Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Jarpen Zigrin

Handel w okupowanej Warszawie

Rekomendowane odpowiedzi

By zakończyć tę jałową; jak widzę; dysputę wskażę na jedno z kolegi stwierdzeń:

Ilość waluty w obiegu zwiększyła się w ciągu około trzech i pół roku około 13 razy

Widocznie liczymy w innych systemach liczbowych stąd nie możemy się zrozumieć.

Obieg banknotów rośnie z 30,8% na dzień 30 IV 1940 r. do 86,0%.

Jeśli kolega FSO wytłumaczy mi jak u niego 30,8% x 13 = 86,0%???

Skoro wedle mej skromnej wiedzy 30,8% x 13 = 400,4%

(% jako pasywa)

30 IV 1940 - 30,8%

31 XII 1940 - 59,2%

31 XII 1941 - 62,1%

31 XII 1942 - 72,8%

31 XII 1943 - 80,4%

31 XII 1944 - 84,4%

18 I 1945 - 86,0%

A może kolega FSO przeliczał to w mln, zł jako średni miesięczny obieg?

Spójrzmy zatem:

1941 - 85 mln

1942 - 155 mln

1943 - 193 mln

1944 - 299 mln

Niestety 85 x 13 = 1105, a przecież powinno być 299 mln

A może kolega FSO liczył banknoty w obiegu w tys. zł?

Spójrzmy zatem:

30 IV 1940 - 429,2

31 IV 1940 - 1263,3

31 XII 1941 - 2290,0

31 XII 1942 - 4150,3

31 XII 1943 - 6465,2

31 XII 1944 - 10058,0

18 I 1945 - 11272,3

429,2 x 13 = 5579,6, a przecież powinno być 10058,0 tys.

Skąd kolega bierze liczby?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

secesjonista: Pisałem o okresie ok 3,5 roku, gdyż od roku '44 teren GG ulegał szybkiemu i drastycznemu zmniejszeniu. Banknoty banku emisyjnego w obiegu: 30/IV/40 - 429,2 - do 6465,2 31/XII/43 - przelicznik wychodzi nieco więcej jak 13 razy, przy dużym dodruku w '40 roku [na koniec było to grubo ponad 1000], w połowie wychodzi około 13 razy.

Przy okazji: przebicie ceny "czarny rynek" vs "ceny urzędowe" wynoszący około 26 razy, także pozwala stwierdzić, że czarny rynek bardzo realnie oceniał brak jakiejkolwiek wartości młynarki w życiu. Dwukrotne przebicie cen - oznacza w zasadzie brak danego towaru na rynku. Braki powodujące dwukrotny wzrost ceny - są ogromne, tym bardziej, że są to braki zwykłych artykułów żywnościowych.

Do tego wszystkiego należy dodać że pomijając "zwykły" dodruk pieniądza, Bank Emisyjny prowadził także wymianę pieniędzy "wartościowych" na "młynarki", co skutecznie zwiększało ilość pieniędzy będących w obiegu [rząd od ok 2 mld do 2,5 mld zł przez cały okres działalności], czyli powiedzmy średnio ok 100 mln miesięcznie ekstra, do tego jeszcze wydatki armii niemieckiej - na które Bank Emisyjny musiał brać kredyt w RM, a które to RM zamieniały się na młynarki....

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

secesjonista: tylko jest kolejny problem - przecież owa wymiana pieniędzy dotyczyła także osób przesiedlanych z terenów wcielonych do III Rzeszy, przecież owa wymiana obejmowała różne rodzaje "innych" walut, co poniekąd także zwiększało ilość pieniądza bez pokrycia na rynku, tym bardziej że przesiedleńcy byli do tego przymuszani, a po '41 roku, konkretna i poważna kwota obejmowała ruble...

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

kolega FSO napisał:

Jakość chleba może być gorsza, ale potrzebna jest pewna minimalna ilość by w ogóle móc przeżyć. Stąd uważam, że od ok. '40 roku, a najdalej początków '41 ich produkcja [i pewnie kilku innych] była w miarę niezmienna, a popyt także w miarę stały. Zmiany zaś jeśli już nie były na tyle olbrzymie by móc drastycznie wpłynąć na ceny. Oznacza to, że cena na tzw "czarnym rynku" odzwierciedlała dość dokładnie zmiany wartości młynarki

A ja uparcie pozostanę przy swoim zdaniu, że deprecjacja pieniądza była jednym z najmniej istotnych czynników wpływających na poziom cen na czarnym rynku. Jak kolega pokaże wyraźną korelację pomiędzy wahaniami młynarki a cenami to podyskutujemy, jak na razie jestem jedynie obserwatorem przemyśleń kolegi FSO niepopartych danymi liczbowymi. Cz. Madajczyk wskazuje na takie czynniki: podaż rolnicza, sprzedaż z zasobów nabywanych za łapówki, wielkością przydziałów oficjalnych, okolicznościami: ostrzejsze łapanki, wstrzymywanie komunikacji pasażerskiej.

Kiedy w czerwcu 1942 r. z obawy o niepokoje złagodzono kurs wobec szmuglerów (a był to okres przednówka) ceny chleba i mąki spadły w Warszawie o 18%, jarzyn o 17%, a mięsa i cukru o 3,5%.

Zaś w okresie zbiorów, przy zaostrzeniu kursu wobec handlarzy - ceny zaczęły gwałtownie rosnąć.

Jak to trafnie Madejczyk ujął:

"W zakresie artykułów spożywczych wzrost cen był w poważnym stopniu odpowiednikiem wzrostu niezbędnej stawki asekuracyjnej"

/Cz. Madajczyk "Polityka III Rzeszy w okupowanej Polsce" tom I, str. 599/

I tenże sam na podstawie badań L. Landaua ("Ruch cen w Warszawie od października 1939 do października 1941") stwierdza:

"Na wzrost ten wpływały takie czynniki, jak zmiany w ilościach rozporządzanych dóbr, wywoływane zmianami produkcji i zmianami zapotrzebowania realizowanego na rzecz niemieckiej gospodarki wojennej, dalej zmiany w ilościach towarów dostających się na rynek miejski w związku z ograniczeniami obrotu oraz procesy detezauryzacyjne".

I ani słowa o zmianie kursu młynarki. :)

O pomysłowości Polaków w zakresie kombinowania niech świadczy historia kradzieży 16 wagonów pszenicy, złodzieje po sprzedaży zboża zaczęli szukać... oferentów na owe wagony kolejowe (sic!) o czym wspomina w swym sprawozdaniu z sierpnia 1942 r. dr. Blaschka.

/J. Gumkowski, K. Leszczyński "Okupacja hitlerowska w Polsce"/

Pomimo wojny, a może właśnie wskutek działań jej trybów, kwitł w Warszawie rynek dóbr luksusowych. W okresie 1943-1944 dokonywano transakcji wagonowych kawy, czy antyków z Holandii.

Niezależnie od kłopotów aprowizacyjnych istniały lokale gdzie zasadniczo można było dostać wszystko, za odpowiednią opłatą. Nowobogaccy stołowali się w "Złotówie", czy "Fregacie" gdzie w karcie dań podawano jedynie 10% realnej ceny, za najdroższy uchodził lokal "U aktorek", zaś wyrafinowaną kuchnią szczycił się lokal "Grzędzika". Po 1941 r. niektóre lokale serwowały nawet astrachański kawior.

/szerzej R. Kołoniecki "Warszawskie gastronomie okupacyjne", "Kultura" z. 4 X 1964/

Ciekawe zestawienie jakie koszty ponosiły poszczególne grupy celem zaspokojenia swych potrzeb

(za 1941 r. cena 1 kalorii w groszach):

Niemcy 0,3

Obcokrajowcy 0,8

Ukraińcy 1,3

Polacy 2,6

Żydzi 5,9

/"Proletarischer Gedank" nr 14 z 20 XII 1941 r./

kolega FSO napisał:

Przy tak dużym wzroście ilości marek w obiegu, które pojawiały się zresztą na rynku [choćby w postaci opłacanych kosztów pobytu wojsk niemieckich], przy braku odpowiedniego wzrostu ilości [wartości] towarów na rynku, wartość młynarki musiała spaść, pytanie jak bardzo. Poza tym, co ciekawe jej ilość bardzo mocno wzrosłą w '43 i '44 r. kiedy, zwłaszcza w '44 teren GG [czyli obowiązywania] jakby się skurczył, zaś produkcja spadła [strefa działań wojennych, likwidacja gett itd]. To jest dość oczywista sprawa.

Dla mnie oczywistą sprawą jest zaś to, że większość badaczy (Z. Landau, J. Tomaszewski, I. Kostrowicka, Cz. Madajczyk) stwierdza, że spadek produkcji nastąpił już jesienią 1943 roku.

Dla przykładu wydobycie rudy na terenie GG:

1938 - 872 tys. ton

1940 - 813 tys. ton

1941 - 906 tys. ton

1942 - 809 tys. ton

1943 - 717 tys. ton

1944 - 681 tys. ton

/S. Kontkiewicz "Skutki gospodarki niemieckiej na kopalniach rudy żelaznej", "Hutnik" 1945, nr 6/

Noo... ale temat jest o handlu, to koniec O.T. :)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

secesjonista: dwie sprawy

1. Od końca w kwestii postu. Wydobycie rudy z '38 r. nie może być za bardzo brane pod uwagę z prostego powodu: tereny, poza województwem śląskim [Jaworzno, Chrzanów, Trzebinia, Olkusz [?], Siewierz [?]] zostały włączone do Rzeszy, i były w województwie śląskim [ichnim, chyba zwało się dokładniej Oberschlesien]. Kolejna sprawa jest taka, że w '41 r. powiększono teren GG o dystrykt Galizien. Patrząc na to w ten sposób - największą wydajność osiągnięto w roku '41 - ponad 900 tys t, rok później - nieco ponad 800 tys t, w '43 nieco ponad 700 tys t. W '43 r. odchodzi częściowo dystrykt Galicja. W '44 tereny GG są jeszcze bardziej ograniczane.. Czyli tak naprawdę tragedii nie było. Oczywiście nie należy zapominać o tym, że coraz mniej w takich zakładach było zawodowych hutników i in, tylko coraz więcej więźniów, coraz większe zużycie maszyn.

Samo słowo detezauryzacja - oznacza, to że dla ludzi, dla mieszkańców GG pieniądz przestał być tym co może być nie miernikiem, ale raczej czymś co może służyć jako akumulacja oszczędności. Na bardziej ludzki język oznacza, to że młynarka została gorącym pieniądzem. Samo to sformułowanie jest oznacznikiem spadku siły pieniądza. Kolejna sprawa: fakt, że ograniczenie lub "puszczenie" na żywioł szmuglu potrafiło zbić ceny nawet o 20%, pozwala wyjaśnić zaledwie część zmian. Dotyczy to artykułów żywnościowych, które mogą być dość długo przechowywane bez większych problemów [zboże, jarzyny]. Oznacza to także tyle, że zyski osiągane przez szmuglerów były dla nich wystarczające przy ówczesnych warunkach.... Zmiany cen mięsa, cukru [znacznie trudniej przechować i znacznie ważniejszy artykuł] w zasadzie niewielkie - tylko 3,5%. Oznacza to że tutaj możliwości zwiększenia dostaw były znacznie mniejsze. Na nasze sklepowe - to tak jakby karczek bez kości z ceny 15 zł/kg spadł do ok 14,40... w zasadzie jest to różnica pomiędzy sklepami...

Wszystkie pozostałe zmiany cen były spowodowane spadkiem wartości waluty.

W kwestii pomysłowości Polaków - to nic nowego pod słońcem. Przecież wagon to w najgorszym razie kilkadziesiąt ton złomu...

2. Patrząc na dane zamieszczone w temacie o "Olszynie" przez Albinosa są tam ciekawe dane: w '44 roku, spadek niektórych cen, w porównaniu "do roku '43 - okres mniej więcej analogiczny, wiosna] wyniósł niemal 30%, a normalnie grubo ponad 10... Ciekawe dlaczego tak się stało.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Pierwszego akapitu zupełnie nie rozumiem, co do tego ma Śląsk??

Jakby walić głową w mur - napisane jest wyraźnie na terenie Generalnej Guberni. Porównuje się wydobycie z 1938 r. tylko na terenach II RP, które potem stały się składnikami GG.

Reszty postu też nie bardzo rozumiem, skoro dla kolegi FSO - jarzyny to produkty które można długo przechowywać, zaś - cukier to produkt, który trudno przechowywać, to oznacza że żyjemy w innych rzeczywistościach. Proszę się skonsultować z kimś z gastronomii bo mnie ręce opadły. :) :)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

pytanie moje w jaki sposób oddzielono to co było na terenie GG i poza terenem GG, skoro w skład GG włączono fragmenty różnych województw, a częściowo nie włączono. Moje uwagi były i woj. krakowskim, które nie weszło całe w skład GG. Wyjątki opisałem.

Przechowywać warzywa, zboże [jako surowiec do produkcji chleba] jest znacznie łatwiej niż mięso, albo cukier. Poza tym spadek cen o ledwie 3,5% oznacza, że tak naprawdę niema cały nazwijmy to nielegalny popyt był zaspokajany przez szmuglerów, lub możliwość wzrostu "podażdy" [czyt. dowozu nielegalnego mięsa] była naprawdę niewielka.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Kolego FSO proszę nie pisać totalnych **** - jarzyny nie nadawały się w tym czasie do długotrwałego przechowywania, cukier - tak.

Proszę wsiąść do domu sałatę, pora, marchew, rzepę, brukiew, brukselkę i cukier - pozostawić... i zobaczyć co z tego wyniknie. Nawet przy stosowaniu piwnic i tzw. kopców ziemnych cukier postoi dłużej.

Nikt w miastach, nie przechowywał zboża. Skąd takie informacje? I co... potem z tym szli do młyna?

Na jakim poziomie my rozmawiamy?

Edytowane przez secesjonista

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

secesjonista: aby przechować jarzyny jak trzeba wystarczy trochę chłodu i tyle. Jak dziś pamiętam, że na działce w tzw. "głębokiej" piwnicy spokojnie można było przechowywać warzywa, ziemniaki itd - do dość przyzwoitej wiosny i nadawały się do spożycia. To jedno. Przechowywanie ziarna na mąkę - też jest dość łatwe: wystarczy suche pomieszczenie. Tyle.

Poza tym ceny i relacje cen na bazarach najpewniej były takie, że zysk ze sprzedaży jarzyn, czy "lewego" chleba był w porównaniu z ryzykiem złapania na szmuglu znacznie mniejszy niż na cukrze czy mięsie. Niemcy "przestają łapać" [czyli obniżają łapówki, nie widzą, cokolwiek] osób przewożących chleb i jarzyny - co owocuje znacznym zwiększeniem ilości sprzedających, i to takich typowo "dorabiających".

Przy okazji: piec chlebowy na wsiach, terenach podmiejskich miała duża część chałup, tym bardziej, że znacznie taniej było kupić mąkę i utensylia i wypiec chleb dający się spożyć i dziesięć dni, niż wydawać cenne złotówki na chleb w piekarni.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Kolego, ja rozumiem posiadanie chęci by mieć ostatnie słowo, ale są granice...

Jeśli kolega twierdzi, że można w piwnicy przechowywać ziemniaki i inne jarzyny tak samo długo jak cukier, to albo kolega rżnie głupa, albo jest mu wszystko jedno jak wyglądała rzeczywistość, byle by zostać przy ostatnim słowie.

Przechowywanie ziarna na mąkę - też jest dość łatwe: wystarczy suche pomieszczenie. Tyle.

Poważnie, no nie wiedziałem, rozumiem, że cukru się tak nie przechowuje?

A może kolega przytoczyć wspomnienia warszawiaków jak to przechowywali ziarno i gdzie go mełli?

Przy okazji: piec chlebowy na wsiach, terenach podmiejskich miała duża część chałup, tym bardziej, że znacznie taniej było kupić mąkę i utensylia i wypiec chleb dający się spożyć i dziesięć dni

Tylko co to ma do sugestii o szmuglu ziarna do Warszawy?

Ja proszę o wykazanie minimum poszanowania dla mego zdrowego (jeszcze) rozsądku.

I kończę ostatecznie ten wątek o wyższości świąt....

Edytowane przez secesjonista

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jak widzę kolega FSO mocno na bakier z kuchennymi aspektami życia... A to zadziwiające teorie o możliwościach przechowywania żywności, a to znów zupełna nieznajomość ekonomiki przyrządzania chleba:

Przy okazji: piec chlebowy na wsiach, terenach podmiejskich miała duża część chałup, tym bardziej, że znacznie taniej było kupić mąkę i utensylia i wypiec chleb dający się spożyć i dziesięć dni, niż wydawać cenne złotówki na chleb w piekarni.

Chleb żytni - 6,77

Mąka - 18,41

/ceny wolnorynkowe z IX 1941 za elaboratem "Położenie ludności miejskiej" z 8 XI 1941 r. i raportem sytuacyjnym za okres 15 VIII-15 XI 1941 r./

Aby otrzymać 1 kg chleba, powiedzmy o ukwaszeniu rzędu 40% i hydratacji 500 potrzebujemy mniej więcej 0,625 kg mąki, z prostego wyliczenia wynika zatem, że tak upieczony chleb będzie kosztował nas w warunkach okupacyjnych około 11,5 zł.

Skąd kolega powziął wiedzę, że byłoby to taniej? :)

Uwaga druga - do dyskusji i ciekawego omówienia: co spowodowało spadek cen - i to dość spore [nawet o 1/3] i to w sytuacji kiedy tak być nie powinno.

i

Patrząc na dane zamieszczone w temacie o "Olszynie" przez Albinosa są tam ciekawe dane: w '44 roku, spadek niektórych cen, w porównaniu "do roku '43 - okres mniej więcej analogiczny, wiosna] wyniósł niemal 30%, a normalnie grubo ponad 10... Ciekawe dlaczego tak się stało.

A według jakiej teorii ekonomicznej nie powinno?

Kolega FSO pyta się: ciekawe dlaczego tak się stało?

Z kilku powodów, wystarczy śledzić ówczesne poczynania władz niemieckich.

Już od maja 1943 r. zaczęło działać 19 sklepów dla posiadaczy karty "R".

/"Biuletyn Gospodarczy" z 15 V 1943 r. nr 17/18/

Od sierpnia 1943 r. podwyższono część miesięcznych przydziałów

/W. Bartoszewski "1859 dni Warszawy"/

I co najistotniejsze w początku 1944 roku zniesiono przepustki w komunikacji kolejowej.

Jak zapisała to Barbara Ratyńska:

"oddziałało [zniesienie przepustek] w kierunku pewnego odprężenia w zaopatrzeniu i znalazło wyraz w obniżce cen"

/B. Ratyńska "Ludność i gospodarka Warszawy i okręgu pod okupacją hitlerowską"/

W czerwcu zwyżkowały jedynie masło i cukier co tłumaczono gromadzeniem zapasów żywności w związku ze zbliżającym się frontem*.

Wpływ, może nie tego samego ciężaru gatunkowego co przepustki, jednakże bezsprzecznie istotny miały również wydarzenia z 18 III 1944 r. przy ul. Kolejowej 2, których charakteru - znawcy tematów gospodarczych nie muszę przybliżać. :)

* To taki przyczynek do wątku o przechowywaniu produktów, jak kolega FSO może zauważył nie ma tu wzmianki o jarzynach, za to jest cukier. :)

Edytowane przez secesjonista

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

secesjonista: pytanie z czego był pieczony chleb sprzedawany po 8 zł z groszami. Bo nie podejrzewam, że z pełnowartościowego ziarna, bez "zbędnych" dodatków.

Biorąc przykład z tego co dzieje się dziś na mięsnym - to polędwica może kosztować od niecałych 15 zł /kg do nawet 30 kilku... a wszystko to polędwica. Oznacza to, że chleb za 8 i chleb za 12 nie są sobie równe...

Działania zaś władz niemieckich albo zmniejszały popyt albo koszt "szmuglu". Wzrost przydziałów to spadek popytu, zniesienie ograniczeń [przepustek] koszt szmuglu... Czyli prawo popytu i podaży działa.

Wydarzenia z marca - wpływ na pewno miały, pytanie jak długi i jak duży...

Wzrost cen cukru, mimo takich działań władz niemieckich, musi oznaczać naprawdę duży wzrost zapotrzebowania, pewnie z min 20 procent... albo i więcej.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

kolega Albinos w innym wątku podał pewne zestawienia, które pozwalam sobie tu skopiować:

Tutaj na chwilę zatrzymajmy się nad cenami produktów spożywczych - na czarnym rynku - w okresie od października '39 do października '41, czyli do czasu kiedy podjął pracę na UW (ceny w złotówkach, prawie wszystkie liczone za kilogram; ceny są z października '39, '40, '41, '42, czerwca '43 i kwietnia '44):

- chleb żytni razowy 1,68 / 1,66 / 7,50 / 10,00 / 14,50 / 12,00;

- mąka pszenna 2,42 / 4,88 / 18,50 / 27,00 / 42,00 / 36,00;

- mięso wołowe 3,81 / 6,66 / 21,12 / 42,00 / 96,00 / 85,00;

- mięso wieprzowe 7,00 / 8,77 / 30,39 / b.d. / b.d. / b.d.;

- słonina 9,00 / 15,83 / 57,87 / 153,00 / 236,00 / 182,50;

- masło 12,75 / 21,47 / 57,89 / 157,00 / 290,00 / 192,00;

- mleko (za litr) 1,07 / 1,49 / 4,12 / 8,50 / 14,50 / 12,00;

- jaja (za sztukę) 0,36 / 0,54 / 1,57 / 3,30 / 4,50 / 4,00;

- groch 1,57 / 5,39 / 16,34 / b.d. / b.d. / b.d.;

- ziemniaki 0,63 / 0,32 / 1,95 / 2,50 / 3,50 / 5,00;

- cukier 2,75 / 6,28 / 21,87 / 60,00 / 99,00 / 78,00.

Za: B. Kroll, Opieka i samopomoc społeczna w Warszawie 1939-1945, Warszawa 1977, s. 91.

Teraz parę cen innych towarów w 1940 i 1941 r.:

- węgiel (tona) 161 / 842 / 1260 / 1350 zł;

- mydło (kilogram) 37,80 / 101,23/ 270,10 zł;

- kamgarn (metr) 81,60 / 177,75 / 684 / 1879 zł;

- buty robocze w '39 12 zł, a rok później 120 zł;

- para zelówek w '38 kosztowała 4,50, a pod koniec '41 już 91,17 zł.

Za: tamże, s. 93-94.

A teraz trochę danych nt. przydziałów kartkowych żywności, większość w kilogramach (dane za cały rok '40 oraz kwiecień i październik lat 1941-43):

- chleb żytni 81,32 / 4,75 / 5,95 / 5,60 / 4,45 / 4,29 / 9,00;

- mąka pszenna b.d. / b.d. / b.d. / 0,40 / b.d. / 0,20 / 0,35;

- mąka żytnia 3,60 / b.d. / b.d. / b.d. / b.d. / b.d. / 0,40;

- mąka i płatki owsiane b.d. / b.d. / b.d. / b.d. / b.d. / b.d. / 0,09;

- makaron 1,00 / b.d. / b.d. / b.d. / b.d. / b.d. / 0,07;

- kasza 0,10 / b.d. / b.d. / b.d. / b.d. / b.d. / 0,04;

- mięso 1,60 / 0,40 / 0,40 / 0,30 / 0,80 / b.d. / 0,02;

- tłuszcz b.d. / b.d. / 0,10 / b.d. / b.d. / b.d. / b.d.;

- jaja (sztuki) 18 / 3 / 2 / 3 / b.d. / 4 / b.d.;

- cukier 8,80 / 1,00 / b.d. / b.d. / b.d. / 4 / b.d.;

- marmolada 1,00 / b.d. / 0,40 / 0,24 / 0,24 / 0,24 / 0,50;

- cukierki b.d. / b.d. / 0,10 / 0,10 / b.d. / b.d. / b.d.;

- kawa zbożowa b.d. / 0,16 / 0,05 / 0,10 / b.d. / b.d. / 0,12;

- sól 5,40 / b.d. / b.d. / b.d. / b.d. / b.d. / b.d.;

- ziemniaki 84,00 / 5,00 / 30,00 / b.d. / 90,00 / b.d. / 20,00.

Za: tamże, s. 86.

I jeszcze co nieco o kartkach na inne towary niż żywność [tamże, s. 90]. W roku 1940 warszawiacy dostali 0,35 kg mydła do prania. Rok później było tego mydła 0,37 kg, mydła do golenia 0,05 kg, 0,75 kg proszku do prania. W 1942 r. odpowiedniego 0,40, 0,005 i 1 kg. A to wszystko przydziały na rok. W 1940 przydział na węgiel wyniósł 75 kg, natomiast od czerwca '41 do stycznia '42 węgla z przydziału nie było w ogóle. W 1941 r. obuwia na kartki przygotowano 272 tys. par i nie całe 17 tys. sztuk odzieży wełnianej, podczas gdy rok później te przydziały wyniosły po 100 tys. i 4700.

/W temacie: https://forum.historia.org.pl/index.php?sho...owski&st=60/

Zaś kolega FSO zapytał:

owe przydziały kartkowe dobrze byłoby n.p. sprowadzić do jednego okresu [n.p. miesiąca, czy roku, choćby miała to być "średnia"

O jakim sprowadzeniu kolega myśli?

Przecież jest właśnie rozbicie za 1940 rok?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.