Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
poldas

Nagonka antyalkoholowa

Rekomendowane odpowiedzi

poldas   

Rozwaliła mnie dzisiejsza informacja o tym iż na A-4 przy wyjeździe z Krakowa, na tamtejszych bramkach opłatowych, zrobiono kierowcom "pogrom".

Zaczęto go o godzinie piątej rano i wzięło w tym udział kilkudziesięciu funkcjonariuszy.

Wyniki były, gdyż do 11 godziny wychwycono ośmiu kierowców, w tym jednego kierowcę TIR-a, bo mioł "zyro, łosiem".

Czaję tutaj decyzję Komendanta (nie ważne jakiej [...ciach]), co by uzupełnić wyniki "trafień" w kwestii osób nietrzeźwych i będących po spożyciu.

Biorąc pod uwagę iż to był zwykły weekend, to... Cósik policjantom widocznie do statystyk zabrakło i pognano "krawężników" ku jedynie słusznej idei.

Oczywiście w nomenklaturze większości państw Unii Europejskiej nie ma czegoś takiego, jak - "po spożyciu".

Byłem w Grecji i spożyłem se. Następnie udałem się pojazdem mechanicznym na polskich blachach do ichniego sklepu po następną porcję gorzały.

Trafiłem na kontrolę i...

Kontrola percepcji - Czy potrafię lewą ręką trafić do prawego oka tak aby se go nie wybić, oraz czy umiem se trafić kluczykiem do zamka od drzwi.

Puścili mnie, a łapówy nie było.

Dzisiaj za urodzenie dziecka, pewna pani, co miała w trakcie tego aktu ok. 3 promile alkoholu we krwi, doczekała się wyroku.

Ponoć wypiła se piwo - Akurat. :lol:

Wyrok - 1 rok pierdla w zawiasach na 3 lata.

Czyli?

Taki wyrok to se można o kant dupy rozbić.

Baba i tak będzie chlała dalej.

No cóż - Prokurator i sędzia musieli zareagować. Jednak byli zmuszeni "załadować ściemę" - Taką pod publiczkę.

Edytowane przez secesjonista
: słownictwo

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
poldas   

Ad. Secesjonista;

Czyżby tylko jednego kierowcę TIR-a "obczajono"?

Tak nawiasem - ciekawy jestem, kto lepiej auto poprowadzi?

Ktoś często jeżdżący i z wyrobionymi nawykami, mający nawet i 1 promil, czy też trzeźwy, "niedzielny kierowca"?

Nie widać nagonki?

Nie zauważyłem by takie coś robiono w państwach zachodniej, czy też południowej Europy.

Tam też są normy, ale nikt się tam profilaktycznie nie "[... ciach]".

Jeśli ktoś daje rady prowadzić, to spoko - Jak da ciała, to dopiero wtedy na niego "wsiadają".

W Polsce założenie jest takie iż koleś (bądź Koleżanka) po jednym, a nawet dwóch piwach to już potencjalny morderca.

No cóż - Taka moda i trend w III RP.

Edytowane przez secesjonista
: słownictwo.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

I bardzo dobrze, że ścigają!

Piłeś nie jedź! (Jechałeś? Wypij!)

W ciągu 25 aktywnego bycia kierowcą nie zdarzyło mi się prowadzić pod wpływem i nie była to jakaś martyrologia. Każdy może się na to zdobyć.

(Faktem jest, że dawno "pod wpływem" zdarzało mi się wjeżdżać do garażu. Małżonka nie pijąca więc w drodze powrotnej z biesiad u rodziny czy przyjaciół to ona prowadziła, ale miała problemy z wcelowaniem do garażu. Tak więc na ostatnich dziesięciu metrach się zamienialiśmy.)

A w ogóle to "alkohol to zguba ludzkości!"

Edytowane przez gregski

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
poldas   

"Wiosna Panie sierżancie" - Hihihi.

Oby ona wreszcie dotarła do nas z normalnym myśleniem.

Bo aktualnie wygląda to tak iż po "zero pięć" jesteś w Reichu (IV Rzesza) normalny, a w Polsce - "potencjalny morderca".

To o co tu chodzi?

Zauważyłem że w Balicach zrobiono polowanie na "wczorajszych", no bo to zaczęto robić od piątej rano do południa.

Upolowano kilkanaście osób.

Zaangażowanych funkcjonariuszy było kilkudziesięciu (30-99). Niezłe "obłożenie". ;)

Podług informacji Programu Trzeciego Polskiego Radia z dnia dzisiejszego.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jancet   

Ja tam nawet prawa jazdy nie mam, więc stosunek mój jest nieco ambiwalentny. Zarazem przy mojej masie mógłbym spokojnie w Polsce siadać za kółkiem po dwóch piwach.

Co do tego, iż Tak nawiasem - ciekawy jestem, kto lepiej auto poprowadzi? Ktoś często jeżdżący i z wyrobionymi nawykami, mający nawet i 1 promil, czy też trzeźwy, "niedzielny kierowca"?

Mam pokój z widokiem na ulicę - w sumie to taka spokojna uliczka jest, niemal osiedlowa - i dość często siedzę za kompem po północy. Kiedyś słyszę donośne "BUM !!!". Wyglądam przez okno, a tu widzę samochód, który niespodziewanie skręcił prostopadle do osi drogi, skosił znak drogowy, przejechał w poprzek przez rów, ścieżkę rowerową, chodnik i wyhamował na murze sąsiada, już z niewielką prędkością, krzywdy ni sobie, ni pojazdowi, ni murowi nie czyniąc. Ot zderzak do wymiany.

Walnął w ten mur i stoi. O niedobrze, chyba jednak sobie krzywdę zrobił. Ale nie, od strony pasażera wysiada jakiś gość, zataczając się wielce z trudem dociera do drzwi kierowcy, otwiera je - kierowca wypada na chodnik. Pasażer usiłuje owego kierowcę posadzić na tylnym siedzeniu, ale ten stawia opór bełkocąc właśnie coś w tym stylu, że może i coś wypił, ale przecież on ma wyrobione nawyki etc. etc.

Inny "kierowca często jeżdżący z wyrobionymi nawykami" po pijanemu tak pięknie wpadł do rowu, wpasowując się pomiędzy dwa drzewa, żeśmy nadziwić się nie mogli, jak prawa fizyki ominął. No, jak ma się odpowiednio wyrobione nawyki, to i to się zrobi. Najpierw próbował wydostać samochód z rowu, no ale drzewa przeszkadzały. Więc jakoś wydostał się sam i zygzakiem udał się w dal. Nazajutrz, już w miarę trzeźwy i znów podjął próbę wydostania samochodu spomiędzy tych drzew. Jednak na trzeźwo prawa fizyki są nieubłagane, nie udało się. Kolejnego dnia sprowadził dźwig. Ten dał radę.

Edytowane przez jancet

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
poldas   
Wyglądam przez okno, a tu widzę samochód, który niespodziewanie skręcił prostopadle do osi drogi, skosił znak drogowy, przejechał w poprzek przez rów, ścieżkę rowerową, chodnik i wyhamował na murze sąsiada, już z niewielką prędkością, krzywdy ni sobie, ni pojazdowi, ni murowi nie czyniąc. Ot zderzak do wymiany.

Tak, tak - Oczywiście.

I jeszcze przykład z kolesiami tak na...

Pssszepraszam najmocniejj, łale jo nie moge sie werbalnie i tak kunkrytnie łodyzwać, bo nie pozwalajom.

Ale tak serio konkretnie;

Chętnie bym porozmawiał z osobami, które prowadzą pojazdy mechaniczne jako tzw. "wczorajsze" i ich spostrzeżenia odnośnie tego zagadnienia.

Normy są różne.

W Finlandii to nawet dopuszczano 1 promil.

Później zjechano na 0,8.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Podobnie, jak Gregski nigdy nie jechałem "pod wpływem" i nie uważam mojego zachowania za szczególne bohaterstwo. Na polskich drogach widzę w okresie ostatnich - mniej więcej - 20. lat coraz więcej kandydatów na morderców i samobójców, zatem trudno mi zachować obojętność wobec pijanych za kółkiem.

Na temat represyjności można oczywiście dyskutować, czy musi być to 0,0‰ (skądinąd, zdaje się absurdalne), czy 0,2‰, a może 0,5‰ lub 0,8‰. 0,5 jest zdaje się w Danii, 0,8 w Zjednoczonym Królestwie. Mam nieodparte wrażenie, że jest tam dużo bezpieczniej na drogach, niż w Polsce.

Przykład USA doskonale pokazuje, że nadmierna represja jest drogą donikąd. Amerykanie są generalnie skrajnie represyjni (mówię tu o przestępczości ogólnie, nie drogowej jako takiej) i w zamian mają bardzo wysoką przestępczość. Zatem ważniejsza jest chyba prewencja, edukacja, uwarunkowania społeczno-kulturowe, czy nieuchronność kary - nawet niskiej.

Osobiście, jestem postacią raczej z krainy "ewentualnie wino do obiadu". Negatywnych skutków lampki lub dwóch kompletnie na jakości swojej percepcji i refleksu nie odnotowuję. Choć nie wykluczam, że takowe są, zatem za kierownicę nigdy potem nie wsiadam. Mocniejsze alkohole mógłby w moim przypadku nie istnieć, podobnie, jak piwo, którego nie znoszę. Gdy dosyć rzadko jest okazja, tzn. np. kiedy przychodzą do nas znajomi, dla których impreza bez drinków jest nieważna, wykazuję podobno tzw. "mocną głowę" (przynajmniej tak twierdzi moja żona i inne panie), do końca sprawiając - ich zdaniem - wrażenie kompletnie trzeźwego. Może dojechałbym od punktu A do punktu B. Wolę nie sprawdzać.

Zresztą problem samochodowy uległ w moim przypadku znacznej redukcji, albowiem około dwóch lat temu obraziłem się na ceny benzyny, oraz na fakt, że góra, na którą 20. lat temu wbiegałem truchtem, nagle urosła oraz powoduje u mnie silną zadyszkę i objawy przedzawałowe. Dziś, gdzie tylko mogę idę piechotą, jadę rowerem lub środkami komunikacji miejskiej. I finansowo bardzo sobie ten stan rzeczy chwalę. Samochód stał się tylko środkiem do przewozu cięższych rzeczy i do dalszych wyjazdów turystycznych.

Natomiast z Poldasem, zgadzam się ogólnie, jeżeli chodzi o "nabijanie wyników" przez polską policję, w szczególności drogówkę, ale nie tylko. Widać to także przy narkotykach, gdzie łatwiej zrobić było obławę na małolactwo w klubie z gramami marihuany, niż odszukać dealerów, czy hurtowników. Widać to przy prędkości. W moich okolicach, spełnianie przez funkcjonariuszy ruchu drogowego ważnych zadań wygląda następująco: Na czteropasmowej drodze, odpowiadającej standardom drodze szybkiego ruchu, jest ograniczenie do 70 (kiedyś było "jeszcze lepiej", bo 50)1.. Większość jedzie ok. 90, bo to jest mniej więcej prędkość rozsądna w tym miejscu. Gdy jest piękne słoneczko, nigdy w słotę, chłopaki w mundurach wychodzą na drogę, łapią pięciu-dziesięciu pierwszych z brzegu (bo później informacja się rozchodzi) i sprawa załatwiona. Nic to nie zmienia, nikomu nie pomaga, a wynik jest. Pewnie dokładnie te same chłopaki potrafią - w czasie deszczu - przejechać ze stoickim spokojem obok rozpadającej się furgonetki, wykonującej dziwne manewry.

Generalnie wjazd samochodem do Polski, np. z wojażu turystycznego, sprawia wrażenie wizyty w jakimś kraju policyjnym. Co chwilę patrol za krzakiem, radar itp2.. I co - i niewiele z tego wynika, ludzie jeżdżą, jak chcą. Czyli coś nie gra.

Z drugiej strony, jak ograniczyć pijaństwo na drogach w Polsce? Chyba także systematyczną kontrolą, bo w przypadku Polaków perswazja to środek niezbyt pewny.

1. Słyszałem teorię, że takie kwiatki biorą się z tego, że nikt nie ma ochoty różnicować limitów prędkości dla ciężarówek i samochodów osobowych. Zatem, tam gdzie ciężarówka obładowana balami drewna powinna jechać mniej więcej 70, muszą to czynić wszyscy.

2. Przypomniała mi się śmieszna sprawa. Jeżdżę dosyć spokojnie, mandaty mogę policzyć na palcach jednej ręki. Swego czasu przejechałem Południowe Włochy z Neapolem i Sycylią (jeżdżą źle), Grecję (jeżdżą źle), Albanię (jeżdżą najgorzej, bo uczyli się od Włochów i Greków ;) ). Bez ofiar i bez mandatów. To, że jeżdżę jednak źle, udowodniła mi polska policja koło Nowogardu (na kwotę bodajże 100 złotych). ;)

Edytowane przez Bruno Wątpliwy

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

(...)

Jeśli ktoś daje rady prowadzić, to spoko - Jak da ciała, to dopiero wtedy na niego "wsiadają".

W Polsce założenie jest takie iż koleś (bądź Koleżanka) po jednym, a nawet dwóch piwach to już potencjalny morderca.

No cóż - Taka moda i trend w III RP.

Mamy różne doświadczenia - w Szwajcarii akurat mają podobne założenie.

Jak rozumiem poldas postuluje taką metodę, patrol widzi mocno zawianego mężczyznę wychodzącego z knajpy, ten wsiada do samochodu i odjeżdża. Patrol nie interweniuje - wreszcie daje radę prowadzić.

Kilkaset metrów dalej ów pan jednak nie dał rady - wjechał w grupę stojącą na przystanku, efekt jedna ofiara śmiertelna, kilka osób rannych - wtedy ktoś wzywa patrol i dopiero na niego "wsiadają".

Postulowałbym pójście dalej - zrezygnujmy z konieczności posiadania prawa jazdy - skoro rusza i daje radę - znaczy umie jeździć i zna się na rzeczy.

Postulowałbym pójście jeszcze dalej - zrezygnujmy z "drogówki" wreszcie mamy dwa rodzaje kierowców:

a) tacy co wsiadają i ruszają (czy to trzeźwi, czy pijani) - znaczy dają radę

b) tacy co wsiadają i nie ruszają bo nie dają rady.

Ci pierwsi mają prawo jechać - wreszcie nie możemy każdego kierowcy traktować jako potencjalnego mordercy, ci drudzy - nie uczestniczą w ruchu drogowym zatem pozostają poza naszym zainteresowaniem.

Policja zjawia się jedynie wtedy jak ewidentnie nie daje rady - czyli spowodował kolizję itp.

Ja nie bardzo rozumiem jakiż to problem jest w tym by nie wsiadać "na cyku" jak małym by on nie był.

Jak rozumiem poldas zabierałby swą ew. rodzinę (małżonkę, dzieci) na wypad za miasto, a granicznym momentem jest to, że już nie trafia kluczykiem w stacyjkę? A jak to odnieść do kierowcy lepszego auta gdzie w ogóle nie ma stacyjki?

Ja jak najbardziej traktuję jako zagrożenie osobę zasiadającą za kierownicą w stanie nietrzeźwym, są kraje gdzie tak traktuje się osobę całkiem trzeźwą, a jedynie zmęczoną. Nierzadką sytuacją jest np. w USA kiedy policjant widząc dziwne manewry czy styl jazdy nakazuje zjechanie na pobocze (czy do kawiarni na filiżankę czarnej) i odczekanie jakiegoś czasu. Mnie się to zdarzyło, pogubiliśmy się, zawracaliśmy co i rusz, zwalnialiśmy patrząc na tablice. Policjant przyjął tłumaczenie, że słabo się orientujemy w ich oznaczeniach, atoli niewzruszenie nakazał nam półgodzinny odpoczynek w pobliskiej knajpie - i przez ten czas pozostał na miejscu pilnując wykonanie polecenia.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
poldas   

Prosiłbym o niesprowadzanie tematu do absurdu.

Kierowałem się w myśli przewodniej tym, iż w Polsce robi się regularnie takie "naloty" po długich weekendach.

Wczoraj byłem jednak centralnie zaskoczony iż po zwykłym, krótkim weekendzie taką poważną akcję zorganizowano.

Na początku stycznia tego roku (po długim weekendzie) sam byłem badany jadąc w jedną stronę, a potem wracając przez tego samego funkcjonariusza za pomocą tzw. "dmuchawki". Nikomu nie odpuścił i badał kierowców na obu kierunkach drogi.

To było w małej mieścinie i nikogo tam nie "złowiono" wtedy.

Dla mnie był to szok odnośnie nowej metody działania Policji.

Ale to, co zrobiono na balickich bramkach to już jest dla mnie mistrzostwo świata.

Tam jest ogromny przemiał. Przebadano 10 tysięcy kierowców od piątej rano poczynając.

Uzyskany rezultat nie był zgodny z oczekiwaniami Policji, gdyż wyłapano zaledwie dziewięciu kierowców, czyli uzyskano wynik poniżej 0,1 promila.

Dobrze to świadczy o polskich (i nie tylko) kierowcach.

Drażni mnie jednak zapodawana medialnie informacja o "pijanych" kierowcach, bo nie ma takiej kwalifikacji.

Od 0,2 do 0,5 mamy stan wskazujący na spożycie, czyli nic konkretnego. Ot - Organizm nie zdążył spalić resztek.

Rekordzista z 1,2 promila był oczywiście nietrzeźwy i... Tylko tym rezultatem pochwalić się mógł Krzysztof Dymura z KWP Kraków.

Źródło opracowania - http://www.radiokrakow.pl/www/index.nsf/ID/KORI-9HHCAD

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

(...)

To było w małej mieścinie i nikogo tam nie "złowiono" wtedy.

Jak rozumiem poldas ma te informacje... no właśnie skąd?

(...)

Uzyskany rezultat nie był zgodny z oczekiwaniami Policji

A jakie były oczekiwania policji?

Wciąż nie rozumiem co tak szokuje poldas?

Rozumiem, że jest zszokowany zarówno kontrolą w mieścinie i w miejscu o bardzo dużym ruchu.

To gdzie kontrolować?

Pisze poldas, że drażnią go informacje w mediach, tylko co to ma do kontroli?

Sprowadzanie do absurdu widzę w rozważaniu typu kto lepszy: "Ktoś często jeżdżący i z wyrobionymi nawykami, mający nawet i 1 promil, czy też trzeźwy, "niedzielny kierowca"? Czy oznaczanie stanu zezwalającego na prowadzenie samochodu od faktu trafienia do stacyjki.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

Jak znam Polaków to gdy pozwolisz prowadzić po jednym piwku to dojdą do wniosku że kto jak kto ale on to po trzech to czuje się jak inni po jednym.

Cóż, ja w kwestii alkoholu mam trochę inaczej niż Bruno. Jestem jak ten baca gdy go pytano co pije wódkę czy piwo, dopowiedział "i piwo!"

Nie mam też "mocnego łba" i WIEM że alkohol zmienia moją zdolność do prowadzenia pojazdów mechanicznych zdecydowanie na niekorzyść.

Więc już choćby z tego powodu nie siadam za kółko w takim stanie.

Dodatkowo, mam bogatą wyobraźnię. Wyobrażam sobie, że jadę prawidłowo i nagle wybiega mi pod koła dzieciak. Jeśli jestem trzeźwy i nie daj Boże go potrącę to będzie mi strasznie przykro i żal ale będę miał świadomość, że byłem w porządku i po prostu nic nie dało się zrobić. Jeśli w takiej samej sytuacji doszłoby do takiej samej tragedii, ale miałbym te 0.3 promila to niezależnie od prawodawstwa do końca życia miałbym świadomość, że być może przez jedno piwko zabiłem człowieka.

Dlatego za cholerę nie pojadę po spożyciu.

Poza tym żona prowadzi i nie pije (skarb nie kobieta), no i nie oszukujmy się, taksówki nie kosztują majątku. Można spożywać i się przemieszczać.

Edytowane przez gregski

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Furiusz   
Poza tym żona prowadzi i nie pije (skarb nie kobieta), no i nie oszukujmy się, taksówki nie kosztują majątku. Można spożywać i się przemieszczać.

Taksówkarze oszukują ile wlezie trzeźwych, pijanych tną bez drgnięcia powieki aż do absurdu - przynajmniej w Warszawie.

Nie zauważyłem by takie coś robiono w państwach zachodniej, czy też południowej Europy.

Z moich doświadczeń (a i z Twoich wynika coś zupełnie innego), bo skoro kontrolowali Cię policjanci w Grecji (a to wszak południowa Europa) na okoliczność picia i prowadzenia to i tam się kontroluje. W Niemczech w Berlinie dwukrotnie byłem świadkiem jak policjanci na pętli kontrolowali kierowce autobusu miejskiego. W Polsce byłem świadkiem takiego zdarzenia tylko raz. Nie znam procedur konkretnych krajów ale "dmuchnąć" miałem okazję w Bułgarii, dmuchających widziałem na Ukrainie. To, że w Polsce nie słyszymy o kontrolach albo częstotliwości kontroli kierowców na ich trzeźwość w innych krajach Europy nie oznacza, ze takich nie ma. Przecież to, ze nasi prawodawcy postanowili skopiować Francuzów i nakazać wszystkim posiadanie w samochodzie sprawnego alkomatu nie wzięło się u nich z powietrza.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jancet   

Prosiłbym o niesprowadzanie tematu do absurdu.

Kierowałem się w myśli przewodniej tym, iż w Polsce robi się regularnie takie "naloty" po długich weekendach.

Wczoraj byłem jednak centralnie zaskoczony iż po zwykłym, krótkim weekendzie taką poważną akcję zorganizowano.

Moim zdaniem absurdem jest robienie takich akcji regularnie w terminach, w których wszyscy się ich spodziewają. Robienie tego w terminie, którym osoby, mające tendencję do prowadzenia po kilku piwach czy siątkach są "centralnie zaskoczone", zdaje mi się jak najbardziej sensowne, szczególnie, gdy miejscem akcji są bramki na autostradzie.

W ciągu 7 godzin zatrzymano ponoć 9 nietrzeźwych, czyli takich powyżej 0,5 promila. Ilu "w stanie po spożyciu" - w cytowanym materiale nie podano. Mi się wydaje, że to dużo. 9 nietrzeźwych kierowców w ciągu 7 godzin jechałoby autostradą z prędkością 130 km/h albo i sporo więcej?

Żeby osiągnąć stan powyżej 0,5 promila zgodnie ze wzorem Widmarka musiałbym wypić 3 piwa jedno po drugim w czasie nie dłuższym godzina-półtorej od pierwszego łyku do momentu kontroli. W takim stanie zdarzało mi się jeździć na rowerze po lesie, a nawet po wsi, ale nie po normalnych drogach.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   
Taksówkarze oszukują ile wlezie trzeźwych, pijanych tną bez drgnięcia powieki aż do absurdu - przynajmniej w Warszawie.

U mnie na wsi nie jest tak źle.

Poza tym nie mam zwyczaju narąbać się do do odlotu i rzygać przez uchylone okno taksówki. Ot czasem zdarza się wejść na "dobry humor" (żona twierdzi, że po kilku drinkach jestem znacznie bardziej sympatyczny. Na trzeźwo od ludzi wymagam, na drinie jestem wyrozumiały i wybaczający). Dlatego wiem ile powinienem zapłacić za dany kurs.

Rozmawiamy o o stanie "po spożyciu" a nie o stanie "upojenia alkoholowego".

Każdy jest inny. Dla jednego człowieka dwa piwa to praktycznie nic a dla innego to już mały "szmergiel". Nie da się ustalić obiektywnie bezpiecznego poziomu alkoholu we krwi. Ja uznałem. że pozom "zero" jest najbardziej sensowny.

Edytowane przez gregski

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.