Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/

Rekomendowane odpowiedzi

FSO   

Witam;

ściślej i dokladniej i po kolei:

1. Grecja i jej gospodarka [stan] to wynik nie tego, że jest tam europ, tylko tego że rozdawnictwo państwowe i korupcja, twórcza księgowość osiągnęla rozmiary takie, że nawet największy ślepiec nie mógl tego nie zauważyć, a dywan nie przkrywal brudów. To nie Grecja lub jej bank centralny kontroluje ilość euro w tym kraju... Zadlużenie 120 % PKB oznacza, z polskiego na nasze, że wszelkie dlugi tego kraju przekraczają dużo roczne [!] dochody tego kraju, dokladniej to okolo 15 mcy...

2. Deficyt budżetowy - też nie wynika z tego że jest Euro lub brak, wynika z nieumiejętności zarządzania dochodami i sterowania wydatkami w taki sposób by zadlużanie bylo racjonalne, podatki logiczne a wydatki konieczne. Mieszanie tego z Euro jest blędem...

3. Waluta danego kraju, w chwili oslabienia gospodarczego miewa tendencję do oslabienia się co powoduje relatywne potanienie cen zakupu dla osób które je kupują za granicą, co pozwala na wzmocnienie eksportu danego kraju, z drugiej strony oslabiając import [podrożenie importu].

4. Z przynajmniej tych trzech powodów Europejski Bank Centralny wymaga od wszystkich gospodarek które wykorzystują euro jako środek platniczy, mające przy okazji ulatwienia w handlu wzajemnym, by stan ich podstawowych wskaźników dotyczących zadlużenia, deficytu czy inflacji byl podobny a różnice nieistotne

5. To że wiele osób w danym kraju lubi i ceni swoja walutę nie jest niczym nadzwyczajnym, tym bardziej że znakomita większość danego spoleczeństwa pamięta walutę rodzinną, a pewnie ok 3/4 ludzi byla świadoma jej i nią placila... Sentyment.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Euro wymyslono glownie po to aby silne i bogate kraje europejskie mogly ekonomicznie kontrolowac i eksploatowac "drobnice". Moga narzucac innym swoje rozwiazania ekonomiczne a pozostale kraje pozbawione sa instrumentow ktore pomoglyby im bronic sie i przeciwdzialac gospodarczej agresji.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Andreas   

Ależ Rabinie, przecież ZSRR na podbitych terenach ustanawiał kurs miejscowej waluty do rubla w stosunku 1:1.

A niektóre kraje europejskie, jak np. Wlk. Brytania, nie przyjęły tej waluty? Jak więc mogą kontrolować? To, co piszesz, to jakieś brednie.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

Coś czuję, że dominująca w Europie na wszystkich polach Grecja może wyeksploatować drobnicę typu Niemcy, Francja Holandia na niezłą sumkę.

Zgadzam się natomiast co do tego, że posiadanie własnej waluty może pozytywnie wpływać na gospodarkę kraju (może ale nie musi).

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

Robin Hood: to czy dany kraj eksploatuje inny nie wynika wcale z tego czy ma tą samą czy nie tą sama walutę. Tw. waluta wspólna oznacza tyle, że zwykle jest kontrolowana przez bank niezależny od jakiegoś kraju, ba, nawet nie oznacza tyle, ze bogatszy "może więcej". To ile może jakiś kraj zależy od tego jaki system gsopodarczy jest w danym kraju, jak rządzi się pod względem ekonomicznym w danym kraju. Winą Grecji jest to, że jej gospodarka to nawet nie bylo "polonische Wirstchaft" tylko coś znacznie gorszego.

Wyjaśnienie: zalożenia w Grecji jest drachma. Następuje kryzys, gospodarka się sypie, wychodzą problemy -> następuje spadek wartości drachmy, co sprawia że import staje się nieoplacaly [bo raz że droższy, dwa, że i spoleczeństwo biedniejsze, następuje odplyw kapitalu] -> eksport zaś staje się bardziej oplacalny, w wyniku tych zawirowań [dodatkowo wzrost stóp procentowych, jeśli inflacja] gospodarka jest zmuszona do zmiany swej struktury, do zmian w prawie itd.

Wyjaśnienie 2: Dlug wewnętrzny: denominowany w drachmie - traci na wartości, jest realnie mniej warty w przeliczeniu na "twarde" waluty, bo 1 Euro to nie 10 a 15 drachm. Dlug wewnętrzny denominowany w walutach obcych zyskuje na wartości - z dokladniej tej samej racji. Pytanie jaka jest wewnętrzna relacja obu tych dlugów

Wyjasnienie 3: Dlug zewnętrzny - jest zwykle denominowany w dolarze, euro, etc, co oznacza, że jego wartość wyrażona w drachmie - rośnie i to o tyle o ile spada wartość drachmy...

Moral: Euro nie ma większego wplywu na dlug wewnętrzny [zmiana wartości góra / dól w zależności od tego w jakiej walucie jest denominowany], zaś w kwestii zewnętrznego - zmienia się jego wartość w denominowana w drachmie, w innej walucie bez zmian.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Euro powstaje by jednoczyć Europę, uniezależnić się od dolara, zapobiec spekulacjom walutowym jaka miała np miejsce w UK, o dziwo Brytyjczycy, których to najbardziej zabolało, Euro nie chcą.

Przyjmując Euro, tracimy jeden z instrumentów "ustawiania naszej gospodarki" względem innych, a ci spekulacyjnie i propagandowo zaniżyli wartość złotego, w początkach kryzysu zrobili nam przysługę.

Przyhamowany został spadek eksportu, polskie towary i pracownicy stali się nagle konkurencyjni, dla strefy Euro,

Polska turystyka wewnątrzkrajowa przezywała Bum jakiego dawno nie było. Zmalał nasz popyt , na produkty zagraniczne.

Na pewno producent importujący materiały z zagranicy odczuł zwyżkę, kosztów, acz i tak relatywnie stał się,

relatywnie tańszy od konkurentów ze strefy euro czy dolara. Przecież u nich nie potaniało.

Podrożeć nam mogły importowane dobra typu komputery, telefony, samochody, pomarańcze,

ale nie chleb, cegły czy czynsze.

Dużo bardziej niebezpieczne są kryzysy, niż wahania kursów walut, a Euro przed kryzysem nie chroni.

Niby wymusza większą dyscyplinę w prowadzeniu gospodarki finansowej, daje wrażenie stabilizacji, ale tylko

wrażenie. Poza tym mało który kraj strefy EURO wytrzymuje warunki tej dyscypliny.

Grecja wchodzi przez sfałszowane dane, parę krajów nie trzyma dyscypliny budżetowej, więc to już osłabia wiarygodność w Euro

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

lotherlohan: ech... no nic, znów porządkujemy:

1. Euro, drahma czy złoty - jako waluta nie robi różnicy w kraju. Jest to "wsjo rybka". Obecnie waluta, czy pieniądz papierowy nie jest sam w sobie wartością [dajmy na to moneta złota, srebrna etc.], lecz umownym określeniem tejże wartości. Dla przykładu - wartość banknotu 100 zł wynosi tyle, bo taka jest umowa między nami, a bankiem, między nami a kupującym, gdyż realna wartość tego banknotu wynosi powiedzmy 1,20 złotego [m.in. z tego powodu, że nastąpił gwałtowny napływ złota / srebra i nastąpiło zachwianie realcji między nimi nastąpiło w XVI w na zachodzie gwałtowne załamanie cen -> O.T.]. Złoty jest tak samo umowny jak dolar, korona, funt czy muszelki wyspy rajskiej...

2. To w jakim stanie jest gospodarka nie zależy w znaczącym stopniu od tego jaka jest waluta w kraju. Zależy od tego jaką jest gospodarka w danym kraju, czy duży jest popyt wewnętrzny [porównaj Polskę i Słowację], czy zewnętrzny i co jest hitem eksportowym. Wyjaśnienie - świat jest między sobą tak powiązany że 9/10 dóbr ma surowce z innego kraju, co oznacza że wahania waluty są bardzo kosztowne. Gdzieś o tym pisałem.

3. To, że Polska nie odczula kryzysu wcale nie wynikalo, z faktu, że osłabil się złoty, tylko z tego jaką mamy gospodarkę. Oficjalne szacunki mówią o tym że min 1/4 - 1/3 gospodarki to szara strefa. Co oznacza, że m.in. są to nieewidenchjonowane przychody, wydawane na rynku na zakup towarów i dóbr, oszczędzane etc. Przy kryzysie ilość "lewych" dochodów zmienia się raczej in plus, zmienia się także ich przeznaczenie z pozycji "oszczędności" przechodzą do pozycji "wydatki konieczne", utrzymując popyt na niezmienionym poziomie [lub niewiele niższym, w Polsce - jego zwiększenie bylo niewielkie...]. Pozwala to na niewielkie odczuwanie kryzysu.

4. Należy rozdzielić Euro od Grecji - to że Grecja jest w kryzysie nie ma wiele wspólnego, że jest tam Euro. Dzięki Euro widać włąśnie wszystkie blędy jakie tam popelniono, bo wiadomo że to nie sila waluty spada, ale gospodarka. Poza tym oslabienie waluty pozwala na spokojniesze stosowanie terapii w gospodarce, lecz zamazuje przyczyny [bo niby jest kryzys ale towar się sprzedaje]. Euro jako waluta ponadnarodowa - zmusza do rzetelnego rozliczenia się z przyczynami kryzysu.

5. Czym innym jest wpompowanie miliradów Euro przez najbogatsze kraje [zresztą bzdura do potęgi] a czym innym osłabienie watości Euro. Przykłąd: jeżeli kraj ma dochodu PKB 1000 jednostek to zadlużenie 60% jest 600, a mając dotychczasowego długu 480 - można jeszcze wpompować 120... Jeżeli PKB jest 200... to nieco wyższe zadlużenia sprawia, że kwoty są śladowe. Z boku: takie pompowanie pieniędzy sprawi, przy braku granic, że ludzie wydadzą je na dobra trwałego użytku, co oznacza, że zarobią firmy ulokowane w krajach gdzie się je robi - n.p. Fiat w Tychach czy Opel w Gliwicach, a niekoniecznie owe pieniążki pójdą na lokalny rynek.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Witam;

lotherlohan: ech... no nic, znów porządkujemy:

1. Euro, drahma czy złoty - jako waluta nie robi różnicy w kraju. Jest to "wsjo rybka". Obecnie waluta, czy pieniądz papierowy nie jest sam w sobie wartością [dajmy na to moneta złota, srebrna etc.], lecz umownym określeniem tejże wartości. Dla przykładu - wartość banknotu 100 zł wynosi tyle, bo taka jest umowa między nami, a bankiem, między nami a kupującym, gdyż realna wartość tego banknotu wynosi powiedzmy 1,20 złotego [m.in. z tego powodu, że nastąpił gwałtowny napływ złota / srebra i nastąpiło zachwianie realcji między nimi nastąpiło w XVI w na zachodzie gwałtowne załamanie cen -> O.T.]. Złoty jest tak samo umowny jak dolar, korona, funt czy muszelki wyspy rajskiej...

2. To w jakim stanie jest gospodarka nie zależy w znaczącym stopniu od tego jaka jest waluta w kraju. Zależy od tego jaką jest gospodarka w danym kraju, czy duży jest popyt wewnętrzny [porównaj Polskę i Słowację], czy zewnętrzny i co jest hitem eksportowym. Wyjaśnienie - świat jest między sobą tak powiązany że 9/10 dóbr ma surowce z innego kraju, co oznacza że wahania waluty są bardzo kosztowne. Gdzieś o tym pisałem.

3. To, że Polska nie odczula kryzysu wcale nie wynikalo, z faktu, że osłabil się złoty, tylko z tego jaką mamy gospodarkę. Oficjalne szacunki mówią o tym że min 1/4 - 1/3 gospodarki to szara strefa. Co oznacza, że m.in. są to nieewidenchjonowane przychody, wydawane na rynku na zakup towarów i dóbr, oszczędzane etc. Przy kryzysie ilość "lewych" dochodów zmienia się raczej in plus, zmienia się także ich przeznaczenie z pozycji "oszczędności" przechodzą do pozycji "wydatki konieczne", utrzymując popyt na niezmienionym poziomie [lub niewiele niższym, w Polsce - jego zwiększenie bylo niewielkie...]. Pozwala to na niewielkie odczuwanie kryzysu.

4. Należy rozdzielić Euro od Grecji - to że Grecja jest w kryzysie nie ma wiele wspólnego, że jest tam Euro. Dzięki Euro widać włąśnie wszystkie blędy jakie tam popelniono, bo wiadomo że to nie sila waluty spada, ale gospodarka. Poza tym oslabienie waluty pozwala na spokojniesze stosowanie terapii w gospodarce, lecz zamazuje przyczyny [bo niby jest kryzys ale towar się sprzedaje]. Euro jako waluta ponadnarodowa - zmusza do rzetelnego rozliczenia się z przyczynami kryzysu.

5. Czym innym jest wpompowanie miliradów Euro przez najbogatsze kraje [zresztą bzdura do potęgi] a czym innym osłabienie watości Euro. Przykłąd: jeżeli kraj ma dochodu PKB 1000 jednostek to zadlużenie 60% jest 600, a mając dotychczasowego długu 480 - można jeszcze wpompować 120... Jeżeli PKB jest 200... to nieco wyższe zadlużenia sprawia, że kwoty są śladowe. Z boku: takie pompowanie pieniędzy sprawi, przy braku granic, że ludzie wydadzą je na dobra trwałego użytku, co oznacza, że zarobią firmy ulokowane w krajach gdzie się je robi - n.p. Fiat w Tychach czy Opel w Gliwicach, a niekoniecznie owe pieniążki pójdą na lokalny rynek.

pozdr

1) Zimbabwe się umówiło ze ich walutą będzie lecieć?

2) skoro gospodarka nie zależy od waluty to po co euro?

3) szara strefa nie ma nic do rzeczy ludzie kupują to co tańsze, a nie by wspierać szarą strefę

4) nikogo jak na razie Euro do tego nie zmusiło, proszę poczytać jakie deficyty maja Niemcy i Francja a jakie są wymagane

5) to jak ludzie wydają pieniądze to zagadka, w USA mieliśmy paru noblistów z dziedzin ekonomii a kraj się wywalił jak długi. Nie da się przewidzieć jak zachowają się ludzie. To największa głupota ekonomii.

CO 10 lat jakiś kryzys, a co rok nobel z ekonomii....

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

lotherlohan:

1. Zimbabwe to nie U.E. Po primo - bank centralny [EBC] jest niezależny od premiera / prezydenta, po sekundo w U.E. nie da się na ządanie drukować kolejnych ciężarówek pieniędzy o wartości... Przy okazji inflacja to spadek wartości pieniądza, n.p. poprzez nadmiar pieniądza na rynku który nie ma pokrycia w towarze i uslugach.

2. Fakt, że gospodarka nie zależy od euro [w kwestii wysokości dlugów, czy wartości danego towaru wyrażonego w danej jednostce pieniężnej], nie oznacza, ze wspólna waluta na dużym obszarze gospodarczym nie stanowi oszczędności. Choćby polegającej na możliwości realnego porównania cen, oszczędności kosztach wymiany walut i in. lącznie z kosztami wahań waluty. Są to ciężkie miliardy zlotych rocznie.

3. Szara strefa nie bierze się z tego, że ludzie kupują tańsze, tylko z tego że podatki nakladane przez państwo [wliczam w to różne parapodatki, oplaty, przymusowe ubezpieczenia i in.] są zbyt wysokie to ludzie dogadują się na sprzedaż towaru poza "fakturą", na pracę z dwoma stawkami ofiacjalną i "na rękę". Manie lub niemanie Euro znów nie ma z tym nic do rzeczy, lecz w kwestii stanu gospodarki i tego jak bogaci realnie są ludzie - ma i to naprawdę dużo.

4. Wszelkie kwoty można podawać w różny sposób. Pytanie za sto: czy zadlużenie w wysokości 20 tys zl jest duże? Zwykly czlowiek powie że tak, ja się natomiast spytam o jego dochody. Jeżeli powie że ma ok 1,5 tys na rękę - to duże przekracza jego roczne dochody! Jeżeli zarabia w graniach 6-7 tys na rękę to wynosi wartość jego 3 miesięcznych dochodów. Pytanie na jaki procent rocznych dochodów sięga zadlużenie: pierwszego - ponad 100%, drugiego ledwie 25%... A kwota ta sama. Stąd biorą się cyfry pozwalające ocenić to jaki procent czegoś stanowi kwota bazowa... n.p. zadlużenia

5. To jak ludzie wydają pieniądze, nie jest tajemnicą. Tajemnicą są ich dochody. Tajemnicą nie jest to, że ludzie chcą być bogatsi tak naprawdę tajmenicą nie jest to, że wielu z nich chce ryzykować. Problemem bylo to, że amerykańskie przepisy bankowe które znacząco różnily się od polskich. W ramach ciekawostki - w Polsce jedynym poważnym efektem bylo wstrzymanie akcji kredytowej na mieszkania i to w walutach obcych, co zaowocowalo spadkiem cen najdroższych mieszkań. Oznacza to następujące sprawy: że w Polsce są zupelnie inne przepisy, dwa - że za mamy duzą szarą strefę, trzy - że jest za malo tanich mieszkań, cztery - że polskie instytucje bankowe na zapas marwily się o ludzi biorących kredyt w walucie obcej [różnica w ratach w przeciągu pól roku: między 1100 a 1600]. A teraz wystarczy porównać różnicę między polskim a amerykańskim systemem bankowym...

Ilość ekonomistów noblistów i przelożenie ich idei na realne życie polityczne jest w zasadzie śladowa.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
1) Zimbabwe się umówiło ze ich walutą będzie lecieć?

2) skoro gospodarka nie zależy od waluty to po co euro?

3) szara strefa nie ma nic do rzeczy ludzie kupują to co tańsze, a nie by wspierać szarą strefę

4) nikogo jak na razie Euro do tego nie zmusiło, proszę poczytać jakie deficyty maja Niemcy i Francja a jakie są wymagane

5) to jak ludzie wydają pieniądze to zagadka, w USA mieliśmy paru noblistów z dziedzin ekonomii a kraj się wywalił jak długi. Nie da się przewidzieć jak zachowają się ludzie. To największa głupota ekonomii.

CO 10 lat jakiś kryzys, a co rok nobel z ekonomii....

ad1. rząd Zimbabwe prowadzi tak absurdalną gospodarke, że ich waluta w zasadzie nie istnieje

ad2. Stan i ocena waluty to jeden z komponentów samej gospodarki. Mylne jest mniemanie, że to waluta wpływa na gospodarkę, prócz ataku spekulacyjnego, to gospodarka wpływa na walutę.

Kłopoty przytoczonej Grecji to nie efekt istnienia danej waluty, ale tragiczny system zarządzania przez kolejne rządy, włącznie z fałszowaniem statystyk przesyłanych do Brukseli.

Prawdziwe kłopoty dla Grecji nadejdą dopiero w kwietniu/maju gdy przyjdzie im zrolować obligacje za całe 17 mld euro.

Euro przede wszystkim zostało wprowadzone z przyczyn politycznych, miało wzmocnić integrację, stąd podejście do ram deficytu też jest uwarunkowane przede wszystkim racjami politycznymi, a nie sztywną polityką ekonomiczną.

ad3. Szara strafa ma do tego tyle - że tańsze wyroby częstokroć wytwarzane są właśnie przez szarą strefę.

ad4. Podejście do deficytu - patrz wyżej.

ad5. No proszę kraj się wywalił, a nie miał euro.

Zadziwiające - nieprawdaż?

Co mają nobliści do rządzenia?

Jakiś noblista został ostatnio prezydentem, coś przeoczyłem?

Nie da się przewidzieć jak zachowają się ludzie. To największa głupota ekonomii

Logika tego zdania poraziła mnie swą zwięzłą diagnozą.

Oto:

nie da się przewidzieć jak zachowają się ludzie.

Ekonomia nie jest w stanie przewidzieć jak zachowają się ludzie.

Wniosek: to głupota ekonomii.

Ekonomia to nauka jak każda inna, ekonomiści, nobliści dostarczają pewnych modeli, które rozwiązują pewne problemy w sposób wycinkowy. Nie ma teorii ekonomicznej wszechrzeczy.

Tak jak nie ma uniwersalistycznej teorii socjologii, czy teorii wyjaśniającej caly wszechświat w fizyce.

Każdy model ma swe ograniczenia.

Nie pamiętam by przyznano Nobla z ekonomii za przewidywanie wszystkiego.

Przy takim podejściu kolegi lotherlohana trzeba by pisać o głupocie Newtona, ten bęcwał nie przewidział teorii względności...

A jeśli ktoś chciał słuchać w USA z polityków ostrzeżeń ekonomistów - to takie głosy były, ale wygrała opcja polityczna - sztucznego napędzania koniunktury przez wzrost sprzedaży kredytów.

Ja moge się zabawić w proroka - wykazując zarazem jak różnorakie aspekty wpływają na ocenę walut- proszę przez najbliższe pół roku patrzeć na stosunek inwestorów do dolara - a będzie negatywny...

a potem przypomnieć sobie kto właśnie zasiadł Radzie Gubernatorów Fed-u i siedmioosobowej Komisji d/s Wolnych Rynków.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

secesjonisto: nie wiem, co się dzieje, że ostatnio jesteśmy ze sobą coraz bardziej zgodni... W każdym razie tytulem malego uzupelnienia [moja opinia...]. Od Nobla w ekonomii do realizacji pewnych teorii i/lub wyjaśnień droga jest obecnie dość daleka. Problem wiąże się z silą ekonomiczną danych partii, które szermują tymi czy innymi pomyslami. Problem jest taki, że owe zasady w wielu wypadkach [patrz choćby pewne problemy z reformowaniem [-> prywatyzowaniem] gospodarki polskiej] rozbijają się o grupy wyborców które trzeba zmusić do dzialnia, do samodzielności, do wyboru: albo - albo [n.p. - albo ulatwienia w dzialalności gospodarczej i niskie podatki lecz każdy za siebie sam oplaca pewne ubezpieczenia vs pelny socjalizm co oznacza przy okazji wysokie podatki itd...]. Nie da się mięc pączka i go zjeść...

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Secesjonisto, prawa grawitacji trochę trudno porównać do praw ekonomii. W drugim przypadku mamy do czynienia, ze zmiennym i nieprzewidywalny czynnikiem ludzkim i polityką. Ludzie nie wybierają sobie w Polsce ministra finansów tylko głosują na jakąś partię.

A reasumując co zostało powiedziane do tej pory to najzwyczajniej w świecie, wpływ euro na gospodarkę jest znikomy, a argumentacja większości miłośników euro, obiecuje właśnie takowe korzyści

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

lotherlohan: za takie stwierdzenie każdy ekonomista by cię ukrzyżował. Dwie sprawy : wpływ euro na koszty ponoszone przez gospodarkę danej grupy państw jest olbrzymi, wpływ euro na swobodę handlu, lątwość wymiany jest ogromny, z drugiej to czy euro ma jakiś wpływ na dług wewnętrzny czy zewnętrzny [jeżeli ową walutą posługuje się konkretny kraj] jest śladowy, wpływ euro na socjalizację gospodarki, lub brak takowej jest żaden. Wlyw euro jest różny w różnych dziedzinach gospodarki, jest różny w różnych fragmentach ekonomii tego co nazywamy U.E. Zero uogólnień, należy wejść nieco w szczegóły.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
z drugiej to czy euro ma jakiś wpływ na dług wewnętrzny czy zewnętrzny [jeżeli ową walutą posługuje się konkretny kraj] jest śladowy, wpływ euro na socjalizację gospodarki, lub brak takowej jest żaden.

Nie prawda !!!

Właśnie wartość waluty narodowej, do euro czy dolara ma największe znaczenie jeśli chodzi o koszt obsługi długu zewnętrznego.

jak polska ma na długi 20 zł, dług wynosi 10 euro a kurs zł euro 1:4 , to polska spłaca połowę długu

jak kurs wynosi 1:2 Polska spłaca cały dług

proszę nie pisać poezji ekonomicznych.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Nie prawda !!!

Właśnie wartość waluty narodowej, do euro czy dolara ma największe znaczenie jeśli chodzi o koszt obsługi długu zewnętrznego.

jak polska ma na długi 20 zł, dług wynosi 10 euro a kurs zł euro 1:4 , to polska spłaca połowę długu

jak kurs wynosi 1:2 Polska spłaca cały dług

proszę nie pisać poezji ekonomicznych.

Nie rozumiem czy kolega lotherlohan zgadza się z FSO, czy wreszcie nie... napisał bowiem:

Nie prawda !!!

To ma oznaczać:

nie, prawda

czy

nieprawda

???

Proszę nie uprawiać księgowości a la Enron i nie pisać absurdów.

W jednym i drugim przypadku spłaca się cały dług, takie zadania to przerabiam już z gimnazjalistami i są oni w stanie je zrozumieć.

Kolega pomylił chyba koszt obsługi długu z kwotą bazową długu.

Te obliczenia są z kosmosu, albo czegoś nie zrozumiałem?

Jeśli Polska zaciągnęła dług 10 euro i wynosi on w polskiej walucie 20 zł to kurs zł/euro jest 2:1

Przy kursie 1:4 zł/euro spłacamy cały kredyt czyli 10 euro płacąc zań 2,5 zł

Przy kursie 1:2 zł/euro spłacamy cały kredyt czyli 10 euro płacąc zań 5 zł

Proponuję nie pisać poezji ekonomicznej o spłacie połowy kredytu, czy całości - przy wahaniach kursu walutu.

Za każdym razem spłaca się cały kredyt - 10 euro.

kolejny raz muszę się zgodzić z FSO (to już się staje irytujące ;) ), który napisał:

to czy euro ma jakiś wpływ na dług wewnętrzny czy zewnętrzny [jeżeli ową walutą posługuje się konkretny kraj]

Kolega lotherlohan nie zrozumiał tej wypowiedzi. Mowa tu o kraju, który posiada euro jako walutę i zaciąga kredyty zewnętrzne również w euro.

Na marginesie... gdzie leży kraj o nazwie: polska?

Edytowane przez secesjonista

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.