Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Gnome

Anegdoty związane z II RP

Rekomendowane odpowiedzi

Gnome   

No to teraz coś o zapalniczkach (pisałem o tym w innym temacie ale powinno sie to znaleźć i tutaj).

A mianowicie z reformą Grabskiego wiązały się trzy międzynarodowe pożyczki, ostatniej z nich udzielił szwedzki potentat przemysłu zapałczanego Kreuger, pod jej zastaw powołano państwowy monopol zapałczany, co spowodowało drastyczny zrost cen zapałek, jednak wiązało się to także z problemem co zrobić z posiadaczami zapalniczek, bo od kiedy wprowadzono monopol ich posiadacze korzystając z nich łamali prawo, tak więc aby "legalnie" używać zapalniczki należało udać się z nią do odpowiedniego urzędu, gdzie po uiszczeniu odpowiedniej opłaty otrzymywało się stempel na swoją zapalniczkę potwierdzający jej "legalność".

A może to była kampania antynikotynowa :mrgreen:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Pancerny   

Jedna z najsłynniejszych anegdot, której bohaterem jest Ignacy Jan Paderewski:

Pewnej nocy, po recitalu w Berlinie, pianista postanowił jechać do hotelu powozem. Dorożkarz zapytał go, dokąd mają się udać. Paderewski nie zdążył udzielić odpowiedzi. Ubiegł go bowiem ktoś z tłumu, krzycząc: Do fryzjera!

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Gnome   

Nie do końca jestem przekonany czy to z okresu II RP, ale nawiązuje w pewien sposób do Paderewskiego więc zamieszczam:

W salonie Rotszyldów wystąpił młody, obiecujący pianista. Po skończonym koncercie podszedł doń baron Louis i oświadczył:

- Słyszałem Karola Lafite...

Młodzieniec ukłonił się nisko.

- Słyszałem Artura Rubinsteina..

Młodzieniec ukłonił się jeszcze niżej.

- Słyszałem Ignacego Paderewskiego...

Młodzieniec ukłonił się najniżej jak mógł.

- Ale żaden z nich nie pocił się tak, jak pan!

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Pancerny   

Kilka recenzji z występów Paderewskiego:

Bernard Shaw: "W chwili, gdy dotarłem na koncert Paderewskiego zeszłego wtorku, ten już się skończył, publiczność szalała z entuzjazmu, a fortepian nadawał się na złom". Również recitale polskiego wirtuoza nie przypadły mu do gustu: "Jeśli spojrzeć na niego jak na ożywionego niezwykłym duchem harmonii młodego kowala, który wygrywa koncert na fortepianie jak na kowadle i wybija go jak młotem z niezwykłą radością rozmachu i siły uderzenia, Paderewski jest co najmniej zabawny [...] ale jego uderzenie, lekkie czy ciężkie rani uszy [...] jest to brutalna fantazja, którą przeżyć mogą tylko najodporniejsi". Sarkastyczne uwagi dziennikarzy dopełniały liczne ryciny karykaturzystów, przedstawiające Paderewskiego jako "kowala fortepianu".

"Jak Samson wywołuje efekt nie palcami, lecz włosami", "Powiadają, że rozwichrzona chryzantema Paderewskiego rzednie". Jedni sądzili, że nosi on perukę inni z kolei uważali, iż złoty kolor włosów pianisty jest efektem codziennie jedzonej przez niego świeżej cytryny."

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Historyjka nie do końca łapiąca się na okres II RP, ale blisko jej:

Od pewnego czasu, wśród konspiratorów, zwłaszcza ich żeńskiej części, krążyły wieści o wyczynach jakiegoś "Zagłoby", ale matka wyobrażała go sobie raczej w wersji sienkiewiczowskej. Tak się złożyło, że tego dnia została sama w lokalu konspiracyjnym, gdyż kolega z koleżanką wyszli na posiłek pozostawiając wszystko pod jej opieką. Nagle usłyszała umówione stukanie. Przekonana, że wraca ktoś z konspiratorów uchyliła drzwi na łańcuchu i po drugiej stronie ujrzała osobnika ubranego w ruską papachę, z okropnym szalikiem na szyi, zarośniętego i z papierosem w zębach. Ku jej zaskoczeniu nieznajomy wymienił prawidłowo hasło i znał odzew, więc po chwili wahania odczepiła łańcuch, z czego intruz natychmiast skorzystał pchając się do środka. Wewnątrz, nie zmieniając pozy, zaczął się rozglądać i wreszcie zbliżył się do drzwi wiodących do pokoju, gdzie stała maszyna drukarska. Przerażona matka zabiegła mu drogę ściskając w mufce przygotowany na taki wypadek rewolwer. Dopiero teraz człowiek ten zdjął nakrycie głowy, starannie zgasił papierosa w popielniczce i kłaniając się oznajmił, że jest "Zagłobą". Najbardziej rozgniewał matkę fakt, że wszystko zostało z góry ukartowane. "Zagłoba" spotkał na ulicy wychodzących i dowiedziawszy się, że zostawili na górze samą dziewczynę, postanowił ją nastraszyć.

Cyt. za Stanisław Mazurkiewicz "Jan Mazurkiewicz: Radosław, Sęp, Zagłoba"

Ów "Zagłoba" to oczywiście słynny "Radosław", takiego pseudonimu używał w okresie I WŚ. Matka zaś to oczywiście jego późniejsza żona, Anna. Zaś przedstawiona sytuacja, to ich pierwsze spotkanie.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Gnome   

No dobra sięgam do zakamarków pamięci, więc jakby co to nie biorę pełnej odpowiedzialności za zgodność anegdoty z faktami ;P

W roku 1938 r. Herbert Hoover przyjechał z wizytą do Polski, odwiedził on kilka miast m.in. Poznań, gdzie w podzięce za jego pomoc dla dzieci w czasie I w.ś. urządzono defiladę w czasie której to przed trybuną honorową maszerowały dzieci i młodzież, na trybunie obok Hoovera znalazł się także Cyryl Ratajski, panowie sobie rozmawiali ale w pewnym momencie zabrakło tematów do konwersacji i zapadła niewygodna cisza, po dłuższej chwili Hoover zwrócił się do Ratajskiego Cóż za wspaniałe dzieci (lub jakoś podobnie) na co Ratajski (zatwardziały kawaler) po chwilowym wahaniu miał odpowiedzieć Staram się jak mogę panie prezydencie .

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Jak się okazuje pseudonim "Zagłoba" świetnie pasował do Jana Mazurkiewicza. Otóż w 1919 roku wraz ze swoim przyjacielem Kazimierzem Tumidajskim pełnił rolę kuriera Dowództwa Frontu Południowego. Pewnego razu dostał zadanie dostania się do samego Petlury. A że zadanie do najprostszych nie należało, jednocześnie wysłano dwóch kurierów. Właśnie Mazurkiewicza oraz Antoniego Klamuta. Oto jak opisuje całą sytuację syn "Radosława":

Już po zawarciu sojuszu polsko-ukraińskiego ojciec dowiedział się od oficerów sztabu Petlury, że na przyjęciu na cześć Marszałka Piłsudskiego ataman opowiadał jak polski kurier dotarł do jego kwatery w Czarnym Ostrogu z pismem. Otóż w pewnym momencie w pobliżu wagonu, w którym przebywał Semen Petlura powstał tumult i jakiś obdartus zaczął okładać pięściami wartownika drąc się wniebogłosy, że jest atamanem "Czornym" i musi rozmawiać z samym Petlurą. Kiedy ukraiński przywódca rozgniewany hałasem wyszedł, aby zrobić porządek "ataman" stanął na baczność i zameldował się jako oficer polskiego Sztabu Generalnego. Marszałka podobno opowieść ta bardzo ubawiła.

Cyt. za Mazurkiewicz S., "Jan Mazurkiewicz "Radosław", "Sęp", "Zagłoba"".

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Gnome   

Jako, że o naszym ulubieńcu Wieniawie nie było już jakiś czas żadnej anegdotki czas to zmienić, będzie i śmiesznie i pouczająco:

W Mroczkowie koło Opoczna, we dworze u aprzyjaźnionych z Długoszowskimi Państwa Libiszowskich, także herbu Wieniawa, odbywał się latem wieczorowy raut na świeżym powietrzu, nad stawem. Wszyscy ubrani byli wieczorowo. Ponieważ dzieci wiedziały, że pan generał lubi się bawić z nimi, więc starszy syn Państwa Libiszowskich, ok. 10-letni wtedy, zapytał Wieniawę:

- Czy to prawda, że wujek spełnia prośby dzieci?

- Tak, oczywiście, spełniam prośby dzieci - odparł wujek Długoszowski.

- I gdybym miał jakieś życzenie, to wujek je by spełnił?

- Tak, powiedziałem przecież, że nie odmawiam dzieciom.

- To niech wujek wejdzie dla nas do stawu! - padło życzenie.

Wieniawa wszedł bez namysłu do stawu ku uciesze dzieci i zdziwieniu dorosłych. Zapytał chłopca po chwili, czy już może wyjść, bo garnitur robi mu się coraz cięższy. Chłopiec zezwolił i Wieniawa ociekający wodą wyszedł ze stawu.

Wtedy przerażony chłopiec zapytał:

- Dlaczego wujek to zrobił, ja przecież żartowałem.

A wujek odparł mu:

- Dałem ci słowo, że spełnię twoje życzenie. Nie mogłem postąpić inaczej. Zapamiętaj na całe życie, jeżeli dasz komuś słowo, że coś zrobisz, zrób to honorowo, choćby bardzo bolało.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
piterzx   

Witam,

Zatem teraz może dowcip krążący w Polsce (szczególnie Warszawie) w czasie odradzania się Państwa Polskiego (praktycznie do 1920 roku):

- Jaki jest największy kraj na świecie?

- Oczywiście Polska, bo nie ma granic.

Pozdrawiam ;)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Gnome   

No to kolejna anegdotka o "Pierwszym ułanie Rzeczypospolitej" i Marszałku.

Warszawa lata 20-te. Rozmawiają dwie pensjonarki:

-Może wiesz kim jest ten starszy pan, który wszędzie jeździ z Wieniawą?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
ciekawy   

Kto to powiedział:

"Siedzimy na dwóch stołkach. Ciekawe, z którego spadniemy najpierw ?"

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Gnome   

Oczywiście Marszałek Piłsudski (ale to tak trochę nie bardzo pasuje do konwencji anegdot, no chyba, że przemycimy tutaj quiz :arrow: ).

A tam skoro temat o anegdotach to kolejna o Wieniawie:

Czekającym na Wieniawę urzędnikom polskiej ambasady w Rzymie miał powiedzieć:

Moi państwo. Ludzie są szanowani dla swych zalet i cnót, a lubiani tylko dzięki wadom. Ja podobno byłem w Warszawie lubiany. Obawiam się jednak, że wy tutaj będziecie mnie szanowali.

No i dotrzymał słowa.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Płynący statek zostawia po sobie ślad na wodzie, który nazywa się kilwater.

A jak nazywa się ślad, który zostawia ryba?

Rybbentrop ;)

P.s.: Oryginalna anegdota przedwojenna.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

coś z życia wojska [na ile pamiętam z Kuropieski]; ponoć autentyk:

Kresy, polowa lat 20-tych, w Wojsku Polskim jest wielu oficerów z armii rosyjskiej, część z nich po polsku mówi średnio, równie niewiele rozumie, stopień oficerski ma. Tutaj akurat Rosjanin, jeszcze pochodzenia gruzińskiego, mówi polsko - rosyjskim, planowane ćwiczenia, pojawiają się wysokie szarże wizytacja. Następuje prośba o rozpoczęcie pokazów. Ów oficer nie rozumie, szarża się wścieka i zaczyna ostro kląć krytykować i w ogóle, na zdezorientowanego dowodzącego. Ten wściekly odpowiada:

- S' nacz'ala pokaz teper' operdol!

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Gnome   

Oto perełka z Naprzodu (7/9 I 1919 r., s 2)

Warszawa się prawie

Z Berlinem zrównała,

Tu i tam zamach,

A różnica mała;

Tam był spartacki,

W Warszawie - partacki.

Oczywiście odnosi się to do 'zamachu stanu' przeprowadzonego przez E. Sapiehę i M. Januszajtisa z 4/5 stycznia 1919 r.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.