Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
marcnow92

Ręczna Rusznica Przeciwpancerna - Polska Wunderwaffe?

Rekomendowane odpowiedzi

Domen   
W drugim dniu bitwy nad Bzurą sierżant Franciszek Tiszko za jej pomocą zniszczył 17 niemieckich czołgów.

Z tym sierżantem Franciszkiem Tiszko i jego konfrontacją z czołgami w drugim dniu bitwy to może być prawda.

Jeśli to prawda, prawdopodobnie nasz Franciszek Tiszko zetknął się z czołgami I batalionu 23. Panzer-Regiment (który wzmacniał 17. Infanterie-Division) - być może miało to miejsce pod Ozorkowem.

Walki te - okupione ciężkimi stratami - znajdują potwierdzenie w relacjach i raportach niemieckich - poniżej kilka ich epizodów.

10 września 2. batalion piechoty wzmocniony elementami I/Pz.Rgt.23 (na pewno cała 2. kompania czołgów), zaatakowały i zajęły z ciężkimi stratami - zwłaszcza w czołgach - Ozorków. Następnie przeszli na północ do lasów pod miejscowością Leśmierz. W nocy czołgi wycofały się na północ od Ozorkowa w celu uzupełnienia paliwa i amunicji, pozostawiając w lesie te spośród uszkodzonych czołgów, które zdołano wcześniej zabrać ze sobą.

Jeszcze tej nocy - w krwawych okolicznościach - okazało się, że 2. batalion jest prawie całkowicie odcięty w terenie zajętym przez nieprzyjaciela (być może w nocy Polacy ponownie zajęli utracone wcześniej pozycje?). Żeby uniknąć całkowitego okrążenia i zniszczenia przez wroga, wczesnym rankiem 11 września obie niemieckie jednostki rozpoczęły zakończony pomyślnie odwrót w kierunku na południowy-zachód od Ozorkowa.

Później 11 września dowódca czołgów otrzymał rozkaz iść z pomocą silnie naciskanemu batalionowi przeciwpancernemu dywizji, poprzez natarcie na wieść Orla. W miarę jak czołgi zbliżały się do wsi, dowódca dostrzegł ubranego w niemiecki mundur żołnierza na jej przedpolach. Myśląc, że znajduje się w rękach oddziałów niemieckich, rozkazał wjechać do wioski i nie otwierać ognia.

Chwilę po tym jak pierwsze czołgi wjechały do wsi, napotkały huraganowy ogień zaporowy broni przeciwpancernej

(i zapewne nie tylko). Niemcy zdołali zająć wieś, ale kosztem utraty kolejnych 5 czołgów oraz kilku rannych czołgistów tylko z 2. kompanii.

Powyżej przedstawione wydarzenia są opisane w książce "Modern Battle Units in action in the Second World War" wydanej w 1941 roku (są tam 3 akcje z kampanii w Polsce) w rozdziale "Tank action South of Kutno" opisującym właśnie te kilka epizodów ze zmagań 2. kompanii I. batalionu 23. Panzer-Regiment. Akcje te zostały opisane przez Niemców i przetłumaczone na użytek U.S. Army.

Wracając jeszcze do walk w tym rejonie w poprzednich dniach oraz 11 września - jak wynika z poniższych raportów, uczestniczył w nich też m.in. 46. Pułk Piechoty (m.in. właśnie w walkach pod Leśmierzem i w opisanych wyżej walkach I/23 PR z 11 IX).

9 września w niemieckich raportach dziennych odnajdujemy m.in. (fragmenty):

II. batalion 46. Pułku Piechoty zostaje wyparty w walce o każdy dom.

--------

Części II. batalionu 46. Pułku Piechoty wpadają prosto na polski obóz na polu kukurydzy, zostają otoczone

i wzięte do niewoli przez silne straże.

----------

W Sierpowie resztki 46. Pułku Piechoty zbierają się i tworzą nowe grupy bojowe. Na linii Sierpów - Leśmierz próby ustanowienia nowej linii obronnej, ze świeżo ściągniętą 3./M.G.Btl.52 (mot.).

10 września w niemieckich raportach odnajdujemy m.in. (fragmenty):

46. Pułk Piechoty nie jest w stanie utrzymać Sierpowa i wieczorem zmuszony jest oderwać się, cofa się chaotycznie w kierunku wzgórz na północ od Ozorkowa.

--------------

Tam 46. Pułk Piechoty zostaje przydzielony do 17.Inf.Div. Bierze następnie udział w natarciu wraz z I./Pz.Rgt.23 [całym]. Silne polskie kontrataki wypierają ich na pozycje wyjściowe.

Tłumaczenie moje. W tym rejonie walczył 10 IX i 11 IX cały I./Pz.Rgt.23, możliwe więc, że rzeczony Tiszko spotkał się z czołgami w jakiejś innej miejscowości, niż te, w których walki są opisane powyżej.

Przechodząc jeszcze na chwilę do głównego tematu postu:

Niestety była tak tajna ze tylko 13 osób potrafiło ją obsługiwać.

To że to był karabin ppanc. - a nie rusznica - to już zostało wyjaśnione.

Ale co do tych 13 osób - oczywiście nie chodzi tutaj o liczbę tych, którzy potrafili UR-a obsługiwać (to zostało wyjaśnione) - może chodzi natomiast o ilość asów takich jak Tiszko? - którzy zaliczyli powiedzmy 2 lub więcej czy też 3 lub więcej (w każdym razie ilość powyżej jakiejś dolnej granicy) "zestrzałów" przy pomocy tej broni?

Na koniec podam statystyki odnośnie I batalionu 23. Pułku Czołgów:

W chwili rozpoczęcia kampanii miał on na stanie 74 czołgi - w tym 39 Pz-I, 28 Pz-II, 3 Pz-IV, 4 Pz-Bef

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Marcnow92 napisał:

Niestety była tak tajna ze tylko 13 osób potrafiło ją obsługiwać.

Akurat to nie odpowiada prawdzie. W „Monografii 16 pp” wydanej niedawno w Tarnowie znajduje się opis wprowadzenia jej do oddziałów końcem sierpnia na podstawie zachowanych materiałów i rozkazów, aż po dowództwo korpusu. Materiały te zachowały się w teczce kwatermistrza 12 pp. Wynika z nich, że w połowie sierpnia w dywizji odbyły się strzelania z Ur-ów pod nadzorem dowódcy dywizji gen. Monda dla odpowiednio wybranych strzelców, potem je zapakowano i wydano im tuż przed walką.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
widiowy7   

Problem z UR-ami był taki, że jak zauważył ciekawy one nie niszczyły wrogiego tanku. Tzn. brak spektakularnego wybuchu i.t.d

Mała dziurka w kadłuba i zabity członek załogi. Czołg mógł być co najwyrzej zatrzymany.

Niemniej i to się liczyło.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Pan NR   

No to w takim razie nic, tylko wyrazić żal, że nie użyto na większą skalę tej broni.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
ciekawy   
No to w takim razie nic, tylko wyrazić żal, że nie użyto na większą skalę tej broni.

Kb. "Ur" użyto na skalę posiadanych zasobów, więc o co chodzi ????

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
sowa   

Cytat:

"Problem z UR-ami był taki, że jak zauważył ciekawy one nie niszczyły wrogiego tanku. Tzn. brak spektakularnego wybuchu i.t.d

Mała dziurka w kadłuba i zabity członek załogi. Czołg mógł być co najwyrzej zatrzymany.

Niemniej i to się liczyło. "

Czy wiesz co się dzieje przy przebiciu pociskiem pancerza czołgu?

Do środka nie dostaje się tylko kula, ale i fragmenty z pancerza które z dużą siłą rykoszetują wewnątrz czołgu od pancerza i niszczą wszystko co znajdą na drodze.

Zranienie czy zabicie członka załogi też było całkiem niezłym efektem. Wyszkolenie czołgisty o nie jest jeden dzień.

Poza tym efekt psychologiczny, kiedy w szeregach broniącej się piechoty przed czołgami wkrada się się już panika, a tu jeden strzał i "przerażający" potwór stalowy zostaje unieruchomiony.

Edytowane przez sowa

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Tylko traf tak w jadący czołg, żeby wyeliminować jakiegoś członka załogi. Weź uwagę na jakim dystansie trzeba było strzelać. UR był skuteczny tylko w rękach ludzi o mocnych nerwach. :)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
sowa   
Tylko traf tak w jadący czołg, żeby wyeliminować jakiegoś członka załogi. Weź uwagę na jakim dystansie trzeba było strzelać. UR był skuteczny tylko w rękach ludzi o mocnych nerwach. :)

A jaki zasięg miały niemieckie pancerne pięści 20 m? 50 m?

W '39 UR przebijał każdy pancerz niemieckiego czołgu za wyjątkiem PIII i PIV. Po przebiciu pancerza strumień odłamków z pocisku i pancerza szatkował załogę.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Andreas   

Panzerfausty miały zasięg od 30 do 100 metrów.

A porównanie ich do Ur-a jest jak kamień do oka.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
ciekawy   
Czy wiesz co się dzieje przy przebiciu pociskiem pancerza czołgu?

Wiem. Korek o 2cm średnicy wpada wraz z odpryskami z dużą prędkością do pomieszczenia załogowego (zazwyczaj celowało się "na kierowcę-mechanika"), i eliminuje w/w członka załogi, na wskutek czego pojazd jest unieruchomiony.

Do środka nie dostaje się tylko kula, ale i fragmenty z pancerza które z dużą siłą rykoszetują wewnątrz czołgu od pancerza i niszczą wszystko co znajdą na drodze.

Zranienie czy zabicie członka załogi też było całkiem niezłym efektem. Wyszkolenie czołgisty o nie jest jeden dzień.

Poza tym efekt psychologiczny, kiedy w szeregach broniącej się piechoty przed czołgami wkrada się się już panika, a tu jeden strzał i "przerażający" potwór stalowy zostaje unieruchomiony.

A to już jest jakaś beletrystyka ...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Ur był przydzielany w ilości 3 szt na kompanię. Kompania w obronie miała do obrony odcinek ok 1 km. Przy szyku 2 plutony w pierwszej linii, jeden w odwodzie, jadącą kolumnę czołgów mogły ostrzelać 1 - 2 Ur-y. A czołgów było kilkadziesiąt.

I tyle mogłoby być w temacie.

Lecz co innego byłoby, gdyby nie dano egalitarnie wszystkim plutonom po Urze, a zgrupowano je w ruchliwym odwodzie ppanc na poziomie batalionu (np na rowerach). Wtedy ta kolumna czołgów wpadłaby na 9 Urów. Taka propozycja była przed wojną, lecz została odrzucona.

Edytowane przez Tomasz N

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
widiowy7   
Kompania w obronie miała do obrony odcinek ok 1 km.

Nie czepiam się, naprawdę? Stu ludzi, czyli co 10 metrów człowiek?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Dywizja 10 km, czyli pułk 5 km. Pułk 5 km, czyli batalion 2,5 km. Batalion 2,5 km, czyli kompania 1,25 km.

Ale to nie była linia, tylko kupy ludzi w najlepszych miejscach. Więc lokalnie było i więcej niż żołnierz co 10 m.

Edytowane przez Tomasz N

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
widiowy7   
Dywizja 10 km, czyli pułk 5 km. Pułk 5 km, czyli batalion 2,5 km. Batalion 2,5 km, czyli kompania 1,25 km.

Ale to nie była linia, tylko kupy ludzi w najlepszych miejscach. Więc lokalnie było i więcej niż żołnierz co 10 m.

A czy polska dywizja nie miała trzech pułków? Czyli pułk 3,3 kilometra, na batalion trochę ponad kilometr, a kompania 300 do 400 metrów?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.