Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Andreas

Wywiad i kontrwywiad podczas I wojny śwaitowej

Rekomendowane odpowiedzi

Andreas   

Jak wyglądały walki na tajnym froncie podczas i wojny światowej? Czy przeprowadzany był sabotaż lub dywersja? Kto był ówczesnym superszpiegiem? Jakie było ich przeszkolenie? Kto wiódł prym?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

"Pierwszy poważny i niespodziewany sukces pojawił się już w początkowych dniach wojny, kiedy to radiostacja w twierdzy niemieckiej w Koenigsbergu, w Prusach Wschodnich, przechwyciła kilka radiogramów rosyjskich armii, nadawanych jawnym tekstem. Pokazywały one plan działania armii rosyjskich na kierunku Prus Wschodnich. Dowództwo niemieckie dzięki tym informacjom, wiedziało prawie wszystko o zamiarach rosyjskich. Toteż całkowite rozbicie Rosjan w wielkiej bitwie pod Tannenbergiem była logiczną konsekwencją braku ochrony własnej korespondencji radiowej przez Rosjan. Dowództwu niemieckiemu zaś otworzyło oczy na sprawy łączności radiowej i szyfrów. Ojcem niemieckiego wywiadu radiowego był 32 letni kapitan Ludwik Voit. Mianowany dowódcą wspomnianej radiostacji, utworzył grupę kryptoanalizy, która zajmować się miała rozczytywaniem rosyjskich radiogramów. Praca tego zespołu była nad wyraz owocna. Jak twierdził jeden z wysokich dowódców: Zawsze byliśmy uprzedzeni przez komunikaty radiowe sztabu rosyjskiego o miejscach koncentracji wojsk do jakiejś nowej operacji . Dodać należy, że niemiecki wywiad radiowy potrafił także rozczytywać depesze floty brytyjskiej (...)

 

Innym, wcześniej niespotykanym źródłem informacji o nieprzyjacielu, były informacje pochodzące z rozpoznania telefonicznego. (...) poprzez wychwytywanie prądów ziemnych oraz ich wzmacnianie możliwe było prowadzenie podsłuchów rozmów telefonicznych, wykonywanych przez nieprzyjaciela z odległych miejsc, nawet o kilkadziesiąt kilometrów od linii frontu. Niekiedy pod okopy nieprzyjaciela wysyłano zwiadowców, w celu rozciągnięcia drutu, którego drugi koniec podczepiano do urządzenia podsłuchowego. Czasami udawało się wczepić swój podsłuch, swoimi kablami do linii telefonicznej nieprzyjaciela. W 1918 r. armia niemiecka posiadała 292 urządzenia, do przechwytywania odległych rozmów telefonicznych. Ojcem tej formy zdobywania informacji był 32 – letni inspektor telefonów Otto Arendt. W 1915 r. wynalazł on wspomniane urządzenie, które bardzo szybko przyjęło się w całej armii".

/A. Nogaj "Techniczne źródła pozyskiwania informacji wywiadowczych", "Zeszyty Naukowe WSOWL", nr 4 (162), 2011, s. 11-112/

 

A jak wyglądały takie nowinki techniczne w innych armiach?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
poldas   

"Innym, wcześniej niespotykanym źródłem informacji o nieprzyjacielu, były informacje pochodzące z rozpoznania telefonicznego. (...) poprzez wychwytywanie prądów ziemnych oraz ich wzmacnianie możliwe było prowadzenie podsłuchów rozmów telefonicznych, wykonywanych przez nieprzyjaciela z odległych miejsc, nawet o kilkadziesiąt kilometrów od linii frontu. Niekiedy pod okopy nieprzyjaciela wysyłano zwiadowców, w celu rozciągnięcia drutu, którego drugi koniec podczepiano do urządzenia podsłuchowego. Czasami udawało się wczepić swój podsłuch, swoimi kablami do linii telefonicznej nieprzyjaciela. W 1918 r. armia niemiecka posiadała 292 urządzenia, do przechwytywania odległych rozmów telefonicznych. Ojcem tej formy zdobywania informacji był 32 – letni inspektor telefonów Otto Arendt. W 1915 r. wynalazł on wspomniane urządzenie, które bardzo szybko przyjęło się w całej armii".

 

Dodam to, co Ktoś pominął w cudzysłowie - " Drugą żyłę kabla łączącego telefony, tzw. „0” tworzyło uziemienie."

Tylko że Adam Nogaj zapomniał dodać iż w przypadku łączności dwuprzewodowej, to wychwytywanie prądów ziemnych było niemożliwe.

Trzeba się było po prostu podpiąć do obu przewodów, bądź żył kabla.

Otto Arendt nie wymyślił czegoś przełomowego.

Wystarczyło wpiąć w obwód nawet jedno ogniwo 1,5 Volt, aby wzmocnić podsłuchiwany sygnał przy użyciu zwykłego aparatu telefonicznego.

 

 

 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Belgowie zostali pokonani a terytorium ich kraju znalazło się pod okupacją, tak wygląda zasadniczy obraz. Choć w rzeczywistości istniały wciąż w Europie gminy belgijskie, na których nie stanęła niemiecka armia. Na granicy belgijsko-niderlandzkiej istniała (w Północnej Brabancji) miejscowość Baarle. W części belgijska, w części niderlandzka. Z okolicznymi wsiami i przysiółkami tworzą one gminy: odpowiednio: Baarle-Hertog i Baarle-Nassau. Belgijska gmina posiadała jakieś dwadzieścia enklaw na terytorium holenderskim, a zarazem na terytorium tych enklaw gmina holenderska posiadała siedem eksklaw na terytorium belgijskich enklaw.

Istny galimatias graniczny, gdzie do wojny granice biegły przez środek drogi, stodoły i podwórka tamtejszych rolników, co nikomu wówczas raczej nie przeszkadzało. Atak niemiecki na Belgię spowodował problem dyplomatyczny wokół tych belgijskich enklaw, pomijając tu różne nieistotne w tym temacie działania, ostatecznie Niderlandczycy nie zgodzili się na udostępnienie dojścia do tych belgijskich terytoriów, powołując się na zapisy Konwencji haskiej z 1907 roku, a Niemcy postarali się odgrodzić te terytoria, głównie za pomocą płotów z drutu, w tym pod napięciem.

W marcu 1915 r. premier (a i minister wojny) Belgii Charles de Broqueville podjął decyzję o utworzeniu propagandowego nadajnika radiowego gdzieś przy granicy z Belgią, za najlepsze miejsce uznano pole należące do słynnego burmistrza Baarle–Hertog, Henricus van Gilse stał się znanym za sprawą swej odpowiedzi na niemieckie wezwanie do kapitulacji: "Après vous, messieurs les Boches!".

Przy okazji instalacji nadajnika zorganizowano stację nasłuchu (krypt. MN 7), jej organizacją zajął się znany belgijski konstruktor Paul Goldschmidt (por. rezerw.). W ten sposób pod nosem Niemców wyrosły dwa maszty, ponoć po czterdzieści metrów (?) każdy. Ich zaistnienie ze względów dyplomatycznych nie było w smak i władzom niderlandzkim, co więcej w niewyjaśnionych okolicznościach przy ich stawianiu... pomagali niderlandzcy żołnierze.

I ponoć ta stacja nasłuchowa była całkiem pożyteczna, jak napisał Ryszard Żelichowski (od którego zaczerpnięto te ciekawostki) w swym artykule pt.: "Kolczasty drut śmierci jako strażnik granicy.  Nieznany epizod Wielkiej Wojny 1914–1918 na pograniczu holendersko–belgijskim":

 

"Nasłuchy komunikatów wysyłanych przez Niemców z baz niemieckiej floty morskiej w Cuxhaven, Kiel czy Helgoland do okrętów wojennych, łodzi podwodnych i zeppelinów biorących kurs na Londyn docierały do dowództwa wojska belgijskiego bez przeszkód. Z nasłuchu w Veurne wiadomości wędrowały do Sainte–Adresse (arrondissement La Havre), w którym urzędował belgijski rząd na emigracji, a stamtąd do aliantów w Londynie. W czasie rozmów o zawieszeniu broni w 1918 r. wysyłano informacje o przemieszczeniach wojska i nastrojach w armii niemieckiej31. Ani Niemcom, ani Holendrom mimo usilnych prób nie udało się złamać systemu informacyjnego Belgów. Sukcesem okazała się prostota przekazywania informacji, z których najważniejsze szły drogą telegraficzną. Te uzyskiwane z nasłuchu stacji Baarle–Hertog były pokawałkowane i nie układały się w logiczną całość. Niemcy w bezsilności obserwowali więc belgijską enklawę, co nie było trudne, gdyż dominowała nad nią, widoczna z daleka, a na szczycie masztu powiewała dumnie flaga Królestwa Belgii... Niemieccy dowódcy wojskowi rozpatrywali możliwość zbombardowania stacji radiowej w enklawie, ale w Berlinie obawiano się dyplomatycznych perturbacji w stosunkach z Holandią. Goldschmidt pisał, że Niemcy nie wiedzieli też, iż Baarle–Hertog, dzięki umiejętnie poprowadzonej instalacji, utrzymało połączenie telegraficzne swojej poczty z poselstwem belgijskim w Hadze. Stacja pracowała na pełnych obrotach".
/"Dzieje Najnowsze", R. XLVIII, nr. 3, 2016, s. 31/

 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.