Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Budweiser

Panjandrum i inne niezbyt udane wynalazki

Rekomendowane odpowiedzi

gregski   

Miniaturowe jednostki podwodne robiło wiele państw. I Włochy i Japonia. W pewnych warunkach mają spory potencjał.

Kotły Wagnera robione były pod kątem szybkiego odpalania. Czytałem, że ze stanu zimnego po pół godzinie można je było mieć pod parą.

Niemcy wypuścili też serię niszczycieli z instalacją 100 barową. Te były bardziej kapryśne.

Wydaje mi się, że Niemcy mieli też tendencje do projektowania jednostek "pomiędzyklasowych" jakby z nadzieją, że taki okręty pomogą zniwelować słabość Kriegsmarine w stosunku do przeciwników. Stąd te wszystkie "pancerniki kieszonkowe" "Gneisenau'y" czy inne "Narviki".

Nie ma co ukrywać, że teoria się nie sprawdziła.

Edytowane przez gregski

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Speedy   

Niemcy wypuścili też serię niszczycieli z instalacją 100 barową. Te były bardziej kapryśne.

Wydaje mi się że i z tymi 70-barowymi było sporo kłopotów

Wydaje mi się, że Niemcy mieli też tendencje do projektowania jednostek "pomiędzyklasowych" jakby z nadzieją, że taki okręty pomogą zniwelować słabość Kriegsmarine w stosunku do przeciwników. Stąd te wszystkie "pancerniki kieszonkowe" "Gneisenau'y" czy inne "Narviki".

Ja bym ich wszystkich nie wrzucał do jednego wora. Narviki to chyba zaszłość z czasów I wojny światowej, wtedy takie mieli, to i w latach 30. postanowili sobie zbudować. Kieszonki to pomysł jeszcze z czasów Republiki Weimarskiej (rozpoczęcie budowy 1929) gdy Niemcy przestrzegali jeszcze traktatu wersalskiego - nie mogli budować okrętów większych niż 10 tys. ton, to wymyślili sobie takie dziwne coś. Jakby ciężki krążownik ale z artylerią na wyrost, napędzany dieslami a więc o gigantycznym zasięgu, może nie bardzo szybki przez to co prawda, ale też i nie taki ostatni. W sumie to do polowania na oceanicznych szlakach komunikacyjnych miało służyć, i to głównie francuskich. Założenie było takie, że Deutschland będzie wystarczająco szybki by zwiać przed normalnym pancernikiem, a szybsze od siebie krążowniki będzie w stanie przepędzić swą większą siłą ognia. W odpowiedzi na Deutschlandy więc Francuzi wymyślili sobie zaraz kontrkieszonkowiec typu Dunkerque (rozpoczęcie budowy 1932) - szybszy, o podobnie wielkim zasięgu, silniej uzbrojony i z pancerzem odpornym na pociski 280 mm. No to Niemcy zaczęli wymyślać kontrdunkierkowiec typu Scharnhorst (rozpoczęcie budowy 1935) - ale ten już aż taki kontr nie wyszedł. Większy był owszem, ale już nie szybszy, uzbrojony z różnych względów nawet słabiej, pancerz co prawda miał radykalnie grubszy, ale nie aż tak, żeby dunkierkowe pociski były bez szans.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   
Wydaje mi się że i z tymi 70-barowymi było sporo kłopotów

Ależ było!

W ogóle takimi wysokociśnieniowymi systemami trudniej było sterować w zmiennych obciążeniach. One się do elektrowni nadają, gdzie obciążenie jest w miarę stałe a zmiany przewidywalne.

Do tego woda! Im wyższe ciśnienie lepsza woda jest potrzebna. Warunek trudny do osiągnięcia na tak małym okręcie zważywszy, że w tamtych czasach chemiczne środki uzdatniania wody nie były tak dostępne jak teraz.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

A jak się to wyższe ciśnienie przekładało na zużycie paliwa ? A więc i zasięg działania ?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

Fakt, czytałem o tym. Miał to być gigantyczny lodowy lotniskowiec.

Zamrożona mieszania wody i trocin okazała się zadziwiająco odporna mechanicznie.

Pomysł może i niezły. Jednak bariera technologiczna była nie do przeskoczenia.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Mnie zastanawia inny, całkiem szalony pomysł, który chyba nie wszedł nawet w fazę jakiegokolwiek opracowywania. W brytyjskim serialu "Najdziwniejsza broń II wojny światowej" ("Weird Weapons of World War II", 2014) wspomniano o pomyśle wykorzystania... Wezuwiusza. Zna ktoś jakieś szczegóły?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Speedy   
16 godzin temu, secesjonista napisał:

Mnie zastanawia inny, całkiem szalony pomysł, który chyba nie wszedł nawet w fazę jakiegokolwiek opracowywania. W brytyjskim serialu "Najdziwniejsza broń II wojny światowej" ("Weird Weapons of World War II", 2014) wspomniano o pomyśle wykorzystania... Wezuwiusza. Zna ktoś jakieś szczegóły?

 

Właśnie nie bardzo te szczegóły... Konkretnie chodzi o to, że przed lądowaniem Aliantów we Włoszech - ale właśnie nie pamiętam którym, czy w lipcu 1943 (operacja Husky - inwazja Sycylii) czy na samym półwyspie we wrześniu 1943 (operacja Avalanche - lądowanie pod Salerno, stawiałbym chyba na to, bo to okolice Neapolu) - amerykańskie lotnictwo zbombardowało krater Wezuwiusza z myślą o sprowokowaniu erupcji, która zdezorganizowałaby działania ewentualnych obrońców. Jak łatwo zgadnąć nic z tego nie wyszło. 

 

Teoretycznie erupcja mogłaby być mniej czy bardziej dokuczliwa dla broniących się wojsk, ale przecież i dla atakujących również. W kilka miesięcy później Wezuwiusz faktycznie wybuchł, w marcu 1944. Na lotnisku w Pompejach bazowały wówczas jednostki amerykańskiej 340. Grupy Bombowej (samoloty B-25 Mitchell). W wyniku opadu gorącego popiołu około 80 samolotów doznało uszkodzeń silników, powierzchni usterzenia krytych płótnem oraz oszklenia (pleksi) kabin i wieżyczek . 

 

Niemniej spowodowanie erupcji w opisany sposób raczej nie wydaje się możliwe. 

Edytowane przez Speedy

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
poldas   

Specjalistą w tej materii asymetrycznej była firma Blohm & Voss.

Właściwie to ona się specjalizowała w budowie statków i okrętów.

Jednak w lotnictwie też dołożyła ona swoją "cegiełkę", a właściwie kilka.

Taki właśnie asymetryczny samolot to BV'141 - http://zbiam.pl/artykuły/samolot-blohm-voss-bv-141

Spójrzcie na takie coś;

Znalezione obrazy dla zapytania blohm & voss

 

Widać winglety i płat nośny nieomal taki jak w F4U.

 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   
33 minuty temu, poldas napisał:

Taki właśnie asymetryczny samolot to BV'141

Zdaje się, że to Speedy kiedyś napisał, że ten wynalazek nawet nieźle latał.

 

W F4U taki wygięty płat miał umożliwić zabudowanie podwozia z krótkimi goleniami bez zmniejszania średnicy śmigła. Może i tu o to chodziło?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
poldas   

Chyba o to chodziło;

 

F4U Corsair 264

Przy okazji wychodzi ciekawy mechanizm składania kół.

Przed wejściem w skrzydła winny one się obrócić o 90 stopni.

Również w Ju-87 taką koncepcję łamania płata nośnego zastosowano, a po wojnie to w polskim TS-8 Bies, ale nie tak radykalnie.

W każdym razie;

Takie łamanie dźwigarów nie ułatwiało konstruowania samolotów.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Co sądzicie o najcięższym niemieckim czołgu Maus ? Czy miało sens projektowanie tak ciężkiego czołgu jako ruchomej fortecy czy nie lepiej było w to miejsce wyprodukować więcej bardzo dobrych niszczycieli czołgów, czy też Tygrysów Królewskich ?

 

Polecamy i zachęcamy do współpracy jesteśmy nowi ale naładowani pozytywną energią: https://pl-pl.facebook.com/History-Team-Lo-1466521033389715/

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Speedy   
16 godzin temu, poldas napisał:

Takie łamanie dźwigarów nie ułatwiało konstruowania samolotów.

Owszem; niestety projektując toto bardzo łatwo jest spowodować taką sytuację, że ta część opadająca w dół nie wytwarza siły nośnej :) przytrafiło się to Bv 138, po którego oblataniu (tzn. start, lot po prostej i desperackie przymusowe wodowanie) pilot wysiadł roztrzęsiony i stwierdził coś w rodzaju "możecie już sobie zabrać ten samolot, ja na nim więcej nie polecę". Niemniej można sobie z tym poradzić, a dodatkowa stateczność też jest nie do pogardzenia w pewnych sytuacjach. Corsair np. nie był jakoś szczególnie trudny w prowadzeniu (chociaż i do tych przyjaznych nie należał) a za to osiągi miał super. 

 

1 godzinę temu, Zygmunt Kotek napisał:

Co sądzicie o najcięższym niemieckim czołgu Maus ? Czy miało sens projektowanie tak ciężkiego czołgu jako ruchomej fortecy czy nie lepiej było w to miejsce wyprodukować więcej bardzo dobrych niszczycieli czołgów, czy też Tygrysów Królewskich ?

Czy ja wiem... ostatecznie zbudowano tylko parę prototypów. Z pewnością nie było to jakieś straszne obciążenie dla niemieckiej gospodarki. A produkcji seryjnej w ówczesnych realiach i tak podjąć by się nie udało. Ot, przetestowali sobie koncepcję czołgu superciężkiego i wyszło, że nic sensownego nie wyszło :). 

Dużo bardziej od dzieła Porsche'go podoba mi się pokrewny wyrób E100 firmy Adler. Bardzo podobny poziom osłony pancernej i uzbrojenie (zdaje się że wieża była nawet ta sama?) udało się upchnąć w pojeździe o wyraźnie mniejszej masie (140 t vs. 188 t). Zastosowano klasyczną mechaniczną przekładnię, co lepiej rokowało na przyszłość niż wymyślna transmisja elektryczna, ulubiona przez Porschego. W efekcie z 1200 KM silnikiem takim jak w Mausie, E100 miał rozwijać prędkość max. 40 km/h; a gdyby zdecydować, że wystarczy mu podobna jak w Mausie prędkość 20-25 km/h, to można by zastosować standardowy silnik Maybach 700 KM taki jak w Tygrysach i Panterach. 

 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Co sądzisz o tygrysie królewskim jako czołgu ciężkim z dłuższą lufą armaty 88mm i z wieżą wzorowaną na wież pantery ? Czy twoim zdaniem był to lepszy czołg niż sowiecki IS-2?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Speedy   
5 minut temu, Zygmunt Kotek napisał:

Co sądzisz o tygrysie królewskim jako czołgu ciężkim z dłuższą lufą armaty 88mm i z wieżą wzorowaną na wież pantery ? Czy twoim zdaniem był to lepszy czołg niż sowiecki IS-2?

Dla Niemców był lepszy. Dla Rosjan by nie był. 

 

Niemcy w momencie wprowadzenia tego czołgu znajdowali się w defensywie. Jednym z głównych problemów z jakim się wówczas borykali była ogromna przewaga liczebna rosyjskich wojsk pancernych. Budując więc swój czołg ciężki uzbroili go w armatę ppanc. 88 mm o bardzo wysokich osiągach balistycznych, pozwalającą na niszczenie rosyjskich czołgów z dużej odległości. Rosjanie prowadzili działania ofensywne. Przy ich znacznej przewadze liczebnej w czołgach, przeciętny czołg rosyjski miał mniejsze szanse napotkania czołgu wroga niż na odwrót. Istotną rolę odgrywała natomiast konieczność zwalczania umocnionych stanowisk obronnych wroga, fortyfikacji polowych i stałych, umocnionych budynków itp. Do tego niezbędne były pociski burzące ze znaczną zawartością materiału wyb. Dlatego Rosjanie zdecydowali się na większy kaliber działa (122 mm) ale jednak była to armata, o przyzwoitych osiągach balistycznych, bo jednak jakiś niemiecki czołg zawsze mógł się trafić. 

 

Rosjanie napędzali swój czołg silnikiem Diesla bo i powszechnie w siłach pancernych stosowali diesle (zresztą głównie był to jeden i ten sam silnik W-2 w różnych wersjach). Niemcy używali silników benzynowych. Jednocześnie bowiem prowadzili intensywną wojnę podwodną, a UBooty napędzane były właśnie silnikami Diesla. Dzięki temu wojska pancerne nie konkurowały z flotą o dostawy paliwa. Rosjanie nie mieli tego problemu, aktywność ich floty przez całą wojnę była minimalna. 

 

To za co mogę przede wszystkim skrytykować Tigra II w wersji o której mówisz (bo chyba masz na myśli ten pierwszy model, 50 szt. wyprodukowanych z wieżą Porsche, taką opływową) to troszkę słaby pancerz tej wieży, 105 mm z przodu. Obiektywnie to może i nie tak źle, ale jak na ciężki czołg z 1944, można by sobie życzyć więcej. W tej docelowej wieży ("kanciatej" :) )  było w tym miejscu bodajże 180 mm. 

 

Bo reszta to takie mniej ważne rzeczy. Tygrys II był cięższy od IS-a ale i silnik miał większej mocy. W efekcie moc jednostkowa była niewiele niższa (10,3 KM/t vs. 11,3 KM/t czyli różnica raptem koło 10%). Na osiągach niespecjalnie się to odbiło, może dzięki lepszym układom przeniesienia mocy. Prędkość po drodze miał nawet nieco większą od IS-a.Średni nacisk jednostkowy na grunt u Tigra II  był istotnie większy - 1,02 kg/cm2 vs. 0,82 w IS. Ale to też powiedzmy nie jest dramat. Ogólnie jak pojazd gąsienicowy ma nacisk około 1 kg/cm2 to jest OK; jak ma więcej to już się robią powoli problemy z zapadaniem w ziemi, jak ma trochę mniej to niby lepiej, ale jak za mało (0,6) to z kolei robią się inne problemy. Co prawda można wtedy jeździć po błocie i śniegu, ale pojawia się skłonność do poślizgów i trudności z podjazdem pod górę. 

 

Podstawowy problem Tigra II zaś to niska jakość wykonania wynikając z narastających problemów niemieckiego przemysłu pod koniec wojny (brak surowców, brak wykwalifikowanych robotników, nieustanne wyłączenia prądu...). Pancerz wobec braku odpowiednich dodatków stopowych zaczęto produkować coraz bardziej kruchy (chociaż twardy oczywiście bardzo) ze skłonnością do pękania przy trafieniu i do spallingu (generowania przy trafieniu odprysków od wewnętrznej strony nawet jeśli pancerz nie został przebity). Nieustannie zachodziły awarie przeciążonego silnika, systemu chłodzenia i układu przeniesienia mocy. Debiut Konigstigrów na froncie wschodnim (501. Batalion pod Sandomierzem w sierpniu 1944) wypadł w związku z tym dość kompromitująco: najpierw wszystkie czołgi batalionu zepsuły się po przejechaniu kilku - kilkunastu km od wyładunku na stacji kolejowej. Następnie gdy po naprawieniu weszły do akcji, wpadły w rosyjską zasadzkę, w której korzystnie rozlokowane działa pancerne (SU-85, ISU-122 i -152) strzelając z boku z relatywnie bliskich dystansów kilkuset metrów zniszczyły bodajże 11 Tigrów II,a w trakcie odwrotu zepsuły się jeszcze jakieś i zostały porzucone (i zdobyte przez Rosjan). 

 

 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.