Jump to content
  • Announcements

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Sign in to follow this  
redbaron

Broń chemiczna w I wojnie światowej

Recommended Posts

Hej

Zastanawia mnie, jaka logika stała za tym dziwacznym chemicznym szrapnelem, tzn. co autor miał na myśli? Bardzo trudno jest wygenerować sensowne stęzenie trucizny na otwartej przestrzeni, logiczne wydaje się więc, by w pocisku było tego jak najwięcej. Najprostszy byłby pocisk w rodzaju granatu, tyle że wypełniony środkiem chemicznym, z jakimś niewielkim ładunkiem wyb. rozrywającym skorupę i rozpylającym zawartość. Tymczasem zaś zastosowano szrapnel, który oprócz całego tego ustrojstwa w środku (zapalnik czasowy, ładunek wyrzucający, lotki-kulki) zawierał jeszcze upchaną między kulki pewną ilość środka trującego, niewielką z konieczności. Po co była ta kombinacja, nie mam pojęcia.

*) to jest generalnie środek drażniący, stosowany do głupich dowcipów jako proszek na kichanie http://secretfunspot.blogspot.com/2009/04/...ing-powder.html może autor zakładał że obsmarkane wąsy brytyjskich oficerów spowodują znaczne obniżenie morale żołnierzy i ogólne rozprzężenie w armii...?

Najprawdopodobniej chodziło o znalezienie ...luki prawnej i oszukanie konwencji haskiej. Prawo międzynarodowe zakazywało użycia pocisków, których "jedyną funkcją było rozprzestrzenianie gazu duszącego". W pocisku typu "Ni-Schrapnell" środek chemiczny był tylko jednym z elementów tej amunicji.

Edited by Krzysztof M.

Share this post


Link to post
Share on other sites
redbaron   
Najprawdopodobniej chodziło o znalezienie ...luki prawnej i oszukanie konwencji haskiej. Prawo międzynarodowe zakazywało użycia pocisków, których "jedyną funkcją było rozprzestrzenianie gazu duszącego". W pocisku typu "Ni-Schrapnell" środek chemiczny był tylko jednym z elementów tej amunicji.

Niezłe :) W dwudziestoleciu zastanawiali sie nad tworzeniem pocisków chemiczno-odłamkowych. Nie chodziło wówczas już o oszukiwanie konwencji haskiej, ale o oszukiwanie żołnierzy, którzy ponoć po odgłosie, przy jakim pocisk się rozrywał byli w stanie zorientować się, że są pod ostrzałem z broni chemicznej i na czas ogłaszali alarm gazowy i na czas zakładali maski.

Share this post


Link to post
Share on other sites
Tomasz N   

Andreas napisał:

Ponadto zastanawia mnie fakt zastosowania kwasu pruskiego. Czy doszło do takowego?

Przeczytałem dziś, że kwas pruski (Cyklon B) jest gazem lżejszym od powietrza, czyli jak środek w otwartej przestrzeni działał bardzo krótko. To chyba tłumaczy dlaczego był drugorzędnym środkiem bojowym.

Lecz używany w granatach wrzucanych do schronów mógł być bardzo skuteczny. Wiadomo coś o takim użyciu ?

Share this post


Link to post
Share on other sites
Speedy   

Hej

Przeczytałem dziś, że kwas pruski (Cyklon B) jest gazem lżejszym od powietrza, czyli jak środek w otwartej przestrzeni działał bardzo krótko. To chyba tłumaczy dlaczego był drugorzędnym środkiem bojowym.

Lecz używany w granatach wrzucanych do schronów mógł być bardzo skuteczny. Wiadomo coś o takim użyciu ?

Chyba Francuzi użyli pierwsi, ale sporadycznie, dosłownie kilka razy przez całą wojnę. Przypuszczam, że chytry ów pomysł był taki, że skoro HCN jest nietrwały to można wywalić go masę tuż przed własnym natarciem, a i tak się swoi nie potrują bo on zaraz uleci, nie powodując skażenia terenu. A podejrzewam też, że taki małocząsteczkowy związek mógł przebijać maski p.gaz. szczególnie jak go dużo było.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Kiedy dowództwo alianckie zadecydowało się odpowiedzieć atakiem gazowym na niemieckie dokonania; czyli tak około 29 kwietnia 1915 r.; wynikł jeden, a zasadniczy problem. Na atak falą chlorową nie było szans, jako że Francja w zasadzie nie wytwarzał wtedy ciekłego chloru, a produkcja angielska to zaledwie jedna tona dziennie.

Stąd francuskie poszukiwania innego środka i innej metody.

Niemcy zresztą również poza wcześniejszymi pociskami T (z bromkiem ksylylu) użytymi m.in. 20 czerwca 1915 r. w lasku Gruerie, 20 lipca pod Dęblinem, pracowali nad pociskami K (z chloromrówczanem chlorometylu). Niemcy wyciągnęli wnioski z nikłej skuteczności pocisków gazowych, gdzie zawartość gazu wynosiła dla mniejszych kalibrów 10%, spadając do 8% przy większych kalibrach.

Stąd użycie bomb gazowych gdzie zawartość środka doszła do 20%, zastosowano w nich bromoaceton, wspomniany chloromrówczan czy wreszcie siarczan metylu. Tego typu środków użyto m.in. pod Neuville St. Vaast w czerwcu 1915 r., czy całkiem skutecznie w sierpniu w trakcie przerywania frontu pomiędzy Ostrołęka a Łomżą.

Problemem; jak się zdaje; było przecenianie skuteczności środków chemicznych, stąd prawidła taktyczne (na bazie wskazówek Falkenhayna) na ogół podawały zbyt małe ilości i stężenia do osiągnięcia odpowiednich celów.

Wracając do francuskich prób z pociskami chemicznymi, to w jednym rodzaju zastosowano środek wyprodukowany przez chlorowanie siarczku węgla, który miał duszący i wstrętny zapach. W drugim rodzaju użyto roztworu fosforu białego w siarczku węgla, gdzie dodatkowo była celuloid (zatem bardziej pocisk zapalający). wytwory te miały na tyle niską skuteczność, że 28 września wycofano pociski z produktem chlorowania, a w grudniu 1915 r. pociski z roztworem fosforu.

Chlor ciekły Francuzi poczęli wytwarzać w kilku zakładach wiosną 1916 roku.

Faktycznie Francuzi poczęli też prace nad fosgenem i kwasem pruskim.

Znacznie lepiej pod względem logistycznym sprawili się Anglicy, dzięki współudziałowi ludzi nauki i ludzi przemysłu już we wrześniu 1915 r. wyekspediowali na front cztery specjalne kompanie chemiczne.

Dwie fale ataków gazowych (z 25 i 27 września) pod Loos (na płn. od Lens) były dość skuteczne i jednocześnie stanowiły zaskoczenie dla Niemców.

Co nie oznacza że w pełni udane, wyszło szereg braków, jak nieszczelność zbiorników - co zaowocowało ciężkim zatruciem 55 własnych żołnierzy i 10 zmarłymi.

 

W dniu 5.10.2009 o 4:41 PM, Tomasz N napisał:

(...)

Ale już wkrótce pojawił się łatwiejszy w użyciu i bardziej zjadliwy fosgen. Fosgen był bowiem cieczą wrzącą w +8 st. C, więc wymagał prostszych opakowań. Ale najczęściej używano mieszanek czyli chlor + fosgen czy chloropikryna.

Po drugiej stronie pojawiły się oczywiście maski przeciwgazowe z pochłaniaczami, wyłapujące te gazy i pary, co zmniejszało skuteczność działania trucizn.

(...)

 

No w przypadku ataku fosgenem (19 grudnia 1915 r. pod Wieltje) maski Anglikom nie pomogły.

ówcześnie używana P.-tube-helmet nie chroniła przed fosgenem. Zminimalizować straty udało się dzięki pozyskanym informacjom od jeńców ze szkoły gazowej w Lewerkusen i złapaniu 16 grudnia podoficera, który zdradził czas i miejsce ataku. Dzięki wycofaniu większości sił straty wyniosły jedynie 1069 zatrutych w tym 120 śmiertelnie.

Nową maskę; przeciw temu zagrożeniu; Anglicy zawdzięczają Rosjanom i ich wskazówką. Zastosowano heksametylentetraminę (urotropinę), która wiązała fosgen, w ten sposób powstała P.H.-helmet.

 

W dniu 5.10.2009 o 9:29 PM, redbaron napisał:

Dokładnie nie pamiętam, czytałem ten dokument ze 2 lata temu. Ale mam wrażenie, że nie znalazły się w użyciu. Zresztą chyba natłuszczony papier jakąśtam ochronę mógł dawać, a jego główną wadą była podatność na uszkodzenia.

 

Jakaś skuteczność być musiała skoro jako kombinezony używano:

"Żeby ochronić całe ciało, używają osobne ubranie ochronne, składające się z płaszcza z kapturem na głowę, spodni, butów o drewnianych podeszwach i rękawic. Ubrania takie robi się z płótna, nasyconego olejem lnianym"

/płk A. Małyszko "Wojna chemiczna", "Przeg. Artyl." R. 1, 15.09.1923, nr 9, s. 26/

"

Share this post


Link to post
Share on other sites
W dniu 3.10.2009 o 7:11 PM, Tomasz N napisał:

(...)

Dlatego w 1917 r. Anglicy wprowadzili do akcji nowy sprzęt pozwalający na zaskoczenie. Były to tzw miotacze Livensa (od wynalazcy), czyli 20 cm średnicy rury z podstawami wkopane w ziemię, wyrzucające 12- 15 l pojemniki z gazem. Wyrzut baterii nawet tysiąca takich miotaczy był odpalany elektrycznie, co pozwalało jednocześnie w istotnych punktach obrony przeciwnika, w głębi ugrupowania (2-3 km), wytwarzać chmury gazowe.

(...)

 

Nie tylko wkopywane:

"Metoda Livens'a pozwala na ogromne uproszczenie w przygotowaniu natarcia. Przy odpowiednim wyposażeniu odcinka w kolejki przyfrontowe, można zmontować całą instalację na odpowiednich wagonikach, na tyłach frontu i podwiózszy ją pod osłona nocy do przednich pozycyj, wyładować za pomocą elektryczności wprost z wagoników w głąb linji przeciwnika".

/kpt. inż. F. Sarnek "Wojna gazowa. Broń chemiczna w Wielkiej Wojnie", "Bellona" 1922, R. V, t. 7, z. 1, s.88/

Autor podaje, że niska skuteczność stosowanego przez tzw. Per-Stoffu wymogła zastosowanie taktyki Gassumpt-Schiessen der Artilerie - wyrzucając nawet 15 000 kg substancji aktywnych na km2, w przeciągu kilku godzin.

 

W dniu 5.10.2009 o 4:41 PM, Tomasz N napisał:

(...)

W sumie taki atak środkiem drażniącym pozornie nie pozbawiał życia, ale w połączeniu z użyciem np. fosgenu dawał zabójczy efekt, bo ataki kichania i kaszlu najczęściej kończyły się dla żołnierza zdjęciem maski i wtedy działał fosgen czy chlor. Taką formę ataku (gaz bojowy plus środek drażniący) Niemcy nazywali „Buntschiessen”.

 

Autor artykułu podaje też inne określenie: Buntkreuz-Verfahren czyli metoda "Pstrego Krzyża".

Share this post


Link to post
Share on other sites
redbaron   

Niemieccy artylerzyści jezcze w latach dwudziestych traktowali amunicję gazową jak każdą inną. Ostatno widziałem w archiwum dokładne wyliczenia niezbędnej liczby pocisków zależnie od kalibru oraz przydzielonego zadania. Chyba zamówiłem skany tego. Mogę się z Wami podzielić jak te skany przyjdą, jeżeli Was to interesuje.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Aczkolwiek na forum jest kilka drwiących wzmianek o fatalnym stanie inteligencji kleru w dawnych wiekach, za sprawą prób odganiania burz i chmur przy pomocy dzwonów, to nie wiem czy było to, aż tak dziwne.

Może Kościół antycypował pewne zdarzenia?

;)/>

Oto francuski system wczesnego ostrzegania doby I wojny światowej:

dzwon.jpg

/za: "Bitewnik Łódzki" nr 3, czerwiec 2011/

Dzwon - jak znalazł.

Może nie rozganiał, ale ostrzegał.

Edited by secesjonista

Share this post


Link to post
Share on other sites
Speedy   

Pamiętam takie opowiadanie Janusza Meissnera (prócz tematyki lotniczej i marynistycznej napisał on też trochę takich opowieści grozy, o duchach itp.), niestety nie przypominam sobie tytułu, którego akcja działa się w czasie I wojny. Duch poległego żołnierza ostrzegł w nim kolegów przed atakiem gazowym, dzwoniąc w taki właśnie dzwon sygnałowy.

Share this post


Link to post
Share on other sites
jancet   

Niemieccy artylerzyści jeszcze w latach dwudziestych traktowali amunicję gazową jak każdą inną.

Polscy podchorążowie jeszcze w latach osiemdziesiątych byli szkoleni na zasadzie: "My broni chemicznej nie mamy, bo przestrzegamy konwencji, ale jeśli przeciwnik jej użyje, to my też jej natychmiast użyjemy".

Share this post


Link to post
Share on other sites
Tomasz N   

  We wspomnieniach A. Carton de Wiart ("Moja odyseja Awanturnik, który pokochał Polskę")  opisuje brytyjskie środki zabezpieczenia podczas pierwszej bitwy pod Ypres:

 

Gaz to broń wyjątkowo parszywa, lecz nie na każdego działała identycznie. Rozdano nam skrawki bawełny i gazę, którą uprzednio należało zwilżyć w jakiejś podejrzanej cieczy, najwyraźniej naprędce przygotowanej, a potem zasłonić sobie takim kompresem szczelnie nos i usta. Odkryłem, że gaz w  moim przypadku nie jest zbyt groźny, za to nawała artyleryjska zrobiła na mnie oszałamiające wrażenie.   

Edited by Tomasz N

Share this post


Link to post
Share on other sites
Speedy   

Jeśli to była ta bitwa w której użyto chloru, to ową podejrzaną cieczą była zapewne woda amoniakalna - wodny roztwór amoniaku (śmierdzi tak jakby moczem). O ile dobrze pamiętam reaguje ona z gazowym chlorem, wiążąc go w chlorek amonowy. 

Share this post


Link to post
Share on other sites
W dniu 22.10.2009 o 7:10 PM, Forteca napisał:

Nb. pierwszej broni chemicznej użyli Francuzi - były to gazowe naboje karabinowe/granatnikowe (z gazem łzawiącym), które w liczbie 30 tyś. dostarczono wojskom francuskim. Były ponoć dosyć intensywnie wykorzystywane i szybko się skończyły, a ze efekt ich użycia był żaden, to szybko z nich zrezygnowano.

Hansilian podaje też, że gazu trującego w amunicji artyleryjskiej użyli też pierwsi Francuzi, co nawet odnotował "Sidney Mail" z 6 stycznia 1915. Ale to trudno zweryfikować.

 

Zawierzenie informacjom prasowym w tego rodzaju kwestiach, zwłaszcza w czasie konfliktu zbrojnego, jest co nieco nieostrożnym postępowaniem. Nie wiem czy Rudolf Hansilian przeczytał tę notkę z "The Sydney Mail" - wydaje się, że jednak nie. Zadałem sobie "trud" dotarcia do tej informacji, oto na stronie dziesiątej zaprezentowano tam zdjęcie martwych niemieckich żołnierzy, ponoć zrobione w Belgii. Podpis pod fotografią powinien wzbudzić pewną czujność, mamy bowiem do czynienia z anonimową notką napisaną na podstawie anonimowego korespondenta londyńskiego "Timesa", który to korespondent miał uzyskać informacje z "pierwszej ręki" od anonimowego rozmówcy.

"EFFECT OF TURPINITE: A ROW OF UNWOUNDED GERMAN DEAD":
"this remarkable pghotograph, which was taken in Belgium, ilustrates effect of the new explosive, Turpinite, used by the French. A 'Times' correspondent writes:- 'I received trustworthy information as to the effect of the Turpinite shells, around which so many fantastic stories have been woven. My informant spekas from first-hand knowledge, having been present on one of the earliest occasion on which this ammunition was used in action in Belgium. Its effect, he declared, were quite as has been alleged, whole rows of the enemy having been found dead in the trenches without a single wound, and he amphatically contradicted the truth of the statements that the fumes were equally fatal to the gunners themselves
".
/"The Sydney Mail", January 6, 1915, s.10/

 

Czyli raczej humbug, gdyż jak donosi Wiki:

"Turpinite, also called Turpenite, is a fictional war gas allegedly developed by the French chemist Eugène Turpin and deployed against the attacking German army during the first months of World War I. According to contemporary accounts, Turpinite, delivered by artillery shells, silently and suddenly killed any person within 400 yards (370 m) of impact with its fumes. Survivors of Turpinite barrages reported a strong chemical smell after an attack. In reality, this smell was a side effect of the explosives used by the French and British militaries during the war. The widespread, sudden deaths caused by artillery were in many cases caused by concussion, which leaves no mark on the victim. After the war, German scientist Fritz Haber, who pioneered German gas attacks at the Second Battle of Ypres, said German soldiers had reported a strong chemical smell attributed to turpenite. Haber and others investigated, finding the smell was due to incomplete combustion of the picric acid used in British artillery shells. The belief that the French used chemical weapons in 1914 may have contributed to later German use of such weapons".

/notka: "Turpinite"/

 

O medialnym zamieszaniu wokół turpinitu, także poniżej.

 

W dniu 30.10.2009 o 8:07 PM, Speedy napisał:

*) to jest generalnie środek drażniący, stosowany do głupich dowcipów jako proszek na kichanie http://secretfunspot.blogspot.com/2009/04/...ing-powder.html może autor zakładał że obsmarkane wąsy brytyjskich oficerów spowodują znaczne obniżenie morale żołnierzy i ogólne rozprzężenie w armii...?

 

Tak przy okazji tych usmarkanych wąsów (nie wiedzieć czemu większość polskich słowników nie uwzględnia formy: obsmarkany), ponoć broń gazowa wpłynęła nieco na stan zarostu.

Przy okazji poszukiwania informacji o jeńcach francuskich z wojny 1870-1871 ( ), w jednym z artykułów natrafiłem na taki passus, w którym autor komentując fotografię żołnierzy francuskich napisał, że widzimy na niej żołnierzy ze sterczącymi na boki wąsami, jeszcze nie przystrzyżonymi, te zaczęto częściej przystrzygać w związku z użyciem broni chemicznej i koniecznością zakładania masek przeciwgazowych.

 

W dniu 30.10.2009 o 8:07 PM, Speedy napisał:

Zastanawia mnie, jaka logika stała za tym dziwacznym chemicznym szrapnelem, tzn. co autor miał na myśli? Bardzo trudno jest wygenerować sensowne stęzenie trucizny na otwartej przestrzeni, logiczne wydaje się więc, by w pocisku było tego jak najwięcej. Najprostszy byłby pocisk w rodzaju granatu, tyle że wypełniony środkiem chemicznym, z jakimś niewielkim ładunkiem wyb. rozrywającym skorupę i rozpylającym zawartość

 

Nie wiem czy chodzi o te same szrapnele (czy granaty), ale Francuzi mieli użyć czegoś podobnego już w 1912 r., tylko nie wiem czy miało to miejsce na otwartej przestrzeni? Może euklides tak biegły w dziejach Francji nam to przybliży.

"The French Army teste a grenade filled with ethyl bromoacetate, a nontoxic tear, or lachrymatory, agent developed for use in the suppression of small-arms fire from the concrete casements then prevalent in the permanent fortifications that dotted Western Europe. In , French police used 26-mm grenades filled with this agent to capture a notorious gang of Parisian bank robbers".
/Ch.E. Heller "Chemical warfare in World War I: the American experience, 1917-1918", w: "Leavenworth Papers", No. 10, Combat Studies Institute, U.S. Army Command and General Staff College, Forth Leavenworth, Kansas, September 1984, s. 4/

 

I o tym turpinicie:

"Early in the war the Germans kept a wary eye out for indications that the French were using their 26-mm gas grenades. Apparently, in August, 1914, France did use this chemical weapon, but in open areas where the gas quickly dispersed with no noticeable effect on the enemy. The French soon doscarded the grenades as worthless. At this same time, stories were appearing in Allied newspapers about a new French liquid explosive, turpinite. While claiming that this substance gave off lethal fumes, the articles failed to explain that the gas reached a deadly concentration only in confined spaces.Still, the German were apprehensive and became alarmed by the deaths of a number of soldiers asphyxiated during a French bombardment, even though a medical team rushed to the scene concluded that the men died not from poison gas, but from inhaling carbon monoxide fumes while huddled in their dugout".

/tamże s. 5/

Share this post


Link to post
Share on other sites
W dniu 24.12.2012 o 11:51 PM, secesjonista napisał:

na forum jest kilka drwiących wzmianek o fatalnym stanie inteligencji kleru w dawnych wiekach, za sprawą prób odganiania burz i chmur przy pomocy dzwonów, to nie wiem czy było to, aż tak dziwne.

Może Kościół antycypował pewne zdarzenia?

 

W czasach zarazy jednym ze środków zapobiegawczych, leczniczych było strzelanie z armat w celu "wzruszenia powietrza". Środek ten był zalecany przez światłe, uczone, lekarskie umysły.

Nie ma to nic wspólnego z inteligencją czy jej brakiem, to efekt stanu ówczesnej wiedzy.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now
Sign in to follow this  

×

Important Information

Przed wyrażeniem zgody na Terms of Use forum koniecznie zapoznaj się z naszą Privacy Policy. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.