Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
bavarsky

O możliwościach zestrzelenia F-117

Rekomendowane odpowiedzi

Speedy   

Co prawda, jak sobie sprawdziłem na szybko w necie, tego dnia (27.III.1999) zachód słońca w Belgradzie był o 17:59 CET,

To tyczy powierzchni Ziemi. Wyżej Słońce (i jasno) jest dłużej. I on jeszcze leciał na zachód.

Owszem; ale z tych kilku kilometrów pułapu nie uzbierałoby się 2 godziny różnicy czasu.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Zachód Słońca nie oznacza natychmiastowej ciemności. W Polsce tego dnia zachód Słońca byłby ok 18-tej, zmierzch trzy kwadranse później, a noc astronomiczna ok. 20-tej. To wszystko przy powierzchni. Na "wysokościach" samolot lecący "do światła" byłby widoczny dużo dłużej.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
poldas   

Trochę ta dyskusja jałowa się robi, bo Nocnego Jastrzębia zestrzelono przy użyciu radaru, a więc metodą aktywną.

System S-125 Newa został zmodernizowany w latach 90-ych w wielu państwach go użytkujący w tym i w Polsce.

O ile radar można uznać za mało nowoczesny, bo pracujący na fali dł. 2 metrów, czyli ok. 150 Mhz., to już nowa elektronika z nim współpracująca pozwoliła na to, że taki niby niewykrywalny samolot można było namierzyć w ciągu kilku sekund, odpalić rakiety i wyłączyć radiolokator.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Bardzo dyskusyjna, choć niewykluczona przy wyjątkowej pysze Amerykanów.

Poldas napisał:

Trochę ta dyskusja jałowa się robi, bo Nocnego Jastrzębia zestrzelono przy użyciu radaru, a więc metodą aktywną.

System S-125 Newa został zmodernizowany w latach 90-ych w wielu państwach go użytkujący w tym i w Polsce.

O ile radar można uznać za mało nowoczesny, bo pracujący na fali dł. 2 metrów, czyli ok. 150 Mhz., to już nowa elektronika z nim współpracująca pozwoliła na to, że taki niby niewykrywalny samolot można było namierzyć w ciągu kilku sekund, odpalić rakiety i wyłączyć radiolokator.

Waćpan opisujesz tu radar wstępnego rozpoznania. Ten naprowadzający był centymetrowy

Modernizacje kompleksu przeciwlotniczego S-125

Tomasz Szulc

Kompleks przeciwlotniczy S-125 powstał pod koniec lat 50., kiedy po euforii, wynikającej z prawie nieograniczonych możliwości zwalczania za pomocą pocisków kierowanych samolotów przeciwnika, lecących z dużą prędkością na dużej wysokości, pojawiła się potrzeba zwalczania nimi samolotów na średnich i małych wysokościach. Była to wcześniej domena artylerii lufowej, ale jej efektywność gwałtownie malała wraz ze wzrostem prędkości celów. W przypadku pocisków kierowanych zasadniczy problem stanowiło wystarczająco wczesne wykrycie przeciwnika i uniknięcie zakłóceń, powodowanych przez obiekty terenowe podczas naprowadzania pocisku na cel.

Jedną z pierwszych firm w ZSRR, które poradziły sobie z opracowaniem w miarę niezawodnego kompleksu do zwalczania celów na małych wysokościach było ogromne KB-I Ministerstwa U zbrojenia, późniejsze CKB Ałmaz. Decyzję o jego opracowaniu przez zespół A. Raspletina podjęto na najwyższym szczeblu 8 maja 1957 r. Największych trudności spodziewano się przy projektowaniu radaru śledzącego niskolecące cele oraz systemu naprowadzania rakiet. Dla stacji radiolokacyjnej wybrano centymetrowy zakres długości fal. Wszystkie siedem jej anten zamontowano na wspólnym maszcie, przewożonym na przyczepie. Anteny miały skomplikowany kształt, głównie ze względu na chęć takiego ukształtowania wiązek, żeby do minimum zredukować poziom zakłóceń. W zależności od trybu pracy stacji pełniły one różne funkcje i wszystkie równocześnie działały tylko w czasie naprowadzania pocisków. Antena nadawcza mogła emitować "igłową" wiązkę, a anteny poszukiwania celów ustawiono pod stałym kątem 45°. Podczas przeszukiwania wiązka miała kąt rozwarcia 12°, a podczas śledzenia tylko 1,5°. Stacja otrzymała nazwę Newa, którą potem przypisano całemu systemowi. (...)

Wstępne wykrywanie i śledzenie celów zapewniały standardowe radiolokatory obserwacji okrężnej zakresu metrowego oraz wysokościomierze radiolokacyjne,

http://www.hudi2.republika.pl/S-125.htm

Edytowane przez Tomasz N

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
poldas   

Napiszę tak;

Naprowadzanie telewizyjne jest mniej prawdopodobne.

W każdym razie oficjalna wersja jest taka iż strącenie osiągnięto metodą aktywną.

Zresztą to nasze gdybanie jest "musztardą po obiedzie", ponieważ F'117 wycofano ze służby 6 lat temu.

Pasowało by się zabrać za teoretyczną możliwość strącenia B'2.

To już jest takie stricto latające skrzydło i nadal będące w służbie.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Pasowało by się zabrać za teoretyczną możliwość strącenia B'2.

Wybacz ale pancerniki powietrzne ubezpiecza się lepiej od niszczycieli, więc im ta niewidzialność jest niepotrzebna.

Ciekawsza jest strona czasowa zestrzelenia eFa.

za Wiki

Zestrzelenie

27 marca cztery (według innych źródeł trzy) F-117 z 7. Eskadry Myśliwców 49. Dywizjonu Myśliwskiego USAF powracały do bazy lotniczej w Aviano (Włochy)[6] z misji nad Belgradem. Jeden z nich o numerze bocznym AF 82 806, pilotowany przez kpt. Darrella P. Zelko (kod VEGA-31)[7] po godz. 20 znalazł się w zasięgu operacyjnym 3 dywizjonu 250 brygady obrony przeciwlotniczej broniącej Belgradu i wyposażonej w zestawy S-125. Po raz pierwszy został wykryty w odległości 14-15 km od jej stanowisk. Jednak pierwsza próba rozpoczęcia procedury odpalenia nie powiodła się – rakietowcy nie byli w stanie utrzymać stabilnego echa radarowego samolotu (trudno wykrywalnego) na tyle długo, by przeprowadzić skuteczny atak. Sprawę dodatkowo komplikował fakt, że mieli surowy zakaz włączania radaru na dłużej niż kilka sekund, z obawy przed natowskimi pociskami przeciwradarowymi. Ponownie samolot namierzono przy drugim uruchomieniu radaru, gdy wykryto go w odległości 13 km. Tym razem sygnał był odbierany na tyle długo i wyraźnie, by ustalić niezbędne dla odpalenia rakiet dane o locie samolotu. W odstępach pięciosekundowych wystrzelono trzy pociski, z których jeden osiągnął cel na zasadzie inicjacji zapalnika zbliżeniowego (jego głowica wybuchała w odległości skutecznego rażenia). Maszyna spadła w miejscowości Buđanovci (serb. Буђановци - 44°54′N 19°52′E) o godz. 20:40, a 39-letni pilot przeżył (zdążył się katapultować) i sześć godzin później został bezpiecznie ewakuowany przez komandosów z 21. Special Operations Squadron z bazy NATO w Tuzli.

Ogniem jugosłowiańskim kierował zastępca dowódcy brygady płk. Zoltan Dani i to jego uznaje się dziś za "człowieka, który zestrzelił F-117". Jak później twierdził, posługiwał się zmodyfikowanym zestawem rakiet systemu przeciwlotniczego, który wszedł do uzbrojenia w 1961, jednak szczegółów modyfikacji nie podawał, zasłaniając się tajemnicą wojskową.

Czyli tak: radar metrowy wykrył go około godziny 20.00. Kiedy zbliżył po jakiejś pół godzinie się na 14-15 km od stanowisk dywizjonu próbowali go złapać wiązką kierunkową, po paru sekundach ją wyłączyli, z obawy przed pociskami przeciwradarowymi i gdy był na 13 km od nich włączyli radar ponownie, złapali trwale w wiązkę kierunkową i odpalili w odstępach 5 sekundowych 3 rakiety. Któraś trafiła, tzn przeszła bliżej celu niż jakieś 30-40 m, bo wtedy zapracował radiozapalnik.

Przyjmijmy że eF leciał wolno, jakieś 0,6-0,7 Macha czyli z 200 m/s czyli kilometr pokonywał w jakieś 5 sekund. Na dystansie 14-15 km próbują go namierzyć przez kilka sekund, potem przerywają, jak jest na 13 km włączają na nowo i namierzają. Przyjmijmy, że namierzanie trwało 5 s.

Jeżeli cel potrzebuje na przelot 1-2 km 5 - 10 s, to nie ma jakiejś dramatycznej przerwy w działaniu radaru jak w opisie w Wiki.

Włączają radar na 5 s, nie udaje się złapać, wyłączają na 5 s, znów włączają, 5 s namierzają odpalają pierwszą rakietę, drugą i trzecią.

Narastająco:

0 s - włączają radar

5 s - wyłączają

10 s - włączają

15 s - odpalają 1 rakietę

20 s - odpalają 2 rakietę

25 s - odpalają 3 rakietę

33 s - 1 rakieta jest przy celu

36 s - 2 rakieta jest przy celu

40 s - 3 rakieta jest przy celu

Jak cel leciał szybciej czasy są jeszcze krótsze

która zniszczyła - nie wiem

Jeżeli prowadzili rakiety po krzywej pościgowej radar działał ciągle przez wystarczająco długi czas, by oberwać pociskiem przeciwradarowym. Chyba, że ten idiota pilot w swym zadufaniu co do niewidzialności jej nie wysłał (choć to podobno odbywa się prawie automatycznie).

Edytowane przez Tomasz N

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
poldas   

Czytałem o tym.

Wygląda na to, że naprowadzanie telewizyjne odpada.

Natomiast poruszyłeś istotną kwestię radiolokatora naprowadzającego (obserwacji celu).

O ile radar obserwacji okrężnej był wyłączony, to ten drugi, powadzący rakiety, wyłączony być nie mógł.

Ten pracował już na magnetronie, a wiec na fali centymetrowej.

Generalnie;

Z tą niby niewykrywalnością Yankesi dali ciała.

Stąd i wycofanie tych samolotów ze służby w 2008 roku.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Wygląda na to, że naprowadzanie telewizyjne odpada.

Dlaczego ? Jeżeli przeszli na nie od razu lub powiedzmy między 5 a 10 sekundą całość wygląda całkiem całkiem sensownie.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
poldas   

A jak przekażesz sygnał od systemu naprowadzania do rakiety?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

W systemie jest osobny radionandajnik komend działający niezależnie od radaru wiązki kierunkowej.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
poldas   

Tomaszu;

Co rozumiesz pod pojęciem "radaru wiązki kierunkowej"?

Pytanie dodatkowe;

Czy można naprowadzić rakiety za pomocą samego nadajnika radiowego?

Co on będzie rakiecie radził?

System S-125 działa półautomatycznie, czyli w początkowej fazie lotu rakiet należy je naprowadzać, a dopiero później one reagują samoczynnie.

Ale pomału zaczyna się mi to układać.

Yankesi sami się podłożyli z tymi regularnymi lotami.

Tym samym można było zaprogramować system sterowania rakietami.

Jedynie pod te cele.

Gdyby Yankesi nadlecieli z innego kierunku, to Serbowie byli by zaskoczeni.

Rutyna gubi.

Nawiasem - Zapraszam do dyskusji o czymś "niewykrywalnym", a jeszcze latającym.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Cały czas trzeba je naprowadzać. Półautomatycznie na koniec działa tylko radiozapalnik.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
poldas   

Nie odpowiedziałeś na moje pytanie.

Co to takiego "radar wiązki kierunkowej"?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.