Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Rycerz1984

"Akcja Wisła" - ocena

Rekomendowane odpowiedzi

ciekawy   

Proszę pamiętaj o tym, że obraz walk ukraińsko-polskich na naszym terenie w dużej mierze został zafałszowany w czasach PRL-u.

Pamiętam. Myślę, że chodzi Ci przede wszystkim o beletrystyczne "Łuny w Bieszczadach" ppłk. J. Gerharda ?

Akcja przesiedleńcza rozpoczęła się 15 października 1944 r., jej podstawą prawną była umowa o dobrowolnej wymianie ludności zawarta pomiędzy PKWN, a republikami ZSRR: ukraińską, białoruską. Dobrowolność była w początkowej fazie, niewiele rodzin chciało wyjechać - przeważnie ci, którzy wszystko stracili na wojnie lub nie mieli środków do życia, a ci którzy opuścili swój region czasami wracali z tego komunistycznego raju przynosząc bardzo złe wieści o warunkach życia w ZSRR. Pojawiają się represje, Ukraińcy nie mogą korzystać z reformy rolnej, a np. w okolicy Baligrodu są pozbawieni opieki medycznej, nie mogą kupować lekarstw, wojsko otacza poszczególne wsie, ludzie mają kilka godzin na zabranie dobytku, milicja i UB decyzją Rządu Tymczasowego z dnia 13 lutego 1945 r. ma wolne ręce w nękaniu ludności grekokatolickiej

Akcje przesiedleńcze miały miejsce w latach 1944 - 1946. Oficjalna liczba ludzi przesiedlonych do ZSRR wyniosła według źródeł 488 612 osób. Początkowo wysiedlenia nie przyniosły pożądanych skutków, ponieważ mieszkańcy aby uniknąć wysiedlenia kryli się w lasach przeczekując akcję wojska. Nie było też wystarczających środków transportu, co powodowało że akcja przebiegała opornie. Aby to wszystko usprawnić powołano Grupę Operacyjną "Rzeszów" pod dowództwem generała Rotkiewicza

W Bieszczadach w czasie akcji przesiedleńczej wysiedlono w 100% wsie Bystre, Łubne, Rabe, Jabłonki, oraz wsie w okolicach Górnego Sanu jak: Beniowa, Dydiowa, Sokoliki, Dźwiniacz, Bukowiec. Wszystkich mieszkańców wysiedlonych wsi spędzano na punkty zborne skąd później koleją transportowano na teren sowiecki. Przesiedleńcy na wyjazd oczekiwali czasem i kilka tygodni.

przy wysiedleniu wsi Tysowa zamordowano 19 osób, w tym 6 kobiet, spalono 180 gospodarstw. W ramach tych wysiedleń przesiedlono 478 486 osób, 121 521 rodzin.

http://www.twojebieszczady.pl/upa/upa7.php

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Nie tylko "Łuny w Bieszczadach", to był też sztab historyków piszących na zamówienie, wśród nich był np. Bata. Powieść Gerharda miała przede wszystkim wpływ na nie historyków, większość czytelników sądziła iż jest coś w rodzaju pamiętnika. Historycy doskonale wiedzieli jak przebiegały walki.

Hmm, historia była bardziej skomplikowana niż podaje Piotrek na swoim serwisie. Przede wszystkim ludność greckokatolicka zmieniała wyznanie. Oczywiście, zdarzały się wypadki, że część osób chwała się po lasach. Nie zapominaj jednak, że przed II wojną św. nasz region była bardzo gęsto zaludniony, lasu nie było zbyt wiele. To nie dzisiejsze Bieszczady, one zdziczały w wyniku wysiedleń.

Na szczęście jest wiele dobrych współczesnych opracowań tematu. Polecam książki Motyki, "Bieszczady w Polsce Ludowej" i świetny oparty na kwerendzie odkrywczy artykuł Brożyniaka dotyczący mikokonfliktu Wołkowyja-Terka, "Powiat sanocki w latach 1944-1956". O tych i nie tylko tych książkach piszę na Bratnim Forum w dziele turystyka historyczna w swoim wątku bibliofilkim.

Edytowane przez lucyna beata

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
ciekawy   
Nie zapominaj jednak, że przed II wojną św. nasz region była bardzo gęsto zaludniony, lasu nie było zbyt wiele. To nie dzisiejsze Bieszczady

Hmm ... miałem gdzieś mapy tego rejonu w (wersji elektronicznej) WIG-u z czasów II RP, ale nigdy nie patrzyłem na to z tej strony. Jednak chciałbym wrócić do postawionych wcześniej przez mnie pytań, i rozwiać wątpliwości: na ile komuniści realizując program masowych wysiedleń Łemków i Bojków z Bieszczadów dokonali aktu planowanej "jednorodności etnicznej", a na ile de facto odcinali UPA od zaopatrzeniowego zaplecza? Czy faktycznie UPA dokonywała aktów terroru na mieszkańcach, którzy przygotowywal;i się do przesiedleń ? I czy do walk z banderowcami nie można było od razu skierować więcej wojska ?

P.S. A ten kawałek KSU sam się "ciśnie" jako komentarz: http://www.youtube.com/watch?v=rNeJtOKQdFg&feature=related

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, zdarzały się wypadki, że część osób chwała się po lasach. Nie zapominaj jednak, że przed II wojną św. nasz region była bardzo gęsto zaludniony, lasu nie było zbyt wiele. To nie dzisiejsze Bieszczady, one zdziczały w wyniku wysiedleń.

(...)

Na ile wzrosło zalesienie po wojnie?

Na ile gęsto co do innych regionów kraju?

Edytowane przez secesjonista

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Mam uranie głowy, jak będę miała trochę czasu to poszukam danych.

@ Ciekawy

Odcięcie UPA, nie jestem żołnierzem, nie znam się na sprawach militarnych więc trudno mi odpowiedzieć na to pytanie z głowy. Tym bardziej, że słyszałam przeróżne wersje. Poszukam odpowiednich fragmentów mądrych książek.

2. Akty terroru. Tak, były, naliczyłam tego sporo, gdy wykłócałam się na ten temat z Ukraińcami na forum beskidu niskiego. Zarówno UPA jak i SB OUN i oddziały samoobrony mordowały ludność określaną jako ukraińską. Ostrzeliwane też były przez UPA konwoje, pociągi. Poparcie na Łemkowszczyźnie UPA było znikome, ale dowódcy partyzantki pobierali siłą tam rekrutów. Za dezercję ginęli zarówno partyzanci jak i ich rodziny.

3. Oczywiście, że należało.Najpierw władze chciały uporać się z wewnętrzną polską partyzantką, walczyły de facto ze społeczeństwem. Potem napiszę coś na ten temat dokładniej.

To bardzo interesująca część naszych współczesnych dziejów, wbrew pozorom dobrze udokumentowana.

@ Secesjonista

1. Obecnie przyjmuje się, że na terenie Bieszczadów gęstość zaludnienia wynosi od 0,6 os do 27 os/km2, powiat bieszczadzki 27 os/km2

gmina Czarna 12,9 os/km2

gmina Lutowiska 4,5 os/km2, gmina Cisna liczy sobie, cała gmina 1670 osób.

Przed II wojną św. z tego co pamiętam było 138 na km2, w 1921 r. dolinę Wołosatki zamieszkiwało 2 500 osób, Berehy Górne 500 mieszkańców, Tworylne 700 mieszkańców.

Co do zwiększenia lesistości, nie wiem czy są tego rodzaju dane. Nie mam danych sprzed II wojny św. Na początku XX wieku lesistość naszego regionu wynosiła 37%, potem jeszcze malała z powodu działań I wojny św., rabunkowej gospodarki leśnej i katastrofy ekologicznej zima 1928/29, wymarzły całe połacie lasów np. Otryt pokrywały tzw. "mroźne lasy"-martwe lasy. Obecnie mamy lesistość sięgającą w niektórych gminach 80%

Edytowane przez lucyna beata

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
1. Obecnie przyjmuje się, że na terenie Bieszczadów gęstość zaludnienia wynosi od 0,6 os do 27 os/km2, powiat bieszczadzki 27 os/km2

gmina Czarna 12,9 os/km2

gmina Lutowiska 4,5 os/km2, gmina Cisna liczy sobie, cała gmina 1670 osób.

Przed II wojną św. z tego co pamiętam było 138 na km2, w 1921 r. dolinę Wołosatki zamieszkiwało 2 500 osób, Berehy Górne 500 mieszkańców, Tworylne 700 mieszkańców.

Co do zwiększenia lesistości, nie wiem czy są tego rodzaju dane. Nie mam danych sprzed II wojny św. Na początku XX wieku lesistość naszego regionu wynosiła 37%, potem jeszcze malała z powodu działań I wojny św., rabunkowej gospodarki leśnej i katastrofy ekologicznej zima 1928/29, wymarzły całe połacie lasów np. Otryt pokrywały tzw. "mroźne lasy"-martwe lasy. Obecnie mamy lesistość sięgającą w niektórych gminach 80%

To chyba wielki atut współczesnych Bieszczadów , mało ludzi , dużo pięknej przyrody :)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jak przebiegały dobrowolne wysiedlenia? Posłużę się kilkoma przykładami.

" Przystanek Bieszczady bez litości" Potockiego

"Tragedia Terki" str. 73-74

"[...] Z listu starosty powiatowego w Lesku Tadeusza Pawłusiewicza do Wojewody Rzeszowskiego z 2 stycznia 1946 roku dotyczącego dowódcy 36 pułku 8 dywizji Wojska Polskiego, pułkownika Nikołaja Kiryluka, wyłania się obraz krwawego watażki, którego zapewne NKWD z premedytacją zainstalowało w polskim wojsku . Oto fragmenty tego pisma, opatrzonego klauzulą tajne:

"W związku ze stacjonującym w tutejszym powiecie 36 pułkiem 8 dywizji, na czele którego stoi dowódca Kiryluk, relacjonuje następująco: Od 15 września 1945 r. rozpoczął wyżej wymieniony Pułkownik akcję oczyszczająca z band banderowskich, w rezultacie której band tych nie pomniejszono z tego powodu, że bandy grupowały się po lasach, do których wojsko wcale nie dochodziło. Spalono tylko kilka gromad ukraińskich, za które banderowcy spalili polskie wsie i wymordowali kilkanaście osób polskich. Wysiedlenie ludności ukraińskiej za pomocą wyżej wymienionego pułku nie dało również prawie żadnych rezultatów. Miały jedynie miejsce cale szeregi grabieży inwentarza, ubrań i sprzętu od ludności, która nie chcąc wyjeżdżać na Wschód opuszczała wioski i kryła się do lasu. Grabiono nawet przy tym ludność polską, która przebywała w domach. (...)

Ob. Kiryluk rozkazuje swoim podwładnym przyprowadzać sobie na kwaterę przymusowo dziewczęta miejscowe, celem rozpusty. Aresztowane kobiety każe sobie przyprowadzać na kwaterę (niby celem przesłuchania), a zmusza je pod groźbą pistoletu do spółkowania ze sobą. Ob. Kiryluk w dzień targowy na rynku robi masowe łapanki na ludzi, aresztuje ich pod pretekstem banderowców, rozbija tym sposobem targi, trzyma ich w więzieniu, a następnie zwalnia za okupem. Ostatnio pobrał 25.000 zł z gromady Postołów. Okazuje się też, że więzi ludzi niewinnych . Podpalił osobiście ostatnio gospodarstwo w gromadzie Glinne, z którego uciekał przed nim jakiś człowiek. Okazało się, ze również niewinny, a poczytał go sobie Pułkownik za banderowca i dlatego zniszczył jego warsztat pracy. Posłańcowi z gromady Uherce, który był wysłany konno przez gminnego referenta świadczeń rzeczowych w sprawie ściągnięcia kontyngentu siana z gromady Orelec, zabrano konia na drodze poczytując go za łącznika banderowców. Aresztowano również trzech gospodarzy z Paszowej , wiozących na zlecenie starostwa drzewo opałowe dla tutejszego Urzędu. Gospodarzy tych uwięziono w Sztabie Pułku, a następni biją się już jechać, wobec czego wszelkie dalsze świadczenia ustają. (...)

Ostatnio w czasie spalenia gromady Mchawa w gminie Baligród - za zabicie dwóch żołnierzy polskich przez banderowców - spalono 40 gospodarstw ukraińskich. Ale za co spalono przy tym 14 gospodarstw polskich i zabito pięciu Polaków, skoro Polacy byli zupełnie niewinni i stale przez banderowców prześladowani? Ludzi więzionych przez Pułkownika, o których wyżej nadmieniono, Pułkownik karze biciem tak, że wynoszono jednego z nich nieprzytomnego... (...) Wszystkie wyżej przytoczone fakty wywołują wielkie rozgoryczenie wśród ogółu, podkopują autorytet Wojska Polskiego, stwarzają nieufność ludzi do Wojska i nienawiść, budują reakcję i mnożą bandy. Padają dzielni, niewinni i zasłużeni żołnierze polscy, którzy przeszli walkę ze straszliwym najeźdźcą germańskim, bo bandy nie tylko po lasach mszczą się na nich za czyny Pułkownika, robiąc zasadzki po drogach...(...). Gromada Wołkowyja stanowi ośrodek w 90 procentach polski. Ludność przerażona ostatnimi wypadkami jest bez żadnego zabezpieczenia. Ogarnia ją panika przed bandami. Zamierza uciekać, a bandy jej nie wypuszczają grożąc śmiercią. Zamierzają ją trzymać jako zakładników na wypadek wysiedlenia ludności ukraińskiej z sąsiednich gromad. (...) Wysiedlenie tutejszej ludności ukraińskiej jest bardzo wskazane i konieczne, ale bez odpowiedniej siły ku temu niewykonalne, a to z powodu przeważających band, które należy najsampierw i można by przy użyciu paru tysięcy wojska zlikwidować. (...)

Po podpisaniu niniejszego aktu zgłosił się do tutejszego Starostwa Sołtys gromady Nowosiółki Stanisław Leicht, Polak, zw swoją kilkunastoletnią córką, z następującym zażaleniem na Pułkownika Kiryluka. Do domu wyżej wymienionych wpadł Pułkownik z rewolwerem w ręku i zaczął gwałcić jego córkę. Dziewczyna broniąc się została uderzona przez napastnika rewolwerem w głowę. Wyrwawszy się mu jednak z rąk, wybiegła na podwórze. gdzie ją dopędził i dalej włóczył po dziedzińcu. Wyrwawszy się powtórnie zdołała uciec. Następnie Pułkownik wrócił z powrotem do mieszkania i zrabował Sołtysowi 1300 zł. W drugim wypadku dzwonił znowuż z Baligrodu do tutejszego Starostwa w dniu dzisiejszym lekarz Kuźmak o ratowanie jego córki, którą porwał Pułkownik Kiryluk z jego domu w kierunku Leska. W trzecim wypadku doszło teraz do wiadomości tutejszego Starostwa, że przed paru dniami Pułkownik przywiózł jakąś panią z Rymanowa, którą gwałcąc u siebie pokąsał ją do uszkodzenia ciała."

Meldunek Gerharda:

"Ludność na terenie woj. rzeszowskiego jest to odłam ukraiński tzw. Łemków, którzy nigdy nie mieli wiele wspólnego z szowinizmem ukraińskim. Ludność ta w chwili obecnej (rok 1946 - moje wtrącenie) jest najbardziej nieszczęśliwą ludnością Polski. Nękana w równej mierze przez bandy jak i wojsko nie znajduje po prostu wyjścia w swoim nieszczęściu. Wsie płoną, podpalane przez bandytów z zemsty (raczej aby nie mogli osiedlić się w wysiedlonych osadach Polacy - znowu ja) a przez wojsko w czasie walki, bydło zabierają bandy na kontyngent, a wojsko karze za to ludzi, którzy żyją pod ciągłą grozą karabinu jednej czy drugiej strony. Nastawienia politycznego ta ludność nie ma.Są oni po prostu zmęczeni i pragną tylko jednej rzeczy: SPOKOJU".

Zbigniew Palski "Czy konieczna była operacja "Wisła"

"Dochodziło do aktów terroru i zastraszania przez oddziały UPA w stosunku do Ukraińców zgłaszających się na wyjazd do USSR. Według relacji jednego z Ukraińców:

"W mojej miejscowości Olchowa (przysiółek wsi Makowisko) spalili [nacjonaliści ukraińscy]

zabudowania wszystkich tych, którzy dobrowolnie repatriowali się do ZSRR. Natomiast dwóch gospodarzy narodowości ukraińskiej ze wsi Makowisko, którzy propagowali repatriację i sami nosili się z zamiarem wyjazdu do Związku Radzieckiego wyciągnięto nocą z domów, aby odstraszyć innych."

OUN-UPA występowała przeciwko przesiedleniom obawiając się odcięcia od bazy mobilizacyjnej, źródeł zaopatrzenia i schronienia, które znajdowała u miejscowej ludności ukraińskiej."

--------------------------------------------------------------------------------------------

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

Właśnie wróciłem z Bieszczad i nasunęła mi się taka myśl, że Ukraińców, Łemków czy Bojków wysiedlano z prymitywnych nierzadko kurnych chat i osiedlano na terenach poniemieckich. Mimo wszystko nie było źle. Naprawdę pod górkę mieli ci pechowcy przesiedleni w zdewastowane Bieszczady z Sokalszczyzny w 1951 roku.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Właśnie wróciłem z Bieszczad i nasunęła mi się taka myśl, że Ukraińców, Łemków czy Bojków wysiedlano z prymitywnych nierzadko kurnych chat i osiedlano na terenach poniemieckich. Mimo wszystko nie było źle.

Analogicznie wysiedleni z ZSRR Polacy. I ich wysiedlenia mozna uzasaniac jako słuszne w ten sam sposób jak usprawiedliwia się akcję Wisła.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   
W zasadzie to ja nie widzę próby uzasadnienia słuszności akcji,

Dokładnie!

Nie próbuję nikogo rozgrzeszać (Zważywszy, że serce się kraje podczas wędrówki od jednych ruin do następnych. Ludne wioski i cały świat bardzo ciekawej kultury zniknął niemalże w ciągu jednej nocy. Szkoda.)

To co napisałem to taka refleksja jaka minie naszła po rozmowach jakie odbyłem w Ustrzykach dolnych oraz wsiach Rabe i Równia, a która dotyczyła losów dwóch grup przesiedleńców.

Co do polemizowania na temat warunków bytowych to mam za mało wiedzy. Ot, na studiach miałem kolesia z okolic Złotowa który był wnukiem deportowanych ludzi. Przyznawał, że jego dziadkowie mieli cały czas poczucie krzywdy (czemu i trudno się dziwić). Jego rodzice mieli bardziej ambiwalentne odczucia a on sam urodzony i wychowany na Pomorzu miał inne spojrzenie na ta kwestię. Twierdził, że dziadkowie zostali przesiedleni na nieźle zorganizowane gospodarstwo. Trafili z drewnianej chaty do murowanego domu podłączonego do sieci elektrycznej. W okolice o zdecydowanie lepszej sieci komunikacyjnej (we wiosce był nawet telefon!)

Dla odmiany Ludzie z Sokalszczyzny trafili z nieźle zagospodarowanej okolicy w dzicz. Dzicz tym większą, że po wysiedleniach celowo demolowano pozostawione zabudowania. Wystarczy wspomnieć, że elektryfikację na tamtych terenach przeprowadzono dopiero w latach 60-tych. (opieram się na zbieżnych relacjach dwóch starszych panów z Rabe i Równii)

Mało tego na tym terenie nie było zadnego sensownego młyna! Rolnicy jechali do Ustrzyk Dolnych zdawali tam zboże które samochodami było transportowane do przemiału gdzieś pod Rzeszów. Czasem trzeba było koczować w Ustrzykach i z tydzień czekając aż mąka dotrze z powrotem.

Myślę sobie, że "pech" ludzi przesiedlonych z Bieszczad polegał też na tym, że odbyło się to stosunkowo późno i co lepsze miejsca były już zajęte.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Nie do końca był to "pech", to były często świadome działania na najniższych szczeblach administracji czyli w gromadach.

Ukraińcy jako element obcy i niepewny, a nawet wrogi; bo tak nader często byli postrzegani; siłą rzeczy dostawali to co najgorsze.

A żeby nie było, że to jakaś akcja zorganizowanej zemsty to znowu wielu spośród administratorów tamtych terenów podnosiło, że miejsca do których kierowano Ukraińców nie były odpowiednie do osadnictwa bądź nieprzygotowane.

Innymi słowy: poplątane losy i skomplikowane relacje.

Natomiast siłą rzeczy - to co najlepsze zajęli ci co byli pierwsi i w pełni z tym zgoda.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio dostałam od Kolegi przewodnika ciekawe czasopismo "Wędrowiec Podkarpacki" a w nim świetny artykuł? reporaż? Henryka Wądołowskiego "...przecież pacież był tn sam". Na bratnim forum o nim już pisałam, wzbudził zainteresowanie, można czasopismo otrzymać w PTTK Rzeszów. Część przepisałam i jeszcze będę nim posługiwać się.

Dwie relacje z Terki, dotyczą polskie zbrodni dokonanej w zemście. Mogą być uzupełnieniem świtnego artykułu Brożyniaka i Gliwy "Terka-Wołkowyja 1939-1947 Mikrohistoria krwawego konfliktu ukraińsko-polskiego". Są tu błędy, to relacje mieszkańców, więc nie do końca sa zoreintowani w realiach. Hryć Łoszycia i jego rodzina byli grekokatolikami, przeszli na rzymokatolicyzm, ale to ich później nie uchroniło od wysiedleń, Hryć nie był oficerem lecz tylko młodym chłopakiem kręcoącym się obok wojska, mordu na mieszkańcach Terki dokonała nie UPA lecz Służba Bezpiezeństwa OUN i jeszze kilka nieścisłości.

"- Ilu ludzi z Terki było w UPA? Czytałem w jednej z książek, że co drugi mężczyzna.

- Nie prawda. Mówiłem panu o Mastylaku. Przychodzili do wsi i brali. Kto nie chciał ten umierał. Byli ochotnicy do niemieckiego wojska. Może i do banderowców sam szli, ale o tym się nie mówiło. I to była przyczyna tego co stało się w lipcu 46 roku. Tylko na grobie jest błąd. To było 8, a nie 9 lipca. Pamiętam dokładnie. Wcześniej do Terki przyszła sotnia Hrynia i wzięli do sotni 3 ludzi. Był to Gankiewicz, Michał Łoszycia i jego syn Jurek. Ktoś powiedział o tym żołnierzom w Wołkowyi. Wtedy wojsko napisało list do banderowców, że mają oddać tych ludzi, bo inaczej ucierpią Ukraińcy z Terki. Wzięli też do Wołkowyi 30 osób jako zakładników. W nocy banderowcy przyszli do wsi ale tylko z Gankiewiczem i Michałem Łoszycią. Jurka zamordowali w lesie. Powiesili ich na środku wsi na gruszach. Ja to widziałem. Mieli poobcinane języki i porozbijane głowy. Na szyjach mieli tabliczki z napisem "za samostijną Ukrainę". Banderwcy odeszli w kierunku na Polanki. Kiedy wojsko przyszło do wsi i żołnierze zobaczyli co stało się zaczęła się tragedia. Jednym z oficerów wojska był syn powieszonego Michała Łoszyci. Jemu wtedy wojsko powiedziało "rób co chcesz". Wtedy pogonili zakładników drogą na Studenne do ostatniej chałupy po lewej stronie drogi. Nie pamiętam już jak nazywał się właściciel. Zamknęli ich tam i obrzucili dom granatami. Zaczęło się palić. Wiem, że z tego domu uratował się jeden chłopak w moim wieku bo chodziliśmy razem do szkoły. Nazywał się Wasyl Soniak. Podobno schował się do jamy przy piecu, gdzie przechowywano ziemniaki i potem wyskoczył przez okno do strumienia i uciekł do Tworylnego. Potem razem z sotnią dostał się do Czech i osiadł w Kanadzie. Mówili ludzie z Terki, którzy byli w Kanadzie i wrócili, że go tam widzieli. Czy żyje? nie wiem. Ja wtedy uratowałem jedną znajoma Rusinkę. Kiedy prowadzili ich pod Berdycię wzięłem za rękę jedną z dziewczynek i prosiłem żołnierza, aby ją puścił, bo to moja dobra znajoma i dobra kobieta. Żołnierzy wypchnął ją z kolumny w moja stronę i razem z nią pobiegłem do domu. Ona żyje i mieszka w Stargardzie. Piszemy do siebie. "

Inne wspomnienia

"Było tak. Jeden ze wsi, wyrobił sobie polski dowód osobisty. Pisał się Mastylak chciał być Polakiem, żeby go nie wywieźli. Jak przyszli bandery do wsi to od razu go wyprowadzili pięć metrów za dom i strzelili mu w głowę. Ludzie mówili, że chcieli go zabrać do lasu, ale jak on Polak to woleli go zastrzelić. Zabrali za to trzech innych. Jeden, to był Gankiewicz, a dwaj to Łoszycie, ojciec i syn. Jak się wojsko dowiedziało, to zabrali ludzi z Terki i zagonili do Wołkowyi. Wtedy poszedł do nich jeden chłopak , pisał się Romancio. Jemu zabrali ojca i matkę. Oficer powiedział, że ich puści, al on ma zanieść list do banderowców. Tam było napisane, żeby bandery puściły tych trzech, to on wypuści Ukraińców i będzie spokój raz na zawsze. A bandery na drugi dzień przyprowadzili do wsi dwóch zabranych. To był Gankiewicz i stary Łoszycia. Co zrobili z młodym Łoszycią tego nie wiadomo. Może go gdzieś porąbali. Panie, jak ci dwaj wyglądali. Tak byli zbite, że czarne. W środku wsi na gruszach ich wieszali, a i tak jeszcze potem mordowali. Wisieli na drzewach zbite, nieżywe, a jeszcze ich rżnęli. Widać było serce na wierzchu. Wtedy wojsko przyjechało z Wołkowyi z tymi ludźmi i powiedzieli: "Patrzcie co zrobili i to będzie z wami. Za jednego Polaka idzie dziesięciu Ukraińców. Napisali my list, nie uspokoili się, to będzie tak i tak.

Wojsko prowadziło ich drogą na Studenne do chałupy na końcu wsi. [...]Nasza sąsiadka myślała, że wojsko będzie zabijać wszystkich i przybiegła do naszego domu z prośbą o ratunek. Ale jakże tu panie ratować kiedy koło wojska szedł jeden Polak, syn tego co go powiesili i krzyczał, że jeżeli Polak by skrył Ukraińca, to pójdzie za niego. Jak oni szli, to ja akurat wyszłam na ganek i patrzyłam na drogę. Widziałam tego oficera Łoszycię, co mu ojca i brata zamordowali. On szedł i nic nie mówił. Głowę miał spuszczoną i patrzył pod nogi. Matka powiedziała sąsiadce, aby poszła do domu i siadła na progu, to jej nic nie zrobią, bo nie wszystkich biorą. Tylko tych co byli w Wołkowyi. Panie, jak oni płakali, jak prosili o ratunek. Ale co pomożesz? Nie pomożesz. A najgorsze to, że ci, co byli z banderami, co byli winni, co wieszali, mordowali, to uciekli do lasu, a zostały tylko stare i gdzie o niektóra kobieta z dzieckiem. Patrzyłam na to i nie mogłam uwierzyć. Nagnali ich do tej chałupy, obrzucili granatami i podpalili. Ja uciekłam do domu. Potem pochowali ich na cmentarzu w Terce."

Jest tu kilka błędów, o pewnych sprawach mieszkańcy nie mieli pojęcia. Hryć Łoszycia nie był polskim oficerem lecz młodym chłopcem, który kręcił się obok wojska. Był grekokatolikiem, czyli wg ówczesnego prawa był Ukraińcem. To on wytypował Ukraińców jako zakładników. Wśród nich była jego ciotka i jej dzieci.

Edytowane przez lucyna beata

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Orest123   

W związku z akcją wisła mam kilka pytań moi dziadkowie * jedni i drudzy) zostali wysiedleni w 1947 Uważamy się za Ukraińców, ale czy nie byliśmy Bojkami lub Łemkami tego nie wiem Jedni pochodzili z Leszczawy koło Birczy drudzy z Górzanki koło Leska. Jeśli ktoś wie jaka ludność tam mieszkała proszę o odpowiedź z góry dziękuję.

Edytowane przez Orest123
nie bardzo rouzumiem czemu: "Akcja Wisła" jest z wielkiej litery za to nazwy miejscowości czy narodowści: z małej? Poprawiono pisownię.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Z samego faktu zamieszkiwania w tej czy innej miejscowości zbyt pochopnym byłoby wyciąganie wniosków co swego pochodzenia.

Z Leszczawy Górnej czy Dolnej?

Co do Leszczawy Górnej na ileś tam % można typować na Łemków, było to wreszcie wieś podległa Apostolskiej Administracji Łemkowszczyzny - Dekanat Birczański, podobnie Górzanka należała do Dekanatu Baligrodzkiego.

O Górzance powiada się, że żyli tam m.in. Rusini, którzy w okresie II wojny światowej poczęli skłaniać się ku samoidentyfikacji jako Ukraińcy. Konia jednak z rzędem temu kto wie: na ile był to czysty koniunkturalizm? Z samego faktu, że ktoś uczęszczał w Górzance do cerkwi św. Paraskewy czy podążał na msze do Wołkowyi też nic nie wyniknie.

W tego typu poszukiwaniach najrozsądniej jest sprawdzić księgi parafialne i tym tropem podążać w przeszłość rodu.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.