Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
redbaron

Broń chemiczna w I wojnie światowej

Rekomendowane odpowiedzi

Dla mnie to taka "broń atomowa" pierwszej wojny światowej - skażenie utrzymywało się bardzo długo i było przez to niebezpieczne dla obu stron. Dlatego raczej iperytem w międzywojniu zamierzano walić jedynie w czasie obrony [tak, w międzywojniu w taktyce niemieckiej użycie broni chemicznej było normalne - w zadaniach teoretycznych oczywiście].

Iperytu używano bardzo szeroko także w natarciu. Gaz (zarówno Gelbkreuz, Grunekreuz, jak i Blaukreuz) stanowił bardzo ważny element przygotowań artyleryjskich podczas ofensyw niemieckich wiosną 1918 r. W wyniku ostrzału powstawały skażone strefy które były w ten sposób wyłączane z ruchu (co paraliżowało system obrony), gaz obezwładniał również obsługę artylerii wroga, dodatkowo liczył się jeszcze czynnik psychologiczny. Często również stawiano "bariery" z gazu celem zablokowania napływu rezerw przeciwnika lub osłony skrzydeł własnego natarcia - tak jak na załączonych mapkach. Efekt takiego ostrzału gazowego był tym większy im przeciwnik miał słabsze środki ochrony pgaz - tak jak armia rosyjska pod Rygą we wrześniu 1917 r. albo włoska pod Caporetto w październiku 1917 r.

post-2153-1254821244_thumb.png

post-2153-1254821598_thumb.png

Edytowane przez Krzysztof M.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

Odrobinkę zmieniając temat.

Widziałem zdjęcia masek pgaz. z okresu PWŚ. Również dla koni. Przypomniała mi sie wtedy opowieść człowieka, który uczył mojego syna jazdy konnej. Otóż w latach 60-tych (chyba) dostarczono do stada ogierów transport masek dla koni. Pracownicy wybrali wtedy najspokojniejszego wałacha i próbowali założyć mu tą maskę na łeb. Nie dało się, koń oszalał. To samo wydarzyło się w przypadku innych koni. Wierzę, że można zwierzę przyzwyczaić do czegoś takiego, ale jak to zrobić w przypadku tysięcy?

Tak się, więc zastanawiałem, czy takie maski w ogóle używano?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Andreas   

Niemcy ponoć próbowali-wyglądały jak worki z wyciętymi otworami na oczy i uszy. Maski były jednak nieszczelne i często konie padały.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
redbaron   

Gregski może wcześniej to były inne maski po prostu? Ja widziałem zdjęcia masek pgaz nawet dla psów i to założone psom nawet.

Krzysztof nie przeczę, że nie używano iperytu w sposób ofensywmy w I wojnie światowej. Nie mniej jednak bodaj co najmniej ze 2 razy spotkałem się z wyjaśnieniami [np. przy omówieniu jakiś teoretycznych zagadnień dla oficerów artylerii] że ten gaz najlepiej stosować w obronie.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Spotkałem się z opisem, że po ostrzale gazami bojowymi ludzie, choć w maskach, dusili się, bo było go tak dużo, że brakowało tlenu. Ale ten przykład jest jakiś dziwny. Jeżeli pochłaniacze pochłaniały gazy, to za pochłaniaczem (w masce) powietrze powinno mieć takie same proporcje tlenu i azotu jak zwykle, więc nie powinno dusić.

Czy ktoś się jeszcze z takimi opisami spotkał ?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

To może coś o stratach żywych.

Wbrew pozorom na froncie zachodnim z początku nie były one wysokie w porównaniu do ogólnych.

Atak pod Ypres z wykorzystaniem 280 ton chloru spowodował u aliantów straty 15 000 żołnierzy zatrutych, z czego 1/3 śmiertelnie. Niemcy wzięli 2470 jeńców i 47 armat. Na tym sukces się skończył, gdyż dowództwo niemieckie potraktowało go jako eksperyment i żadnych sił w odwodzie do wykorzystania powodzenia nie zgromadziło. A front sprzymierzonych padł na wiele kilometrów w głąb.

Potem szok minął i straty wcale nie były nadzwyczajne. Dla przykładu w wojskach angielskich od lipca 1916 do lipca 1917 r. trafiło do szpitali 8 866 żołnierzy z czego zmarło 532. Ale już w kolejnym roku (do listopada), od chwili wprowadzenia iperytu, do szpitali trafiło 160 970 żołnierzy z czego 124 702 zakażonych iperytem. Zmarło 1 859 żołnierzy. Zatem straty wzrosły dwudziestokrotnie.

Edytowane przez Tomasz N

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
To może coś o stratach żywych.

Wbrew pozorom na froncie zachodnim z początku nie były one wysokie w porównaniu do ogólnych.

Atak pod Ypres z wykorzystaniem 280 ton chloru spowodował u aliantów straty 15 000 żołnierzy zatrutych, z czego 1/3 śmiertelnie. Niemcy wzięli 2470 jeńców i 47 armat. Na tym sukces się skończył, gdyż dowództwo niemieckie potraktowało go jako eksperyment i żadnych sił w odwodzie do wykorzystania powodzenia nie zgromadziło. A front sprzymierzonych padł na wiele kilometrów w głąb.

Suche liczby nie oddają całego spektrum wydarzeń. 45 algierska dywizja piechoty wpadła w panikę, Algierczycy uciekali w popłochu - zdarzały się nawet przypadki strzelania do własnych oficerów. Front na tym odcinku załamał się i tylko zimnej krwi Kanadyjczyków udało się ustabilizować sytuację. Brytyjczycy musieli później ewakuować znaczną część grzbietu na wschód od Ypres. Odebranie tych terenów kosztowało później kilkaset tysięcy ludzi.

Prawda jest jednak że broń chemiczna nie przyniosła na froncie zachodnim żadnego wielkiego przełomu, nie zadecydowała o wyniku żadnej większej bitwy, dodała tylko cierpień żołnierzom frontowym i komplikowała obu stronom życie.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Odświeżę trochę i nawiążę do sporu z początku tego wątku - sporu o pierwsze użycie gazu bojowego w PWS ;)

27 października 1914 r. w rejonie Neuve Chapelle (podczas tzw. bitwy pod La Bassee - Armentieres będącej częścią pierwszej kampanii we Flandrii) na odcinku atakującej niemieckiej 14 dywizji Piechoty Niemcy użyli około 3000 szrapneli zawierających substancje drażniące i łzawiące. Pociski te spadły na obszar zajmowany przez brytyjską 3 Dywizję Piechoty. Użycie środków było na tyle nieskuteczne że Brytyjczycy nie mieli świadomości tego, iż użyto przeciw nim środków chemicznych. O incydencie dowiedziano się dopiero po wojnie. To wydarzenie było zatem najprawdopodobniej pierwszym (choć na pewno jeszcze eksperymentalnym) użyciem środków chemicznych w PWS w warunkach bojowych.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Forteca   
27 października 1914 r. w rejonie Neuve Chapelle (podczas tzw. bitwy pod La Bassee - Armentieres będącej częścią pierwszej kampanii we Flandrii) na odcinku atakującej niemieckiej 14 dywizji Piechoty Niemcy użyli około 3000 szrapneli zawierających substancje drażniące i łzawiące.

Niemcy użyli wtedy tzw. "Versuchgeschosse" czyli amuniji próbnej, określanej też jako Ni-Granaten.

Użycie środków było na tyle nieskuteczne że Brytyjczycy nie mieli świadomości tego, iż użyto przeciw nim środków chemicznych.

Hansilian w "Der Chemische Krieg" podaje, że taktyczny wymiar ataku nie był taki zły ;)

Nb. pierwszej broni chemicznej użyli Francuzi - były to gazowe naboje karabinowe/granatnikowe (z gazem łzawiącym), które w liczbie 30 tyś. dostarczono wojskom francuskim. Były ponoć dosyć intensywnie wykorzystywane i szybko się skończyły, a ze efekt ich użycia był żaden, to szybko z nich zrezygnowano.

Hansilian podaje też, że gazu trującego w amunicji artyleryjskiej użyli też pierwsi Francuzi, co nawet odnotował "Sidney Mail" z 6 stycznia 1915. Ale to trudno zweryfikować.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Hmmmm "taktyczny wymiar ataku" to określenie cokolwiek enigmatyczne. Na pewno jakiś efekt wywrzeć musiało samo bombardowanie artyleryjskie. Niemcy zdobyli Neuve Chapelle, ale głównie w wyniku skoncentrowania znacznych sił na tym odcinku (2 dni później oddali wieś bez walki). Jaki natomiast udział w tym epizodzie miał sam środek chemiczny? Zapewne znikomy, skoro ówczesne relacje brytyjskie nie wspominają o tym incydencie. Dopiero po wojnie alianci dowiedzieli się iż Niemcy użyli tu gazu. Edmonds w historii oficjalnej (1925 r.) pisze , że w skutek niewielkiego stężenia efekt działania środków był na tyle znikomy, iż Brytyjczycy nie mieli w ogóle świadomości iż są atakowani tą bronią. Podobnie było w styczniu 1915 r. pod Bolimowem. Dopiero więc Ypres 22 kwietnia 1915 r. było pierwszym, na prawdę skutecznym i masowych atakiem chemicznym w wielkiej wojnie.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Wracając do iperytu. Przeczytałem dziś takie opracowanko zimnowojenne z 1952 r. o zagrożeniu lotniczym, wydane przez LPŻ, i tam jest sporo o środkach chemicznych (iperyt, luizyt, fosgen, chloropikryna, adamsyt, chloroacetofenon, chlor, difosgen, kwas pruski). Opis tyczący iperytu wyjaśnia dlaczego był tak groźny i powodował takie straty:

"Bardzo dobrze iperyt rozpuszcza się w tłuszczach, nie tracąc swych właściwości parzących. Przenika przez pory skóry ludzkiej, szczególnie w miejscach nagromadzenia tłuszczu. Jeżeli kropla padnie na skórę człowieka, to po kilku minutach na skórze nie będzie widać żadnych śladów iperytu poza wyczuwalnym zapachem, gdyż iperyt zostanie szybko rozpuszczony w tłuszczu znajdującym się na powierzchni skóry. (...)

Iperyt łatwo przenika przez tkaninę, skórę, szybko wsiąka w drewno i inne porowate materiały. (...)

Iperyt w stanie ciekłym przenika przez bieliznę w ciągu 30-40 sekund, przez cienkie ubranie sukienne przez 1-2 minut, przez tkaniny grube (palto płaszcz) w ciągu 4-5 minut, przez cholewę buta 5-10 minut zelówkę skórzaną 45 minut do godziny. (...)

Charakterystyczną cechą właściwą dla iperytu jest jego opóźnione działania, tzw "okres utajenia". Skażony iperytem początkowo nie odczuwa żadnych bolesnych objawów i w związku z tym często nie zauważa wcale, że został skażony. Okres ujawnienia się skażenia iperytem jest przede wszystkim uzależniony od ilości iperytu, występuje on nie wcześniej niż po kilku godzinach od skażenia."

Edytowane przez Tomasz N

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Speedy   

Hej

Niemcy zdobyli Neuve Chapelle, ale głównie w wyniku skoncentrowania znacznych sił na tym odcinku (2 dni później oddali wieś bez walki). Jaki natomiast udział w tym epizodzie miał sam środek chemiczny? Zapewne znikomy, skoro ówczesne relacje brytyjskie nie wspominają o tym incydencie. Dopiero po wojnie alianci dowiedzieli się iż Niemcy użyli tu gazu.

Zgadza się. Natomiast wyczytałem gdzieś, że atak ten miał spore znaczenie dla niemieckiego programu broni chemicznej. Haber nie miał stuprocentowego poparcia we władzach, wielu wpływowych decydentów było zdania, że broń chemiczna to zawracanie głowy, szkoda na to pieniędzy itd. i kilkakrotnie programowi groziło zamknięcie. Jednak udany atak pod Neuve Chapelle stał się mocnym argumentem dla zwolenników Habera i w efekcie programu nie tylko nie zamknięto, ale nawet dostał dodatkowe finansowanie, co zaowocowało dalszym rozwojem broni chemicznej.

Zastanawia mnie, jaka logika stała za tym dziwacznym chemicznym szrapnelem, tzn. co autor miał na myśli? Bardzo trudno jest wygenerować sensowne stęzenie trucizny na otwartej przestrzeni, logiczne wydaje się więc, by w pocisku było tego jak najwięcej. Najprostszy byłby pocisk w rodzaju granatu, tyle że wypełniony środkiem chemicznym, z jakimś niewielkim ładunkiem wyb. rozrywającym skorupę i rozpylającym zawartość. Tymczasem zaś zastosowano szrapnel, który oprócz całego tego ustrojstwa w środku (zapalnik czasowy, ładunek wyrzucający, lotki-kulki) zawierał jeszcze upchaną między kulki pewną ilość środka trującego, niewielką z konieczności. Po co była ta kombinacja, nie mam pojęcia. Czy autor myślał że lotki lepiej rozniosą środek chemiczny, który będzie z nich parował czy coś, niż gdyby się on sam rozpylił przy wybuchu? Czy może mu się zdawało, że dianizydyna to jest tak straszliwa trucizna że nawet taka mała ilość będzie morderczo skuteczna?* Czy w ogóle nic sobie nie myślał, tylko goście dostali informację w rodzaju:"słuchajcie, macie zrobić 3 tysiące pocisków chemicznych na wczoraj, mniejsza o to jakich, a jak nie zrobicie to zamkną nasz instytut i skierują nas wszystkich do innych niekoniecznie równie atrakcyjnych prac"?

*) to jest generalnie środek drażniący, stosowany do głupich dowcipów jako proszek na kichanie http://secretfunspot.blogspot.com/2009/04/...ing-powder.html może autor zakładał że obsmarkane wąsy brytyjskich oficerów spowodują znaczne obniżenie morale żołnierzy i ogólne rozprzężenie w armii...?

Edytowane przez Speedy

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Hej

Zgadza się. Natomiast wyczytałem gdzieś, że atak ten miał spore znaczenie dla niemieckiego programu broni chemicznej. Haber nie miał stuprocentowego poparcia we władzach, wielu wpływowych decydentów było zdania, że broń chemiczna to zawracanie głowy, szkoda na to pieniędzy itd. i kilkakrotnie programowi groziło zamknięcie. Jednak udany atak pod Neuve Chapelle stał się mocnym argumentem dla zwolenników Habera i w efekcie programu nie tylko nie zamknięto, ale nawet dostał dodatkowe finansowanie, co zaowocowało dalszym rozwojem broni chemicznej.

*) to jest generalnie środek drażniący, stosowany do głupich dowcipów jako proszek na kichanie http://secretfunspot.blogspot.com/2009/04/...ing-powder.html może autor zakładał że obsmarkane wąsy brytyjskich oficerów spowodują znaczne obniżenie morale żołnierzy i ogólne rozprzężenie w armii...?

Co więcej większość niemieckich generałów przeciwna było stosowaniu broni chemicznej - stąd np. wiosną 1915 r. OHL miało problem ze znalezieniem odpowiedniego odcinka frontu gdzie można było użyć chloru. To, że zastosowano go pod Ypres było wynikiem tego, że dowodzący tu generałowie - książę Albrecht (dca 4 A) i generał Deimling (XV KA) wyrazili na to zgodę, a nawet wykazali (jako jedni z nielicznych) zainteresowanie.

Natomiast jeśli atak pod N. Chapelle okazał się wg. Habera "sukcesem" to widzę tu jakiś brak logiki. Jakim sukcesem, skoro przeciwnik nawet nie kichnął, nie mówiąc już o obsmarkaniu wąsów? Jeśli można mówić tu o jakimś sukcesie to chyba tylko takim, że Niemcy doszli do przekonania iż nie tędy droga, zastosowany środek oraz metoda jego użycia są nieskuteczne i należy sięgnąć po coś innego.

Zastanawia mnie więc w czym tak naprawdę leżało sedno owego sukcesu tego ataku- chyba, że Niemcy nie wiedzieli, że Brytyjczycy nie wiedzieli że są atakowani gazem :)

Dla ciekawostki - żona Habera Clara, na wieść o nowej niemieckiej broni stworzonej przez jej męża popełniła w 1915 r. samobójstwo.

Edytowane przez Krzysztof M.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Speedy   

Hej

Zastanawia mnie więc w czym tak naprawdę leżało sedno owego sukcesu tego ataku- chyba, że Niemcy nie wiedzieli, że Brytyjczycy nie wiedzieli że są atakowani gazem :)

Właśnie tak mi się wydaje. Z punktu widzenia niemieckiego kierownictwa chyba wyglądało to tak: atakujemy na jakimś odcinku z użyciem nowej broni => atak na tym odcinku zakończył się powodzeniem => nowa broń na pewno w jakimś stopniu przyczyniła się do sukcesu => program nowej broni zasługuje na dalsze finansowanie jej rozwoju, żeby była jeszcze skuteczniejsza.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Hej

Właśnie tak mi się wydaje. Z punktu widzenia niemieckiego kierownictwa chyba wyglądało to tak: atakujemy na jakimś odcinku z użyciem nowej broni => atak na tym odcinku zakończył się powodzeniem => nowa broń na pewno w jakimś stopniu przyczyniła się do sukcesu => program nowej broni zasługuje na dalsze finansowanie jej rozwoju, żeby była jeszcze skuteczniejsza.

Na marginesie niemieckiego powodzenia. N. Chapelle to było kilka domów na krzyż, Niemcy walczyli o tą miejscowość przez kilka dni, zaangażowali tu ponad 20 batalionów i stracili co najmniej 5000 ludzi. 27 października (w dniu w którym uzyto gazu) wieś w końcu padła, ale nic więcej poza zgliszczami zabudowań Niemcy nie zajęli i nie osiągnęli. Dwa dni później wycofali się z ruin bez walki... Ot, cały sukces pierwszego ataku chemicznego :)

Faktem jest jednak, że programu nie przerwano, atak pod N. Chapelle jesli nie pomógł Haberowi to na pewno nie zaszkodził.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.