Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
mch90

Propaganda podczas I wś

Rekomendowane odpowiedzi

Dnia 25.10.2009 o 21:59, 4313_1481369817 napisał:

Odnośnie propagandy w mojej głowie pojawiły się takie oto myśli-pytania: Czy podczas I wojny światowej propaganda obu stron walczących przeciw sobie wykorzystywała znane postacie ze świata szeroko pojętej kultury (...)

 

"Już 8 sierpnia 1914 r., a więc zanim jeszcze wojna zdołała spowodować jakiekolwiek większe zniszczenia, sławny francuski filozof Henri Bergson, przemawiając jako prezes Académie des Sciences Morales et Politiques, oświadczył:

'Zdecydowana walka z Rzeszą Niemiecką jest w istocie walką cywilizacji z barbarzyństwem. Cały świat to czuje, ale szczególny autorytet naszej Akademii każe nam o tym powiedzieć. Zajmując się w szerokim zakresie badaniem zagadnień psychologicznych, moralnych i społecznych wypełnia ona zwykły obowiązek naukowy, stwierdzając, że brutalność i cynizm Niemiec, ich całkowita pogarda dla sprawiedliwości i prawdy oznaczają regres do stanu dzikości'".

/K. Weißmann "Jak powstał stereotyp 'odrażającego Niemca'", przeł. J. Dąbrowski, za:"1914. Die Erfindung des häßlichen Deutschen, Edition Junge Freiheit", Berlin 2014/

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
euklides   
9 godzin temu, secesjonista napisał:

 

"Już 8 sierpnia 1914 r., a więc zanim jeszcze wojna zdołała spowodować jakiekolwiek większe zniszczenia, sławny francuski filozof Henri Bergson, przemawiając jako prezes Académie des Sciences Morales et Politiques, oświadczył:

(...)

 

Trudno to nazwać zwykłą propagandą. Było to zapewne nawiązanie do wydarzeń w Belgii jakie miały miejsce na początku wojny kiedy to Niemcy wykonywali drobiazgowo opracowany plan Schilffena. Główną ideą tego planu było natarcie prowadzone przez  francuskojęzyczną część Belgii, Walonię. Oficerowie niemieccy, nagleni wyśrubowanym grafikiem, wszędzie widzieli partyzantów (franc-tireurs) którzy chcieli opóźnić ich natarcie. Skutek był taki że zaraz po wkroczeniu do Belgii, czyli po 4 sierpnia, zaczęli dokonywać masowych rozstrzeliwań. 5 i 6 zdążyli już rozstrzelać około 200 osób. To pewnie było inspiracją tego przemówienia. W sumie, w ciągu około 3 tygodni zamordowali w Belgii wiele tysięcy cywilów i zburzyli około 20 tys. domów.  

 

Poza tym należy pamiętać że Belgia była krajem neutralnym i niczym nie usprawiedliwiona napaść na nią mogła być traktowana jako barbarzyństwo. 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli euklides chce, to może to nazywać: "niezwykłą propagandą", dla mnie pozostanie ona jednak zwykłą. Jeśli militarne starcia przedstawia się jako zwarcie cywilizacji z barbarzyńcami to ma to wydźwięk propagandowy, gdzie przeciwnika stara się odhumanizować. To przypuszczalne "nawiązanie" to oparte jest na źródłach czy tylko na własnym przypuszczeniu?

 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
euklides   
1 godzinę temu, secesjonista napisał:

Jeśli euklides chce, to może to nazywać: "niezwykłą propagandą", dla mnie pozostanie ona jednak zwykłą. Jeśli militarne starcia przedstawia się jako zwarcie cywilizacji z barbarzyńcami to ma to wydźwięk propagandowy, gdzie przeciwnika stara się odhumanizować. 

 

 

Trudno nazywać militarnymi starciami rozstrzeliwanie cywilów. A Niemcy zaczęli to robić zaraz po wkroczeniu do Belgii, która była im dotąd krajem raczej życzliwym. Co się tam wydarzyło w sierniu i wrześniu 1914 roku jest chyba dosyć znane. Sporo o tym jest w necie, choćby pod linkiem "Atrocites allemandes en 1914" ale nie tylko.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Cóż, ja w przemówieniu akademika nic nie widzę by mówił o Belgii, nic nie mówi o zbrodniach jakiegoś dowódcy niemieckiego - mówi o Niemcach jako zbiorowości. Co o zbrodniach w Belgii z 6 sierpnia wiedział ów akademik dnia 7 sierpnia?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Czasami nie trzeba było nakłaniać intelektualistów, artystów czy ludzi znanych do czynniejszego się zaangażowania propagandowe i wspierające działania militarne swego kraju. Wielu z nich zaangażowało się w podpisywanie różnego rodzaju manifestów, i co istotne nie chodziło li tylko o wsparcie dla "naszych chłopców". Mówiono w nich o koniecznych zdobyczach terytorialnych, o zwycięstwie odwiecznego wroga, zwycięstwie ducha swego narodu.

"I tak w październiku 1914 r. na łamach „The Times” ukazał się manifest podpisany przez 150 uczonych i przedstawiający
przystąpienie Wielkiej Brytanii do wojny jako kwestię wolności i pokoju. Wojnę poparli również dość zgodnie pisarze brytyjscy. Wielu z nich, należących zwłaszcza do młodego pokolenia, wzięło bezpośredni udział w walkach. Podobnie było we Francji, gdzie Wielka Wojna uznana została za znakomitą okazję do pognębienia odwiecznego wroga - Niemiec (...)

Zdarzały się też działania, które wykraczały poza zwykłe poparcie dla rządu. Wśród nich wymienić należy zwłaszcza petycję, która weszła do historii pod nazwą Seeberg-Adresse. Dokument ten, zawierający żądania aneksji na Wschodzie i na Zachodzie, podpisało aż 352 naukowców. Ponad 100 podpisów, zwłaszcza przedstawicieli środowisk naukowych, zebrano również pod petycją przeciwników tej inicjatywy, odżegnujących się od ewentualnych aneksji na Zachodzie, ale w gruncie rzeczy akceptujących zapędy imperialne na Wschodzie. Nie udało się natomiast zebrać podpisów pod apelem do Europejczyków nawołującym do respektowania zasad humanitaryzmu i internacjonalizmu".

/M. Tomczak "Intelektualiści w Europie Zachodniej: od sprawy Dreyfusa do wybuchu II wojny światowej", "Studia Europaea Gnesnensia", t. 4, 2011, s. 112-113/

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.04.2008 o 15:26, mch90 napisał:

Apropos Hindenburga- jeszcze w początku 1918 roku odrzucał on ideę "zatruwania duszy adwersarza" propagandą, lecz w przeciągu kilku następnych miesięcy zmienił pogląd.

 

Jest zadziwiającym jak niektóre państwa przystąpiły do wojny bez zorganizowanego i zaplanowanego zaplecza administracyjnego mającego zadania o charakterze propagandowym, i jak nieskoordynowane były działania różnych instytucji odpowiedzialnych za takie zadania.

W takich Niemczech, w 1914 r., mamy kilka osób w wydziale IIIB przy Sztabie Generalnym, w Ministerstwie Marynarki mamy biuro informacyjnego zarządzane przez Paula Rohrbacha, a w MSZ do zadań związanych z polityką informacyjną oddelegowano kilku urzędników. Dopiero rok później powołano Wojenny Urząd Prasowy, którego zadaniem było koordynowanie cenzury i informowania mediów, a także propaganda skierowana do niemieckich żołnierzy. W 1914 r. powstała instytucja o nieco niejasnym charakterze - Centralne Biuro Spraw Zagranicznych (Zentralstelle für Auslandsdienst) będące wynikiem porozumienia pomiędzy Kancelarią Rzeszy i Referatem Prasowym MSZ. Niejasnym, bo jaki był status jego współpracowników określanych jako: honorowych?

"Zentralstelle zajmowała się m.in. produkcją i wysyłką materiałów propagandowych, organizacją odczytów i przedstawień teatralnych w krajach neutralnych, koordynowania działalności tzw. biur korespondencyjnych, które w Holandii, Szwajcarii oraz krajach skandynawskich zaopatrywały prasę w sprawozdania utrzymywane w korzystnym dla Niemiec tonie . Pieczołowicie przeglądano i sortowano artykuły prasowe oraz wszelkie inne publikacje ukazujące się na terenie wrogich i neutralnych krajów, dzięki czemu w krótkim czasie powstała baza informacji na temat zagranicznych gazet, czasopism i wydawnictw, ich linii politycznej oraz stosunku do toczącego siĊ konfliktu".

/P. Zajas "Transfer w czasach konfliktu. Aktorzy propagandy kulturowej w czasach pierwszej wojny światowej", "Przegląd Humaistyczny",  nr 4, 2014. s. 33-34/

 

Dnia 25.10.2009 o 21:59, 4313_1481369817 napisał:

Odnośnie propagandy w mojej głowie pojawiły się takie oto myśli-pytania: Czy podczas I wojny światowej propaganda obu stron walczących przeciw sobie wykorzystywała znane postacie ze świata szeroko pojętej kultury jak teatr czy nadal rozwijająca się kinematografia?

 

Wykorzystywała, ale i instytucje odpowiedzialne za propagandę były wykorzystywane przez ludzi kultury, jako łatwe źródło zarobku i promocji. Jak wspominał Paul Stotten, zarządzający wspomnianym Urzędem Prasowym, 3/4 jego składu (z około czterystu współpracowników) składało się z:naukowców, artystów czy pisarzy.

"Centralizacja wojskowego aparatu propagandowo-informacyjnego oraz jego artystyczno-literacki skład osobowy były bliźniaczo podobne do struktury austro-węgierskiej Cesarsko-Królewskiej Wojennej Kwatery Prasowej, dla której udało się pozyskać wybitnych pisarzy, m.in. Egona Erwina Kischa, Roberta Musila, Franza Werfela, Hugona von Hofmannsthala czy Stefana Zweiga, pełniącego funkcję kierownika wydziału literackiego (...)

Występujący na froncie artyści stawiali nierzadko niepodlegające żadnym dyskusjom żądania, a ich impresariaty bez wahania domagający się od berlińskiej Zentralstelle ich natychmiastowego spełnienia pod groźbą odwołania koncertów . Pomoc udzielana przez Berlin polegała nie tylko na finansowej obsłudze artystów w krajach neutralnych i okupowanych, ale również na bezcennym pośrednictwie w otrzymaniu wymaganych zezwoleń, wiz, a nawet zwolnieniu ze służby wojskowej, możliwym dzięki ścisłej współpracy Zentralstelle z Wydziałem Wojskowym MSZ".

/tamże, s. 33/

 

Byłoby ciekawym prześledzenie jak znane osoby wykorzystały stosowny czas by połączyć propagandowe wyzwania z własnymi interesami, kiedy  Paul Hildebrandt zadeklarował poświęcenie kilu godzin dziennie propagandzie dla Rzeszy to myślał bardziej o propagandzie Rzeszy czy o promocji swej pracy " Das Spielzeug im Leben des Kindes"?

A co z "Á la gloire de la Belgique"?

 

 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
euklides   
10 godzin temu, secesjonista napisał:

(...)

W 1914 r. powstała instytucja o nieco niejasnym charakterze - Centralne Biuro Spraw Zagranicznych (Zentralstelle für Auslandsdienst) będące wynikiem porozumienia pomiędzy Kancelarią Rzeszy i Referatem Prasowym MSZ. Niejasnym, bo jaki był status jego współpracowników określanych jako: honorowych?

(...)

 

Może tu należy szukać częściowo przyczyn późniejszych kłopotów Niemiec. Spotkałem się z opinią że w Niemczech zbytnio wówczas gloryfikowano armię, czyli jej dowódców. To doprowadziło do niepotrzebnego podniesienia autorytetu generałów a przede wszystkim Hindenburga, szczególnie zaś Ludendorffa. Mając za sobą opinię publiczną uzyskali oni wpływ na decyzje polityczne co dla Niemiec było fatalne.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Tylko w czym szukać? Bo jakoś związków nie zrozumiałem. Jaki jest związek Zentralstelle z gloryfikacją dowódców armii, możemy poznać szczegóły i przykłady?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Brytyjska operacja wzbudzenia nienawiści do Niemców nie była prosta (vice versa pewnie też pojawiały się problemy). Kraj "od Kłajpedy, aż po Ren" postrzegany był raczej w kategoriach dawnego anty-francuskiego sojusznika, matecznik rodziny królewskiej (i choinek), ojczyzna ukochanego męża (i wnuka) królowej Wiktorii, sympatycznych Micheli, teren wycieczek "trzech panów na rowerach" (J.K. Jerome) itp. itd. Teraz musiał przeistoczyć się w legowisko znienawidzonych Hunów, "gwałcących Belgię" (ten ostatni zarzut zresztą sami Niemcy bardzo mocno ułatwili).

 

Kampania wymagała zaangażowania i aktywistów. Warto może przypomnieć jednego z nich. Horatio William Bottomley (ang. Wikipedia). Niezbyt nachalnej urody, nazwisko też zdecydowanie niezbyt medialne. Jaką rolę odegrał? Na ile był to zimny, wyrachowany cynik, dbający wyłącznie o swoje interesy, który "Nie był pierwszym, chorobliwie ambitnym kurduplem w historii, któremu udało się zasiać nienawiść w nieprzebranych tłumach ufających mu bez wyraźnego powodu" (M. Rybarczyk, Wszystkie szaleństwa Anglików. Brexit i cała reszta, Warszawa 2017, s. 140), na ile spełniający swój obowiązek, utalentowany, brytyjski patriota? A może coś po środku - uczucia może rzeczywiste, ale przy okazji dbanie o własny biznes?

Edytowane przez Bruno Wątpliwy

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Rainer Maria Rilke (autor takich cyklów poetyckich jak "Elegie duinejskie" czy "Sonety do Orfeusza")  był poetą niejako programowo walczącym o izolację, co do zasady nie czytywał informacji w gazetach, z rzadka rzucając okiem na rubrykę feuilleton. Dopiero 1 sierpnia zorientował się, że będzie wojna. W 1916 r. dostał powołanie miał stawić się w Turnau, gdzie otrzymał przydział do oddziału Landsturmu. Sama myśl o tym, iż będzie musiał służyć była dlań paraliżującą, to że będzie być może walczył zupełnie go przerażało. Grono jego przyjaciół czyniła wysiłki by zmienić jego los, początkowo udało się jedynie zmienić miejsce przeznaczenia służby - trafił do Wiednia. Po trzech tygodniach służby i ustawicznych zabiegów jego przyjaciół został przeniesiony do Archiwum Wojennego (tu znaleźli się wcześniej np. Anton Wildgans czy Stefan Zweig), gdzie trafił do sekcji w której przeglądano raporty z pól bitewnych. Jego zadaniem było:

"wynajdywanie anegdot sławiących śmiałość i heroizm walczących, przerabianych potem na prozę ku pokrzepieniu serc".  

/D. Kownacka "Rilkego niepamięć wojny", "Kwartalnik respublica", nr 24/2013, 214/ r. XXVI, s. 74; za: D. Prater "Dźwięczące szkło", Warszawa 2004, s. 316/

 

Ciekawe jak wielu poetów czy pisarzy trafiło do tej instytucji i parało się podobnym zajęciem?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

W sierpniu 1915 r. przed niemieckim konsulem w Amsterdamie pojawił się Johannes Visscher, lewicujący dziennikarz, który dużo czasu spędził w Afryce Południowej, gdzie zaangażował swe pióro w sprawę walki z "brytyjskim imperialzmem. Był m.in. członkiem Nederlandsch Zuid–Afrikaansche Vereniging (i redaktorem naczelnym pisma tej organizacji "Hollandsch Zuid–Afrika"), Zuid–Afrikaanse Voorschotkas (będącej kasą zapomogową).

"Składając wizytę w niemieckim konsulacie w Amsterdamie, Visscher prezentował się jako ekspert w zakresie stosunków holendersko–południowoafrykańskich i proponował szeroki zakres usług: korektę antyniemieckich artykułów zamieszczanych w anglojęzycznej prasie południowoafrykańskiej, regularne informowanie prasy południowoafrykańskiej o „prawdziwym przebiegu wydarzeń w Europie”, kwestii flamandzkiej (w duchu prowadzonej przez Niemcy Flamenpolitik)14 oraz stosunkach gospodarczych między Niemcami a Afryką Południową15. Główną płaszczyzną owej propagandowej działalności miał się stać kapsztadzki dziennik „De Burger”, którego holenderskim korespondentem Visscher został mianowany w maju 1915 r.".

/P. Zajas "Afryka Południowa i Południowo–Zachodnia  w niemieckiej propagandzie kulturowej  (1914–1918)", "Dzieje Najnowsze", R. XLVIII, nr. 3, 2016, s. 6-7/

 

Z czasem Visscher zwiększył swą aktywność podejmując szereg różnych innych działań, dziennikarskich, edytorskich itp., dołączyli do tego typu działalności i inni. W sumie, na koncie konsulatu w Hadze zgromadzono na tego typu działalność 100 000 marek.

"Od momentu wybuchu wojny działające na terenie neutralnej Holandii niemieckie poselstwo zajmowała kwestia wypracowania odpowiednich mechanizmów wywierania wpływu na prasę holenderską w celu „nakłonienia jej do działania w interesie Niemiec”44. Aby zagwarantować długotrwałe, a jednocześnie nierzucające się w oczy oddziaływanie na niderlandzkojęzyczne media, zdecydowano się na politykę infiltracji, sukcesywnego przejmowania istniejących lub zakładania nowych tytułów prasowych przez tworzone w tym celu spółki, obsadzane przez sprzyjających niemieckiej racji stanu holenderskich dziennikarzy".

/tamże, s. 14/

 

W efekcie tego typu starań, po pewnych perturbacjach np. zakupiono "Holland Express. Tijdschrift voor kunst, cultuur en verkeer". Mniejsza o skuteczność propagandową tego pisma po przejęciu, w którą powątpiewali niemieccy przedstawiciele konsularni w Niderlandach (w odróżnieniu od kół wojskowych).

A czy znamy podobnego typu działania np. w Szwecji czy Szwajcarii?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Tego typu działalność podejmowano również na rzecz naszych legionów. Naczelny Komitet Narodowy powołał Komitet Kolumny Legionów (głównym inicjatorem tego przedsięwzięcia był miejski radca Witold Ostrowski), w efekcie jego działalności 16 sierpnia 1916 r. odsłonięto kolumnę (projektu Franciszka Mączyńskiego, wykonaną przez Tomasza Karnasiewicza) stojącą naprzeciw Kościoła Mariackiego. Najistotniejszą częścią tej uroczystości, było oczywiście wbijanie ufundowanych gwoździ, pierwszy wbił prezes NKN Władysław Jaworski, drugi komendant placu Legionów por. Mioduszewski. W sumie, tego pierwszego dnia, zebrano z tych gwoździ 4455 koron i 95 halerzy (przy cenie za gwóźdź - 1 korona). Potem tego typu kolumny powstawały w innych miastach (m.in.: Lwowie, Stanisławowie, Drohobyczu).

Ideę postanowiono przenieść do mniejszych miejscowości, zdając sobie sprawę, że ich mieszkańców nie będzie stać sfinansować podobnych kolumn, zdecydowano się na tarcze legionowe.

"... na każdej miało znajdować się wyobrażenie orła legionowego, herb miejscowości fundującej tarczę, nazwa tejże miejscowości oraz wolne miejsca, które miały zapełniać się nabijanymi gwoździami (...)

Tarcze były wykonane z drewna lipowego, jedynie elementy powtarzające się, jak wspomniany orzeł, herb czy też napisy, starano się wykonać z innych gatunków (np. z dębu) w celu ich specjalnego zaznaczenia a co za tym idzie lepszej przejrzystości całej tarczy. Jednak same napisy a także herb w sporadycznych przypadkach zostawały utworzone także poprzez wbicie ozdobnych gwoździ w odpowiedni sposób. Gwoździe stanowiły zresztą najbardziej istotny element całości. Miały pełnić funkcję dekoracyjną dlatego używano ich w wielu rodzajach: zwykłe żelazne, pozłacane, posrebrzane, malowane. Różna była ich wielkość, różnorodny kształt główek (kwadratowe, okrągłe itd.) - wszystko to miało na celu stworzenie odpowiedniego wrażenia dekoracyjnego. Ich ceny wahały się od 1 do 50 koron, w zależności od rodzaju i stopnia dekoracyjności. Na najdroższych a zarazem stosunkowo największych ofiarodawca mógł wygrawerować swe imię i nazwisko".

/K. Koźbiał "Kolumny i tarcze legionów polskich przykład Wadowic i okolicznych miast", "Wadoviana", T. 6, 2001, s.23/

 

NKN z kolumny krakowskiej zebrał w sumie około 120 000 koron, a z tarcz - 34 000 koron.

 

 

Z literatury:

M. Opałek "Kolumna Legionów"

tegoż, "Tarcze Legionów 1914-1917"

J.T. Nowak "Tarcze Legionowe 1915-1917 r. w zbiorach Muzeum Historycznego Miasta Krakowa", "Krzysztofory" ZN Muzeum Historycznego Miasta Krakowa, z. 10, 1983

J. Cisek "Kolumna Legionów w Krakowie", "Krakowski Rocznik Archiwalny", T. 9, 2003.

 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.