Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
TyberiusClaudius

8 pułk piechoty

Rekomendowane odpowiedzi

Słyszeliście może o 8 pułku piechoty stacjonującym w '39 roku w Mistku (obecnie Frydek-Mistek), w fabryce Cajanka? Była to jedna, jedyna jednostka czechosłowacka, która walczyła z Niemcami. Jeśli wyrazicie chęć, to przepiszę tutaj opis potyczki z Niemcami, który mam pod ręką.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Cytat z książki Miloslava Moulisa Akcja "Marzwirbel"

8 pułk piechoty, którego dowództwo stacjonowało w Mistku był dyslokowany w kilku miejscach. 2 batalion stał w koszarach śląskich w Mistku. 3 batalion stacjonował na północno-wschodnim skraju miasta, w fabryce Cajanka (czyt. Czajanka /nie wiem jak zrobić tego <<ptaszka>> nad <<C>>/). W pobliżu przepływała rzeka Ostrawica, a tuż pod murem fabryki przebiegała wtedy szosa do Ostrawy. Było już ciemno, kilka minut po szóstej, gdy od szosy dobiegł warkot większej liczby pojazdów mechanicznych. Ale zajrzyjmy do kroniki 8 śląskiego pułku piechoty w Mistku, w której wydarzenie to przedstawiono następująco:

" Dnia 14 marca 1939 r. wtargnęła armia niemiecka, mianowicie jedną ubezpieczoną kolumną, głównym traktem od Priboru (czyt. Przyboru) i na rozdrożu koło rzeźni miejskiej rozdzieliła się na dwie kolumny. Jedna kontynuowała marsz przez Mistek i chciała prawdopodobnie maszerować dalej na Vojkovice przez Dobrą, aby odgrodzić nową granicę polską i w ten sposób zarówno zamknąć ją przed chcącymi przejść do Polski, jak i ubiec Polaków, którzy chcieli zająć Śląsk Cieszyński, aż po Ostrawicę w myśl "Ostrawica - polska granica".

Koło fabryki Cajanka naprzeciw budynku urzędów finansowych kolumnę tę zatrzymał jednak ogień otworzony przez wartownika, a następnie przez całą załogę wartowni w koszarach w tej fabryce.

W koszarach byli zakwaterowani rekruci wcieleni dopiero 1 marca 1939. Poza tym było tam zakwaterowanych 30 podchorążych i nadterminowych. Najstarszym dowódcą, który kierował ogniem był kapitan Pavlik."

Zapiskę sporządził w maju 1945 r. Bohumil Dostal, korzystając z informacji udzielonych mu przez Karla Stepinę, dowódcę batalionyu w marcu '39, zakwaterowanego w fabryce Cajanka.

Na podstawie relacji innych uczestników można następująco zrekonstruować przebieg starcia:

Późnym popołudniem 14 marca 12 kompania karabinów maszynowych miała właśnie lekcję polskiego. Do pomieszczenia, wktórym odbywała się lekcja przyszedł także kapitan Pavlik, zastępujący nieobecnego dowódcę batalionu. Wkrótce po godzinie 18 na dworze rozległy się pierwsze strzały i dał się słyszeć wzburzony głos wartownika "Zostaliśmy zaatakowani!"

Kapitan Pablik niezwłocznie objął dowódctwo. Wszyscy pobiegli po karabiny. Otworzono okna i rozpoczęto ostrzał nieprzyjaciela.

Oficer niemiecki, który próbował zbliżyć się do okna osunął się na ziemię. Żołnierze pozajmowali stanowiska ogniowe na dachu dawnej kotłowni.. Jeden z nadterminowych przygotował do prowadzenia ognia km wz 26 i starał się trafić samochody panc. usiłujące wedrzeć się na podwórze koszar. Rozległy sie pierwsze detonacje granatów ręcznych, w krótce obrońcy byli wyposażeni.

Do tej chwili obrońco bardzo ułatwiała zadanie, że na podwórzu świeciły lamy elektr. Dopiero po dłuższym czasie Niemcy zdali sobie z tego sprawę i celnymi strzałami porozbijali żarówki. Mniej więcej po półgodzienie napastnik wezwał posiłki i wprowadził do akcji działko ppanc.. Obrońcom zaczęła kończyć się amunicja. Była chyba za 15 siódma, kiedy walka ucichła.

W zapisce w kronice pułkowej czytamy następnie:

"Po naszej stronie nie było rannych. Strona niemiecka poniosła straty gdyż niektórzy byli leczeni w szpitalu we Frydku, ale liczba nie jest nam znana."

Także później nie udało jej się ustalić. Jedni twierdzą, że poległo 16 napastników, inni - 31. Okupant nie zapomniał kpt. Pavlikowi jego mężnego czynu - 26 I 1943 r zamęczył go na śmierć w obozie koncentracyjnym w Mauthausen.

Dysponujemy jeszcze jednym interesującym świadectwem bezpośredniego uczestnika wydarzeń we Frydku. Josef Panocha, podwówczas szer. 8 pułku opowiada:

"Kiedy 14 marca wybuchła strzelanina i porwaliśmy za broń początkowo nie wiedzieliśmy nawet, że walczymy z regularną armią niemiecką. Myśleliśmy, że to henleinowcy. A tymczasem byli to już niemieccy żołnierze, którzy obalili graniczne szlabany i wtargnęli do naszego państwa. Byliśmy jedynym garnizonem, który się bronił. Doświadczone wiarusy trzymały podwórze, a my rekruci leżeliśmy na dogodniejszej pozycji, wyżej na dachu. Byliśmy tam dobrze osłonięci i mieliśmy też stamtąd dobre pole ostrzału w dole. To była nierówna walka. My w całkowitej izolacji z karabinami i kaemami, a przeciw nam cała armia z ar,matami, czołgami i samochodami panc. Niemcy kilka razy wzywali nas przez głośniki abyśmy się poddali, ale mu chcieliśmy utrzymać się jak najdłużej. Wreszcie dotkliwym ostrzałem zmusili nas do kapitulacji. Dopiero po kilku godzinach pojawiła się biała chorągiew i przyszli parlamentariusze.

Kiedy potem wychodziliśmy z koszar, henleinowcy wygrażali nam uniesionymi pięściami, pluli na nas, obrzucali nas ordynarnymi wyzwiskami. Na dworze ustawili nas pod murem i wycelowali w nas karabiny masszynowe. To chwila, którą będę pamiętać całe życie. Chwila gdy człowiek trzyma kolegę za rękę, zamyka opczy i czeka na salwę plutonu egzekucyjnego.

Edytowane przez TyberiusClaudius

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
kropka   

W marcu w 1938 roku to każdy miał problem. A we wrześniu 1939 roku to już nie mieli. Ten, który miał guzika nie oddać jakoś przez Zaleszczyki się ewakuował. Potem ze złości pomniki przestawiano na parki pamięci.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
W marcu w 1938 roku to każdy miał problem. A we wrześniu 1939 roku to już nie mieli. Ten, który miał guzika nie oddać jakoś przez Zaleszczyki się ewakuował. Potem ze złości pomniki przestawiano na parki pamięci.

A co ta "merytoryczna wypowiedź", której sensu sam jej autor chyba nie zna - ma wspólnego z czechosłowackim 8 pułkiem piechoty?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

W marcu w 1938 roku to każdy miał problem. A we wrześniu 1939 roku to już nie mieli. Ten, który miał guzika nie oddać jakoś przez Zaleszczyki się ewakuował. Potem ze złości pomniki przestawiano na parki pamięci.

Co to ma do rzeczy?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

O ile pamiętam - nie. Dopisek: odpowiadałem razem z Tyberiuszem :) .

Najprawdopodobniej to - niestety - standardowe przygotowania do ewentualnego konfliktu zbrojnego z Polską. Bo raczej nie kwestia fascynacji językiem i kulturą.

Chyba, że w armii czechosłowackiej istniały jakieś regulacje dotyczące nauki lokalnych języków w Republice. 8 pułk piechoty był pułkiem "Slezskym" (J. P. Wiśniewski, Armia czechosłowacka w latach 1932-1938, Toruń 2001, tabela na s. 78), może to miało jakieś znaczenie.

Trzeba by znaleźć instrukcję "vseobecne smemice pro vycvick" z 1934 roku (piszę bez czeskich znaków diakrytycznych), dotyczącą wyszkolenia szeregowców (zob. J. P. Wiśniewski, dz. cyt., s. 68). Może tam coś jest o nauce języków.

Czytałem kiedyś tą książkę (M. Moulis, Akcja Märzwirbel, Wyd. Czytelnik 1983). Jeżeli mnie pamięć nie myli - jest tam także opis walk toczonych przez wojska czechosłowackie na Rusi Podkarpackiej.

Edytowane przez Bruno Wątpliwy

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Dodam, że grupa rekonstrukcyjna KVH Chotebuz min. rekonstruuje tą jednostkę. Polecam przejrzeć ich stronę bo jest ciekawa.

Ja o 8 pułku i tej grupie dowiedziałem się od taty. Przedwczoraj o pułku czytałem w wyżej wymienionej książce Moulisa.

Co do tego polskiego, to może do nich napisać? Może będą wiedzieć.

Edytowane przez TyberiusClaudius

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jest jeszcze jeden trop, ale moim zdaniem - raczej fałszywy. W dawnej armii austro-węgierskiej istniał język służbowy (niemiecki, oczywiście często występujący w karykaturalnej postaci koszarowego żargonu) oraz język "pułkowy" (a nawet "języki pułkowe"), którym mówiła istotna część żołnierzy, a kadra powinna przynajmniej w jakimś stopniu go znać.

Zatem, np. w budziejowickim 91. pułku Szwejka, w którym służyli głównie Czesi (i Niemcy "sudeccy" - a raczej "szumawscy") czeski był zapewne językiem pułkowym.

Może Czechosłowacja kontynuowała te tradycje i w 8 pułku, stacjonującym na Śląsku i "Śląskim" z nazwy, polski był językiem "pułkowym", czy jednym z "języków pułkowych"?

Jak wyglądały szczegóły dotyczące poboru i mobilizacji w Czechosłowacji - nie wiem. Nie przypuszczam, aby władze kontynuowały w prosty sposób rozwiązanie austriackie - tzn. kierowanie poborowych do jednostek stacjonujących w pobliżu ich miejsca urodzenia. Dla Republiki powstanie w ten sposób jednostek ze zdecydowaną przewagą Niemców Sudeckich, czy Węgrów byłoby z oczywistych powodów niebezpieczne. Zatem starano się raczej "wymieszać narodowo" składy jednostek. Jest o tym wzmianka u J. P. Wiśniewskiego, dz. cyt., s. 204, dotycząca mobilizacji 1938 roku: "Żołnierzy narodowości niemieckiej kierowano przeważnie do jednostek stacjonujących we wschodnich częściach państwa. Węgrów i Rusinów - do pułków rozlokowanych na zachodzie".

Ale z drugiej strony - w tejże książce (s. 205) jest wzmianka (również dotycząca mobilizacji armii czechosłowackiej w 1938 roku): " (...) np. w 8 pułku piechoty nie stawiło się 1.286 rezerwistów narodowości niemieckiej i 400 narodowości polskiej". Zatem - do 8 "śląskiego" pułku Polacy ze Śląska Cieszyńskiego byli mobilizowani. Może trop "języka pułkowego" nie jest tak tak bezsensowny?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

W dawnej armii austro-węgierskiej istniał język służbowy (niemiecki, oczywiście często występujący w karykaturalnej postaci koszarowego żargonu) oraz język "pułkowy" (a nawet "języki pułkowe"), którym mówiła istotna część żołnierzy, a kadra powinna przynajmniej w jakimś stopniu go znać.

Nawet nie dwa a trzy języki. Był bowiem język służbowy (Dienstspreche), rozkazodawstwa (Kommandospreche) i język pułku (Regimentsspreche). Za język pułku był uznawany język, którym się posługiwało co najmniej 20 % żołnierzy.

Uważam że w Czechach tę zasadę kontynuowano, takie kursy w pułku z pogranicza śląsko-morawskiego nie dziwią.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Nie wykluczam tego, ale za najbardziej prawdopodobną uważam odpowiedź najprostszą.

8 pułk stacjonował na Czeskim Śląsku, w pobliżu granicy polskiej i niemieckiej. Wiadome zatem było, że najbardziej prawdopodobnymi przeciwnikami pułku będą nie Chińczycy, czy Boliwijczycy, ale raczej Niemcy lub Polacy.

Nauka żołnierzy pułku podstaw języka niemieckiego i polskiego jest w takiej sytuacji całkowicie zrozumiałym, przezornym postępowaniem.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

W WP jakoś rosyjskiego nie uczono.

Jak wyglądały szczegóły dotyczące poboru i mobilizacji w Czechosłowacji - nie wiem. Nie przypuszczam, aby władze kontynuowały w prosty sposób rozwiązanie austriackie - tzn. kierowanie poborowych do jednostek stacjonujących w pobliżu ich miejsca urodzenia. Dla Republiki powstanie w ten sposób jednostek ze zdecydowaną przewagą Niemców Sudeckich, czy Węgrów byłoby z oczywistych powodów niebezpieczne. Zatem starano się raczej "wymieszać narodowo" składy jednostek. Jest o tym wzmianka u J. P. Wiśniewskiego, dz. cyt., s. 204, dotycząca mobilizacji 1938 roku: "Żołnierzy narodowości niemieckiej kierowano przeważnie do jednostek stacjonujących we wschodnich częściach państwa. Węgrów i Rusinów - do pułków rozlokowanych na zachodzie".

I słusznie. Czechosłowacja była podzielona na 48 okręgów uzupełnień, po jednym na pułk piechoty. Ale ze względów narodowościowych pułki były uzupełniane nie ze swych okręgów a z okręgów dywizyjnych, których było tylko 4. W tej sytuacji nauka polskiego jako języka lokalnego miejsca stacjonowania jest jak najbardziej "pokojowo" do wyjaśnienia.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
W WP jakoś rosyjskiego nie uczono.

A ktoś powiedział, że tak było w każdej armii? Poza tym, co oznacza, że nie uczono? W WP znajomość języka rosyjskiego, szczególnie wśród kadry i poborowych, który uczyli się kiedyś w byłym zaborze rosyjskim, była rozpowszechniona, stąd zapotrzebowanie pewnie było mniejsze. A poborowych pewnie często trzeba było uczyć wpierw polskiego, jakieś podstawowej znajomości czytania i pisania, a co dopiero mówić o językach obcych. Ale jesteś pewien, że żadnych kursów językowych, np. na potrzeby KOP, czy wywiadu nie było?

Dla mnie nauka podstaw języka sąsiada (i - być może - przeciwnika, czy sojusznika) w pułku stacjonującym nad granicą, jest dosyć logiczna. Jakoś nie sądzę, aby władze czechosłowackie w przypadku niezbyt licznej mniejszości polskiej na Zaolziu, dosyć restrykcyjnej polityki wobec niej i zasadniczo kiepskich w międzywojniu relacji z Polską, na której owe Zaolzie zdobyto, wzruszały się dobrostanem "czeskich Polaków" i uczyły żołnierzy polskiego po to, aby mogli pogadać po polsku między sobą, czy w lokalnej karczmie.

Poza tym jest rok 1939, marzec. Zaolzie jest już od paru miesięcy polskie, a oni uczą się języka polskiego. Żołnierzy Polaków w tym pułku już nie ma, może poza jakimiś jednostkami, nieprawdaż? Lokalnej ludności polskiej w miejscu stacjonowania pułku - także nie ma (przynajmniej w liczącej się ilości). Zatem opcja "pokojowa" - "naucz się języka lokalnego i swoich kolegów z pułku" w tym przypadku raczej odpada.

Dopisek:

Do tego należy dodać to, że między słowiańskimi sąsiadami nadal w tym momencie nie ma dobrych relacji. Czesi obawiają się hasła "Orawica polska granica", montują Slezský odboj. Polacy prowadzą chwilę wcześniej akcję "Łom". Były w końcu listopada polsko-czechosłowackie incydenty zbrojne pod Čadcą i na Zdziarskiej Przełęczy.

To jest - niestety - najprawdopodobniej nauka języka na wypadek konfliktu z Polską.

Edytowane przez Bruno Wątpliwy

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.