Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
marcnow92

Ręczna Rusznica Przeciwpancerna - Polska Wunderwaffe?

Rekomendowane odpowiedzi

ciekawy   
Witam;

zastanawia mnie co autor miał na myśli pisząc "czołgi".

Czołg to czołg - wiadomo :)

Guderian mówiąc i pisząc czołgi miewał na myśli coś co ma jakąkolwiek armatkę [nawet 200 mm] - czyli zwykle Pz II.

??? Czy istniały w IIWŚ jakieś PzKpfw.II (lub podobne) zbrojne w 200mm "armatki" ? :)

O ile pamiętam o "jedynkach" wyrażał się w guście szkolne wozy którymi musieliśmy walczyć. W swych pamiętnikach nie wliczał ich nawet do kategorii "czołgi"....

Niemniej jednak czołgami były (w przeciwieństwie do naszych tankietek, zwanych też ...czołgami (sic!), i spełniały powierzone im zadania.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Smardz   
Niemniej jednak czołgami były (w przeciwieństwie do naszych tankietek, zwanych też ...czołgami (sic!), i spełniały powierzone im zadania.

A tak. Na forum historycy.org był nawet jeden zawzięty mówca głoszący, że tankietka i czołg to wsio ryba

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
GP_mars   

Po wyjściu z szoku uznaję, że najlepszy jest moment, w którym autor twierdzi, że kbppanc wz.35 nie był rusznicą przeciwpancerną tylko nowoczesnym systemem broni poprzedzającym takie konstrukcje jak PIAT czy Panzerfaust (!!!).

Autor rozwodzi się nad lekkością tej broni mającą rzekomo umożliwiać operowanie nią przez indywidualnego piechura - faktycznie zaś, coś chyba komuś umknęło - do obsługi URa przeznaczona była 2 osobowa sekcja - tak samo jak w przypadku najbliższej chyba czasowo brytyjskiej rusznicy Boys. Boys faktycznie był znacznie cięższy (o ile pamiętam jakieś 50%) - jednak Ur miał dłuższą lufę o 20 cm, trudno go zatem uznać za wyjątkowo bardziej poręczny od Boysa.

Dalej - cała zaleta kbppanc wz.35 to wywalenie w kosmos prędkości wylotowej poprzez wydłużenie lufy i zwiększenie ładunku miotającego. Zamiast zwiększać kaliber wydłużono też pocisk. Cudów nie ma ("praw fizyki pan nie zmienisz i nie bądź pan głąb", jak to szło w słynnym skeczu) - nawet przy mniejszym kalibrze - musiał dawać takiego samego kopa jak ten z Boysa i zapewniać podobną szybkostrzelność. I faktycznie pociski miały podobną masę i strzelało się ze zbliżoną szybkostrzelnością - tylko, że Boys był bronią o stosunkowo niskiej prędkości wylotowej pocisku ale i normalnym zużyciu lufy przy strzelaniu - Ur zaś miał z tą ostatnią cechą kłopot. Gdzieś ta bezkompromisowość musiała wyjść - duży ładunek, ciężki pocisk, wąska lufa daje szybkie zużycie przewodu lufy. Ur nie jest tu wyjątkiem - daleka analogia to podobne założenia konstrukcyjne włoskich ciężkich dział okrętowych z czasów II WŚ - skutek ten sam.

Nie widzę zatem w jaki sposób kbppanc wz.35 miałby być bronią rewelacyjną i przewyższającą projektem i koncepcją inne lekkie bronie p-panc tego okresu. Miał zalety - ale wcale nie mniej wad, nieco innaczej po prostu rozłożono akcenty.

Zwracam także uwagę, że unikalna i podobno rewelacyjna amunicja do Ura - powinna dzięki swojej, jak to się twierdzi niebywałej skuteczności - wzbudzić zainteresowanie ostrzeliwanych przez te pociski Niemców.

I tu - figa, nie widać by pociski Ura wpłynęły w jakimkolwiek stopniu na rozwój niemieckiej amunicji przeciwpancernej. Niemcy gotowi kopiować wiele interesujących ich rozwiązań - nie byli po prostu tym patentem zainteresowani. Dlaczego? Ktoś się zastanawiał i próbował rozwikłać tą niebywałą zagadkę?

Ponadto jakoś brak w polskich opracowaniach poświęconych Urowi danych o wykorzystaniu, testach i opiniach kolejnych użytkowników tej broni, szczególnie w latach 41-42.

Łatwo w ten sposób można by ocenić jaką rolę mógł odegrać Ur po 4-5 latach od wprowadzenia do produkcji. To, że Finowie nie byli zainteresowani tą bronią wynikało głównie z tego, że dostali jej bardzo niewiele. Ciekaw jestem natomiast opinii Włochów.

IMHO - myślę jednak, że Ur spokojnie od 1941 r. mógł mieć znaczenie na polu bitwy tylko w przypadku ostrzeliwania przestarzałych pojazdów pancernych jak T-26, BT-5 i 7 czy PzKpfw II czy III pierwszych serii.

Żadną rewelacją, ponad pozostałe rusznice p-panc nie był i nie mógł być.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Smardz   

Znane są jakieś relacje użytkowników Ur z 1939r.? Lub jakiś oficerów związanych z tą materią?

Interesuje mnie, jak sprawdzała się ta rura na polu bitwy.

Bo z tego z czym ja się zetknąłem, wiem tylko, że mój "tubylczy" gen. Smorawiński (zamordowany później przez NKWD), po odwołaniu mobilizacji powszechnej 29 sierpnia, nakazał sprawdzić czy aby skrzynie z Ur-em nie zostały pośpiesznie rozpieczętowane. W sensie - tajemnica taka, że tylko po ogłoszeniu mobilizacji powszechnej, po spełnieniu procedur, karabiny należało rozdysponować plutonom.

Edytowane przez Smardz

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Są opisy polskie i niemieckie. Zasadniczo kończyło się zranieniem członka załogi, po jego zmianie na rezerwowego, czołg walczył dalej.

Co do wdrażania mamy kompletny opis źródłowy od armii po pułk w przypadku A. "Kraków" i 12 pp.

Edytowane przez Tomasz N

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Speedy   

Hej

Po wyjściu z szoku uznaję, że najlepszy jest moment, w którym autor twierdzi, że kbppanc wz.35 nie był rusznicą przeciwpancerną tylko nowoczesnym systemem broni poprzedzającym takie konstrukcje jak PIAT czy Panzerfaust (!!!).

Tutaj faktycznie optymizm zanadto poniósł autora. Pamiętajmy, że podstawowym problemem małokalibrowej broni ppanc. było słabe oddziaływanie na cel, tzn. słaby efekt po przebiciu pancerza. Pocisk kumulacyjny z PIATA (a co dopiero z PzF!) zawierał potężny ładunek silnego m.w. i w przypadku większości czołgów z tamtego okresu nawet jeśli nie doszło do przebicia pancerza, taka eksplozja mogła spowodować pewne uszkodzenia.

Autor rozwodzi się nad lekkością tej broni mającą rzekomo umożliwiać operowanie nią przez indywidualnego piechura - faktycznie zaś, coś chyba komuś umknęło - do obsługi URa przeznaczona była 2 osobowa sekcja - tak samo jak w przypadku najbliższej chyba czasowo brytyjskiej rusznicy Boys. Boys faktycznie był znacznie cięższy (o ile pamiętam jakieś 50%) - jednak Ur miał dłuższą lufę o 20 cm, trudno go zatem uznać za wyjątkowo bardziej poręczny od Boysa.

Dochodzi tu jeszcze inny czynnik, że tak powiem, "pozabalistyczny". Armia brytyjska była w ogromnym stopniu zmotoryzowana, zaś polska piechota generalnie poruszała się, zgodnie z nazwą, na piechotę. Całkiem więc możliwe, że 9 kg kb. wz.35 był bardziej uciążliwy dla użytkownika, który musiał go nieść, czy jechać z nim konno, niż 16 kg Boys, który wraz z użytkownikiem podróżował sobie samochodem czy transporterem opanc.

Dalej - cała zaleta kbppanc wz.35 to wywalenie w kosmos prędkości wylotowej poprzez wydłużenie lufy i zwiększenie ładunku miotającego. Zamiast zwiększać kaliber wydłużono też pocisk. Cudów nie ma ("praw fizyki pan nie zmienisz i nie bądź pan głąb", jak to szło w słynnym skeczu) - nawet przy mniejszym kalibrze - musiał dawać takiego samego kopa jak ten z Boysa i zapewniać podobną szybkostrzelność. I faktycznie pociski miały podobną masę i strzelało się ze zbliżoną szybkostrzelnością

No nie, tu się z tobą nie zgodzę. Kb. wz.35 wystrzeliwał pocisk o masie 12,8 g i prędkości pocz. 1260 m/s; dla Boysa (amunicja standardowa, potem powstało kilka innych naboi) odpowiednie wartości to 60 g i 750 m/s. Uproszczony rachunek oparty na wymianie pędów pocisku i broni (bez uwzględnienia masy ładunku miotającego) daje energię odrzutu swobodnego dla ok. 14 J dla kb. Ur. i ok. 60 J dla kb Boys. Nie uwzględniono tu jednak hamulca wylotowego jaki miały oba karabiny; ponadto Boys miał sprężynowy amortyzator odrzutu lufy, która po strzale cofała się o kilka cm, i bardzo grubą filcową poduszkę na kolbie.

Być może faktycznie więc odczuwalny odrzut był podobny. W literaturze częściej spotyka się narzekania na duży odrzut kb Boys; ale też relacji o użyciu kb Ur. w ogóle jest niezwykle mało. I nic dziwnego; rusznic Boysa wyprodukowano ponad 60 tys. szt., używało ich wiele armii krajów wspólnoty brytyjskiej i brały udział w walkach przez kilka lat niemal do końca wojny (na Dalekim Wschodzie); kb wz.35 zaś tylko ok. 3,5 tys. (jak na broń strzelecką to bardzo mało) i na dobrą sprawę użyto w jednej tylko armii i jednej kilkutygodniowej kampanii (potem używali ich jeszcze Niemcy i Włosi ale w całkiem już znikomej liczbie kilkuset szt.). Więc wiele osób miało szanse zapoznać się z kb Boys, a bardzo niewiele z kb wz.35. Trudno więc opierać się bezkrytycznie na relacjach użytkowników.

- tylko, że Boys był bronią o stosunkowo niskiej prędkości wylotowej pocisku ale i normalnym zużyciu lufy przy strzelaniu - Ur zaś miał z tą ostatnią cechą kłopot. Gdzieś ta bezkompromisowość musiała wyjść - duży ładunek, ciężki pocisk, wąska lufa daje szybkie zużycie przewodu lufy.

To prawda, żywotność lufy kb Ur. wynosiła zaledwie 300 strzałów. Ogólnie jak na broń strzelecką to jest bardzo mało. Ale jednak miała to być rusznica przeciwpancerna, a nie karabin wyborowy. Nawet jeśli w miarę zużywania się przewodu lufy celność wyraźnie się pogarszała, to i tak z pewnością była wystarczająca, by trafić ze <100 m w czołg czy samochód pancerny.

Nie widzę zatem w jaki sposób kbppanc wz.35 miałby być bronią rewelacyjną i przewyższającą projektem i koncepcją inne lekkie bronie p-panc tego okresu. Miał zalety - ale wcale nie mniej wad, nieco innaczej po prostu rozłożono akcenty.

Z tym się zgodzę, zalety - lekkość i wysoka zdolność przebijania, równoważyły wady: długość utrudniająca przenoszenia, jak i szybkie zużywanie się lufy, a przede wszystkim słaby efekt po przebiciu pancerza. Przypomnę, że opierał się on na tzw. efekcie Gerlicha: superszybki ołowiany pocisk, roztrzaskując się na pancerzu, wybijał zeń cylindryczny "korek" o średnicy 2-3 kal., który wpadał do wnętrza chronionej pancerzem struktury. Jeśli korek rozprysnął się wewnątrz na odłamki, albo w całości uderzył w kogoś z załogi, mógł oczywiście zranić go albo i zabić. A jak nie rozprysnął się i nie uderzył to w zasadzie efekt trafienia był zerowy. Z tych nielicznych relacji o użyciu kb ppanc. wz.35 wynika, że zatrzymanie wozu bojowego zwykle wymagało oddania doń wielu celnych strzałów, jeden z reguły nie wystarczał.

Tutaj pojawia się pewna zaleta kb Boysa. Chociaż ustępował wyraźnie kb Ur. zdolnością przebijania (nadal wystarczała ona jednak przeciw niemieckim czołgom tego okresu) to jeśli już doszło do przebicia, wielkokalibrowy pocisk wpadający do wnętrza wozu bojowego był w stanie narobić więcej szkód. Ponadto duży pocisk stwarzał potencjalną możliwość (z której jednak Brytyjczycy nie skorzystali o ile wiem) stworzenia sensownej amunicji zapalającej, co dodatkowo zwiększyłoby skuteczność.

Zwracam także uwagę, że unikalna i podobno rewelacyjna amunicja do Ura - powinna dzięki swojej, jak to się twierdzi niebywałej skuteczności - wzbudzić zainteresowanie ostrzeliwanych przez te pociski Niemców.

I tu - figa, nie widać by pociski Ura wpłynęły w jakimkolwiek stopniu na rozwój niemieckiej amunicji przeciwpancernej. Niemcy gotowi kopiować wiele interesujących ich rozwiązań - nie byli po prostu tym patentem zainteresowani. Dlaczego? Ktoś się zastanawiał i próbował rozwikłać tą niebywałą zagadkę?

Niemcy niejako przerobili ten etap już wcześniej. Wspomniany efekt Gerlicha był wszak odkryciem niemieckiego inżyniera Hermanna Gerlicha, który pod koniec lat 20. pracował nad bronią i amunicją o wielkiej prędkości początkowej pocisku. Zajmował się co prawda głównie bronią myśliwską i prowadził wraz z Johannem Halbe formę Halger produkującą i handlującą takimi rzeczami, ale stwierdził też, że efekt przebijania pancerza przez taki superszybki ołowiany pocisk może być wykorzystany do skonstruowania karabinu ppanc. Właśnie informacje o tych pracach i dokonaniach firmy Halger były bodźcem dla rozpoczęcia polskiego projektu rusznicy ppanc.

Jak już pisałem tu w którymś wątku, z wielu względów to wcale nie jest taki dobry pomysł, jakby się wydawało. Sam Gerlich też doszedł później do takiego wniosku i w swoich późniejszych badaniach skoncentrował się na amunicji z twardym rdzeniem z wolframu. Taką właśnie amunicją strzelały niemieckie rusznice ppanc. PzB 38 i 39 (7,92x94).

Jest taka wersja, nie jestem na 100% pewien czy prawdziwa, że Niemcy wyprodukowali dla siebie i Włochów niewielkie partie amunicji do kb.Ur. (7,92x107) z 14,9 g pociskiem z wolframowym rdzeniem, pochodzącym właśnie z wspomnianego wyżej naboju rusznicy niemieckiej.

IMHO - myślę jednak, że Ur spokojnie od 1941 r. mógł mieć znaczenie na polu bitwy tylko w przypadku ostrzeliwania przestarzałych pojazdów pancernych jak T-26, BT-5 i 7 czy PzKpfw II czy III pierwszych serii.

Żadną rewelacją, ponad pozostałe rusznice p-panc nie był i nie mógł być.

O ile wiem, niemieckie czołgi Pz. II i III wczesnych serii (z 15 mm pancerzem) otrzymywały od 1940 wzmocnienia w postaci dodatkowych pancernych ekranów o grubości 15-20 mm. Coś takiego uodporniłoby je całkowicie na pociski z broni korzystającej z efektu Gerlicha.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Mnie najbardziej szokuje, że autor w ogóle nie odnosi się do wadliwej taktyki jej użycia, czyli rozproszenia. Przecież gdyby nawet przebijała Tygrysa na wylot, i tak nie miałaby żadnego wpływu na przebieg wrześniowych działań.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
GP_mars   
Dochodzi tu jeszcze inny czynnik, że tak powiem, "pozabalistyczny". Armia brytyjska była w ogromnym stopniu zmotoryzowana, zaś polska piechota generalnie poruszała się, zgodnie z nazwą, na piechotę. Całkiem więc możliwe, że 9 kg kb. wz.35 był bardziej uciążliwy dla użytkownika, który musiał go nieść, czy jechać z nim konno, niż 16 kg Boys, który wraz z użytkownikiem podróżował sobie samochodem czy transporterem opanc.

Nie mówiąc już o tym, że Boys ma wygodny uchwyt pistoletowy i dodatkowy uchwyt na kolbie. Widziałem zdjęcia Brytoli niosących rusznicę na barku (bark między trójnogiem, a uchwytem pistoletowym) - lufa do tyłu, kolba do przodu - trzymany ręką za uchwyt przy kolbie. Wyglądało to w miarę wygodnie (co nie oznacza, że musiało takie być). Natomiast kbppanc wz.35 - wyglądający po prostu jak powiększony karabin powtarzalny, noszony jak zwykła broń na ramieniu, na pasku - nie wygląda toto wygodnie (choć znów może się mylę).

No nie, tu się z tobą nie zgodzę. Kb. wz.35 wystrzeliwał pocisk o masie 12,8 g i prędkości pocz. 1260 m/s; dla Boysa (amunicja standardowa, potem powstało kilka innych naboi) odpowiednie wartości to 60 g i 750 m/s. Uproszczony rachunek oparty na wymianie pędów pocisku i broni (bez uwzględnienia masy ładunku miotającego) daje energię odrzutu swobodnego dla ok. 14 J dla kb. Ur. i ok. 60 J dla kb Boys. Nie uwzględniono tu jednak hamulca wylotowego jaki miały oba karabiny; ponadto Boys miał sprężynowy amortyzator odrzutu lufy, która po strzale cofała się o kilka cm, i bardzo grubą filcową poduszkę na kolbie.

Schrzaniłem. Nie jestem ekspertem od broni strzeleckiej. Dane sprawdzałem na szybko w necie porównując dane polskojęzyczne i angielskojęzyczne - myląc terminy nabój i pocisk w obu językach :)

Skoro już znalazłem błąd - nabój do Ura - ok. 64,3 gram nabój do Boys - ok. 150 gram.

Niemcy niejako przerobili ten etap już wcześniej. Wspomniany efekt Gerlicha był wszak odkryciem niemieckiego inżyniera Hermanna Gerlicha, który pod koniec lat 20. pracował nad bronią i amunicją o wielkiej prędkości początkowej pocisku. Zajmował się co prawda głównie bronią myśliwską i prowadził wraz z Johannem Halbe formę Halger produkującą i handlującą takimi rzeczami, ale stwierdził też, że efekt przebijania pancerza przez taki superszybki ołowiany pocisk może być wykorzystany do skonstruowania karabinu ppanc. Właśnie informacje o tych pracach i dokonaniach firmy Halger były bodźcem dla rozpoczęcia polskiego projektu rusznicy ppanc.

Jak już pisałem tu w którymś wątku, z wielu względów to wcale nie jest taki dobry pomysł, jakby się wydawało. Sam Gerlich też doszedł później do takiego wniosku i w swoich późniejszych badaniach skoncentrował się na amunicji z twardym rdzeniem z wolframu. Taką właśnie amunicją strzelały niemieckie rusznice ppanc. PzB 38 i 39 (7,92x94).

Jest taka wersja, nie jestem na 100% pewien czy prawdziwa, że Niemcy wyprodukowali dla siebie i Włochów niewielkie partie amunicji do kb.Ur. (7,92x107) z 14,9 g pociskiem z wolframowym rdzeniem, pochodzącym właśnie z wspomnianego wyżej naboju rusznicy niemieckiej.

Tak też myślałem. Specjalistą od broni strzeleckiej nie jestem - ale logika wskazuje, że ewidentnie dobre pomysły są przez wszystkich kopiowane. Ten system najwyraźniej miał istotne wady, skoro się nie rozpowszechnił. Warto by było jakby jakiś rzetelny badacz zaczął szukać potwierdzenia - bo ciągła mantra w książkach, TV i artykułach o rewolucyjności Ura, jakoś w świetle powyższego - nie znajduje uzasadnienia. O Niemieckiej wymianie amunicji słyszałem - nie jestem jednak tego pewny - nawet zmodyfikowanej amunicji nigdy na zdjęciach nie widziałem. Jestem sceptyczny - bo przy znikomym użytkowaniu przez Niemców - czy im się produkcja nowej amunicji opłacała? Nie wiem.

O ile wiem, niemieckie czołgi Pz. II i III wczesnych serii (z 15 mm pancerzem) otrzymywały od 1940 wzmocnienia w postaci dodatkowych pancernych ekranów o grubości 15-20 mm. Coś takiego uodporniłoby je całkowicie na pociski z broni korzystającej z efektu Gerlicha.

Nawet o tym nie pomyślałem. Faktycznie pancerz z dwóch warstw byłby odporny na efekt wywoływany z pocisków Ura. Więc 30 mm pancerza 30mm nierówne. Swoją drogą ciekawe co jeszcze było w stanie zapobiec skutecznemu działaniu tych pocisków - pochyłe płyty pancerza? Z całą pewnością odpowiednio gruby, nawet jednolity, pancerz mógł spokojnie przejąć całość energii nie ulegając fragmentacji. Wobec grubszych pancerzy Ur był tak samo bezradny jak większość rusznic. Ciekawe jaka byłaby skuteczność Ura w strzelaniu w stylu sowiecko-rozpaczliwym - w układ jezdny.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

dokładnie taka sama jak w pancerz. Niewielka albo żadna [chyba że mówimy o Pz I i II]. Przecież takie ustrojstwo jest mniejszym celem niż cały czołg / wóz opancerzony. Poza tym jedynym wyjściem byłyby strzały w stronę zbiorników paliwa, co dawało szansę na dość efektowny fajerwerk. Zwłaszcza w pierwszych modelach PzKpfw. Później już byłoby trudniej.

Szybkie zużywanie się luf, nawet przy masowym użyciu i tak nie dałoby większych szans - bo przecież w czasie walki strzelec nie liczy że jeszcze dwa strzały i wycofuje swoje cudo techniki na drugą linię okopów zmienia lufę po czym wraca i dalej strzela...

pozdr

PS. W kwestii działa 200 mm... Machnąłem się o jedno "0"... Zaś w kwestii, że czołgi i tankietki to jedno, chyba dokładnie tak samo myślał autor artykułu...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Smardz   
Mnie najbardziej szokuje, że autor w ogóle nie odnosi się do wadliwej taktyki jej użycia, czyli rozproszenia. Przecież gdyby nawet przebijała Tygrysa na wylot, i tak nie miałaby żadnego wpływu na przebieg wrześniowych działań.

Pewnie prawda. Czym jest jeden, jednostrzałowy Ur, na cały 63 osobowy pluton.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   
Tak też myślałem. Specjalistą od broni strzeleckiej nie jestem - ale logika wskazuje, że ewidentnie dobre pomysły są przez wszystkich kopiowane. Ten system najwyraźniej miał istotne wady, skoro się nie rozpowszechnił.

Bo czołgi szybko "uciekły" z zasięgu możliwości takiej broni.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Smardz napisał:

Pewnie prawda. Czym jest jeden, jednostrzałowy Ur, na cały 63 osobowy pluton.

Akurat we wrześniu one jeszcze miały możliwości. I wcale nie było ich mało. 92 na dywizję. Jakby je zebrać w kupie?!

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
ciekawy   

Warto napomknąć, iż kb. ppanc. "Ur" był bronią "drugiej (ostatniej?) linii" obrony ppanc. Pierwszą stanowił Bofors 37mm. Dodatkowo do obrony mógł być wykorzystany ckm Browninig wz. 30 7,9 mm, wyposażony w taśmy amunicyjne z amunicją ppanc. (cechowała ją mała przebijalność). Jednak rozstawiona z głową obrona ppanc. (umiejętnie rozmieszone i zamaskowane stanowiska) stanowiła twardy orzech do zgryzienia dla panzeregimentów (Mokra). Piodkreślam: to jednak nie kb. ppanc. ale Bofors 37mm był podstawową bronią do walki z wrażymi pojazdami pancernymi, zdolną skutecznie niszczyć cele z odległości 800 - 1000m.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Speedy   

Hej

W kwestii mechanizmów:

Pewnie prawda. Czym jest jeden, jednostrzałowy Ur, na cały 63 osobowy pluton.

Gwoli scisłości kb Ur. nie był bronią jednostrzałową, lecz powtarzalną, z klasycznym zamkiem 4-taktowym typu Mauser i magazynkiem na 4 naboje zakładanym od dołu. Również wspomniana rusznica Boys była powtarzalna z zamkiem 4-takt., tym razem 5-nabojowy magazynek zakładany był z góry (w broni, z której strzela się przede wszystkiem z postawy leżącej to chyba wygodniejsze rozwiązanie, choć z kolei komplikuje konstrukcję przyrządów celowniczych).

Niemiecka rusznica PzB 38 miała nieco bardziej oryginalny mechanizm: była jednostrzałowym półautomatem, w którym energia odrzutu lufy po wystrzale wykorzystywana była do otwarcia zamka i wyrzucenia łuski; strzelec musiąl następnie ręcznie załadować kolejny nabój i zamknąć zamek. W praktyce nie udało się osiągnąć w pełni niezawodnego działania mechanizmu i w kolejnej wersji PzB 39 wywalono go - rusznica, nadal 1-strzałowa, przeładowywana była już ręcznie. Otwarcie zamka następowało przez zwolnienie kciukiem zatrzasku i przesunięcie (przekręcenie) całego chwytu pistoletowego wraz z kabłąkiem spustowym w dół do przodu. Zarazem następowało wyrzucenie łuski. Strzelec musiał następnie załadować nowy nabój i zamknąć zamek, przemieszczając chwyt pistoletowy do normalnej pozycji. Można to było zrobić stosunkowo szybko, nie zdejmując prawej ręki z chwytu pistoletowego i ładując małe w końcu i lekkie naboje lewą. Dodatkowym ułatwieniem były 2 "ładownice" - pudełka mieszczące po 10 naboi, mocowane po bokach łoża rusznicy, tak że naboje były w zasięgu palców strzelca.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Smardz   
Gwoli scisłości kb Ur. nie był bronią jednostrzałową, lecz powtarzalną, z klasycznym zamkiem 4-taktowym typu Mauser i magazynkiem na 4 naboje zakładanym od dołu.

Rzeczywiście nietrafne uproszczenie z mojej strony.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.