Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Andrzej

Napoleon dla kogo bohater?

Napoleon czy powinien być bohaterem dla Polaków?  

63 użytkowników zagłosowało

  1. 1.

    • Tak
      18
    • Nie
      11
    • Nie mam zdania
      4


Rekomendowane odpowiedzi

Andrzej   

Wszyscy poza Francuzami uważają Napoleona, za tyrana - antychrysta. A my Polacy... uważamy go za bohatera i cieszy się u nas dużą sympatią. Właściwie dlaczego, przecież nie utworzył państwa polskiego. Napoleon nawet występuje w naszym hymnie - niewiadomo dlaczego... dla kogo właściwie to bohater? dla Polaków?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Ja go nigdy nie podziwiałam- dla mnie był tyranem. Chciał, aby Francja panowała nad całą Europą... :?

Do swoich wojen wykorzystywał Polaków w zamian za obietnicę pomocy [Polska była pod zaborami]- jeśli chciał tyle osiągnąć, to dlaczego miałby w ogóle pomóc Polsce...

Poza tym czytałam, chyba w dość wiarygodnym żródle, że zgwałcił Marię Walewską- przytoczyłabym tu cytat, ale niestety oddałam ten materiał mojemu historykowi, który nie raczył mi tego zwrócić... :573:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Rzeczywiście Napoleon w złym czasie najechał na Rosję. Zziębnięci żołnierze nie mogli jej pokonać w takich warunkach.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Archon45   
Ja go nigdy nie podziwiałam- dla mnie był tyranem. Chciał, aby Francja panowała nad całą Europą... :?

A ktory władca nie miał takiego zamiaru?:D jak dla mnie Napoleon to wzór ale tylko w dziedzinie wojskowości miał kolega łep do tego (nie interesuje mnie jego zycie az tak dokładnie czy tam gwałcił czy nie...) ale swoje zrobił, miał plusy i minusy jak kazdy.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
airman   

Sam go nie podziwiam, a nawet nie lubie jednakże kady władca troszczy sie o swój kraj i traktuje zdobyte ziemi jak karty przetargowe. Tak też było z Księstwem Warszawskim. Dlatego nie ma co się oburzać, że tak własnie z nim postepował...Legiony polskie też zreszta trkatował nie najlepiej (wysłanie na Haiti)

Dzwinym faktem jest dla mnie, że w szkole zawsze trafiam na nauczycielki historii zafascynowane Napoleonem :/

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
napata   
Bohater dla Francuzów, Tyran dla Europy.

To Twoje zdanie, prawda? Paradoksem historii jest to, że powinno ono brzmieć odwrotnie: Bohater dla Europy, Tyran dla Francuzów.

Francuzi nie lubią Napoleona i niechętnie się do niego "przyznają". No, wiadomo - Korsykanin. Więcej dla nich liczy się krwawy Robespierre czy kolaborant Petaine.

Francuzi to w ogóle dziwny naród... Może i dobrze, że Napoleon był Korsykaninem... ?

Ja podziwiam Napoleona. Czy mam go potępiać za to, że w końcu nie zwyciężył? Przecież to nie udało się nikomu. :) Napoleon to geniusz a geniuszy należy podziwiać.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

myslę że ankieta jest niepełna - Napoleon nie był ani tyranem ani bohaterem - ot jednym z wielu mu podobnych przed nim i po nim - z tym że on miał więcej szczęścia no i niewątpliwie miał smykałkę do wojny :)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
mer   
myslę że ankieta jest niepełna - Napoleon nie był ani tyranem ani bohaterem - ot jednym z wielu mu podobnych przed nim i po nim - z tym że on miał więcej szczęścia no i niewątpliwie miał smykałkę do wojny :)

Ach, doprawdy? W takim razie kto wybitnie nie miał szczęścia i nie miał smykłaki do prowadzenia wojny [innymi słowy - nie był dobry strategiem - bo o to Ci chyba chodziło?], a pozostał pośród "jednych z lepszych" :?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
napata   
myslę że ankieta jest niepełna

I nigdy pełna nie będzie, żadna ankieta. Jednak wybieramy z opcji postawionych przez autora ankiety. Zawsze pozostaje opcja trzecia - nie mam zdania.

Napoleon nie był ani tyranem ani bohaterem - ot jednym z wielu mu podobnych przed nim i po nim - z tym że on miał więcej szczęścia no i niewątpliwie miał smykałkę do wojny

To jedno z ... jak by to określić... dziwniejszych zdań , jakie usłyszałem ostatnio. Jeżeli Napoleon był "jednym z wielu" to ja jestem Suppiluliuma. A co!

A jaką Mer ma dopiero smykałkę do wojny! Dlatego chomik nie zaczynaj z Nią bo przegrasz, jak Napoleon pod Waterloo. :)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Ten geniusz Napoleon wygrałby pod Waterloo gdyby mu nie przeszkodził sam Bóg, bo sam Wellington i Blücher razem wzięci niedaliby rady dlaczego?

Splot przypadkowych i nieprzychylnych wypadków przeszkodził mu odnieść oszałamiające zwycięstwo pod Waterloo do którego był przygotowany dokładnie.

Opis bitwy y z powieści "Nędznicy" Wiktora Hugo

Około czwartej sytuacja armii angielskiej była poważna. Książę Orański dowodził centrum, Hill prawym skrzydłem, Picton zaś lewym. Książę Orański, nieustraszony, rozszalały, nawoływał oddziały holendersko-belgijskie: "Nassau! Brunszwik! ani kroku w tył!" Hill, osłabiony, szukał oparcia u Wellingtona, Picton poległ. W tej właśnie chwili, kiedy Anglicy zdobyli sztandar 105 pułku piechoty, od kuli francuskiej padł, ugodzony w głowę, generał Picton. Wellington miał w tej bitwie dwa główne punkty oparcia: Hougomont i Haie -Sainte; Hougomont płonęło, lecz trzymało się jeszcze, Haie-Sainte padło. Z niemieckiego batalionu, który bronił tej pozycji, pozostało tylko czterdziestu dwóch ludzi; wszyscy oficerowie, z wyjątkiem pięciu, polegli lub dostali się do niewoli. Trzy tysiące ludzi wyrzynało się w tej stodole. Pewien sierżant gwardii angielskiej, najlepszy pięściarz Anglii, którego, zdaniem jego towarzyszy, nie imały się kule, zginął tam z rąk małego francuskiego dobosza. Baring został odepchnięty, Alten rozniesiony na szablach. [...]

Wellington, niespokojny, lecz na pozór niewzruszony, nie zsiadł przez cały dzień z konia i nie opuścił swojego stanowiska przed starym młynem w Mont-Saint-Jean. Młyn ten, istniejący po dziś dzień, stał wówczas pod osłoną wiązu, który później jakiś Anglik, wandal i entuzjasta zarazem, kupił za dwieście franków, kazał ściąć i zabrał ze sobą. Tam stał Wellington, zimny i bohaterski. Wokół sypał się grad pocisków. Tuż obok Wellingtona padł jego adiutant Gordon. Lord Hill, wskazując pękający granat, zapytał:

"Milordzie, jakie pozostawiasz nam instrukcje i rozkazy, jeśli dasz się tu zabić?"

,,Czynić to, co ja!" - odrzekł Wellington, a zwracając się do Clintona dodał lakonicznie:

"Trzymać się tutaj do ostatniego żołnierza."

Sprawy zaczęły wyraźnie przybierać zły obrót. Wellington nawoływał swych dawnych towarzyszy spod Talavery, Vittorii i Salamanki: "Boys! pamiętajcie o starej Anglii!"

Około czwartej linia wojsk angielskich załamała się, na wyniosłości płaskowzgórza widać już było tylko artylerię i tyralierę piechoty; reszta znikła; pułki nękane przez granaty i kule francuskie cofnęły się w dolinę, tam gdzie biegnie jeszcze dziś ścieżka z fermy Mont-Saint-Jean. Rozpoczął się ruch odwrotny, front angielski łamał się, Wellington ustępował. -

"Początek odwrotu" - zawołał Napoleon. [...]

Napoleon należał do tych geniuszy, których żywiołem jest grom. Trzymał już w ręku piorun.

Wydał kirasjerom Milhauda rozkaz zdobycia wzgórza Mont-Saint-Jean. Było ich trzy tysiące pięciuset. Tworzyli linię ciągnącą się na ćwierć mili. Ludzie-olbrzymy na koniach-olbrzymach nadciągali zwartą kolumną, z jedną baterią z flanki, drugą w środku, by rozwinąć się w dwóch szeregach, między szosą do Genappe i Frischemont i zająć stanowiska bojowe w potężnej drugiej linii, tak umiejętnie ugrupowanej przez Napoleona, która, mając na lewym krańcu kirasjerów Kellermanna, a na prawym kirasjerów Milhauda, miała - rzec można - dwa skrzydła z żelaza.

Z lewego skrzydła Kempt domagał się posiłków. "Nie ma! - odparł Wellington - niech ginie!"

Niemal w tej samej chwili - dziwne podobieństwo sytuacji, które odzwierciedla wyczerpanie obu wojsk - Ney domagał się od Napoleona piechoty, Napoleon wykrzyknął:

"Piechoty? Skądże ja ją wezmę! Przecież mu jej nie stworzę!" [...]

"Żelazny Książę" pozostawał niewzruszony, ale wargi miał zbielałe. Obecni w sztabie angielskim podczas bitwy komisarz austriacki Vincent i komisarz hiszpański Alava sądzili, że książę jest zgubiony. O piątej Wellington spojrzał na zegarek i usłyszano, jak wyszeptał te posępne słowa: "Blücher lub noc!" [...]

Gdyby bitwę zaczęto o dwie godziny wcześniej, byłaby skończona o czwartej i Blücher nadciągnąwszy zastałby Napoleona zwycięzcą. Więc godziny zadecydowały o porażce Napoleona.

W południe cesarz pierwszy przez lunetę dojrzał na horyzoncie coś, co przykuło jego uwagę. Rzekł:

"Widzę jakiś obłok kurzu, wydaje mi się, że to oddziały wojska." Po czym zapytał księcia Dalmacji:

"Soult! co widzisz koło Chapelle-Saint-Lambert?" Marszałek skierował tam lunetę i odparł: "Cztery lub pięć tysięcy ludzi, najjaśniejszy panie! To z pewnością Grouchy." Jednakże nic się we mgle nie poruszało. Lornety całego sztabu wpatrywały się w "obłok", wskazany przez cesarza. Niektórzy mówili: "To kolumny wojska." Większość mówiła: "To drzewa."

Niebawem przed korpusem Lobau rozwinęły się dywizje Losthina, Hillera, Hacke`a i Ryssela, z lasu Paris wyłoniła się kawaleria księcia Wilhelma Pruskiego, Plancenoit stanęło w płomieniach i kule pruskie zaczęły spadać gradem na szeregi gwardii stojącej w odwodzie za Napoleonem.

Co nastąpiło potem, wiadomo, nagłe wtargnięcie na pole walki trzeciej armii, bitwa się rozprzęga, osiemdziesiąt sześć paszcz armatnich zieje ogniem, Pirch przybywa razem z Bülowem, Blücher prowadzi kawalerię Zietena, Francuzi zostają odepchnięci, Marcognet zmieciony ze wzgórza Ohain, Durutte wyparty z Papelotte. Donzelot i Quiot ustępują, Lobau jest wzięty w ogień z flanki, wraz z nocą nowa bitwa spada na nasze zdziesiątkowane pułki, cały front angielski przechodzi do ofensywy i posuwa się naprzód, ogień dział angielskich, wzmocniony przez artylerię pruską, robi olbrzymi wyłom w armii francuskiej. Rzeź! Pęka centrum, załamują się skrzydła. Wśród tego przerażającego rozbicia gwardia wchodzi do walki.

Czując, że idzie na pewną śmierć, woła: ,,Niech żyje cesarz!" Historia nie zna nic bardziej wzruszającego niż to konanie wśród entuzjastycznych okrzyków.

Gwardia cesarska czuła, że wokół niej, w mroku, wojsko ustępuje, czuła wielkie poruszenie odwrotu, słyszała, jak okrzyki: "Niech żyje cesarz!", zmieniają się w wołanie: "Ratuj się, kto może!", i mimo powszechnej paniki na tyłach parła naprzód, z każdym krokiem coraz mocniej rażona ogniem nieprzyjacielskim, coraz gęściej ścieląc się trupem. Nie było tu ani wahających, ani bojaźliwych. Każdy żołnierz był takim samym bohaterem jak generał. Ani jeden nie cofnął się przed samobójstwem.

Na tyłach gwardii powstał tragiczny popłoch. Nagle wojsko zaczęło się wycofywać jednocześnie ze wszystkich punktów: z Hougomont, z Haie-Sainte, z Papelotte i z Plancenoit. Po okrzyku: ,,Zdrada!", rozległy się wołania: "Ratuj się, kto może!" Armia w rozsypce - to ruszające lody.

Kilka czworoboków gwardii dotrwało do wieczora bez ruchu w tym zalewie klęski, jak głazy wśród nurtów rzeki. Oczekiwali podwójnego cienia nadchodzącej nocy i śmierci i dali mu się objąć, niewzruszeni. Każdy pułk marł własną śmiercią z dala od innych, nie mając żadnej łączności z rozbitą armią. Do tej ostatniej akcji jedni zajęli pozycję na wzgórzu Rossomme, inni na płaszczyźnie Mont-Sain-Jean. Tam, opuszczone, zwyciężone, groźne, konały te posępne czworoboki agonią wielkości: z nimi umierały Ulm, Wagram, Friedland, Jena. Gdy zmrok zapadł, około dziewiątej wieczór u stóp Mont-Saint-Jean pozostał tylko jeden czworobok.

Gdy z całego pułku pozostała zaledwie garstka, gdy sztandar był strzępem, gdy wyczerpał się zapas kuł, a karabiny stały się tylko kawałkami drewna, gdy stos trupów większy był od gromadki żywych, święta groza przeniknęła zwycięzców na widok wielkości umierających, artyleria angielska nabierając oddechu umilkła. Nastała jakby chwila odprężenia. Wówczas przejęty wzruszeniem generał angielski - według jednych był to Colville, według innych Maitland - wstrzymując ostatnią chwilę, która zawisła nad głowami tych ludzi, zawołał:

"Poddajcie się, waleczni Francuzi!" Cambronne odpowiedział; "Gówno!" [...]

Na słowo Cambronne`a Anglicy odpowiedzieli: "Ognia!"

(Bagnet na broń Broniewskiego w ostatniej zwrotce nam o tym przypomina

(...)

Bagnet na broń!

A gdyby umierać przyszło,

przypomnimy, co rzekł Cambronne,

i powiemy to samo nad Wisłą.)

Zagrzmiały baterie, zadrżało wzgórze, wszystkie spiżowe paszcze rzygnęły po raz ostatni straszliwym ogniem, dym rozlał się szeroko, bielejąc w poświacie wschodzącego miesiąca, zakłębił się, a gdy się rozwiał - nie było nic. Garstka wspaniałych straceńców została unicestwiona; gwardia nie żyła. Padły cztery mury żywej reduty i w tym stosie trupów można było dostrzec zaledwie gdzieniegdzie jakieś drżenie. Tak oto legiony francuskie - wspanialsze niż legie rzymskie - skonały na Mont-Saint-Jean, na ziemi mokrej od deszczu i krwi.

W efekcie Napoloen stracił wałdzę i został wygnany na wyspę Świętej Heleny, gdzie umarł. Kongres wiedeński ustanowił nowy ład w Europie.[/b]

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
szpek_chomik napisał/a:

myslę że ankieta jest niepełna - Napoleon nie był ani tyranem ani bohaterem - ot jednym z wielu mu podobnych przed nim i po nim - z tym że on miał więcej szczęścia no i niewątpliwie miał smykałkę do wojny n

Ach, doprawdy? W takim razie kto wybitnie nie miał szczęścia i nie miał smykłaki do prowadzenia wojny [innymi słowy - nie był dobry strategiem - bo o to Ci chyba chodziło?], a pozostał pośród "jednych z lepszych" Confused

eh moja mierna inteligencja nie pozwala mi zrozumieć Twojego posta

Cytat:

myslę że ankieta jest niepełna

I nigdy pełna nie będzie, żadna ankieta. Jednak wybieramy z opcji postawionych przez autora ankiety. Zawsze pozostaje opcja trzecia - nie mam zdania.

dziękuję Ci za instruktarz - głównie chodziło mi o to że żadna opcja nie odpowiada mojemu zdaniu - a gdybym go nie miał w ogóle albo bym sie nie wypowiadał wcale

albo ...

Cytat:

Napoleon nie był ani tyranem ani bohaterem - ot jednym z wielu mu podobnych przed nim i po nim - z tym że on miał więcej szczęścia no i niewątpliwie miał smykałkę do wojny

To jedno z ... jak by to określić... dziwniejszych zdań , jakie usłyszałem ostatnio. Jeżeli Napoleon był "jednym z wielu" to ja jestem Suppiluliuma. A co!

... przyczepiłbym sie do wypowiedzi innego usera szydząc z jego zdania - w końcu po co powiedzieć co się samemu myśli - można skomentować to co powiedzieli inni...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.