Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Gnome

Anegdoty związane z II RP

Rekomendowane odpowiedzi

Skoro się zaczytałem w dawnej prasie i o relacjach o królowych, to chochliki drukarskie w Polsce miały jakiś szczególny sentyment w Polsce do pań koronowanych, bo przecież przedwojenny"ICK" powitał całkiem udanie w Polsce królową holenderską Juliannę.

Obok artykułu powitalnego ukazał się jednak tekst na temat polsko-holenderskiej współpracy gospodarczej, zatytułowany:

"Pierwsza krowa holenderska przybyła do Polski".

Czy to było asumptem do szybkiego powrotu z naszego kraju?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Znany dziennikarz Jan Lankau w jednym z numerów "IKC" podawał swe prognozy na poszczególne miesiące roku 1929, jednocześnie każda z tych prognoz

poprzedzona była próbą oszacowania fluktuacji cen, oto wyjątki:

W styczniu towary zdrożeją z powodu długotrwałych mrozów, jakie zapanują w tym miesiącu.

W tym miesiącu i następnych polityka będzie pod znakiem Sławoja, opozycja Mściwoja, handel Rozboja, a literatura Boja.

Stabilizacja urzędników zostanie odłożona do 1932 r.

W lutym towary podrożeją z powodu śniegów, jakie spadną w tym miesiącu.

(...)

W marcu towary podrożeją z powodu niezdrowego powietrza, jakie ludziom dokuczać będzie w tym miesiącu.

(...)

W kwietniu towary podrożeją z powodu roztopów wiosennych.

(...)

W maju towary podrożeją ze względu na wzrost temperatury.

(...)

W czerwcu towary podrożeją ze względu na zbliżające się lato.

(...)

W lipcu towary podrożeją ze względu na upały, jakie zapanują w tym miesiącu.

(...)

Stabilizacja urzędników zostanie odłożona do 1988 r.

W sierpniu towary podrożeją ze względu na kanikułę.

(...)

We wrześniu towary podrożeją że względu na na zbliżającą się jesień.

(...)

Urzędnicy, jak zwykle, nie dostaną podwyżek.

W październiku towary podrożeją ze względu na babie lato.

(...)

W listopadzie towary podrożeją ze względu na zbliżającą się zimę.

Liga Narodów wystosuje ultimatum do Paragwaju, żądając zaprzestania kroków wojennych z Patagonją, oraz nadmieniając, że jeżeli Paragwaj do 24 godzin nie da żądanej odpowiedzi, to Liga Narodów gotowa jest dłużej poczekać.

W grudniu towary jak wyżej.

Urzędnicy naturalnie jak wyżej.

Edytowane przez secesjonista

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Eugeniusz Junod był niezwykle popularnym aktorem przedwojennego kina,

jego twarz jest powszechnie znana z wielu filmów. I tu me pytanie: czy ktoś

widział by aktor ów nosił brodę?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Nikt nie widział,(?), czy słyszał popularnego "Bodo" z pofarbowanymi włosami, brodą i szwajcarskim paszportem?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Odpowiadając:

Bodo od urodzenia legitymował się szwajcarskim paszportem, ale tylko raz wcielił się w obywatela tego kraju.

Co ciekawe nie było to na planie filmowym.

Pod koniec maja 1929 r. grupa aktorów teatrzyku "Morskie Oko" zapragnęła udać się na Powszechną Wystawę Krajową w Poznaniu.

Towarzystwo (Witold Roland, tancerka Zofia Ordyńska, Michał i Marian Reczkowie) zapakowało się do sportowego chevroleta, za kierownicą zasiadł właściciel tego luksusowego auta – sam mistrz Bodo.

Na przedmieściach Łowicza, wskutek prowadzonych remontów, kierowca skręcił w uliczkę łączącą szosę warszawską ze strzelecką. Niestety na jednym z zakrętów nie wyrobił się, auto wyrzuciło w powietrze. Śmierć poniósł na miejscu Roland.

"Po trzech latach, 23 maja 1932 roku, rozpoczął się proces Eugeniusza Junod-Bodo. Sprawozdawca sądowy „Kuriera Warszawskiego” (1932, nr 141, wyd. wiecz.) odnotował, że Bodo robił, co mógł, by go nie rozpoznano. Zmienił nawet wygląd, przefarbował włosy i zapuścił brodę. Pytany o nazwisko, odpowiedział: Bohdan Junod, obywatel szwajcarski. 'Kiedy jednak dłużej przysłuchać się brzmieniu głosu – czytamy w sprawozdaniu – poznać można, że jest to dobry znajomy publiczności warszawskiej'".

/S. Milewski "Pitaval drogowy', "Palestra", nr 5-6, 2011/

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jak wiadomo Franz Kafka urozmaicał sobie nudę pracy urzędnika ubezpieczeniowego szeregiem rysunków, czy pisaniem cokolwiek niekonwencjonalnej korespondencji służbowej. Zdaje się, że wielu urzędników II RP targały podobne odczucia, stąd ich zadziwiająca inwencja twórcza.

Oto wójt pewnej gminy na pismo napisane po ukraińsku (jak donosiło ukraińskie "Diło" nr 237) uczenie odpowiada:

"Zwracam drugostronnie podanie celem zadośćuczynienia art. 16 Rozporządzenia Prezydenta R.P. z dnia 22 III 1928 r. o postępowaniu administracyjnym, nadto podanie winno być napisane w języku polskim, przy użyciu alfabetu łacińskiego. Czytanie hieroglifów jest specjalnością egiptologów, a w tut. Zarządzie gminy takich dotychczas nie zatrudniono".

Zwracam uwagę na tryb: "dotychczas...", swoją drogą istnieją i dziś, i tutaj na forum, wpisy nastręczające podobną trudność w odczytaniu, a niby pisane po polsku.

Dla utyskujących na stopień skomplikowania dzisiejszych formularzy PIT, próbka pisma Zarządu miejskiego w Białymstoku zamieszczona "Kurjerze Polskim" (nr 298):

"... tytułem podatku inwestycyjnego za rok 1937/1938, stanowiącego 22,5% kwoty, przypadającej na rzecz miasta, tytułem 32,5-procentowego dodatku komunalnego do państwowego podatku od nieruchomości, obliczonego w stosunku do 7% podstawy wymiaru, stanowiącego 30% kwoty przypadającej na rzecz miasta tytułem 30%-go dodatku komunalnego do ceny świadectwa przemysłowego".

Gdyby się ktoś pytał, chodziło o wpłatę 17 zł i 50 gr.

W trosce o mienie państwowe czy obywatela (?), władze policyjne w swym piśmie "Na Posterunku" (nr 7) przypominały:

"Rozkazem nr 691 pkt. 1 komendant główny polecił nie używać kolb karabinowych przy rozpraszaniu tłumów przez oddziały policyjne. We wszystkich wypadkach uszkodzenia kolb karabinowych podczas nieinstrukcyjnego ich użycia należy przeprowadzić dochodzenie, przyczem winni pociągani być mają do odpowiedzialności dyscyplinarnej i ewent. materjalnej".

"Informator Śląski" zatroskał się nad potrzebą wydawania pisma na odpowiednim poziomie. Zatem jak donosi w swym słowie wstępnym:

"Okazała się potrzeba wydania czasopisma rzeczywiście ludowego, nie goniącego za sensacją".

Nie trzeba dodawać, że na tej samej stronie znajduje się zapowiedź drukowania w piśmie powieści sensacyjnej...

"... bohaterem powieści jest Polak, który niewinnie oskarżony na karę śmierci za zdradę stanu. Udając mu się z więzienia uciec, przemienia się w oblicze kobiety i walczy o swoją niewinność".

/zaczerpnięte z rubryki "Camera Obscura" w "Wiadomościach Literackich" z 1937 r./

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

To podobnie...

w "Gazecie Policji Państwowej" z 1922 r. (nr 4) podano kolejny przykład twórczego podejścia

do polszczyzny, tym razem w raporcie policyjnym z Kresów:

"Akt zejścia w sprawie świadczenia padszego konia:

Koń 'Orlik' - kasztan, trzy nogi w ponczoszkach, a lewa przednia w ponczosie do kostka włącznie,

na łbie - łysina od powyżej linji oczy na dwa centimi do chrapy włącznie, szerokość 5 centim, oczy

okragłe, uszy jak uszy u konia, 14 lat, poad 20 listopada r.b. o godzinie 9 minut 23 zrana od

zatwierdzenio żołądka, będąc chorym chronicznie na katar kiszek w skótek czego był w stanie okrodnego

wycieńczenia co komisja i postanowiła zapisać do niniejszego aktu, a spisać jednego konia w rozchod

żywego inwentarza. Powyżej wskazanego padszego konia ze skurą sprzedać Srulowi Libmanowi za 2500 km.,

owe pieniądze zapisać na przychód kassy".

Mnie uwiodły "uszy jak uszy" i cena wyrażano w "km." (na godzinę?)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jak wiadomo Piłsudski miał pewną awersję do niektórych wytworów techniki - słynne "przemyślenia przed tubą".

Nie potrafił (czy nie chciał?) samodzielnie zmienić stacji w radiu, miał też specyficzny sposób wyłączania radia.

Jaki?

Jego niechęć tyczyła się też łączenia się przez telefon, choć miał ich na biurku w GISZ-u aż pięć (wewnętrzny, miejski, łączący z premierem, łączący z ministrami i domofon do dyżurnego żandarma) to trudno było się doń dodzwonić bezpośrednio. Miał bowiem specyficzny system odbierania telefonów.

Jaki?

I taki koloryt obyczajowy epoki...

Marszałek z czasem przejawiał objawy psychiki neurotycznej, pośród nich było - zupełne nieliczenie się z potrzebami innych. Potrafił wzywać do siebie ludzi o całkiem nieoczekiwanych porach, choć sytuacja nie wymagała tego typu pospiechu. Razu pewnego wezwał do siebie, w środku nocy, księcia Janusza Radziwiłła znanego z bardzo nienagannych manier.

Jaki był wówczas główny dylemat księcia?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Odpowiadając secesjoniście:

"... książę Janusz Radziwiłł (...) miał poważny dylemat: czy ubrać się w strój wieczorowy czy też założyć ubranie odpowiednie dla wizyt składanych w godzinach porannych...".

/I. Kienzler "Kobiety w życiu Marszałka Piłsudskiego", Warszawa 2012, s. 224/

"Nie umiał samodzielnie regulować odbiornika radiowego, a kiedy chciał go wyłączyć - wyjmował wtyczkę z kontaktu".

/tamże, s 224-225/

"Marszałek jednak nie znosił telefonu, podobnie jak innych nowinek technicznych, a zwłaszcza samej procedury łączenia rozmów, co zlecał zazwyczaj swemu adiutantowi. Jego niechęć do korzystania z wynalazku Bella była powszechnie znana i jego współpracownicy kontaktowali się z nim telefonicznie wyłącznie w stanach wyższej konieczności. Dotyczyło to nawet samego prezydenta, który przed planowaną rozmową telefoniczną najpierw telefonował do adiutanta, który meldował o tym Piłsudskiemu. Marszałek dopiero wówczas odbierał telefon".

/tamże, s. 224/

A dlaczego gen. Stanisław Bułak-Bałachowicz nazywany był: "durniem Matki Boskiej"?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Marek Eiger, za sprawą obrotności swych rodziców nie musiał się martwić problemami życia codziennego. Bibliofil i bibliofag, lubił też wycieczki i podróże, stąd nazywany był A.O. Barnabooth - tak jak nazywał się bohater fikcyjnego dziennika "A.O. Barnabooth; son journal intime" autorstwa Valery'ego Larbauda, który był najbogatszym człowiekiem świata, podróżującym po Europie.

Razu pewnego udał się ze swym sekretarzem Julianem Rogozińskim na wyprawę w Góry Świętokrzyskie, pobłądziwszy, widząc przy drodze wieśniaka postanowił zapytać go o drogę, wysiadł zatem ze swej limuzyny, i zwrócił się doń tymi słowami:

"Szanowny Panie Chłopie, jak dojechać do...".

I nie było w tym żadnej zamierzonej drwiny czy złośliwości.

Co nieco o tym autorze w:

S. Napierski "Wiersze wybrane" wyb. i oprac. P. Hertz.

(ze wspomnieniami: J. Andrzejewskiego, P. Hertza, S. Pollaka, T. Terleckiego, A. Ważyka)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Miasta ówczesnej Rzplitej z powodzeniem objeżdżał hinduski fakir Ben Ali, zabawiając publikę różnymi sztuczkami, w tym pokazami zbiorowej hipnozy. Jeden z pokazów w Warszawie, w kinie "Palace", nieszczególnie mu wychodził. Toteż część publiki poczęła gwizdać i rozległy się nawet okrzyki: "Bujda!". Mistrz nauk tajemnych, nie zdzierżył i wrzasnął: "Psiakrew, cicho tam na galerji!". A uczynił to najczystszą gwarą warszawską.

/"Fakir warszawski Ben-Ali uwięziony przez Francuzów", "Dziennik Białostocki", R. 6, nr 247, 6 września 1928 r., s. 1/

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Otto Forst de Battaglia dwadzieścia lat prowadził badania genealogiczne wielu znanych rodów (nie tylko europejskich) efektem czego było m.in. prace: "Das Geheimnis des Blutes" (Leipzig 1932) czy "Genealogie" (Leipzig 1913), autor udostępnił polskim czytelnikom efekty swych badań m.in. na łamach: "Miesięcznika Heraldycznego", "Przeglądu Współczesnego" czy "Roczników Towarzystwa Heraldycznego we Lwowie".

Mając ojca Polaka, część swych zainteresowań kierował ku sprawom polskim (efektem np. "Jan Sobieski, König von Polen" czy "Stanisław August Poniatowski und der Ausgang des alten Polenstaates").

Możemy się z jego badań dowiedzieć np. że Ernst Freiherr von Feuchtersleben, z dobrej saksońskiej rodziny, miał pośród swych przodków pewnego abisyńskiego władcę, że w morganatycznej linii dom ks. Nassau (hrabiów Merenbergów) odnajdujemy "czarną krew" itp.

Jak anegdota jawi się fragment w którym czytamy, że przewodniczący Senatu pewnego potężnego państwa był:

"potomkiem królików indyjskich".

Któż zacz?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

To oczywiście jedynie dwuznaczność słowa: "królik", kiedyś często stosowanego jako określenie względem władców małych państw, już po traktacie z Verdun z 843 r. Florus z Lyonu lamentował: "au lieu de roi, on voit un roitelet" (w: "Querela de divisione Imperii"). Dziś słowo te raczej zarezerwowane jest na określenie zwierzęcia.

Dla porządku, tym politykiem-królikiem był wiceprezydent USA - Charles Curtis, którego matka miała być półkrwi Indianką z plemienia Kaw (Kanza).

Franciszek Fiszer, metafizyk, filozof i smakosz (: obżartuch), jak wiadomo wiedział wszystko na każdy temat. Można dodać, że wyprzedzał swe czasy, za to doskonale pasowałby do dzisiejszych, kiedy coraz częściej spotykamy się z dyskusją np. nad książką, której się nie przeczytało.

"Fiszer namiętnie lubił dyskutować, obojętnie na jaki temat; używał przy tym niezwykłych argumentów. Słynna była na przykład jego dysputa o Prouście z Wieniawą, który dowodził, że modny ów autor francuski to geniusz, subtelny artysta, mistrz „boskich detali”, Franc natomiast dowodził, że był to tępy matoł, grafoman i w ogóle kretyn. Entuzjasta Prousta pieniąc się cytował fragmenty, sypał coraz to nowymi argumentami, przytaczał recenzje najznakomitszych krytyków etc. Wreszcie znudzony przedłużającą się w nieskończoność dyskusją Fiszer najspokojniej oświadczył:

- Widzisz, kochany, ja mam tę przewagę nad tobą, że ty czytałeś Prousta, a ja nie".

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

Ponoć raz Wieniawa przebrał miarkę w imprezowaniu na tyle, że został postawiony do karnego raportu. Stanął przed obliczem Marszałka we fraku i cylindrze zamiast w galowym mundurze.

Wszyscy zdębieli.

Marszałek się nasrożył i pyta co to ma znaczyć.

Wieniawa z oświadczył, że tak narozrabiał iż należy mu się po pysku. Ma jednak taki szacunek do munduru, że nie przeżyłby takiego dyshonoru. We fraku jakoś łatwiej dostać po pysku więc dlatego tak się ubrał.

Znowu mu się upiekło...

Edytowane przez gregski

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.