Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Amilkar

Fryderyk II Wielki - ocena

Rekomendowane odpowiedzi

Cytuj

W 1753 r. działania jednak przerwano.

Działania przecież zakończył pokój drezdeński z 25 grudnia 1745 roku?

Cytuj

W 1774 r. Fryderyk II rozpoczyna kampanię wojenną

S. Salmonowicz, Fryderyk II, Ossolineum 1985, s. 64-65:

"W wojnie śląskiej dyplomatycznymi manewrami Fryderyka II kierowało przeświadczenie, że jego sprzymierzeńcy nie są uczciwie zainteresowani sukcesami Prus. Jak niegdyś Wielki Elektor, był stale gotowy do zmiany frontu i polityki. Tylko cel był niezmienny: utrzymanie zdobytego Śląska, w ramach monarchii pruskiej, zmuszenie Austrii per fas et nefas, do akceptacji tego stanu rzeczy. Kierowała nim również myśl o równowadze europejskiej, a także brak sympatii dla polityki francuskiej. To założenie tłumaczy nam meandry jego polityki w latach 1740-1745 w obliczu sytuacji, której nie przewidział, a mianowicie zaciętości w wojnie o Śląsk, jaką przejawiła nie doceniana przezeń Maria Teresa".

 

Czyli, można założyć, że Fryderykowi, podobnie, jak później Bismarckowi,  nie zależało na jakimś totalnym pognębieniu Austrii, czy likwidacji monarchii habsburskiej. Zresztą Wielki Fryc nie miał takich możliwości. Drugą wojnę śląską rozpoczął w czerwcu 1744 roku, aby odsunąć ryzyko utraty Śląska (wobec kształtowania się nowego sojuszu austriacko-saskiego). Cel osiągnął. W dosyć błyskotliwy sposób. Armie pruska i austriacka były wyczerpane, dalszy przebieg wojny - mimo Dobromierza, Soor, Kesseldorfu - niepewny. Skłonienie Marii Teresy do negocjacji i pokój na zasadach (z grubsza) status quo ante mógł Fryderyk uważać za swój sukces. Przynajmniej czasowy. Zresztą jego lud miał podobne odczucia, bo to mieszkańcy Berlina 28 grudnia 1745 okrzyknęli go Wielkim. Ibidem, s. 66.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
W dniu 1.09.2012 o 10:19 PM, harry napisał:

Po niemiecku nie mówił, raczej dukał. Językiem niemieckim tez gardził. Mówił, że język ten nadaje się tylko do szczekania. Od siódmego roku życia był wychowywany przez hrabiego Finkenstein i pułkownika Kalkstein. Który z nich był Francuzem?

 

Tu akurat harry zapomniał o istotnym wychowawcy, jakim był własnie Francuz - Jacques-Egide Duhan de Jandun, który był jednym z tych w otoczeniu kronprinza, którzy odpowiadali za wzbudzenie w nim estymy do francuskiej kultury. To przecież on odpowiadał za stworzenie tajnej biblioteki, w której miało być zgromadzone jakieś 3775 woluminów, głównie literatury francuskojęzycznej.

 

W dniu 28.11.2017 o 12:54 PM, Bruno Wątpliwy napisał:

Zresztą jego lud miał podobne odczucia, bo to mieszkańcy Berlina 28 grudnia 1745 okrzyknęli go Wielkim

 

Jeśli zaufać dziennikarskiej relacji, bo chyba notka prasowa w "Berlinische Nachrichten von Staats und gelehrten Sachen" (z 30 grudnia) wyprzedzała inne zapiski o charakterze kronikarskim? Choć nie ma oczywiście powodów by wątpić w takie uhonorowanie przez berlińską ulicę. Bruno Preisendörfer podaje, że te uliczne wiwaty już wieczorem znalazły wyraz w formie pisanej przy dekorowaniu budynków.

"Als Friedrich nach dem siegreichen Ende des Zweiten Schlesischen Kriegs am 28. Dezember 1745 in Berlin einzog, ein königlicher Adventus großen Stis, waren die Berliner Straßen voll von Vivatrufen auf 'Friedrich den Großen', die sich des Abends in schriftlicher Forms als 'Vivat Fredericus Magnus' an den Iluminationen der Häuser wiederholten. Auf den bald danach erscheinenden Gedenkblättern und in den Zeitungsartikeln der nächsten Tage wurde die Ausbringung bestätigt".

/tegoż "Staatsbildung als Königskunst: Ästhetik und Herrschaft im preußischen Absolutismus", Berlin 2000, s. 89/

 

Autor powołuje się na pracę "Friedrich der Große im Spiegel seiner Zeit: Siebenjähriger Krieg und Folgezeit bis 1778" Gustava Bertholda Volza, choć w przypisie (164) podaje błędnie stronę: powinno być 210 a nie 310, Preisendörfer dodaje, że już w lipcu 1742 r. Voltaire nazwał księcia - Frédéric le Grand.

 

W dniu 21.10.2008 o 9:33 PM, sebas napisał:

Bardzo dużym minusem władcy była reforma podatkowa do której wyznaczył francuskich urzędników. Niedość, że byli oni bardzo nie udolni i skorumpowani to jeszcze wprowadzili oni podatek od spożycia, który obejmował praktycznie wszystkie towary potrzebne do przeżycia. Negatywny stał się również monopol państwa na kawę i tytoń, który doprowadził do rozkwitu czarnego rynku i przemytu

 

Monopole na te używki (jak i sól) spowodowały zwyżkę cen, ale warto pamiętać, że np. monopol na kawę obowiązywał dopiero od 1781 r. i już w dwa lata po jego wprowadzeniu król zadecydował o obniżce podatku od tego produktu. Powszechne niezadowolenie z ceny kawy wskazuje pośrednio na wzrost zamożności prusko-brandenburskich poddanych, kawa z towaru elitarnego stała się powszechniejsza.  

"The fact that Frederick was able to add to his income by establishing monopolies in tabacco and in coffee suggests that the standard of living in Prussia was rising at this time. Tobacco and coffee, once the luxuries of the rich, were now being consumed by a larger section of the population than before. Since tobacco and coffee cost more then before there were protests againsts the increase in price. This suggests that more people were acquiring a taste for tobacco and coffee".

/W.O. Henderson "Studies in the Economic Policy of Frederick the Great", London 1963, s. 72-73/

 

Jakby nie oceniać tych monopoli, Fryderyk osiągnął za ich pomocą to co chciał osiągnąć, czyli znaczącą zwyżkę wpływów do budżetu.

Czy rzeczywiście "praktycznie wszystkie towary potrzebne do przeżycia" objęte były wysokimi podatkami i był to pomysł dopiero z czasów panowania tego władcy i związany z działalnością Regie?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
euklides   
4 godziny temu, secesjonista napisał:

(...)

, Preisendörfer dodaje, że już w lipcu 1742 r. Voltaire nazwał księcia - Frédéric le Grand.

(...)

 

Coś ten Preisendorfer jest niedouczony bo w 1742 roku Fryderyk był już królem, nie księciem, no i możliwe że Voltaire go tak nazwał bo wówczas obsypywał go pochwałami za to że wiarołomnie zerwał traktat z Francją. Zresztą przez te pochwały Voltaire narobił sobie wrogów we Francji bo wszyscy się na niego zaraz rzucili.  

Edytowane przez euklides

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Dla zainteresowanych, jak kadził Voltaire Fryderykowi w 1742 r.:

"Le saigneur des nations, Frédéric III, Frédéric le Grand (…) je crois que vous forcerez toutes les puissances à faire la paix, et que le héros du siècle sera le pacificateur de l’Allemagne et de l’Europe.".

Za:

https://fr.wikisource.org/wiki/Correspondance_de_Voltaire/1742/Lettre_1516

 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
euklides   
22 godziny temu, Bruno Wątpliwy napisał:

Dla zainteresowanych, jak kadził Voltaire Fryderykowi w 1742 r.:

(...)

 

Voltaire to akurat nie musiał nikomu kadzić. Już wówczas był bogatym człowiekiem bo jakieś 10 lat wcześniej zarobił grube pieniądze na dostawach dla armii. Zresztą, nawiasem mówiąc, zmarł jako ktoś bardzo bogaty, co nie często zdarza się literatom. Voltaire był agentem Fleury ktory był wówczas we Francji czymś w rodzaju premiera i pisząc te peany spełniał swój obowiązek. Po prostu na polecenie Fleury wkradał się w łaski Fryderyka co było potrzebne by sprowadzić króla Prus go na słuszną drogę (oczywiście słuszną dla ówczesnej Francji), co się Voltaire zresztą udało bo później spotkał się z Fryderykiem i go przekonał.

 

Zresztą konfrontacja tych dwóch nietuzinkowych postaci, czyli Fryderyka II i Voltaire jest chyba jednym z ciekawszych wątków w historii. Obydwu nie brakowało polotu, obydwaj slużyli swojemu krajowi i jakiś swoisty intelektualny pojedynek który między nimi z tego wyniknął stał na bardzo wysokim poziomie.  

Edytowane przez euklides

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Cytuj

Voltaire to akurat nie musiał nikomu kadzić.

Szczerze mówiąc, jest mi to dosyć obojętne, czy zdaniem Euklidesa musiał, czy nie musiał. Ton jest ewidentnie skrajnie czołobitny i przypochlebny, czyli kadził. I tyle mam do powiedzenia na temat tej ciekawostki.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
W dniu 19.11.2019 o 6:45 PM, euklides napisał:

Coś ten Preisendorfer jest niedouczony bo w 1742 roku Fryderyk był już królem, nie księciem

 

To akurat mój błąd a nie przywoływanego Preisendörfera, nie wiem czy Wolter tak go wówczas nazwał "za wiarołomne złamanie traktatu" z Francją, faktem jest, iż jeszcze przed wstąpieniem na tron przez Fryderyka przydawał mu tego rodzaju przymiotniki, w marcu 1737 r. pisał:

"Fahren Sie fort, grand prince, grand homme, das Ungeheuuer das Aberglaubens und des Fanatismus zu bekämpfen, diesen wahrhaften Feind der Gottheit und der Vernunft, und seien Sie der König der Philosophen, die anderen Füsten sind nur die Könige der gewöhnlichen Menschen".

/tegoż "Staatsbildung als Königskunst...", s. 87/

 

19 godzin temu, euklides napisał:

Voltaire to akurat nie musiał nikomu kadzić

 

Tak to z niektórymi bywa, że zarabiając po kilka tysięcy schylą się po złotówkę, zatem stan "sakiewki" Woltera nie ma tu nic do rzeczy - to raz.

Dwa - nikt nie wspomniał by czynił to z powodów finansowych. Zatem zapewne kadził: już to z potrzeby poklasku wielkich, już to ze względu potrzeb psychicznych, wreszcie z powodu mylnej wiary, iż potrafi ukształtować kogoś wedle swego wzoru oświeconego władcy, a przy okazji trafiającymi się gratyfikacjami pieniężnymi nie pogardził. Nie jest to temat o samym Wolterze, stąd nie zamierzam się rozwodzić o micie arcyszpiega jaki w innych wątkach propaguje euklides, postaram się odnieść do tego w stosowniejszym temacie.W kontekście jego misji z 1734 r. w państwie pruskim, niech wystarczy komentarz jaki pozostawił Gustave Lanson, wreszcie autor francuski i do tego życzliwie usposobiony do tej postaci:

"... [Fryderyk - dop. secesjonista] zostawszy królem, nie czuje się wcale usposobionym do praktykowania zasad swojej książki. Trochę rozczarowany do filozofii panujących, Wolter nie opiera się przyjaźni zdobywcy Śląska. Jedzie zobaczyć się z nim w Cleves, do Rheinsbergu: dociera aż do Berlina w r. 1740.
Powraca tam w r. 1743, wskutek zmiany losów, z misyą od rządu francuskiego. Szło o zdecydowanie króla pruskiego, naszego dawnego sprzymierzeńca, który nas cynicznie opuścił, raz zabezpieczywszy się co do Śląska, do ponownego wzięcia za broń, dla okazania nam pomocy: sprawa nie była łatwą. Wolterowi nie powiodło się, ani mniej, ani więcej, jak dyplomatom z profesyi
".

/tegoż "Wolter", tłum. G. Balicka, Warszawa 1908, s. 68-69/

 

W dniu 12.08.2008 o 2:37 PM, Amilkar napisał:

Cudotwórca domu brandenburskiego, wspaniały organizator, niezwykle gorliwy monarcha i filozof jednocześnie

 

Czy rzeczywiście filozof?

W swej recenzji Jerzy Serczyk, przy okazji omówienia obsady prezesury berlińskiej Akademii Nauk, zauważył:

"Fakt, że jej prezesem został Maupertuis (1698—1759), i to w pierwszym roku panowania Fryderyka II, był tylko zewnętrznym wyrazem koncepcji nauki i jej funkcji w obrębie państwa, funkcji całkowicie utylitarnej i wykluczającej jakieś autonomiczne wartości poznawcze, których Fryderyk nie rozumiał ani jako pozujący na homme d’esprit młody następca tronu z Rheinsbergu, ani jako monarcha, który wydawać się mógł filozofem po swoim ojcu, przez samych przecie Prusaków nazywanym „królem-sierżantem”. Działało tu bardziej prawo kontrastu niż własne pomysły i inicjatywa Fryderyka II".

/tegoż "Czy Fryderyk II był mecenasem nauki? Na marginesie książki Stanisława Salmonowicza: 'Fryderyk II'", "Kwartalnik Historii Nauki i Techniki", 1982, T. 27 , nr 2, s. 496/

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
euklides   
4 godziny temu, secesjonista napisał:

Szło o zdecydowanie króla pruskiego, naszego dawnego sprzymierzeńca, który nas cynicznie opuścił, raz zabezpieczywszy się co do Śląska, do ponownego wzięcia za broń, dla okazania nam pomocy: sprawa nie była łatwą. Wolterowi nie powiodło się, ani mniej, ani więcej, jak dyplomatom z profesyi".

/tegoż "Wolter", tłum. G. Balicka, Warszawa 1908, s. 68-69/

(...)

 

Gilles Perrault w swej książce 

SEKRET KRÓLEWSKI- POLSKIE SZALEŃSTWO wyd CZYTELNIK 1997r

pisze że mu się jak najbardziej udało.

Co do pani Balickiej to owo tłumaczenie pochodzi z 1908 roku a archiwum Sekretu Króla zostało opublikowane chyba dopiero w drugiej połowie XX wieku. 

 

 

4 godziny temu, secesjonista napisał:

 Nie jest to temat o samym Wolterze, stąd nie zamierzam się rozwodzić o micie arcyszpiega jaki w innych wątkach propaguje euklides,

(...)

 

Jednak na podstawie tego co napisał o nim Gilles Perrault to jednak szpiegiem był, z tym że nie należał do Sekretu a był agentem działającym solo, na czyjeś zlecenie. No i nie był nim cały czas bo ceną za przekonanie Fryderyka II była jego dekonspiracja. Po prostu w pewnym momencie zagrał z Fryderykiem w otwarte karty. Po tej dekonspiracji został agentem wpływu.  W historii trudno znaleźć opisany przykład takiego przepoczwarzenia się agenta. 

 

A poza tym dziwi mnie że w Wolterze widzi się antyklerykała, uniżonego pochlebcę, filozofa itp a nie dostrzega w nim człowieka pióra który potrafił tym piórem doskonale władać i dzięki niemu wzbogacić się. Według mnie jest to postać którą student na uniwersytecie, np na polonistyce, czy ktoś marzący o dziennikarstwie, powinien się interesować, sporo by się chyba nauczył. 

Edytowane przez euklides

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
W dniu 21.11.2019 o 7:11 PM, euklides napisał:

Co do pani Balickiej to owo tłumaczenie pochodzi z 1908 roku a archiwum Sekretu Króla

w drugiej połowie XX wieku

 

Do ocenienia czy Wolterowi udało się przekonać Fryderyka II do takich a nie innych decyzji politycznych nie trzeba znać książek Perraulta, nie trzeba wiedzieć nic o Sekrecie, i nie trzeba wiedzieć czy Wolter należał doń, tudzież kiedy został agentem wpływu czy agentem penetracyjnym.

 

W dniu 21.11.2019 o 7:11 PM, euklides napisał:

zostało opublikowane chyba dopiero

 

To euklides nie wie kiedy wydano pierwszy tom tego cyklu? Tak już dla wiedzy euklidesa, nic nie ujmując zasługom pana Perraulta w całościowym opisaniu Secret du Roi, to nie był on pierwszym który zainteresował się tym tematem, a pierwsze publikacje dotyczące pewnych obszarów działania osób związanych z Sekretem to wiek XIX (choćby publikacje Alberta de Broglie, Edgara Boutarica, edycje źródłowe Kalmusa Lévy'ego), a przed ukazaniem się " " pisali o tym, np.: Didier Ozananm, Pierre Gaxotte czy Michel Antoine.

 

W dniu 21.11.2019 o 7:11 PM, euklides napisał:

Jednak na podstawie tego co napisał o nim Gilles Perrault to jednak szpiegiem był

 

Tylko nie wiem do czego się odnosi euklides? W mej wypowiedzi nie ma nic co by negowało jego szpiegostwo, wyraziłem swą opinię co do: "arcyszpiega". No chyba, że euklides w swym frankocentryzmie uznaje, że każdy Francuz - szpieg, automatycznie jest arcyszpiegiem.

 

W dniu 21.11.2019 o 7:11 PM, euklides napisał:

A poza tym dziwi mnie że w Wolterze widzi się

 

A mnie dziwi, że euklides nie potrafi zrozumieć uprzedzającej sugestii: "postaram się odnieść do tego w stosowniejszym temacie" i nie może zachować pewnej dyscypliny dyskusji. 

 

 

 

Jak podał; przywołany wcześniej; Jerzy Serczyk, pierwsze pośmiertne wydanie (z 1790 r.) utworów i prac Fryderyka Wielkiego liczyło 20 tomów (tzw. hamburskie), drugie wydanie, późniejsze o piętnaście lat, liczyło już 24 tomy. Ile w tych zbiorach było pism o charakterze filozoficznym i jakie to były pisma?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
euklides   
8 godzin temu, secesjonista napisał:

(...)

nic nie ujmując zasługom pana Perraulta w całościowym opisaniu Secret du Roi, to nie był on pierwszym który zainteresował się tym tematem, a pierwsze publikacje dotyczące pewnych obszarów działania osób związanych z Sekretem to wiek XIX

(...)

 

Jeszcze powtórzę chociaż wiem że trochę odbiegam od tematu ale zostałem źle zrozumiany.

To prawda że pisali o tym już w XIX wieku ale archiwum Sekretu zostało udostępnione dopiero w drugiej połowie XX wieku. Udostępnione to nie znaczy że zaraz stało się powszechnie znane. W każdym razie w jakiś sposób trafiło do Perrault (wdł tego co on sam napisał) Był to zbiór kilkuset ponumerowanych listów, liścików raportów itp.a Perrault brał po kolei wdł numeru każdy z tych dokumentów i przerabiał na treść książkową. Wyszła z tego co prawda trochę niestrawna lieratura ale poprzedni autorzy nie byli w stanie napisać nic więcej ani lepiej bo nie mieli dostępu do tego archiwum.    

 

8 godzin temu, secesjonista napisał:

(...)

Jak podał; przywołany wcześniej; Jerzy Serczyk, pierwsze pośmiertne wydanie (z 1790 r.) utworów i prac Fryderyka Wielkiego liczyło 20 tomów (tzw. hamburskie), drugie wydanie, późniejsze o piętnaście lat, liczyło już 24 tomy. Ile w tych zbiorach było pism o charakterze filozoficznym i jakie to były pisma?

 

Tylko ilu tych pism autorem był Fryderyk Wielki. Fryderyk pisał po francusku i często dawał te swoje pisma Wolterowi do korekty. I teraz trzebaby jeszcze wiedzieć ile w tych tomach jest Fryderyka a ile Woltera. W każdym razie jeśli chodzi o najbardziej chyba znaną książkę Fryderyka, Anty-Machiaweli, to coś takiego Fryderyk dał do korekty Wolterowi, ten oczywiście coś tam poprawił i oddał do druku holenderskiemu wydawcy van Duren. Książka została wydrukowana, tylko że Fryderyk sie do niej nie przyznawał. A żeby było weselej to tę książkę przysłał Fryderykowi w podarunku Fleury i poradził mu żeby ją przeczytał bo jest tam bardzo wiele madrych sentencji. Ja tu widzę sugestię że Fleury nie wierzył że Fryderyk jest autorem Anty-Machiawel. Jeżeli z innymi pismami Fryderyka było podobnie to nie sposób mówić że były one wyłącznie jego dziełem. (tym bardziej że ich liczba po śmierci wzrosła z 20 do 24)         

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
W dniu 23.11.2019 o 9:27 AM, euklides napisał:

Jeżeli z innymi pismami Fryderyka było podobnie to nie sposób mówić że były one wyłącznie jego dziełem. (tym bardziej że ich liczba po śmierci wzrosła z 20 do 24)

 

Proponuję przejrzeć obie zbiory by nie wyciągać błędnych wniosków, zbiór dziel Juliusza Słowackiego w wydaniu Bronisława Gubrynowicza i Wiktora Hahna liczył 10 tomów, wydanie Juliusz Kleinera i Władysława Floryana - 17, a Juliana Krzyżanowskiego - 14, jakie z tego euklides by wyciągnął wnioski?

 

W dniu 23.11.2019 o 9:27 AM, euklides napisał:

Ja tu widzę sugestię że Fleury nie wierzył że Fryderyk jest autorem Anty-Machiawel

 

Cóż, jego niewiara w świetle badań literackich nie ma podstaw, chyba że uwzględnimy "poprawki" Woltera na które nie uzyskał żadnej zgody od Fryderyka. W wydaniu Van Durena i późniejszym Pierre'a Paupiego nie tylko pozwolił sobie na poprawki stylistyczne, ale i na skreślenia i dopiski, których w oryginale nie było i miejscami wręcz wypaczają zdanie Fryderyka. Wystarczy porównać te wersje z rękopiśmienną wersją opublikowaną w 1847 r. (1846?) przez Johanna Davida Preußa (w zbiorze: "Oeuvres De Frédéric Le Grand"). O ksali tych przeinaczeń może się euklides przekonać sięgając po francuską edycję Raymonda Navesa. Jeśli miało być to dzieło Woltera, to trzeba podziwiać jego samozaparcie, najpierw specjalnie tworzył błędy gramatyczne i językowe a potem je poprawiał...

 

W dniu 23.11.2019 o 9:27 AM, euklides napisał:

A żeby było weselej to tę książkę przysłał Fryderykowi w podarunku Fleury

 

Cóż, niektórzy twierdzą, że swym utworem do Fryderyk zrobił nauczkę Fleury'emu:

"Sprawi piorunującą niespodziankę w Europie. Prostakom w guście księdza Saint Pierre, apostoła wiecznego pokoju, zada nie lada jaką «Zagadkę polityczną». Będą o nim pisali w gazetach paryskich i londyńskich. On początkujący młodzik, da naukę polityki staremu Fleuremu, zadziwi parlament angielski, wprawi w osłupienie ekscelencje wiedeńskie. Cóż na to powie pan de Voltaire? Wydać Antimachiavella na początku panowania to koncept niezgorszy, ale wydać go w przeddzień zaboru Śląska, tak dobrego dowcipu nie masz w całej Pucelle".

/W. Konopczyński "Fryderyk Wielki a Polska", Kraków 2010, s. 23-24/

 

Atoli przyjmuję do wiadomości, że w "kosmogonicznym" micie euklidesa u zarania wszystkiego byli Francuzi...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.