Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/

Rekomendowane odpowiedzi

Stan pokojowy całego WP miał wynosić (w/g założeń) 275 tys. szeregowców.**

Do tego jak rozumiem było ok. 100000 oficerów i podoficerów ?

Czy 100 000 dla armii niemieckiej regularnej to także stan samych szeregowych czy wraz z oficerami ?

I ile czołgów i samolotów mieli mniej więcej ?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Delwin   

Do tego jak rozumiem było ok. 100000 oficerów i podoficerów ?

Czy 100 000 dla armii niemieckiej regularnej to także stan samych szeregowych czy wraz z oficerami ?

I ile czołgów i samolotów mieli mniej więcej ?

Formalnie nie powinni mieć ich wcale (samochody pancerne jednak były) - zakazywał tego traktat wersalski. W praktyce jednak nie robi to jakiejś dramatycznej różnicy bo i nasze lotnictwo i czołgi to wtedy słabiutkie były. Artyleria najcięższa (niezbędna do ataku na umocnienia jakie były w Prusach Wschodnich) dopiero była w trakcie formowania - nie wiem czy już wtedy mieliśmy w pełni zmotoryzowany choć jeden dan. Teoretycznie mieliśmy przewagę w artylerii ciężkiej (też formalnie zakazanej dla Niemiec) ale oni pochomikowali sporo w tajnych składach - musiałbym sprawdzić ile. Generalnie żaden spacerek dla WP by to nie był. Reichswehra była też generalnie znacznie lepiej wyszkolona niż WP - Niemcy wydawali bodajże na przeciętnego żołnierza mniej więcej trzy razy tyle co my: co przekłada się też na możliwości wyszkoleniowe, nie mówiąc o kwestii doboru kadr: ze znacznie ludniejszego i lepiej wykształconego społeczeństwa znacznie łatwiej coś wybrać...

Oczywiście sytuacja jest nieco inna gdyby weszła w to też Francja ale i tak możliwości obronne Niemiec są pokaźne...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Smardz   
Stan pokojowy całego WP miał wynosić (w/g założeń) 275 tys. szeregowców.**

Jurga pisał, że stany pokojowe WP sięgały w niektórych latach 330 tyś. Jest to może z uwzględnieniem tych kadr oficerskich itd.

Napisał też, że na utrzymanie pokojowe WP szło 70-80% budżetu wojskowego, więc szaleliśmy.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Delwin   

Jurga pisał, że stany pokojowe WP sięgały w niektórych latach 330 tyś.

To jest razem ze szkolonymi w danym momencie rocznikiem (a raczej dwoma) poborowych + rezerwiści powoływani na ćwiczenia.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
ciekawy   

Jurga pisał, że stany pokojowe WP sięgały w niektórych latach 330 tyś. Jest to może z uwzględnieniem tych kadr oficerskich itd.

Napisał też, że na utrzymanie pokojowe WP szło 70-80% budżetu wojskowego, więc szaleliśmy.

Problem polegał na tym, że po wojnie polsko - bolszewickiej nasza gospodarka znalazła się w bardzo trudnej sytacji. W październiku 1920r. WP liczyło sobie ok. 1 090 000 żołnierzy (w tym ok. 50 tys. oficerów), i utrzymanie tego molocha pochłaniało 60% ogólnych wydatków państwa. Całą masę wojska trzeba było zdemobilizować, a dywizje piechoty przekształcić do organizacji pokojowej (stopa pokojowa). Jak wspomniałem, nasza gospodarka w żadnym przypadku nie mogla udźwignąc utrzymania tak potężnej armii. Gen. Kazimierz Sosnkowski przedstawił na posiedzeniu RM 9 grudnia 1920r. konkretne wnioski w/s demobilizacji. Postanowiono wówczas, że w armii pozostaną roczniki 1896-1900, a liczba żołnierzy nie przekroczy 400 tys. Ogółem zdemobilizowano od końca września 1920r. do końca 1921r. 795 987 żołnierzy (w tym ponad 8500 oficerów). Stany WP w wybranych latach (Za Z. Jagiełło, Piechota WP 1918-1939, Bellona 2005.):

1922r. - 285 tys.

1925r. - 210 tys.

1929r. - 240 tys.

1930r. - 235 tys.

1935r. - 370 tys.

Jeżeli w roku 2011 bogaty (ponoć), 38 - milionowy kraj utrzymuje niespełna 100 tys. armię, a w latach 1933-39 biedny, ze słabą gospodarką pogrążony w kryzsie 35-milionowy kraj utrzymuje ponad 300 tys. armię, to nalezy jedynie chylić czoło przed wysiłkiem i poświęceniem tego ostatniego. I jeszcze jedno: utrzymanie tak licznej armii (nawet na stopie pokojowej) byłu uzgodnione z Francją ...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
GP_mars   

Miałem się już nie wypowiadać w tym temacie. Niestety Roman Różyński opiera się tutaj wyłącznie na własnych przekonaniach.

Jakiegokolwiek źródła wykazującego możliwość przeprowadzenia ataku "prewencyjnego" na Niemcy w latach 33-35 nie wskazał.

Sam natomiast nie wie jaką organizację ma armia na stopie pokojowej.

O takim właśnie ataku należałoby pomyśleć.

Żeby Niemcy nie miały czasu na powiększenie armii musiał to być oczywiście szybki atak-a zatem bez mobilizowania rezerwistów, bo to dałoby Niemcom czas na to samo.

A zatem zasadnicze pytanie brzmi:

Jak wyglądało ODB armii polskiej i niemieckiej na 1933 rok ?

Nie wiem gdzie to znaleźć-proszę więc o pomoc zorientowanych lepiej w historii tego czasu.

Autor tego postu nie zdaje sobie sprawy, że armia w stanie pokojowym nie jest zdolna prowadzić działań bojowych. Jednostki wojskowe w armii czasu pokoju mają charakter administracyjno - szkoleniowy i nie są zdolne do prowadzenia działań. Dywizja piechoty, nawet nazwana "czynną" w okresie pokoju będzie to de facto zbiór podporządkowanych garnizonowych poddziałów piechoty oraz jednostek administracyjnych i kwatermistrzowskich okresu pokoju - pozbawiona jednak wszystkich niezbędnych służb i broni wsparcia, począwszy od artylerii, wojsk inżynieryjnych, łączności na taborach i szpitalach polowych kończąc. Wszelkie bowiem służby są zorganizowane we własnych jednostkach administracyjnych. To bowiem dopiero w toku mobilizacji jednostki piechoty okresu pokoju organizują oddziały bojowe, które stają się trzonem dywizji piechoty, jednostki artylerii okresu pokoju organizują jednostki bojowe artylerii w dywizji piechoty, jednostki saperów okresu pokoju wystawiają poddziały saperów do dywizji piechoty itd. Nie tylko na czas wojny - przeprowadzenie manewrów siłami dywizji piechoty wymagało jej zmobilizowania. Czyli przeprowadzenie mobilizacji jest niezbędnym warunkiem uzyskania przez jednostkę wartości bojowej. Co więcej, w armii niezawodowej - mobilizacja wielkich jednostek zawsze wymaga powołania rezerwistów, ponieważ stany jednostek okresu pokoju są zawsze znacząco niższe od stanów okresu wojny.

Teraz co do planu mobilizacyjnego S obowiązującego w latach o jakich mówimy. Wszystkie dostępne mi opinie na jego temat zgodnie twierdzą, że był to plan mobilizacyjny wysoce nieelastyczny. Praktycznie niemożliwe było przeprowadzenie mobilizacji tylko wybranych wielkich jednostek. Wynikało to z wzajemnych powiązań, zależności między mobilizowaniem poszczególnych oddziałów służb. Zbyt wiele rożnych jednostek trzeba było zmobilizować aby wystawić jakąś część armii. Było to jedną z przyczyn, że plan nie przewidywał i uniemożliwiał skrytą, częściową mobilizację sił.

Nie chce mi się rozpisywać i poszukiwać cytatów dotyczących szczegółów problemów związanych z planem mobilizacyjnym S, zresztą aż tak wybitnym specjalistą nie jestem i mało kto jest, skoro wyszła chyba ledwie jedna książka poświęcona kompletnemu prześledzeniu planowaniu mobilizacji w latach międzywojennych (i ze względu na cenę darowałem sobie zakup - teraz nieco żałuję). Natomiast pozwolę sobie zacytować pewną opinię zacytowaną przez znanego mi użytkownika innego forum:

Uznałem, że warto byłoby przedstawić jak sprawy się miały w rzeczywistości. Oprócz przeniesienia cytatu z tamtej dyskusji stwierdziłem, że warto byłoby przedstawić ostatni meldunek gen. Kordiana-Zamorskiego dla Szefa Sztabu Głównego z 25 stycznia 1935 roku prezentujący stan przygotowań mobilizacyjnych. Dokument został opublikowany w całości w książce Ryszarda Rybki i Kamila Stepana, Najlepsza broń. Plan mobilizacyjny W i jego ewolucja, Warszawa 2010, ss. LXVI- LXVIII. Tutaj co ciekawsze fragmenty:

Powodowany poczuciem obowiązku względem armii, wychodząc z niej w stan nieczynny i zdając moje obowiązki Szefa Oddziału I Sztabu Głównego ppłk dypl. Sierosławskiemu, melduję Panu Generałowi stan, w jakim są przygotowania mobilizacyjne naszej armii.

1)Mobilizacja władz centralnych nie istnieje wcale, zarówno pod względem miejsca i czasu, jak i pod względem personalnym i materiałowym. Z tem zagadnieniem łączy się również zagadnienie wyboru i przygotowania kwatery głównej Naczelnego Wodza oraz Sztabu Głównego, o ile ten w przyszłej wojnie ma istnieć i odegrać jakąkolwiek rolę.

2)Mobilizacja oficerów nieprzygotowana wcale. To, co zrobiło dotychczas Biuro Personalne jest w tym względzie niczem. W razie zarządzenia mobilizacji wszystko musi się odbyć na podstawie zarządzeń wydanych telegraficznie i w ostatniej chwili.

3)Mobilizacja wojska przygotowana według rozdętych postulatów biura Ścisłej Rady Wojennej(pułkownik Szt. Gen. Kasprzycki) i na podstawie instrukcji, dziś jednak nieaktualnych, tak że zarówno plan ten jak i metody są z gruntu wadliwe przez ich nieżyciowość, nieprzemyślenie szczegółów, a co najważniejsze wydanie przez szereg afer szpiegowskich wielu fragmentów wywiadowi nieprzyjacielskiemu, który bez trudu może ustalić, że nasze przygotowania mobilizacyjne są takie, jakie są.

4) W ogólności mobilizacja jest mało giętka zarówno co do czasu, obszaru jak i jednostek[...]. [...] - czyli w chwili mobilizacji wypełnią bardzo szybko kadry pokojowe jednostek, resztą zawalą baony zapasowe. W tej sytuacji baony te będą beczką prochu, w której każda iskra może spowodować wybuch w postaci wyjścia na ulicę po prostu z głodu. Wykluczone bowiem jest, by po ostatnich reorganizacjach pokojowych intendentury(gen. Langer) ta mogła te masy ludzi wyżywić. Jeżeli będziemy się mobilizować do przyszłej wojny w ten sposób, to powtórzymy błąd błąd armii austriackiej z 1914 roku, z dodatkiem naszego bałaganu z roku 1918.

5) Tak czy inaczej wojsko ostatecznie stanie w miejscach mobilizacji, wojsko to jednak nigdzie nie pojedzie, bo plan transportów przestał istnieć w stosunku do planu mobilizacyjnego "S", który nie wiadomo po co istnieje wraz z zakazem zmieniania w nim czegokolwiek. Wojsko to stanie jednak bez taborów(bo zarówno przy obecnym stanie jak i projektach gen Wołkowickiego taborów nie będzie), bez zakładów sanitarnych, bo te się nie zmobilizują, bez intendentury(bo ta nie wyjdzie w pole).

6) Stan powyższy znany mi od roku 1927(sic! - dop. KW) i niejednokrotnie referowany przełożonym, którzy zresztą dokładnie o tem są poinformowani, pogorszył się ostatnio zasadniczym rozdźwiękiem w pracach MSWojsk. i kilku "specjalistów", spcejalnie powołanych, a Sztabem Głównym.

Wprawdzie ostatnio po odejściu gen. Langnera udało mi się doprowadzić dzięki pppłk Sierosławskiemu i płk Urlychowi do harmonijnej współpracy, to jednak nie może doprowadzić do likwidacji planu "S" ciążącego ciągle nad armią. Stwierdzam z naciskiem, że wszelkie te roboty nie zmieniły nic z groźnego stanu obecnego. Doprowadziły tylko do ujawnienia zasadniczej tajemnicy odprawy w Brześciu n/B mobilizacji 33 dywizji piechoty, podczas gdy zasady tej odprawy wykonane nie są i mobilizacja tych 33 dywizji piechoty nie istnieje do tego stopnia, że faktycznie nie wiadomo, z czego mają te 3 dywizje piechoty poza pokojowemi powstać.

Cytat pochodzi z tego wątku: http://forum.totalwar.org.pl/viewtopic.php?t=6461

Generalnie bez mobilizacji nie dało się działać. A stan przygotowań do mobilizacji w Polsce był wg. powszechnej opinii najwyraźniej tak niski, że IMHO prędzej Niemcy zmobilizowaliby bojówki i włączyli do Reichswery, niż Polska wystawiłaby w 33-35 armię czynną.

Jeszcze uwaga do Cichego. W latach 33-35 funkcjonowały chyba jeszcze dwie dywizje kawalerii (zlikwidowane w 37 r?), z tego co pamiętam, może to nie był okres szczytowego bajzlu w kawalerii (już nie istniały lekkie dywizje mieszane) jednak daleko było do porządku w tym zakresie, a stan kawalerii daleko odbiegał od tego z 39 r.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

GP_mars: tak między nami nie trzeba było mobilizować bojówek - one z racji wydarzeń jakie były wówczas w Niemczech - zmobilizowane były...

RR: dalej - prócz tego co zostało wcześniej napisane - poziom techniczny społeczeństwa sprawiał, że rezerwistów, czy poborowych w Polsce w wielu wypadkach trzeba było uczyć od podstaw z tą techniką jaką spotykali w wojsku. W Niemczech w ogóle czegoś takiego nie było. Aby sprawić, że szkielety licznych dywizji staną się regularnymi dywizjami trzeba było włożyć masę wysiłku, a kadra podoficerska nie zawsze była najwyższych lotów. RW - to wyszkoleni dowódcy, kadra na naprawdę wysokim poziomie i potencjalnie bojówki które od wielu lat były poddawane drylowi, i były w ten czy inny sposób przyzwyczajone do słuchania. Po części było to powiedzmy wstęp do wojska...

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Smardz   
Miałem się już nie wypowiadać w tym temacie

Ja przeboleje.

Dobrze, że się Mars udzielasz, bo wtedy jest co poczytać.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Generalnie bez mobilizacji nie dało się działać. A stan przygotowań do mobilizacji w Polsce był wg. powszechnej opinii najwyraźniej tak niski, że IMHO prędzej Niemcy zmobilizowaliby bojówki i włączyli do Reichswery, niż Polska wystawiłaby w 33-35 armię czynną.

To za co sztabowcy dostawali żołd jak nie potrafili nawet planu mobilizacji zrobić ?

Cóż-nie sądziłem że było aż tak źle że nawet armii którą mieliśmy nie mogliśmy w krótkim czasie postawić na nogi i rzucić do walki.

Autor tego postu nie zdaje sobie sprawy, że armia w stanie pokojowym nie jest zdolna prowadzić działań bojowych. Jednostki wojskowe w armii czasu pokoju mają charakter administracyjno - szkoleniowy i nie są zdolne do prowadzenia działań.

Radzę nie zgadywać z czego zdaję a z czego nie zdaję sobie sprawy.

Wiem doskonale że armia niezmobilizowana nie jest wcale tak liczna jak na papierze, czasem większość żołnierzy jest urlopowana by np. zaoszczędzić na żołdzie (tak bywało w 18 wieku)i z innych powodów, tabor prawie nie istnieje bo żołnierze kwaterują po koszarach czy innych budynkach rozrzuceni po całym kraju.

Jednak istnienie planu pozwalającego na szybkie postawienie armii w stan gotowości bojowej było dla mnie tak oczywiste że nie wpadłem na pomysł że mogło być inaczej.

W takim razie od tego trzeba było zacząć-opracować szybki plan mobilizacji-to chyba nie problem, miesiąc powinien wystarczyć.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Może warto wydzielić O.T. możliwości mobilizacyjne Niemiec i Polski oraz`stan przygotowań do zbrojnej interwencji?

Taka sugestia do Moderatora.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Delwin   

To za co sztabowcy dostawali żołd jak nie potrafili nawet planu mobilizacji zrobić ?

Cóż-nie sądziłem że było aż tak źle że nawet armii którą mieliśmy nie mogliśmy w krótkim czasie postawić na nogi i rzucić do walki.

Kwestia definicji co jest krótko. Plan mobilizacji był - kulawy ale jednak. Armie by się udało zmobilizować ale trwałoby to dłużej niż zakładał plan. Jakoś tak jednak wyszło, że pewien marszałek zakazał prac nad nowym planem a stary (Plan "S") był w mocy ponad 10 lat zanim nowa ekipa opracowała bardzo dobry plan "W". Odnośnie mobilizacji to dyskusja jest trudna bez przeczytania podstawowej lektury w postaci "Najlepszej broni" Ryszarda Rybki i Kamila Stepana. Trochę o wcześniejszych planach mobilizacyjnych (razem z planem "S") jest np. u T. Kośmidra "Planowanie wojenne w Polsce w latach 1921-1926".

Aha - planu mobilizacyjnego dla prawie 1,5 milionowej armii nie szykuje się w miesiąc...

Edytowane przez Delwin

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
redbaron   

Niemcy nie mieli zamiaru włączać bojówek do Reichswehry. Wynikało to z prostego faktu, że każda miała swojego przywódcę, który miał swoje ambicje. Tacy ludzie nie nadają się do rzetelnej pracy, zwłaszcza jeżeli chodzi o dyskretne i tajne przygotowania. Bojówki były dla nich co najwyżej rezerwuarem rekruta. Tyle, że dla niemieckich wojskowych każdy żołnierz przeszkolony w czasie I wojny światowej był przeszkolonym rezerwistą, którego zamierzano powołać ;)

Niemcy na podstawie gier wojennych z końca lat XX-tych doszli do wniosku, że Polska może ich pokonać bez mobilizacji powszechnej. Nie mniej jednak liczyli się z faktem, że od 1931 r. - ze względu na bardzo szybkie tempo tajnych zbrojeń - sytuacja będzie korzystniejsza. Mam gdzieś wyliczenia dotyczące liczby rekrutów i ilości sprzętu i przeliczenie tego na liczbę dywizji. Wykonane bodaj w 1926 i szacowane trochę naprzód. W każdym razie problemem był rok 1935, kiedy to "wypadł" z rezerw ostatni rocznik wyszkolony w czasie I wojny światowej (1900) - o ile dobrze pamiętam, było to jakieś 200 000 ludzi.

Niemcy zamierzali w pierwszym rzucie dokonać potrojenia swoich sił - i to mniej więcej by się im udało w roku 1933. Mieliby do tego już nawet lotnictwo - improwizowane, ale zawsze. Z czołgami gorzej, ale za to byłyby już armaty ppanc.

W każdym razie zagadnienie wojny prewencyjnej jest bardzo ciekawe i bodaj w 2008 r. śp. prof. Marian Zgórniak opublikował w "Przeglądzie Historyczno-Wojskowym" artykuł na temat niemieckiej gry wojennej z 1933 r. Artykuł jest do znalezienia na forum Innych Oblicz Historii.

Jeszcze w kwestii mobilizacji - Traktat Wesalski zakazywał Niemcom prowadzenia przygotowań w tym kierunku - w założeniu Reichsheer (to wojska lądowe, Reichswehr to armia i marynarka) miały być gotowe do działań bez jakiejkolwiek mobilizacji. Jednak etaty pokojowe (narzucone traktatem wersalskim!) nie uwzględniały w dostatecznym stopniu służb i tym samym wymuszały konieczność przeprowadzenia takiej mobilizacji...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Aha - planu mobilizacyjnego dla prawie 1,5 milionowej armii nie szykuje się w miesiąc...

Ale dla nieco ponad 300-tysięcznej już chyba można ?

Sugerowałem przecie atak na Niemców bez mobilizacji powszechnej a już po postawieniu na nogi istniejących wojsk.

Ewentualnie moblilizację części rekrutów.

Ja tam nie wiedzę w tym takich komplikacji by robić to dłużej niż miesiąc(plan).

Dowódcy mają przecież wykazy jednostek, dyslokację i inne dane.

Tydzień na zapoznanie się, 3 tygodnie na opracowanie dobrego planu, wzdrożenie go i atak.

W końcu mieliśmy do czynienia z sytuacją wyjątkową, Niemcy łamały trzymający ich na smyczy traktat wersalski, sztaby mogłyby solidnie zapracować na żołd i prace nad planem prowadzić miesiąc bez przerw na zbijanie bąków.

Edytowane przez Roman Różyński

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Delwin   

Ale dla nieco ponad 300-tysięcznej już chyba można ?

Ale to nie jest tak, że armia 300k to X pracy a armia 1,5 mln ludzi to 5X... W miesiąc to mogliśmy pewnie zmobilizować tę armię w dużej części (z różnymi efektami) - po co zatem plan na armię mniejszą? Dopiero plan W umożliwiał sprawną tajną mobilizację częściową ale jego to trochę szykowali...

Aby opracować plan mobilizacyjny dla mobilizacji tajnej trzeba mieć przede wszystkim rozpracowany system tzw. kart mobilizacyjnych z możliwością wzywania poszczególnych rezerwistów (poszczególnych bo w danej dywizji potrzebujesz np. X radiotelegrafistów, X artylerzystów, X rymarzy, X kucharzy itd a nie zgraji ludzi po przeszkoleniu na piechocińca). System kart też trzeba utrzymywac aktualny - ludzie przecież wyjeżdżają w inne regiony kraju itp. To nie jest też tylko kwestia planu ale także np. planowania zapasów i możliwości zakwaterowania powołanych i rozłożenia obciążenia mobilizacyjnego poszczególnych jednostek stanu pokojowego. Skala trudności organizacyjno-logistycznych jest bardzo duża - to nie jest łatwa sprawa.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
redbaron   

Ja tam nie wiedzę w tym takich komplikacji by robić to dłużej niż miesiąc(plan).

Dowódcy mają przecież wykazy jednostek, dyslokację i inne dane.

Ale pokojowa dyslokacja to jedno, a zmobilizowana armia to drugie. Etaty wojenne też różnią się od pokojowych. Akurat miałem w zeszłym roku okazję oglądać niemieckie tabelki z etatami - było ich MNÓSTWO! Etaty

Aby opracować plan mobilizacyjny dla mobilizacji tajnej trzeba mieć przede wszystkim rozpracowany system tzw. kart mobilizacyjnych z możliwością wzywania poszczególnych rezerwistów (poszczególnych bo w danej dywizji potrzebujesz np. X radiotelegrafistów, X artylerzystów, X rymarzy, X kucharzy itd

Właśnie! Dopiero rozpisanie etatów każdego rodzaju jednostki, a potem ustalenie ile potrzeba jednostek danego typu pozwalało określić zapotrzebowanie na specjalistów. Wtedy należało ich znaleść, zewidencjonować i porozdzielać przydziały. Przygotowanie mobilizacji oddziałów to jedno, a zabezpieczenie logistyczne? Przecież to jest przestawienie całego przemysłu i transportu na potrzeby wojny.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.