Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
secesjonista

Nie czytaj klasyków - szkodzą

Rekomendowane odpowiedzi

Recenzja Władysława Anczyca premiery w Teatrze Polskim, do której powraca Jerzy Stempowski:

"Niektórzy wrażliwsi widzowie zasłaniali sobie twarz rękami. W widowisku tym był coś obrażającego dyskrecję i wstydliwość widza, coś sprośnego, budzącego złowieszcze przeczucia nieznanego dotąd barbarzyństwa".

A z jakiejż to straszliwej sztuki była to recenzja, zapyta się ktoś... z Kościuszki pod Racławicami.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

Po przeczytaniu tego wątku przypomniał mi się rysunek śp. Szymona Kobylińskiego. Wielka sala wypełniona po brzegi. Mównica, na niej facet który nawija w takim mniej więcej stylu (cytuję z pamięci):

"Kinematografia nie powinna angażować się w pokazywanie przemocy, biedy, brzydoty, katastrof, seksu, kalectwa, okrucieństwa, nagości, wyzysku ale powinna pokazywać życie takim jakie ono jest na prawdę..."

(Powtarzam, to nie jest dokładny cytat ale taki był mniej więcej sens)

Secesjonista (jak to on) siegnął na wysoką półkę i pomyślał o ciachaniu "Zbrodni i kary" czy "Anny Kareniny". Ja podpowiadam, a może zacząć od baśni Andersena czy braci Grimm? Jest tam tyle okrucieństwa, że byłoby co ciachać.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Paskudna ta polska literatura, nie tylko Sienkiewicz upowszechnia kolonialną mentalność.

/ Henryk Sienkiewicz: czy epatował sadyzmem i był rasistą? /

Mało znanym w Polsce jest fakt, że zarzut o "rasizm kulturowej różnicy" i powielanie kolonialnych klisz wytaczano w krytyce angielskiej i amerykańskiej, nader często, przeciw Ryszardowi Kapuścińskiemu.

Antropolog John Ryle uważał, że pomimo żarliwych deklaracji, Kapuściński uprawia właśnie współczesną odmianę kolonializmu.

/szerzej: J. Ryle "A play in the bush of ghost. Tropical baroque, African reality and the work of Ryszard Kapuscinski", "Times Literary Suplement" 27 July 2001/

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jak niewiele zmienia się świat i niektórych opinie...

oto na łamach "Sztandaru Wolności" nr 4 czerwiec 1941 r. można było przeczytać w artykule "O właściwy stosunek do spuścizny kulturalnej":

"Dziś dopiero możemy i powinniśmy w całej pełni demaskować wszystko to, co było stęchłe,

zacofane, pełne szowinizmu i klerykalizmu. W literaturze polskiej poczynając od Nieboskiej

Komedii, a kończąc na tak samo smutno-popularnej Trylogii. Dziś każdy młody i dorosły Polak

pracujący dla naszego kraju, powinien się dowiedzieć, że w utworach tych jak i w szeregu sztuk Wyspiańskiego w artystycznej formie podawano mu truciznę nacjonalizmu i reakcji...".

/za: J. Hera "Spisane będą czyny i rozmowy", "Arcana" nr 96, 6/2010, s. 134/

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
fodele   

[...] Kinematografia nie powinna angażować się w pokazywanie przemocy [...]

Starożytna "kinematografia" miała ten plus, że śmierci na scenie nie pokazywała. O morderstwach, wojnach tudzież innych akcjach zakończonych zejściem bohatera - jedynie uprzejmie widzowi donoszono ;) Zgromadzonym w teatrze wystarczała ich własna wyobraźnia.

Wniosek: antycznych klasyków można czytać bez obaw! Seks również ukazywano wówczas dosadniej np. na wazach niż w literaturze ;)

Edytowane przez fodele

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Wchodząc na pole filmowe; od którego się wątek zaczął; ponoć gdyby ze scenariusza, klasycznych już "Wściekłych psów" Q. Tarantino, wyrzucić wulgaryzmy scenariusz skróciłby się o 272 wyrazy.

Jak zapytał się; dość retorycznie; Maciej Frączak:

"Da się uniknąć wulgaryzmów, aby przekazać tę samą treść?

Być może.

Czy 'Wściekłe psy' byłyby wtedy tym samym filmem?

Nie ma prącia we wsi"

i daje próbkę uładzonego dialogu:

"Pan Różowy; Niech to dunder świśnie!

Gdzie jest Brązowy?

Pan Biały: Nie żyje.

Pan Różowy: Jak zginął?

Pan Biały: A jak, nie chcę się wyrażać, myślisz? Gliny go rozwaliły.

Pan Różowy: Jest źle. Jest tak źle, ze nie wiem, jak to ująć bez przeklinania. Jest źle?

Pan Biały: W przeciwieństwie do "dobrze"?

Pan Różowy: Rany, wszystko się zaczyna kochać ze sobą.

Wszystko się poszło kochać. Ktoś nas wprowadził w maliny w wielkim stylu, chłopie".

/za tegoż: "Zeznania niekrytego krytyka" s. 20, s. 18/

Mnie szczególnie ujęła fraza: "wszystko poszło się kochać".

Edytowane przez secesjonista

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Po przeczytaniu tego wątku przypomniał mi się rysunek śp. Szymona Kobylińskiego. Wielka sala wypełniona po brzegi. Mównica, na niej facet który nawija w takim mniej więcej stylu (cytuję z pamięci):

"Kinematografia nie powinna angażować się w pokazywanie przemocy, biedy, brzydoty, katastrof, seksu, kalectwa, okrucieństwa, nagości, wyzysku ale powinna pokazywać życie takim jakie ono jest na prawdę..."

(Powtarzam, to nie jest dokładny cytat ale taki był mniej więcej sens)

Secesjonista (jak to on) siegnął na wysoką półkę i pomyślał o ciachaniu "Zbrodni i kary" czy "Anny Kareniny". Ja podpowiadam, a może zacząć od baśni Andersena czy braci Grimm? Jest tam tyle okrucieństwa, że byłoby co ciachać.

Można sięgnąć i na wskazaną przez gregskiego półkę.

Z panem Andersenem rzeczywiście jest kłopot, choć nie uważam by jego powiastki były tak okrutne jak u braci Grimm.

Czy nadaje się zatem do szkół?

Tak - w duchu poszanowania dla kobiet nie występują u niego złe, nienawidzące dzieci macochy (nawet jeśli uwzględni się postacie występujące w "Annie Lizbet" czy "Niegodnej kobiecie") - punkt u feministek, środowisk wspierających rodzinę, Kościoła, pana Prezydenta

Nie - kobiety występują u niego w typowym wiktoriańskim oglądzie - minus u środowisk postępowców

Tak - kobiety występują u niego w typowym wiktoriańskim oglądzie - plus u paleokonserwatystów

Nie - jego biografia nie nadaje się dla niewinnej dziatwy z racji biseksualizmu, czyli jego homoerotycznie zabarwionej przyjaźni z Edvardem Collinem - minus w środowiskach konserwatywnych.

Z niewysłanego listu Andersena do przyjaciela:

"Jakże często o Tobie myślę! Jak otwarta stoi przede mną Twoja dusza, czy mnie pojmujesz, czy pojmujesz moją miłość i to, jak Cię widzę? W tej chwili widzę Cię tak, jak zbawione dusze pewnie widzą siebie nawzajem, mógłbym przycisnąć Cię do mego serca!".

/J. Wullschläger "Andersen. Życie baśniopisarza", Warszawa 2005, s. 188/

Tak - jego biografia będzie doskonałym przykładem, na którym będzie można wytłumaczyć dzieciom poszanowanie dla różnorakich form seksualności - punkt u środowisk nader-postępowych

Tak - ołowiany żołnierzyk nie wołał o pomoc, ani nie płakał ze wzruszenia, jak że "był przecież w mundurze" - punkt u konserwatystów, środowiska wojskowych

Nie - ołowiany żołnierzyk nie wołał o pomoc, ani nie płakał ze wzruszenia, jak że "był przecież w mundurze" - minus u pacyfistów i środowisk postępowców nie popierających wtłaczania dzieci w kulturowe role

Nie - bohaterka "Driady" zaprzedaje duszę dla jednej nocy zmysłowych uciech - minus u środowisk klerykalnych

Tak - bohaterka "Driady" zaprzedaje duszę dla jednej nocy zmysłowych uciech - plus u środowisk antyklerykalnych

Nie - za powtarzający się motyw czerwonych bucików, jak wiadomo nie dość że jest to symbol nacechowany seksualnie, to poprzez pryzmat dzieciństwa bajkopisarza przypomina o jego niestosownym przeżywaniu konfirmacji - podwójny minus u środowisk klerykalnych

... ...

Zatem nadaje się dla dziatwy szkolnej, czy jednak nie?

Z drugiej strony, nawet tak prosta opowiastka jak "Dziewczynka z zapałkami" sprawia pewien nauczycielom kłopot. Jak zauważa Danuta Jastrzębska-Golonka, w trakcie lekcji zadają uczniom zadanie, w którym szuka się zmiany zakończenia utworu na; ich zdaniem; bardziej szczęśliwy. Tymczasem w intencji autora bajki to właśnie śmierć jest owym najszczęśliwszym zakończeniem, co skłania do smutnego zastanowienia się nad znajomością twórczości Andersena pośród stanu nauczycielskiego. Przecież winni wiedzieć, że w centrum jego twórczości jest pewien rodzaj tęsknoty za życiem wiecznym (punkt u klerykałów), jak i wiara, że nagrodą za cierpienia w życiu doczesnym będzie dana po śmierci.

"Nowo narodzone Dzieciątko uszczęśliwia biedne, wzgardzone dziecko, obdarowując je śmiercią".

/tejże, "Kraina szczęśliwości czyli wątki religijne w baśniach H.Ch. Andersena", w: "Język, szkoła, religia" red. A. Lewińska, M. Chmiel, Pelplin 2007, s. 170/

Edytowane przez secesjonista

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

To postaci polskiego świata pisarskiego niosących zagrożenie dla dziatwy szkolnej wpisać należy Mariana Hemara.

Co prawda zapoznanie się z jego twórczością nie niesie za sobą większych szkód, ale co będzie, gdy jakiś żak

wnikliwiej pochyli się nad jego życiorysem?

Nie przystoi by w szkole omawiano twórczość bigamisty.

Wiadomym jest przecież, że Hemar oficjalny rozwód uzyskał w 1956 r. i to z inicjatywy, jak i za opłaceniem spraw

sądowych przez żonę "Hemarysię" (Marię Modzelewską). Tymczasem pisarz już w 1946 r. ożenił się w

Londynie z amerykańską tancerką (duńskiego pochodzenia) Carol Anną Eric - "Cają".

Ot, taki klops.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli chodzi o bardzo dokładne, sprośne wręcz opisy seksu w literaturze - powinien w tym miejscu pojawić się Henry Miller jako autor "Sexusa". Mamy w tej powieści organiczne opisy seksu. Mrówki u "Pana Tadeusza" to przedszkole.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

(...)

Secesjonista (jak to on) siegnął na wysoką półkę i pomyślał o ciachaniu "Zbrodni i kary" czy "Anny Kareniny". Ja podpowiadam, a może zacząć od baśni Andersena czy braci Grimm? Jest tam tyle okrucieństwa, że byłoby co ciachać.

Co do braci Grimm...

czy rzeczywiście aż tak okrutne?

Znaczy się bracia poszkapili sprawę, bo przecież mocno się namęczyli przerabiając baśnie dla dorosłych - tak by były przystosowane (wedle ich zdania) właśnie dla dzieci. Wypada pamiętać, że mniej więcej do XIX wieku tego typu wytwory nie były przeznaczone do czytania dziatwie przed snem.

"Wilhelm przepisywał je i przepracowywał zgodnie ze swoim smakiem artystycznym i zasadami moralnymi...".

/M. Molicka "Biblioterapia i bajkoterapia: rola literatury w procesie zmiany rozumienia świata społecznego i siebie", Poznań 2011, s. 177/

Wypada wziąć w pewną obronę rzeczonych braci, weźmy oto popularną baśń o "Śpiącej Królewnie" i porównajmy je ze sobą.

1. W pierwowzorze z 1634r. (1636 r.?) pt. "Sole, Luna, e Talia" autorstwa Giambattisty Basile'a, historia w skrócie wygląda tak...

król (co istotne, a nie królewicz) natyka się w lesie na śpiącą królewnę. Po czym ochoczo gwałci ją i spolegliwie wraca do swej królewskiej małżonki. Zgwałcona Talia, wciąż śpiąc (wypada pogratulować zdrowego snu) rodzi bliźniaki. Z zemsty za zdradę królowa postanawia zabić owe dzieci - w dość nietypowy sposób. Postanawia podać je swemu małżonkowi na obiad. Na szczęście dzielny kucharz (bądź może nieudolny - kto potrafi przyrządzić odpowiednio dzieci?) ratuje je. Król zatem wrzuca do ognia swą małżonkę, a że przyroda nie znosi próżni poślubia królewnę.

2. Charles Perrault oczywiście nie mógł napisać o królu gwałcącym dziewczę, wreszcie jego utwór miał zabawiać damy i dwórki, zatem król zamienił się w królewicza. Jego wersja (1697 r.) jest ogólnie znana. Mamy zaklęcie starej wróżki, wrzeciono, stuletni sen, wreszcie księcia budzącego królewnę i wesele. Zamiast królowej - małżonki mamy matkę księcia, osobę dotkniętą wilkołactwem.

I tu ciekawe zderzenie w tej opowieści, w wersji autora książę nawet nie całuje królewny by ją obudzić, wystarczy do tego jedynie jego obecność. Co zapewne spodoba się nadto rygorystycznym moralistom. Atoli tu zaskoczenie, albowiem po weselu:

"Młodzi mało spali tej nocy – księżniczka była przecież bardzo wyspana".

3. Przy tych opowieściach, wersja "dziecięca" braci Grimm (z 1825 r.) jawi się już jak sielanka. Wszystko kończy się obudzeniem, nie ma okrutnej małżonki czy zwierzęcej matki, kanibalizmu, wrzucania do ognia, gwałtu itd.

Zatem "oskarżenia" względem braci są cokolwiek krzywdzące.

/za: K. Śmiałowicz "Baśnie i odtwarzanie asymetrycznych relacji płciowych", "Studia Edukacyjne" UAM, nr 27, 2013/

Jeśli nie liczyć mało znanego utworu włoskiego dworzanina, późniejsze wersje pomimo różnic mają dwie wspólne cechy, stanowczo eliminujące je w XXI wieku z zestawu literatury dziecięcej do poduszki.

Jakie?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

James Joyce to bez wątpienia klasyk, ale czytanie: "Portret artysty z czasów młodości" w tłumaczeniu Zygmunta Allana nie może być zalecane mniej wyrobionym czytelnikom. Wedle tłumacza w Buttevant drużyna Fearless Thurles odbyła z Croke's Own Boys mecz... w hokeja.

Nie trzeba wyjaśniać, że grali w hurling.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Z oczywistych względów należy naszą młodzież chronić przez zgubnym wpływem Bolesława Prusa, którego obnażył Jan Polkowski, można się trochę zdziwić, że polonista uważa, iż pozytywista powinien koniecznie być romantykiem, atoli zgubny wpływ został udowodniony.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Powróćmy do szkodliwego wpływu Sienkiewicza, otóż już w przeszłości jego literatura miała negatywny wpływ na funkcjonowanie administracji państwowej, co odnotował sam Stefan Żeromski. Pewnego zimowego dnia 1886 r. na poczcie w Staszowie odegrała się taka oto scena, zebrało się tam ze dwudziestu sklepikarzy, szewców i czeladników oczekujących na nowy numer "Słowa":

"Gdy poczta przyszła, urzędniczek pocztowy zaczął czytać Potop na głos...".

/tegoż, "Dzienniki", T. III, oprac. J. Kądziela, Warszawa 1956, s. 443/

Jako, że czytanie trwać miało kilka godzin, wszyscy interesanci musieli posłusznie czekać.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Kiedy w październiku 1928 r. ukazała się ostatnia część przygód sympatycznego Kubusia Puchatka ("Chatka Puchatka") książka zyskała entuzjastyczne recenzje:

"Ostatnia książka jest równie dobra jak pierwsza. Jaka szkoda, że Krzyś musi dorosnąć" ("Punch"); "Opowieści nie straciły nic ze swego uroku" ("Saturday Review"); gratulowano Milne'owi, że: "uniknął pokusy mechanicznego powielania udanej formuły (...) Przykro jednak wiedzieć, że to koniec ("The Times Literary Supplement").

/A. Thwaite "A.A. Milnee. Jego życie", Warszawa 2009, s. 360/

A jednak "uważniejszy czytelnik" dostrzega niebezpieczeństwo kryjące się już na piątej stronie, jak zauważył na łamach "The New Yorker" pewien Constant Reader: "It is that word 'hummy', my darlings, that marks the first place in The House at Pooh Corner at which Tonstant Weader Fwowed up".

/"Reding and Writing" by D. Parker, "TNY", 20 October 1928; za: www.newyorker.com/

A przecież jak raczej nie chcemy by "Śtały Citelnik się zezigał" tym bardziej nie życzymy tego naszym cnym pociechom.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.