Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
marcnow92

Koniec armii z poboru? I jaka powinna być polska armia?

Rekomendowane odpowiedzi

gaca   

Białoruś może nas zmieść z powierzchni ziemi ?? jest to możliwe ?oczywiście bez pomocy Rosji

[ Dodano: 2008-12-09, 23:39 ]

Wiec chyba sie przeliczyłem ,bo jakoś miałem naszą Armie za dosyć silna ,a tu okazuje sie ze Armia Polski jest podobna do sił zbrojnych Bułgarii lub Rumuni a Białoruś mogła by nas zmieść z powierzchni ziemi ;)(

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Białoruś nas? Z powierzchni ziemi? Eeeee, to lekka przesada. Prócz ilości liczy się jeszcze jakość. Z moich podróży po Białorusi i wizerunku ich armii, którą miałem okazję widzieć, jakoś nie przemawia do mnie jej "potęga" ;)

Witam Cię gaca serdecznie na Forum :)

Pozdrawiam.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gaca   

Również tak myślę że ich sprzęt jest dosyć przestarzały ;) kiedyś słuchałem wypowiedzi w radiu na temat Białoruskiej Armii zostało tam stwierdzone ze maja bardzo dużo małych grup żołnierzy czyli dajmy na to komandosi które mogli by przerzucić ,na nasze tyły a one by zrobiły juz swoje ,:)

Odbiegając troszkę od tematu ciekawe ile Polska sama by wytrzymała bez niczyjej pomocy jak by Rosja chciał najechać Polskę ,oczywiście mam nadziej że nigdy to nie nastąpi .

Również witam cie Vissegerd :)i wszystkich uczestników forum

Pozdrawiam

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Odbiegając troszkę od tematu ciekawe ile Polska sama by wytrzymała bez niczyjej pomocy jak by Rosja chciał najechać Polskę ,oczywiście mam nadziej że nigdy to nie nastąpi .

Bo ja wiem ile... Tak gdzieś parę dni jak sądzę, może tydzień... Chyba, że zastosujemy "taktykę chaosu" (w pewnym opowiadaniu science-fiction to opisano) ;)

Pozdrawiam.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gaca   

na tym forum ostatnio był wątek do pewnego artykułu ,gdzie niby stwierdzono poprzez wojen Gruzińsko -Rosyjska że Rosjanie nie sa tak zawansowani technologicznie jak nam sie zdaje ,niby mieli słabe rozpoznanie satelitarne i inne tego typu pierdoły ,a bojowe wozy pancerne (nazwy nie pamiętam bo sie nie znam ) mieli tak słabo opancerzone że żołnierze woleli jechać na zewnątrz wozu niż wewnątrz ;)

Taktyka chaosu ciekawe na czym miało by to polegać:))byśmy sie wszyscy poukrywali czy co :))

Pozdrawiam

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Taktyka chaosu ciekawe na czym miało by to polegać:))byśmy sie wszyscy poukrywali czy co :) )

Tak w dwóch słowach. Cały manewr zaprogramowany jest przez centralny komputer i przez niego sterowany. Wszystkie jednostki wojskowe przemieszczają się "chaotycznie" we wszystkich możliwych kierunkach, mało na pozór sensownych i nie przewidywalnych, aby w ściśle określonym czasie i miejscu się skoncentrować i uderzyć, potem znów "chaos" i tak wkoło Macieju. Coś w tym stylu, w każdym bądź razie ;)

Pozdrawiam.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Co do hipotetycznego konfliktu jeden-na jeden z Białorusią.

Trochę sprzętu mają, przemysł zbrojeniowy - jak na nasz region - też całkiem, całkiem (wystarczy poczytać co tym piszą w "Nowej Technice Wojskowej" i "Raporcie").

Technologicznie za bardzo nie odbiegamy od siebie. Oprócz F-16, Rosomaków, Spike'ów reprezentujemy - my Polacy - w sumie też poziom po-radziecki. I to często po 20-latach łatania sprzętu "śliną i pajęczyną".

Morale są zagadką.

Lepiej chyba, że to wszystko tylko hipotetycznie...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
maxgall   
Chyba, że zastosujemy "taktykę chaosu" (w pewnym opowiadaniu science-fiction to opisano)

"Noteka 2015" Konrada T. Lewandowskiego

Z tym że jeśli nasi "decydenci" nadal będą tak skutecznie unowocześniać naszą armię to pozostanie nam inny tylko numer opisany w tym opowiadaniu: wbijanie szpilek w woskowy model najnowszego Abramsa ;)

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
wbijanie szpilek w woskowy model najnowszego Abramsa

Eeee, a skąd Abramsy u Białorusinów? ;)

Jakaś wolta Łukaszenki, czy jak...

Tak poważnie, jak się popatrzy na posiadany sprzęt to rzeczywiście wyglądamy mizernie. 128 szt. Leo 2A4 to potęga, że nie ma co. Na innych polach też mi się nie wydaje najlepiej, strasznie mozolnie coś idzie nam modernizacja. To już Turcja ma lepiej uzbrojoną armię. Nie jestem fachowcem, ale zdaje się, że przodującego miejsca w Europie to my nie zajmujemy.

Pozdrawiam.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

No to chyba dążymy do systemu milicyjnemu, panującemu w Szwajcarii.

Mała, wysoko wyspecjalizowana armia. Tam służą zawodowcy.

Ale każdy Szwajcar, ma w domu mundur. I wkażdej chwili może być powołany na ćwiczenia.

I niema tu znaczenia, czy jest dyrekorem banku, czy sprząta na ulicy.

Ma jednak znaczenie...

"Średnio tylko co drugi Szwajcar wkłada mundur. Coraz więcej osób korzysta z możliwości odbycia zastępczej służby wojskowej.

Od kilku lat nie trzeba już podawać powodu, dla którego chciałoby się to zrobić. Szwajcaria zaczyna borykać się takimi samymi

problemami, jak Izrael, który też utrzymuje armię z poboru. Z badań wynika, że do wojska trafiają głównie osoby z mniejszych

miast i wsi.

Dla przykładu, o ile w Appenzellu Innerrhodenie - rolniczym i najmniejszym kantonie, do wojska trafia 80 procent Szwajcarów,

o tyle w Zurychu wskaźnik ten wynosi poniżej 50.

Unikanie służby to domena ludzi bogatych i znanych (...)

Obecnie liczą [tj. siły zbrojne] około 180 tysięcy, z czego tylko 5 procent to ochotnicy".

/za: R. Czulda "Helweci ciągle w kamaszach", "PZ", nr 11 (811), listopad 2013, s. 87/

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Wiem, post sprzed 5 lat, ale sytuacja sprzed kilkunastu więc nie ma chyba problemu...

Takie małe wspomnienie. Stu chłopa na kompanii. Przydziałowe onuce nie prane przez miesiąc

Też byłem żołnierzem.

To takie moje "małe wspomnienie" z czasów gdy byłem młodym szeregowym (1986) - onuce z przydziału jak najbardziej, prane codziennie. Dowódca drużyny przed capstrzykiem sprawdzał stan umundurowania po całodziennych zajęciach (czy doprowadziłeś do porządku), wyczyszczenie butów i wypranie wspomnianych onuc. Biada temu kto tego nie wykonał i to w stopniu zadowalającym d-cę drużyny, oprócz "poprawki" to jeszcze pół nocy zasuwania na szmacie, w celu "wychowania syfiarza".

Kolejne wspomnienie - już lata 90-te i gdy byłem starszym sierżantem. Cotygodniowe "pranie wojska" czyli łaźnia, magazyn wymienny, dla mojej kompanii przypadało w czwartki. Przed zbiórką podchodzi młody szeregowy z pytaniem w stylu: "Panie sierżancie, czy ja muszę jechać do łaźni, bo ja byłem w domu w niedzielę (!) i się kąpałem...". Czy muszę pisać, że po 15 minutach już "brudas" wyglądał tak, że "musiał". :lol:

No czas płynie, początek XXI wieku (nie pamiętam było to pomiędzy początkiem 2000, gdy wróciłem na pododdział po powrocie z "ciepłych krajów", a 2004 gdy odszedłem z pododdziału) - na kompanii warunki sanitarne po remontach i wpakowaniu w to kupy kasy czyli "wypasione" prysznice, suszarnia, miejsce do prania i proszek do prania od szefa na przydziale. Czasu wojsko miało sporo (bo to już okres było coś takiego jak "czas wolny", gdy wojsko nie zasuwało do nocy "przy robotach" itd.), ale do mycia się i prania bielizny (już podwójne komplety), a nawet skarpet (już onuce poszły niestety w zapomnienie) to trzeba było zmusić i jak dzieciom to sprawdzić. Planowałem tak zajęcia aby po ćwiczeniach fizycznych czy szkoleniu polowym była ta "godzina w dyspozycji d-cy plutonu" (na pododdziale szkolnym wtedy już dowódca plutonu/grupy szkolnej miał spory wpływ na układ zajęć i sporą swobodę w modyfikowaniu tego czasu) na doprowadzenia wojska do porządku - i myślisz, że wystarczyło powiedzieć "możecie teraz wziąć prysznic i oczyścić co trzeba"? Nic bardziej błędnego - trzeba było wydać rozkaz i wyznaczyć nadzorującego czynności, bo połowa nie miała takiej "potrzeby".

Czasy najnowsze (2007-2010), gdy byłem już cywilem, ale umundurowanym i uzbrojonym kierującym kilkudziesięcioosobową komórką ochrony (jako komendant Oddziału Wart Cywilnych), która zastąpiła wcześniejszą kompanię ochrony (złożoną z żołnierzy) w zadaniach wartowniczych i ochronnych.

Przejmuję obiekt od zawodowego wojska - w toalecie syf gorszy niż za PRL na wsiowym dworcu kolejowym, w kątach pomieszczeń pety, a kurz na meblach to chyba sprzed miesiąca. Zawodowi szeregowcy wyglądający jak kompanijne ofermy, z petami w pyskach, nawet nie ruszający tyłka z krzesła jak ich dowódca do nich mówi. Musiałem zmusić ich chorążego (groźbą, że obiektu nie przyjmę i przekażę dowódcy jednostki dlaczego) do tego by zrobił tam porządek - a co zabawniejsze połowę zrobił z kolegą (też chorążym) sam bo jakoś nie mógł zmusić tych swoich "profesjonalistów" (to z tego plakatu "Czas profesjonalistów") do wykonania prostych czynności.

Kolejny obrazek - potrzebuję ciężarówkę na 6 rano, bo mam do przewiezienia wyposażenie (i muszę to zrobić przed 8, bo potem mam zmianę wart na obiektach). Pani porucznik - pełniąca obowiązki dowódcy kompanii transportowej stwierdza, że może dać dopiero na 8, bo też żołnierz jest zawodowy i on pracuje [sic!] od 7.30. No to stwierdziłem, że jak tego pojazdu nie będzie o 6.15, to ja o 7.30 to będę u dowódcy (praktyczne "pozycja" k-dta OWC w jednostce była dość wysoka - gdzieś na poziomie d-cy samodzielnego pododdziału) i tam sobie uzgodnimy czy żołnierz służy czy pracuje (bo za moich "czasów służył" i robił to nie wtedy gdy mu się chciało tylko gdy była potrzeba). Samochód był o 6.00 tylko, że za kierownicą przyjechał stary chorąży (nawiasem mówiąc kolega z dawnej kompanii szkolnej gdzie służyliśmy razem), bo jakoś Zawodowego szeregowego to "pani porucznik" nie potrafiła zmusić do roboty "o świcie".

Syf i bałagan (skoro to Ty poruszyłeś ten temat) nie jest związany z tym czy armia jest z poboru czy zawodowa - tylko z tym jak ta armia potrafi się zorganizować, kogo wyznacza na kierownicze stanowiska i jak potrafi ich do tego przygotować. Znam całą kupę takich przykładów - że sprawność zarówno bojowa, jak i ten cały "ogólnowojskowy" porządek wyglądał dużo lepiej w czasach służby zasadniczej, że kaprale z.s.w. po 6 miesięcznych "podoficerkach" byli bardziej rozgarnięci i byli lepszymi dowódcami niż ci "chłopcy z plakatu", a wielu szeregowych po 5-miesięcznych SMS-ach było lepszymi specjalistami i żołnierzami niż niejeden zawodowy, którego miałem okazję obserwować.

I żeby było jasne - nigdy nie byłem zwolennikiem służby zasadniczej - choć jak już była to wychodziłem z założenia, że mi się płaci z zrobienie z tych ludzi dobrych żołnierzy, nawet jak to czasem "bolesne" było (akurat byłem z tych "zboczonych" czyli szkolenie uber alles), bo czasem "materia próbowała oporu". Zawsze uważałem, że lepsza jest armia zawodowa złożona z ludzi, którzy chcą służyć - tyle, że nie wystarczy zmienić armii poborowej na zawodową. Jej sprawność nie dokona się sama... trzeba wiedzieć nie tylko co zrobić (zapłacić za służbę), ale przede wszystkim jak to zrobić. Od samego dania pensji zamiast przymusu służby wojsko lepiej wyglądać nie będzie.

Edytowane przez Razorblade1967

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
widiowy7   

.

Syf i bałagan (skoro to Ty poruszyłeś ten temat) nie jest związany z tym czy armia jest z poboru czy zawodowa - tylko z tym jak ta armia potrafi się zorganizować, kogo wyznacza na kierownicze stanowiska i jak potrafi ich do tego przygotować. Znam całą kupę takich przykładów - że sprawność zarówno bojowa, jak i ten cały "ogólnowojskowy" porządek wyglądał dużo lepiej w czasach służby zasadniczej, że kaprale z.s.w. po 6 miesięcznych "podoficerkach" byli bardziej rozgarnięci i byli lepszymi dowódcami niż ci "chłopcy z plakatu", a wielu szeregowych po 5-miesięcznych SMS-ach było lepszymi specjalistami i żołnierzami niż niejeden zawodowy, którego miałem okazję obserwować.

Z tym, że mi zdarzyło służyć w 3 pułku "Kościuszkowskim". Miałem żółte otoki. Ciechanów.

Pułk szkolny. oprócz zwykłych "zająców", ludzie w m undurach WOPK i pluton kaprali do KRWP.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Dziękując Razorblade1967 za obszerne objaśnienie kwestii umundurowania; którą to kwestię wywołał, przyznajmy to szczerze - secesjonista; miejmy na uwadze jednak, że temat w głównej swej mierze tyczy się poboru i uzawodowienia armii.

Wpisy tyczące się kwestii umundurowania zostały wydzielone w odrębny wątek:

forum.historia.org.pl - "Umundurowanie w wojsku polskim"

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.