Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
ciekawy

Mord pod Ciepielowem - zbrodnia wojenna Wehrmachtu w 1939r.

Rekomendowane odpowiedzi

Tomasz N   

Wracając do artykułu S. Piątkowskiego. Wyjaśnił mi jedną kwestię, dlaczego Jankowski w sprawozdaniu ze śledztwa nie odwołał się wprost do relacji Zuby Jana juniora w kwestii ilości ciał w rowie. A według tego co przekazał mi Atrix, było to jedyne zeznanie w którym było te 150 ciał. Więc zamiast robić mało warte złożone analizy porównawcze mógł się Jankowski wprost powołać na te zeznania.

Tymczasem artykuł wyjaśnia tę kwestię. Jak pisze Piątkowski:

"Po pewnym czasie zweryfikował jednak swoje zeznanie, nie wypowiadając się na temat liczby rozstrzelanych, ale potwierdzając w pełni opinię ojca mówiącą, że ciała leżały na odcinku 100 metrów."

Edytowane przez Tomasz N

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Za wskazaniem przez Atrixa zakupiłem "Die 29. Falke-Division 1936-1945" F Goette i H. Peilera. To są same zdjęcia. Ale jest parę interesujących, jak szpital w Daniszowie, grób Levinski'ego, kolumna jeńców (ale w kurtkach). Jedno to aż wprost wpisuje się w Unsere ... Jest na nim ludność cywilna prowadząca krowy.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Za najbardziej osobliwą w tej książce uważam mapę szlaku bojowego:

29%252520div.jpg

Boska !

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
atrix   

Za wskazaniem przez Atrixa zakupiłem "Die 29. Falke-Division 1936-1945" F Goette i H. Peilera. To są same zdjęcia. Ale jest parę interesujących, jak szpital w Daniszowie, grób Levinski'ego, kolumna jeńców (ale w kurtkach). Jedno to aż wprost wpisuje się w Unsere ... Jest na nim ludność cywilna prowadząca krowy.

To podeśle mia na maila parę fotek dotyczących trasy Daniszów - Ciepielów. :lol:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Na zdjęciu z Daniszowa jest ranna polska dziewczynka opatrzona przez Niemców. Atrix wiadomo coś o niej ?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
atrix   

Na zdjęciu z Daniszowa jest ranna polska dziewczynka opatrzona przez Niemców. Atrix wiadomo coś o niej ?

Bardzo możliwe że tą dziewczynką była Marianna Sajnóg z Drezna. Z tego co pamiętam mówiła że zawieziono ją wozem do jakiegoś szpitala polowego w lesie.To miał być szpital polowy w lesie przy szosie we wsi Nowinki. Jednak kiedy dojechali wozem na miejsce,szpitala już nie było został przeniesiony.Trzeba dodać że kiedy ja wieźli do tego szpitala straciła przytomność.

Jednak noga została zabandażowana. Nazajutrz dostała jakieś zastrzyki.

Poniżej relacja niezyjącej Już Pani Marianny Wudarczyk ( z domu Sajnóg )

Stenogram rozmowy z Panią Marianną Wudarczyk z domu Sajnóg lat 82 . Lipsko n/w w dnia 29 marca 2010 roku

WP - Była Pani świadkiem śmierci Zofii Wrzochal we wrześniu 1939r?

MW - Zosia Wrzochal była moją siostrą cioteczną . Była starsza ode mnie o 5 lat

WP - Czy mogła by Pani opowiedzieć jak doszło do śmierci Pani siostry

MW - Rano mój ojciec Józef Sajnóg nakazał mi paść krowy. Na łąki poszłyśmy razem z moją siostra cioteczną Zosią Wrzochal. Zaczęła się strzelanina. Szosą od Lipska w kierunku Ciepielowa przejeżdżali Niemieccy żołnierze na motocyklach. Schowaliśmy się z Zosią w krzakach , niedaleko drogi. Po kilku minutach Zosia , nałożyła na głowę chustę i zaczęła biec w stronę domu. Wybiegłam za nią . Zaczęli z szosy do nas strzelać. Poczułam ból w nodze . Zobaczyłam krew, lecz iść mogłam. Zosia upadła . Podeszłam do niej. Miała zakrwiowioną głowę. Leżała zabita.

WP - czy dalej strzelano w waszą stronę

MW - Nie przestali. Więcej do nas nie strzelali. Gdzieś niedaleko ktoś jęczał . Niedaleko od nas zastrzelili polskiego żołnierza

WP - Od której strony Gołębiowa Pani była na łąkach

MW - Krowy pasłyśmy od strony północnej , od strony Drezna . Tuż przy rowie melioracyjnym, blisko szosy.

WP - Która mogła być godzina , jak została pani postrzelona .

MW - Było to między godziną 6 a 8 rano. Dokładnie nie pamiętam, ale bardzo rano.

WP - Czy to było pierwszego dnia kiedy pojawili się Niemcy w okolicy, czy może drugiego dnia

MW - Na pewno postrzelono mnie i zabito Zosie Wrzochal pierwszego dnia , kiedy wjechali Niemcy. Wtedy rano przyszedł do mojego ojca jego kolega . I mówi Józek wojna, Niemcy już tu są , strzelają na szosie. Byłem na szosie i przybiegłem do was. Biegłem pochylony rowem.

WP - Pamięta Pani jak nazywał się ten znajomy ojca.

MW - Nazywał się Spyt Roch

WP - mimo takiej informacji , od znajomego ojciec wysłał was paść te krowy

MW - No niestety, może sądził że w polu nic nam nie grozi

WP - Czy sama Pani doszła do domu, czy ktoś pomógł

MW - Sama doszłam do domu. W domu pytali co się stało. Gdzie Zosia, Odpowiedziałam że Zosia zabita, ja postrzelona. Powoli zaczęłam słabnąć , zaczęło mi się robić gorąco.

WP - Kto udzielił pomocy, gdy była Pani ranna

MW - Mój kuzyn Pałka Kazimierz był przed wojną w Niemczech na robotach. Znał niemiecki. Poszedł do Niemców prosić o pomoc. Powiedzieli mu że w lesie jest szpital polowy. By wszystkich rannych cywilów tam zawieść. Pod wieczór zawieźli mnie do tego lasu , ale Niemców już tam nie było. Przez noc się przemęczyłam. Rano kuzyn rozmawiał z żołnierzami niemieckimi, którzy przyjechali do wsi. Niedługo potem , przyszło dwóch Niemców z walizkami. Kazali mi się rozebrać. Obejrzeli nogę. Dali mi jakiś zastrzyk, i powiedzieli do kuzyna , że za trzy dni będzie chodzić i odeszli.

WP - powiedziała Pani że kuzyn opowiadał , że Niemieccy żołnierzy mówili że jeżeli są ranni cywile to będą ich leczyć. Czy mówili coś o rannych polskich żołnierzach

MW - o żołnierzach nic nie mówili, tylko by rannych cywilów trzeba zawieść , to udzielą im pomocy.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
atrix   

Raczej nie ona. Na zdjęciu ma szynę na całej nodze.

Właśnie to by się zgadzało. Dostała postrzał w biodro, stąd unieruchomienie całej kończyny.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
atrix   

Wróćmy jeszcze do postaci majora J. Pelca. W tymczasowym wykazie poległych z 1940 roku, figuruje nazwisko majora Pelca jako poległego w dniu 7 września 1939 roku.Wpis jest na podstawie zeznań świadka, to takie zarządzenie zostało wydane by uniknąć błędów. W spisie nie figuruje nazwisko kpt Mariana Cyrulińskiego. Według relacji świadka T. Musioła, mjr Pelc będąc ranny popełnił samobójstwo, chwile puźniej uczynił to kpt.Cyruliński. Świadek który zeznawał w sprawie śmierci mjr Pelca musiał widzieć zatem śmierć kp Cyrulińskiego. Jednak nazwisko kapitana nie figuruje w spisie poległych. Nie figuruje też nazwisko mjr. Cesarza. Figuruje nazwisko rtm Podreza z dokładna datą i miejscem śmierci. Sam Ciepielów ( walki w lesie Dąbrowa - Struga )) w spisie poległych tworzy jakby lukę.

Wynika że mjr Pelc nie dotarł pod Ciepielów. Być może poległ dzień wcześniej lub zmarł z odniesionych ran. Tutaj przychodzi mi na myśl list z 5 września 1939 wysłany rzekomo z Radomia. Czyżby szpital wojenny w Radomiu?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Jeżeli Bardzik go widział ósmego, nie poradzisz, świadek się mylił.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
atrix   

Jeżeli Bardzik go widział ósmego, nie poradzisz, świadek się mylił.

Nie jest to takie pewne z relacji F. Bardzika, kto właściwie dowodził.

W zeznaniu z 1945 r. nie ma nawet wzmianki. Co prawda zeznanie dotyczy śmierci mjr. Cesarza.

Warto było by dotrzeć do relacji F. Bardzika zamieszczonej w " polegli w Służbie Zdrowia"

U T. Ciesielskiego też jest pewna nieścisłość.Wygląda jak by Ciesielski nie za bardzo wskazywał na Pelca jako dowodzącego.

Cyt"Zginął jeden z dowodzących oficerów, wszyscy mówią, że dowódca batalionu – Pelc."

Dziwne ze Ciesielski idąc od Częstochowy nie za bardzo wiedział kto dowodził pod Ciepielowem?

Mnie to wygląda że mu wmówiono kto dowodził stad określenie - "wszyscy mówią"

Tutaj Ciesielski opisuje samobójstwo Cyrulińskiego;

Cyt: I w tym momencie pod ciągłym ostrzałem wroga jeden nasz oficer powiedział: „Chłopcy , już dalej nie mamy żadnych możliwości atakować i bronić się, jesteśmy bez amunicji. Przeważające siły nieprzyjaciela otoczyły nas ze wszystkich stron. Ja do niewoli nie pójdę.” Odszedł kilkanaście metrów od nas i odebrał sobie życie strzałem z pistoletu."

Ciesielski był świadkiem śmierci kpt Cyrulińskiego, zaś Musioł obu oficerów.Dziwne, prawda?

Moim zdaniem obydwaj byli świadkami śmierci kpt Cyrulińskiego.Wydaje się że mjr. Pelc został dodany do tego wątku.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Najciekawsze jest to, że relację Ciesielskiego zawdzięczamy Pelcowi juniorowi. Więc może nie notował rzeczy dla niego oczywistych ?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
atrix   

Najciekawsze jest to, że relację Ciesielskiego zawdzięczamy Pelcowi juniorowi. Więc może nie notował rzeczy dla niego oczywistych ?

Być może nie notował.

W spisie brakuje też nazwiska kpt L. Cholewy. Ciepielów = luka w spisie.

Pod datą śmierci 16. 09. 1939, Ciepielów, jest nazwisko ppor. J. Samborskiego. Osoby co była ranna pod Cukrówką. ktoś nie wiedział że miało to miejsce pod Cukrówką, podał Ciepielów. Lub J. Samborski zmarł w Ciepielowie. Czyżby rannego dowieziono do Ciepielowa?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
atrix   

Czy mjr. Pelc mógł polec 7 września 1939r.?

Cyt:

"Batalion ten, już od świtu 1 września, na wysuniętej pozycji pod Lublińcem, broniąc polskiej granicy przez wiele godzin powstrzymywał całą dywizję piechoty niemieckiej, wspieranej lotnictwem i pododdziałami broni pancernej 2 i 3 Dywizji Lekkiej. Za swoją heroiczną walkę, która znacznie opóźniła natarcie głównych sił niemieckich na tym odcinku, I batalion 74 pp, wraz ze swoim dowódcą, majorem Józefem Pelcem, już po pierwszym dniu wojny podany został do odznaczenia Krzyżem Virtuti Militari.

3 września I batalion majora Pelca razem z innymi wykrwawionymi oddziałami 7 Dywizji toczył kolejny ciężki bój w żelaznym pierścieniu niemieckich pancernych i zmotoryzowanych oddziałów 2 i 3 Dywizji pod Złotym Potokiem (25 km na płd.-wschód od Częstochowy).

Z pierścienia tego największą grupę żołnierzy zdolnych do dalszej walki wyprowadził mjr Pelc. Był to zdziesiątkowany w walce I batalion 74 pp. W czasie odwrotu, przez Włoszczowę i Kielce do batalionu dołączali rozbitkowie z innych pułków 7 Dywizji. Ten zbiorczy batalion majora Pelca dotarł rankiem 6 września do Skarżyska, gdzie podporządkowany został dowódcy 165 pp, jako przedłużenie lewego skrzydła obrony miasta. Osłonę Skarżyska stanowić miała Grupa Operacyjna zlokalizowana w rejonie Kielce-Końskie-Radom, której dowódcą był gen. bryg. Stanisław Skwarczyński. Nieprzyjaciel zbliżał się do Skarżyska z dwóch kierunków, od strony Kielc i od Końskich, tocząc po drodze zacięte walki z niewielkimi zgrupowaniami polskich oddziałów. Dodatkowe zagrożenie dla Skarżyska pojawiło się od wschodu, gdy Niemcy posuwający się od Kielc wbili się klinem w kierunku Bodzentyna i dotarli dalej, aż do Starachowic. W takiej sytuacji gen. Skwarczyński podjął decyzję zorganizowania zapory pod Skarżyskiem oraz u podnóża Gór Świętokrzyskich. W krótkich ale gwałtownych walkach na przedpolach Skarżyska, na odcinku szosy Góra Baranowska – Barak, w których bardzo aktywnie uczestniczył I batalion mjr. Pelca, przez wiele godzin osłaniano przemieszczanie się oddziałów Grupy Operacyjnej w kierunku Iłży.

W dniu 7 września 165 pp i z nim I batalion przesunięte zostały na wschód w stronę Wisły. Przez Grzybową Górę i Mirzec oraz przez płonącą Iłżę, w której Grupa Operacyjna szykowała się do obrony, przeszedł I batalion, który po walkach pod Skarżyskiem skierowany teraz został na drugą linię w stronę Ciepielowa dla osłony przejścia do brzegu Wisły. Ponieważ w czasie przemieszczania się batalionu kontakt z 165 pp, został przerwany – pomimo iż pułk ten miał podążać za batalionem – major Pelc postanowił zaczekać na ten pułk w niewielkim lesie, pomiędzy wsiami Dąbrowa i Anusin. Jak się później okazało, 165 pp pomaszerował inną drogą. Od zbawczego brzegu Wisły dzieliły batalion zaledwie 3 godziny marszu, ale major nadal pozostawał na zajętych stanowiskach w lesie, mając świadomość, że znajduje się na jedynej jeszcze wolnej od nieprzyjaciela drodze do Wisły. Postanowił utrzymać tę drogę w polskich rękach jak najdłużej, dla umożliwienia przejścia znacznym jeszcze siłom 12 Dywizji Piechoty walczącym pod Iłżą. Niestety, nie orientował się, że Niemcy skierowali na ten odcinek świeże siły, 29 Dywizję Zmotoryzowaną, która miała za zadanie wzmocnić od wschodu 2 i 3 Dywizje uwikłane w ciężkie walki o Iłżę, ale także odciąć drogę ewentualnej ewakuacji polskich sił w stronę Wisły."

______________________________________________

Cyt:

" Na odcinku bronionym przez 163 pp rez. cały czas trwały walki. Wieczorem został przez żołnierzy polskich zerwany most i tama na rzece Czarnej, rozlane wody zatopiły znaczne połacie terenu, co stanowiło poważną przeszkodę w ruchu pojazdów mechanicznych. Nocą z 6 na 7 września sytuacja bojowa 36 DP rez. pogarszała się, dywizja była osamotniona postanowiono oddziały podciągnąć bliżej Końskich. wykorzystując poranną mgłę. 7 września ugrupowanie przyjęło nowe pozycje obronne wokół Końskich. Pierwszorzutowy 163 pp obsadził odcinek na zachód od Modliszewic i na południowy zachód od Nowego Kazanowa. Około godziny 14-tej pod ogniowym wsparciem artylerii ruszyło niemieckie natarcie, w wyniku silnego ostrzału i ponawianych prób, nastąpiło włamanie się Niemców do Kazanowa. Bateria kapitana Stanisława Pruskiego została obezwładniona celnym ogniem artyleryjskim, korygowanym z samolotów obserwacyjnych nieprzyjaciela. Podpułkownik P.Nakoniecznikoff zarządził kontratak siłami I baonu. Przebieg tych walk tak opisuje Piotr Zarzycki: „Uderzenie polskie wyszło z lasu kazanowskiego. Wzięły w nim udział 1 kompania kpt. Artura Dubeńskiego i 2 kompania por. Bogumiła Jurkiewicza. Atak na bagnety zaskoczył Niemców, którzy pośpiesznie wycofali się co pozwoliło odzyskać Kazanów. Kontratak wsparły ogniem III pluton. pod dowództwem plut. Franciszka Woźnego i pluton taczanek pod dowództwem ppor.rez. Stanisława Dziedzica 3 komp. ckm 163 pp rez.” /. Po wyparciu nieprzyjaciela, krótką przerwę w walce wykorzystano do ewakuacji rannych, których było bardzo wielu. Przewieziono ich do szpitala w Końskich. Sytuację na pomocniczym stanowisku opatrunkowym w lesie, na zachód od Końskich, tak opisuje lekarz 163 pp rez. kpt. lek. Wacław Chojnacki: Napływ rannych jest tak duży, że we dwójkę, z podchor. lek. Michałem nie możemy nadążyć ich opatrywać i ewakuować, chociaż we wszystkich batalionach lekarze urzędują . Wkrótce Niemcy ponownie zaatakowali, przełamując obronę na odcinku bronionym przez 7 i 8 kompanię III baonu 163 pp rez. Nastąpił ponowny polski kontratak siłami III baonu dowodzonego przez mjr. K. Bielawskiego, wspartymi przez odwodowy I baon 163 pp rez. mjr. S. Ruśkiewicza. Dochodzi do walki wręcz, decyduje bagnet i granat. W czasie ciężkich walk o każde zagłębienie terenu, szczególną dzielnością wsławił się plut. rez. Michał Raczykowski z Borszczowa. W walce ginie por. Józef Bukowski d-ca plutonu 1 komp. odwodowej baonu KOP „Borszczów”. Ostrzał artylerii niemieckiej na Las Kazanowski powoduje poważne straty wśród stojących tam taborów, pociski padają na punkt opatrunkowy, rozbijają punkt sanitarny, ginie sanitariusz i woźnica, ranny zostaje kpt. lek. Wacław Chojnacki /.Walki pośród zgliszcz Kazanowa trwały do zmroku. Niemcy wycofali się za rzekę Czarną. Pułk poniósł wysokie straty w ludziach. Poległo wielu polskich żołnierzy, a tabory pułkowe były rozbite. Stracono 5 działek ppanc. Jak podaje Piotr Zarzycki: „Według szacunkowych danych straty ludzkie 163 pp rez. osiągnęły tego dnia ok. 30%, a siła bojowa zmniejszyła się o ok. 50 % z powodu utraty ciężkiej broni” /. W nocy zaplanowano odwrót w kierunku wschodnim, w nakazany rejon koncentracji na wschód od szosy Skarżysko – Szydłowiec, w lesie na południe od wsi Sadek, a na zachód od Kierza Niedźwiedziego. W fazie organizowania odwrotu dowódca dywizji pułkownik Bolesław Ostrowski zabrał sztab dywizji, kompanię sztabową, szwadron kawalerii dywizyjnej, większość taborów i odjechał do leśniczówki Barak. O godzinie 20-tej pozostałe wojska polskie opuściły teren bitwy kierując się na wschód. Jako ostatnie opuściły Końskie baony 165 pułku, którym dowodził ppłk. Z. Gromadzki. Rolę ubezpieczenia spełniał II baon 165 pułku dowodzony przez mjr. Stanisława Inglota. Dowódca 163 pułku ppłk. P. Nakoniecznikoff objął dowództwo nad całością kolumny. Przemarsz pozostałych oddziałów nastąpił dwiema drogami: pierwsza wiodła przez Nowy Kazanów, Końskie, Furmanów, Hutę, Barak, a druga przez Piłę, Kozią Wolę, Niekłań, Majdów, Skarżysko Książęce. W nocy nastąpiło przemieszanie oddziałów w poszczególnych pułkach, dlatego przegrupowanie oddziałów opóźniło odwrót dywizji. Wszystkie samochody okrężną drogą wysłano do nakazanego rejonu. Z ostrzeliwanych Końskich udało się ewakuować część rannych, których wywieziono na 40 wozach. Po godzinie 21-ej rozpoczął się odwrót 36 DP rez. Odwrót był bardzo trudny, tak wspomina go kpt. lek. W. Chojnacki: Maszerujemy po drogach wyboistych, polnych lub duktami leśnymi. Co chwila tabor zaczopowuje się, wozy się psują, konie ustają. Słyszę dookoła sarkania żołnierzy(...). Dokuczliwy brak wody. Ranni proszą o wodę. Mam zaledwie w kilku manierkach trochę wody i rozdzielam ją łykami... Zapasu wody nie mogę zrobić, bo omijamy wioski i osiedla /. Straż boczna składająca się z II/165 pp rez., dowodzona przez mjr. S.Inglota, została zaatakowana rankiem w okolicy Niekłania, kompanie ppor. Mieczysława Wałęgi i ppor. Tadeusza Kuhna przyjmują główne uderzenie. Obie kompanie zostały rozbite, nieprzyjaciel atakuje straż tylną 36 DP rez., którą stanowił I/165 pp rez. dowodzony przez mjr. Mariana Tinza. Pułkownik B. Ostrowski dotarł do leśniczówki na skraju wsi Barak, w pobliżu szosy Skarżysko - Szydłowiec rano 8 września około godz. 7-ej. Dowódca wydał rozkaz zabezpieczenia miejsca postoju. Nakazał zorganizować ubezpieczenie, szwadron kawalerii rozwinął się po obydwu stronach szosy, na skraju lasu od strony Szydłowca, zaś kompania sztabowa obsadziła kierunek od Skarżyska około 1, 5 kilometra na południe od kawalerzystów. Około godziny 11-tej oddziały te zaatakowała szpica złożona z oddziału kawalerii zmotoryzowanej i 5 samochodów pancernych, wsparta działkami ppanc. oraz bronią maszynową. Opór stawiła im najpierw kompania sztabowa oraz szwadron kawalerii. Kompania sztabowa zmuszona była pod naporem nieprzyjaciela wycofać się w las, w czasie walki została rozproszona. Pułkownik B. Ostrowski nakazał kwatermistrzowi dywizji mjr. dypl. Stanisławowi Kramarowi i pomocnikowi oficera operacyjnego kpt. Władysławowi Fijałkowskiemu przyjść z pomocą walczącym oddziałom poprzez kontratak przy pomocy żołnierzy kompanii łączności i żołnierzy z taborów. Na czele atakujących szli mjr dypl. S. Kramar, kpt. Ładysław Kuśmidrowicz oraz oficer operacyjny kpt. Wojciech Borzobohaty. Kontratak załamał się, niepowodzeniem zakończyła walka szwadronu kawalerii. Kawaleria wycofała się do m. Barak. Tutaj była ponownie atakowana przez nieprzyjaciela, odpierała ataki, aż do godziny 15-tej, a po włączeniu artylerii niemieckiej, rtm. B. Riczka, po stwierdzeniu obecności w pobliskim lesie pancernych oddziałów niemieckich i nie nawiązawszy kontaktu z resztą grupy, nakazał odwrót. W czasie dotychczasowej walki szwadron stracił 15 koni. (por. Południowe Zgrupowanie Armii Prusy we wrześniu 1939 str. 259.). Kawaleria wycofała się w kierunku Wierzbicy i Skaryszewa, w godzinach wieczornych 9 września, przekroczyła Wisłę pod Regowem. Szwadron rtm. Riczki, dołączył na Lubelszczyźnie, do kombinowanej Brygady Kawalerii płk. Adama Zakrzewskiego. W trakcie walk pod Jacnią, koło Krasnobrodu, w dniu 23 września poległ dowódca szwadronu. Siły główne dywizji dotarły w godzinach popołudniowych do szosy Skarżysko-Szydłowiec, napotykając wszędzie na drodze odwrotu oddziały niemieckie . Stwierdzono odcięcie dywizji od sił prowadzonych przez płk. B. Ostrowskiego i pozostałych sił Zgrupowania. Dowództwo nad resztą dywizji objął ppłk. P. Nakoniecznikoff, który podjął decyzję o przebiciu się. Przed natarciem na posuwające się szosą jednostki niemieckie zarządzono krótki odpoczynek w lesie na południe od m. Barak. Żołnierze byli bardzo zmęczeni, wydano wówczas ostatni obiad. Przed walką dołączył do dywizji pluton konny z komp. kpt. Tadeusza Swobody, który prowadził rozpoznanie na kierunku Skarżysko Kamienna. 163 pp rez. ruszył do natarcia po godzinie 15-tej, 165 pp rez. ubezpieczał działania, w jego składzie dowódca pozostawił baon z rozbitków 7 DP. 163 pp rez. ruszył do natarcia na lewym skrzydle, od strony Skarżyska Kamiennej. Pierwszy do szosy dotarł I baon 163 pp rez. majora S. Ruśkiewicza. Zaskoczył on kolumnę niemiecką niszcząc kilka pojazdów i rozpraszając nieprzyjaciela w lesie od strony wschodniej na kierunku Sadek. Nieprzyjaciel od strony Baraku wprowadza nowe siły, trwa zacięta walka, obie strony ponoszą znaczne straty. Duży sukces odnosi baon mjr. J. Andrychowskiego, gwałtownym uderzeniem likwiduje nieprzyjaciela na szosie, którą następnie obsadza. Kompania por. Mariana Jakubowskiego z 2 plutonami cekaemów obsadza szosę na południowym skraju lasu szydłowieckiego. Kompania por. Stanisława Wośki z działkami ppanc., kompania por. Zbigniewa Horoszewicza i bateria dział kpt. S. Pruskiego staja na szosie na prawym skrzydle. Działa strzelają na wprost do nadjeżdżających czołgów wroga. Nieprzyjaciel traci kilka czołgów. W II/165 pp rez. wyróżnia się celowniczy działka ppanc. strzelec Stefan Kolasa. Nieprzyjaciel kieruje na polskie stanowiska ogień artylerii. Do walki włącza się I/165 pp rez. majora M. Tinza, który dotarł do rejonu walki, niszczy dalszych kilka pojazdów i zajmuje szosę w rejonie Barak - Wola Korzeniowa. Nieprzyjaciel wprowadza do walki od strony Szydłowca nowe siły i lotnictwo. Trwa bój. Tak jego rozpoczęcie wspomina uczestnik Józef Krajna: Padła komenda: ognia! Rozpoczął się jazgot karabinów maszynowych i ręcznych. Kiedy pierwszy czołg mijał dolinę, dosięgła go salwa i pokrył się obłokiem czarnego dymu. Drugi próbował wyprzedzić rozbity wrak, lecz daremnie. Też dostał. Rozgorzał bój. Kiedy I/165 pp rez. zatrzymał się aby pozbierać rannych i broń, znów następuje atak niemiecki. W walce uczestniczy też batalion zbiorczy 7 DP, dowodzony przez por. Michała Chełmickiego. W pierwszej linii idzie kompania zbiorcza z 27 pp dowodzona przez por. Jana Łodzińskiego. Atakują nieprzyjaciela leśnymi duktami, kompanię zbiorczą z batalionu ON Kłobuck prowadzi por. Jan Merkisz z 25 pp. Niespodziewana akcja odrzuca wroga, giną w niej jednak: por. J. Merkisz, ( w latach 1934-1938 oficer KOP Iwieniec), ppor. Józef Kopytek, ppor. Kazimierz Maliszewski, ppor. Jan Maszkowski, plut. Tadeusz Boba, szeregowy Mieczysław Kupiak z 25 pp, a z 27 pp giną por. Kazimierz Malczewski, ppor. rez. Marian Majcherek, kpt. lek. dr Adam Kolberg. Przecięty serią z karabinu maszynowego w pobliżu szosy pada szef kompanii sierż. Józef Paszkiewicz. Niemcy próbują uderzenia na tyły 163 pp rez., w groźnej sytuacji znalazła się kompania dowodzona przez kpt. Władysława Henzla. Wróg tymczasem wezwał na pomoc lotnictwo. Niebawem nad pozycjami wojsk polskich pojawił się samolot obserwacyjny „Henkel”. Wkrótce potem odezwała się także niemiecka artyleria ciężka, bateria Halickiego została rozbita. Poległa też jej obsługa. Łącznie w walce zginęło 136 polskich żołnierzy. Z braku szczegółowych informacji identyfikacyjnych, trudno dziś jednoznacznie ustalić pełną liczbę poległych żołnierzy KOP. Biorąc jednak pod uwagę ich zaangażowanie w walkę oraz bitność 163 pp rez., można przypuszczać, że większość z nich to kresowi żołnierze KOP. Udało się ustalić ich nazwiska: st. strzelec DROCHOMIRECKI…, strz. Walter JAGER, por. Marian Wincenty JAKUBOWSKI z baonu KOP „Czortków”, Władysław Antoni JANKOWSKI, ppor. KRAWCZYK…z baonu KOP ”Czortków”, kpt. Stefan MRÓZ z baonu KOP „Czortków’, kpr. PODBRĄCZYŃSKI…, strzelec WIDECKI…, kpr. Józef WOŁEK. Wszyscy oni polegli w walkach pod Szydłowcem , W dniu 8 września, jak po latach udało się ustalić rodzinie, poległ także żołnierz 163 pp rez strz. rez. Kazimierz Żółkiewski Słońce zachodziło ukazując duże półkole czerwieni. Kończył się niezwykle ciężki i krwawy dzień 8 września 1939r. Dowódca oddziałów polskich ppłk. P. Nakoniecznikoff rzucił całość sił do sforsowania szosy i wsparcia baonu 163 pp rez., 6 kompanii 165 pp rez., która ocalała po bitwie batalionu mjr. S. Inglota pod Niekłaniem. Pierwszy sforsował przeszkodę ppłk Z. Gromadzki. Wraz z nastaniem zmierzchu Niemcy wycofali swe siły spod wsi Barak i wojska polskie przeszły na wschodnią stronę bez walki. Tylko od czasu do czasu ostrzeliwała je artyleria niemiecka. Kolumna polska udała się w rejon Trębowca Dużego na zachód od Iłży, tam częściowo wzięła jeszcze udział w bitwie o Iłżę. Po dotarciu w pobliże Wisły oddziały uległy rozformowaniu w okolicy leśniczówki Narożnik. Małe grupy żołnierzy samodzielnie przedzierały się za Wisłę. Żołnierze z rozformowanej 36 DP rez. walczyli jeszcze w innych jednostkach w okolicy Chełma Lubelskiego i Krasnobrodu. W miejscowości Jacnia poległ rotmistrz Bronisław Riczka, w rejonie tym we wrześniu 1939 roku walczyły oddziały Wołyńskiej Brygady Kawalerii dowodzonej przez pułkownika Filipowicza oraz Kombinowanej Brygady Kawalerii pułkownika Zakrzewskiego. Żołnierz polski trwał z godnym podziwu uporem, podejmując mężnie nierówną walkę z najeźdźcą. Szczególnym symbolem tej walki dla mieszkańców Szydłowca i okolic stał się dzień 8 września i bitwa pod wsią Barak..."

Co się działo w tym czasie z dziadziem? Jego wspomnienia pozbawione są już powiązania z datami i orientacją co do miejsca. Może to było pod Kaznowem 7-go września. Jego oddział zapadł na skraju lasu. Po jakimś czasie dziadzio usłyszał z jednej i drugiej strony rozmowy po niemiecku. Wychylił się z lasu. Jego kompani właśnie znikali za wzgórzem na horyzoncie… Nie zastanawiając się długo rzucił się w pogoń. Po chwili naokoło zaczęły świstać kule… Dziadzio mówił, że nie myślał o śmierci. Adrenalina przytępia wszystko, również strach. Biegnąc zauważył leżący na ziemi RKM i taśmy z nabojami. Złapał go i skacząc zakosami od miedzy do miedzy, nie bacząc na świstające nad głową kule, dopędził swoich. Przeżył. Co było dalej? Opowiada o jakiś kamieniołomach. Może to było miejsce, które znajduje się na północny-wschód od Końskich. Tam bronili się przed atakującymi siłami niemieckimi. Dziadzio zabranym po drodze RKM-em prał, siekał po Niemcach. Koledzy donosili tylko taśmy z nabojami… Pod koniec dnia nieprzyjaciel wycofał się. Może do Kazanowa. Dziadzio wraz z oddziałem podążył na wschód w stronę Szydłowca. Po drodze w jakiejś miejscowości stoczyli kolejną walkę z Niemcami. Przeważające siły wroga zmusiły naszych do wycofania się. W takcie odwrotu dziadzio stracił kontakt z resztą oddziału. Drogą przez wieś przejeżdżała niemiecka kolumna zmechanizowana. Wozy pancerne, motocykle, czołgi… Dziadzio ukrył się w zabudowaniach. Kiedy kolumna nieprzyjaciela pojechała dalej, przedostał się do lasu i podążał w poszukiwaniu swoich. Były to lasy w okolicach Chlewisk. Trudno określić który to był dzień wojny. Dziadzio niestety nie pamięta. W lesie spotykał sporo rozproszonych grup poszukujących wyjścia z matni. Swojego oddziału już nie znalazł. Przekradał się razem z napotkanym żołnierzem z Częstochowy. Kierowali się na wschód, na Szydłowiec. Siły nieprzyjaciela opanowały już cały teren. Z powodu braku szans przedarcia się z bronią i w mundurze obok Niemców dziadzio podjął decyzję o przekazaniu wyposażenia mieszkańcowi Chlewisk."

Cytaty pochodzą ze stron:

http://www.fronda.pl/a/moj-dziadzio-zolnierz-kop,50885.html

http://zeszytykombatanckie.pl/wehrmacht-1939-r-w-polsce/

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Atrixie. Tak naprawdę to nie wiemy czy poległ następnego dnia pod Dąbrową, ale istniejąca relacja, w której żyje 8 września, Twoje wątpliwości rozstrzyga.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.