Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Bruno Wątpliwy

O wprowadzaniu (i usuwaniu) gatunków.

Rekomendowane odpowiedzi

jakober   

Risotto bez ryżu,

fasolka po bretońsku bez fasoli;

Andaluzja bez pomarańczy,

Holandia bez tulipanów;

Van Gogh bez słoneczników...

 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

No i matury bez kwitnących kasztanowców. Akurat przyplątał się do Polski taki szrotówek i już niedługo tak będzie.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

 

5 godzin temu, gregski napisał:

Co tam park?

A kuchnia włoska bez pomidorów?

 

 

4 godziny temu, jakober napisał:

Risotto bez ryżu,

fasolka po bretońsku bez fasoli;

Andaluzja bez pomarańczy (...)

 

Wypada jednak pamiętać o różnicy pomiędzy gatunkami obcymi a ekspansywnymi gatunkami inwazyjnymi, przy czym te ostatnie mogą być i obce i rodzime.

 

5 godzin temu, Tomasz N napisał:

Ale jest też wiele odmian dębów w tym dąb czerwony zwany też amerykańskim. Obecnie uważany jest za zbyt ekspansywny, inwazyjny i jest zwalczany

 

Cóż, kiedy Ministerstwo Środowiska zaczęło rozważać wciągnięcie dębu czerwonego na listę gatunków inwazyjnych, to samo ministerstwo dwukrotnie przyznało nagrodę Lidera Polskie Ekologii (w 2009 i 2011 r.) Nadleśnictwu Bytnica za: "Wzbogacenie bioróżnorodności w lasach Nadleśnictwa Bytnica przez zastosowanie Metody Sobańskiego".

A metoda ta, to m.in. wysiewanie osłonowe dębu czerwonego. Niech o mentalności niektórych naukowców zaświadczy taki oto fragment:

"Wiele dyskusji wzbudza użycie w metodzie nasion dębu czerwonego. Zdaniem wielu przyrodników, gatunek ten jako obcy powinien być eliminowany. Warto przypomnieć, że ustawa o ochronie przyrody w ust. 4 art. 120 wskazuje na to, że w ramach racjonalnej gospodarki leśnej dopuszcza się stosowanie gatunków obcych (Ustawa o Ochronie Przyrody). Także zasady dobrej gospodarki leśnej międzynarodowego systemu certyfikacji produktów i gospodarki leśnej Forest Stewardship Council (FSC) obowiązujące na terenie Nadleśnictwa Bytnica, zapisane w kryterium 6.9, nie zabraniają stosowania gatunków egzotycznych pod

warunkiem ścisłego monitorowania tego procesu (Zasady, Kryteria…). Należy także podkreślić, że dąb czerwony jako gatunek fitomelioracyjny spełnia bardzo pożyteczną funkcję na siedliskach borowych, zwłaszcza chętnie jest zgryzany przez zwierzynę. Wszystkie populacje roślin, zwierząt, grzybów i mikroorganizmów są jednakowo cenne, powinny być poszanowane i umiarkowanie użytkowane. Przyroda nie rozróżnia gatunków lepszych i gorszych".

/W. Wesoły, P. Niemiec "Metoda Sobańskiego skutecznym sposobem zwiększenia bioróżnorodności w lasach na przykładzie Nadleśnictwa Bytnica", w: "Ochrona przyrody w lasach", T. 2, red. K. Kannenberg, H. Szramka, Tuchola 2008, s. 34/

 

A tu, co o tej metodzie sądzi Wojciech Solarz, osoba raczej dość kompetentna w zakresie obcych i inwazyjnych gatunków:

"I mnie ten pomysł wydaje się mocno kontrowersyjny. Wydając mnóstwo pieniędzy na jego zwalczanie w Kampinoskim PN i innych miejscach, zgadzamy się, że to jest gatunek inwazyjny, a jednocześnie wprowadzamy go w innym miejscu, gdzie być może w tym momencie nie stanowi jeszcze problemu, bo np. jest jeszcze rzadki, a siedlisko nie jest dla niego optymalne.
Mnie się to wydaje mocno ryzykowne (...) Czy ktoś prowadził takie badania, jaka jest przeżywalność tych siewek dębu czerwonego? Jeśli rzeczywiście tak jest, że te drzewa nie są w stanie przetrwać, bo są zgryzane, to w porządku. Ponadto siedlisko nie jest dla niego optymalne, więc być może nie ma problemu. Trochę się jednak obawiam, że ten eksperyment nie trwa

wystarczająco długo, byśmy mogli powiedzieć, że jest bezpieczny.
Przecież w Kampinosie też nie brakuje parzystokopytnych, które by dąb czerwony zgryzały, a na powierzchniach, na których byłem inwazja tego gatunku wyglądała spektakularnie. Ja byłbym jednak bardziej ostrożny
".

/"Gatunki obce i inwazyjne", rozmowę z W. Solarzem przeprowadził R. Zubkowicz, "Las Polski", nr 6, 2012, s. 20-21/

 

W dniu 13.12.2018 o 3:05 PM, Bruno Wątpliwy napisał:

Amator zupy żółwiowej.

 

To kiepsko wybrał, przedstawiciele tego gatunku nadają się do spożycia głównie gdy są młode, starsze osobniki trącą nieco piżmem co sprawia, że ich konsumpcja nie sprawia już takiej przyjemności. :B):

 

W dniu 10.12.2018 o 11:29 AM, euklides napisał:

Nie bardzo można mylić lamę z alpaką bowiem obydwa te zwierzęta mają inną wełnę, chociaż podobną to jednak jakościowo różną a zatem i ich cena się różni. Udomowiona lama pochodzi od Guanako. Natomiast udomowiona alpaka od wigonii

 

Mylić nie należy, choć oba udomowione zwierzęta pochodzą od... lam.

 

W dniu 9.12.2018 o 11:45 AM, Bruno Wątpliwy napisał:

Historia ludzkości, to także historia zmian stanu fauny dokonywanych za sprawą człowieka. Doprowadziliśmy do zniknięcia wielu gatunków, wiele oswoiliśmy, czy zahodowaliśmy, wiele przemieściliśmy (...) Często w pełni świadome, często dokonane przypadkiem

 

Nigdy jednak nie wiadomo jakie będą skutki nawet świadomej introdukcji obcego gatunku. Na Ukrainie wprowadzono jelenia sika (Cervus nippon), w efekcie ucierpiały jelenie szlachetne i... nasze żubry. Jeleń szlachetny (Cervus elaphus) przestał być już tak "szlachetny", sika zaczęły się z nim krzyżować (zarówno na Ukrainie jak i w Polsce odnotowano tego rodzaju hybrydy). Najprawdopodobniej z sika przybyły nowe pasożyty (nicienie Ashworthius sidemi), które zaczęły atakować nasze żubry. W 2000 roku stwierdzono jednego osobnika zarażonego tym pasożytem, cztery lata później wszystkie badane żubry już go posiadały.

/za: W. Solarz "Przyczyny i skutki inwazji biologicznych na świecie i w Polsce", "SiM", Studia i Materiały Centrum Edukacji Przyrodniczo-Leśnej w Rogowie, R. 14, z. 33/4/2012; szerzej: B. Osińska, A. Demiaszkiewicz, J. Lachowicz "Pathological lesions in European bison (Bison bonasus) with infestation by Ashworthus sidemi (Nematoda, Trichostrongylidae)"/

 

Walka z obcymi i inwazyjnymi gatunkami też nie jest prostą kwestią. Wielu przyrodników uznaje, że najmniej szkodliwą metodą jest zastosowanie metod biologicznych, ale i tu skutki trudne są do przewidzenia. Australijczycy w latach trzydziestych sprowadzili do siebie ropuchę olbrzymią (Rhinella marina), która miała chronić przed szkodnikami tamtejsze uprawy trzciny cukrowej. Jej populacja jednak nadmiernie wzrosła przez co zaczęły ginąć bezkręgowce będące jej pokarmem przez co kawałek "tortu" dla rodzimych gatunków był znacznie mniejszy, dodatkowo zaczęły ginąć kręgowce (np. węże), które zjadały te ropuchy, a to za sprawą jej toksyn. Mądre głowy wymyśliły zatem, że ropuchę zwalczy się za pomocą rodzimego nicienia Rhabdias pseudosphaerocephala. Tylko potem okazało się, że ów nicień wcale nie był rodzimy tylko właśnie przywleczony wraz z ropuchą olbrzymią, a w efekcie tej metody ucierpiała np. naturalna populacja rzekotki australijskiej (Litoria caerulea).

/za: K. Najberek, W. Solarz "Gatunki obce. Przyczyny inwazyjnych zachowań i sposoby zwalczania", "KOSMOS" Problemy Nauk Biologicznych, T. 65, nr 1 (310), 2016/

 

W dniu 9.12.2018 o 1:50 PM, Bruno Wątpliwy napisał:

Ba, w takiej Wielkiej Brytanii niewątpliwie urocza, sympatyczna i przytulaśna wiewiórka szara (amerykańska) prawie całkowicie wyparła równie, a może i bardziej uroczą wiewiórkę pospolitą (tą rudą). I jak tu ufać uroczym

 

Dwie największe populacje wiewiórki szarej są w Wielkiej Brytanii i Irlandii oraz w Italii. I w obu przypadkach zafundowaliśmy sobie tę "uroczą" na własne życzenie. We Włoszech wszystko zaczęło się dość niewinnie, dwie pierwsze pary sprowadzono w 1948 r. do Piemontu z Waszyngtonu i wypuszczono w Stupinigi, w 1966 r. sprowadzono pięć wiewiórek z Wirginii i wypuszczono w parku Villa Groppallo w genueńskiej dzielnicy Nervi, wreszcie w 1994 r. gminne władze Trecate sfinansowały introdukcję trzech par w miejskim parku (które zresztą po dwóch latach odłowiono). W Piemoncie w latach siedemdziesiątych wiewiórka szara zajmowała obszar około 25 km², a po 1997 r. było to już 880 km². 

Co ciekawe, kiedy włoski L'Istituto Nazionale per la Fauna Selvatica wraz z naukowcami z Uniwersytetu w Turynie rozpoczęli pilotażowy program, w gminie Racconigi, mający na celu sprawdzenie metod eliminacji wiewiórki szarej, zostali podani do sądu przez kilka organizacji ekologicznych. Źródła milczą co ci ekologowie sądzili o losie rodzimej wiewiórki pospolitej (Sciurus vulgaris), czyli tej rudej...

/za: "Review of the Grey Squirrel (Sciurus carolinensis)", prep. for the European Commission Directorate General by the United Nations Environment Programme World Conservation Monitoring Centre, May 2010/

 

Zapewne wszyscy pamiętają jak w filmie "Kogel-mogel" Staszek Kolasa (Jerzy Rogalski) zniesmaczył gminnego naczelnika (Samuel Zborowski) pomysłem na hodowlę "hybrydy kalifornijskiej". Kanada i północne stany USA pozbawione były rodzimych dżdżownic, niedawno jednak pojawiło się tam kilka gatunków dżdżownic europejskich zwleczonych tam wraz z sadzonkami roślinnymi jak i specjalnie sprowadzanych do produkcji biohumusu. Europejskie kuzynki zaczynają się tam szybko rozprzestrzeniać. 

Może to taka retorsja za tego żółwia? Bądź za to, że w Polsce najwięcej obcych gatunków zwierząt pochodzi właśnie z Ameryki Północnej, jakieś 21,8%. :B):

/szerzej: "Gatunki obce w faunie Polski", T. I, red. Z. Głowaciński, H. Okarma, J. Pawłowski, W. Solarz/

 

Jak swój swojego wspiera na obczyźnie:

"... sieć pozytywnych oddziaływań pomiędzy gatunkami inwazyjnymi (w północno-centralnych Stanach Zjednoczonych Ameryki). W centrum tych zależności znajduje się szakłak
pospolity (Rhamnus cathartica) oraz szkodnik soi z rodziny mszycowatych, Aphis glycines. Szakłak pospolity został sprowadzony z Europy i zaintrodukowany w Ameryce
Północnej na początku XIX w. jako roślina żywopłotowa, stosunkowo szybko jednak „uciekł” i rozprzestrzenił się w środowisku naturalnym w stanie dzikim (...)
Jego opadające liście tworzą idealne środowisko dla dżdżownicy Lumbricus terrestris (naturalnie występującej w Europie), której działalność dodatnio wpływa na wzrost i
dyspersję szakłaka, m. in. poprzez recyrkulację nutrientów, która zapewnia warunki glebowe sprzyjające przetrwaniu i kiełkowaniu nasion. Równocześnie z L. terrestris rozprzestrzenia się azjatycki płaziniec Bipalium adventitium, który z konieczności żeruje na L. terrestris, ponieważ brak jest rodzimych gatunków dżdżownic. Rozszerzanie zasięgu szakłaka pospolitego wspierane jest za pośrednictwem ptaków, które roznoszą nasiona, w tym szpaka zwyczajnego (Sturnus vulgaris), który również pochodzi z Europy. W zimie szakłak pospolity stanowi miejsce schronienia dla dwóch obcych gatunków szkodników. Jednym z nich jest grzyb Puccinia coronata, patogen roślin, którego głównym żywicielem jest owies zwyczajny (Avena sativa). Drugim, wspomniany wcześniej Aphis glycines, szeroko rozpowszechniony szkodnik na polach uprawnych soi, która jest jego żywicielem. Ponadto, wiele obcych dla Ameryki Północnej owadów żywi się A. glycines (...) Równolegle (lub niewiele później) z introdukcją A. glycines pojawił się także jego pasożyt — bleskotek Aphelinus certus. Spośród jedenastu przedstawionych gatunków wchodzących ze sobą w pośrednie lub bezpośrednie interakcje, trzy, to celowo introdukowane gatunki, które stały się inwazyjne (R. cathartica, S. vulgaris, L. terrestris), pięć zostało wprowadzonych przypadkowo (B. adventitium, A. glycines, P. coronata, A. muelleri i A. certus) oraz dwa gatunki roślin uprawnych (soja oraz owies). Ostatnim, jedenastym gatunkiem jest H. axyridis, którego sposób introdukcji nie jest jednoznacznie określony (zaintrodukowany celowo lub incydentalnie)
".
/D. Rachalewska "Invasion Meltdown' zbieg okoliczności czy reguła?", "KOSMOS" Problemy Nauk Biologicznych, T. 63, nr 1 (302), 2014, s. 70-71/

 

Rzadko można wskazać konkretnego winowajcę rozprzestrzeniania gatunków obcych i inwazyjnych. Caulerpa taxifolia ze względu na swą szybkość rozprzestrzeniania, tłumienie rozrostu rodzimych alg i traw morskich nazywany jest: "Killer Algae", a przy okazji jest trujący co wpływa na populacje roślinożerców wcześniej spożywających inne algi. Pochodzi z Oceanu Indyjskiego i w zasadzie na świecie pojawia się jedynie w dużych akwariach i oceanariach. W Europie była tylko w jednym miejscu w oceanarium w Monako. W 1984 r. znaleziono w pobliżu tego centrum rozrywki kilka roślin, co nie wzbudziło wówczas większych obaw.

"Jednak już w 1990 r. pojawił się u wybrzeży Francji, a potem Hiszpanii. Dziś obecny jest w całym Morzu Śródziemnym, tworząc podwodne, zwarte łąki, wypierając rodzime glony morskie, zarastając tarliska rodzimych ryb, przekształcając biotopy organizmów morskich. Do inwazji tej doszło praktycznie na naszych oczach, w ciągu kilkunastu ostatnich lat".

/"Inwazyjne gatunki roślin ekosystemów mokradłowych Polski" red. Z. Dajdok, P. Pawlaczyk, Świebodzin 2009, s. 11/

 

Bywa, że inwazyjnym może się okazać gatunek rodzimy, przeniesiony w inne miejsce czy gdy zaczyna występować w nadmiernej liczebności. Czasami, przeciwko niepożądanemu rozprzestrzenianiu zwierząt stają obyczaje religijne. Singapur to kraj gdzie porządek i społeczną samodyscyplinę podniesiono do rangi obywatelskiej cnoty i obowiązku. Otóż tamtejsze władze mają problem ze świętem buddyjskim obchodzonym w dniu Vesak, kiedy to symbolicznie uwalnia się zwierzęta wypuszczając na wolność tysiące ssaków, ptaków a nawet owadów. Władze podjęły więc akcję edukacyjną "Operation No Release", w ramach której strażnicy parków narodowych i pracownicy Narodowej Agencji Wodnej (Singapore’s National Water Agency) starają się w tym dniu przekonywać tamtejszą społeczność by zaniechali tego obyczaju. Zważywszy, iż na ogół wypuszczane są zwierzęta hodowane w domach często są to gatunki obce mogące zagrozić lokalnie tamtejszemu ekosystemowi. A że to Singapur

 to prócz przekonywania władze mają też do dyspozycji karę grzywny w wysokości 50 000 dolarów singapurskich, czyli raptem jakieś 137 000 pln. :o

/por. info "Do not release animals into the wild" na stronie: www.nparks.gov.sg/

 

Często przeciwstawia się oddziaływanie bardziej rozwiniętych technologicznie społeczeństw tym bardziej prymitywnym (pod tym względem), gdzie te pierwsze mają być bardziej szkodliwe dla środowiska naturalnego a te drugie mają z nim żyć w pewnej symbiozie, utrzymując odpowiednią równowagę.  Nie do końca to prawda. Na Kubie, zanim jeszcze zaistnieli tam źli biali, tamtejsza rdzenna społeczność zdążyła wybić szereg dużych ssaków (między innymi leniwce naziemne z rodzaju Megaterium), co pociągnęło za sobą wymarcie innych drapieżników polujących na te zwierzęta (np. ogromna sowa Ornimegalonyx oteroi czy kuzyn kondorów: Oscaravis olsoni). Potem przybyli konkwistadorzy i wybili kolejne gatunki przy okazji i większość Indian), a zarazem wprowadzili na tę wyspę aż 44 nowe gatunki samych ssaków (info za: P. Gryz "Kub - perła Karaibów", tekst dostępny na: ornitofrenia.pl). Pośród ryb wprowadzono suma afrykańskiego (Clarias gariepinus), który do dziś sprawia wiele kłopotów i jest jednym z głównych podejrzanych o niemal całkowite przetrzebienie tamtejszej populacji chruściela modroderkaczyka (Cyanolimnas cerverai). Ów sum nie tylko na Kubie sprawił kłopoty, w zasadzie gdziekolwiek go nie introdukowano szybko stawał się problemem.

 

Modelowym przykładem jest Jezioro Wiktorii, w toku zmian geograficznych wytworzył się tam specyficzny ekosystem będący siedzibą wielu unikatowych (endemicznych) gatunków pielęgnicowatych (z rodziny Cichlidae). Postanowiono jednak polepszyć stan pogłowia ryb w tym jeziorze i introdukowano tam w 1954 r. okonia nilowego (Lates niloticus) a potem dorzucono jeszcze: tilapie nilowe, sardynki, krewetki słodkowodne (przy okazji zawleczono do tego zbiornika hiacynt wodny - Eichhornia crassipes, który zaczął wypierać rodzime rośliny i wpłynął na obniżenie poziomu wód). W efekcie wyginęło; jak się szacuje; od 300 do 500 endemicznych gatunków ryb. 

Zniszczeniu uległ nie tylko sam wodny ekosystem, otóż kiedy zamierzano do tego jeziora wpuścić inkryminowanego okonia przekonywano okoliczną ludność, że dzięki temu zwiększą się ich połowy ryb. Przyszłość była jednak inna, na brzegach powstały przetwórnie i wędzarnie prowadzone przez duże międzynarodowe przedsiębiorstwa, które nie korzystały z usług okolicznych rybaków. W efekcie zniszczono tradycyjne rybołówstwo. A że wędzarnie potrzebują drewna w okolicach nastąpiły masowe wylesienia i w konsekwencji erozja gleby.

/szerzej: Tijs Goldschmidt "Wymarzone jezioro Darwina. Dramat w Jeziorze Wiktorii"/

 

 

A skoro zbliżają się Święta...

 karp wigilijny (Cyprinus carpio) pojawił się na naszych ziemiach (a raczej w naszych wodach) jeszcze około XII wieku. Sama ta ryba nie jest szczególnie inwazyjna, problemem jest, iż ten gatunek jest nosicielem dwóch bruzdogłowców: gowkongijskiego i chińskiego (Khawia sinensis i Bothriocephalus acheilognathi), które są groźne dla naszych rodzimych ryb karpiowatych. No i przy Świętach wypada przypomnieć o kolejnym nieudanym eksperymencie doby PRL-u: barszczu Sosnowskiego.

 

 

O tym dlaczego nasz kraj zaczyna być kolonizowany przez szopa pracza to już powinien opowiedzieć sam Bruno. Ja jedynie dodam, że jego rozprzestrzenianie rozpoczyna się z kierunku północno-zachodniego (spod granicy z Niemcami, przypadek?). Wietrzę tu jakąś wrażą i zorganizowaną akcję polityczną Wolnej i Niezależnej Partii Szopów Polskich, której członkiem jest (wedle własnego świadectwa) Bruno.

Oj się Duda (i Henryk Kowalczyk) za takich weźmie... :B):

 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jakober   

No jeśli już o inwazjach gatunków  inwazyjnych, to nie należy zapomnieć o sztandarowym chrząszczu zrzuconym przez wraże samoloty do Bałtyku i wypełzłym na białe plaże niczym Wenus z morskiej piany; żuku kolorado, który wgyzł się dywersyjnie-sabotażowo w samo serce gospodarki planowanej, poderwał masy i MBP. A imię jego Leptinotarsa decemlineata, stonka ziemniaczana...

 

Inny ciekawy przykład gatunku inwazyjnego ściągniętego przez człowieka z miejsca A na miejsce B to eukaliptus w Hiszpanii - olbrzymi problem dla gospodarki leśnej Kantabrii, Asturii, Galicji..

Edytowane przez jakober

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

A juści, to przez to że w międzyczasie porządkowałem różne wątki na forum i rzucił mi się w oczy temat "Sprawa Samuela Zborowskiego" i jakoś tak mi się to wdrukowało. :(

 

Z drzew inwazyjnych w naszym kraju największy kłopot mamy z z czeremchą późną (zwaną też amerykańską; Padus serotina), z którą walczymy mniej więcej od 1975 roku (bezskutecznie). Do tego czasu introdukowano to drzewo w celu poprawy wartości gleby.

 

3 godziny temu, Tomasz N napisał:

No i matury bez kwitnących kasztanowców. Akurat przyplątał się do Polski taki szrotówek i już niedługo tak będzie.

 

Tylko trudno tu mówić o świadomej introdukcji, a nawet nie wiadomo czy mamy do czynienia z zawleczeniem do naszego kraju tego owada czy jest to po prostu efekt błyskawicznej ekspansji (do 1984 r. nawet nie wiedzieliśmy o istnieniu tego gatunku) znad jeziora Ohrydzkiego.

 

56 minut temu, jakober napisał:

No jeśli już o inwazjach gatunków  inwazyjnych, to nie należy zapomnieć o sztandarowym chrząszczu zrzuconym przez wraże samoloty do Bałtyku i wypełzłym na białe plaże (...) a imię jego Leptinotarsa decemlineata, stonka ziemniaczana...

 

Nie zapomnieliśmy o nim, a nawet ma na tym forum własny temat: forum.historia.org.pl - "Desant... stonki".

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Co do ekspansywności dębu czerwonego, to pełna zgoda. Jeżeli ktoś pojedzie zwiedzić Park Mużakowski, nad Nysą Łużycką, to niech też odskoczy za Nysę do Kromlau. Tam jest w lesie zdziczałe ogromne założenie parkowe  z ogromną ilością podobnież zdziczałych azalii i rododendronów. Ale tam idąc przez ten las po prostu idzie się po dywanie siewek tego dębu czerwonego.  

 

Park Rododendronów Kromlau - Niemcy - Wirtualny przewodnik ... navtur.pl/place/show/4294,park-rododendronow-kromlau

Edytowane przez Tomasz N

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

Dąb jak dąb, ale borowik wysmukły zwany również amerykańskim wypiera nasze rodzime prawdziwki. Nie wiem czy to dobra wiadomość czy nie ponieważ jeszcze nie sprawdzałem jak smakuje.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Cytuj

Wypada jednak pamiętać o różnicy pomiędzy gatunkami obcymi a ekspansywnymi gatunkami inwazyjnymi, przy czym te ostatnie mogą być i obce i rodzime.

Skoro już o roślinach się zgadało... Dosyć częstym przejawem aktywności ludzkiej jest masowe zastępowanie pierwotnych, lokalnych gatunków roślin innymi (obcymi lub rodzimymi), które - przynajmniej w krótkiej perspektywie - są bardziej opłacalne. Zjawisko oczywiście dziś w trzecim świecie przybiera formy katastrofalne (wycinka na potrzeby plantacji palm, awokado, soi itp.). Ale przecież ma długotrwałe tradycje historyczne.

 

Na przykład w Sudetach i Górach Izerskich bardzo intensywna gospodarka leśna to już XVI-XVII wiek. Pierwotne lasy górskie masowo wycinano na potrzeby hut i budownictwa. Z czasem pojawiła się tam racjonalna gospodarka leśna, to znaczy uznano, że nie tylko należy rąbać, ale także odtwarzać. Problem polegał na tym, że wyrąbano pierwotne buki, jawory, jodły, rodzime świerki. Sadzono - szybko rosnące, ale nieprzystosowane do górskich warunków - świerki odmian nizinnych (pochodzących chociażby z Holandii). Powstały płytko ukorzenione monokultury świerkowe. Po latach przyszło za to zapłacić - klęską ekologiczną lat 80.

Zob.:

http://yadda.icm.edu.pl/yadda/element/bwmeta1.element.agro-4f1bd3b9-f205-43c1-86de-c069845a2233/c/mazurski.pdf

http://www.goryizerskie.pl/?file=art&art_id=246

 

A przy okazji Sudetów - muflony śródziemnomorskie w Polsce (przede wszystkim w Sudetach). Piszą, że to przodek owcy domowej, zatem - zdaniem Janceta - już powinien był wyginąć, ale w to już nie chcę tu szczegółowo wnikać.;)

Cytuj

Wietrzę tu jakąś wrażą i zorganizowaną akcję polityczną Wolnej i Niezależnej Partii Szopów Polskich, której członkiem jest (wedle własnego świadectwa) Bruno.

No, ba. Do tego, aby sabotować dobre zmiany w polskim, narodowym ekosystemie, na zlecenie zagranicy zadajemy wraże pytania prejudycjalne do Trybunału Sprawiedliwości Szopów Introdukowanych.:ph34r:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
euklides   
12 godzin temu, secesjonista napisał:

(...)

Mylić nie należy, choć oba udomowione zwierzęta pochodzą od... lam.

(...)

 

No nie, chyba ściema.

O ile dobrze pamiętam wykłady z politechniki (mogło mi się coś pomylić, to prawda) to alpaka jest udomowioną wigonią. Wigonia jest to zwierzę żyjące w stanie dzikim. Natomiast lama jest to zwierzę  udomowione, nie dzikie, pochodzące od dzikiego Guanako. To pewnie wigonia i guanako mają wspólnego przodka ale moja wiedza już tak daleko nie sięga.  

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Ściemy to wielokrotnie zaprezentował na tym forum sam euklides, od powieści które są jego źródłem wiedzy historycznej do opracowań historycznych, których autorów nie pamięta i nie potrafi ich zacytować, ale się na nich opiera.

Zadziwia mnie "szerokość" zagadnień podejmowanych na polskich politechnikach kiedy to tam studiował euklides, raczej na tego typu uczelniach z rzadka rozstrzyga się zagadnienia taksonomii.

Atoli zmartwię euklidesa bo jego wiedza jest mocno przestarzała albo nepełna, warto czytać nowości, jako że w w tym obszarze wciąż następują zmiany związane miedzy innymi z badaniami genetycznymi. Zatem wywody pochodzenia wskazane przez euklidesa - są słuszne, jak i moja uwaga - jest słuszna (wedle współczesnej wiedzy). Może coś sobie "wystuka" w sieci euklides (tak często się powołujący na tego typu informacje) o tym dlaczego wikunia i gwanako andyjskie to lamy.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
euklides   
40 minut temu, secesjonista napisał:

(...)

Zadziwia mnie "szerokość" zagadnień podejmowanych na polskich politechnikach kiedy to tam studiował euklides, raczej na tego typu uczelniach z rzadka rozstrzyga się zagadnienia taksonomii.

(...).

 

No nie koniecznie musi być w tym coś dziwnego. Na politechnice był taki przedmiot jak "Nauka o Włóknie" gdzie, jak sama nazwa wskazuje, uczyli o włóknach a zatem o alpace i wigonii. Przy tym wigonia jest chyba najdrogocenniejszym włóknem na świecie to trudno żeby o tym nie wiedzieli na politechnice. Zresztą kiedyś w Łodzi ją ponoć też  przerabiano. Stąd również moja wiedza o alpace i lamie. Chociaż, przyznaję, o taksonomii nie mam zielonego pojęcia pojęcia i chyba nigdy o tym nie słyszałem. 

Edytowane przez euklides

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

No to poszerzył swą wiedzę euklides, choć przed napisaniem swego wpisu wystarczyło wejść na tak ulubioną przez euklidesa stronę jaką jest Wikipedia, gdzie objaśniono jakie miejsce we współczesnej taksonomii zajmują lamy.

 

18 godzin temu, euklides napisał:

Stąd również moja wiedza o alpace i lamie. Chociaż, przyznaję, o taksonomii nie mam zielonego pojęcia pojęcia i chyba nigdy o tym nie słyszałem

 

A jednak nie przeszkodziło to euklidesowi w wypowiadaniu się o pochodzeniu różnych gatunków.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

Jenot mi się przypomniał.

W zasadzie jest to zwierzątko dalekowschodnie. jedna przed II wojną Sowieci zainstalowali go w europejskiej części swojego imperium. Tu jenot poczuł sie dobrze i zaczął się rozłazić. Gdy w latach 80-tych jeździłem na wakacje w suwalskie to słyszałem opowieści o pojawiających się jenotach. Dziś występują w całej Polsce.

UWAGA!

Jenot jest ponoć konkurentem Szopa Pracza (co może zainteresować niektórych forumowiczów).

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.