Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
secesjonista

Władza samorządowa

Rekomendowane odpowiedzi

FSO   

Witaj;

Hauer: bezpartyjny potrafi nabroić - a jakże tylko, w wypadku kiedy wybierano by konkretną osobę - nie daloby się zamazywać jej blędów metodą "jest w K.W. Nasze Miasto 2015. Świetlana przyszlość. Zmienia się lidera, a cala reszta to "wspólpracownicy".".

Zgadza się nawet w średnich mniejszych gminach - nie znają - albo znają pobieżnie [mówię o średnich, w malych znają bo są male]. Bo przecież tak na dobrą sprawę komitet wyborczy zalatwi za nich wszystko, a im należy pleść androny, że zrobi się kolejne "San Francisko". Może takie male pytanie: co zmienić by bylo lepiej?

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Witaj;

Hauer: bezpartyjny potrafi nabroić - a jakże tylko, w wypadku kiedy wybierano by konkretną osobę - nie daloby się zamazywać jej blędów metodą "jest w K.W. Nasze Miasto 2015. Świetlana przyszlość. Zmienia się lidera, a cala reszta to "wspólpracownicy".".

Zgadza się nawet w średnich mniejszych gminach - nie znają - albo znają pobieżnie [mówię o średnich, w malych znają bo są male]. Bo przecież tak na dobrą sprawę komitet wyborczy zalatwi za nich wszystko, a im należy pleść androny, że zrobi się kolejne "San Francisko". Może takie male pytanie: co zmienić by bylo lepiej?

pozdr

Już dostałeś odpowiedź JOW-y.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
1234   
Zdaniem kolegi 1234 wynika, że są to ludzie zasadniczo niepowiązani z żadną partią.

znaczy na kogoś w wyborach głosują. Znam akurat wszystkich /praca w prasie lokalnej i obsługa w/w gminy/ i wiem, że w jakiejkolwiek partii żaden nie jest /aczkolwiek faktycznie jest jedna osoba o zdecydowanych poglądach, zresztą obecnie nie w swoim dawnym, a funkcjonującym nadal komitecie/. Zresztą to jest gmina z wyborami JOWowskimi i dwoma okręgami "senackimi", dlatego nie jest potrzebna organizacja w typie wyborów "parlamentarnych", ot, gość zbiera podpisy po sąsiadach, zanosi do gminy i ma "komitet wyborczy".

Masz jakąś statystykę, która wskazuje, że to 95% gmin w Polsce?

Mea culpa. Nie 95 a mniej, od 86 do 88% /zależy jak liczyć/

Odpowiedzią sa JOW-y, żeby odsiać tych co nabroili, nie ważne czy byli w jakiejś partii czy nie.

A tu Kolega mnie zadziwia. Jak podaję przykład z JOWami to czytam, że te komitety to pic na wodę i nic nie dają, a dwa posty niżej, że jest to jakaś szansa na normalność.

Zgadza się nawet w średnich mniejszych gminach - nie znają - albo znają pobieżnie [mówię o średnich, w malych znają bo są male]. Bo przecież tak na dobrą sprawę komitet wyborczy zalatwi za nich wszystko, a im należy pleść androny, że zrobi się kolejne "San Francisko".

Tylko, że te "średnie mniejsze gminy" to nie są jednym okręgiem wyborczym. Dzielą się na sołectwa, do których dopasowuje się granice okręgów, a z własnego doświadczenia wiem, że jednak w kręgu jednej, czy nawet paru sąsiednich wsi to się ludzie znają bardzo dobrze.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
znaczy na kogoś w wyborach głosują. Znam akurat wszystkich /praca w prasie lokalnej i obsługa w/w gminy/ i wiem, że w jakiejkolwiek partii żaden nie jest /aczkolwiek faktycznie jest jedna osoba o zdecydowanych poglądach, zresztą obecnie nie w swoim dawnym, a funkcjonującym nadal komitecie/. Zresztą to jest gmina z wyborami JOWowskimi i dwoma okręgami "senackimi", dlatego nie jest potrzebna organizacja w typie wyborów "parlamentarnych", ot, gość zbiera podpisy po sąsiadach, zanosi do gminy i ma "komitet wyborczy".

Mea culpa. Nie 95 a mniej, od 86 do 88% /zależy jak liczyć/

A tu Kolega mnie zadziwia. Jak podaję przykład z JOWami to czytam, że te komitety to pic na wodę i nic nie dają, a dwa posty niżej, że jest to jakaś szansa na normalność.

Tylko, że te "średnie mniejsze gminy" to nie są jednym okręgiem wyborczym. Dzielą się na sołectwa, do których dopasowuje się granice okręgów, a z własnego doświadczenia wiem, że jednak w kręgu jednej, czy nawet paru sąsiednich wsi to się ludzie znają bardzo dobrze.

Koledze JOW-y pomyliły się z komitetami - bywa.

Znam akurat wszystkich /praca w prasie lokalnej i obsługa w/w gminy/ i wiem, że w jakiejkolwiek partii żaden nie jest /aczkolwiek faktycznie jest jedna osoba o zdecydowanych poglądach

Z tego nic nie wynika dla ogólnego oglądu bo podany przeze mnie przykład wręcz przeczy kolegi teoriom.

Stąd kolega 1234 może jedynie mówić o swym osobistym doświadczeniu, z czego nie wynikają ogólne wnioski.

Mea culpa. Nie 95 a mniej, od 86 do 88% /zależy jak liczyć/

To poproszę o te wyliczenia z rozróżnieniem "jak liczyć".

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Hauer   
To poproszę o te wyliczenia z rozróżnieniem "jak liczyć".

Najlepiej z podsumowaniem jaki % uprawnionych do głosowania wybiera swój samorząd w JOW ;)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
znaczy na kogoś w wyborach głosują. Znam akurat wszystkich /praca w prasie lokalnej i obsługa w/w gminy/ i wiem, że w jakiejkolwiek partii żaden nie jest /aczkolwiek faktycznie jest jedna osoba o zdecydowanych poglądach, zresztą obecnie nie w swoim dawnym, a funkcjonującym nadal komitecie/. Zresztą to jest gmina z wyborami JOWowskimi i dwoma okręgami "senackimi", dlatego nie jest potrzebna organizacja w typie wyborów "parlamentarnych", ot, gość zbiera podpisy po sąsiadach, zanosi do gminy i ma "komitet wyborczy".

Mea culpa. Nie 95 a mniej, od 86 do 88% /zależy jak liczyć/

A tu Kolega mnie zadziwia. Jak podaję przykład z JOWami to czytam, że te komitety to pic na wodę i nic nie dają, a dwa posty niżej, że jest to jakaś szansa na normalność.

Tylko, że te "średnie mniejsze gminy" to nie są jednym okręgiem wyborczym. Dzielą się na sołectwa, do których dopasowuje się granice okręgów, a z własnego doświadczenia wiem, że jednak w kręgu jednej, czy nawet paru sąsiednich wsi to się ludzie znają bardzo dobrze.

Tylko, że te "średnie mniejsze gminy" to nie są jednym okręgiem wyborczym.

A niby co z tego wynika?

Dzielą się na sołectwa, do których dopasowuje się granice okręgów

A niby co z tego wynika?

a z własnego doświadczenia wiem, że jednak w kręgu jednej, czy nawet paru sąsiednich wsi to się ludzie znają bardzo dobrze.

A co z tego, niesamowicie odkrywczego spostrzeżenia wynika?

Zupełnie nie rozumiem co wynika z tak trywialnych spostrzeżeń i informacji.

Edytowane przez secesjonista

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

secesjonista: wynika niewiele, bo przecież nie w każdym sołectwie dajmy na to ileś komitetów zgłasza swe kandydatury. Zupełnie inaczej wygląda to w czasie wyborów na sołtysa - wtedy wszyscy znają kandydata, nawet od podszewki i wszelkich możliwych plotek.

Wynikało by coś jesli dajmy na to do Rady gminy sołectwa wybierałyby po iluś radnych - można jak i do senatu: po równo, wybierały konkretne osoby związane z daną wsią, to raz, dwa - wtedy naprawdę byłby znany z tego co robi, jak się zachowuje i co naprawdę działa... Ale to oznaczałoby zmianę całej chyba ordynacji wyborczej.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Hauer   

FSO:

Wynikało by coś jesli dajmy na to do Rady gminy sołectwa wybierałyby po iluś radnych - można jak i do senatu: po równo, wybierały konkretne osoby związane z daną wsią, to raz, dwa - wtedy naprawdę byłby znany z tego co robi, jak się zachowuje i co naprawdę działa

Nie ogarniam tego. Jak wybieraja JEDNEGO w całym sołectwie to znają go gorzej niż jak by wybierali powiedzmy po 5?

Poza tym po kliku z sołectwa to ilu radnych liczyłaby rada gminy ?? 100 ??

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

zależy od tego ile osób liczy gmina - można n.p. założyć [co już wspominałem], że będzie 1 osoba na sołectwo, czy dwie - jak w senacie US. gdzie każdy stan ma bodajże po dwóch reprezentantów niezależnie od wielkości. Jeżeli wybierają po kilku [w zależności od ilości mieszkańców] - to pytanie: czy znajdzie się tylu, a jak nie to kogo dadzą? Jeżeli jeden - to zawsze się znajdzie, bez problemów. Pytanie kolejne: czy n.p do Rady Gminy nie delegować "z urzędu" sołtysów..., lub wybierać kogoś w rodzaju "wice" - czyli sołtys - we wsi, wicek - w Radzie.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

Napisaliście 6 stron o partiach, ordynacjach, układach, procentach, okręgach, i o wielu innych mądrych i niezwykle ważnych rzeczach. Zastanawiam się jednak czy aby istota problemu nie leży gdzieś indziej.

Wiele lat temu Andrzej Garczarek śpiewał:

"Jako naród my są dobre,

Jako społeczeństwo nie"

Może miał rację. Ba! Jestem przekonany, że miał rację. Nie potrafimy organizować się oddolnie na najniższym, sąsiedzkim poziomie. Jesteśmy dla siebie obcy. Mało tego, bardzo często powodowani tak bardzo ludzkimi uczuciami jak zawiść traktujemy ludzi żyjących wokół nas jak konkurentów a nawet jak wrogów. W takich realiach nie jesteśmy zdolni do współpracy nie wspominając o podejmowaniu jakichkolwiek inicjatyw. Zamiast tego napawamy się poczuciem krzywdy, jaka nas spotyka ze strony "ICH"! I zupełnie nam nie przeszkadza, że ONI są często naszymi sąsiadami. Nie ma to z resztą większego znaczenia, ponieważ i tak w większości przypadków ich nie znamy, mimo, że często mieszkają niemal "za płotem".

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Napisaliście 6 stron o partiach, ordynacjach, układach, procentach, okręgach, i o wielu innych mądrych i niezwykle ważnych rzeczach. Zastanawiam się jednak czy aby istota problemu nie leży gdzieś indziej.

Wiele lat temu Andrzej Garczarek śpiewał:

"Jako naród my są dobre,

Jako społeczeństwo nie"

Może miał rację. Ba! Jestem przekonany, że miał rację. Nie potrafimy organizować się oddolnie na najniższym, sąsiedzkim poziomie. Jesteśmy dla siebie obcy. Mało tego, bardzo często powodowani tak bardzo ludzkimi uczuciami jak zawiść traktujemy ludzi żyjących wokół nas jak konkurentów a nawet jak wrogów. W takich realiach nie jesteśmy zdolni do współpracy nie wspominając o podejmowaniu jakichkolwiek inicjatyw. Zamiast tego napawamy się poczuciem krzywdy, jaka nas spotyka ze strony "ICH"! I zupełnie nam nie przeszkadza, że ONI są często naszymi sąsiadami. Nie ma to z resztą większego znaczenia, ponieważ i tak w większości przypadków ich nie znamy, mimo, że często mieszkają niemal "za płotem".

Jakoś się nie zgodzę, nie sądzę by poziom zawiści w naszym kraju stanowczo był wyższy niż w innych. To jak działają samorządy, a ściślej by stały się bliższe zainteresowaniom obywateli na jak najniższym poziomie (rada mieszkańców, rada parafialna, rada dzielnicy) jest wypadkową innych czynników.

Lata, lata i kolejne lata Polak wyrabiał sobie poczucie (zresztą słuszne), iż jakakolwiek władza to - ONI.

Zaborcy, partyjny dygnitarz i lokalny kacyk itd.

Stąd również lat... i lat - potrzeba by nasze myślenie się przeorientowało.

Tak, byśmy siedzących na urzędach traktować zaczęli jako tych których tam posadziliśmy, i których możemy odwołać, jako tych od których mamy prawo wiele wymagać.

I czasu na to nader wiele potrzeba.

ad FSO:

A jak twoje założenia i analogie mają się do polskich realiów?

Bo zapewniam, że systemy obu krajów znacznie bardziej się różnią.

jak w senacie US.

W sumie to taki skrót mi nic nie mówi :lol:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Us

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
1234   
Koledze JOW-y pomyliły się z komitetami - bywa.

Nie pomyliły. Tak wyglądaj rejestracja komitetów w JOWach

Z tego nic nie wynika dla ogólnego oglądu bo podany przeze mnie przykład wręcz przeczy kolegi teoriom.

Stąd kolega 1234 może jedynie mówić o swym osobistym doświadczeniu, z czego nie wynikają ogólne wnioski.

1. Ale to Kolega zaczął z osobistymi doświadczeniami.

2. Mimo wszystko przypuszczam, że wybory w gminie przytoczonej przeze mnie a tej przytoczonej przez Kolegę różną się diametralnie. Można prosić o nazwę miasta, choćby na PW?

To poproszę o te wyliczenia z rozróżnieniem "jak liczyć"

Jest taka umiejętność znana wyłącznie absolwentom szkół podstawowych zwana dzieleniem. Biorę liczbę gmin w ogóle, dzielę ją przez liczbą gmin poniżej 20 tys. mieszkańców i to, co wyjdzie, mnożę przez 100 i to, co wyjdzie podaję w procentach.

Najlepiej z podsumowaniem jaki % uprawnionych do głosowania wybiera swój samorząd w JOW :lol:

Jak napiszę 2/3 to będzie manipulacja ale kłamstwo na pewno nie :P

A na serio: uważam, że w dużych miastach JOWy nie mają sensu, bo to jest dobre tam, gdzie się można znać kandydata osobiście, mnie było głupio głosować na faceta, którego znam tylko ze słyszenia.

T

ylko, że te "średnie mniejsze gminy" to nie są jednym okręgiem wyborczym.

A niby co z tego wynika?

Dzielą się na sołectwa, do których dopasowuje się granice okręgów

A niby co z tego wynika?

a z własnego doświadczenia wiem, że jednak w kręgu jednej, czy nawet paru sąsiednich wsi to się ludzie znają bardzo dobrze.

A co z tego, niesamowicie odkrywczego spostrzeżenia wynika?

Zupełnie nie rozumiem co wynika z tak trywialnych spostrzeżeń i informacji.

To, że w społeczeństwie jest brak umiejętności czytania ze zrozumieniem?

Bo przecież stoi jak wół, że to są odpowiedzi na przemyślenia kolegi FSO. Bezsensowne przemyślenia, dodam.

przecież nie w każdym sołectwie dajmy na to ileś komitetów zgłasza swe kandydatury.

A czyja to wina, że mieszkańcy nie chca się zgłaszać?

Zupełnie inaczej wygląda to w czasie wyborów na sołtysa - wtedy wszyscy znają kandydata, nawet od podszewki i wszelkich możliwych plotek.

Tu też znają.

wynikało by coś jesli dajmy na to do Rady gminy sołectwa wybierałyby po iluś radnych - można jak i do senatu: po równo,

ale w ustawie masz ustaloną dokładnie liczbę radnych - tego nie przeskoczysz. To gminę musisz dostosować do ustawy, a nie odwrotnie

to pytanie: czy znajdzie się tylu, a jak nie to kogo dadzą?

znaczy kto da?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

zacznę nieco od końca - z jednej strony doszliśmy do wniosku, że system wyboru Rad Gminy, szerzej - części władz samorządowych jest taki sobie, że ludzie występują pod szyldami partii, tam gdzie tych szyldów być nie powinno, a komitetów jak wszów na psie...

Oznacza to dwa kierunki zmian [w zasadzie trzy]: albo dochodzimy do wniosku, że należy zmienić ustawę o samorządzie, albo że należy zmienić społeczeństwo, albo i jedno i drugie. Gregski ma rację z tym cytatem - co oznacza, że pewne zmiany muszą wymusić zmianę postępowania i wyborców. To wstęp. Dalej - uważam, że i tak mamy za dużą liczbę radnych i całej samorządowej "administracji". Po co to komu? Czy wybierając po trzy osoby na sołectwo, czy niechby i dwie / cztery - jak w Senacie amerykańskim? Zmienią - bo wybierając ludzi, konkretne osoby. Pozbędziemy się układów czy układzików, będzie mniej osób które będą pobierały frukta z frukta z rządzenia, co będzie oznaczało przy dyskusji znacznie treściwszej będzie łatwiej towarzystwo rozliczyć z decyzji przezeń podejmowanych.

Propos realiów: przecież władza samorządowa powinna być z boku i niezależna od centralnej. W czym więc problem z systemami?

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
1234   
zacznę nieco od końca - z jednej strony doszliśmy do wniosku, że system wyboru Rad Gminy, szerzej - części władz samorządowych jest taki sobie, że ludzie występują pod szyldami partii, tam gdzie tych szyldów być nie powinno,

Znaczy chcesz zabronić partiom startu w wyborach samorządowych?

a komitetów jak wszów na psie...

A to co ma do rzeczy? Chyba nawet lepiej, że społeczeństwo jest aktywne i chce coś zmieniać.

Czy wybierając po trzy osoby na sołectwo, czy niechby i dwie / cztery - jak w Senacie amerykańskim?

Z czystej ciekawości - gdzie Kolega znalazł takie sołectwo? Znaczy poza "stolicą" gminy?

Zmienią - bo wybierając ludzi, konkretne osoby.

Z czystej ciekawości - czytał Kolega ordynację samorządową? Bo w gminach do 20 tys. o których to Kolega cały czas pisze są właśnie takie wybory - głosuje się na konkretnych ludzi.

Przepraszam z góry Kolegę secesjonistę, że jeszcze raz ręcznie:

Weźmy tę wałkowaną gminę Puławy - może nie reprezentacyjną, bo to jedna z wiekszych, dwa, że jest dość specyficzna - nie ma określonej "stolicy" /Rada obraduje poza terenem gminy i są dwa większe ośrodki - Góra i Gołąb/, ale jak już przywołałem...

Jest do obsadzenia 15 mandatów. Masz dwa okręgi, w których są wybory "senackie", czyli sa do obsadzenia trzy mandaty, które zdobywa trzech ludzi, zbierających najwięcej głosów: Gołąb i Góra. W Gołębiu startowały 4 komitety, 3 z 3 kandydatami i 1 z dwoma. Przeszło dwóch od wójta i jeden z innego komitetu - zebrali najwięcej głosów, nikt nie miał więcej.W Górze były 3 komitety, dwa z 3 kandydatami i 1 z jednym. Tak się złożyło, że ekipa wójta wzięła wszystko - każdy z nich zebrał więcej głosów niż pozostali.

Pozostałe 9 mandatów było rozłożone na wsie. Jako, że sołectw jest jak pamiętam chyba 32, to trzeba było "zbijać" okręgi z kilku sołectw. W okręgu 2 były dwa komitety, wygrała jedna osoba. W okręgu 3 były 3 komitety /znaczy każdy jednoosobowy - bo tylko idiota wystawia 2 kandydatów, gdy jest 1 miejsce do obsadzenia w JOWie/. Osoba, któa zebrała najwięcej głosów, zdobyła mandat.

Okręg 5 - dwa komitety, dwie osoby. Ta, co miała więcej głosów - wygrała. Tas sama historia w 6. W 7 różnica - 3 komitety, osoba, która zebrała najwięcej głosów - zdobyła mandat. 8 - dwie osoby, jedna z nich wygrywa. 9, 10 i 11 - identycznie. Nawet jakiegoś natłoku kandydatów nie ma.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

1234: powiem tak: nie miałbym nic przeciw temu by partie nie mogły startować [z mojego podwórka: po kiego grzyba w dajmy na to Krzeszowicach: komitet pod egidą PiS czy LPR i ileś następnych "powiązanych"]. W takim wypadku startowali by ludzie, którzy naprawdę chcą coś zmienić, poza tym taka forma wyborów wymuszałaby odejście od "wielkiej polityki". To jedno. Dwa: pisałem o określonej, niezależnie od liczby mieszkańców liczbie kandydatów [tu: do ustalenia]. Nie będzie tak - że wygrywając w "stolicy" i jednej większej miejscowości będzie można robić co się chce. Zmusi to wybrańców do rozmowy. Trzy: tak naprawdę - w takiej wersji wielkość nie ma nic do gadania, co oznacza, że spadłaby rola partii w wyborach samorządowych i nie byłoby tego co teraz: wszyscy czekają co będzie - czy w wyborach wygra czy nie, czy jako test zda czy nie... Jeżeli okręgiem byłoby miasto [Rada Miejska] to nie ma problemu. Każde miasto podzielone jest na dzielnice, czy "tradycyjne" okręgi - "wot i wszystko". W Krakowie jest chyba dwadzieścia kilka "małych" dzielnic. Na każdą po jednym kandydacie i tyle... A tak: posłuchać można: trzech ludzi prezydenta dogaduje się z dwunastoma ludźmi z P.O. by zaklepali coś tam... paranoja...

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.