Wychowanie seksualne w szkołach

[pan k]

Powinno być oparta o zasady Chrześcijańskie czyli uczyć dzieci sex jest dopiero po ślubie. Jeśli wcześniej to osobą którą się kocha i jest się te go pewny. Najlepiej po ślubie. Na pewno nie powinna być taka jak Zachodniej Europie. Tam polegała na zachęcaniu i rozdawali antykoncepcje. Skutkiem było sporo ciąż wśród nastolatek i rozdawanie tabletek aborcyjnych bez zgody rodziców. Francja tam higienistki mają zestawy do aborcji i nastolatka nie musi mieć zgody rodziców. Sponsoruje to państwo.

Edytowane 11 Luty 2011 przez pan k

[kalki]

Jeśli wcześniej to osobą którą się kocha i jest się te go pewny.

Co w takim razie o tym mówią doktryny Kościoła rzymsko-katolickiego?

Skutkiem było sporo ciąż wśród nastolatek i rozdawanie tabletek aborcyjnych bez zgody rodziców.

Jaki odsetek, i w jakich państwach?

[FSO]

Witam;

pan k: kościół katolicki zachowuje się troszkę jakby miał rozdwojenie jaźni. Z jednej strony nakazuje czystość nie mówiąc nic dlaczego, nie mówiąc nic czemu, nie mówić nic o seksualności. Z drugiej uważa, że jeśli jest się członkiem kościoła [w sensie ksiądz] to jego owe nakazy dla maluczkich nie obowiązują. Zachowuje się kretyńsko dbając nie narodzonych, a narodzonych - Bóg dał, Bóg da...

Troszkę na poważniej: właśnie to że lekcji nie ma, właśnie to, że jest to tabu, właśnie to, że ginekolog to przez gardło nie przejdzie, właśnie to, że sperma, orgazm, penis, łechtaczka i ileś odmian stosunku nie istnieje w edukacji seksualnej, nie daje się odpowiedzi na pytania ludzi, nie prowadzi się regularnych zajęć owocuje tym, że choć ludzie wiedzą "jak" nie wiedzą "do czego" to prowadzi. Bodajże biologicznie 13 letnia dziewczyna jest dojrzała do rodzenia, a o rok starszy chłopak do bycia ojcem... To tylko biologia, tylko i aż.

pozdr

[Samuel Łaszcz]

Powinna być obowiązkowa. Jednak nie w takim kształcie jak dziś. Kiedyś w "Cogito" czytałem, że lekcję taką prowadził... katecheta! Granda jakaś. Ponadto z lekcji tych uczniowie często piszą sobie zwolnienia.

[secesjonista]

kolega FSO napisał:

Troszkę na poważniej: właśnie to że lekcji nie ma, właśnie to, że jest to tabu,

zaś

kolega Łaszcz napisał:

Ponadto z lekcji tych uczniowie często piszą sobie zwolnienia.

To właściwie z jakich lekcji piszą owe zwolnienia?

[Samuel Łaszcz]

kolega FSO napisał:

Troszkę na poważniej: właśnie to że lekcji nie ma, właśnie to, że jest to tabu,

zaś

kolega Łaszcz napisał:

Ponadto z lekcji tych uczniowie często piszą sobie zwolnienia.

To właściwie z jakich lekcji piszą owe zwolnienia?

Lekcje takie są, ale nie wszędzie.

[Smardz]

Powinno być oparta o zasady Chrześcijańskie czyli uczyć dzieci sex jest dopiero po ślubie. Jeśli wcześniej to osobą którą się kocha i jest się te go pewny. Najlepiej po ślubie. Na pewno nie powinna być taka jak Zachodniej Europie. Tam polegała na zachęcaniu i rozdawali antykoncepcje. Skutkiem było sporo ciąż wśród nastolatek i rozdawanie tabletek aborcyjnych bez zgody rodziców. Francja tam higienistki mają zestawy do aborcji i nastolatka nie musi mieć zgody rodziców. Sponsoruje to państwo.

Francja jest najbardziej prorodzinnym państwem w Europie. Regulacje prawne wspomagają to zjawisko.

Nie wystarczy dać "becikowe" by twierdzić, że państwo wspiera politykę prorodzinną. Trzeba o ten proces dbać.

Antykoncepcja nie ma nic do rzeczy.

A nawiasem mówiąc zasady "Chrześcijańskie" sformułował ci jakiś mnich kilkaset lat po śmierci Chrystusa. To tak nawiasem jakbyś nie wiedział.

[gregski]

Tam polegała na zachęcaniu i rozdawali antykoncepcje. Skutkiem było sporo ciąż wśród nastolatek

To znaczy się, że dziurawe te środki rozdawali czy co?

[master86]

To znaczy się, że dziurawe te środki rozdawali czy co?

Właśnie to jest ciekawe... Im więcej się mówi o antykoncepcji i im częściej się np. rozdaje prezerwatywy i tabletki, tym "rzekomo" więcej tych ciąż...

A co samego "przedmiotu"... miałem to w liceum kilka lat temu. Nic konkretnego się z tego nie dowiedziałem. Zajęcia prowadzone przez starą pannę, wszyscy udawali powagę a prawda jest taka, że o tego typu rzeczach ludzie dowiadują się sami: czy to z internetu czy od rówieśników. Oczywiście tego typu "wiedza" może być zniekształcona, ale efekt jest taki, że gdy poznasz swoją drugą połowę sami ocenicie co i jak robić, na co sobie pozwolić a na co nie. Dla mnie ten przedmiot to kolejna próba ingerencji państwa w prywatną sferę człowieka. Kiedyś tego typu przedmiotów nie było i ludzie jakoś normalnie funkcjonowali. Nawet na lekcjach biologii ten temat jest robiony po łebkach. Szczególnie, gdy nauczycielka jest młoda i początkująca

Podsumowując: przedmiot zbędny i niepotrzebny.

[Jarpen Zigrin]

Czy aby na pewno zbędny i nie potrzebny, czy może źle prowadzony? : )

[Tomasz N]

Jak nauczycielka (się) dobrze prowadzi to jak lekcja ma czegoś nauczyć ?

[master86]

Wiecie... ja uważam, że tego typu przedmioty nigdy nie będą poważnie traktowane. I nic tego nie zmieni. Młodzież jest, jaka jest i za X lat inna nie będzie. Patrząc w przyszłość to już sam wolałbym porozmawiać o tym z własnym dzieckiem niż bym miał to powierzyć szkole.

I pozostaje przy tym, co pisałem w poprzednim poście: kiedyś tego typu przedmiotów nie było i wszystko było ok. Ponadto: "gdy poznasz swoją drugą połowę sami ocenicie co i jak robić, na co sobie pozwolić a na co nie".

[Makazis]

U mnie w liceum chcieli nam to wcisnąć. Po pierwszej lekcji (wyglądało to jak nudny wykład z biologii, monolog nauczyciela, zero rozmowy czy debaty) wszyscy przynieśli zwolnienia i dali nam dodatkowy polski ( w ramach tej godziny, Ordnung muß sein ).

W takiej formie, wychowanie do życia w rodzinie nie ma żadnej racji bytu w polskiej szkole. Uważam, że ten przedmiot powinien być potraktowany trochę inaczej niż pozostałe. Wszak ma nas przygotować do ważnych ról społecznych, to już nie tylko teoria lecz praktyka, prawie dla wszystkich.

Edytowane 12 Luty 2011 przez Makazis

[gregski]

A jest jakaś kompetentna kadra aby to rozsądnie prowadzić?

[Makazis]

Na dzień dzisiejszy nie wiem.

Ale jeśli nie ma, to aby nauczać tego przedmiotu trzeba taką kadrę odpowiednio wyszkolić, stworzyć dobry program nauczania, adekwatny do wieku, a nie posyłać zwykłych nauczycieli biologii czy katechetów, bo to nic nie da.

A jak dzieci zaczną się same edukować ( bo rodzice nie zawsze są na tyle odpowiedzialni) to o scenariusz z filmu "Galerianki" nie trudno.

Edytowane 12 Luty 2011 przez Makazis