Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
adamhistoryk

Jak sprytnie omijano PW w filmie za PRL

Rekomendowane odpowiedzi

(...)

A skądże !!! Świetny temat do pokazywania, jacy ci "sanacyjni" przywódcy byli źli i jak bez sensu skazali na śmierć setki tysięcy ludzi, a miasto na zagładę.

Całkiem możliwe, zatem ile w PRL powstało filmów o samym powstaniu warszawskim?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

...zatem ile w PRL powstało filmów o samym powstaniu warszawskim?

O "samym" - czyli tylko fabuła w czasie PW bez niczego innego (np. wcześniejszej konspiracji jak w "Kolumbach") to choćby "Kanał" oraz "Godzina W" (no ten drugi nie samo PW - ale temat typowo dotyczacy "czystego" PW). Ale w sumie ile powstało filmów o innych bardziej znanych epizodach wojennych dotyczących walki Polaków? Też z zasady po jednym na każdy temat... "Westerplatte", "Hubal", "Kierunek Berlin" (forsowanie Odry), "Jarzębina Czerwona" (Kołobrzeg) itd. Niby dlaczego to całe nieszczęsne PW miano by "wałkować" więcej?

Edytowane przez Razorblade1967

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Ja nie wiem czemu miano by "wałkować więcej", racje czemu: wyłuszczył jancet, zapomniał jednak, że w ramach tego uderzenia w "sanacyjnych przywódców" trzeba by również objaśnić czemu nie przyszło się temu powstaniu z pomocą. Co mogło by być już nieco kłopotliwe nie tyko dla reprezentantów sanacji.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jancet   

zatem ile w PRL powstało filmów o samym powstaniu warszawskim?

Podobnie jak Razorblade mam wątpliwości, co to znaczy "o samym". W każdym razie - wspomagając swą pamięc wilipedią - można wymienić wśród filmow, ktorych tematyka głównie dotyczy PW, następujące:

- "Dzień czwarty", 1984,

- "Eroica" cz. I, 1957,

- "Godzina 'W'", 1979,

- "Kamienne niebo", 1959,

- "Kanał", 1957,

- "Kolumbowie" (serial), 1970,

Ponadto o powstaniu w ujęciu retrospektywnym jest "Miasto nieujarzmione", 1950, a w pewnym sensie także wspomniany "Skarb".

Zatem w filmie PRL-u (lata 1947-1989) stworzono 6 produkcji filmowych, średnio jedną na 7 lat. Zatem w latach 1990 - 1912 (22 lata) powino powstać 3-4 dalsze, i to nie uwzględniając faktu, że jednak ostatnio kręci się w ogóle znacznie więcej filmów. Jednak znam tylko jeden film o tej tematyce z owego okresu - "Pierścionek z orłem w koronie" z 1992 roku.

Dopiero w latach 2013-2014 zaczął się wysyp "powstaniowych" produkcji filmowych. Ale i tak podejrzewam, że udział tematyki powstańczej w całości twórczości filmowej w PRL jest wyższy, niż w III RP.

jancet zapomniał jednak, że w ramach tego uderzenia w "sanacyjnych przywódców" trzeba by również objaśnić czemu nie przyszło się temu powstaniu z pomocą. Co mogło by być już nieco kłopotliwe

A po co? Toć to filmy fabularne. Można pokazać, jak dzielnie się broni 3 KP Armii Czerwonej pod Wołominem - i los tego korpusu ukazać jako cenę, jaką krasnoarmiejcy zapłacili za chęć pomocy Powstaniu. Można pokazać atak na Pragę, jak w "Czterech pancernych". Można pokazać bohaterskich berlingowców, którzy forsują Wisłę i tragedię walk na przyczółkach.

Czy koniecznie w filmie fabularnym trzeba mówić o tym, że Stalin nie wyraził zgody na lądowanie alianckich liberatorów na zajętych przez Armię Czerwoną lotniskach?

Aczkolwiek, gdybyś tezę o "kłopotliwości" tematu podał w kontekście niedostatku literatury popularno-naukowej na temat Powstania, to bym przyklasnął. Bo pamiętam, że bez skutku wypatrywałem czegoś takiego w księgarniach.

De gustibus... ale "Godzinę W" nazywać gniotem - już za sam scenariusz Stawińskiego całość zasługuje na wysoką ocenę. Żaden film z tych dotyczących Powstania nie oddaje lepiej napięcia, jakie towarzyszyło przygotowującym się do niego, mało który lepiej pokazuje brak odpowiedniego przygotowania.

Zapewne masz rację. Jak teraz o nim czytam, to jakieś klapki mi się otwierają. Wtedy nie wywarł na mnie wielkiego wrażenia. No cóż - zapewne wydarzenia 1980 i 81 roku, także filmowe, go przesłoniły. Ukazał się w złum czasie.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

...jancet, zapomniał jednak, że w ramach tego uderzenia w "sanacyjnych przywódców" trzeba by również objaśnić czemu nie przyszło się temu powstaniu z pomocą. Co mogło by być już nieco kłopotliwe nie tyko dla reprezentantów sanacji.

A jaki strategiczny sens miałbyć w spieraniu tego w sumie bezsensownego PW?

- Czy wiązało to siły niemieckie? Nie - bo w likwidacji PW brały udział w większości siły policyjno-pomicnicze niezdatne do walk na froncie.

- Czy zdobycie Warszawy w tej konkretnej sytuacji frontowej miało sens? Nie - bo utrzymywanie przez parę miesięcy miasta na drugim brzegu rzeki nie dawało żadnych profitów, a same problemy (przyczułek w mieście - stategiczny nonsens...).

Po prostu udzielanie jakiejś większej pomocy PW nie miało sensu... udzielano ograniczonej, a wręcz część z niej było bezsensownym marnowaniem środków i siły żywej - np. ten desant jednostek WP. Przecież to niczemu snsownemu to nie służyło i przyniosło tylko bezsensowne straty.

Wszystko sprowadza się do idiotycznego rozumowania tych co to całe PW wywołali.. czyli robimy powstanie aby zdobyć dawna stolicę nieboszczki II RP, po to by nie zajeli jej "Sowieci", ale jak im nie wyszło (bo nie mogło - co było wiadome od początku, dla każdego kto miał troche rozumu i wiedzy wojskowej) to ci "wredni Sowieci" mieli im pomóc. Tylko w sumie aby dotykać takich kwestii to musiałby być film w dużej mierze dziejący się w sztabach i dowództwach wysokiego szczebla. Mało atrakcyjne dla przeciętnego widza swoją drogą...

Owszem... w sumie brakuje mi filmu - który pokazałby wyraźnie tą wręcz zbrodniczą głupotę tych co doprowadzili do PW, bo oczywiście do samych walczących nie można mieć pretensji i w nawet w PRL w filmach i literaturze pokazywano pozytywnie ich walkę z okupantem, poświęcenie itd. Może dlatego większość obrazów filmowych pomija problematykę bezsensu tego całego PW - a skupia się na samej walce na niskich szczeblach, gdzie nie ma problemów (bez)sensu PW, gdzie nie ma dylematów - bo są tam tylko ludzie walczący z okupantem, wykonujący rozkazy itd.

Edytowane przez Razorblade1967

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Furiusz   

No tak Razorblade tylko, że widzisz, nie wszystko tyczy się sensowności od strony militarnej. Masz lata 50te albo 60te, wszyscy jeszcze świeżo pamiętają zniszczenie Warszawy i tragedię narodu, weź tu teraz tłumacz, że nie udzieliłeś pomocy, choć mogłeś - bo to strategicznie bezsens a przy tym tłumacz jednocześnie świat przez pryzmat niezachwianego braterstwa broni, wiecznej przyjaźni i pomocy jaką otrzymujesz od narodu sowieckiego. Trochę to by było dziwne prawda?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
Owszem... w sumie brakuje mi filmu - który pokazałby wyraźnie tą wręcz zbrodniczą głupotę tych co doprowadzili do PW, bo oczywiście do samych walczących nie można mieć pretensji i w nawet w PRL w filmach i literaturze pokazywano pozytywnie ich walkę z okupantem, poświęcenie itd. Może dlatego większość obrazów filmowych pomija problematykę bezsensu tego całego PW - a skupia się na samej walce na niskich szczeblach, gdzie nie ma problemów (bez)sensu PW, gdzie nie ma dylematów - bo są tam tylko ludzie walczący z okupantem, wykonujący rozkazy itd.

Tutaj w jakimś sensie łapałoby się "Ziarno zroszone krwią" Kutza, na podstawie scenariusza Stawińskiego - ale to akurat Teatr TV i dopiero rok 1994.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

No tak Razorblade tylko, że widzisz, nie wszystko tyczy się sensowności od strony militarnej. Masz lata 50te albo 60te, wszyscy jeszcze świeżo pamiętają zniszczenie Warszawy i tragedię narodu, weź tu teraz tłumacz, że nie udzieliłeś pomocy, choć mogłeś - bo to strategicznie bezsens ...

Dlatego może właśnie pewne aspekty warto po prostu było pominąć? Nie poruszac pewnej tematyki... bo nieuchronnie musiałaby prowadzić do stwierdzenie bezsensu PW jako takiego. A faktycznie w chwili gdy żyli i byli w pełni sił ludzie walczący bohatersko w tej głupocie wywołanej przez przywódców AK - byłbo to "trochę" niezręcznie. Może lepiej faktycznie kwestie (bez)sensowności PW było w tamtym okresie pomijać i ewentualnie skupiać się na walce na niskich szceblach - gdzie nie było wątpliwości, gdzie po prostu walczono z okupantem i tyle... bez wielkiej polityki, bez rozpatrywania sensu czy bezsensu działań itd.

Edytowane przez Razorblade1967

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
Może lepiej faktycznie kwestie (bez)sensowności PW było w tamtym okresie pomijać i ewentualnie skupiać się na walce na niskich szceblach - gdzie nie było wątpliwości, gdzie po prostu walczono z okupantem i tyle... bez wielkiej polityki, bez rozpatrywania sensu czy bezsensu działań itd.

Polityka - ok. Jednak nawet na tych niższych/najniższych szczeblach sens/bezsens działań jak najbardziej rozpatrywano, tak w rzeczywistości jak i w filmach.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Dlatego może właśnie pewne aspekty warto po prostu było pominąć? Nie poruszac pewnej tematyki... bo nieuchronnie musiałaby prowadzić do stwierdzenie bezsensu PW jako takiego.

(...)

Jak i prowadzić do pytania co wówczas robiło nasze Wojsko Polskie zorganizowane na Wschodzie. Nie przekonuje mnie, że ówczesne władze na tyle były delikatnymi, że nie poruszały tematyki powstania z racji "konieczności stwierdzenia o jego bezsensie". Nie przekonuje mnie też argument o kosztowności i stopniu skomplikowania odtwarzania scen batalistycznych, w innych filmach nie było z tym problemu, a nie mówimy przecież o realistycznym odtwarzaniu bitwy pod Kurskiem.

Można przedstawić szereg filmów gdzie motyw powstania warszawskiego występuje i kłócić się co to znaczy film o powstaniu. Dla mnie to film gdzie ów zryw jest głównym motywem, czy "Scherzo alla Polacca" to film z którego dowiemy się kto wywołał powstanie, w ramach jakiej akcji i jak przebiegały owe walki?

Jak policzył filmy jancet nie wiem, to jest ta różnica co do określenia: "film o powstaniu".

Pewne zdziwienie wyraził Jerzy Eisler pisząc, że:

"pośród 1,5 tys. zrealizowanych po wojnie w Polsce filmów fabularnych nie więcej niż tuzin z nich opowiada o powstaniu warszawskim".

/tegoż, "Wojna i Ekran", "Polska Zbrojna", nr 8 (820), sierpień 2014, s. 146/

Dla jednych tuzin (czy więcej - zależnie do zapatrywań czym jest film o powstaniu) to całkiem sporo, dla innych zbyt dużo jak na ten bezsensowny zryw, a dla innych całkiem mało.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Nie przekonuje mnie, że ówczesne władze na tyle były delikatnymi, że nie poruszały tematyki powstania z racji "konieczności stwierdzenia o jego bezsensie".

Propagandę też nalezy prowadzić odpowiednio... Musi ona się wpisywać w mentalność społeczeństwa, a w takim gdzie megalomania jest na porządku dziennym nawet chcąc coś skrytykowac nie można zbytnio "deptać po odciskać" bo stanie się ona nieskuteczna. Na tej samej zasadzie chcąc krytykować Sanacje i II RP - nawet przesadnie gloryfikowano samych prostych żołnierzy w Września (do dzisiaj wiele "bohaterskich" mitów pochodzi paradoksalnie właśnie z propagandy PRL). Podobnie z PW... nie można było się zapędzić i nawet pokazując bezsens tego epizodu trzeba było to wszytsko odpowiednio ujmować. To nie delikatnośc - to pragmatyka prowadzenia skutecznej propagandy.

Nie przekonuje mnie też argument o kosztowności i stopniu skomplikowania odtwarzania scen batalistycznych, w innych filmach nie było z tym problemu, a nie mówimy przecież o realistycznym odtwarzaniu bitwy pod Kurskiem.

Argument dotyczył serialu, o którym rozmawialiśmy - czyli "Polskich Dróg" - tam wyraźnie unikano "większej batalistyki", co przecież zrobiono z odcinkiem o Wrześniu 1939. Wiekszość produkcji serialowych (oczywiście nie wszytskie - bo są wyjątki) rządzi się swoimi prawami, innymi niż fabularne filmy i z zasady bazuje na mniejszych kosztach produkcji i większej prostocie realizacji. W serialach (z zasady) zamiast większych scen batalistycznych, bardziej np. "prowadzi się" postacie bohaterów itd. I tak w sumie jest do dzisiaj i to na całym świecie. Seriali z większą batalistyką jest w sumie bardzo mało... unika się jej z przyczyn całkowicie praktycznych.

Pewne zdziwienie wyraził Jerzy Eisler pisząc, że:

"pośród 1,5 tys. zrealizowanych po wojnie w Polsce filmów fabularnych nie więcej niż tuzin z nich opowiada o powstaniu warszawskim".

/tegoż, "Wojna i Ekran", "Polska Zbrojna", nr 8 (820), sierpień 2014, s. 146/

A ile tego półtora tysiąca filmów fabularnych dotyczyło akurat tamtej wojny? Bo to akurat to z tej konkretnej tematyki trzebaby wyprowadzić statystykę dotyczącą pokazywania poszczególnych epizodów wojennych, w tym tematyki dotyczącej PW? A nie z ogółu wytworzonych filmów, bo ten ogół obejmuje całkowicie różne gatunki filmowe, obrazy z różnych czasów itd. - w większości przecież z wojną w ogóle nie związanych.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Może tak, może nie... jakoś nie zostałem przekonany, że z racji ostrożności propagandowej władze kulturalne PRL nie chciały podejmować tematyki powstańczej a to z racji niechęci z przegięciem nacisku propagandowego bądź to z racji pewnej współczującej łagodności względem jeszcze żyjących uczestników tych zdarzeń. Zważywszy, że potrafiono mówić o "karłach", a szereg powstańców (nie uczestniczących w późniejszych działaniach przeciw nowym władzom; myślę tu o tzw. wyklętych) trafiało jednak do aresztów UB często li jedynie z racji przynależności do AK i udziału w powstaniu.

Można mnie przekonywać długo - swą opinię co do władz PRL mam inną i do tego co robili z owym powstaniem - również.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Zważywszy, że potrafiono mówić o "karłach", a szereg powstańców (nie uczestniczących w późniejszych działaniach przeciw nowym władzom; myślę tu o tzw. wyklętych) trafiało jednak do aresztów UB często li jedynie z racji przynależności do AK i udziału w powstaniu.

A nie sądzisz, ze lekko mieszasz czasy i okresy powojennej Polski? Temat wątku to kwestie filmów i stosunku do PW w okresie PRL, a więc okres, w którym "zamykano" za samą przynależność do AK ledwie się na ten PRL "załapuje", a i samych filmów o wojennej tematyce (w latach 1952-1956) jest może kilka (w tym "Kanał" z 1956) - katalog filmów podaje 5 (zresztą przed PRL czyli do 1951 włącznie kolejne 8 filmów wojennych... już nie chce mi się szukać z dokładnością do tej połowy 1952 gdy powstał PRL).

Natomiast gro filmów i seriali o tematyce wojennej, w tym te o których tutaj rozprawiamy to już okres, gdzie za samą przynależność do AK już do więzień nie zamykano. Katalog filmów podaje 158 polskich filmów o tematyce wojennej w okresie od 1956-1989, z tego 115 w okresie od 1956-1980.

A tak na marginesie - to za cały okres powojenny przed PRL i do konca PRL ten katalog (na ile ta baza danych jest precyzyjna... nie wiem - zakładam, że jest) podaje 170 produkcji wojennych (przy założonej opcji "dowolny typ" czyli zarówno filmy kinowe jak i seriale itd.) i jeżeli wrócimy do Twojego wcześniejszego cytatu o 12 dotyczących "czysto" PW to w sumie ten epizod wojenny ma około około 7% udziału w ogólnej produkcji (nie licząc produkcji, które tylko tematu PW dotykają, bo są szersze, a samo PW jest w nich tylko wzmianką czy jakimś epizodem).

Czyli jednak trudno mówić o "sprytnym unikaniu tematyki PW" - choć oczywistym jest, że unikano pewnych jego aspektów, natomiast raczej trudno mówić o unikaniu w ogóle.

Edytowane przez Razorblade1967

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jancet   
Można mnie przekonywać długo - swą opinię co do władz PRL mam inną i do tego co robili z owym powstaniem - również.

Trochę mnie zaskoczyłeś stanowczością tego stwierdzenia, bo ... w tym wątku starałem się jak najbardziej unikać swej opinii o władzach PRL, i o tym, "co robili z owym powstaniem".

Podobnie starałem się w tym wątku nie pisać o tym, co myślę o Powstaniu.

Po prostu dlatego, że jest to dział i wątek o filmie - a nie o polityce bezpośrednio.

Wypowiadam się tylko i wyłącznie o tym, czy tematyka powstańcza była w kinematografii PRL omijana, czy nie. A nie o tym, w jaki sposób ów temat przedstawiano.

Chętnie więc wrócę do arytmetyki.

W poprzednim poście doliczyłem się 6 filmów fabularnych (bądź fabularyzowanych dokumentów) z PRL, gdzie PW było głównym tematem, nie licząc tych, które je ukazywało ex post. PRL traktuję jako lata 1947-1989.

W tym czasie nakręcono w Polsce (zgodnie z katalogiem, linkowanym przez Razarblade67) - 2562 filmy. Czyli tematyce powstańczej był poświęcony mniej niż jeden na 400.

Czy to dużo, czy to mało? Nie wiem. Nie znam innej metody oceny, niż porównawcza.

No to porównywajmy i rozszerzmy tę listę o dzieła, stworzone w III RP.

Mamy:

- Pierścionek z orłem w koronie, 1992

- Baczyński, 2013

- Był sobie dzieciak, 2013

- Sierpniowe niebo, 2013

- Powstanie Warszawskie, 2014

- Miasto 44, 2014.

Czyli drugie 6. Razem tuzin – Eisler pisał „nie więcej niż tuzin”, zapewne chodziło o Miasto 44, które jeszcze wtedy swej premiery nie miało. Niby równowaga, tylko chciałbym zwrócić uwagę, że w latach 1990-2014 – 4711. Czyli niemal jeden na 800 !!!

Co więcej – w latach 1993-2012, czyli przez całe okrągłe 20 lat, żadnego filmu fabularnego o tematyce powstańczej nie nakręcono. Tak długiej przerwy w podejmowaniu tej tematyki za PRL jednak nie było.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Zważywszy, że potrafiono mówić o "karłach", a szereg powstańców (nie uczestniczących w późniejszych działaniach przeciw nowym władzom; myślę tu o tzw. wyklętych) trafiało jednak do aresztów UB często li jedynie z racji przynależności do AK i udziału w powstaniu.

Przyłączam się do głosów podkreślających, że mówimy o dosyć fundamentalnej ewolucji stosunku ówczesnego państwa do Powstańców, czy szerzej - AK-owców. Choć podobno plakatów z zaplutym karłem było mało i aż taka obraza była dosyć krótkotrwała, to jednak dotkliwa, chamska (choć ściągnięta z Piłsudskiego) i trudno zaprzeczyć, że w latach stalinowskich ocena AK nie była szczególnie pozytywna, a jej członków represjonowano. Choć - z drugiej strony - określenie "trafiali do aresztu" nie przeczy innemu "byli tacy - liczni, co żyli zupełnie normalnie, a nawet robili karierę".

PRL po 1956 (jak ktoś chce za symboliczny przełom może uznać artykuł Ambroziewicza, Namiotkiewicza i Olszewskiego w „Po prostu” z 11 marca 1956 - "Na spotkanie ludziom z AK") w ocenie AK zaczął się jednak kierować swoistą "poprawnością polityczną", polegającą na podkreślaniu daleko idącego szacunku dla przelanej krwi żołnierskiej, w sumie niezależnie od formacji (może z wyjątkiem NSZ, ze szczególnym uwzględnieniem Brygady Świętokrzyskiej). Poprawnością dosyć konsekwentnie stosowaną, choć można powiedzieć, że "narastającą". Jej apogeum to niewątpliwie lata 80. Mogę to potwierdzić, gdyż zdarzyło mi się na wakacjach małolactwa pod namiotem - z racji bodajże skręconej nogi - słuchać Polskiego Radia w dniu 1 sierpnia 1984 r. To już był bezdyskusyjny kult Powstańców.

Interesującym odzwierciedleniem tej PRL-owskiej "poprawności politycznej" jest końcowa scena z filmu "Barwy walki" z 1964 r. Notabene według powieści sygnowanej nazwiskiem znanego i istotnego skądinąd Mieczysława Moczara. Porucznik "Kruk" (Krzysztof Chamiec) z AL mówi do kapitana "Kołacza" (Tadeusz Schmidt), także z AL, patrząc na odmaszerowujący oddział AK-owców, dowodzony przez por. "Klingę" (Stanisław Mikulski) - "Fajne chłopaki szkoda, że nie idą z nami". I tego - mniej więcej - trzymano się także w filmie PRL-owskim. Co oczywiście nie oznaczało akceptacji działań wszystkich dowódców "fajnych chłopaków", ale szacunek do samych "chłopaków" i przelanej przez nich krwi - dosyć ostentacyjnie podkreślano.

Pewne zdziwienie wyraził Jerzy Eisler pisząc, że:

"pośród 1,5 tys. zrealizowanych po wojnie w Polsce filmów fabularnych nie więcej niż tuzin z nich opowiada o powstaniu warszawskim".

/tegoż, "Wojna i Ekran", "Polska Zbrojna", nr 8 (820), sierpień 2014, s. 146/

No to już Pan Profesor z tym argumentem trochę przesadził. A ile jest filmów fabularnych konkretnie o podstawowych bitwach (l)WP - Lenino, Wale Pomorskim, Łużycach? "Do krwi ostatniej", "Zasieki", "Jarzębina czerwona", "Kwiecień" i może coś tam jeszcze. Też nie aż tak dużo, zważywszy propagandową nośność tematu Odrodzonego Wojska Polskiego. O zdobywaniu Berlina może nakręcono trochę więcej. Jak już zwracali uwagę Koledzy - ile (i kiedy) o Powstaniu nakręcono po 1989? A co konkretnie nakręcono po roku 1989 o żołnierzach idących ze wschodu? Nie zasługują na nowe filmy? Gorsza krew?

No i jakość się trochę liczy. Jak to ma być "Czas Honoru. Powstanie", to ja może wolę, że takich filmów nie ma. Choć to kwestia gustu. Niech kręcą, co chcą, skoro są tacy, co im się podoba. Ja tam raczej polecam "Kolumbów".

Edytowane przez Bruno Wątpliwy

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.