Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
gregski

Święto "Żołnierzy Wyklętych"

Rekomendowane odpowiedzi

gregski   

No nie wiem co lepsze. Ten artykuł? Czy plakat "jednym frontem na szturm kapitalizmu"? Zdecydować się nie mogę (ale com się obśmiał to moje)!

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Zaraz tam tam trzy grosze... raczej srebrniki...

A na poważnie: muzeum PW - flagi nie wywiesiło... tłumacząc się, że "poszły do prania, a i tak wiszą zawsze flagi na dziedzińcu", niesmak pozostał.

A na mej ulicy (w pracy), mój budynek jako jedyny był udekorowany flagą.

:(

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
ciekawy   

Początek artykułu zacytowanego przez S.M.:

Pierwszego marca po raz drugi przypada urzędowe święto ku czci tzw. żołnierzy wyklętych, czyli pseudoniepodległościowego podziemia – reakcyjnych oddziałów walczących z władzą ludową po wyzwoleniu naszego kraju przez Armię Czerwoną i Wojsko Polskie.

Święto owe zostało ustanowione w lutym ubiegłego roku przez Sejm RP, przy poparciu (co szczególnie haniebne) posłów Sojuszu Lewicy Demokratycznej.

Dlaczego polski burżuazyjny parlament uchwalił takie święto? Ściśle związane jest to z jego reakcyjnym i antykomunistycznym charakterem. Podziemie niepodległościowe w skali masowej mordowało polskich komunistów i ich sympatyków – dlatego może liczyć na względy polskiej reakcji. Wszak najlepszy ustrój to ponoć komunizm warstwowy.

Nie wiem, ilu ludzi w Polsce, w XXI w. wierzy w tego typu brednie, i traktuje je poważnie, jednak liczba 98 kliknięć "lubię to" na Fb może budzić zrozumiałe zaniepokojenie - młodzież, która nie pamięta komuny i komunizmu jest chłonna na wszelkiego typu propagandę. Co do samego Święta - ustanowione ono zostało jak najbardziej zasadnie. Ludziom, którzy walczyli za Niepodległą i Wolną Polskę, którzy nie godzili się z jarzmem okupacji sowieckiej, a ktorzy byli skłonni dla Niej ponieść najwyższą ofiarę, należy się Pamięć i Cześć. Społeczeństwo (szczególnie to w wieku szkolnym) powinno być edukowane historyczne, powinno kontynuować pamięć o "Żołnierzach Wyklętych". Dlaczego ? Bo jak zabraknie ludzi starszych, to kto będzie pamiętał o bohaterach APZ ?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Ja bym nie był zaniepokojony, wreszcie nastąpiła znacząca semantyczna różnica w ujętych środkach stylistycznych, używają wyrażenia: "pseudoniepodległościowego podziemia – reakcyjnych oddziałów walczących z władzą ludową".

W latach 50-tych autor tego artykułu napisałby tak:

"W czasie okupacji współpraca z gestapo, w wolnej Polsce - dywersja i szpiegostwo"

"Rokowania AK i delegata Wielkiej Brytanii z hitlerowskim kontrwywiadem"

"Na żołdzie Gestapo i anglosaskiego wywiadu"

"AK u boku Hitlera chciała walczyć na Ostfront. Czwarty dzień procesu tzw. Ośrodka Mobilizacyjnego Wileńskiego Okręgu AK"

"Broń - hitlerowcy, a rozkazy - gen. Kopański, Anders i Bór-Komorowski, wydawali w walce AK-owców przeciw Polsce ludowej i ZSRR"

"Od współpracy z okupantem - do służby w obcym wywiadzie. Zdradziecka działalność wileńskiego ośrodka AK"

"W sojuszu z hitlerowcami działały bandy faszystowskiego podziemia"

"Galeria zdrajców i morderców"

"Zeznania bandytów z AK potwierdzają zarzuty aktu oskarżenia"

/"Dziennik Bałtycki" 25 X 1950; "Dziennik Bałtycki" 28 X 1950; "Dziennik Bałtycki" 24 X 1950; "Ilustrowany Kurier Polski" 29 X 1950; "Ilustrowany Kurier Polski" 26 X 1950; "Życie Warszawy" 25 X 1950; "Dziennik Bałtycki" 27 X 1950; "Dziennik Łódzki" 24 X 1950; "Głos Wybrzeża" 25 X 1950/

Zatem widać kolosalny postęp...

A na poważnie...

To co niepokoi to brak refleksji i poziom dyskursu.

O ile rozumiem próby walki z obecną dziś tendencją nadmiernego mitologizowania pewnego wycinka przeszłości (czyli podziemia niepodległościowego), to nie pojmuję tej toporności tonu i myśli.

Jak dla mnie jest to w dużej mierze efekt braku realnego rozliczenia się z własną przeszłością - lewicy. W zasadzie ograniczyła się ona w tym zakresie do wskazywania jednostek (: Stalin) czy omawianiu wypaczeń i odchyleń. Resztę aktywności poświęcając na dyskurs kto jest prawdziwą lewicą, a kto rewizjonistycznym frakcjonistą.

Jako że, jak słusznie zauważył Carlos Pereira "nie istnieje dyskurs historyczny, którego znaczenie byłoby wyłącznie poznawcze", zatem lewica w swym rozpatrywaniu przeszłości (niezbyt rozliczonej) wciąż prowadzi dyskurs jak z tamtych lat, jedynie ze względu na ducha czasów - zmieniając ton i dobór słów.

/C. Pereira "Po co nam historia?", w: "Po co nam historia?" tłum. M. Mróz, Warszawa 1985, s. 18/

Autorzy tego typu artykułów zasadniczo zbliżają się do miana, które Marc Bloch określił jako "potwarców historii", jako że wybierając z przeszłości pojedyncze czy jednostkowe elementy zgodne z założonymi tezami (rabunki, morderstwa pospolite) wnet przypisują je całemu dość złożonemu środowisku podziemnemu (zresztą zasada ta tyczy się obu stron dyskursu, jako że przyznajmy - humbejwinów można znaleźć po obu stronach).

To co jeszcze jest niepokojące to posługiwanie się wciąż dawno zdyskredytowanymi źródłami, książkami i pozycjami, które przecież zostały poddane krytycznej analizie i zdezawuowane. Zatem wciąż problemem jest to co poddała naszej uwadze Hannah Arendt pisząc, że : "Starożytni manipulatorzy logiki stanowili problem dla filozofów, podczas gdy gdy nowożytni manipulatorzy aktów stają na drodze historyka (...) kiedy bowiem fakty (...) nadużywa się do udowodnienia takich czy innych poglądów, zagrożona jest sama możliwość rozumienia dziejów...".

/H. Arendt "Korzenie totalitaryzmu" Warszawa 1993, s. 48/

Walka z żołnierzami wyklętymi jest zatem dla lewicy w obszarze nienaruszalnego mitu założycielskiego, a w konsekwencji nierozliczenia własnych korzeni ideowych i politycznych siłą rzeczy musi przynosić powszechną obronę dawnych ocen i oglądu rzeczywistości.

I dedykuję naszemu Samuelowi; który jak się zdaje podąża drogą wklejania na forum treści wywodzących się z kręgu lewicy bez jakiejkolwiek krytycznej analizy, zatem jak rozumiem akceptuje je z zasady i en bloc; inną frazę z tej samej autorki:

"Ostrożne podejście podejście do ogólnie akceptowanych opinii mających pretensje do wyjaśnienia trendów dziejowych jest szczególnie ważne dla historyków czasów najnowszych, ponieważ minione stulecie stworzyło obfitość ideologii uznających się za klucze do dziejów, a w rzeczywistości będących desperackimi próbami ucieczki przed rzeczywistością".

/tamże, s. 48/

By być przekornym: kiedy powstanie na lewicy publikacja podobna do artykułu Rafała Wnuka "Problem bandytyzmu wśród żołnierzy antykomunistycznego podziemia w Polsce (1945-1947)"?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Czołem!

Pierwszego marca miałem "przyjemność" wraz z kolegą rozmawiać z gościem z innej klasy - powiedział: "Po kiego dzisiaj flagi powywieszali? Przecież 22 lipca dopiero będzie...". Kolega odparł (wiem, za kulturalne to nie było), że u niego w domu Manifest spełnia rolę papieru toaletowego, na co tamten, że to... grzech (!). Na koniec wyjaśnił, że najchętniej wprowadziłby dyktaturę proletariatu i uznał, iż z kapitalistami kontynuować rozmowy nie zamierza... ;)

Jednak to nie jest wcale straszne... - koleżanka (z historią rozszerzoną przecież!) przed lekcją matematyki, gdy usłyszała, że dzisiaj jest święto, zapytała: "A kto to ci Żołnierze Wyklęci?".

Edytowane przez Skrzetuski

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Andreas   

U mnie zapowiadana była manifestacja - i poszedłem. Byłem w głębokim szoku, albowiem pojawił się nawet europoseł Cymański, zaś z oficjalnych władz samorządowych - nikt. Prezydent miasta nawet nie raczył okna otworzyć, gdy kilkuset ludzi skandowało pod ratuszem: ''Cześć i chwała - bohaterom z NSZ-u''. Marsz poprzedziła msza z pięknym kazaniem - czułem się jak w niebie i jestem dumny, że wziąłem udział. Ogółem, zgromadziło się ponad 500 osób.

Notabene, poza moim domem, gdzie wisiała flaga, w całym mieście nie zauważyłem ani jednej, poza okolicami ratusza.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

To ja chyba mieszkam w jakimś dziwnym miejscu, bo u mnie w okolicy na każdym bloku była flaga ;)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Smardz   

Dobrze byłoby, gdyby odgórna edukacja trochę podjęła temat, tudzież wypromowała "Żołnierzy Wyklętych". W przeciwnym razie całość tematu przywłaszczą sobie właśnie fani konkretnej partii lub "ideowi" fanatycy i będzie to tylko polityczny folklor zamiast święta.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

W "odgórną edukację" średnio tutaj wierzę. Ten temat potrzebuje kogoś, kto będzie potrafił wypromować go tak jak miało to miejsce z Powstaniem Warszawskim. Dzisiaj historia to zwyczajny towar na sprzedaż. Podasz odpowiednio, trafi do ludzi. Wiele można zarzucić MPW, wiele można zarzucić Daviesowi, ale dla pamięci Powstania w ostatnich latach swoje zrobili. Podczas ostatnich TKH miałem okazję rozmawiać z prof. Szarotą. I tak zeszło m.in. na to, dlaczego obecnie wydaje się mało prac nt. konspiracji warszawskiej, dlaczego ciągle to właśnie prace pisane przez prof. Strzembosza, czy też właśnie Szarotę, są tymi najważniejszymi, bez których ani rusz. Profesor wskazał mi dwa elementy. Pierwszy pominę, bo jest bez znaczenia w tym temacie. Drugi zaś to udostępnienie archiwów, dzięki którym można badać tematykę podziemia antykomunistycznego. Profesor wspominał, że on i jego koledzy nie mieli za nic w świecie szans na to, aby zajmować się tym tak, jakby chcieli. Teraz natomiast młode pokolenie historyków dostało materiały, które badają w zasadzie jako pierwsi. Mają możliwość napisać coś, o czym dotąd nikt nie pisał. A nowe, nieznane i wcześniej nie zbadane przyciąga. I wśród nich też upatrywałbym kogoś, kto spopularyzuje temat. Bo naszemu szkolnictwu, przy całym szacunku (a dodajmy zmniejszenie liczby godzin historii), nie dawałbym większych szans na sukces w tej materii.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

W sumie to nic przeciw takiemu świętu nie mam. Aczkolwiek jaka jest różnica miedzy naszą partyzantka powojenną, a takowa niemiecką czy ukraińską? Jedyna, jaka widze, to tako, że jedni to nasi, a drudzy to nie nasi. Ta druga i trzecia też walczyła z okupantem broniąc ludności cywilnej przed gwałtami i wypędzeniami. Też była w sytuacji beznadziejnej, nawet bardziej beznadziejnej niż nasi, bo dla nich amnestii, nawet tak kulawej jak nowej władzy, nie było.

Jak byśmy przyjeli ustanowienie w Niemczech analogicznego święta czy obchody obrony Berlina takie jak nasze powstania warszawskiego i chwalenie bohaterstwa owych obrońców, tych dwunastolatków ruszajacych na sowieckie czołgi?

Edytowane przez Widłobrody

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Skomplikowane forumowy losy doprowadziły do tego iż zainteresowałam się historią oddziału Żubryda, najbardziej opluwanego Żołnierza Wyklętego, wroga lewicy po dzień dzisiejszy. Nawet przez moment pomagałam organizować I panel historyczny: rajd, inscenizację historyczną i konferencję naukową. W ub. roku był zrealizowany II panel ale przewodnicy zostali zamienieni przez sanockiego Strzelca. W regionie rozpętało się piekło, przeciwnicy Żubryda wystąpili gremialnie do ataku m.in. na lokalnych portalach. Atmosfera do tej pory jest nieciekawa, Koledzy przewodnicy nawet o prawicowych poglądach nie chcą mieć nic wspólnego z akcją. Jedna opcja polityczna "przyjęła Żubryda na własność".

Pierwszym historykiem zajmującym się w sposób profesjonalny zagadnieniem to Andrzej Romaniak

"Powiat sanocki w latach 1944-1956" Redakcja: Krzysztof Kaczmarski i Andrzej Romaniak

Andrzej Romaniak "Powstanie, działalność i likwidacja antykomunistycznego oddziału partyzanckiego NSZ pod dowództwem Antoniego Żubryda"

str. 273

"Okoliczności powstania i działalności antykomunistycznego oddziału partyzanckiego pod dowództwem Antoniego Żubryda nie doczekały się dotychczas rzetelnego zbadania i opracowania. Przez cały okres tzw. Polski Ludowej Żubryd przedstawiany był jako krwawy watażka stojący na czele zwykłej grupy bandyckiej, w terminologii ubeckiej zwanej "bandą terrorystyczno-rabunkową NSZ". Do ugruntowania tego przekonania w społeczeństwie przyczyniła się powieść Jana Gerharda "Łuny w Bieszczadach" oraz zrealizowany na jej podstawie film Ewy i Czesława Petelskich "Ogniomistrz Kaleń".

Do zafałszowania prawdy historycznej dopomogły także prace koncesjonowanych miejscowych historyków lub historyków amatorów, powstające często na zamówienie czynników partyjnych. Publikacje te miały podłoże czysto ideologiczne, powstały gównie na podstawie materiałów zgromadzonych i wytworzonych przez aparat represji i relacji funkcjonariuszy tego aparatu. Zawarte w nich dane nie były weryfikowane. Co gorsza, informacje, które nie miały odniesienia do rzeczywistości, były bezkrytycznie powielane przez innych autorów. 1. Głównym zarzutem mającym zdyskredytować "żubrydowców'' były kradzieże, rozboje, morderstwa i rabunki, których jakoby się dopuszczali. Skutkiem owych publikacji jest to, że jeszcze dzisiaj zdarza się, iż niektórzy uważają oddział Antoniego Żubryda za bojówkę UPA !

W ostatnich latach podjęto próby weryfikacji najnowszej historii i likwidacji białych plam2, lecz proces ten nadal napotyka trudności. Temat ten, szczególnie na Sanocczyźnie, wywołuje bowiem wciąż duże emocje, a oceny działalności oddziału Antoniego Żubryda różnią sie diametralnie. Argumenty zarówno jego zwolenników, jak i przeciwników są zwykle przede wszystkim emocjonalne i wynikają, jak wspomniano, z braku obiektywnego, całościowego opracowania dotyczącego powstania, działalności i likwidacji antykomunistyczego oddziału zbrojnego pod dowództwem Żubryda. Pierwszą próbą takiego całościowego ujęcia tematu jest niniejszy artykuł."

"1.Należy wymienić nastpujące publikacje: B. Gajewski, A. Bata "Na tropach Żubryda", "Podkarpacie. Tygodnik Polskiej Partii Robotniczej" 1987, nr2-11 (836-845). Jest to cykl wyjątkowo tendencyjnych i napastliwych artykułów; B. Gajewski "Samozwańczy major Antoni Żubryd" praca nieopublikowana; idem, "Antoni Żubryd. Od legendy do dokumentów", Sanok 1998. Na te prace powołuje się Andrzej Brygidyn: idem "Życie polityczne [w] Sanok - dzieje miasta", red. F. Kiryk, Kraków 1995, s. 758-759, 769; idem, Sanok. "Między wojną, a stanem wojennym" , Sanok 1999, s.11-12. Na opracowanie Benedykta Gajewskiego "Antoni Żubryd. Od legendy do dokumentów" powoływał się w trakcie swego procesu w 1999 r. zabójca Antoniego Żubryda - Jerzy Vaulin, przywołując na swoją obronę zawarte w nim treści. Zob.: Archiwum Sądu Okręgowego w Krośnie [dalej: ASOK], sygn. II K3/99. Akta sprawy przeciwko J. Vaulinowi, t.3, Protokół rozprawy głównej z dn. 15 XII 1999, k.596. Oprócz wymienionych publikacji na temat działalności oddziału Żubryda ukazywały się głównie artykuły prasowe, mniej lub bardziej wartościowe, przeważnie powielające wiadomości zawarte w pracach wymienionych autorów."

Waldemar Basak "Rzecz o majorze Antonim Żubrydzie"

"Podczas kampanii wrześniowej 1939 r. walczył w szeregach 40. pułku piechoty. 7 września trzy bataliony 40. pp. 5-tej Dywizji Piechoty przybyły do Warszawy, aby wziąć udział w obronie stolicy. Pułkiem dowodził ppłk. Józef Kalandyk, dowódcą 1-ego batalionu był Kazimierz Karol Albert, a plutonowy Antoni Żubryd - podoficerem broni. Batalion bronił mostów na Wiśle na odcinku Warszawa - Wschód. W czasie walk w połowie września 1939 r. plutonowy Żubryd awansowany został do stopnia sierżanta. Za męstwo okazane w obronie Warszawy odznaczono go Krzyżem Walecznych. Po upadku stolicy dostał się do niewoli niemieckiej i umieszczony został w obozie przejściowym w Częstochowie. Zbiegł z niego w listopadzie 1939 r. i pieszo powrócił do Sanoka. Zamieszkał przy ul.Jagiellońskiej u stryja Wiktora Żubryda trudniącego się szewstwem. Wraz z nim uciekła grupa oficerów WP. Ukrywali się oni w starych zabudowaniach gospodarczych przy ul. Matejki i na przedmieściu Kiczury. Pomocy udzielała im kuzynka Antoniego, Maria Wołoszyn (córka Jakuba). Po upływie dwóch tygodni Żubryd zorganizował przerzut tych oficerów za granicę. W okresie tym współpracował z ZWZ w Sanoku".

"Zimą 1939/1940 r. utrzymywał się z przemytu przechodząc granicę niemiecko-sowiecką. W styczniu 1940 r. w czasie przekraczania rzeki San w okolicach Leska został zatrzymany przez radziecki patrol graniczny i przekazany do dyspozycji NKWD. Po przesłuchaniu i szczegółowym sprawdzeniu NKWD zwerbowało go do współpracy. Pod pseudonimem "Orłowski" skierowany został na teren Sanoka. Jego zadaniem było zorganizowanie siatki wywiadowczej oraz zbieranie danych o charakterze wojskowym * i prowadzenie rozpoznania budowanych przez Niemców umocnień nad Sanem"

* tu Autor powołuje się na charakterystykę k.8 znajdującą się w AIPN. Ta charakterystyka jednak została sporządzona przez UB.

"Rzecz o majorze Antonim Żubrydzie" Ruthenus str. 66

"Pod koniec 1943 r. powrócił do Sanoka. Do "wyzwolenia" ukrywał się w okolicznych wsiach (głównie w Zagórzu). W tym czasie utrzymywał kontakty z lokalnymi placówkami AK i prowadził szkolenia wojskowe oraz instruktaż z zakresu wyszkolenia bojowego żołnierzy tej organizacji* Swoim postępowaniem Żubryd zdobył zaufanie miejscowych działaczy i dowódców AK-owskich, którzy w okresie późniejszym stanowili bazę rekrutacyjną oraz zaopatrzeniową dla jego oddziału"

* Autor znowu powołuje się na ową charakterystykę

str 67.

" Zimą 1945 r. Żubryd z żoną pojechał do Bytomia, a "Czarny" i "Wąsacz" udali się do Zakopanego na spotkanie z zastępcą Józefa Kurasia ps. "Ogień' - dowódcą oddziału partyzanckiego działającego na Podhalu. Z powodu wielkich zasp śnieżnych nie dotarli oni do Zakopanego i postanowili pojechać do Bytomia. Tam przebywali z Żubrydami pod ochroną ppor. Kazimierza Wróbla, pracownika UB w Bytomiu. Był to pochodzący z Dąbrówki znajomy Żubryda z okresu przedwojennego. W tym czasie nastąpiła dekonspiracja Wróbla, który w związku z tym postanowił uciekać za granicę. Zorganizował przerzut z Zabrza i zaproponował udział w nim Żubrydowcom. "Zuch" dał wszystkim zgodę na wyjazd, sam jednak postanowił pozostać w Polsce argumentując, że "[...] walczyć trzeba w kraju, bo nie sztuka walczyć za Ojczyznę za granicą"[...]". W konsekwencji została cała czwórka, a Kazimierzowi Wróblowi udało się uciec".

"Rzecz o majorze Antonim Żubrydzie" Waldemar Basak Ruthenus str. 74

"Niniejsze opracowanie koryguje wiele narosłych mitów i przekłamań dotyczących dowódcy Batalionu. Głównym z zarzutów stawianych Antoniemu Żubrydowi to zabójstwa Żydów i ludności cywilnej. Nie zapominajmy, że propaganda komunistyczna tego okresu nagminnie pomawiała żołnierzy podziemia o antysemityzm i bandytyzm. W świetle ujawnionych w ostatnich latach dokumentów w jednoznaczny sposób można stwierdzić, że Żydzi ginęli z rąk żołnierzy podziemia niepodległościowego nie z powodu swojej narodowości, tylko za działalność agenturalną. Odnosi się to również do ludności cywilnej. W przytłaczającej większości przypadków ludzie ci współpracowali z UB, bądź innymi organami aparatu represji, byli aktywistami reżimowych partii politycznych lub innych organizacji i instytucji tworzonych przez komunistów".

Waldemar Basak "Rzecz o majorze Antonim Żubrydzie" str. 229 wydanie II Ruthenus

"Twarz w twarz z zabójcą" Janusz Niemiec

[...] Prowadzone przez prokurator Hannę Solarewicz śledztwo jednoznacznie wykazuje, że Jerzy Vaulin jest zabójcą. Wobec faktów Vaulin przyznał się do morderstwa. Pewnego dnia około południa zapukał do drzwi mojego mieszkania i wręczył mojej żonie Izabeli list zatytułowany Do Syna. Jest to 5-cio stronicowy maszynopis bez podpisu z szokującym mnie wstępem, który pozwolę sobie zacytować

Słowa te kreśli człowiek który przed pół wiekiem odebrał życie Pańskim rodzicom. W dniu 24 października 1997 r. w dniu dokładnej pięćdziesiątej rocznicy tego dramatu powstała możliwość, a nade wszystko konieczność, złożenia na pańskie ręce tego wyznania.

W dalszej części tego listu Vaulin przedstawia swoją wersję wydarzeń opierając swoje relacje na konieczności obrony swego życia. List ten natychmiast przekazałem do prokuratury w Brzozowie, która przygotowywała w tym czasie akt oskarżenia. W dniu wręczenia listu mojej żonie byłem w pracy, dlatego nie doszło do naszego pierwszego spotkania. Przyznam szczerze, ze moja reakcja na to wydarzenie mogła być nieprzewidywalna. W tym czasie, reportaż Piotra Lipińskiego w "Gazecie Wyborczej" o śmierci małżeństwa Żubrydów wywołał zainteresowanie tym tematem Wytwórnię Filmów Dokumentalnych w Gdańsku, która postanowiła nakręcić krótki film. Realizatorzy tego filmu planowali doprowadzić do spotkania Jerzego Vaulina ze mną, ale do tego wydarzenia nie doszło. Film przedstawia Vaulina jako człowieka cynicznego, pełnego buty i pewności siebie. Na pytanie dlaczego zamordował Żubrydów odpowiada: że może z sadyzmu, a może lubię zabijać ludzi?

[...]

Ostatnie moje spotkanie z zabójca Rodziców miało miejsce dwa lata temu w Sanoku. Odbyło się z inicjatywy Telewizji TVN Kraków, która planowała nakręcenie 3 odcinkowego filmu o historii mjr Żubryda. Vaulin oczekiwał mnie na brzegu Sanu, wyciągnął rękę na powitanie której naturalnie nie przyjąłem. Po chwilowej ostrej dyskusji między nami spotkanie zakończyła cyniczna i szokująca wszystkich obecnych odzywka J. Vaulina o następującej treści: Czy w związku ze śmiercią Rodziców otrzymał pan od państwa odszkodowanie, bo jeśli tak to powinien Pan być mi wdzięczny i mi podziękować Spotkanie to zostało utrwalone przez kamerę TVN.

Janusz Niemiec

Mirocin, 25 VIII 2010 r"

W kręgu "Łun w Bieszczadach". Szkice z najnowszej historii Bieszczad" Grzegorz Motyka

"[...] Jakkolwiek było, śmierć Żubryda oznaczała kres działalności oddziału. Większość partyzantów zrezygnowała z prowadzenia dalszej walki, część ujawniła się, korzystając z amnestii ogłoszonej w 1947 r. Niektórzy, np. Franciszek Mandzelewski i por. Tadeusz Puchacz, wyjechali na Ziemie Odzyskane. Funkcjonariusze bezpieczeństwa prowadzili jednak dalej śledztwo. W 1950 r. przeprowadzili serię aresztowań byłych członków placówki w Mrzygłodzie, aresztowano m.in. wówczas Franciszka Mandzelewskiego i Bronisława Bodziaka (obu skazano na karę śmierci, zamienioną następnie na wieloletnie więzienie. Jeszcze w 1964 r. został aresztowany na Ziemiach Odzyskanych por. Tadeusz Lipski vel Puchacz i skazany na 10 lat więzienia. "Na wszelki wypadek" SB inwigilowało byłych "Żubrydowców" aż do lat osiemdziesiątych.

Z akt IPN wynika, iż funkcjonariuszom UB udało się zabić 23 i aresztować 115 partyzantów Żubryda. Schwytano również 38 współpracowników zgrupowania. Z możliwości ujawnienia się skorzystały 174 osoby związane z oddziałem. W wyniku akcji partyzantów śmierć miało ponieść: 17 funkcjonariuszy UB, 7 milicjantów, 11 żołnierzy WP, pięciu czerwonoarmistów, pięciu aktywistów PPR i PPS, cztery osoby podejrzane o współpracę z UB, sołtys, wreszcie osiemnastu cywilów "z tego połowa narodowości ukraińskiej". Inne dane podał gen. Pożoga, według którego "oddział Żubryda liczył 265 ludzi i na swoim koncie zapisał 57 zabójstw, 29 postrzeleń, 40 rozbrojeń, 85 napadów rabunkowych i 55 zamachów".

28 czerwca 1994 r. sąd w Rzeszowie uznał, że Żubryd działał na rzecz niepodległej Polski. Do dziś jednak wiele osób sprzeciwia się jego pełnej rehabilitacji. Niejedna z akcji oddziału faktycznie budzi wątpliwości moralne i wymaga pełnego wyjaśnienia (szczególnie zabójstwo), ale podobne emocje wywołuje próba oceny działalności innych dowódców antykomunistycznej partyzantki na Lubelszczyźnie, Białostocczyźnie czy Podhalu. Nie jest też z pewnością czymś zdrożnym, iż Żubryd był synem szkolnego woźnego, ani to, że jego zgrupowanie było raczej "konspiracją podoficerów" niż - jak to było w wypadku AK - przedwojennych oficerów.

Być może niechęć do Żubryda wywołuje jego praca w sanockim UB. Zdaniem niektórych nawet ucieczka do podziemia była ubecką prowokacją, mającą na celu rozpracowanie środowisk niepodległościowych. Jednak Żubryd nie był jedynym "żołnierzem wyklętym", który przeszedł podobną drogę. Dobrym przykładem jest tu działający na Podhalu Józef Kuraś "Ogień', którego biografia i akcje zbrojne budzą podobne kontrowersje. Mimo to jest traktowany jako symbol walki o wolność mieszkańców Podhala. Oddział Żybryda był najaktywniejszym polskim zgrupowaniem antykomunistycznej partyzantki w Bieszczadach i w Beskidzie Niskim. Z kolei poparcie udzielane mu przez miejscową ludność dobitnie pokazuje, po czyjej stronie stały wówczas sympatie bieszczadzkich Polaków."

Edytowane przez lucyna beata

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Andreas   

Albinos:

To ja chyba mieszkam w jakimś dziwnym miejscu, bo u mnie w okolicy na każdym bloku była flaga

U mnie tyle, co kot napłakał. Ale czego się spodziewać po wymierającym, zaściankowym i prokomunistycznym mieście...

Widłobrody:

Aczkolwiek jaka jest różnica miedzy naszą partyzantka powojenną, a takowa niemiecką czy ukraińską? Jedyna, jaka widze, to tako, że jedni to nasi, a drudzy to nie nasi.

Porównujesz esesmanów i upowców do ludzi walczących o inną, wolną Polskę?

Ta druga i trzecia też walczyła z okupantem broniąc ludności cywilnej przed gwałtami i wypędzeniami.

1. UPA tak broniła ludności cywilnej, że Polaków znajdowano z czaszkami poprzebijanymi gwoździami, owiniętych w drut kolczasty, czy innego rodzaju przyjemności.

2. A w jaki to sposób Werwolf chronił niemiecką ludność? Jakieś dane, źródełka, raporty?

Też była w sytuacji beznadziejnej, nawet bardziej beznadziejnej niż nasi, bo dla nich amnestii, nawet tak kulawej jak nowej władzy, nie było.

Amnestia dla organizacji przestępczych?

Jak byśmy przyjeli ustanowienie w Niemczech analogicznego święta czy obchody obrony Berlina takie jak nasze powstania warszawskiego i chwalenie bohaterstwa owych obrońców, tych dwunastolatków ruszajacych na sowieckie czołgi?

A co to ma do tematu?

Zresztą, jak zwykle, Twój post to opluwanie polskości, tym bardziej odrażające, że porównujesz ludzi pokroju Pileckiego do do takich, jak Stebelski.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Porównujesz esesmanów i upowców do ludzi walczących o inną, wolną Polskę?

Gdzie? Zaś partyzantka niemiecka faktycznie o wolną Polskę nie walczyła.

Amnestia dla organizacji przestępczych?

Amnestia nie obejmuje organizacji, tylko ludzi. Organizacji się do wiezienia nie wsadza ani nie skazuje. Skazuje sie ludzi.

Twój post to opluwanie polskości

Bzdura. Akurat ta ten temat sie nie wypowiedziałem.

porównujesz ludzi pokroju Pileckiego do do takich, jak Stebelski.

Taak? Gdzie? Jestes odklejony od rzeczywistosci i zaślepiony ideologicznie. Dlatego dyskurs dalszy nie ma sensu. EOT.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
W sumie to nic przeciw takiemu świętu nie mam. Aczkolwiek jaka jest różnica miedzy naszą partyzantka powojenną, a takowa niemiecką czy ukraińską?

Taaaak ..... Balum , czy ty masz jakie takie pojecie o historii ( pytam retorycznie ) porównywanie żołnierzy Polskiego Podziemia Niepodległościowego do band UPA czy byłych SS - manow w Werwolfie jest po prostu obraźliwie głupie :blink:

Jedna różnica ci umyka Polacy w czasie WWII nigdy nie dopuścili się ludobójstwa , a twoi pupile z upa i ss jak najbardziej :angry:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.