Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Jarpen Zigrin

Rok 1945 wyzwolenie czy zniewolenie?

Rekomendowane odpowiedzi

Delwin   

Witam;

w kwestii tzw. "ubeckich więzień" mam gdzieś historię zapisaną takich jednych opozycjonistów. Grunt, że ciekawa, a straszna w niej

A to ciekawe - UB zlikwidowano w 1956 (w uproszczeniu): wtedy to raczej nie opozycjonistów się więziło...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

Delwin: dokładnie z tego powodu pisałem nie ubeckie więzienia a "ubeckie więzienia"

secesjonista: przynajmniej, ci co pisali wiedzieli w jakich uwarunkowaniach działają, że mają Wielkiego Brata. Ci obecni nie chcą się do tego przyznać. Jest jednak sprawa o jakiej się nie mówi i nie pisze. Bo po co. Bycie w jakimś układzie, w jakimś sojuszu, w którym istnieje jeden dominujący sojusznik kończy się tak zawsze. Czy to oznacza, że dany kraj jest zniewolony? Nie, raczej tylko to, że te czy inne decyzje są zbieżne z polityką wielkiego brata. Ów pan, poza tym mówi o polityce międzynarodowej, być może w kontekście starań się do innych organizacji. Jak pisałem - cała masa decyzji, nawet strategicznych, była li tylko naszego autorstwa, bodajże łącznie z planem strefy bezatomowej w Europie Środkowo Wschodniej... Kilka lat potem kiedy podejmowano rozmowy o kolejnych ograniczeniach ilości rakiet balistycznych wszyscy się cieszyli... Ale czy ta strefa to ma być dowód na to że my na ruskim pasku?

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

W owej strefie nie było... strefy bezatomowej.

A nasza koncepcja nie spodobała się W. Bratu skoro umieścił to co chciał umieścić w naszym kraju.

Ale czy ta strefa to ma być dowód na to że my na ruskim pasku?

Tak.

Ponieważ nie istniała.

przynajmniej, ci co pisali wiedzieli w jakich uwarunkowaniach działają, że mają Wielkiego Brata

Nie wiem co wiedzieli i jakie mieli uwarunkowania, wiem, że twierdzili iż w Polsce były rządy faszystowskie, zaś opinia jak to wszelkie lewicowe ruchy nie akceptowały wejścia Stalina do Polski - są nieprawdziwe.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Narya   

A to ciekawe - UB zlikwidowano w 1956 (w uproszczeniu): wtedy to raczej nie opozycjonistów się więziło...

Rozumiem, że PSL Mikołajczyka to nie była opozycja?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

A do kiedy działała i na co jej czynniki polityczne PRL pozwalały?

Miał swobodę głoszenia swych tez, czy nie?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Większość starszych ludzi odpowiedziałoby zapewne (trochę nasłuchałem się tego) "wyzwolenie", aniżeli "zniewolenie". Oni cieszyli się, że idą żołnierze radzieccy i polscy, że Niemcy się wycofują, że nie ma łapanek, strzelania do ludzi na ulicach, wywózek.

Radość pewnie była, ale:

"Sowieci nie mieli własnego zaprowiantowania, więc z miejsca uderzyli na wieś, aby spożyć śniadanie. Słychać było gdakanie kur, ryczenie zabijanego bydła kwiczenie świń. Niektórzy chłopi, mając dość "pańskich" czasów, wychodzili nawet na spotkanie żołnierzy z czerwonymi sztandarami, lecz później byli mocno zawiedzeni, gdy ich "sojusznicy" tak ich ze wszystkiego obrabobywali.

Mój folwark w Dylągówce posiadał piękny sad owocowy i pamiętam, jak wojska sowieckie w ciągu jednej godziny oczyściły go z zimowych jabłek, które się dopiero co zawiązały z kwiatów. Dziwiło mnie tylko, że im od tych niedojrzałych jabłek żołądki nie eksplodowały."*

Ponadto babcia mojej mamy mówiła jej zawsze, parafrazując rzecz jasna, że z Niemcami to można było się dogadać, a jak Ruskie przyszły to rozkradły wszystko.

Stefan Dąmbski, Egzekutor, Warszawa 2010, s.46, 47.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
pan k   

Z Szymborską - faktycznie, była to niezrozumiała i pogrążająca ją sprawa. Ale z innymi? Czyżby aż tak masowo i ideowo poparli socjalizm?

To była oficjalna wersja, przeznaczona dla opinii publicznej. A prawda była całkiem inna - "kto nie jest z nami, jest przeciw nam". Za czasów tow. Bieruta szybciutko "zamknięto" gęby pisarzom, ktorzy próbowaliby wyjść przed szereg (stąd tylu "piewców" realnego socjalizmu). Oczywiście, była pewna grupa osób, które się zaprzedały nowemu systemowi (zostali jego ideowymi piewcami), niemniej jednak był to margines - bo czy możemy przyjąć do wiadomości, że ludzie kulturalni, wykształceni w II RP, nie wiedzieli, czym pachnie ustrój sztucznie implantowany ze wschodu? Pamiętajmy, że wolność pisarza była ograniczona, podlegał on ostrej cenzurze, a wystarczył chociaż najmniejszy cień podejrzenia, aby zajęł się nim UBP.

pzdr.

Ona i inni pisarze , naukowcy i artyści poparli Komunistów dlatego że poparcie dawało spore korzyści materialne. Władza była bardzo hojna dla tych ludzi. 1 Mieli większe zarobki. 2 mogli wyjeżdżać na Zachód a zasłużeni do USA. 3 Bez problemu mogli dostać tytuł naukowy i prace na uczelni lub inną opłacalną prace. 4 Dostawali mieszkania. PRL bardzo trudno było dostać mieszkanie i dodatkowo mieszkaniu posiadali telefon. Telefon dla większość Polaków był nie osiągalny. 5 Nagrodę mogli wstąpić do partii lub SD. Wybory były sfałszowane i władze decydowały kto będzie posłem lub radnym. 6 Większość tych ludzi było Socjalistami lub należało do partii lewicowych.Socjaliści i lewicowcy to karierowicze dla pieniędzy zrobią wszystko. Komunistami łączy ich ateizm i socjalizm. Była to okupacja. Sowieci zabrali Kresy i Polsce stworzyli reżim komunistyczny. Oficjalnie Polska była niepodległa. Umowy handlowe były nie korzystne dla Polski. Polska utrzymywała ZSRR. Sowieci kazali każdemu Krajowi rozwijać tylko określoną cześć gospodarki i większość tych surowców wysyłano do ZSRR.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Narya   

A do kiedy działała i na co jej czynniki polityczne PRL pozwalały?

Miał swobodę głoszenia swych tez, czy nie?

Ja się pytałem kogo innego i to pytanie jest wciąż do tej osoby aktualne. Wchodzimy do strefy pojęciowej. Wszystko rozbija się pojęcie "opozycji". Stąd moje pytanie - czy PSL Mikołajczyka było w końcu opozycją, czy nie (przyjmuje się, że tak, ale w jakim rozumieniu opozycją, bo przecież nie byli za komunistami z PPR-u?).

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Delwin   

Ja się pytałem kogo innego i to pytanie jest wciąż do tej osoby aktualne. Wchodzimy do strefy pojęciowej. Wszystko rozbija się pojęcie "opozycji". Stąd moje pytanie - czy PSL Mikołajczyka było w końcu opozycją, czy nie (przyjmuje się, że tak, ale w jakim rozumieniu opozycją, bo przecież nie byli za komunistami z PPR-u?).

Wedle ówczesnej terminologii to nie była opozycja a jedynie "zwolennicy reakcji". Ponadto jakoś nie słyszałem/czytałem (może przygłuchy jestem) o "opozycjonistach z PSL" w kontekście okresu przed 1956...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

Don Pedrosso: każda armia ma swoje minusy, nie każda armia jest zawsze zaprowiantowana tak jak trzeba. Czasem nawet amerykańska nie. Zaś wejście na teren poza swój kraj, wejście tam gdzie wróg jest oznacza, że można korzystać z tego co on ma. Takie uroki wojen. Podobnie jak pobicia, zniszczenia czy gwałty.

pan k: chcąc odpowiedzieć na Twój post musiałbym skopiować jeden z moich poprzednich. Najpierw mam prośbę o sprawdzenie na jakim poziomie byliśmy w '39, potem '45 w końcu w '70. I porównanie tego. Tak po prostu. Potem można poczytać ludzi co pisali, o zmianach jakie zaszły za ich życia i tak dalej. Umów gospodarczych za nas Moskwa nie negocjowała. Głód mieszkaniowy był olbrzymi - mam prośbę o sprawdzenie ile mieszkań zbudowano w okresie '71 - 79 ['80] i dlaczego wówczas jako tako dało się obsłużyć potrzebujących. Tak naprawdę - to dlaczego umowy wyglądały tak a nie inaczej wyglądało, z tego powodu, iż jako kraj byliśmy za biedni aby płacić za wszystko walutą. O wiele bardziej opłacalne z racji przeliczników była wymiana barterowa: spłacamy długi w towarze. To tylko część z nielogiczności. Tych największych. Kresy - taaak zabrali i nie oni, a za zgodą wszystkich. Anglicy po drodze coś tam jeszcze złamali. Sowieci - nie. Poza tym, w zamian za kresy dostaliśmy to co ówczesne władze nazwały Ziemie Zachodnie i Odzyskane. Ich wartość i to co były warte - przewyższyło z naddatkiem owe mityczne Kresy. Jak one wyglądały - polecam Bunt rojstów.

pozdr.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Narya   

Wedle ówczesnej terminologii to nie była opozycja a jedynie "zwolennicy reakcji". Ponadto jakoś nie słyszałem/czytałem (może przygłuchy jestem) o "opozycjonistach z PSL" w kontekście okresu przed 1956...

Wedle ówczesnej terminologii, czy jak kto woli "komunistycznej", Solidarność i strajkujący to nie była opozycja... To jak, którą w końcu stosujemy terminologię: współczesną czy tamtą? Bo się pogubiłem.

Wystarczy zajrzeć do prostych książek o Polsce Powojennej i Polsce Ludowej (nawet u historyków prawicowych). Mówimy o czasie do '49 roku (kiedy Mikołajczyk uciekł, rozbito PSL i utworzono z niej przybudówkę-satelitę).

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
pan k   

Radość pewnie była, ale:

"Sowieci nie mieli własnego zaprowiantowania, więc z miejsca uderzyli na wieś, aby spożyć śniadanie. Słychać było gdakanie kur, ryczenie zabijanego bydła kwiczenie świń. Niektórzy chłopi, mając dość "pańskich" czasów, wychodzili nawet na spotkanie żołnierzy z czerwonymi sztandarami, lecz później byli mocno zawiedzeni, gdy ich "sojusznicy" tak ich ze wszystkiego obrabobywali.

Mój folwark w Dylągówce posiadał piękny sad owocowy i pamiętam, jak wojska sowieckie w ciągu jednej godziny oczyściły go z zimowych jabłek, które się dopiero co zawiązały z kwiatów. Dziwiło mnie tylko, że im od tych niedojrzałych jabłek żołądki nie eksplodowały."*

Ponadto babcia mojej mamy mówiła jej zawsze, parafrazując rzecz jasna, że z Niemcami to można było się dogadać, a jak Ruskie przyszły to rozkradły wszystko.

Stefan Dąmbski, Egzekutor, Warszawa 2010, s.46, 47.

Sowieci gwałcili kobiety. Nie ważne młode czy stare. Sowieci dewastowali zabytki np Na Pomorzu że starych płyt nagrobnych zrobili sobie strzelnice. Sowieci niszczyli Krzyże. Niemcy nigdy nie gwałcili kobiet i nie niszczyli kościołów.Niemcy płacili chłopom za dostarczanie żywności. Sowieci okradali ludzi i jeśli trafili na fanatycznych komunistów to mogli zostać skazani za posiadanie radia lub za wiarę.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   
Niemcy nigdy nie gwałcili kobiet i nie niszczyli kościołów.

Tak jest! A Żydówki na przywitanie w Auschwitz całowali w rękę!

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
pan k   

Jakaś argumentacja?

http://iskry.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1926&Itemid=3 strona której pochodzi artykuł.

. Drugi zaczął się na dobre parę lat później. Oficjalnie nazywało się to wymianą handlową.

Przez przeszło piętnaście lat „sprzedawaliśmy” do Rosji węgiel po dolarze za tonę, przy jego cenach rynkowych wynoszących15 dol. Podobnie, choć nie tak drastycznie wyglądał eksport naszego cukru, mięsa i zboża. Budowaliśmy dla ZSSR statki i całe zakłady produkcyjne. Prasa zachłystywała się coraz to nowymi osiągnięciami. Milczała jednak o drugiej stronie medalu. W bardzo wielu przypadkach, oddawaliśmy te statki i zakłady za grosze lub ze stratami.

Jak to było możliwe?

Postaram się to opisać na przykładach, które znam osobiście. Zakład Elwro we Wrocławiu otrzymuje zamówienie na kilka zautomatyzowanych tartaków. W grę wchodzą bardzo duże pieniądze. Zgodnie z zamówieniem, większość maszyn trzeba sprowadzić z Niemiec lub z Anglii za cenne dewizy. Tylko jedną na każdy zakład ma dostarczyć fabryka z Ukrainy. Terminy dostaw są napięte, ale wykonanie projektu przebiega zgodnie z planem. Wkrótce wszystko jest gotowe. Wszystko, za wyjątkiem tych maszyn z Ukrainy. Mija prawie rok i kary umowne za opóźnienie wysyłki kompletnych zakładów wkrótce przewyższą wartość kontraktu. Nie pomagają żadne ponaglenia.

W końcu brakujące maszyny przychodzą. Ale niestety, tartaki trzeba oddać już za darmo. Na naradzie w ministerstwie przemysłu maszynowego kolega pyta, dlaczego naliczono tak śmiesznie małe kary umowne za spóźnienia w dostawie maszyn z Ukrainy. Prowadzący naradę wiceminister, wyraźnie zdenerwowany tym pytaniem, odpowiada ze znanym akcentem: „Panie inżynierze, pan się interesuj sprawami technicznemu. To my jesteśmy od spraw handlowych!”

W roku 1952 prasa hucznie zapowiada rozpoczęcie produkcji pierwszego polskiego samochodu na radzieckiej licencji. Ma się nazywać Warszawa. Tuż przed rozpoczęciem montażu tytuły na pierwszych stronach gazet oznajmiają: „Warszawy siostry Pobied! Ostatnią Pobiedę radzieccy robotnicy przekazali do muzeum!”

To był szok!. Po bieda to stary Opel Kadet, produkowana w fabryce w całości wywiezionej z Niemiec. Konstrukcja grubo z przed wojny. Szok!

To potem o tym powie Gomółka w swojej inauguracyjnej mowie po objęciu władzy: „Produkujemy przestarzałe samochody, których nikt już na świecie nie produkuje!” Rzeczywiście, nadawały się tylko do muzeum!

Po paru miesiącach strona rosyjska ofiaruje nam dodatkowo za cztery miliony dolarów stare tłoczniki do karoserii. Do Moskwy jedzie jakaś pani, niska urzędniczka z wydziału kontroli dostaw. Podpisuje umowę. Po miesiącu tłoczniki przychodzą na dworzec towarowy w Warszawie. Pani w międzyczasie zwolniła się z pracy i po otrzymaniu paszportu, Bardzo zadowolona, wyjechała do pewnego kraju na Bliskim Wschodzie. Na dworzec jadą inżynierowie z kontroli dostaw. Po krótkim czasie wracają z jednomyślną decyzją: Nie opłaca się rozładowywać wagonów. Lepiej wysłać cały transport od razu bezpośrednio do huty na przetop.

Kilkanaście lat później zakłady na Żeraniu podpisują umowę z Fiatem na licencję produkcji trzech różnych modeli nowego samochodu. Trzy prototypy przywiezione w tirach stoją zamknięte w hali bez okien. Pomimo welonu tajemniczości, samochody oglądają pielgrzymki wysokich dygnitarzy z całej Polski. Produkcja Warszaw zostaje wstrzymana. Następuje wymiana oprzyrządowania na liniach produkcyjnych. Samo tłumaczenie dokumentacji kosztuje 50 tys. dolarów, suma zawrotna w owym czasie. Z Włoch jadą transporty podstawowych części do montażu. W zakładzie panuje euforia.

Ale nagle w Warszawie pojawia się bardzo ważny gość. Jest to wiceminister transportu z ZSRR. Zostaje zwołana narada POP (Podstawowej Organizacji Partyjnej) zakładu. Wiceminister ruga wszystkich nie przebierając w słowach. Układacie się z kapitalistami za naszymi plecami! Łamiecie solidarność w obozie socjalistycznym! Kto wam da cienką blachę na karoserie? Od nas jej nie dostaniecie! Nie liczcie na to! Nie dostarczymy wam też żadnych specjalnych stali. Macie dewizy, żeby to wszystko kupić na zachodzie?

To był zimny tusz! Po rozmowach w Komitecie Centralnym wiceminister odjeżdża zabierając całą dokumentację. Następnego dnia wywożone są gdzieś z zakładu trzy włoskie prototypy. Polecenie bezpośrednio z KC nakazuje natychmiast przywrócić na liniach produkcyjnych stare oprzyrządowanie.

Żerań wraca do produkcji antycznych Warszaw.

Po pewnym czasie Fiat podpisuje podobną umowę z ZSRR. Buduje się tam nowe miasto o nazwie Togliatti, na cześć zmarłego działacza komunistycznej partii Włoch. Rozpoczyna sie w nim produkcja Zaporożca. Jego sylwetka, zapewne przez przypadek, jest kopią jednego z naszych prototypów.

Co wolno wojewodzie......

Zakłady odzieżowe w Łodzi otrzymują wyjątkowo korzystne zamówienie na szesnaście tysięcy drogich płaszczy zimowych. Wszystkie uszyte w terminie wysłane są do centrali handlowej w Moskwie. Po miesiącu przychodzi pismo, że kontrola techniczna zakwestionowała ich jakość. Podszewka jest przyszyta nierówno. Odstęp od poły płaszcza do podszewki miejscami się różni więcej niż o jeden centymetr dopuszczalny przez normę. W związku z tym centrala nie jest w stanie uiścić opłaty za wybrakowany towar. Oczywiście, są to czyste kpiny.

Centrala w Moskwie proszona jest o wysłanie płaszczy zpowrotem. Odpowiada, że niestety, ale sami musicie zorganizować sobie ich transport. Gdzie należy się po nie zgłosić? W odpowiedzi pada nazwa jakiegoś miasta na Kamczatce. To jest prawie szesnaście tysięcy kilometrów. Prawdopodobieństwo tego, że płaszcze kiedykolwiek opuściły Moskwę jest bliskie zeru, jednakże chcąc nie chcąc, dyrekcja po konsultacji z władzami branżowymi w Warszawie, odpisuje je na straty.

Na Dolnym Śląsku wydobywane są bardzo duże ilości węgla brunatnego, pospolicie nazywanego torfem. Spalany w elektrowniach, służył on głównie do produkowania tak bardzo deficytowej energii elektrycznej. Duża część wydobycia sprzedawana jest po niezwykła niskich cenach do Niemiec Wschodnich. W miarę nowoczesne i dokładne wagi po polskiej stronie w sposób ciągły odmierzają wagę przesyłanego transporterami torfu. Po niemieckiej stronie podobne wagi wykazują jednak, że jego ilość jest dużo mniejsza niż to podają polskie faktury. W stosunkowo krótkim czasie różnice sięgają wielu milionów dolarów. Sprawa staje się przedmiotem nieprzyjemnego sporu w stosunkach z tak bardzo przyjazną, bratnią, Demokratyczną Republiką Niemiec. Spór ostatecznie rozwiązany jest na najwyższym szczeblu RWPG. Strona polska musi uznać roszczenia NRD. Do dalszych rozliczeń również będą brane dane wagowe strony niemieckiej.

Kiedyś pracowałem nad dużym projektem dla firmy produkującej pompy wodne. Jej dyrektora znałem z tego, że miął t. zw. „chody” i kierował zakładem bardzo twardą ręką. W czasie rozmowy z nim zadzwonił telefon z ministerstwa. Chodziło o kilka zalęgłych dostaw dla bardzo ważnych firm. Dyrektor nagle zaczął się wić i niemalże skamleć do telefonu. Błagalnym głosem tłumaczył, że dwa dni temu podczas jego nieobecności, cala już gotowa do wysyłki produkcja została wprost zarekwirowana i zabrana, podobno do Wietnamu. Z dalszej części rozmowy wynikało, że w rekwizycji brał udział wydział wojskowy zakładu, niepodlegający mu bezpośrednio, ktoś z Urzędu Wojewódzkiego UB i ku mojemu zdumieniu oficerowie z niedaleko ulokowanej jednostki wojsk naszego wschodniego sojusznika.

Kolega po powrocie z delegacji do Wietnamu opowiadał, że cały transport cywilny odbywa się tam na rowerach. Na ulicach widział ich tysiące, wszystkie polskiej produkcji. Wiadome było, że Wietnam nie płacił za bratnią pomoc. Wszystko było za darmo w imię walki z imperializmem.

W Polsce rowery można było kupić tylko na talony.

Szkolny kolega, geolog w woj. Białostockim opowiadał mi z rozgoryczeniem, że blisko północnej granicy z ZSRR zostały znalezione złoża ropy naftowej. Zaawansowane wiercenia wydobywcze należało jednak na polecenie z Warszawy przerwać, aby nie eksploatować złóż „leżących głównie” po radzieckiej stronie w strefie kaliningradzkiej.

Po pewnym czasie tuż za tą granicą zaczęły powstawać szyby wiertnicze jak grzyby po deszczu.

Słynna była też wkrótce po wojnie „korekta” na naszej wschodniej granicy, zaraz po tym jak polscy geolodzy znaleźli tym rejonie pokłady węgla kamiennego. Otrzymaliśmy w zamian równoważny obszar mający rzekomo ułatwić nam komunikację kolejową. Po radzieckiej stronie zaś natychmiast zaczęto budować kopalnie węgla.

Osobnym, i pewnie nie mniejszym obciążeniem naszej gospodarki były horrendalne w swej wysokości opłaty za rosyjski, nawet na nasze warunki przestarzały technicznie, sprzęt wojskowy. I tutaj chyba pierwszeństwo miały

Rosyjskie Migi, popularnie zwane w lotnictwie „latającymi trumnami.” Świadczyć o tym mogą liczne mogiły na cmentarzach przy jednostkach lotniczych.

Takie i podobne przykłady można by mnożyć tysiącami.

Ekonomiści z rozgłośni Wolna Europa szacowali ten wyzysk na ok. 5 miliardów ówczesnych dolarów rocznie, co by obecnie wynosiło około 80 miliardów.

Jest pewne, że te szacunki były z powodu utajnienia większości danych, mocno zaniżone. Prawdziwego rozmiaru tego wyzysku już na pewno nigdy nie poznamy.

Osobnym kuriozum było to, że Wolna Europa zajmowała się tym problemem niezmiernie rzadko.

O ile społeczeństwo domagało się uporczywie poszerzenia swobód obywatelskich i poprawy warunków bytowych, o tyle wszelkie protesty przeciwko temu wyzyskowi, podejmowane czasami przez nieliczne jednostki, były skutecznie przez partię tłumione. Temat ten też nigdy nie był oficjalnie na wokandzie żadnego niepodległościowego środowiska, chociaż mówiło się o tym wiele. Brak jakichkolwiek wzmianek o tym w kręgach działaczy robotniczych w czasie powstawania Solidarności świadczyć może tylko o skutecznej kontroli UB nad tym procesem, a także o słabej znajomości ekonomii wśród robotników i o dziwo, wśród licznych „doradców” zlatujących się do Gdańska jak muchy do miodu. Niewątpliwie, dla wielu z tych doradców, był to temat, użyję tu trochę nieprecyzyjnego określenia, uczuciowo obojętny, a nawet może szkodliwy dla ich przyszłej kariery politycznej.

Powstaje pytanie, po co wspominać te sprawy? Minęło tyle lat, że dla większości naszego społeczeństwa to jest już odległa historia. Można by tylko, pogdybać, co by było gdyby.....gdyby na przykład tego wyzysku nie było.

Niewątpliwie historia ostatniego dwudziestolecia potoczyłaby się zupełnie inaczej. Polska byłaby na pewno dużo silniejszym państwem. Może by nie doszło do gierkowskiego zadłużenia. Może by nie było tak łatwo postkomunistycznym dygnitarzom zawłaszczyć tak wiele majątku narodowego. Może nie doszłoby do wyprzedania całej prasy, banków i najważniejszych gałęzi przemysłu zachodowi za nędzne grosze. Polska posiadała złoża Uranu Sowieci zabrali kopalnie i wysyłali ten surowiec do swojego kraju. Gdyby nie Sowieci Polska mogła by sprzedać Uran i zarobić pieniądze. Największą i najdłużej (od 1954 do 1973 roku) działającą kopalnią uranu w Polsce była kopalnia "Wolność" w Kowarach.Od 1973 roku, tj. od zamknięcia kopalni w Kowarach, w Polsce nie wydobywa się rud uranu. Dane dotyczące ilości wydobytego surowca są dosyć rozbieżne. Według niektórych źródeł wydobyto (w przeliczeniu na uran metaliczny) 650 ton, według innych 850 ton. Początkowo wysyłano za wschodnią granicę nie przetworzony urobek, dopiero w 1968 roku zaczęto przerabiać i wzbogacać rudę uranową w Zakładach R-1 w Kowarach i wszystko poszło do Sowietów i Polska nic z tego nie miała.

Edytowane przez pan k

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.