Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
ciekawy

Mord pod Ciepielowem - zbrodnia wojenna Wehrmachtu w 1939r.

Rekomendowane odpowiedzi

Tomasz N   

Wadowice to akurat Małopolska, nie Śląsk. O ten łatwiej nawet pod Lipskiem. Za to rybniki tam w okolicy są.

Ale skąd tam się wzięły czołgi, tego nie wiedzą nawet najstarsi górale.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
atrix   

Tomasz N napisał - Ale skąd tam się wzięły czołgi, tego nie wiedzą nawet najstarsi górale.

Najstarsi górale też nie wiedzieli skąd się wzieły czołgi pod Ciepielowem , a jednak były.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

A może raczej chodzi o Wodzisław, 15 km na południe od Rybnika, nie Wadowice ?

Tam były czołgi 5.DPanc, ale nic takiego się nie wydarzyło.

Edytowane przez Tomasz N

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
atrix   

Cyt . z artykułu Janusza Ryta zamieszczonego na forum -"Rano 9 września przyszedł jeden z gospodarzy Dąbrowy Andrzej Kowalski

i opowiadał, że nocą z 8 na 9 września przyszedł do niego do domu polski

żołnierz, który się przebrał w cywilne ubranie. śołnierz ten opowiadał

Kowalskiemu, Ŝe wraz z 15 kolegami został wzięty 8 września w lesie do niewoli,

został zaprowadzony do oficera i ten oficer dał rozkaz rozstrzelania tych jeńców.

Rozkaz wykonano, ale ten żołnierz padł udając zabitego i przeleżał do nocy, po

czym poszedł do Dąbrowy. Pozostałych 14 kolegów zginęło. Ten niemiecki oficer

miał wydać rozkaz w ten sposób, Ze powiedział żołnierzowi, aby nie tracił czasu

na odprowadzanie jeńców tylko ich rozstrzelał"

Tutaj jest jedna zastanawiająca sprawa, jak mógł przyjść do domu Kowalskiego jakiś żołnierz skoro Kowalskiego dom spłonął. A on sam z rodziną schronił się u kuzynów . To też potwierdziła jego młodsza córka. Zamieściłem też to na forum. Ta relacja jest bardzo podbna do relacji o ocalałym żołnierzu z egzekucji w Cukrówce. Co ciekawego Pani Wasiel nic o tym nie wiedziała , a mieszkała bardzo blisko miejsca zbrodni. a takie informacje roznoszą się bardzo szybko.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
atrix   

Moim zdaniem możliwe że miało miejsce takie wydarzenie w Dąbrowie. Dawno temu słyszałem taka opowieść - że w grupie zwłok chłopi z Dąbrowy czy Anusina znależli rannego. Zabrali go na furmanke , przyłożyli słomą czy gałeziami i zabrali w bezpieczne miejsce. Żołnierz przeżył i opowiadał co się stało. Kim był , jak się nazywał, czy przeżył wojne . Nie wiadomo. To moim zdaniem najbardziej realne wydarzenie. Należy powiedzieć że to było podstawą do dalszych opowieści i przeinaczeń tego wydarzenia. Dodano Cukrówke itd. Możliwe że chciano sobie przypisać podobne czyny, czyli ratowanie rannego żołnierza.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
atrix   

Tajemnica Cukrówki - chyba wyjaśniona po latach .

Relacja Tadeusz Ciesielskiego - „Po całonocnym marszu, we wczesnych godzinach rannych 8 września znaleźliśmy się w lasach koło Ciepielowa, na wschód od Iłży. Okazało się, że nie można ukryć tajemnicy naszego postoju ze względu na nieprzyjacielskie samoloty wywiadowcze. Gdy większa część naszego oddziału zajęła pozycje obronne, inna część organizowała jedzenie dla wyczerpanych głodnych żołnierzy. W związku z tym trzeba było palić w kuchniach polowych, a po wodę jeździć o pobliskich wiosek. I to nas zdradzało.

Już w godzinach przedpołudniowych pierwsze patrole wroga, w skład których wchodziły samochody pancerne i motocykle, próbowały się przebić drogą wiodącą Lipska do Ciepielowa. I tu w lesie nasze oddziały zadały przeciwnikowi pierwsze straty. Kilka wozów pancernych zniszczono wraz z załogami. Zadawało się, że skończy się na tym i uda się przeczekać do wieczora, aby móc przejść przez most w Solcu, bowiem o pontonach nie można było już marzyć.

Niestety po godzinie, półtorej następne niemieckie oddziały zmotoryzowane, już w większych grupach, próbowały zaatakować nasze posterunki od strony Lipska. Wywiązała się walka wręcz. Nasi z pozycji w lesie, zaatakowali nieprzyjaciela głównie granatami ręcznymi. W walce zginęło kilku kolegów, a kilkunastu zostało zranionych. Niektórzy od własnej broni. Było to nieuniknione przy tak dużym zgrupowaniu na tak małym odcinku. Wróg znów zostawił kilka samochodów pancernych i dwie tankietki. Jedna ich załoga zginęła, inne się wycofały.

Po powrocie do lasu nie było już tajemnicą dla większości kolegów, że amunicji do karabinów maszynowych jest jak na lekarstwo, a granatów ręcznych nie ma w ogóle. Zginął jeden z dowodzących oficerów, wszyscy mówią, że dowódca batalionu – Pelc. Około godziny 15.00 nastąpił decydujący atak wroga na bezbronne już nasze oddziały. Po huraganowym ostrzelaniu lasu, z okropnym krzykiem ruszyli Niemcy tyralierą z dwóch stron, od Lipska i drogi głównej. Ze wszystkich stron linię lasu zamknęli ogniem karabinów maszynowych. Nikt żywy nie mógł się przedostać na drugą stronę drogi głównej w kierunku Wisły, ani też w stronę Ciepielowa.

W głębi lasu, gdzie było dowództwo, zgromadziło się około 100 naszych żołnierzy, aby wysłuchać dalszych rozkazów. I w tym momencie pod ciągłym ostrzałem wroga jeden nasz oficer powiedział: „Chłopcy , już dalej nie mamy żadnych możliwości atakować i bronić się, jesteśmy bez amunicji. Przeważające siły nieprzyjaciela otoczyły nas ze wszystkich stron. Ja do niewoli nie pójdę.” Odszedł kilkanaście metrów od nas i odebrał sobie życie strzałem z pistoletu.

W ostatnich chwilach każdy z nas zdany był swemu losowi, każdy myślał gorączkowo jak przetrwać do wieczora. Szanse były minimalne. Niektórzy z kolegów znaleźli schronisko w gęstych wysokich świerkach, zauważeni tam przez wroga zostali zestrzeleni. Nawet w pełnym galopie na koniu kawaleryjskim nie udało się próbującym kolegom przeskoczyć drogi przecinającej w tym miejscu las. Były to straszne chwile w obliczu beznadziejności. Koń kawaleryjski, którego przytrzymywałem i na którym miałem zamiar również wydostać się z lasu, wystraszony hukiem granatów wyrwał mi się z ręki i popędził w nieznane.

W tym momencie zauważyłem ppor. rez. Stanisława Pilińskiego z Piotrkowa, z naszego pułku. Zaproponowałem mu trzymanie się razem, nawet wówczas gdybyśmy mieli zginąć. Mieliśmy tylko jeden ręczny granat zaczepny. Postanowiliśmy wejść w bardzo gęste, kolące krzaki i tam poczekać do wieczora, aby następnie przez Wisłę oddaloną o kilkanaście kilometrów przepłynąć na drugą stronę. Wokół było słychać jakieś serie z broni automatycznej i krzyki rozpaczy polskich żołnierzy.

Po upływie pół godziny około godz. 16.00, wbrew naszym nadziejom, przyszło do nas, przez te same gęste, kolczaste krzaki, trzech młodych oficerów niemieckich z dwoma żołnierzami. Najpierw nas zrewidowano, później oficer pytał po niemiecku i pokazywał na mapę. Nie rozumieliśmy i wtedy użył kilku wyrazów czeskich, z czego domyśliliśmy się, że mógł on być Niemcem sudeckim. Może dzięki temu uniknęliśmy zastrzelenia w pierwszej chwili ?

Zaprowadzono nas do środka lasu gdzie było już kilkudziesięciu kolegów i rannych. Wszystkim kazali zdjąć mundury, niektórzy hitlerowcy obchodzili się z nami brutalnie. Nikt z nas nie domyślał się jeszcze, po co kazano nam zdjąć mundury w lesie. Grupami wyprowadzano nas z rękami do góry, z różnych punktów lasu, na pole, a właściwie rżysko, około 100 m od drogi głównej Lipsko – Ciepielów. Tu ustawiono nas w szeregu z rękami do góry, w koszulach, a stojące przed nami 4 ckm-y w rowie, skierowano na nas. Obok nas leżeli ranni koledzy, niektórzy umierający. ( pole o którym wspomina T. Ciesielski to pole Pani Gorczycy. Jest w środku lasu. Było uprawiane przez jej ojca. )

Wtedy domyśliliśmy się, że zostaniemy rozstrzelani. Potwierdziło te nasze domysły pytanie, z jakim zwrócił się do nas podoficer hitlerowski: -„ czy może ktoś między wami czuje się Niemcem lub rozmawia po niemiecku, czy też jest Niemcem zamieszkującym w Polsce ?” Wtedy wystąpił jeden żołnierz, w wieku około 27 lat, powiedział kilka słów po niemiecku. Kazali mu wybrać najlepsze buty. Przeszedł wzdłuż całego szeregu i wybrał sobie buty wysokie kawaleryjskie, które zdjął jeden z kolegów i oddał mu, sam stojąc później boso. Ja stałem ze Stanisławem Pilińskim. O metr od nas leżał ciężko ranny kolega z rozerwanymi plecami.

To oczekiwanie trwało ok. 1,5 godziny po czym zauważyliśmy na brzegu lasu, obok szosy, nadjeżdżające samochody z wyższymi oficerami niemieckimi. Wówczas stanęli wszyscy i hitlerowskim pozdrowieniem uczcili swych poległych, tam leżących. Potem kazano nam ręce opuścić. Podjechało 5 ciężarówek, kazano nam wejść i znowu ponieść ręce do góry i tak nas przewieziono około 2 km w stronę Lipska do innej grupy polskich jeńców. ( dowieziono tą grupe do Gołębiowa , gdzie byli inni jeńcy. T. Ciesielski podaje że było to około 2 km, To odległośc w przybliżeniu ))Zdziwili się bardzo, że jesteśmy w koszulach. ( Że jeńcy w Gołębiowie byli widziani w koszulach potwierdził mi w relacji pan Stanisław wrzochal ) Tu był już tłumacz, podoficer niemiecki, który umiał po polsku. Robił dobre wrażenie, ale nic nam nie mógł pomóc. Było nas mniej niż 1/3 9 około 100 -200 osób , co by sięzgadzało z relacjami Wrzochala i Prokopa )całego oddziału. Co stało się z pozostałymi ? Zaczęły krążyć przerażające wieści o rozstrzelaniu połowy naszego oddziału, dużymi grupami, w lesie i na skraju lasu, wzdłuż szosy. ( skraj lasu to okolice Poręby Dąbrowskiej, Dąbrowy. Gdzie były grupy zwłok 15-17 osób. Okolice pomnika 33 osoby. Okolice grobu mjr J. Pelca 16 czy 17 osób. Potwierdzone przez W.Owczarka " Bule " , Gorczyca )

Zbliżał się wieczór ustawiono nas po 10-ciu w rzędzie, pod rękę, jeden trzymał drugiego. Wokół nas rozstawiono w 10 metrów żołnierzy z bagnetami na karabinach. Zapowiedziano nam przez tłumacza, że cała kolumna pomaszeruje do Lipska, a gdyby ktoś próbował uciekać, to rozstrzelają wszystkich. Oficerowie szli pierwsi. Było ich 6-ciu w tym dwóch lekarzy z czerwonymi otokami, major i porucznik Również był z nami Stanisław Piliński, cały czas w koszuli .Tak sformowana kolumna maszerowała spójnie, a konwojenci ciągle pokrzykiwali, bez żadnego powodu.

Na poboczu wzdłuż drogi do Lipska stała zmotoryzowana jednostka wroga, jej żołnierze przyglądali się nam, żołnierzom rozbitej armii. Jeden z Niemców krzyknął: - polnische Hunde” . widziałem i słyszałem wszystko albowiem znajdowałem się po lewej stronie kolumny, tam gdzie stali Niemcy. W pewnym momencie bez żadnego powodu ze znajdującego się na samochodzie karabinu maszynowego Niemcy zaczynają strzelać w tył kolumny. Około 6 kolegów zginęło na miejscu. Inni byli ciężko ranni. Nie wolno ich było opatrywać, ani zatrzymywać się.” ( czyli ostrzelanie miało miejsce między Gołębiowem a Cukrówką, liczba zabitych w Cukrówce siegała około 14-16 osób. Jest możliwe że to własnie głosy rannych słyszała Pani Wasiel . Kobieta opowiadała mi że było to póżno, czyli była szarówka . Ten sam czas podaje T. Ciesielski . Wychodzi na to że żołnierze roztrzelani w miejscowości Cukrówka , to ofiary ostrzelanej kolumny jeńców .)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Muszę przyznać, że uznając, iż mord pod Cukrówką to tak naprawdę ostrzelanie kolumny, idziesz dalej niż ja.

Z drugiej strony teza, iż to mieszkańcy Cukrówki przejęli historię tyczącą się Dąbrowy jest tak samo prawdopodobna jak przeciwna. Tylko jak z tym wcześniejszym nakarmieniem jeńców we wsi Nowinki ? (to Jankowski)

Natomiast ta historia:

"Moim zdaniem możliwe że miało miejsce takie wydarzenie w Dąbrowie. Dawno temu słyszałem taka opowieść - że w grupie zwłok chłopi z Dąbrowy czy Anusina znaleźli rannego. Zabrali go na furmankę, przyłożyli słomą czy gałęziami i zabrali w bezpieczne miejsce. Żołnierz przeżył i opowiadał co się stało. Kim był, jak się nazywał, czy przeżył wojnę, nie wiadomo."

jest świetna.

Chętnie włączyłbym ją jako jeden z wariantów opowieści lokalnych do mego opracowania.

Edytowane przez Tomasz N

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
atrix   

Analizując relacje świadków tamtych wydarzeń do takie wniosku doszedłem . Że ostrzelanie kolumny jenieckiej miało miejsce w okolicy wsi Cukrówka. Czas i miejsca by się zgadzał. A teraz dodam cosś jeszcze. Dwie fotki, jedno archiwalną i dzisejszą . A na sam koniec konkret w postaci miejsca pochówku zwłok.

cukroewka.jpg

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
atrix   

TomaszN napisał - Tylko jak z tym wcześniejszym nakarmieniem jeńców we wsi Nowinki ?

Jest osoba która zajmowała się sprawą Dąbrowy kilkanaście lat temu, był to były milicjant posterunku w Ciepielowie. Rozmawiałem z tą osobą . Byli świadkowie którzy twierdzili że w okolicy Nowinek byla zbiorowa mogiła na żwirowisku9 informacje były sprzeczne pod względem czyje to mogiły czy polskie czy niemieckie ) W tej chwili jest to teren prywatny. Ale tak praktycznie Nowinki to miejsce gdzie zgrupowano jeńców . Nowinki i Gołębiów to jedna i ta sama wieś . Jadąc od Lipska w kierunku Ciepielowa po prawej stronie szosy mamy Gołębiów , zaś po lewej pare domostw w 1939r nosiło nazwe Nowinki ( w chwili obecnej nosi nazwe Gołębiów ). Możliwe jest że mieszkańcy Nowinek widzieli grupe jeńców przy szosie . Możliwe że pod eskortą niemców udali się po jakiś prowiant. Następnego dnia zwłoki widziane w rowie w Cukrówce, skojażono z tą grupą jeńców.

Będąc w terenie a konkretnie w Cukrówce i w okolicy , doszukiwałem się pewnych podobieńst. Zarysu drogi ,usytuowania terenu. Biorąc za podstawe archiwalne zdjęcie i mape WIG z 1939r. Na terażniejszym zdjęciu zakrętu w Cukrówce, mamy pewne podobieństwo do zakrętu szosy z archiwalnego zdjęcia. Tuż za zakrętem po prawej stronie, pare metrów od szosy była mogiła zbiorowa 14 czy 16 żołnierzy . Miejsce to wskazała mi Pani Wasiel.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
atrix   

Ostatnie moje odkrycie . Podczas pracy w terenie , natknąłem się w lesie Cukrówka na drewniany słup telefoniczny. Przypuszczam że słup pochodzi z 1939r lub z lat 50'. Charakterystyczne białe malowanie u podstawy słupa bardzo przypomina słupy widoczne na archiwalnych fotografiach przedstawiąjacych " mord pod Ciepielowem. Słup zdemontowany i porzucony, na brzegu lasu przy rowie.

e635f3f35f12f278m.jpg

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
atrix   

Zainspirowany relacją pana Wacława Kotasa z Przedmieścia przedstawioną przez kolegów Tomasza N i Ciekawego. Postanowiłem porozmawiać z panem Wacławem Kotasem w dniu dzisiejszym. O to stenogram tej rozmowy -

Stenogram rozmowy przeprowadzonej w dniu 2 lipca 2008 r z Panem Wacławem Kotasem zam Przedmieście koło Solca.

ATX - W którym roku Pan się urodził

W.K. - urodziłem się w 1927 roku

ATX - Czy pan od urodzenia mieszka pan na Przedmieściu

W.K - tak , za wyjątkiem 1945 / 1948 kiedy mieszkałem na pomorzu. Obecnie u córki w okolicachWarszawy

ATX - Czy będąc mieszkańcem Przedmieścia , a to jest blisko Solca. Był pan świadkiem jakiś przejazdów Tankietek czy motocyklistów z Solca do Lipska we wrześniu 1939 r

W.K.- Motocykli nie widziałem, widziałem rozbitą tankietke w okolicy wsi Raj.

ATX - Czy są panu znane jakieś wydarzenia z okresu II wojny światowej, której był pan bezpośrednim świadkiem

W.K. - Mój ojcec był partyzantem od roku 1943. Ja po namowie ojca też należałem do tego samego oddziału, byłem łącznikiem.

ATX - co to było za ugrupowanie

W.K. - należeliśmy do GL , póżniejsza AL

ATX - Kto był pańskim dowódcą w zgrupowaniu

W.K - ??? należeli do oddziału Władysław Siepietowski " Kruk"". Antoni Lasota " Dziadek ". Górniak Franciszek " Dąb"

ATX - Wie pan coś o wydarzeniach w Dąbrowie w roku 1939r, praktycznie chyba każdy w naszej okolicy wie o nich.

W.K. - No tak wiem o Dąbrowie wszystko

ATX - tak właściwie panie Wacławie ja się zajmuje sprawą Dąbrowy, co mi pan może powiedzieć na ten temat

W.K.- Wtedy kiedy bili się w Dąbrowie , byłem na Dziurkowie z ojcem na polu. Od rana do wieczora słychać było strzelanine.

ATX - Czy był pan póżniej w Dąbrowie po tych walkach

W.K. - Nie nie byłem . Ale wie pan miałem wuja w Kałkowach koło Świesielic. To był mojej matki brat. służył 74 PP

ATX - mógł by mi pan podać jego nazwisko

W.K. - a pewnie że mogę , wuj nazywał się Jan Sztal. Służył w Lublińcu. I jak Pelc z wojskiem doszedł do wsi do on odszedł do domu w Kałkowach. Wiedział że już wszystko na nic, że przegraliśmy wojne. O wie pan o to mnie już pytało takich dwóch .

ATX - skąd oni byli , można wiedzieć

W.K - z Bystrzycy czy coś , gdzieś z południowej polski. To samo im powiedziałem o moim wuju

ATK - czy pański wujo coś opowiadał co się działo w Dąbrowie

W.K. - mówił że było dużo zabitych po lesie

ATX - czy wujo coś wspominał o pochówkach żołnierzy, gdzie były mogiły i. Czy było dużo zabitych

W.K. - zakopywali ich tam gdzie zgineli, wujo jako żołnierz wiedział że maja takie blaszki. To przed pochowaniem zabieram im je. Potem do rodzin powysyłał

ATX - kto się zajmował tymi pochówkami wujo i kto jeszcze . Wie pan

W.K. - podobno sołtys czy ktoś z Ciepielowa , dokładnie nie wiem. Byłem u wuja jakieś 5 czy 6 dni po walkach. Myśmy zwozili tych żołnierzy do Solca furmankami. Na cmentarz w Solcu

ATX - no to nie rozumię , mówi mi pan że wuj i inni mieszkańcy pochowali żołnierzy w lesie. A teraz pan mi muwi że żeście ich wozili furmankami do Solca.Czy brał pan udział w pochówkach tych żołnierzy

W.K. - chować to ja ich nie chowałem . Woziłem furmanką polami do Solca. Na cmentarzu ma pan taki pomnik

ATX - mam informacje że część żołnierzy z Dąbrowy pzrewieziono po wojnie na Solecki cmentarz, to o tym pan mi mówi

W.K. - nie , bo po wojnie mnie tutaj nie yło. Woziliśmy ich zaraz po tym jak się bili

ATX - czyli w 1939 roku

W.K. no tak

ATX - może mi pan opowiedzieć jak wyglądali żołnierze , mieli mundury i broń

W.K. - tak byli w mundurch , broń też była , chełmy były. Broń, granaty, amunicje zabraliśmy, jak żeśmy ich przewozili do Solca

ATX - niemcy was nie pilnowali

W.K. - niemców nie było tam wcale , oni poszli za Wisłe za naszymi. Żdnego niemca tam nie było

ATX - To zapewna miał pan okazje pochodzić po lesie wtedy

W.K. - tak

ATX - gdzie było najwięcej zwłok poległych żołnierzy

W.K - od wschodu, od naszej strony. I niemcy mieli tam cmentarz , jak szosa idzie bardziej na wschód

I o to moje wnioski. Pan W. Kotas jest konfabulatorem. Nigdy zaraz po walkach w Dąbrowie nie był. Twierdząc że wuj zdezerterował z maszerującej kolumny żołnierzy zbliżającej się do lasu w Dąbrowie nie jest to prawdą . Pelc ze swoimi żołnierzami nigdy nie szedł przez Kałkowy , bo to jest wieś na pólnocny- wschód od Ciepielowa. Nie jest prawdą że że po walkach w lesie Dąbrowskim nie było niemców. Nie jest prawdą że najwięcej zwłok było po stronie wschodniej lasu. Po 5 czy 6 dniach zwłoki były by już praktycznie w rozkładzie. najciekawsze jest stwierdzenie o zabraniu broni , granatów i amunicji. Na pierwsze moje pytanie czy był w Dąbrowie odpowiedż pada nie, za chwile pojawia się wątek o zwożeniu furmankami.

Edytowane przez atrix

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Popatrz pamięta mnie. Pozdrów go ode mnie.

Wybacz ale nie wiem na jakiej podstawie twierdzisz, że on konfabuluje. Jedyna różnica między relacją złożoną mnie i Tobie to odpowiedzi na pytania, których ja nie zadałem. A ty to zrobiłeś, za co jestem Ci wdzięczny.

Bo ja go nie zapytałem:

1. Czy chowano ich jeszcze gdzie indziej.

2. Z której części lasu zwoził zwłoki.

3. Czy ktoś poza jego wujem to jeszcze organizował.

Natomiast w pozostałych kwestiach relacja jest zgodna.

Jak pamiętam, jego udział ograniczał się do wożenia, nie kopania czy zasypywania, natomiast mogiłę na Piaskach w Solcu widział, więc mi ją opisał.

W rozmowie, kilkakrotnie pytany, nigdy nie podał ilości, co najwyżej odpowiadając wymijająco: zobaczcie sobie na pomniku.

Natomiast stwierdzenie o ciałach we wschodniej części lasu nadaje tej bitwie wreszcie właściwy wymiar. Bo Niemcy atakowali po obu stronach szosy. Zatem ciała powinny być po obu stronach, więc i we wschodniej części lasu.

A co o tego czy był w Dąbrowie to może trzeba sprecyzować czy to chodzi o to czy był w lesie, czy we wsi Dąbrowa. Bo ten las po wschodniej stronie nazywają też Struga.

Edytowane przez Tomasz N

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
atrix   

Tomaszu N jak dla mnie to możesz wierzyć opowieściom tego pana. Szanuje go bo jest starszym człowiekiem. Moje pytania celowo zacząłem od innej kwesti niż Dąbrowa. Na moje pytanie kto był dowódcą , pan W. Kotas nie potrafił mi odpowiedzieć . Jeżeli ktoś był świadkiem jakiegoś wydarzenia , szczegółów może nie pamiętać , ale odpowiada nie motając się . Na pierwsze pytanie czy był kiedykolwiek w Lesie Dąbrowskim po walkach 08.09. 1939 odpowiada mi że nie był. Za chwile pojawia się historia wuja. A jeszcze za chwile zmiana i mówi że brał udział w wożeniu ciał. Samo stwierdzenie że niemców na terenie lasu nie było lub nie było ich w ogóle jest zastanawiające. Opowieść o wujcie Dziurkowa jest też zastanawiającą , gdyż nie mógł być świadkiem tych wydażeń gdyż jak twierdzi nie było go na terenie swojego miejsca zamieszkania.Relacja o przewożeniu broni i amuncji ma ścisły związek z póżniejszą jego działaności w partyzantce. To swego sposobu wyimaginowane potwierdzenie swojej przynależności do ugrupowania. Według mnie tego typu opowieści są zmyślone i maja potwierdzać patriotyzm danej osoby. We wschodniej części lasu, udział w pochówkach brał pan Kustra wraz ze swoim ojcem. Organizował sołtys Świesielic pan Magdziak. Jego relacja znacznie różni sie od relacji pana W. Kotasa. Niemcy dozorowali pochówki. Nie było zbyt wielu ciał po stronie wschodniej. Wszystkie ciała były chowane w miejscach na terenie lasu. Na moje pytanie czy zwłoki wywożono na okoliczne cmentarze , odpowiedział że tak ale dopiero po wojnie. Z jego okolicy żołnierzy przeniesiono na cmentarz w Chotczy. Ale było to pare osób poległych.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Atrixie jak napisałem w zakończeniu opracowania sprawę gdzie leżą musicie sobie wyjaśnić sami. Relację WK zamieściłem w aneksie by to ułatwić, nie wnikając w jej prawdziwość.

Lecz chciałbym zauważyć, że jak na razie według Ciebie żaden z Dąbrowy nie leży w Solcu. A tu postęp. Leżą, ale przewiezieni po wojnie.

Zatem leżą w Solcu, czy nie ?

Poza tym wyjaśniło się. Powodem dla którego uważasz WK za konfabulatora jest zestawienie z innymi relacjami, a nie brak spójności opowieści, jak w przypadku Zuby.

Zatem masz relację przeciw relacji. Która prawdziwa ?

Może chociażbyś sprawdził tego wujka. Bo Sztale, tak jak stwierdziłeś, nie mieszkają w Kałkowie, tylko w Świśtelicach (stąd WK zmyśla). Ale ja spisując relację nie wiedziałem, że Świśtelice mają przysiółek Kałków.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.