Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Bryśka

Auschwitz_Birkenau

Rekomendowane odpowiedzi

FSO   

Witam;

Bryśka - może źle ująlem... ale spójrz na to tak. Gdziekolwiek w Polsce jest mowa o II w.ś. można uslyszeć, że zaatakowano, walczono, wymordowano i najazd kamery na tory, druty, "Arbeit..." resztki baraków, może parking i glówny budynek. Po oglądnieciu n-tego razu samo muzeum, sam obóz staje się czymś normalnym zwyklym. Idąc tam dla wielu kojarzy się podświadomie z jakąs tam zajawką gdzieś widzianą. Niczym więcej. Samo mówienie że zginęlo tam ileś milionów osób - i nie pokazanie czegoś co przekona mija się z celem.

Prosty przyklad: 25 ton piasku - "kupeczka", a jest to pol [objętościowo] takiej wanny co jeździ po drodze. Z bardziej krwawych: slychać co tydzień że zginęlo na drogach x set ludzi, a z tysięcy zostalo rannych. Po przeliczeniu wychodzi, że jest to wojna w której krwawe czasem śmiertelne rany liże niejedno miasteczko co w nim urząd gminy, albo duża wieś. Wypadek - to nie powód do zastanowienia, lecz ciekawości - patrz jak go pocharatalo, zdrapywali go z drzewa chyba... Jest to odhumanizowanie calej tragedii, od samego początku do samego końca.

Wyjątkowość powinna polegać na tym by tego nie robić, by nie traktować jako "sztandarowego zdjęcia" do wszystkiego. Dlatego owe wlosy czy okulary potrafią ludzi "wbić" w ziemię. Z glową wlącznie. Bo każdy potrafi sobie wyobrazić ile wlosów ma jego ślubna które są jej dumą. Bo ma syna okularnika i jego szkielka są takie male...

Fakt, że jest to wyjątkowe miejsce, bo jest [mówię o A-B], powinien sprawiać, że także jest on pokazywany w sposób wyjątkowy, w taki sposób by w żaden sposób nie byl odhumanizowany i pokazywany jak reklama Vizira. Inaczej spowszednieje nam jak ta reklama.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Witam, zgadzam się, że niektórzy turyści zachowują się oburzająco. W Birkenau widziałam kobietę w szpilacj i króciutkiej mini, nie żebym była jakimś "moherem", ale przecież Birkenau to swego rodzaju cmentarz, miejsce śmierci, które wymaga szacunku!

Mam również pytanie jak wyglądały zabiegi higieniczne w Birkenau? Czytałam, że co niedzielę osoby mogły się ogolić itd., ale skąd brały potrzebne akcesoria i mydła, wiem, że przychodziły paczki do więźniów, ale czy to był jedyny kontakt ze światem i z materiałami ze świata zewnętrznego?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Taktyką okupanta było stosowanie jako założycieli kolejnych obozów wyselekcjonowanych grup kryminalistów z innych, już zorganizowanych. Profesor Jan Sehn wskazał, że było to regułą, ekipa z Sachsenhausen wysłano do Buchenwaldu, z Buchenwaldu do Mathausen i Flosenbürga. Obóz kobiecy w Oświęcimiu organizowały więźniarki z Ravensbrück.

KL-Auschwitz od 20 maja 1940 r. zakładała grupa trzydziestu "zielonych", którzy przybyli z Sachsenhausen wraz z rapportführerem Gerardem Palitzschem, to z nich utworzono trzon aparatu funkcyjnych.

Krótkie zestawienie, według numerów obozowych:

Bruno Brodniewitsch - ur. 22 lipca 1895 w Poznańskiem, potem jego rodzice wyjechali do Westfalii. Pierwszy lagerältester, o przezwisku "Schwarz-Teufel", przeszedł przez wiele obozów: Brzezinka, Neu Dachs (1943), Eintrachtsütte, Bismarckhütte w Hajdukach, KL Mittelbau-Dora (1945). Jego losy po wyzwoleniu nie są dokładnie znane, po wyzwoleniu prawdopodobnie przebywał w Bergen-Belsen gdzie oddano go pod sąd koleżeński byłych więźniów, rzekomo tam zginał.

Otto Küssel - ur. 16 maja 1909 r. w Berlinie, złodziej skazany za kradzieże samochodów. Co ciekawe zyski z tegoż procederu często rozdawał biednym. W obozie pełnił funkcję arbeistsdienst nr 1, znany z bardzo dobrego odnoszenie się do więźniów. 29 grudnia 1942 r. ucieka wraz z J. Barasiem-Komskim, J. Januszewskim i B. Kuczbarą, potem ukrywał się w Warszawie. Aresztowany jesienią 1943 r. trafia do bunkra w KL-Auschwitz, pomimo tortur nie wydał wspólników ucieczki. Karnie zesłany 9 lutego 1944 r. do Flosenbürga, wydatnie pomagał Polakom podczas marszu głodowego.

Po wojnie pozytywnie zweryfikowany przez byłych więźniów Oświęcimia osiadł w Oberpfalz.

Artur Balke - z racji doświadczenia zawodowego oberkapo Tischlerei (ciesielni), po zwolnieniu w 1943 r. pracował w firmie Baty w Chełmku. Dalsze jego losy nie są znane.

Fritz Biessgen - urodzony 15 września 1900 w Mülheim, z zawodu rzeźnik, z czasem doszedł do funkcji oberkapo komanda Häftlingsküche, przezywany w obozie: "Mateczka". Po zwolnieniu w 1941 r. jego losy nie są znane.

Hans Bock - ur. w 1900 r. w obozie był lagerältesterem HKB (szpitalu obozowego) przezywany "Tata". Homoseksualista i morfinista, odpowiedzialny za wykonywanie wyroków Politische Abteilung w bloku nr 11, to on uśmiercił fenolem o. Maksymiliana Kolbego. Za narkomanię karnie przeniesiony do jednego z podobozów - Łagisza, gdzie zmarł w 1944 r.

Bernard Heinrich Bonitz - ur. 11 czerwca 1907 w ówczesnym Chemnitz. Ten piekarz z zawodu w obozie przeszedł kolejno przez szczeble, blockältester bloku nr 2, oberkapo komanda Buna-Werke, lagerältester Günthergrube i wreszcie oberkapo komanda Lederfabrik (garbarnia). Po aresztowaniu w 1966 r. sąd we F.n.M. skazał go na dożywocie.

Karl Benna - były kelner, który w latach 1940-1941 był kalifaktorem komendanta obozu. Zwolniony jako pracownik cywilny do firmy Bata w Chełmku, gdzie współpracował z gestapo. Jego dalsze losy są nieznane.

Arno Böhm - ur. 4 grudnia 1913 r. we F.n.M. gdzie pracował jako fryzjer. Kapo komendanta SS-Friseure, blokowy bloku nr 1 - Strafkompanie. W 1941 r. przeniesiony do Brzezinki jako oberkapo komanda DAW. Czasowo pełnił funkcję lagerältestera "Familienlagru" dla Żydów z Terezina. Dalsze jego losy nie są znane.

Osoby o numerze obozowym - 9, nie zidentyfikowano.

Michael Gallas - ur. 11 sierpnia 1903 w Poznaniu. Przezywany "Miki" był w obozie: lagerältester nr 2 (na krótko), kapo bloku inwalidów, kapo rollwagi, kapo Kiessgrube (żwirowni), blokowy bloku nr 10. Po zwolnieniu 13 maja 1942 r. jego losy nie są znane.

Eryk (bądź Artur) Gronke - ur. 15 września 1902 r. w Berlinie, z zawodu szewc. Oberkapo Bekleidungswerkstätte (zakłady odzieżowe i fabryki skóry). To on dostarczał wyroby skórzane z tatuażami komendantowi obozu. Po zwolnieniu z obozu aresztowany został w 1966 r. - otrzymał wyrok 3 lat i 4 miesięcy. Karę zredukowano mu do 3 lat.

Arnold Hartwig - ur. 2 listopada 1905 w Bremen, pracował jako rzeźnik. Oberkapo Häftlinsküche, nazywany "Arnoldem". W 1941 roku zwolniony, 18 kwietnia tegoz roku pojawia się w zugangliście (nr 4348). Jego losy nie są znane.

Hans Henning - ur. 13 maja 1899 r. Z racji utykania przezywany "Kulasem". Zmarł w obozie z powodu duru wysypkowego 10 sierpnia 1942 r.

Winant Jansen - ur. 10 czerwca 1907 r. w Stedgrade, pracował jako murarz. Oberkapo komando Mauer (murarzy) zwany "Willi", dwukrotnie trafiał do obozu. Jego losy nie są znane.

Dietrisch Hüchter vel Jüchter - ur. 23 kwietnia 1903 r. Z zawodu rzeźnik, pracował w obozowej kantynie. Zmarł na dur wysypkowy 6 marca 1942 r. na bloku nr 20.

Bruno Kellert vel Kehlert - ur. 16 lipca 1909 r. w Petersburgu, z zawodu kelner. Najpierw kapo komanda SS-Führerheim (gospoda SS), potem kapo komanda Zimemerrei (cieśli). Trzykrotnie trafiał do bunkra za kradzieże. Jako członek Strafkompanie karnym transportem 9 lutego 1944 r. wysłany do Flossenbürgu. Dalsze jego losy nie są znane.

Max Kusserow - zwany "Maxem", początkowo blokowy bloku nr 3, potem bloku nr 13 (karnej kompanii), a także bloku nr 4 (w starej numeracji). Zwolniony w 1941 r. Jego losy nie są znane.

Konrad Lang - ur. 29 czerwca 1903 r. w Esslingen, pracował jako stolarz. W obozie blokowy, potem oberkapo komand Abbruch i Buna-Werke.Za pijaństwo trafił do bunkra, wcielony do oddziałów Oskara Dirlewangera. Jego losy nie są znane.

Johann Lechenich - ur. 10 września 1910 w Büsum, z zawodu marynarz. Zwany "Dżoni" był m.in. kapo komanda Wirtschaft (zaopatrzenie żywnościowe). 10 października 1942 r. zbiegł z Brzezinki wraz z K. Nowakowskim i F. Klyttą. Ponoć w latach 1943-1944 związał się z konspiracją w okolicach Częstochowy. Jeden z więźniów inż. W. Jabłecki twierdził, że rozpoznał go w jednym z żołnierzy Andersa we Włoszech. Ponoć zamieszkał w Anglii.

Richard Meyer vel Meier - krawiec, kapo komanda SS-Schneiderei (krawców dla SS), był złodziejem kosztowności na transatlantykach. W dniu 17 sierpnia 1940 r. udał się z Palitzschem do Katowic celem zakupu materiałów, gdzie zbiegł. Schwytany w 1943 r. trafił do KL-Auschwitz. Dalsze jego losy nie są znane.

Berthold Missun - ur. 10 lutego 1912 r. w Hamburgu, gdzie pracował jako fryzjer. Początkowo pracował w SS-Unterkunft (magazyn SS), potem funkcyjny w Ladwitschaft i Zimmerei. Po pobycie w bunkrze trafia do obozowego szpitala, gdzie zmarł 12 lutego 1942 r.

August Müller - cyrkowiec-bokser, zwany "Augustem". Kapo, potem oberkapo komanda Bauhof. Wcielony do pułku Dirlewangera zginął w 1945 r.

Kurt Müller - ur. 27 kwietnia 1910 r. w Bielefeld, prawdopodobnie ślusarz. Kapo Schlosserei (ślusarni), potem kapo Werkstätten-Bauleitung (warsztatów budowlanych). Po zwolnieniu z obozu pracował w nim nadal jako pracownik cywilny. Po incydencie z hauptsturmführerem SS Seidlerem trafił do bunkra, skąd wyjechał do obozu Mauthausen-Gusen. Dalsze losy nie są znane.

Kurt Pachala vel Pachale - ur. 16 października 1895 r. w Neusatz. Kapo komanda Fahrbereitschaft w Transportwirtschaftslager (dyspozytornia samochodowa dla żywności). 23 czerwca 1942 r. osadzony w bunkrze bloku nr 11 jako podejrzany za pomoc w ucieczce czterech więźniów (z 20 czerwca). Skazany na śmierć głodową zmarł 14 stycznia 1943 r.

Herbert Roman vel Romann - ur. 24 maja 1915 r. w Wansbeck, pracował jako malarz. Kapo komanda Malerei (malarni), brał udział w masakrze jeńców radzieckich na przełomie 1941 i 1942 roku. 23 lutego 1943 r. trafił do bunkra, gdzie zmarł 6 kwietnia.

Johann Siegruth - ur. 24 marca 1903 r. (bądź 29) w Katowicach. W latach 1940-1941 był oberkapo komanda Bauhof. 28 lipca 1941 r. wraz z grupą 575 więźniów skierowany do Sonnesteinu, przeczuwając co go czeka - powiesił się w wagonie.

Paul Schilkowski vel Schilkowsky - ur. 29 czerwca 1896 r., pracował jako ślusarz. Przezywany "Schiko", kapo, a potem oberkapo Fahrbereischaft. Zwolniony z obozu 2 czerwca 1942 r. Na temat jego dalszych losów istnieją sprzeczne informacje, prawdopodobnie odsiadywał jakąś karę.

Otto Stiel vel Stiell vel Still - ur. 12 grudnia 1906 r., był marynarzem. Oberkapo Landwirtschaft, także kapo Bauhofu i innych komand. 12 marca 1942 r. zwolniony. Dalsze losy nie są znane.

Albin Vogel vel Vogl vel Voigt - elektryk, oberkapo Elektrikerverwaltung (zarząd pionu elektrycznego). Jego losy nie są znane.

Leo Wietschorek vel Witschorek - ur. 4 sierpnia 1899 r. lagerältester obozu nr 2, potem przeniesiony do Brzezinki jako lagerältester nr 1. Więźniowie podrzucili mu sweter z wszami tyfusowymi. Jako więzień uprzywilejowany trafił nie do szpitala obozowego, ale do separatki bloku nr 28, pomimo opieki zmarł 3 lipca 1942 wskutek powikłań w postaci zapalenia mózgu.

Komendant Oświęcimia wyróżnił trzy kategorie "dozorców obozowych". Do pierwszych zaliczał sadystów, którzy na więźniach "mogą wyładować bez żadnych hamulców i sprzeciwów swoje zboczone popędy, złe nastroje i kompleksy niższości..., nie znają oni współczucia... Korzystają z każdej nadarzającej się okazji, aby dręczyć powierzonych im więźniów. Stale poszukują nowych metod tortur, zarówno fizycznych, jak i psychicznych".

Druga kategoria to funkcyjni wykonujący swe czynności ze służalczą, obojętną tępotą.

Trzecia kategoria - to "dozorcy" dobroduszni, ale "bez zasad moralnych, przeważnie stosujący się ściśle do regulaminów".

/"Wspomnienia Rudolfa Hössa, komendanta obozu oświęcimskiego", Wyd. Prawnicze 1965, s. 77-78/

Szerzej:

H. Langbein "Menschen in Auschwitz"

E. Brzezicki, A. Gawalewicz, T. Hułuj, A. Kępiński, S. Kłodziński, W. Walter "Więźniowie funkcyjni w hitlerowskich obozach koncentracyjnych", "Przegląd Lekarski-Oświęcim" 1968, nr 1

Edytowane przez secesjonista

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Favilla   

Auschwitz-Birkenau to coś, czego się nie zapomina. Dwa razy zwiedzałam ten były obóz koncentracyjny i od tej pory widmo tej okropnej, wprost niewyobrażalnej zbrodni, prześladuje mnie.

Z jednej strony cieszę się, że mogłam poznać historię obozu. Wizyta w Muzeum Auschwitz była bodźcem do tego, by lepiej przyjrzeć się całej machinie zła, jaką był Holokaust. Dzięki temu wzbogaciłam się o cenną wiedzę historyczną, która jest mi teraz bardzo przydatna.

Ale każdy kij ma dwa końce. Często zastanawiam się, po co właściwie tyle mówi się o Auschwitz? Byli więźniowie nieraz apelowali, by zostawić ich w spokoju i zapomnieć o obozie. Bo nie płynie z niego żadna nauka. Gdy przypominam to sobie, wątpię, by poznawanie historii Holokaustu miało jakikolwiek sens.

Jak myślicie?

W obozie powstał nawet wiersz, który idealnie opisuje stosunek więźniów do obozu. Przytacza go Adolf Gawalewicz w "Refleksjach w poczekalni do gazu".

"Wy chcecie, żeby mówić. Cóż słowa odtworzą?

Trzeba by mieć moc wielką, jakąś siłę Bożą,

przemawiać żarem słońca, gwiazd drżeniem, wichrami,

płakać jesienną słotą, szaleć piorunami.

Cyzelować kształt kwiatu, ciosać chimer pyski,

nad wszystkim rozpiąć zblakłe barw tęczy odbłyski,

pożarem palić lasy, skały topić w wodzie,

by dać pojąć przeżycia w "udręczeń ogrodzie".

Mówić, pisać, powtarzać - to wszystko za mało!

Widzicie - gdzieś głęboko, każde ludzkie ciało

kryje w swych trzewiach straszliwą, śmiertelną zgniliznę...

Mówią o nas z patosem: "Cierpiał za Ojczyznę!"

A my do dna czujemy ohydę tej szmiry,

tych nazw szumnych: "bohater", "męczennicy", "zbiry".

Gdzieś w trzewiach duszy pamięć tkwi o wszach, o brudzie,

straszliwym smrodzie bloków, gdzie zdychali ludzie.

Pamiętamy przepiękne wschody i zachody,

szczury, co żarły dzieci, i wieczny brak wody...

I dzikie wycie ludzi z bólu obłąkanych,

i dzikie wrzaski ludzi sadyzmem pijanych...

I prosimy, krzyczymy, żądamy MILCZENIA!

Nie wznoście nas na jakiś piedestał z kamienia,

nie dawajcie nam kwiatów, orderów czy wieńców,

pozostawcie w spokoju CHORYCH I SZALEŃCÓW,

my chcemy z tym, co było, być na zawsze sami,

pomińcie nas milczeniem, precz ze sztandarami!"

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Nie ma pewności, ze wiersz powstał w samym obozie.

Optykę części więźniów można zrozumieć, przeżywszy piekło nie chcą by im o tym przypominać. Ofiara gwałtu też; przy całej nieporównywalności przykładu; też na ogól nie chce wracać do takich wspomnień, miejsca gdzie się to zdarzyło. Strategie radzenia sobie z takimi koszmarami z przeszłości mogą być różne. Zatem można o tym nie wspominać, starać się wyprzeć ten fragment życia ze świadomości, można też inaczej. W przytoczonym przez mnie przykładzie - można próbować zapomnieć, można wstąpić do organizacji pomocowej dla osób zgwałconych. Do jednego i drugiego mają prawo.

Tak naprawdę Auschwitz nie jest dla byłych więźniów, dla nich to wciąż miejsce ich kaźni. Miejsce to jest - właśnie dla nas, byśmy mogli; póki istnieje materialny ślad; dotknąć kawałka piekła i zastanowić się nad tym: kto i dlaczego to uczynił i co ja czynię by coś takiego się znów nie pojawiło.

Henry Appel, również były więzień Auschwitz powiedział:

"Tylko jedna rzecz byłaby gorsza od Auschwitz... gdyby świat zapomniał, że takie miejsce istniało".

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
master86   

W Auschwitz-Birkenau byłem ze 2 lata temu ze znajomymi. Sam obóz - podobnie jak u kilku Forumowiczów wypowiadających się powyżej - nie zrobił większego wrażenia. Nie odczułem grozy tego miejsca, jego atmosfery: była bezchmurna, słoneczna pogoda; gwar - na każdym kroku turyści (w tym żołnierze z Izraela). Udało nam się "podczepić" do pewnego małżeństwa, które wynajęło przewodniczkę. Dowiedziałem się kilku ciekawostek, ale sporo wcześniej czytałem: o Auschwitz, mordach na Wschodzie i generalnie Trzeciej Rzeszy.

Jedyne większe wrażenie zrobiły na mnie ekspozycję w obozie Auschwitz I: dokumenty, zdjęcia, włosy, buty, okulary, protezy, walizki... Co do Auschwitz II Birkernau: słynna rampa kolejowa, kilka zrekonstruowanych baraków i same fundamenty.

Wiem i zdaje sobie sprawę ze znaczenia tego miejsca, lecz obóz Auschwitz-Birkernau stał się popularnym i "eksploatowanym" symbolem w naszej historii i - w pewnym sensie - "spowszedniał". Ja dodatkowo czytając o mordach i eksperymentach "medycznych", oglądając kroniki i zdjęcia zwyczajnie się "znieczuliłem" na te okropności. Dla mnie wizyta w Auschwitz-Birkenau była okazją do zobaczenia na własne oczy "znanego miejsca", o którym czytałem. Tak, jak wizyta w Malborku, Rzymie i Watykanie. Niczym więcej.

Edytowane przez master86

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Favilla   

Wiem i zdaje sobie sprawę ze znaczenia tego miejsca, lecz obóz Auschwitz-Birkernau stał się popularnym i "eksploatowanym" symbolem w naszej historii i - w pewnym sensie - "spowszedniał".

Myślę, że to nie jest do końca kwestia empatii. Nie da się ukryć, że mnóstwo rzeczy opiera się dziś na reklamie i takie przykłady jak umieszczanie na plakacie promującym siłownię zdjęć z Auschwitz, trochę znieczula społeczeństwo. Przesadą jest mówić, że Auschwitz już nie szokuje- zbrodnia na taką skalę zawsze będzie szokować. Ale chodzi o to, żeby o takich miejscach mówić z powagą i szacunkiem, a nie używać jako "magnes na turystów".

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

(...)

i takie przykłady jak umieszczanie na plakacie promującym siłownię zdjęć z Auschwitz, trochę znieczula społeczeństwo.

(...)

Może odwrotnie: wyczula?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Favilla   

Może odwrotnie: wyczula?

Wyczula tych, którzy choć trochę orientują się w historii. Ale zawsze jest jeszcze ta druga część, której wszystko jedno.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Chyba mało znany epizod obozowy...

jednym z więźniów był austriacki komunista Rudolf Friemel, w momencie aresztowania we Francji miał dziewczynę Hiszpankę, którą zwał Margo.

Friemel z racji swych umiejętności należał do tzw. więźniów uprzywilejowanych* - był mechanikiem, specjalistą od silników Diesla i pracował w służbie transportowej (Fahrbereitschaft). Jego wiedeńska rodzina nie ustawała w próbie doprowadzenia do zawarcia małżeństwa, posuwając się do wysyłania listów do samego Himmlera.

I stał się cud... 18 marca 1944 roku, w komendanturze SS gdzie mieścił się rzad stanu cywilnego odbył się ślub Friemela z Margaritą Ferrer Rey, jak ona sama wspominała:

"Kiedy wychodziliśmy z tego biura, kapela znowu zagrała marsza, i wydawało mi się, że więźniowie patrzą na nas teraz przyjaźniej jakby wrogowie ich wrogów odnieśli zwycięstwo. Potem poszliśmy do jadalni, gdzie było nakryte tylko dla nas, a więźniowie, którzy podawali do stołu, mówili mi szeptem, jak bardzo się cieszą z tego wyjątkowego wesela".

/E. Hackl "Wesele w Auschwitz", Kraków 2006, s. 107-109/

Relacja Jana Dziopka:

"Po ślubie przeprowadzono młodą parę do obozu i umieszczono ich na I piętrze bloku 24-go, gdzie mieściły się pokoje domu rozpusty. Dzień przedtem usunięto bogdanki z ich apartamentów".

/Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau, Zespół Oświadczenia, t. 10, k. 27-28/

Niestety Friemel został powieszony w publicznej egzekucji w Stamlager 30 grudnia 1944 roku, była to kara za próbę ucieczki.

"Byli w starych spodniach i wytartych koszulach. Z wyjątkiem Rudiego. Heinz Dürmayer, oboźny, polecił zanieść do bunkra koszulę, w której Rudi brał ślub. Nie wiem, czy to była jego ostatnia wola. Wiem tylko, że powieszono go w ślubnej koszuli z wyhaftowanymi różami".

/"Wesele...", s. 183/

* - Bezogte-Häftling

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.