Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Jarpen Zigrin

Plebiscyt na Warmii i Mazurach

Rekomendowane odpowiedzi

ak_2107   
Widzę I dlatego wniosek, że oprócz wyznania, jednym z głównych czynników przegranej w plebiscycie, był brak świadomości narodowej Mazurów, bo mimo, że mówili po polsku nie czuli się z nią związani.

Swiadomosc narodowa Mazurzy owszem mieli - pruska. Identyfikowali sie z Prusami, krolem pruskim,

potem cesarzem. Dmowski czy generalnie Polacy wychodzili z zalozenia, ze Polakiem musi byc kazdy,

kto po polsku mowi. Rzeczywistosc okazala sie odrobine bardziej zlozona.

Niezaleznie od bledow - propagandowych, czy innych - w czasie przeprowadzania plebiscytu wynik nie

bylby inny, bo nie mogl byc inny. Te kilka, czy kilkanascie procent nie zrobiloby w sumie roznicy.

Analfbetyzmu w skali takiej jak w Kongresowce czy Galicji nie bylo. Wrecz przeciwnie, czesc ludnosci

byla dwujezyczna. Proniemieckie mateialy propagandowe byly drukowane rowniez w jezyku polskim,

Strona polska, aby dotrzec do mlodszej generacji Mazurow, publikowala swoje materialy propagandowe

rowniez w jezyku niemieckim ( nauke jezyka polskiego - poza religia w mlodszych klasach - zniesiono

na Mazurach w 1873 roku). Innym problemem byl prawie zupelny brak polskiej inteligencji, szlachty

na Mazurach ( i Warmii tez). Na Mazurach uwarunkowany niejako historycznie, na Warmii -

skutek procesow germanizacyjnych - dobrowolnej asymiliacji tej grupy spolecznej , nad ktora ubolewa juz Mrongowiusz w latach 30 - tych XIX wieku.

To ze ludnosc polskojezyczna zamieszkiwala na Mazurach przede wszystkim tereny wiejskie nie jest zadna podstawa do twierdzen o rozpowszechnionym wsrod niej analfabetyzmie.

Do "zniemczenia" spoleczenstwa na Mazurach i Warmii przyczynilo sie kilka czynnikow. Np. oprocz

akcji germanizacyjnej (od II polowy XIXw ) na pewno odplyw ludnosci z tj czesci Prus Wschodnich do

regionow przemyslowych w Nadrenii, Westfallii. Do poczatku I WS z tych terenow wyjechalo okolo

180 tysiecy osob - praktycznie co trzeci Mazur mieszkal w Westfalii. Warunkiem awansu spolecznego

bylo zerwanie z kulturowymi i jezykowymi korzeniami. Germanizacje ulatwiala rowniez

postawa kosciola i kleru ewagelickiego - usuniecie duchonych poslugujacych sie jezykiem polskim itp.

Summa summarum plebiscyt wypadl tak jak wypasc musial. Co przy malej atrakcyjnosci owczesnej Polski

(zagrozona, ekonomicznie malo atrakcyjna, na dodatek katolicka.....) dziwic raczej nie powinno.

Sadze, ze dodatkowym hamulcem byl brak polskiej oferty, ktora owzlednialaby specyfike regionu -

jakiejs autonomii ala Slask. Mazurzy czuli sie Prusakami, powojenna reublika weimarska nie cieszyla sie

specjalna popularnoscia w Prusach Wschodnich.....

Ale to juz inna bajka.....raczej do historii altrenatywnej sie nadajaca.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
arnold   

Zgadzam się całkowicie z tymi forumowiczami, którzy twierdzą, że na zwycięstwo w plebiscycie w Prusach Wschodnich Polska nie miała żadnych szans nawet gdyby nie głosowali emigranci a plebiscyt odbyłby się w korzystniejszym terminie niż lipiec 1920. Tereny plebiscytowe w Prusach Wschodnich mimo wszystko były jednak dość zróżnicowane i podzieliłbym je na trzy części czyli Mazury, Warmie i Powiśle. Na Mazurach Polska nie miała najmniejszych szans ponieważ Mazurzy chociaż mówili na co dzień po polsku całkowicie identyfikowali się z niemieckością i można wręcz powiedzieć, że aspirowali do bycia Niemcami a germanizację odbierali jako nobilitację i awans społeczny. Między bajki można włożyć twierdzenia, że w czasach zaborów Mazurzy dzielnie walczyli o polskość a zgermanizowała ich dopiero PRL. Było wręcz przeciwnie. Mazurzy do Polski i Polaków nastawieni byli niechętnie albo wręcz wrogo. Wystarczy poczytać choćby „Na tropach Smętka” Wańkowicza.

Przeanalizowałem zresztą wyniki ostatnich wolnych wyborów do Reichstagu w roku 1933 i co się okazuje? W Berlinie na NSDAP głosowało 35% wyborców, w Hamburgu 39%, Bawarii 43%, Saksonii 47%, Westfalii 34%, Nadrenii 35%, Badenii 45%, Hesji 47%, Wirtembergii 42%, Brandenburgii 52%, w Prusach Wschodnich już 56%. Jeżeli jednak zejdziemy niżej na poziom powiatów to okazuje się, że w tychże Prusach Wschodnich największym poparciem NSDAP cieszyło się nie w Królewcu czy okolicznych niemieckojęzycznych powiatach tylko w powiatach mazurskich polskojęzycznych. W powiecie Mrągowo NSDAP poparło 69% wyborców, w powiecie Szczytno 74%, Pisz 77%, Ełk 80% a rekord nie wiem czy nie w skali całych Niemiec padł w powiecie Nidzica gdzie aż 81% wyborców poparło NSDAP. Myślę, że to przekona chyba największych niedowiarków, że na zwycięstwo na Mazurach nie było szans. Przyczyny tego stanu rzeczy były złożone ale tak jak pisali poprzednicy duża rolę odgrywało tutaj protestanckie wyznanie Mazurów choć warto w tym miejscu zauważyć, że protestanccy Cieszyniacy nie mieli problemów z określeniem swojej tożsamości i czuli się Polakami. Różnica polega na tym, że na Śląsku Cieszyńskim nie było takiej germanizacji i można było być jednocześnie ewangelikiem i Polakiem.

Na Warmii sytuacja przedstawiała się lepiej. Warmiacy byli katolikami czyli wyznanie nie oddzielało ich tak od reszty Polaków jak Mazurów. Warmiacy również jednak ulegali germanizacji tym bardziej, że kościół katolicki na Warmii był można powiedzieć w rękach niemieckich i aktywnie uczestniczył w dziele germanizacji. Poza tym niemal całkowicie zniemczony był Olsztyn stolica Warmii a w Olsztynie mieszkało aż 33 tysiące ludzi gdy w powicie olsztyńskim 57 tysięcy. Na Warmii udało nam się wygrać w kilku wsiach. Myślę, że gdyby nie głosowali emigranci a termin plebiscytu przesunąć o kilka czy kilkanaście miesięcy to Polska mogłaby dostać około 1/3 głosów a może i trochę więcej. Tak czy owak nic by to nie dało to znaczy ani jedna miejscowość nie byłaby przyłączona do Polski.

Najlepiej sytuacja wyglądała na Powiślu a w zasadzie w powiecie sztumskim i kilku wsiach kwidzyńskiego. Świadomość narodowa tamtejszych Polaków była duża i pomimo głosowania emigrantów oraz toczącej się wówczas wojny polsko-radzieckiej w kilkunastu wsiach powiatów sztumskiego i kwidzyńskiego Polska plebiscyt wygrała. Gdyby nie wspomniane wyżej negatywne czynniki wynik Polski byłby z pewnością jeszcze znacznie lepszy ale w sumie i tak nic by to nie dało ponieważ polskie wsie były zgrupowane na wschód i południowy wschód od Sztumu a od polskiego już wtedy Pomorza oddzielał je pas nadwiślańskich wsi niemieckich. Jedyna nadwiślańska wsią gdzie przeważali Polacy było Janowo gdzie Polska plebiscyt wygrała a Janowo włączono w skład II RP.

Reasumując moim zdaniem nawet przy super sprzyjających okolicznościach nie było nie tylko możliwości zwycięstwa w plebiscycie ale nawet przyłączenia choćby kilku wsi więcej do Polski ponieważ te miejscowowości, które ewentualnie mogłyby glosować za Polską były oddzielone od Polski miejscowościami niemieckimi

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
To jak Niemcy napisali na swoich kartach Ostpreussen to Polacy mogli napisać Mazury ;-)

Zawsze byłem przekonany, że "Prusy Wschodnie" na kartach do głosowania to był ukłon w stronę Niemców, ale...

"Głosujący mieli opowiedzieć się za 'Prusami Wschodnimi' albo 'Polską', Fakt, że nie można było głosować na 'Niemcy' był koncesją sprzymierzonych wobec strony polskiej".

A. Kossert, Prusy Wschodnie. Historia i mit, Warszawa 2009, s. 204.

Czy jest to tylko pogląd autora (skądinąd wartościowej książki), czy rzeczywiście są przesłanki (relacje, dokumenty itp.), aby twierdzić, że była to koncesja dla Polski?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Arnold napisał:

że protestanccy Cieszyniacy nie mieli problemów z określeniem swojej tożsamości i czuli się Polakami. Różnica polega na tym, że na Śląsku Cieszyńskim nie było takiej germanizacji i można było być jednocześnie ewangelikiem i Polakiem.

Wbrew pozorom pomimo różnych wyznań, mechanizm jest ten sam.

Śląsk Cieszyński był częścią CK Austro Węgier którego władca był wyznania katolickiego. Król Prus był protestantem. Zatem sytuacja katolików i ewangelików w Prusach i na Śląsku Cieszyńskim była dokładnie przeciwna. W Prusach katolicy byli gnębioną mniejszością, w CK Śląsku Cieszyńskim byli nimi ewangelicy.

A zgodnie z dewizą Dmowskiego dostawanie w d... znakomicie rozwija świadomość narodową.

Z tym gnębieniem to chyba przesadziłem. Opiszmy to inaczej. W Prusach awans społeczny wymagał zostania niemieckojęzycznym ewangelikiem, na Śląsku Cieszyńskim niemieckojęzycznym katolikiem.

Edytowane przez Tomasz N

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

Bruno - niestety trzeba to nazwać "tak zwaną koncesją"; było to coś na kształt listy krajowej w wyborach '89 r. Pogrążyła ona tych co ją wymyślili. Nazwa OstpreuBen sprawiała, że glosujący mieli do wyboru : swoją małą Ojczyznę lub daleki kraj. Wybierali to pierwsze. Zupełnie inna sprawa jest taka, że Mazury zacofane w Niemczech w Polsce stanowiły wcale dostatni region, w końcu tak naprawdę związki tego regionu z Polską byly conajwyżej śladowe...

Poza tym gwoli [na marginesie] popracia dla NSDAP na Mazurach i ogólnie w Prusach Wschodnich - radzę przeczytać 08/15 - Walczy do końca, oraz ze dwie inne pozycje H. H. Kirsta, ropczik '14 [?] urodzonego właśnie w tym co się zwało OstpreBen... Jest w tej pierwszej pozycji "spowiedź" dlaczego NSDAP uzyskało takie poparcie we wschodnich terenach Niemiec. Dla wielu z nich sprowadzało się to do stwierdzenia byiśmy porządnymi katolikami / protestantami - narodowymi, tęskniącymi za silną władzą. To także jest jeden z argumentów na korzyść Niemiec...

O.T. - Tomasz N. - na Śląsku Cieszyńskim czy w zaborze austriackim - to nie tak. Rys historii. Początek XIX w. przybywa do Krakowa namiestnik, urzędnik austriacki mający zaprowadzić w Krakowie porządek, przywrócić go do cywilizacji. Jego syn urodzony chyba w Krakowie, a na pewno wychowany tutaj został wybrany w pierwszych wyborach na prezydenta miasta, i wprowadził je do nowoczesności a dziś jego imię wymawiane jest z najwyższą czcią. Ów prezydent to Dietl...

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Bruno - niestety trzeba to nazwać "tak zwaną koncesją"; było to coś na kształt listy krajowej w wyborach '89 r. Pogrążyła ona tych co ją wymyślili. Nazwa OstpreuBen sprawiała, że glosujący mieli do wyboru : swoją małą Ojczyznę lub daleki kraj.

Dla mnie także jest jasne, że "Prusy Wschodnie" na kartach do głosowania stronie niemieckiej bynajmniej nie zaszkodziły, a wręcz pomogły. Także w kontekście pomysłów von Batockiego z utworzeniem Oststaat. Nacjonalistom niemieckim, czy wiernym Prusom (i swego czasu dynastii Hohenzollernów) Mazurom to bynajmniej nie przeszkadzało, a wahającym się pomogło wybrać "małą ojczyznę".

Ciekawy jestem tylko, czy to my - Polacy - byliśmy tak genialni, że to rozwiązanie zasugerowaliśmy, czy wyszło to z inicjatywy kogoś innego.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
arnold   

Jak już pisałem wynik plebiscytu na Warmii i Powiślu mógł być dla nas lepszy gdyby plebiscyt przeprowadzono w korzystniejszym terminie a w głosowaniu nie brali udziału emigranci. Ten korzystniejszy wynik nie przełożyłby się jednak na żadne nabytki terytorialne ponieważ miejscowości, które ewentualnie mogłyby poprzeć Polske były od niej oddzielone miejscowościami, które bez względu na wszystkie okoliczności głosowałyby za Niemcami. W najbardziejdziej optymistycznym wariancie do Polski mogłyby trafić zaledwie trzy wsie Lewałd Wielki (Gross Lehwalde) i Okrągłe (Klein Lehwalde) w powiecie ostródzkim oraz Napierki (Napierken) w powiecie nidzickim. Były to wsie położone na Mazurach ale w większości katolickie. Niemcy wygrali w nich niewielką wiekszością głosów zapewne w dużej mierze dzięki głosom emigrantów. Troche to mało ale niestety na więcej nie było szans ;)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Wolf   
Zawsze byłem przekonany, że "Prusy Wschodnie" na kartach do głosowania to był ukłon w stronę Niemców, ale...

"Głosujący mieli opowiedzieć się za 'Prusami Wschodnimi' albo 'Polską', Fakt, że nie można było głosować na 'Niemcy' był koncesją sprzymierzonych wobec strony polskiej".

A. Kossert, Prusy Wschodnie. Historia i mit, Warszawa 2009, s. 204.

Czy jest to tylko pogląd autora (skądinąd wartościowej książki), czy rzeczywiście są przesłanki (relacje, dokumenty itp.), aby twierdzić, że była to koncesja dla Polski?

Mogła to być koncesja dla Polski-kolejny genialny pomysł naszych dyplomatołów...

Po tym genialnym pomyśle Romera by głosowac w plebiscycie na Śląsku mogli emigranci tu urodzeni ale na stałe nie mieszkający....

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
ak_2107   
Nacjonalistom niemieckim, czy wiernym Prusom (i swego czasu dynastii Hohenzollernów) Mazurom to bynajmniej nie przeszkadzało, a wahającym się pomogło wybrać "małą ojczyznę".

Ciekawy jestem tylko, czy to my - Polacy - byliśmy tak genialni, że to rozwiązanie zasugerowaliśmy, czy wyszło to z inicjatywy kogoś innego.

U tego samego autora - A. Kosserta - w ksiazce "Masuren - Ostpreußen vergessener Süden" przypominam

sobie wzmianke, iz Niemcy przyklasneli tej inicjatywie. Czy to byla polska sugestia - ????.

Niewykluczone. Tak samo jak inny genialny polski pomysl - zadanie - aby w glosowaniu wzieli udzial emigranci.

Oparty zreszta na okreslonych przeslankach.

Wydaje mi sie, iz polscy pomyslodawcy wcielenia Mazur - czesci Prus Wschodnich z drugiej strony doskonale

zdawali sobie sprawe z beznadziejnosci tego przedsiewziecia w przypadku przeprowadzienia plebiscytu.

Zaproponowano z polskiej strony wlaczenie do Polski powiatow w ktorych statystyki w koncu XIX wieku

wykazywaly 36 % mieszkancow polskojezycznych - "fryzujac" te dane do ponad 50 % , w co, wlacznie

z pomyslodawcami wlaczenia tych terenow do Polski na podstawie ich skladu etnicznego najprawdopodobniej nikt nie wierzyl.

Strona polska miala wystepowac, czy wystepowala o przelozenie terminu plebiscytu na dwa lata.

Protestowano roniez przeciw warunka w jakich przeprowadzano plebiscyt - praktycznie pod

niemiecka administracja. Jednak owe polskie objekcje nie zostaly przez aliantow uwzglednione

W sumie calosc wyglada na postawienie przez Polske w Wersalu maksymlnych

zadan, w nadziei, iz te (lub ich czesc) zostana przy okazji dzielenia trupa Rzeszy automatycznie

spelnione. Dzialania raczej spontaniczne, odruchowe niejako. Oparte bardziej na zyczeniach niz

ocenie rzeczywistosci. Na dodatek - nie czarujmy sie - te mazurskie piaski laski - gospodarczo

w stosunku do innych regionow Rzeszy zacofane tereny, nie byly z punktu widzenia ekonomicznych potrzeb

nowopowstajacego kraju zbyt atrakcyjne.......

Zastanawiajace sa obawy o wynik plebiscytu ze strony niemieckiej i moblizacja sil i srodkow,

zarowno w Prusach Wschodnich, jak i w samych Niemczech. Byla to najwyrazniej okazja do "podbudowania"

i " scalenia" spoleczenstwa sfrustrowanego przegrana wojna, rozdartego konfliktami wewnetrznymi. To sie Niemcom udalo. Z wynikow profitowaly pozniej Mazury - czy ogolnie Prusy Wschodnie otoczone w dwudziestoleciu miedzywojennym nimbem wyspy, opoki germanskiej opierajacej sie zalewowi slowianszczyzny.

Malo znanym faktem ktory (rowniez) wplynal na wyniki plebiscytu jest fakt, iz Polska przejela w styczniu

1920 roku kawalek Mazur - czesc powiatu Dzialdowo przylegajaca do linii kolejowej Warszawa - Gdansk.

Bez plebiscytu. Stosunki miedzy autochtonami i polsko - katolicka administracja ukladaly sie tam od poczatku

zle. Mialy miejsce akty sabotazu ze strony niemieckiej, Polacy przeprowadzili w tym regionie przymusowy

pobor do wojska. Informacje na temat sytuacji w tych okolicach przedostawaly sie skape, badz odpowiednio

spreparowane przez strone niemiecka. Jak te fakty odbijaly sie na postawie Mazurow nietrudno sobie wyobrazic.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
arnold   
Wydaje mi sie, iz polscy pomyslodawcy wcielenia Mazur - czesci Prus Wschodnich z drugiej strony doskonale

zdawali sobie sprawe z beznadziejnosci tego przedsiewziecia w przypadku przeprowadzienia plebiscytu.

Zaproponowano z polskiej strony wlaczenie do Polski powiatow w ktorych statystyki w koncu XIX wieku

wykazywaly 36 % mieszkancow polskojezycznych - "fryzujac" te dane do ponad 50 % , w co, wlacznie

z pomyslodawcami wlaczenia tych terenow do Polski na podstawie ich skladu etnicznego najprawdopodobniej nikt nie wierzyl.

Polskim politykom sporo można z pewnością zarzucić ale raczej kompletnymi durniami nie byli i doskonale zdawali sobie sprawę, że w przypadku plebiscytu w Prusach Wschodnich Polska nie ma szans. Stąd między innymi nikłe zainteresowanie władz i społeczeństwa polskiego w Prusach Wschodnich w porównaniu chocby do plebiscytu na Górnym Śląsku. Wydaje mi sie, ze było tak jak piszesz to znaczy delegacja polska wystąpiła z maksymalistycznymi żądania wiedzac z góry, że wszystkiego osiągnąc się nie da. Mimo wszystko patrząc na wyniki Konferencji Wersalskiej była to nienajgorsza taktyka negocjacyjna.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Malo znanym faktem ktory (rowniez) wplynal na wyniki plebiscytu jest fakt, iz Polska przejela w styczniu

1920 roku kawalek Mazur - czesc powiatu Dzialdowo przylegajaca do linii kolejowej Warszawa - Gdansk.

Bez plebiscytu.

W powiecie działdowskim było początkowo 18.000 Mazurów. W 1931 r. zostało ich 6.000. A. Sakson, Mazurzy - społeczność pogranicza, Poznań 1990, s. 59 i 61.

Reszta sobie wyjechała lub uciekła do Niemiec. Niekiedy agitacja nie była naszą najlepszą stroną...

Ale będę się lekko upierał. Gdyby udało się przeprowadzić na Mazurach inteligentną kampanię propagandową w momencie największego powojennego załamania psychologicznego Niemców, kampanię umiejętnie odwołującą się do argumentacji socjalnej, poszanowania odrębności, zapowiadającą autonomię (vide Śląsk), a do tego nie byłoby pomysłów rodem z Działdowszczyzny i klęsk po wyprawie kijowskiej - mogło być trochę lepiej.

Strona polska miala wystepowac, czy wystepowala o przelozenie terminu plebiscytu na dwa lata.

Pomysł był lekko bezsensowny, chyba że zakładano "kampanię edukacyjną" na gigantyczną skalę. W której skutki za bardzo nie wierzę, bo na to konieczne były lata (bynajmniej nie dwa). Jakiekolwiek szanse - jeżeli w ogóle były - wiązały się z "zaskoczeniem". Przeprowadzić plebiscyt szybko - zanim miejscowa ludność oprzytomnieje po szoku, związanym z klęską w wojnie, obaleniem cesarza, całego systemu wartości, to była jakaś szansa. I przede wszystkim posługiwać się inteligentną propagandą socjalną, a nie narodowościową. Gdy niemiecka machina ruszyła, a my dostawaliśmy cięgi na wschodzie - było "po ptakach".

Protestowano roniez przeciw warunka w jakich przeprowadzano plebiscyt - praktycznie pod

niemiecka administracja.

A to akurat było bardzo sensowne.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

ja niestety nie zdziwilbym się gdyby niektóre "glupsze" pomysly w stylu "wielka" Polska, a "male" OstrpreuBen, wyszly ze strony polskiej. Podobnie uważam zachowania maksymalistyczne na negocjacjach akurat w tym konkretnym wypadku za pomylkę i to dość dużą, pozwalającą przedstawić nas jako osoby które "bujają w oblokach".

Tak gwoli ciekawości - mam propagandową pozycję niemiecką z '32 bodajże roku, niestety "w oryginale" [a u mnie z tym kiepsko]; gdzie przedstawiono m.in. efekt podzialów plebiscystowych dla Mazur. Jest tego wymienione dość i dużo - od zamkniętej drogi idącej od wsi do powiatu [bo granica]; do stacji kolejowej "u sąsiada" po linię kolejową gdzie chyba granica byla przekraczana 5 czy 7 razy [sprawdzę].

Poza tym wiedząc, że Mazury raczej w ogromnej ilości nie wejdą mimo plebiscytu w sklad Polski to czy nie lepiej byloby się najzwyczajniej w świecie porozumieć tak, by przynajmniej granica "biegla normalnie" i uzyskać pewne koncesje komunikacyjne czy gospodarcze?

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
arnold   

Odnoszę wrażenie panowie, że uważacie naszych ówczesnych polityków za jakichs kompletnych dyletantów, którzy poprzez swoja ignoracje i nieudolnośc spowodowali, że przegraliśmy plebiscyt. Ja się z tym kompletnie nie zgadzam. Nie ma żadnych dowodów, że kartki "Ostpreussen" zamiast "Deutschland" zostały wprowadzone na żądanie strony polskiej. Zresztą to i tak nie miało większego znaczenia. Na Działdowszczyźnie owszem sytuacja była napięta ale przede wszystkim własnie z tego powodu, że tamtejsza mazurska ludność nie chciała przyłaczenia do Polski tylko chciała należeć do Niemiec. Nie rozumiem co jest złego w poborze do wojska. Skoro powoływano obywateli z innych regionów to dlaczego Mazurzy mieli być wyjątkiem? Rozumiem oczywiście, że nie byli tym delikatnie mówiąc zachwyceni ale rozumiem tez nasze władze, które miały prawo powoływac własnych obywateli do wojska. Propaganda socjalna aby odniosła skutek musiałaby byc prowadzony przez państwo stojące na wyższym poziomie w stosunku do mieszkańców państwa stojącego na niższym poziomie. Tymczasem tutaj było dokładnie odwrotnie. Jak niby miało to w praktyce wyglądać. Mieli im polscy agitatorzy mówić, że na Kurpiach żyje sie lepiej niz w Ostpreussen? Przeciez Mazurzy wiedzieli jak sie żyje w Polsce. Oczywiście Mazurów mozna by było pozyskac dla polskości ale musiałby to byc proces rozłożony na długie lata i to w warunkach państwa demokratycznego i zamożnego a nie np. niedemokratycznej i zdewastowanej gospodarczo PRL. Tymczasem tutaj mielismy raptem kilka miesięcy na przekonywanie. Na Śląsku odnieśismy sukces ponieważ na dole w poszczególnych miejscowościach było wielu lokalnych liderów od wielu lat prowadzących pracę organiczną. Na Śląsku była polska prasa, polskie towarzystwa, polscy posłowie do Reichstagu, pielgrzymki do Częstochowy itd, itp. Na Warmii tez to wszystko było choc może w mniejszym stopniu. Natomiast na Mazurach nic z tych rzeczy nie było. Był za to alfabet gotycki, ogromne przywiązanie do Kaisera i dynastii, silna pozycja junkrów, antagonizm wyznaniowy w stosunku do katolicyzmu utożsamianego z polskością. Na Śląsku pomimo wszystkich różnic było wiele spraw, które łączyły z Polską czy zbliżały do Polski natomiast na Mazurach w zasadzie poza językiem i polskimi nazwiskami wszystko inne oddzielało od Polski i Polaków. Zresztą przykład śląski jest o tyle ciekawy, że jeden z powiatów a mianowicie powiat kluczborski zamieszkały byl w wiekszości przez polskojęzycznych ewangelików i podobnie jak na Mazurach wynik Polski w plebiscycie był tam katastrofalny z powodów bardzo podobnych jak na Mazurach.

Domaganie się Warmii i Mazur w Wersalu było jak najbardziej słuszne ponieważ nic to Polski nie kosztowało a mozna było miec nadzieję, że a nuż sie uda. Nie udało się co prawda ale np. taka Działdowszczyzna została przyłaczona do Polski, podobnie jak kilka wsi po plebiscycie. Niewiele ale zawsze coś. Lepsze to niż nic.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Poza tym wiedząc, że Mazury raczej w ogromnej ilości nie wejdą mimo plebiscytu w sklad Polski to czy nie lepiej byloby się najzwyczajniej w świecie porozumieć tak, by przynajmniej granica "biegla normalnie" i uzyskać pewne koncesje komunikacyjne czy gospodarcze?

FSO, żale Niemców z powodu "krwawiącej granicy" odnosiły się raczej do Wielkopolski, Pomorza, Śląska. Na Mazurach (i Powiślu) została ona w minimalny sposób skorygowana (w porównaniu do stanu z 1914 r.). W sumie nie było właściwie na Mazurach czego - w sprawie granic - ustalać. Może z wyjątkiem Działdowszczyzny (ale tej akurat plebiscyt nie dotyczył).

Mieli im polscy agitatorzy mówić, że na Kurpiach żyje sie lepiej niz w Ostpreussen?

Arnoldzie, zasadniczo się z Twoimi wywodami zgadzam i swoje poglądy opatruję wieloma zastrzeżeniami. No i oczywiście mam jakiś żal, że Polacy o Mazurach gdzieś tam w wieku XIX właściwie w dużym stopniu zapomnieli.

Natomiast Mazurzy byli jednak w Prusach warstwą upośledzoną. Społecznie i ekonomicznie. Pogardzaną. To była kraina, gdzie Wolf und Fuchs gute nacht sagen i Wo sich aufhört die Kultur, fängt sich zu leben an Masur. Mazurzy wybrali wyjście z tej sytuacji poprzez wtopienie się w niemieckość i zacieranie słowiańskiego "piętna".

Ale, gdyby umiejętnie ten aspekt rozegrano, proponując pariasom Niemiec np. autonomię w Polsce? Różne - nawet nierealne - przywileje ekonomiczne? Awans społeczny? Jakieś - minimalne - szanse były na nieco lepszy rezultat. Oczywiście warunkiem było to, że Polska nie mogła być postrzegana w charakterze "państwa sezonowego", ponoszącego klęskę za klęską. I musiało to odbyć się szybko - gdy walił się (na moment przynajmniej) wschodniopruski system wartości.

W sumie - zwracam uwagę - w plebiscycie na Śląsku wątek społeczno-ekonomiczny, czy oferta autonomii, odegrały chyba nie mniejszą rolę niż aspekt narodowościowy.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.