Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Samuel Łaszcz

Nauka języków

Rekomendowane odpowiedzi

saturn   

Pozwolę sobie skopiować fragment ze strony - http://anglofan.felberg.pl/?dzial=10&art=22

Metoda Schliemanna

Pierwszym językiem, który musiał poznać, był niderlandzki. Jego nauka nie sprawiła mu wielu kłopotów, jako że język ten był zbliżony do jego ojczystej północnoniemieckiej gwary. Drugim językiem, którego znajomość była Schliemannowi niezbędna w pracy, był angielski. Nie miał jednak zamiaru uczyć się go tak jak inne osoby – długo i żmudnie. Był na to zbyt niecierpliwy. Opracował więc własną metodę uczenia się angielskiego, którą stosował potem w nauce innych języków obcych.

Przede wszystkim codziennie dużo i głośno czytał po angielsku. Ponadto każdego dnia pisał wypracowania na interesujące go tematy. Popełnione w nich błędy gramatyczne i leksykalne poprawiał podczas codziennych lekcji z nauczycielem. Wieczorami uczył się na pamięć skorygowanych teksów wypracowań, by następnego dnia recytować je nauczycielowi, który tym razem poprawiał błędy wymowy. Tym sposobem w ciągu czterech tygodni zdobył podstawy angielskiego. Po roku stosowania tej metody znał język równie dobrze, jak jego anglojęzyczni korepetytorzy.

Po tym, jak opanował angielski, przystąpił niezwłocznie do nauki francuskiego. Zastosował metodę już przez siebie wypróbowaną, która i tym razem go nie zawiodła. Poznawszy francuski, zaczął się uczyć innych języków romańskich – hiszpańskiego, portugalskiego i włoskiego. Na opanowanie każdego z nich w stopniu zadowalającym potrzebował tylko około sześciu tygodni. Skończywszy 27 lat, władał siedmioma językami – ojczystym i sześcioma obcymi.

Nowe wyzwania, nowy język

Przed ukończeniem 30. roku życia Schliemann podjął pracę w firmie kupieckiej Schroeder. Firma ta miała trudności w handlu z Rosją. Powodem problemów był brak znajomości rosyjskiego przez Holendrów i nieznajomość angielskiego przez Rosjan. Schliemann postanowił więc nauczyć się rosyjskiego.

W ciągu kilku kolejnych dni obszedł w poszukiwaniu rosyjskojęzycznej literatury wszystkie księgarnie i antykwariaty Amsterdamu. Znalazł w nich stary podręcznik do gramatyki, pozbawiony wielu stron słownik i rosyjski przekład Telemacha. Niezwłocznie rozpoczął naukę nowego języka.

Problemem okazało się znalezienie rosyjskojęzycznego korepetytora. Język rosyjski był wówczas uważany w Holandii za niezwykle trudny i nie było zbyt wielu osób, które się nim posługiwały. Schliemann, nie znalazłszy pomocy, zmuszony był więc uczyć się samodzielnie.

Najpierw nauczył się liter i ich przybliżonej wymowy. Następnie, porównując francusko i rosyjskojęzyczną wersję Telemacha, zgłębiał tajniki rosyjskiej gramatyki i słownictwa.

Pewnego dnia przełożony wezwał go do siebie, ponieważ nie mógł się porozumieć z trzema rosyjskimi kupcami. Schliemann wszedł do gabinetu szefa i zagadnął Rosjan w ich języku. Kupcy zrozumieli go bez trudności i poprosili, aby towarzyszył im jako tłumacz w negocjacjach handlowych z Holendrami.

W 1845 r. Schliemann wyruszył do Petersburga jako przedstawiciel reprezentujący interesy wielu zachodnioeuropejskich firm. w chwilach wolnych od zajęć kupieckich wracał myślami do dziecięcych marzeń o odnalezieniu Troi. Pierwszym krokiem do ich realizacji była nauka języka nowogreckiego. Gdy przyswoił sobie w ciągu sześciu tygodni nowogrecki, przystąpił do nauki greki starożytnej, o której poznaniu marzył od dziecka. Przyswajał ją sobie z tą samą pasją, z jaką opanowywał języki żywe. Mawiał, że język grecki jest najpiękniejszym językiem świata, gdyż „jest językiem bogów”. Język starogrecki był ostatnim, którego się nauczył.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gracious   

Ja teraz uczę się francuskiego, ale kurczę to trudny język! Ciężko mi idzie.

Edytowane przez secesjonista
poprawiono pisownię.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
fraszka   

Saturnie, zwroc uwage, ile czasu na nauke poswiecal Schliemann. Kto pracujac, majac rodzine moze poswiecic kilka godzin dziennie na nauke? Sama ucze sie non stop, 4 lata temu byl rosyjski, przez ostatnie 3 lata angielski, od wrzesnia bedzie francuski.

A wiesz co jest najgorsze? Kilka lat nieuzywania i jezyk....ucieka.

Mowilam kiedys plynnie po francusku, a w kwietniu tego roku w Paryzu wolalam mowic po angielsku. Mam certyfikat z rosyjskiego, a pewnie nie umialabym dzisiaj zapytac o droge:(

Skleroza i ped zycia....

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

To z ciekawości: ile dziennie fraszka poświęcała na naukę francuskiego by osiągnąć płynność?

"Kto pracujac, majac rodzine moze poswiecic kilka godzin dziennie na nauke? Sama ucze sie non stop".

To albo fraszka nie pracuje albo nie posiada rodziny. Tak czy inaczej coś jej się poplątało.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

Ja się przygotowuję na stocznię.

Za jakieś 2 tygodnie idziemy do Ferrol. W związku z tym odkurzam swój hiszpański. Na szotach mam poprzyczepiane kartki z odmianą czasowników w różnych czasach. Najgorsze są nieregularne. Trza wkuć na siłę. Kiedyś tego się uczyłem i teraz powoli wraca.

No i jeszcze słownictwo techniczne. Parę nowych terminów trzeba się nauczyć (a wcześniej je wygooglać). Do tego używam firmowego konta w godzinach pracy i nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia bo podobno w tej stoczni nieliczni mówią po angielsku. Uczę się więc dla dobra armatora.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Polcka   

Jezyk nalezy uzywac. Jesli jestesmy w Polsce polecam czytac artykuly w jezykach ktorych sie nauczylismy/uczymy sie, ogladac filmy, kabarety, dzienniki.. Polecam tez portal interpals.net! Mozna tam popisac z obcokrajowcami, wspolnie podszlifowac jezyki..

U mnie:

Angielski - C1

Francuski - B1 (w trakcie nauki)

Rosyjski - B2 (w trakcie nauki)

+ łacina

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Ja polecam oglądanie seriali z polskimi napisami, a potem ewentualnie można już bez napisów. Połączenie przyjemnego z pożytecznym. Dobre jest również słuchanie radia, można to robić nawet podczas wykonywania innych czynności.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
W dniu 26.04.2015 o 11:14 AM, saturn napisał:

Pozwolę sobie skopiować fragment ze strony - http://anglofan.felberg.pl/?dzial=10&art=22

Metoda Schliemanna

Pierwszym językiem, który musiał poznać, był niderlandzki. Jego nauka nie sprawiła mu wielu kłopotów, jako że język ten był zbliżony do jego ojczystej północnoniemieckiej gwary (...)

W 1845 r. Schliemann wyruszył do Petersburga jako przedstawiciel reprezentujący interesy wielu zachodnioeuropejskich firm

 

Problem w tym, że  regionie Maklemburgia-Pomorze Przednie, rodzima ludność posługuje się całkiem innym dialektem: "Ostniederdeutsche", czyli wschodnio-dolnoniemieckim. A do Petersburga udał się rok później:

"About his departure to St. Petersburg he writes here: "In January, 1846, my worthy principals sent me as their agent to St. Petersburg".
/"Without Having Seen the Queen. The 1846 European Travel journal of Heinrich Schliemann: a Transcription and Annotated Translation", ed. Ch. Thanos, W. Arentzen, Leiden 2012, s. 9/

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
saturn   

To ja może przytoczę wątek korporacyjno-finansowy o ile takowy może mieć chociaż trochę wymiar motywacyjny, czy chociaż w jakiś sposób pomocniczy. Znam conajmniej 2 amerykańskie korporacje (rozliczenia księgowe różnych podmiotów na całym świecie), gdzie premiowany jest system wykorzystywanego języka w pracy w zależności od jego trudności czy popularności w nauczaniu. I tak miałem kolegę, który wychowany w Danii zarabiał dużo więcej pracując z duńskim, niż ludzie z płynnymi językami angielskim, francuskim, hiszpańskim i niemieckim. Tam w pracy głównie na słuchawkach, opłacało się znać coś egzotycznego, nadmienię oczywiście, że komunikacja w takim "korpo" to wyłącznie język angielski. Co do nauki rozpytywałem się jak to u nich wygląda ( w końcu dużo specjalistów lingwistycznych), to panuje zasada, że im więcej się zna języków tym każdy kolejny nauczany jest szybciej, najważniejsza jest jednak pasja poznawcza i entuzjazm. Znajoma tam pracująca (po germanistyce) języki skandynawskie opanowywała średnie (do płynnej pracy z kontaktem klientem) po pół roku. Co do szkół językowych i kursów na który tacy pracownicy mają zniżki to (we Wrocławiu przynajmniej) przeważa głównie hiszpański, włoski i do łask wraca z powrotem niemiecki (najwięcej ofert pracy obecnie - obok angielskiego, którego nikt nie zakłada, że można nie znać).    

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
saturn   

No i zabrakło tutaj wątku najskuteczniejszej metody nauki języka francuskiego, gdzie praktycznie nie trzeba w ogóle poświęcać czasu na naukę własną, tj Legia Cudzoziemska. Reguły proste, kapral krzyczy - pomki, każe powtórzyć - pompki, źle powtórzone - pompki, źle wypowiedziane - pompki, źle zrozumiane - pompki, wypowiedziane cokolwiek w innym języku niż francuski - pompki. Średnio po 2 miesiącach - kondycja olimpijczyka i komunikatywny francuski. 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jakober   
6 godzin temu, secesjonista napisał:

Problem w tym, że  regionie Maklemburgia-Pomorze Przednie, rodzima ludność posługuje się całkiem innym dialektem: "Ostniederdeutsche", czyli wschodnio-dolnoniemieckim

Który zalicza się do rodziny niederdeutsche Sprache, czy też potocznie Plattdeutsch. A dialektami tej rodziny posługiwano się również w części Niderlandów. 

Do XVI wieku istniała kancelaryjna i prawna odmiana języka Niederdeutsch (Hansasprache), używane w dyplomacji i w handlu, tak w Holandii, jak i w Rosji.

Więc nawet jeśli mówimy o XIX wieku, to z nauką holenderskiego problemów powinien nie mieć.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jancet   
W dniu 13.06.2019 o 4:57 PM, saturn napisał:

To ja może przytoczę wątek korporacyjno-finansowy o ile takowy może mieć chociaż trochę wymiar motywacyjny, czy chociaż w jakiś sposób pomocniczy.

 

Może.

 

Ale od początku. Z tą znajomością języków to nie taka prosta sprawa, bo należałoby rozróżnić w zakresie języka potocznego:

- bierną w mowie,

- bierną w piśmie,

- czynną w mowie,

- czynną w piśmie,

a jak przejdziemy do języka profesjonalnego, to mamy tyle wariantów, ile jest profesji, a nawet więcej.

 

Niby mogę powiedzieć, że znam angielski, rosyjski, francuski, słowacki, węgierski, czeski, chorwacki i ukraiński.

 

Tyle że chorwacki i ukraiński jedynie biernie (poza kilkoma zwrotami grzecznościowymi) i w stopniu niewielkim, to znaczy przeczytam tekst, jeśli muszę i jakoś się dogadam, jeśli mój interlokutor też chce się dogadać.

 

A z francuskim jest jeszcze gorzej, bo tylko biernie, tylko w piśmie i tylko w zakresie historii umundurowania i uzbrojenia XVIII-XIX wiek. A w dodatku to było kiedyś. To znaczy kiedyś miałem szansę coś zarobić, jeśli zdołam zrozumieć teksty po francusku. Pierwsze dwie strony to był koszmar, ale po 200 to już nawet do słownika nie sięgałem. Zarobiłem. No to znałem francuski czy nie? Dodam, że wówczas nie było Internetu.

 

Jeśli chodzi o język czeski, to mój poziom jest taki, że chętnie poczytam książkę po czesku dla przyjemności (czyli poziom najwyższy w zakresie bierny w piśmie), ale nawet nie próbuję w tym języku mówić. No może czasem rzucę "na shle...".

 

Z kolei po słowacku po godzinie rozmowie z rodowitym Słowakiem dowiedziałem się, że "Poliaki to sú také kurvy". No to już jest max, jeśli nie czują w mowie obcego akcentu. Ale z pisaniem mam problemy. Co prawda Słowacy też, to trudna ortografia. Ciągle czytam, że mają ją uprościć, ale nie mogą się dogadać, jak. 

 

Dlatego ile razy czytam, że ktoś tam zna ileś tam języków, to zadaję sobie pytanie, na jakim poziomie i w jakim zakresie. Tak jak ja francuski, czy tak jak Józef Korzeniowski angielski?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
saturn   

Oj tam nie trzeba od razu roztrząsać takich dylematów porównawczych, wystarczy popatrzeć choćby na zawsze  uśmiechniętych anglistów z Indii z ich sztandarowym - indian english, gdzie dobitnie pokazują, że kompleksy i obawy o niezrozumienie są im całkowicie obce.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.