Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/

Rekomendowane odpowiedzi

Wołanie na puszczy...

Zaraz się dowiesz coś w stylu: "polacy muszom się uczyć duzo bardzo, Europa gut, Niemcy nie faszysty, mojego dziadka wysiedlono z Gleiwitz, breslau dobra pod=goda jest a psy bywaja kudłate".

Kalumnie i blokowanie konta ? PRL robił z tych pozostałych Bercików. Czas pokazał, że zrobiliście z bogatego regionu polski syf. Jeżeli nie dało się dorównać to trzeba było zrównać.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

Mój syn wkrótce kończy 18 lat. Poszedł więc na kurs prawa jazdy.

A tu niespodzianka. Najpierw trzeba uzyskać jakiś specjalny numer w wydziale komunikacji!

Nie żeby zdawać egzamin broń Boże!

Żeby móc uczęszczać na kurs.

Ciekaw jestem czemu to służy ile ludzi się tym zajmuje i ile kosztuje to budżet państwa.

To tak na marginesie taniego państwa i walki z biurokracją jaką zaserwowała nam PO

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jancet   

Dokładnie, co zabawne wręcz i zakrawające na pewną paranoję, gdyby takie myślenie zastosować do postu wyjściowego dla tego tematu to okazałoby sie, że za podnoszenie płacy minimalnej do poziomu 1344 zł odpowiadałby PiS nie PO jak sugeruje autor owego wpisu, bo wszak zjawiska gospodarcze działają z opóźnieniem.

Pytanie też czemu arbitralnie przyjmować 3-4 lata a nie 7-8 lat? albo 6-7?

Ależ oczywiście, w swym ostatnim poście sam pisałem, że to bzdura, bo raz mówimy o decyzjach administracyjnych, które mają swój skutek w dniu opublikowania, a drugi raz o takich, których skutki pojawiają się po latach i są rozciągnięte w czasie nawet dziesięcioleci.

Dlatego arbitralne przyjmowanie zarówno natychmiastowości skutków decyzji, jak i każdej innej jednolitej stałej czasowej, określiłem jako bzdurę - tę drugą nieco mniejszą, ale i tak bzdurę.

Prosiłem jedynie suche liczby:

Może ktoś znajdzie jakieś dane statystyczne z Eurostatu, świadczące o tym, że w Polsce po roku 2007 jakaś mierzalna zmienna, opisująca jakość życia, się obniżyła, i to bardziej, niż średnia UE ?

Odwołanie się do Eurostatu ma tę zaletę, że trudno posądzić tę instytucję o malipulację danymi na rzecz jakiejś partii w niezbyt dużym kraju, a porównanie do średniej europejskiej pozwala uzglednić wpływ czynników makrootoczenia, na które polityka państw takich, jak Polska, nie ma znaczenia.

Niemniej temu miał chyba służyć ten temat - podsumowaniu czasów rządów Platformy Obywatelskiej - ze szczególnym uwzględnieniem tych obszarów w których odnotowano jakieś statystyczne spadki. Na tle Europy.

Słusznie piszesz - podsumowaniu czasów rządów Platformy, a nie skutków rządów Platformy.

[bezrobocie] wedle Eurostatu wygląda to tak:

Niemcy

2007 - 8.5%

2008 - 7.4%

2009 - 7.6%

2010 - 7%

2012 - 5.4%

2014 - 5%

Francja

2007 - 8%

2008 - 7.4%

2009 - 9.1%

2010 - 9.3%

2012 - 9.8%

2014 - 10.3%

Wielka Brytania

2007 - 5.3%

2008 - 5.6%

2009 - 7.6%

2010 - 7.8%

2012 - 7.9%

2014 - 6.1% - to jest to szybujace w górę bezrobocie w Wielkiej Brytanii

Polska:

2007 - 9.6%

2008 - 7.1%

2009 - 8.1%

2010 - 9.7%

[2011 - 9,7%]

2012 - 10.1%

[2013 - 10,3%]

2014 - 9%

Pięknie, no to jescze przypomnę średnią UE (27):

2007 - 7,2%

2008 - 7%

2009 - 9%

2010 - 9,6%

2011 - 9,6%

2012 - 10,4%

2013 - 10,8%

2014 - 10,2%.

Zatem w 2008 roku bezrobocie w Polsce wynosiło o 0,1 punktu procentowego więcej, niż średnia UE. W 2009 już o 0,9 punktu procentowego mniej. Rekord był w 2014 - 1,2 punktu procentowego mniej. Zmiana w latach 2008-2014 na korzyść o 1,3 punktu procentowego. Wynik niezły, bez względu na to, czyją jest zasługą, ja się cieszę. Choć też wolałbym niemieckie 5%. A jeszcze lepiej 4%.

Edytowane przez jancet

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie poczytałem ostatnie wpisy janceta i mam pytanie: dlaczego porównywanie względem innych krajów jest, nieco: "be" ale porównywanie względem średniej UE jest już o.k.? Z tego pierwszego wynika, że nie jesteśmy ani w ogonku ani nie w czołówce. Z tego drugiego jak pokazuje jancet za rządów PO i PSL (nie wiem dlaczego ma to być bilans PO, bo jak wiem ta partia nie tworzy samodzielnych rządów w naszym kraju) nasze wskaźniki w szeregu obszarów powiadają, że brylujemy, a jak nie - to przynajmniej mocno odbiegamy od średniej - in plus. Ładnie nam to udowodnił jancet.

Z niewiadomych powodów, bo: albo wielu Polaków nie zna owych wskaźników (nie rozumie?) albo nie interesuje ich Polska na tle średniej UE, dało prztyczka w nos rządzącej koalicji w wyborach prezydenckich. A zanosi się, ze może dać i w wyborach parlamentarnych. To bardzo frustruje szereg osób, ale może wielu Polaków nie interesuje pozycja Polski względem średnich wskaźników UE, a to: jak się im żyje w polskiej rzeczywistości a nie w rzeczywistości wskaźników Eurostatu?

Bardzo słusznie napisał w innym temacie jancet:

"Wynagrodzenie minimalne w ciągu ostatnich 3 lat wzrosło z 1500 zł do 1750 zł, czyli o 17% przy niemal zerowej inflacji. Jeśli p. dr hab. uważa ten wzrost jedynie za drgnięcie, to gratuluję. Ja bym się bardzo ucieszył z takiego tempa wzrostu swoich wynagrodzeń".

A po tej gigantycznej podwyżce chciałby jancet spinać domowy budżet za 1750 zł? Potrafiłby?

Ja spinam i nie narzekam. Nie jestem zwolennikiem płacy minimalnej, ale pisanie o 1750 zł płacy brutto w kategoriach "cieszenia" się nie brzmi dobrze. Jakoś tak jancet patrzy wciąż na statystyczne cyferki (: 17%), ja patrzę na efekt końcowy (: 1750 zł).

Może warto odejść od analizy ilościowej na rzecz jakościowej?

to wtedy bardziej będzie zrozumiałym skąd te "prztyczki"...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jancet   

Tak sobie poczytałem ostatnie wpisy janceta i mam pytanie: dlaczego porównywanie względem innych krajów jest, nieco: "be" ale porównywanie względem średniej UE jest już o.k.?

Ależ skąd - porównywanie z każdym z pozostałych 26 państw UE jest wspaniałe, tylko trochę... czasochłonne. Natomiast porównywanie z trzema wybranymi państwami, choć może być ciekawe, zawsze niesie pytanie o kryteria wyboru. Możemy się porównwać z Niemcami i Wielką Brytanią i dojść do wniosku, że u nas jest fatalnie, albo z Grecją i Hiszpanią i dojść do wniosku, że mamy świetnie. Jeden i drugi wniosek jest fałszywy.

Z tego pierwszego wynika, że nie jesteśmy ani w ogonku ani nie w czołówce. Z tego drugiego jak pokazuje jancet za rządów PO i PSL (nie wiem dlaczego ma to być bilans PO, bo jak wiem ta partia nie tworzy samodzielnych rządów w naszym kraju) nasze wskaźniki w szeregu obszarów powiadają, że brylujemy, a jak nie - to przynajmniej mocno odbiegamy od średniej - in plus.

Jakoś dziwnie interpretujesz liczby. Z porównania z trzema państwami widzę, że pogorszyło nam się w porówaniu z Niemcami i Wielką Brytanią, zaś poprawiło w porównaniu z Francją. Wynika z tego, że pod względem zmiany bezrobocia jesteśmy w UE na miejscu między 3 a 26. Czyli nic nie wynika. Może to czołówka, może to ogonek - nie wiadomo.

Z porównania ze średnią UE 27 wynika, że zmiana stopy bezrobocia w Polsce w latach 2007-2014 była nieco korzystniejsza, niż przeciętnie w Unii - nam spadło o 0,6 punktu procentowego, podczas gdy w całej Unii wzrosło o 3 punkty procentowe. Mocno odbiegamy od średniej - fakt. Czy brylujemy - z tych liczb nie wynika. Ale patrząc na wyniki wszystkich 28 państw UE z lat 2007-20014 - istotnie, wraz z Maltą zajmujemy drugie miejsce za Niemcami.

Z niewiadomych powodów, bo: albo wielu Polaków nie zna owych wskaźników (nie rozumie?) albo nie interesuje ich Polska na tle średniej UE, dało prztyczka w nos rządzącej koalicji w wyborach prezydenckich.

Z wiadomych, wiadomych...

może wielu Polaków nie interesuje pozycja Polski względem średnich wskaźników UE, a to: jak się im żyje w polskiej rzeczywistości a nie w rzeczywistości wskaźników Eurostatu?

Jeśli osoba tak światła, jak autor powyższego cytatu, nie czerwieniąc się, pisze takie bzdury, to zaiste ze problem ze zrozumieniem otaczającego świata można by uznać za ważki. Ja jednak złożę to na karb zacietrzewienia, a nie niedostatków intelektualnych.

Nasza polska rzeczywistość jest dobrze opisana wskaźnikami Eurostatu. Np. wg wskaźników bezrobocie w Polsce w 2014 wynosiło 9%. To dużo, nawet bardzo dużo. Znacznie więcej, niż w krajach, do których chcemy się porównwać i których rynek pracy znamy - Niemcy, Austria, Czechy, Szwecja, Wielka Brytania. Nikt z nas nie szukał roboty w Hiszpanii czy na Cyprze, ichnie bezrobocie to tylko cyferki, nasze - rzeczywistość. To rodzi uzasadnioną frustrację. Tym bardziej, że w porównaniu z 2007 bezrobocie wprawdzie spadło, ale tylko o 0,6 pp, a w porównaniu z 2008 jednak wzrosło - o 1,9 pp.

Bardzo słusznie napisał w innym temacie jancet:

"Wynagrodzenie minimalne w ciągu ostatnich 3 lat wzrosło z 1500 zł do 1750 zł, czyli o 17% przy niemal zerowej inflacji. Jeśli p. dr hab. uważa ten wzrost jedynie za drgnięcie, to gratuluję. Ja bym się bardzo ucieszył z takiego tempa wzrostu swoich wynagrodzeń".

A po tej gigantycznej podwyżce chciałby jancet spinać domowy budżet za 1750 zł? Potrafiłby?

Ja spinam i nie narzekam. Nie jestem zwolennikiem płacy minimalnej, ale pisanie o 1750 zł płacy brutto w kategoriach "cieszenia" się nie brzmi dobrze. Jakoś tak jancet patrzy wciąż na statystyczne cyferki (: 17%), ja patrzę na efekt końcowy (: 1750 zł).

Piękny przyklad przeinaczania cudzej wypowiedzi. Ale czy Secesjoniscie łatwiej spinać budżet przy 1750 zł, czy przy 1500 zł.

Może warto odejść od analizy ilościowej na rzecz jakościowej? to wtedy bardziej będzie zrozumiałym skąd te "prztyczki"...

Ja akurat mniemam, że ich przyczyny rozumiem. Natomiast jakby Secesjonista rozwinął tą myśl o rodzajach analizy, byłbym zobowiązany wielce.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jancet   

Prawda niemniej spadek PKB na głowę [z 21875 USD w 2008 do 20100 USD w 2011] jest faktem. To dane z wiki na szybko więc nie wiem jak to się zmieniało ani nic takiego bliżej.

Zapewne Furiusz zaczerpnął tę rewelację z: https://pl.wikipedia.org/wiki/Gospodarka_Polski . Ta informacja znajduje się w prawej kolumnie. Zacytuję ją trochę szerzej: PKB per capita: US$ 20 100 (2011)według Eurostat 14 000 €(21 875 $) (2008).

Wzrost PKB 6,2% (2006), 6,7% (2007), 4,8% (2008), 1,8% (2009), 3,8% (2010), 3,8% (2011), 1,6% (2013)

Zważywszy, że autor tej notatki dostrzega coroczny wzrost PKB pc w okresie 2008-2011, a jednak per saldo wychodzi mu spadek, to raczej trzeba wybitnego zacietrzewienia, by nie dostrzec sprzeczności, zapewne po prostu literówki (cyfrówki?).

Tyle z tego "faktu" zostaje.

Eurostat podaje (http://appsso.eurostat.ec.europa.eu/nui/show.do?dataset=nama_10_gdp〈=en) 314 mld euro w 2007 i 413 mld euro w 2014. Wzrost o 32%. W tym czasie PKB całej Unii wzrosło z 12 901 mld do 13 920 mld, czyli o 8%. Niemcy - raptem 16%. Ale Luksemburg, Malta i Słowacja poradziły sobie lepiej.

Z pewnością Brunonie w 1999 roku to Kukiz i Korwin-Mikke wprowadzali ustawę emerytalna. Coraz lepsza ta ekwilibrystyka. Czy wtedy szefem rządu nie był niejaki J. Buzek? czekaj gdzie on teraz jest...? No tak wśród antysystemowców! A niejaki M. Biernacki? Toż od Kukiza człowiek, no znanego antysystemowca B. Komorowskiego nie ma chyba nawet co wspominać. No toż to sami antysystemowcy od Kukiza i Korwina. Podoba mi się takie myślenie.

Żeby nie śmiecić, przeniosę do innego wątku.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

(...)

Jeśli osoba tak światła, jak autor powyższego cytatu, nie czerwieniąc się, pisze takie bzdury, to zaiste ze problem ze zrozumieniem otaczającego świata można by uznać za ważki. Ja jednak złożę to na karb zacietrzewienia, a nie niedostatków intelektualnych.

Za światłą osobę się nie uważam a i nie widzę powodów do zawstydzenia za swe słowa. Może wedle janceta: "Nasza polska rzeczywistość jest dobrze opisana wskaźnikami Eurostatu". Ja nie będąc specjalistą od ekonomii opieram się na całkiem subiektywnym spojrzeniu na własną sytuację czy sytuację znajomych mi osób. Wiem, że by mi się nie pogorszyło muszę więcej pracować. Zatem te wskaźniki nie bardzo mnie obchodzą.

(...)

Piękny przyklad przeinaczania cudzej wypowiedzi. Ale czy Secesjoniscie łatwiej spinać budżet przy 1750 zł, czy przy 1500 zł.

Względem płacy minimalnej to akurat te regulacje nie dotyczą w ogóle sytuacji secesjonisty.

Ja akurat mniemam, że ich przyczyny rozumiem. Natomiast jakby Secesjonista rozwinął tą myśl o rodzajach analizy, byłbym zobowiązany wielce.

Pogratulować, a jako że nie jest tajemnicą, iż jancet nie jest admiratorem PiS, zasugerowałbym podzielenie się wiedzą ze sztabem wyborczym PO, bo jak się wydaje - jego członkowie nie bardzo chyba rozumieją te przyczyny.

A względem dlaczego analiza ilościowa nie zawsze jest dobrym narzędziem odsyłam do M.N. Rothbarda czy J.A. Schumpetera.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jancet   

Względem płacy minimalnej to akurat te regulacje nie dotyczą w ogóle sytuacji secesjonisty.

No ale łatwiej zamknąć budżet przy 1750 zł czy przy 1500?

Pogratulować, a jako że nie jest tajemnicą, iż jancet nie jest admiratorem PiS, zasugerowałbym podzielenie się wiedzą ze sztabem wyborczym PO, bo jak się wydaje - jego członkowie nie bardzo chyba rozumieją te przyczyny.

Niestety, tak to wygląda, że nie rozumieją, co trochę jest żenujące. Ja się ze swym rozumieniem im nie przydam, bo choć wie, czemu im trend poszedł w dół, to nie potrafię powiedzieć, co mieliby zrobić, by poszedł w górę.

A względem dlaczego analiza ilościowa nie zawsze jest dobrym narzędziem odsyłam do M.N. Rothbarda czy J.A. Schumpetera.

Tylko że ograniczenia analizy ilościowej i jakościowej oraz ich komplementarność rozumiem po lekturze innych autorów. Chodziło mi o to, co Secesjonista ma na myśli o tym konkretnym problemie badawczym.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

Mało brakowało a umknąłby następny sukces rządzącej koalicji.

Otóż wiosną 2016 roku na 4 miesiące przed terminem zostanie otwarty odcinek autostrady A1 Stryków - Tuszyn.

Oryginalny termin oddania tego odcinka opiewał na 2013 rok...

... no ale sukces i tak jest!

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Och, czepialskim jesteś gregski i nieco naiwnym, bo skąd wiesz co stanie się w 2016 roku?

"Onkolodzy mogą wydawać zieloną kartę bez odsyłania pacjenta do lekarza rodzinnego - powiedział wiceminister zdrowia Sławomir Neumann (...)

Jego zdaniem praktyka odsyłania pacjentów to skutek niezrozumienia systemu albo niewłaściwego stosowania przepisów".

/za: wiadomosci.onet.pl; 20 stycznia 2015/

Ja mogę potwierdzić, wciąż "nie rozumieją" i odsyłają do lekarza rodzinnego. Przychodzi się do tegoż lekarza z plikiem badań od onkologa (zrobionych prywatnie i za własne pieniądze), a ów zleca nam wykonanie tych samych badań - bo to mu nie wystarcza i musi mieć podkładkę.

"Pacjenci z "zieloną kartą" są zapisywani do odrębnej, szybszej kolejki np. do diagnostyki, tak aby nie czekali w kolejce razem z pacjentami nieonkologicznymi".

W tejże kolejce oczekuje się (: przypadek mi znany) pięć miesięcy, staram się nie myśleć jaki jest czas oczekiwania na diagnostykę w kolejce "mniej szybkiej".

Sukces "zielonej karty"?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jancet   

Taka ciekawostka.

W lutym podpalono Most Łazienkowski w Warszawie. Został zamknięty dla ruchu. Autobusom wyznaczono nowe trasy, wyliczono nowe czasy przejazdu. Tyle że przez pewien czas rozkład jazdy był czystą teorią, bo zdarzało mi się dojeżdżać do pracy z godzinnym opóźnieniem. Jednak po cca 2 tygodniach się to uspokoiło i autobusy, choć jeździły dłużej, to w miarę punktualnie.

W marcu otwarto II linię metra. Uruchomienie kolejnej, bardzo wydajnej przeprawy przez Wisłę powinno usprawnić ruch na już istniejących. Autobusom wyznaczono nowe trasy, wyliczono nowy rozkład jazdy... I co? No i znów pojawiły się horrendalne opóźnienia. Które znów po 2 tygodniach znikły.

Podobno 31 października zostanie znów uruchomiony Most Łazienkowski. Podobno nie ma opóźnień. Przyjmijmy, że tak będzie.

Czy w związku z tym spodziewam się, że w poniedziałek 2 listopada przejadę do pracy szybko i sprawnie? Nie, wręcz przeciwnie. W tygodniu 2-6 listopada spodziewam się horroru komunikacyjnego w Warszawie. Poprawę odczuję w drugiej połowie listopada.

Po otwarciu mostu kierowcy ruszą na tę trasę, choć nawet przed podpaleniem jeździli innym mostem. Choćby z ciekawości. Będzie nowa organizacja ruchu, kierowcy nie będą do niej przyzwyczajeni, będą źle manewrować, mylić się, blokować ruch. Na początku będzie gorzej.

To może nie warto było odbudowywać tego mostu?

Podobnie może być z programem onkologicznym, tylko że tu zmiany są bardziej powolne. Jak obiecano, że diagnozowanie raka ma być szybkie i sprawne, to do lekarzy zgłosiło się szereg pacjentów, trochę zaniepokojonych swym stanem zdrowia, którzy gdyby nie ta obietnica wizytę u onkologa odkładaliby w czasie. Może jutro, może w przyszłym tygodniu.

To, że wdrożenie programu spowoduje nagłe zwiększenie osób chętnych do diagnostyki, było oczywiste. To nie było żadne "zło konieczne" - wręcz przeciwnie, o to w tym programie chodzi. Żeby ludzie się badali jak najwcześniej. W przejściowym okresie kolejki do diagnostyki się wydłużą. Bo do badań ruszą ci, którzy dotychczas odkładali to "na jutro lub kiedy indziej". I dobrze, właśnie o to chodzi.

Jak ktoś chce szybko i sprawnie osiągnąć skrócenie kolejek do diagnostyki onkologicznej, to ja mu doradzę. Dotychczas trzeba było mieć skierowanie od lekarza 1. kontaktu czy jak się to teraz zwie. No to niech będzie potrzebnie skierowanie od dwóch lekarzy 1. kontaktu. Kolejki zaraz się skrócą.

Celem nie jest skrócenie czasu pomiędzy zgłoszeniem się pacjenta do lekarza a zakończeniem diagnostyki. Celem jest skrócenie czasu pomiędzy pojawieniem się pierwszych symptomów choroby a zakończeniem diagnostyki. Czy "szybka ścieżka" się temu przysłuży i na ile - można będzie ocenić za parę lat.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.