Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
STK

Legalność stanu wojennego

Rekomendowane odpowiedzi

Sama chęć zabrania głosu i wyrażenia swej opinii jest niewątpliwie cenna, jednak mam wrażenie Secesjonisto, że kierujesz nawę swych myśli i wrażeń w kierunku ogólnego potępienia PRL, Jaruzelskiego w szczególności, a przy okazji wytknięcia niejakiemu Brunonowi niewłaściwych poglądów historycznych (skądinąd jest to kurs podobny do obranego przez Gregskiego i - w nieco mniejszym stopniu - przez Tomasza). Mało to ma jednak wspólnego z oceną legalności stanu wojennego. Na przykład:

Trochę sam zacząłeś Bruno ten wątek pisząc o praworządności i całkiem spokojnym wprowadzeniu SW.

Jaki wątek mianowicie?

Zatem pewien ksiądz zginął przez przypadek bo odpowiednie czynniki niezbyt odpowiednio doczytały zmianę linii politycznej?

Co ma śmierć "pewnego księdza" do legalności lub nielegalności stanu wojennego?

PRL Jaruzelskiego była wręcz nieciekawie praworządna.

To zapewne tylko drobne przeoczenie, ale byłbym zobowiązany, aby na przyszłość trochę unikać maniery cytowania i przytaczania rodem ze szczytów, pewnej, apolitycznej niewątpliwie instytucji. Napisałem: "jak na państwo autorytarne, PRL Jaruzelskiego była wręcz nieciekawie praworządna". Brak pierwszego fragmentu zmienia nieco sens wypowiedzi, nieprawdaż?

Dla dalszej jasności - chodzi mi przede wszystkim o praworządność w wymiarze formalnym, nie materialnym (przestrzeganie prawa generalnie, a nie prawa określonej, właściwej i optymalnej np. dla państwa demokratycznego treści) i bynajmniej nie twierdzę, że była praworządna dokładnie w każdym miejscu i momencie lat 80.

Natomiast sytuacja, w której formalnie:

1. Piastunem władzy najwyższej (zwierzchnikiem, suwerenem) w PRL był "lud pracujący miast i wsi" (pozdrawiam serdecznie Tomaszu) :) .

2. Lud ten sprawował władzę według reguł zasady przedstawicielstwa, tzn. jego emanacją był Sejm PRL. A emanacją Sejmu była Rada Państwa. (Konstytucja i - generalnie - prawo PRL w roku 1981 nie znało możliwości sprawowania przez lud władzy bezpośrednio, np. w drodze referendum).

3. Obydwie emanacje w imieniu "ludu pracującego miast i wsi" dosyć entuzjastycznie przyjęły wprowadzenie stanu wojennego.

- Czyni nasze rozważania odnośnie do formalnej legalności stanu wojennego właściwie bezprzedmiotowymi. Możemy go oczywiście oceniać w aspekcie idei państwa prawa, ale takowej w konstytucji PRL wymienionej nie było.

Czy jest inaczej?

A przepraszam, gdzie napisałem, że "wszelka krytyka W. Jaruzelskiego jest motywowana ideologicznie, natomiast wszelka obrona jego osoby już prawdopodobnie nie"? Jedna i druga może być jak najbardziej motywowana politycznie. Pozwolę sobie wszakże pozostać w przekonaniu, że krytyka Jaruzelskiego 30 lat po stanie wojennym, gdy już emocje dawno powinny ustąpić ocenie sine irae et studio, jest częściej umotywowana politycznie, niż obrona. Rzecz w kwestii, gdzie znajdują się (zdaniem istotnej części polityków i ich towarzyszy broni) frukta i jak przebiega linia historycznej poprawności politycznej. Jak już wielokrotnie pisałem, Polska dzisiejsza zbudowana jest na micie Legionów lat 80. - "Solidarności". Mit ten skutecznie petryfikuje we własnym interesie istotna część klasy politycznej, a reszta klasy politycznej drży co nieco ze strachu przed uznaniem jej za brzydką "komunę" i za bardzo mitowi się nie sprzeciwia. Uznanie, że Jaruzelski wprowadzając stan wojenny miał obiektywnie 20, 30, a - nie daj Bóg! - 60, 70% procent racji, to obniżenie o tyle procent siły rażenia mitu. Politycznie wątpliwe, "edukacyjnie" niesłuszne, w sumie naganne i obrazoburcze. I to mi mniej więcej chodzi.

Tyle mojego ad vocem, wracajmy może powoli do właściwego tematu.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Bruno Wątpliwy napisał:

3. Obydwie emanacje w imieniu "ludu pracującego miast i wsi" dosyć entuzjastycznie przyjęły wprowadzenie stanu wojennego.

To prawda, ale można w tym przypadku mówić co najwyżej o zalegalizowaniu post factum przez Sejm, bo sama Rada Państwa wprowadziła go nielegalnie, nie mając ku temu kompetencji.

- Czyni nasze rozważania odnośnie do formalnej legalności stanu wojennego właściwie bezprzedmiotowymi. Możemy go oczywiście oceniać w aspekcie idei państwa prawa, ale takowej w konstytucji PRL wymienionej nie było.

Czyżby ? Jeżeli coś wymaga zalegalizowania, z założenia jest nielegalne (co czyni nasze rozważania odnośnie do formalnej legalności stanu wojennego właściwie bezprzedmiotowymi).

Edytowane przez Tomasz N

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   
skądinąd jest to kurs podobny do obranego przez Gregskiego

Nie, Bruno!

Nie zgadzam się!

Mnie interesuje strona formalna wprowadzenia stanu wojennego, czy zrobiono to ze wszystkimi wymogami ówcześnie istniejącego prawa. Starałem się unikać komentarzy natury politycznej. Z przykrością stwierdzam, że to Ty zacząłeś używać argumentów natury polityczno-światopoglądowej i to Ty zacząłeś imputować innym kierowanie się głównie poglądami politycznymi. Przyznam się, że jest mi trochę przykro gdyż miałem nadzieję, że osoba tak inteligentna jak Ty będzie nieco bardziej obiektywna i samokrytyczna. Jeśli uważasz, że nie piszę prawdy to proszę przeczytaj ponownie swoje posty. Jeśli naprawdę nie znajdziesz w nich nic o czym piszę to jestem w stanie Ci pomóc i wyszukać odpowiednie cytaty (mam jednak cichą nadzieję, że nie będzie to potrzebne).

Pozdrawiam jak zwykle bardzo serdecznie.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
bo sama Rada Państwa wprowadziła go nielegalnie, nie mając ku temu kompetencji.

Ileż można o tym samym. Miała kompetencję do wprowadzenia stanu wojennego. Zob. art. 33 ust. 2 konstytucji PRL (tekst jednolity z 1976 r.): "Rada Państwa może wprowadzić stan wojenny na części lub na całym terytorium Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, jeżeli wymaga tego wzgląd na obronność lub bezpieczeństwo państwa. Z tych samych powodów Rada Państwa może ogłosić częściową lub powszechną mobilizację".

Jeżeli coś wymaga zalegalizowania, z założenia jest nielegalne

Przypominam, Tomaszu, iż czuwać nad zgodnością prawa z konstytucją miała rzeczona Rada Państwa, a Sejm akurat musiał - zgodnie z konstytucją - wypowiedzieć się o dekretach Rady Państwa. I zrobił to. Mało tego - ustawą, a nie uchwałą. Jeszcze raz się powtórzę: problem - z punktu widzenia ówczesnego ustroju - przestał definitywnie istnieć 25 stycznia 1982 r., gdy nasza emanacja ludu pracującego uznała, że wszystko jest OK. I to ex tunc. Z punktu widzenia, dzisiejszego, demokratycznego ustroju i państwa prawa - może nie, ale to nie jest dla mnie w tym przypadku punkt odniesienia.

że to Ty zacząłeś używać argumentów natury polityczno-światopoglądowej i to Ty zacząłeś imputować innym kierowanie się głównie poglądami politycznymi.
jestem w stanie Ci pomóc i wyszukać odpowiednie cytaty (mam jednak cichą nadzieję, że nie będzie to potrzebne

Gregski, byłbym wdzięczny o przypomnienie, gdzie zacząłem imputować uczestnikom dyskusji i używać wobec nich argumentów polityczno-światopoglądowych. Jakoś wydawało mi się, że krążę wokół interesującej skądinąd, ale tylko skądinąd, formalnej analizy ustroju PRL i pytania, czy to akurat WRON był formalnie i realnie najważniejszy w grudniu 1981 r.?

Istotnej części polskiej klasy politycznej imputuję "od zawsze" to, co napisałem na końcu mojego ostatniego postu. Nieumiejętność i brak woli obiektywnego spojrzenia na stan wojenny, mające u źródła często zapotrzebowanie polityczne. I w tym miejscu stoję, inaczej nie mogę - że tak imputująco zacytuję.

Chyba nie chodzi Ci o dosyć oczywiste spostrzeżenie, dotyczące naszych poglądów, że Ty byś krytykował Jaruzelskiego i decyzję o wprowadzeniu stanu wojennego, nawet gdyby Rada Państwa uchwaliła dekrety "wykonawcze" po zamknięciu sesji sejmowej, bo uważasz stan wojenny za zbyteczny, a ja bym Jaruzelskiego bronił, nawet jakby wprowadził stan wojenny jako Wielki Guru, bez umocowania w konstytucji PRL. Bo uważam, że choć "mało estetyczne", było to posunięcie dosyć racjonalne w ówczesnej sytuacji. Takie mamy poglądy, chyba że nie odnotowałem jakieś metamorfozy Twoich.

Starałem się unikać komentarzy natury politycznej.

Fakt:

Ale w sumie pies trącał Wroniarzy.

Zagłoba by powiedział, że to raczej mało polityczne.

Interesuje Cię:

czy zrobiono to ze wszystkimi wymogami ówcześnie istniejącego prawa.

A ja próbuję w miarę swoich możliwości w tej materii dyskutować, korygując chociażby Twoje przekonanie:

że Stan Wojenny mogła proklamować Rada Państwa lub Sejm

Natomiast, jak zauważyłeś, nie wypowiadam się na apolityczne stwierdzenia w rodzaju:

Ot, czasem posłano do piachu jakiegoś klechę, kliku roboli albo wichrzycieli. W zasadzie nie ma o czym wspominać.

Bo uważam, że od tego są inne debaty na forum.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Bruno Wątpliwy napisał:

Ileż można o tym samym. Miała kompetencję do wprowadzenia stanu wojennego. Zob. art. 33 ust. 2 konstytucji PRL (tekst jednolity z 1976 r.): "Rada Państwa może wprowadzić stan wojenny na części lub na całym terytorium Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, jeżeli wymaga tego wzgląd na obronność lub bezpieczeństwo państwa. Z tych samych powodów Rada Państwa może ogłosić częściową lub powszechną mobilizację".

Byłoby miłe gdyby nie art. 31 pkt 1. wspomnianej konstytucji.

Art. 31

1. W okresach między sesjami Sejmu Rada Państwa wydaje dekrety z mocą ustawy. Rada Państwa przedstawia dekrety Sejmowi na najbliższej sesji do zatwierdzenia.

A wtedy trwała sesja Sejmu.

Cytat

Jeżeli coś wymaga zalegalizowania, z założenia jest nielegalne

Przypominam, Tomaszu, iż czuwać nad zgodnością prawa z konstytucją miała rzeczona Rada Państwa, a Sejm akurat musiał - zgodnie z konstytucją - wypowiedzieć się o dekretach Rady Państwa. I zrobił to. Mało tego - ustawą, a nie uchwałą. Jeszcze raz się powtórzę: problem - z punktu widzenia ówczesnego ustroju - przestał definitywnie istnieć 25 stycznia 1982 r., gdy nasza emanacja ludu pracującego uznała, że wszystko jest OK. I to ex tunc

To samo co ja tylko żargonem prawniczym. Znaczit' po 25 stycznia 1982 r. było legalne, a przez poprzednie 44 dni nielegalne.

Bruno Wątpliwy wcześniej napisał:

Oczywiście sytuacja byłaby optymalna, gdyby dwa tygodnie przed wprowadzeniem stanu wojennego rozpisano konsultacje społeczne w sprawie jego zarządzenia (oczywiście - z udziałem "Solidarności") i wprowadzono go dopiero po takowych. Ale coś mi się zdaje, że skutki takowego postępowania byłyby interesujące, lecz lekko dramatyczne.

Sprawa organizacji i przeprowadzenia stanu wojennego była w sumie banalna. (.) W zaskakująco sprawny i perfekcyjny, jak na Naszą Ojczyznę, sposób (i dzięki Bogu, że tak perfekcyjnie).

Jak widać Ty Bruno chciałbyś mieć, jak to się mówi, i przyjemność i cnotę.

Jeżeli „dzięki Bogu perfekcyjne” wprowadzenie wymagało złamania art. 31, to nie możesz twierdzić, że było legalne.

Więc albo zachwalaj legalność, albo perfekcyjność.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
A wtedy trwała sesja Sejmu.

A teraz zagadka - ile razy już o tym pisałem?

wprowadzenie wymagało złamania art. 31, to nie możesz twierdzić, że było legalne.

Samo wprowadzenie nie wymagało złamania niczego, albowiem była to dyskrecjonalna kompetencja Rady Państwa. To, o czym piszesz, a ja po raz setny muszę komentować, dotyczy dekretów regulujących szczegóły stanu wojennego.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Bruno Wątpliwy napisał:

Samo wprowadzenie nie wymagało złamania niczego, albowiem była to dyskrecjonalna kompetencja Rady Państwa. To, o czym piszesz, a ja po raz setny muszę komentować, dotyczy dekretów regulujących szczegóły stanu wojennego.

Wybacz Bruno, ale polemizujesz sam ze sobą, bo to co napisałem, to to co Ty wcześniej napisałeś, wyrażone tylko innymi słowami.

A napisałeś to:

4. Zatwierdzenie (tak to nazwijmy) przez Sejm, świadczy bezpośrednio o tym, że Sejm z decyzją się zgodził. Pośrednio o tym, że regulacje prawne, dotyczące wprowadzenia stanu wojennego, nie były odpowiednio przygotowane, mimo istnienia takowego w konstytucji. Co stworzyło określony problem w sytuacji desuetudo ustawy z czerwca 1939 o stanie wojennym. Pytanie, czy stałoby się, gdyby próbowano tą sytuację unormować ustawą przed wprowadzeniem stanu wojennego, pozostaje otwarte (aczkolwiek dla mnie sprawa jest jasna - strajk generalny).

Sejm walidował przy tym ewentualne nieprawidłowości działań Rady Państwa ustawą z 25 stycznia 1982 r., uznając przepisy dekretów stanu wojennego za swoje, już począwszy od 12 grudnia 1981 r.

5. Z perspektywy ówczesnego ustroju konstytucyjnego, sprawę definitywnie "załatwił" fakt, że Rada Państwa - organ powołany zgodnie z konstytucją PRL do czuwania nad zgodności prawa z nią - nie dopatrzył się jej naruszenia, a tym bardziej to, że najwyższy organ władzy państwowej - Sejm rzecz zatwierdził. Od 25 stycznia 1982 r. w kontekście ówczesnego ustroju problem nie istnieje.

Badanie sprawy po latach ma wymiar z gruntu skazany na polityczność decyzji. W wielkim uproszczeniu, a zależności od tego, czy sięgniemy po obecne w doktrynie prawa koncepcje ratowania dobra szczególnego - państwa, i zasadę wyższej konieczności państwowej, czy ideę państwa prawa (i pochodne, czy z nią związane) - dojdziemy do z gruntu odmiennych rezultatów. Co zresztą już się de facto stało, już w historii III RP.

Edytowane przez Tomasz N

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

No to po raz dwusetny: jedną kwestią jest wprowadzenie stanu wojennego - akt dyskrecjonalny Rady Państwa, drugą - przyjęcie dekretów ten stan regulujących. Rozdzielił to nawet współczesny nam TK. Ileż można o tym samym.

13.12 była przerwa w sesji.

Widłobrody, sesja wówczas trwała. Termin sesja nie jest równoznaczny z posiedzeniem, a obejmuje okres czasu w ramach kadencji (mogący trwać nawet miesiące, w Polsce tradycyjnie była sesja wiosenna i jesienna), w czasie którego można zwoływać posiedzenia. Pojęcie sesji dziś nie występuje, nasz parlament od 1989 r. działa w tzw. trybie permanencji (inaczej niż większość parlamentów na świecie). Czyli współcześnie mamy kadencję, a w jej ramach "od razu" posiedzenia.

W kwestii dopuszczalności wydania dekretów w czasie sesji (bo nie samego wprowadzenia stanu wojennego, to jak najbardziej mogło nastąpić w czasie sesji) mamy z grubsza trzy poglądy w nauce, od całkowicie afirmującego działania Rady Państwa (koncepcja, że pozwalała na to konstytucja, albowiem dekrety te były efektem lex specialis w stosunku do normalnego sposobu wydawania dekretów, czy koncepcja - znana jak najbardziej i na zachodzie - szczególnej konieczności państwowej), pośredniego (które mnie najbardziej przekonuje), że o ile nawet konstytucja zastrzegała, że regulacja dekretem ma nastąpić w czasie sesji, to rzecz definitywnie rozstrzygnęła walidacyjno-ratyfikacyjna ustawa sejmu ze stycznia 1982 r. i trzecia, krytyczna, do której przychylił się TK. Przypominam - kwestionujący dekrety, a nie decyzję o wprowadzeniu stanu wojennego.

A i tak: "Badanie sprawy po latach ma wymiar z gruntu skazany na polityczność decyzji. W wielkim uproszczeniu, a zależności od tego, czy sięgniemy po obecne w doktrynie prawa koncepcje ratowania dobra szczególnego - państwa, i zasadę wyższej konieczności państwowej, czy ideę państwa prawa (i pochodne, czy z nią związane) - dojdziemy do z gruntu odmiennych rezultatów. Co zresztą już się de facto stało, już w historii III RP". I to podtrzymuję (pozdrawiam Tomaszu i dziękuję za przytoczenie cytatu ze mnie). :)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Po raz dwóchsetny próbujesz i nic nie daje ? To może ja spróbuję raz a dobrze ?

Bo ja to akurat widzę inaczej. Jak też Twoje (przytoczone przeze mnie) objaśnienia. W dyskusji nad legalnością skupiasz się na artykułach z początku konstytucji, omijając te z końca

Bo faktycznie art. 33 ust. 2 daje wyłączną kompetencję Radzie Państwa do dekretowania stanu wojennego. Stąd nie ogranicza jej również czasowo, może dekretować podczas sesji Sejmu jak i poza sesją. Ale pojawia się jedna kwestia: JAKI JEST TEN STAN !!! Bo konstytucyjnie ten dekretowany podczas sesji różni się od tego poza sesją, jest jakby to powiedzieć "niepełnowartościowy".

Powodem jest koniec konstytucji, gdzie schował się art. 87. Artykuł ten, (Twoim językiem) był typowym strzałem w stopę władz PRL, bo niczego nie gwarantował, a powodował sprzeczności. ( A tak nawiązując do wcześniejszej dyskusji, jak można mirażem postrzelić się w stopę, (pomijam przypadek Sarkozy’ego))

Cóż on mówił:

Art. 87

1. Polska Rzeczpospolita Ludowa zapewnia obywatelom nietykalność osobistą. Pozbawienie obywatela wolności może nastąpić tylko w przypadkach określonych ustawą. Zatrzymany powinien być zwolniony, jeżeli w ciągu 48 godzin od chwili zatrzymania nie doręczono mu postanowienia sądu lub prokuratora o aresztowaniu.

2. Ustawa ochrania nienaruszalność mieszkań i tajemnicę korespondencji. Przeprowadzenie rewizji domowej dopuszczalne jest jedynie w przypadkach określonych ustawą.

3. Przepadek mienia może nastąpić jedynie w przypadkach przewidzianych ustawą, na podstawie prawomocnego orzeczenia.

Jak widać zawieszenie praw obywatelskich gwarantowanych art. 87 może nastąpić wyłącznie w drodze ustawy, nie dekretu.

Między sesjami ratuje nas art. 31 pkt 1 dający dekretom RP moc ustawy:

Art. 31

1. W okresach między sesjami Sejmu Rada Państwa wydaje dekrety z mocą ustawy. Rada Państwa przedstawia dekrety Sejmowi na najbliższej sesji do zatwierdzenia.

Ale podczas sesji Sejmu mamy bryndzę, gdyż taki dekret nie ma mocy ustawy i nie zawiesza praw obywatelskich z art. 87.

Zatem Rada Państwa mogła sobie ogłosić stan wojenny kiedy chce, ale tylko ten między sesjami był „pełnowartościowy” i pozwalał na stosowanie internowania, pałowania, strzelania, rewizji itd. Ogłoszony podczas sesji był cokolwiek „niepełnowartościowy”, bez strzelanek, pałeczek, internowań itd., bo na to nie pozwalał ciągle obowiązujący art. 87.

Oczywiście zaraz podniesie się głos, że nie może być dwóch rodzajów stanów wojennych, bo to w końcu sytuacja nadzwyczajna i trzeba się spieszyć itd. I słusznie, bo to oznacza jedynie, że przewidziane konstytucją procedury wprowadzania stanu wojennego między i podczas sesji są różne. Twórca konstytucji bowiem przyjął, że podczas sesji Sejmu Rada Państwa powinna uszanować wyższość Sejmu (art. 20 się kłania) i nie wchodzić w jego kompetencje.

Zatem między sesjami Rada Państwa miała prawo wprowadzać go sama dekretem, bo art. 31 ust. 1 dawał jej prawo zawieszania praw z art. 87.

Podczas sesji mogła to zrobić legalnie jedynie we współpracy z Sejmem, bo trwająca sesja na to pozwalała.

Zatem jak powinno wyglądać zgodne z konstytucją wprowadzenie stanu wojennego podczas sesji Sejmu?

Rada Państwa zgłasza zamiar ogłoszenia tego stanu marszałkowi i prosi o nadzwyczajne posiedzenie. Na tym posiedzeniu Sejm zawiesza na czas trwania SW prawa obywatelskie z art. 87, a Rada Państwa równolegle wydaje dekret o stanie wojennym.

Jak wiemy tak to się to nie odbyło, zatem prawnie stan wojenny w takim kształcie jak go wprowadzono był nielegalny, do czasu zawieszenia art. 87 przez Sejm. Przewodniczący WRON-y towarzysz WJ mógł kazać ZOMO co najwyżej przeprowadzać staruszki na pasach (jeżeli się zgodzą).

Edytowane przez Tomasz N

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Bo ja to akurat widzę inaczej.

I ja to widzę, że widzisz inaczej.

Bo konstytucyjnie ten dekretowany podczas sesji różni się od tego poza sesją

Interesujące.

nie może być dwóch rodzajów stanów wojennych

Fakt.

dekret nie ma mocy ustawy

Ówczesne prawo nie znało dekretów bez mocy ustawy.

gdzie schował się art. 87.

Nawet Rzecznik Kochanowski, czy TK Anno Domini 2011 nie zwrócił na ten artykuł uwagę. Pozostaję z wielkim szacunkiem.

wyłącznie w drodze ustawy, nie dekretu.

I popatrz, nie zorientowali się o tym w III RP, aż do października 2002 roku (uchylenia dekretu Rady Państwa).

Jak widać zawieszenie praw obywatelskich gwarantowanych art. 87 może nastąpić wyłącznie w drodze ustawy, nie dekretu.

"Tam, gdzie Konstytucja mówi (względnie gdzie to z przyjętej przez nią zasady wynika), że daną sprawę winna uregulować ustawa, dopuszcza się także dekret z mocą ustawy, z wyjątkiem zmiany Konstytucji, budżetu państwa i wieloletniego narodowego planu gospodarczego". A. Burda, Polskie prawa państwowe, Warszawa 1969, s. 245.

Ale szukaj dalej, jestem pod wrażeniem Twojej wykładni konstytucji PRL, no i wreszcie zrobiło się ciekawiej. :)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Bruno Wątpliwy napisał:

Ówczesne prawo nie znało dekretów bez mocy ustawy.

No i cały pogrzeb na nic. Pozostaję z szacunkiem.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Bruno roześmiał się i pocałował Tomasza N. w rękaw habita.

— Ojcze kochany, wielkie w was serce, bohaterskie, antykomunistyczne i święte...

— At, daj pokój! — przerwał Tomasz.

— I święte — powtórzył Bruno — ale się na relacji dekretów Rady Państwa do materii ustawowej w PRL nie znacie.

I pozostał z szacunkiem. Dwóchsetnym i dwusetnym.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Ależ biję się w piersi i przyuważywszy po Twej uwadze, że dekret z mocą ustawy aż w dwóch artykułach w konstytucji się pojawia, muszę stwierdzić, że Bruno ma rację i ZOMO-wcy od pierwszej chwili wprowadzenia stanu wojennego mogli gonić staruszki pałeczkami po pasach, a do mniej żwawo poruszających nawet urządzać strzelanki.

W ten sposób niestety przyłączam się do Bruna i niech ktoś inny wytłumaczy dlaczego on był nielegalny.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
ciekawy   

A może na sprawę trzeba spojrzeć w inny sposób: prawo w PRL-u było ustanowione w ten sposób i po to, by obywateli trzymać krótko, w ryzach, nie popuszczać ani na milimetr. Jednak owe prawo było stosowane tylko li i wyłącznie w stosunku do obywateli. Władzy jakby dotyczyło mniej - w państwie totalitarnym to władza ustala reguły gry (czyt: tworzy prawo), i władza może modelować (zmieniać) je dowolnie, wedle własnego uznania i potrzeb, nie oglądając się na prawną drogę legislacyjną (no bo kto ją z czegokolwiek rozliczy?), a tym bardziej na kontrolowanych obywateli. Dlatego dekrety i rozporządzenia tworzono ad hoc, wedle potrzeby chwili. I sądzę, iż o to chodziło Tomaszowi N.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.