Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
TyberiusClaudius

8 pułk piechoty

Rekomendowane odpowiedzi

Znalazłem inną, czeską relację z tych wydarzeń. Cytuję za - G.Gąsior (koordynator projektu), Zaolzie. Polsko-czeski spór o Śląsk Cieszyński 1918-2008, Warszawa 2008, s. 148 (wytłuszczenia - moje):

"Konvička (mieszkaniec Morawki Średniej) w liście do nauczyciela Osvalda Jonšty:

W napięciu i z przerażeniem oczekiwali wszyscy obywatele decydującego dnia - 16 listopada, kiedy to miało przyjść polskie wojsko i obsadzić granicę. Niektórzy obywatele byli wściekli i grozili, że przegonią Polaków z powrotem. Obawialiśmy się bijatyki, bo znalazłoby się kilku zuchwalców, którzy chcieli zaatakować Polaków.

Kiedy jednak Polacy przyszli, wszyscy siedzieli cicho, tylko się z nich naśmiewali. Koło nas spokojnie przeszli polscy żandarmi i żołnierze. Przestaliśmy się bać. Później dowiedzieliśmy się, że w Morawce Średniej zostali Polacy powitani kwiatami. Ubolewaliśmy nad tym, że mamy wśród nas zdrajców i to na dodatek będących ludźmi uświadomionymi, wychowanymi tutaj i żyjącymi z pracy miejscowych obywateli. [...]

Nie trwało to jednak długo. W gazecie bowiem przeczytaliśmy, że Polacy wycofają się na dawniejszą granicę, czyli na Slawicz. Ile było radości! Wielu zaczęło to już świętować [...] Kiedy w piątek [9 grudnia] wycofało się polskie wojsko, przybyli nasi żołnierze. Byli uroczyście powitani przez naszą ludność. Ci, którzy zostali na zabranym terenie, wściekali się. Również ci świeżo upieczeni Polacy nie byli zachwyceni - ich nadzieje obróciły się teraz w żal.

Morawka Średnia. listopad-grudzień 1938"

Ciekawa relacja z drugiej, czeskiej strony barykady i dokładnie pokrywająca się czasowo z relacją czeskiego żołnierza Svatoslava Kalicha (cytowaną w poście 25).

Sporo w niej dosyć zrozumiałej niechęci i także swoistego "odreagowywania". Ciekawe jest też świadectwo o stałości przekonań narodowych - według spisu z 1910 roku 99,4% mieszkańców Morawki mówiło po czesku (Link do hasła w Wikipedii), ale kwiaty dla Polaków się znalazły.

Ale najważniejsze jest dla naszej dyskusji to - że świadek pisze tylko o polskim wojsku i żandarmach (czyli pewnie Policji Państwowej lub Straży Granicznej, nie wiem jakiego słowa użył autor tekstu w oryginale, ale przypuszczam, że pisał raczej używając terminu četnictvo niż policie). W każdym razie - o formacjach umundurowanych jednolicie.

Jakby widział jakąś cywilną, polską gromadę z karabinami - pewnie by o tym napisał, tym bardziej, że musiałaby budzić wśród lokalnych Czechów większe, potencjalne obawy, niż - z natury rzeczy - zdyscyplinowane wojsko.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Ale to nie musi być opis tych samych formacji. Ta podana przez Ciebie pierwsza to jakiś wyciąg z relacji. Ciekawe byłoby poznać pełną.

No i strona czasowa. Skąd ten grudzień w drugiej ?

Znalazłem w sprawozdaniu Oddziału II GO "Śląsk" że bezpieczeństwem terenu od 6 października zajmowała się "policja mundurowa i śledcza Woj. Śląskiego i oddziały rezerwy policji. Do jej zadań należą wszelkie sprawy objęte mianem bezpieczeństwa za wyjątkiem spraw podlegających kompetencji wojska (szpiegostwo)".

A insp. Żółtaszek w swym sprawozdaniu pisze: "W tym okresie (11-24 X TN) policja przez pewien czas tj mniej więcej do 21 X br obsadziła posterunkami zakłady przemysłowe i kopalnie. W ten sposób nastąpiło rozproszkowanie policji i brak rezerw. Jednakże zorganizowana Milicja przy pomocy policji, płacona przez zakłady przemysłowe, przejęła posterunki. Milicję stworzono na kategoryczne polecenie dowódcy grupy operacyjnej. Rezerwy bowiem mogły być potrzebne."

Edytowane przez Tomasz N

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Ale to nie musi być opis tych samych formacji. Ta podana przez Ciebie pierwsza to jakiś wyciąg z relacji. Ciekawe byłoby poznać pełną.

No i strona czasowa. Skąd ten grudzień w drugiej ?

Strona czasowa jest OK. W cytowanej przeze mnie relacji Svatoslava Kalicha (post 25) znajdziemy: Pamětník tehdy zažil obsazování Morávky 8. pěším plukem z Místku. Morávka totiž byla obsazena v rámci politiky „po Mnichovu“, konkrétně 16. listopadu 1938. Pozdější delimitační komise prosadila vyjmutí značné části této obce z polského záboru Těšínska. Devátého prosince 8. pěší pluk poslal na Morávku tři roty, aby dohlížela na odsun polských vojáků.

Devátého prosince - to dziewiąty grudnia. Wszystko się zgadza co do joty z relacją Konvički. To opis dokładnie tych samych wydarzeń i formacji wojskowych.

bezpieczeństwem terenu od 6 października zajmowała się
obsadziła posterunkami zakłady przemysłowe i kopalnie.

Bezpieczeństwo wewnętrzne Zaolzia, w tym „na kopalniach”, pomoc, a dokładnie uzupełnianie w tym zakresie zadań Policji Państwowej - to nie ochrona granicy i wymiana terytoriów w kontakcie „oko w oko” z działającymi z drugiej strony czechosłowackimi siłami zbrojnymi. To drugie - stanowi za poważną i za prestiżową sprawę, aby posłać tam jako główną siłę milicję, czy coś w rodzaju straży przemysłowej.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Mnie chodzi o to zdanie wyrwane z kontekstu:

Na polské vojáky vzpomíná Svatoslav Kalich takto: „Byli to chudáci, měli flinty na špagátech, všelijak oblečení. Hrozná armáda, jak oni mohli existovat.

Pytanie czy miał na myśli tych z "początku" i "końca", czy też tych zabezpieczających teren w okresie pomiędzy (a to mogła być milicja).

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Już "tworzysz" trochę na siłę. Z kontekstu wynika dosyć jednoznacznie, że Kalich był w składzie jednej z tych trzech kompanii, które 9 grudnia przejmowały od Polaków Morawkę: Devátého prosince 8. pěší pluk poslal na Morávku tři roty, aby dohlížela na odsun polských vojáků. Zatem spostrzeżenia dotyczą zasadniczo 9 grudnia.

Dla mnie sprawa jest jasna. Czasami widzimy to co chcemy zobaczyć. Szczególnie jeżeli jesteśmy jakoś motywowani - politycznie, sentymentalnie, ekonomicznie, narodowo-patriotycznie itp. itd. Czesi - żołnierze i "czujący narodowo" cywile mieli oczywiste powody, aby po Monachium być sfrustrowani, rozżaleni, smutni, wściekli itd. Nie za bardzo się pewnie zastanawiali w takim, tragicznym momencie ile jest winy władz czechosłowackich w tym, że stosunki z Polską po rok 1918 były takie, jakie były. Polaków postrzegali jako wrogów, którzy rozdrapują ich Ojczyznę.

W takiej sytuacji mnie kompletnie nie dziwi powstawanie opowieści ludzi, którzy musieli jakoś odreagować swój żal - i na siłę widzieli obdartych polskich żołnierzy. Nawet tam, gdzie oporządzenie i uzbrojenie Polaków pewnie nie za bardzo różniło się jakością od czeskiego. Na zasadzie - "gdyby nie ci zdrajcy z Monachium, to z Polakami byśmy sobie poradzili".

Nie bez kozery zwróciłem uwagę na polskie relacje po 17 września. Żołnierze radzieccy w nich są: młodociani, mali, Azjaci, śmierdzący dziegciem, w postrzępionych płaszczach, na małych konikach, z karabinami na sznurkach, w rozmaitych, poblakłych, nie pasujących, wybrudzonych mundurach, kompletnie dzicy, nie znający realiów cywilizowanego miasta, sprzęt się psuje itp. Typowy żołnierz radziecki pewnie nie wyglądał tak dziarsko, jak żołnierz WP w nowo wyfasowanym mundurze, ale na pewno działał tu w polskich opiniach czynnik odreagowania narodowej klęski.

Dokładnie w tym samym czasie relacje społeczności żydowskiej ze wschodniej Polski, która co do zasady przyjęła żołnierzy radzieckich - przynajmniej do czasu - z entuzjazmem, lub przynajmniej z życzliwością - są zupełnie inne. Silna armia, potężne czołgi, imponujące wyposażenie, kulturalni żołnierze, którzy łagodnie tłumaczą swoje racje.

Każdy widział, to co chciał zobaczyć. Nic dziwnego, że Kalich "widział" i chciał przekazać potomnym, że byli to chudáci. I to - w mojej ocenie - cała tajemnica tej relacji

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam, że przerywam uczoną dyskusję, ale co spowodowało, że tylko 8 PP się bronił?

PS. Hitler powiedział Hasze, że na jeden czeski batalion przypada jedna niemiecka dywizja. Czy była to prawda?

Edytowane przez TyberiusClaudius

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

W ramach ciekawostek:

1) Wojska czechosłowackie walczyły z niemieckimi dywersantami w 1938 roku - LINK (czeska Wikipedia). W tych walkach zginęło 131 żołnierzy czechosłowackich, a 284 zostało rannych. J. P. Wiśniewski, Armia czechosłowacka w latach 1932-1938, Toruń 2001, s. 198.

2) Wojska czechosłowackie walczyły w marcu 1939 roku z Węgrami na Rusi Podkarpackiej - LINK (Artykuł o obronie Rusi Podkarpackiej); LINK (Czeska Wikipedia). Zresztą, o ile dobrze pamiętem, o tych walkach jest mowa także w książce, którą cytowałeś na początku tej dyskusji (M. Moulis, Akcja Märzwirbel, Wyd. Czytelnik 1983).

3) W marcu 1938 doszło do jakiegoś starcia także w Meziříčí (niedaleko Frýdek-Místek) i istnieje teoria, że z inwazją niemiecką oprócz oporu 8 pułku (14 marca), walczono także 15 marca w okolicach Moravské Třebové. Ale to drugie, to raczej legenda. LINK (czeska Wikipedia - pierwsze zdania hasła).

co spowodowało, że tylko 8 PP się bronił?

Kwestia braku jednoznacznych rozkazów, pewnej dezorientacji, spontanicznego zachowania żołnierzy. I daty. Było to 14 marca, czyli przed główną operacją zajęcia Czech (15-16 marca). Niemcy chcieli Czechów niejako wcześniej odciąć od Polski. Zwróć uwagę - Hacha wchodzi do gabinetu Hitlera 15 marca o godz. 1.30 rano. Ulega Hitlerowi i godzi się na okupację (po groźbach Göringa i tym, jak doznaje ataku) - około czwartej nad ranem 15 marca. Natomiast opór w koszarach ma miejsce 14 marca w godzinach 18.15-18.45.

Jak wskazuje relacja (LINK - strona www.gsos.cz) - około godziny 14 (14 marca) dowódca pułku - płk. Eliáš otrzymał jakiś telefon. W czasie odbierania którego - zbladł. Następnie razem z majorem Brychem zaczęli palić tajne dokumenty. Natomiast - żołnierzom nic nie powiedziano. W związku z tym, gdy się pojawili w okolicy koszar Niemcy, nie za bardzo było wiadomo, co robić. Pierwotnie przypuszczano, że to uzgodniony przejazd. Pierwsza kolumna minęła koszary bez problemu, drugą - próbował zatrzymać wartownik. I rozpoczęła się strzelanina. Spontaniczna, później w miarę zorganizowana - "duszą" obrony był kapitan Karel Pavlík.

Warto sobie zdawać sprawę ze specyfiki tej obrony. Nie była to zorganizowana obrona całego pułku, na czele z dowództwem, tylko spontaniczny opór części żołnierzy, pozbawionych jednoznacznych rozkazów "z góry". Trwający jakieś pół godziny.

Reszta czechosłowackich jednostek zapewne dostała wyraźny rozkaz "nie walczyć z Niemcami" i w związku z nim - nie walczyła.

Hitler powiedział Hasze, że na jeden czeski batalion przypada jedna niemiecka dywizja. Czy była to prawda?

Dokładne przedstawienie stosunku sił i szans stron podczas kryzysu 1938 roku znajdziesz u J. P. Wiśniewskiego, Armia czechosłowacka w latach 1932-1938, Toruń 2001, s. 200-212. Jest ono dosyć korzystne dla armii czechosłowackiej, to znaczy autor przypuszcza, że mogła się ona bronić przed Niemcom jakieś kilka tygodni.

Po Monachium, jak pisze J. P. Wiśniewski, dz. cyt., s. 214, armia czechosłowacka była już "tylko cieniem dawnej armii". W marcu 1939 - liczyła 90.000 ludzi, ze zdecydowanie obniżonym w porównaniu do 1938 duchem bojowym. Relacja jeden batalion do jednej dywizji jest oczywiście tekstem propagandowym, ale oddaje to w jakimś stopniu sytuację. Po mobilizacji ten stan rzeczy mógłby ulec pewnej zmianie, ale wątpliwe, aby Niemcy pozwolili się Czechom zmobilizować. Ponadto ogólna sytuacja strategiczna - już niekorzystna w 1938 roku, w 1939 była dla Czechów po prostu tragiczna (irredenta słowacka, ambicje węgierskie, totalny brak sojuszników, skrajnie niekorzystne położenie geograficzne - po aneksji Sudetów na Morawach państwo czechosłowackie miało "w talii" pewnie niewiele powyżej 50 kilometrów).

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Bruno nie polemizuję na silę, tylko próbuję ustalić możliwe podstawy takiej opinii. Siły MSW przeanalizowałem, pozostaje MON i trzeba powiedzieć, że i wojsko miało na Zaolziu podobnie dziadowską formację jak milicja, nazywającą się Legion Zaolziański.

OW "Śląsk" Bortnoewskiego istniał jeszcze w listopadzie, ale grudzień to już mamy Spisz i Orawę, gdzie Słowacy stawili opór.

Tak akcentujesz tę postawę mocarstwową Polski, a nie jest możliwe, że wysłanie takiego dziadostwa do zwrotu ziem po walkach pod Czadcą było demonstracją swoistej pogardy dla Czechów ?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Zwrot Morawki (i innych "drobiazgów") był swoistym gestem dobrej woli i wielkoduszności "mocarstwa" wobec Czechów. Motywowany zapewne chęcią załagodzenia sytuacji i rozładowania napięcia po czadeckich walkach. Na zasadzie - bierzemy tylko swoje, cudzego (zamieszkałego przez Czechów) - nie chcemy. Szanujemy was, wasze uczucia, waszą narodowość, godność itp. Tacy jesteśmy fajni.

Bo przecież - nikt w tym momencie nie był w stanie zmusić Polaków do niewielkiej korekty granic na korzyść Czechów, zrobiliśmy to "sami z siebie". Czyli - coś chcieliśmy osiągnąć. Raczej - w tym momencie - nie eskalację konfliktu.

Biorąc pod uwagę powyższe przesłanki, napięcie między stronami, możliwość wybuchu dzikiej strzelaniny itp., polscy decydenci musieliby być niespełna rozumu, aby tak delikatne zadanie powierzyć jakieś cywilbandzie. Już o taką aberrację ich nie posądzam.

Tym bardziej - co powtarzam - czescy świadkowie na pewno odnotowaliby fakt, że na granicy pojawiło się jakieś polskie pospolite ruszenie. Jak wynika z tekstów, byli oni ewidentnie niechętni Polsce i Polakom - i na pewno takiej gratki by sobie nie odpuścili (w stylu - "po polskiej stronie nowej granicy grasowały bandy uzbrojonych cywili, których spokojna, czeska ludność się bardzo obawiała" itp.).

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Wybacz ale to nie musieli być decydenci z Warszawy. Nasi wojskowi naprawdę czuli głęboką pogardę dla czeskich wojskowych, za to że tak bez choćby symbolicznej walki oddali teren. Przecież jedyny opór stawiły baby kładąc się na drogach pod jadące kolumny naszych wojsk, usuwane z nich ... przez czeskich wojskowych. Gdyby tam było nasze wojsko, musiałoby oddać Czechom honory.

Tym bardziej - co powtarzam - czescy świadkowie na pewno odnotowaliby fakt, że na granicy pojawiło się jakieś polskie pospolite ruszenie.

Wybacz ale większość uczestników zrozumiałaby afront i usunęłaby go we wspomnieniach głęboko w niebyt. Trafił się mniej kumaty i to opisał.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Chwilę wcześniej piszesz o walkach pod Czadcą, a potem, że jedyny opór stanowiły baby? ;)

Eee, tam - bez przesady, znowu "tworzysz" - salutowali sobie wcześniej (kronika PAT - LINK), nie byłoby problemu z salutowaniem później. Uczucia mogły być różne, ale dobre obyczaje wojskowe znano po obu stronach. Salutowano też Litwinom, Niemcom - niekiedy w dosyć interesujących okolicznościach.

Byłoby to już aż tak misterne, a jednocześnie bezsensowne i ryzykowne okazanie pogardy, że sensu nie widzę.

O - a tu jak ślicznie i rąsia z rozmachem, i bicie Czechosłowakowi "w dach" - LINK.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Chwilę wcześniej piszesz o walkach pod Czacą, a potem, że jedyny opór stanowiły baby?

Dokładnie. Bo opór pod Czacą jest przypisywany Słowakom, nie Czechom. Czescy wojskowi niestety zachowywali się tak:

"Nie spotkaliśmy zbyt wiele owacji. Tam gdzie była większość ludności pochodzenia polskiego były uśmiech,łzy i kwiaty. Tak było w Suchej Górnej, Dolnej i Średniej. Natomiast w Pietwałdzie czoło naszego pułku napotkało żywą barykadę z kobiet czeskich, które wraz z dziećmi położyły się na drodze. Podniosły się i płacząc odeszły dopiero po interwencji czeskich oficerów, którzy byli obecni przy opuszczaniu terenu. Bardzo przykry był dla mnie widok tych płaczących kobiet i dzieci ustępujących nam z drogi. Maszerowałem jako żołnierz, wypełniając rozkaz przełożonych".

(relacja kpr A. Caputy z 3. psp)

Eee, tam - bez przesady, znowu "tworzysz" - salutowali sobie wcześniej (kronika PAT - LINK), nie byłoby problemu z salutowaniem później. Uczucia mogły być różne, ale dobre obyczaje wojskowe znano po obu stronach. Salutowano też Litwinom, Niemcom - niekiedy w dosyć interesujących okolicznościach.

Też mam takie zdjęcia. Oczywiście że salutowali jak przejmowali. Ale to jest październik, a tu mamy grudzień. Oddawano honory, bo to jest salut, posiadaczom honoru. Czescy wojskowi po słowackim oporze mogli go w oczach polskich oficerów nie mieć.

No to ja też sobie pozwolę na pewne podsumowanie. W działaniach na Zaolziu poza śmietanką polskiego wojska uczestniczyły też formacje dziadowskie podlegające zarówno MSW jak i wojsku. Nie da się zatem wykluczyć prawdziwości opisu w tej relacji jak też ją stuprocentowo zafalsyfikować.

Edytowane przez Tomasz N

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Dokładnie. Bo opór pod Czacą jest przypisywany Słowakom, nie Czechom.

Bez przesady, to trochę jak z Ukraińcami wyzwalającymi Oświęcim. Jeżeli Czadca leży już na Słowacji, to nie oznacza, że żołnierze armii czechosłowackiej tam walczący musieli być tylko Słowakami.

Wiemy, że: "Proti nim stál pouze I. prapor 41. pěšího pluku Dr. Edvarda Beneše, kterému velel pplk. Richard Löschner, baterie lehkého dělostřelectva 9/201 a četa spojařů. První, kdo se Polákům postavil na odpor, byly však samozřejmě předsunuté jednotky Stráže obrany státu (SOS)". Cyt. za: Československo-polský konflikt u Čadce v listopadu 1938, LINK (Na stronach: www.fronta.cz).

Może w oddziale SOS była przewaga Słowaków. Te formacje były trochę podobne do naszej ON. Ale ich kadra była raczej czeska (zawodowi oficerowie plus policjanci, jako podoficerowie).

Chyba, że za walkę uznamy wcześniejsze obrzucanie przez jakiś cywili kamieniami autobusu z polską komisją i napaść werbalną na inż. Dijakiewicza itp.

Nie słyszałem, aby Słowacy uważali to za czysto słowacką bitwę, choć skądinąd bardzo mocno przeżywają nasze działania wobec nich w tym czasie. Jesienią 1938 całe słowackie polonofilstwo poszło w ....

odeszły dopiero po interwencji czeskich oficerów, którzy byli obecni przy opuszczaniu terenu

Nie za bardzo widzę tu utratę honoru. Nie chcieli, aby doszło do tragedii. Polacy musieli doskonale wiedzieć, że Czechosłowacy działają wg. zasady "rozkaz to rozkaz".

W działaniach na Zaolziu poza śmietanką polskiego wojska uczestniczyły też formacje dziadowskie podlegające zarówno MSW jak i wojsku. Nie da się zatem wykluczyć prawdziwości opisu w tej relacji jak też ją stuprocentowo zafalsyfikować.

Życie mnie nauczyło, że niczego nie można wykluczyć, ale pewne rzeczy są jednak bardziej prawdopodobne.

Aby Twoja wersję uznać za prawdopodobną, musielibyśmy sprawdzić dwie przesłanki:

1) Czy akurat w tak newralgicznym miejscu, jak nowa granica, na styku dwóch armii, błąkała się jakaś "cywilbanda". Moim zdaniem - mało prawdopodobne. Pomoc policji, gdzieś na kopalni - i owszem, ale nie tak poważne sprawy. Na które patrzy Europa.

2) Czy jakiś polski dowódca miał "genialny" pomysł, aby upokorzyć Czechów, skazując ich na kontakt z "cywilbandą"? Po pierwsze - sam pomysł dosyć kuriozalny, równie dobrze mógł "upokorzyć" Czechów nie salutując im, po drugie - taki dowódca by strasznie ryzykował wobec swoich przełożonych. A co, gdyby wdali się w walkę lub wyżywali ostro się na czeskich cywilach? W zachodnich gazetach kiepsko by to wyglądało.

Moja wersja jest dużo prostsza (i tym samym bardziej prawdopodobna). Przegrani, upokorzeni, sfrustrowani często pocieszają się ośmieszając, wyszydzając silniejszego wroga. Taka obrona i odreagowanie. Obydwa czeskie świadectwa mówią o dworowaniu sobie z Polaków.

Wkrótce to samo mieli robić Polacy ("Niemiec wyszydzony" i "Tępy Azjata z karabinem na sznurku").

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jancet   
W działaniach na Zaolziu poza śmietanką polskiego wojska uczestniczyły też formacje dziadowskie podlegające zarówno MSW jak i wojsku. Nie da się zatem wykluczyć prawdziwości opisu w tej relacji jak też ją stuprocentowo zafalsyfikować.

Jeżeli mogę poprzeć opinię Tomasza, to zważ, Brunonie, że nie jest to relacja dowódcy tej skromnej operacji, ani nawet jakiegokolwiek dowódcy, jedynie relacja podoficera.

Jeśli nasze formacje milicyjne (czy inne "dziadowskie")tam istniały, to jest dość prawdopodobne, że jakiś mały pododdział wojsk czeskich zetknął się akurat z nimi i na ich podstawie.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Nic na to nie poradzę. Opór pod Czacą wynikł z decyzji rządu krajowego w Bratysławie, czego nasi mieli pełną świadomość. W rezultacie na terenie Czech nie doszło do żadnego incydentu, a na Słowacji do kilku.

Edytowane przez Tomasz N

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.