciało.

I jeszcze jeden dowód na to, że za komuny było lepiej:

artykuł ze strony internetowej Komunistycznej Partii Polski

29.06.2010

Gdy dzieciom dzieje się krzywda...

Stan zdrowia dzieci żyjących w kapitalistycznej Polsce jest o wiele gorszy niż ich rówieśników z Polski Ludowej - zmuszeni są to przyznać nie tylko lekarze ale nawet tygodnik "Polityka", który stwierdził bez ogródek: "Stanem zdrowia najmłodsze pokolenie dorównuje 60-latkom."

Lista schorzeń polskich dzieci jest długa i przynosi wstyd tzw. "Wolnej Polsce": są to nie tylko wady postawy, płaskostopie i próchnica, ale także cukrzyca, głuchota, depresja i choroby oczu. Tygodnik przytacza niechlubne dane: "We Wrocławiu z 6 tys. przebadanych dzieci tylko 3% uznano za całkowicie zdrowe; w województwie łódzkim co czwarte dziecko do 14 roku życia choruje przewlekle na alergię, astmę lub ma wadę wzroku; spośród sopockich 15-latków co trzeci ma nieprawidłowy poziom cholesterolu, 12% - podwyższone ciśnienie, prawie jedna piąta jest już otyła; w Krakowie na depresję cierpi co trzeci nastolatek. W skali kraju co dziesiąty wymaga aparatu słuchowego, okularów lub zaopatrzenia ortopedycznego."

Do takiej sytuacji przyczynił się demontaż sprawnie funkcjonującego w PRL systemu opieki zdrowotnej, a czarę goryczy przelała "reforma" służby zdrowia - sztandarowy pomysł premiera Jerzego Buzka, zasługujący w pełni na przyrównanie do jednego z jeźdźców Apokalipsy. "Po zlikwidowaniu 10 lat temu (wraz z początkiem reformy ochrony zdrowia w 1999 r.) wojewódzkich przychodni matki i dziecka, poradni D monitorujących rozwój dzieci zdrowych, wycofaniu z przedszkoli i szkół lekarzy oraz stomatologów, czyli mówiąc krótko: po zastąpieniu pediatrów - na pierwszej linii frontu opieki zdrowotnej – lekarzami rodzinnymi, odpowiedzialność spadła na zdezorientowanych rodziców." - informuje magazyn.

Czasopismo przypomina: "Kiedyś, wraz z pojawieniem się nowego domownika, rodziców odwiedzała pielęgniarka środowiskowa, pomagała kąpać, mówiła, jak karmić, w ślad za nią przychodził pediatra. Z najbliższej przychodni. Dziś nie jest to już regułą, ponieważ NFZ nie kontraktuje osobnych porad pediatrycznych." Młodzi rodzice pracują często daleko od domu, w którym sami dorastali, zatem pozbawieni są często wsparcia swych rodziców, również gdy idzie o zdrowie najmłodszych. Osobny problem stanowi utrudniony dostęp do opieki pediatrycznej, zapracowanie domowników i coraz droższe lekarstwa.

Zgubną rolę odgrywa też mnóstwo panoszących się pseudonaukowych mitów, ochoczo lansowanych przez środki masowego przekazu a nierzadko lobby przemysłu spożywczego. Przejawia się to choćby przypadkami odradzania szczepień dziecka przeciwko np. ospie lub grypie (analogiczna sytuacja w Wielkiej Brytanii i RFN doprowadziła w l. 90. do powrotu tak zapomnianych chorób jak odra), czy też podejrzanymi "certyfikatami" mającymi gwarantować zbawienny wpływ produktu na rozwój najmłodszych. "Idea przyznawania certyfikatów przez gremia naukowe, choć na pierwszy rzut oka pożyteczna, została w mediach ośmieszona jako łatwy sposób na podreperowanie budżetu szpitala lub towarzystwa medycznego. (...) Logo można po prostu kupić lub otrzymać w dowód wdzięczności za finansowe wsparcie jakiejś fundacji, a polecany serek lub przecier z naklejką to niekoniecznie najzdrowszy na rynku rarytas."

Z jednej strony, bieda sprawia, że coraz więcej dzieci w Polsce jest niedożywionych. Natomiast w rodzinach majętnych, panuje całkowita dezorientacja w kwestii prawidłowego żywienia dziecka. "Polityka" zmuszona jest stwierdzić: "Sposób odżywiania dzieci w latach powojennych był dużo zdrowszy niż obecnie. Prosta żywność, często racjonowana, dawała maluchom lepszy życiowy start niż obfitująca w sklepowe frykasy dieta ich dzieci i wnuków. Matki musiały polegać na lokalnym zaopatrzeniu, a posiłki, choć monotonne, zapewniały to, co powinny: wapń z mleka i serów, błonnik z jarzyn, węglowodany z ziemniaków. Dzieci nie miały łatwego dostępu do słodyczy i napojów gazowanych, więc nie dokarmiały się cukrem. Nie sięgały po przekąski i przegryzki takie jak chipsy nasiąknięte niezdrowym tłuszczem."

"Wycofanie pediatrów ze szkół i rozmontowanie systemu poradni dla zdrowych i chorych dzieci nałożyło na pracowników przedszkoli i szkół nieznane dotąd obowiązki. Jak opiekować się dziećmi z astmą, padaczką, hemofilią?" - zauważa tygodnik i podaje przykłady sytuacji, w których "zreformowana" opieka zdrowotna omal nie zasiliła dziećmi "grona aniołków". Natomiast podporządkowanie pediatrów gabinetom rodzinnym spowodowało deficyt lekarzy tej właśnie specjalności. Optymiści powiadają, że na odbudowę kadr potrzeba będzie co najmniej pięciu, sześciu lat. A co zrobić z niedoinwestowanymi, przepełnionymi i zamykanymi szpitalami?

Profesor Alicja Chybicka z Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego przyznaje: "Nasz kraj w latach 70. miał wzorcowy system opieki nad dzieckiem i to bez pomocy prywatnych sponsorów, którzy zawsze na coś liczą. Ale żyliśmy w socjalizmie i z kosztów tej opieki mało kto zdawał sobie sprawę. Teraz wyrośnie nam stosunkowo wysoka, ładnie wyglądająca, ale jednak chorowita generacja. To pokolenie niesie ze sobą wszystkie defekty, które można by wygasić w zarodku, a które zostają niezauważone. Koszty będą więc znacznie większe, niż gdyby zastosować prawidłową opiekę pediatryczną we wczesnym okresie życia." Zatem jak to jest Pani Doktor? Co kosztuje więcej? Socjalistyczny model opieki zdrowotnej, który zapewnia zdrowie młodemu pokoleniu, czy też model kapitalistyczny, który dosłownie hodując schorowane dzieci, dostarcza przyszłej służbie zdrowia nie mniej schorowanych dorosłych?

Tyle, że wtedy nie było komputerów... i forów internetowych.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
widiowy7   

Mówisz Samuelu że było łatwiej? A o co?

Bo sam wystawałem w aptekach po watę, jedna paczka na twarz, dzięki wdziękowi osobistemu udało mi sie zdobyć trzy. A był to odpowiednik kobiecych podpasek.

Akurat moje małżeństwo przypadło na największy kryzys.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Drogi Samuelu:

A jak się to ma do budownictwa w okresie rządów Edwarda Gierka, bom w swej ograniczoności nie pojął?

Podpaski, obecny stan zdrowia dzieci?

Edytowane przez secesjonista

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Fakt niezbity. Mam mieszkanie w bloku wczesnogierkowym,

A ja znam kilka mieszkań w blokach, wczesno, środkowo i późnogierkowe.

Żaden z właścicieli nie narzeka, nie ma żadnych przebojów z dziwnym wykonaniem, nie licząc aluminiowej instalacji, która zaczyna się sypać. Żadnych dziur, niedoróbek, zatkanych przewodów czy ścian z kufajek i butelek, jeden może ponarzekać na ściany z betony, przez który trudno się przebić.

Fakt znam też blok z wielkiej płyty (bardzo późny Gierek), w którym pojawiły się szczeliny, ale to wyjątek.

Z ludzi, których znam, większość chwali sobie właśnie to stare budownictwo, jest nie do zdarcia.

Pozostaje mi jedynie pogratulować wesołej ekipy budującej w Twoim mieście.

I wygląda na to, że wszystko zależy od tego, kto buduje. Dziś jest dokładnie tak samo.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
ciekawy   

Generalnie sprawę można ując tak: każdy z nas może usiłować forsować duże/ hiper róznego rodzaju inwestycje, zapożyczając się w róznych "Lukas bankach", czy innych "Providentach", na bardziej niż komercyjny procent ... To nie sztuka budować i inwestować za pożyczone bez głowy środki, nie martwiąc się w najmniejszym stopniu kto i kiedy to będzie spłacał ... Tak też i było z tow. Edwardem. A ludzie ? Ludzi to zwyczajnie nie interesuje, lub nie zdają sobie z tego sprawy ... dopiero później, gdy nieubłagana ekonomia wystawi rachunek, rozpoczyna się skowyt ...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tak też i było z tow. Edwardem.

Polecam zainteresowanym ewentualną kontynuację "wątku kredytowego" w dyskusji o Edwardzie Gierku. https://forum.historia.org.pl/index.php?sho...l=Edward+Gierek

Z ludzi, których znam, większość chwali sobie właśnie to stare budownictwo, jest nie do zdarcia.

Nie popadałbym w przesadny zachwyt nad jakością PRL-owskiego budownictwa, ale mam dosyć podobne spostrzeżenia, o których zresztą już wspominałem. Ci spośród moich krewnych i znajomych, którzy mieszkają w "dawnych" blokach nie mają większych problemów. Malowanie klatek, docieplanie, ot i wszystko. Estetyką zewnętrzną to nie grzeszy, choć bywa, że jest ładnie odmalowane na zewnątrz, ale pomiędzy blokami jest jakaś zieleń, na miejscu przedszkole i szkoła.

Paradoksalnie większy płacz słyszę od członków różnych wspólnot mieszkaniowych, zamieszkujących domy oddane kilka lat temu.

Takie sobie indywidualne spostrzeżenia, zapewne bez większej wartości badawczej :) .

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Polecam zainteresowanym ewentualną kontynuację "wątku kredytowego" w dyskusji o Edwardzie Gierku. https://forum.historia.org.pl/index.php?sho...l=Edward+Gierek

Nie popadałbym w przesadny zachwyt nad jakością PRL-owskiego budownictwa, ale mam dosyć podobne spostrzeżenia, o których zresztą już wspominałem. Ci spośród moich krewnych i znajomych, którzy mieszkają w "dawnych" blokach nie mają większych problemów. Malowanie klatek, docieplanie, ot i wszystko. Estetyką zewnętrzną to nie grzeszy, choć bywa, że jest ładnie odmalowane na zewnątrz, ale pomiędzy blokami jest jakaś zieleń, na miejscu przedszkole i szkoła.

Paradoksalnie większy płacz słyszę od członków różnych wspólnot mieszkaniowych, zamieszkujących domy oddane kilka lat temu.

Takie sobie indywidualne spostrzeżenia, zapewne bez większej wartości badawczej :) .

Paradoksalnie większy płacz słyszę od członków różnych wspólnot mieszkaniowych, zamieszkujących domy oddane kilka lat temu.

Bruno... Ty wiesz czemu...

Albowiem ludzie prze te parę lat przyzwyczaili się do innych standardów, stąd te swary i utyskiwania.

W PRL szczęściem było samo M-ileś, niezależnie od jakości, teraz ludzie słusznie utyskują na niedoróbki bo to ich prawo i wiedzą o tym.

A teraz wywołam wilka z lasu... FSO tak pilnie śledzący czasy PRL-u przez pryzmat listów do "Polityki" co nam powie na temat jakości budownictwa?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albowiem ludzie prze te parę lat przyzwyczaili się do innych standardów, stąd te swary i utyskiwania.

W PRL szczęściem było samo M-ileś, niezależnie od jakości,

Ale to by tłumaczyło zadowolenie ludzi mieszkających w tych blokach od początku. Dostał za Gierka to wymarzone M-ileśtam i siedzi sobie szczęśliwy. Natomiast ja mówię tu o ludziach młodych, którzy kupują takie mieszkania z odzysku, mówię o ludziach, którzy mieszkali w nowym budownictwie i starym. Jakoś to stare lepiej im pasuje.

Ciekawe dlaczego?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Ale to by tłumaczyło zadowolenie ludzi mieszkających w tych blokach od początku. Dostał za Gierka to wymarzone M-ileśtam i siedzi sobie szczęśliwy. Natomiast ja mówię tu o ludziach młodych, którzy kupują takie mieszkania z odzysku, mówię o ludziach, którzy mieszkali w nowym budownictwie i starym. Jakoś to stare lepiej im pasuje.

Ciekawe dlaczego?

Pierdu, pierdu...

To do konkretów a nie indywidualnych zapatrywań.

Ile osób poszukuje mieszkań z okresu gierkowskiego, a ile kupuje nowe.

Jakoś to stare lepiej im pasuje

Ta próba losowa to ile wynosiła?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.