Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Bruno Wątpliwy

Zmiana konstytucji

Rekomendowane odpowiedzi

Gregski - z całym szacunkiem dla kadry inżynierskiej ;) , ale jest logiczne, iż przepis ten tworzyli prawnicy :huh: . I jest zrozumiały, w szczególności w powiązaniu z innymi przepisami konstytucji - np. art. 146 ust. 1.

Cały czas krążę wokół jednego, jak nie będzie woli i konsekwencji w egzekwowaniu tego co jest, to możemy sobie napisać tysiące nowych przepisów - i nic to nie da. Także na poziomie konstytucji.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

Swego czasu "siedziałem" w prawie podatkowym (bynajmniej nie z przyczyn hobbystycznych) i doszedłem do konkluzji mało pochlebnej dla prawników, którzy je tworzyli (z całym szacunkiem dla przedstawicieli tego zawodu).

Mam wrażenie, że jednym z celów tej twórczości była chęć zapewnienia sobie 'ciekawych przypadków " do roztrząsania w sądach. (O moim podejrzeniu, co do tego, że prawnicy najchętniej bawiliby się w sądach latami za pieniądze swoich klientów nie chcę wspominać).

A co do cytowanego fragmentu to słowo "współdziałanie" jest tak pojemne i w szczegółach zostawiające tak dużo do interpretacji, że właściwie czyni ten zapis bezużytecznym, (co praktyka dobitnie pokazała)

PS

Ciekawe jak funkcjonowałby statek gdybym w "Job decription" miał napisane, enigmatycznie, że współdziałam z drugim mechanikiem i starszym oficerem?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Na temat prawa podatkowego się polemicznie nie wypowiadam, na temat jakości prawa generalnie w Polsce także, bo zdanie mam do Ciebie zbliżone. Od mniej więcej 20-25 lat panuje w Polsce stan, który ktoś ładnie określił "rozwolnieniem ustawodawczym". W mniejszym stopniu jest to wina ekspertów-prawników, raczej polityków, którzy chętnie swoją obecność "u władzy" zaznaczają radosnymi zmianami prawa (i przy okazji nie słuchają ekspertów).

Ale, jeżeli dobrze rozumiem, przyczynek do naszej dyskusji jest taki, że czasami lepsze "stare prawo", a nie kociokwik legislacyjny, nakładających się na siebie i niespójnych nowych regulacji . I tu się zgadzam, zresztą kiedyś Rzymianie też już na to wpadli.

Natomiast pozwalam sobie wypowiadać się o konstytucji. Parę ustaw zasadniczych w życiu przeczytałem i mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że nasza jest jedną z bardziej przejrzystych. Oczywiście można się kłócić - w zależności od poglądów politycznych - czy system rządów przez nią przyjęty jest dobry czy zły. Jedni woleliby system prezydencki, inni parlamentarno-gabinetowy, normalna sprawa... Natomiast jakość tekstu jest dosyć wysoka. Na tle np. konstytucji amerykańskiej, łotewskiej, francuskiej itp. itd. to arcydzieło precyzji. Cóż, nie idzie w ślad za tym jakość i zdolność do współdziałania polityków - ot i cały problem.

A sprawa inkryminowanego "współdziałania" jest prosta - czytamy ze zrozumieniem art. 133 i 146 i po kłopocie.

A przy okazji właściwego tematu, ciekawy cytat z jednego z moich ulubionych felietonistów:

"Tymczasem w oparach demagogii i populizmu Sejm poprawił konstytucję. Nie będą teraz mogli w parlamencie zasiadać ludzie prawomocnie skazani za przestępstwa umyślne. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że zrobiono słusznie. Ale jeśli na sprawę nie "rzucać okiem", ale chwilę pomyśleć, to muszą budzić się wątpliwości. Gdyby takie prawo obowiązywało w monarchii Austro-Węgierskiej, w parlamencie wiedeńskim nie mógłby zasiadać patron socjalistów Daszyński, skazywany raz po raz za przestępstwa umyślne o charakterze politycznym. Po zmianie konstytucji z polskiego życia publicznego można będzie na trwałe wyeliminować osoby skazane za nielegalny strajk, obrazę prezydenta (Gregski - trafiłeś w 10., przyp. Bruno W. :huh: ) i temu podobne zbrodnie. Jak prokuratura potrafi działać, pokazała w IV RP. A co będzie, jeśli sądy już też "będą nasze", jak marzył swego czasu Jarosław Kaczyński? Nie zazdroszczę wtedy politykom Platformy, którzy dziś tak ochoczo zmieniają konstytucję. (...)"

J. Widacki, Ścierwojady i inne, "Przegląd" nr 19/2009, s. 19.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

gregski : z racji tego czym się param i braku biura rachunkowego muszę "co nieco" mieć pojęcie o prawie podatkowym. Zmiany sa robione na zasadzie "raz na ksiebkę raz na odsiebkę" [to z dylematów jeszcze Witosa...] i nijakiej spójności ze sobą to nie ma.

Bruno - fakt, że konstytucja jest ze sobą spójna, w miarę poprawna nigdy nie sprawi, że ten Sejm [Parlament], który ją uchwalal będzie mial godnych następców. Więcej - przekonania polskiego spoleczeństwa o tym kto co może, zupelnie nie wspólgra z tym co jest w rzeczywistości, co więcej same dzialania rządu tą iluzję często podtrzymują. Ileż to bylo demonstracji przeciw ministrowi co nie chce sprawić by zaklad mógl dzialać. Z ekonomicznego punktu widzenia to czysta brednia, choć brednią nie są pieniądze wymuszane taką dzialalność z pieniędzy podatników.

Oznacza to, że tak naprawdę tylko część spoleczeństwa jeśt świadoma tego, że prawo choć dura musi być lex [choć jak twierdzil jeden z moich wykladowców nawet mimo, że durne jest lex], spora część natomiast uważa, że ten ma rację kto glośniej krzyczy. Poza tym kolejna ciekawa sprawa: dlaczego wszyscy krzykacze tak chętnie powolują się na prawa, a nikt nie zauważa swoich obowiązków jakie naklada na niego, nie tylko ustawa zasadnicza?

Gregski: co do twoich podejrzeń w temacie prawa - ja dorzucę jeszcze jedno - samo państwo, sami "uchwalacze". Im bardziej zagmatwane prawo, im więcej takich wpisów do konstytucji [ciekawe co ów wpis mówi o wyroku który ulegl zatarciu - chyba tak się to zwie...], będzie oznaczalo, mniejsze tak na dobra sprawę prawa dla obywateli chcących dochodzić swoich praw.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

Jeszcze jedno.

Nasi ustawodawcy dostrzegli problem, ale zamiast zastanowić się gdzie leży jego przyczyna zaczęli leczyć skutki.

Przyczyna w tej konkretnej sytuacji jest tak a nie inaczej skonstruowana ordynacja wyborcza. Szeregowy wyborca ma bardzo ograniczone możliwości "wycięcia " konkretnego kandydata z listy partii, na którą chce glosować.

Wystarczy, że człowiek taki jest ustawiony wysoko na liście i już ma dużą pewność, że "lokomotywa" listy wciągnie go do parlamentu.

Okręgi jedno mandatowe znacznie zredukowałyby ten problem, ponieważ każda "czarna owca" byłaby balastem dla partii, ale jednocześnie ograniczyłyby władze prezesów partii.

Z tego też, jak mniemam, powodu mamy taką zmianę w konstytucji a nie zmianę ordynacji.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Mały, ale ciekawy OT się pojawił.

Informuję, że mamy na forum - zapomnianą już trochę - dyskusję o jednomandatowych okręgach wyborczych i systemie większościowym.

Od siebie tylko dodam, że nie sądzę, aby większościowy system wyborczy w jednomandatowych okręgach był panaceum na nasze bolączki.

System ten byłby bardzo niesprawiedliwy ("zwycięzca bierze wszystko"), pozostawiałby bez reprezentacji parlamentarnej istotną część społeczeństwa, sprzyjałby "dorwaniu się do władzy" partii skrajnych (w takim systemie - przy odmianie jednej tury - możesz mieć 30% głosów w skali kraju i rządzić), petryfikowałby scenę partyjną, uniemożliwiając dopływ "świeżej krwi" (czy to dobrze, czy źle - kwestia oceny). A ponadto - partie polityczne i tak by odgrywały istotną rolę. Przecież kandydaci tylko za swoje pieniądze kampanii wyborczej w swoim okręgu by nie przeprowadzili. Także wcale system większościowy nie gwarantuje upadku "klientelizmu partyjnego". Zresztą, istnienie partii politycznych i ich istotna rola w polityce to rzecz normalna na świecie. Raczej nie ma parlamentów złożonych z bezpartyjnych indywidualności. Problem w tym, jakie te partie są.

Myślę, że w naszych warunkach system proporcjonalny z progami wyborczymi jest całkiem sensownym rozwiązaniem. W każdym razie system większościowy żadnej poprawy stanu rzeczy nie gwarantuje. To nad kulturą polityczną elit, racjonalnością decyzji elektoratu i sensowną rolą "czwartej władzy" należy pracować.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Ja powiem tak, po pierwsze odebrać Prezydentowi uprawnienia w polityce zagranicznej. Zostawić mu tylko przyjmowanie listów uwierzytelniających i pewne funkcje reprezentacyjne.

Sprowadzić go do roli notariusza i zwierzchnika sił zbrojnych.

Wszelkie kompetencje polityki zew. i wew. dla Rady Ministrów.

Jeszcze mocniejsza pozycja Prezesa Rady Ministrów. Możliwość wydawania wiążących szczegółowych zaleceń dla ministrów.

Zniesienie wotum nieufności dla ministrów, jeśli ktoś ma większość do tego zdolną winien przeprowadzić konstruktywne wotum nieufności w stosunku do Prezesa Rady Ministrów i wziąć sprawy w swoje ręce.

Weto dla Prezydenta, ale tylko w enumeratywnie wyliczonych sprawach lub w ogóle.

Dopuszczenie JOW, ale ja bym się opowiadał za systemem mieszanym.

Stan wyjątkowy winien być ogłaszany przez Prezesa Rady Ministrów za zgodą Prezydenta.

Generalnie system kanclerski taki jak jest w Niemczech zdecydowanie by się u nas sprawdził, nie byłoby tych problemów kompetencyjnych, bo Prezes Rady Ministrów byłby zdecydowanie mocniej i wyraźniej umocowany w Konstytucji, Prezydent by właściwie nie mógł ani szkodzić wetem wew. kraju, ani by nie prowadził drugiej polityki zagranicznej.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

Jarpenie - do Twoich [pewnie i nie tylko Twoich] pomysłow o systemie zbliżonym do kanclerskiego, z rolą Prezydenta od pokazywania, muszą dojrzeć wszyscy. Siedząc w rządzie z ciężkim prezydentem nie swojej partii każdy rządzący jest gotów pociąć się za "szczerość swoich przekonań o konieczności zmian", podobnie myśli opozycja [choć nie zawsze]; zwłaszcza gdy prezydent jest no nie bardzo. Ale z racji tego, że mimo wszystko sposób wyborów głowy państwa i w większości jej ewidentne powiązanie z konkretną partią, powiązanie czasem mocne jak lina okrętowa, sprawia że zwykle bywa bardzo mala szansa na zrobienie czegoś w rodzaju zmian w danym kierunku. Zawsze ktoś będzie bowiem protestowal na "zamach na niezależność głowy państwa".

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jak zapatrujecie się nad propozycją trzech wybitnych profesorów prawa dt. m.in. ograniczenia weta prezydenta? Ja postuluje to od dawna, gdyż jestem zwolennikiem systemu kanclerskiego w Polsce.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
w4w   

Nie zgadzam się z poglądami profesorów, ponieważ doszedłem do wniosku, że najlepszy system to system prezydencki(włączając w to prawo wydawania dekretów z mocą ustawy). W obecnej sytuacji politycznej nie są możliwe samodzielne rządy jednej partii co prowadzi do takiego nic nie robienia jak to ma miejsce w Polsce i w Niemczech, gdyby Tusk był prezydentem i mógł wydawac dekrety to wtedy musiałby działac, a nie chowac się przed odpowiedzialności. Chciałbym tylko zaznaczyc, że w takim systemie powinna istniec możliwośc odwołania prezydenta przez Sejm labo Zgromadzenie Narodowe.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Mniejsze szanse są by np. Samoobrona miała premiera i rządziła niż to, że trafi się głupi Prezydent. Cała władza w rękach jednej osoby to nie dla mnie. Kontrola Sejmu nad rządem jest całkiem spora i stanowi pewne zabezpieczenie. Obecnie Prezydent albo wszystko chwali jak rząd to ta sama opcja, albo wszystko krytykuje jak to inna opcja polityczna, co pokazuje, że ten urząd jest kompletnym nieporozumieniem w obecnym świetle.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
w4w   

Jarpenie zwróć uwagę na ostatnie zdanie mojego poprzedniego postu, chce, żeby Sejm kontrolował nie tylko jeden organ władzy wykonawczej jakim jest rząd, ale też drugi organ władzy wykonawczej, czyli prezydenta. Zapomniałem dodac, że tak jak dziś prezydent ma prawo zawetować ustawę, tak samo Sejm/ZN powinno mieć prawo wetować dekrety. Tak, więc w żadnym wypadku nie mam na myśli władzy jeden osoby, wręcz przeciwnie mam na myśli stworzenie 2 równoprawnych organów władzy wykonawczej. Gdyby rządziła Platforma, a prezydentem był Tusk to jeden z organów mógłby zdecydować się na bardziej radykalne reformy niż samo administrowanie z czym mamy do czynienia obecnie. Gdyby była kohabitacja, to oba organy musiałyby współprowadząc, nierealne byłoby przecież żeby jeden organ szedł w kierunku polski liberalnej, a drugi polski socjalnej, za to gdyby organy nie mogły się porozumiec, to zawsze istniałaby możliwośc odwołania prezydenta.

Jedyny problem jaki należałoby rozwiazac to ten, w którym przypadku można by odwołac prezydenta(żeby nie doszło do sytuacji, że każdy rząd odwołuje prezydenta pochodzącego spoza partii rządzącej).

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
w4w   

Parlament też jest wybierany przez Naród, a mimo to Prezydent ma prawo w ściśle okreslonych przypadkach rozwiązac Parlament.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Są to sytuacje enumeratywnie wyliczone w Konstytucji.

Ponadto Prezydent nie rozwiązuje Sejmu, a skraca jego kadencję.

Obligatoryjnie w dwóch sytuacjach, czyli: nie powołanie rządu "w trzecim kroku" lub uchwaleniu wotum nieufności dla nowo powstałej rady ministrów w tym trybie.

Fakultatywne tylko wtedy, gdy Prezydent nie dostanie w ciągu 4 miesięcy do podpisu ustawy budżetowej od momentu przedłożenia jej Sejmowi.

Czyli mamy tutaj sytuacje, która ma uniknąć paraliżu kraju - "trzy kroki" nie przyniosły rezultatu, więc by uniknąć paraliżu kraju rozpisuje się nowe wybory, a druga sytuacja dt. budżetu państwa, a dokładniej uniknięcia sytuacji, gdy kraj budżetu nie ma.

Nie wyobrażam sobie sytuacji odwrotnej, by z przyczyn politycznych, jak brak porozumienia, czy częste weta rozpisywać nowe wybory. W jakich sytuacjach chciałbyś by była możliwość skrócenia kadencji/odwołania (?) Prezydenta przez Sejm i jaką większością? Jeśli 2/3 to nierealne..., a znowu mniejsza większość pozwoliłaby Sejmowi skracać kadencję/odwoływać (?) Prezydenta kiedy tylko chce.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.