Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Jarpen Zigrin

Postawy społeczne wobec końca wojny i nowego rządu

Rekomendowane odpowiedzi

ciekawy   

To zależy. W teren wyszli agitatorzy komunistyczni - zależało im na "agitce" chłopów. Ciemnemu ludowi dano ziemię (nacjonalizacja majątków, osiedlanie na tzw. "Ziemiach Odzyskanych"*), robotnikom pracę (na siłę rozbudowujący się przemysł), możliwość awansu społecznego. Początek elektryfikacji wsi. Inteligencja odnosiła się nieufnie (pamiętano 17 września i Katyń), lecz jednak znaleźli się publicyści i znane persony, ktore opowiedziały się za nową "władzą". Była tez druga strona medalu - Antykomunistyczne Podziemie Zbrojne. Ci stawili zdecydowany opór, mimo że ich walka nie miala przyszlości, postanowili drogo sprzedać własne życie ...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Do moich pradziadków akurat przyszło "radzieckie wyzwolenie". Czyli wpadli żołnierze ACz i bagnetami np. przekuwali pościel, czy tam coś nie jest ukrywane. Dziadek się ich pyta, co robią? A oni, że niosą wyzwolenie. Na to dziadek... "Czy Katyń to też było wyzwolenie?". W tym momencie chcieli go rozstrzelać, z opowieści wiem, że ledwo uszedł z życiem, ubłagano m.in. wódką i jakimiś dobrami tych żołnierzy i pradziadkowi się jednak udało.

Myślę, że ta opowieść pokazuje, że świadomość Katynia była powszechna w narodzie i Polacy doskonali zdawali sobie sprawę jakie wyzwolenie niesie Armia Czerwona.

Może ktoś zna z opowieści rodzinnych podobne historie?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Różnie bywało. Na ziemiach rdzennie polskich, np. Podkarpacie, było zupełnie w porządku, mama wspominała, że dostawało od żołnierzy sowieckich cukierki. W okolicy Krosna np. (opowieść sąsiada mojego dziadka), jakiś "bojec" coś tam kradł naszym chłopom, sąsiad doniósł do rosyjskiego dowódcy i "sołdata" aresztowali. Co z nim później było - nie wiem. Inaczej na ziemiach przyłączonych, na Pomorzu bywało różnie, koleżanka mamy musiała się chować w piwnicy, bo pijani krasnoarmiejcy gwałcili w sąsiedztwie ile wlazło.

Pozdrawiam.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
ak_2107   
Jakie był postawy Polaków wobec końca wojny i nowego rządu?

Najogolniej chyba - rozne. Wojny mieli wszyscy dosyc i chyba tylko margines zapalal swieczki na intencje

III wojny swiatowej. Nowy rzad przyjmowany byl nieufnie, choc dla czesci spoleczenstwa zapowiedzi

przemian brzmialy atrakcyjnie.

To zależy. W teren wyszli agitatorzy komunistyczni - zależało im na "agitce" chłopów. Ciemnemu ludowi dano ziemię (nacjonalizacja majątków, osiedlanie na tzw. "Ziemiach Odzyskanych"*), robotnikom pracę (na siłę rozbudowujący się przemysł), możliwość awansu społecznego. Początek elektryfikacji wsi. Inteligencja odnosiła się nieufnie (pamiętano 17 września i Katyń), lecz jednak znaleźli się publicyści i znane persony, ktore opowiedziały się za nową "władzą". Była tez druga strona medalu - Antykomunistyczne Podziemie Zbrojne. Ci stawili zdecydowany opór, mimo że ich walka nie miala przyszlości, postanowili drogo sprzedać własne życie ...

Bezposrednio po wojnie - 1945 - 1947/48 indoktrynacja ideologiczna miala raczej ograniczony zakres -

skad sie miala wziasc ta masa "agitatorow komunistycznych" ?. W zamrazarce ich trzymano czy importy

z ZSRR ?. Na sile nie bylo czego rozbudowywac a szczegolnie przemyslu, bo sporo trzeba bylo najpierw

odbudowac. Elektryfikacja w latach 1945 - 1948 - nie slyszalem. Inteligencja "kolaborowala" z

"zydokomuna" ile wlezie. Antykomunistyczne podziemie zbrojne - bylo. Nie tyle drogo sprzedalo

swoje zycie co poszlo w swojej masie na "uklady" - amnestie 1945 - 1947. Ta druga zakonczyla

praktycznie stan wojny domowej. Reszte podziemia spacyfikowano w stosunkowo krotkim okresie czasu.

Po 1947/48 zostali w lesie praktycznie tylko desperaci i ci ktorzy za duzo narozrabiali.

Byla tez plaga bandytyzmu dajaca sie we znaki zwolenikom i przeciwnikom "nowego".

A zycie toczylo sie dalej.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

bardzo różne - od euforii i radości, zwlaszcza w momencie wprowadzenia reformy rolnej [koniecznej i oczekiwanej od lat], poprzez nadzieji na lepsze jutro. Tutaj bardzo ciekawie brzmią wspomnienia Urbana [Jajakobyly] który twierdzi, że początkowo owe wszystkie związki mające czerwień na sztandarach byly awangardowe, coś się w nich dzialo, coś innego niż w tych "starych". Starano się przyciągnąć mlodych ludzi, wykorzystać ich idealizm, do lamania zastanych struktur. On się wyniósl z nich w momencie kiedy okazaly się w pelni konformistyczne i zaczęly tępić wszelkie inności.

Owe Ziemie Pólnocne i Zachodnie lub Odzyskane byly traktowane przez wszystkich nie jak wyzwolone polskie terytorium ale jako niemieckie, bezpaństwowe zabrane faszystowskiemu gadowi, co oznaczalo że wszyscy [w zasadzie spotkani tam ludzie to Niemcy...] czyli mozna bylo kraść, wywozić wszystko co się dalo.

Ile ludzi tyle postaw, a każda byla związana z nadzieją na lepsze inne życie, na lepsza inną przyszlość tym bardziej, że po okupacji wydawalo się że gorzej być nie może.

ak_2107: bandytyzm w takich wypadkach [zmiany systemu i nowych rządów] jest raczej normą niż wyjątkiem - nie ma zorganizowanych struktur państwowych - zawsze można zrobić to czego w normalnych warunkach nikt by nigdy nie zrobil. Do tzw. podziemia niepodleglościowego mam raczej negatywny stosunek - oni sami dawali wladzon i jej zbrojemu ramieniu pretekst by bezwzględnie stosować metody silowe.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
ak_2107   
Do tzw. podziemia niepodleglościowego mam raczej negatywny stosunek - oni sami dawali wladzon i jej zbrojemu ramieniu pretekst by bezwzględnie stosować metody silowe.

pozdr

Powiedzmy, ze zjawisko to bylo normalnym - zmienia sie ustroj, zmienia wladza, jedni odchodza, drudzy

przychodza. "Tarcia" sa w tej sytuacji nieuniknionie. Ze owe tarcia przybraly u nas taka a nie inna

forme - trudno - takie czasy i tacy aktorzy. Jesli idzie o zwyczajny - ludzki - wymiar to jednoznacznie

negatywna ocena jest chyba nie na miejscu. Ci ludzie walczyli - tak samo jak ci z drugiej strony

barykady - tez o Polske. Polske w innym ksztalcie. Mozna sie spierac odosnie formy, form owej

walki czy stosowanych metod ale od generalnego potepienia bylbym daleki. Podziemie mialo

w swoich szeregach wielu ludzi zaslugujacych do dzis na podziw i uznanie.

Negatywny stosunek mialbym raczej do dzisiejszego podejscia do owej problematyki. Generalna

absolucja i czarno - biale obrazki.

Kwestia polega chyba na tym czy napisac "X byl bohaterem ale kradl kury" badz "X kradl kury ale byl patriota".

W tej chwili raczej sie pisze "X byl bohaterem". O kurach nie wspominajac. Takie czasy.....:)))

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Ogólną odpowiedź znajdziemy w prawdziwym wyniku referendum i we frekwencji:

ok. 30% 3XTAK - czyli mniej więcej tyle ewidentnie popiera nową władzę,

frekwencja ok. 80-90%, czyli mniej więcej tyle akceptuje (nolens volens) jałtańskie reguły gry i nie liczy na III wojnę, rządu w swej masie zapewne nie kocha, ale na "finlandyzację" by pewnie poszło.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Ak_2107 napisał:

A zycie toczylo sie dalej.

I tak było. Front przeszedł dwa razy. Trzeba było odbudować co zniszczone. Odtworzyć inwentarz żywy przetrzebiony przez wojsko. I szukanie krewnych, znajomych, narzeczonych. Radość z odnalezienia, smutek, a raczej niewiara, w przypadku śmierci. No i to oczekiwanie na powroty.

Polityka gdzieś tam była, ale gdzieś w tyle. Nadzieja na lepsze była potężniejsza. Dobrym przykładem są andersowcy, którzy już raz z większego piekła uciekli, a mimo to wracali.

Edytowane przez Tomasz N

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
ak_2107   

Na stronie poswieconej obroncom Westerplatte sa biografie zolnierzy.

Sa - w kontekscie prowadzonej w temacie dyskusji - warte przeczytania,

Zimny Stefan

1915-1992

kapral

Urodzony 8 sierpnia 1915 r. we wsi Piotrowiec w powiecie kieleckim. Syn Jana i Józefy z Majchrzaków. Przed wojną ukończył cztery oddziały szkoły powszechnej. Po wojnie uzupełnił naukę świadectwem maturalnym. Miał trzech braci i jedną siostrę. Przed powołaniem do wojska pracował w gospodarstwie rodziców. W okresie letnim wyjeżdżał do pracy w majątkach obszarniczych pod Warszawą.

W latach 1938-1939 służbę wojskową odbywał w pułkach piechoty legionów w Kielcach i Jarosławiu. Na Westerplatte przybył 17 marca 1939 r. w stopniu starszego legionisty, l lipca 1939 r. został mianowany kapralem. Podczas obrony zajmował stanowisko przy moździerzu przed koszarami. Po rozbiciu moździerza w drugim dniu obrony był celowniczym przy ckm w dolnej kondygnacji koszar. Po kapitulacji jako jeniec wojenny trafił do obozu Stalag I A. W październiku 1939 r. został stamtąd wywieziony na roboty do Luisenwerth, do majątku Kocha, zarządcy Prus Wschodnich. Wiosną 1940 r. odesłany do majątku Klein Sobrost w pobliżu Gerdauen. W marcu 1941 r. podpisał listę na robotnika cywilnego. W lutym 1945 r. po wkroczeniu wojsk radzieckich został skierowany do punktu rejestracyjnego w okolice Nordenburga. Przy okazywaniu dokumentów wraz z kennkartą podał nieopacznie swoje zdjęcie w mundurze wojskowym w stopniu kaprala. Wyrok rejestrującego był natychmiastowy: "Na Ural".

W lutym 1946 r. powrócił z zsyłki z Czelabińska do Piotrowca. Wstąpił w szeregi PPR-u. W maju 1947 r. podjął pracę w Milicji Obywatelskiej. Został skierowany na teren Bieszczad do walki z bandami Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA), na posterunku MO w Zarszynie. Zawarł związek małżeński w 1947 r. z rodowitą mieszkanką Zarszyna. W październiku 1949 r. jako "element niepewny" musiał opuścić szeregi MO. Zatrudnił się jako strażnik przemysłowy w kopalnictwie naftowym. W referacie służby wewnętrznej pracował dodatkowo jako kadrowy. Od 1951 r. był kierownikiem kadr w miejscowym browarze, a w latach 1952-1954 również kadrowcem w Powszechnej Spółdzielni Spożywców w Sanoku. Wreszcie został mianowany prezesem Odzieżowej Spółdzielni Pracy "Wytrwałość" i na tym stanowisku pozostał najdłużej, przez 25 lat, aż do emerytury, na którą odszedł w 1979 r. Rentę inwalidy wojennego otrzymał w 1990 r.

Wysocki Julian

1916-1974

strzelec

Urodzony 16 lutego 1916 r. we wsi Żebry w powiecie Grajewo, województwo Białystok. Syn Władysława i Marianny ze Skadyszewskich.

Służbę wojskową odbywał w latach 1938-1939 w Batalionie Sanitarnym w Grodnie. Na Westerplatte przybył 30 lipca 1939 r. W czasie obrony pełnił funkcję sanitariusza i opiekuna rannych. Wzięty do niewoli, w Stalagu I A był również sanitariuszem. Pracował w izbie chorych z numerem obozowym 1503. W maju 1942 r. w majątku Gerdauen poznał swą przyszłą żonę Czesławę, wywiezioną z kraju na roboty przymusowe. 25 stycznia 1945 r. w wyniku zarządzonej ewakuacji znaleźli się oboje w miejscowości Sępopol-Bartoszyce. Po wejściu Rosjan ponownie skierowany do przymusowej pracy w okolicznym młynie, przerabiającym ziarno na mąkę dla frontowych oddziałów. W maju 1945 r. udał się w rodzinne strony do wsi Zebry. W okolicy działali partyzanci. Zaczęły się namowy i propozycje wstąpienia w ich szeregi. Jednak po długim okresie wojennej poniewierki i zakończeniu wojny, nie zgodził się na dalsze wojowanie. Wraz z żoną wyjechali na Ziemie Odzyskane, do miejscowości Sępopol, w której doczekali wyzwolenia. Założyli własny sklepik kolonialny. W 1946 r. byli jednymi z pierwszych mieszkańców Sępopola, a ich sklepik jedynym dostawcą żywności mieszkańcom miasteczka. W 1948 r. zawiązała się spółdzielnia "Samopomoc Chłopska". Podjął w niej pracę skarbnika. Po uruchomieniu produkcji w Zakładach Roszarniczych (1949) był personalnym. W latach 1950-1957 zatrudnił się zgodnie z kwalifikacjami zawodowymi w kolumnie sanitarnej miasta. W 1958 r. jako osadnikowi wojskowemu przyznano domek z ogrodem. Pogarszający się stan zdrowia zmusił go do podjęcia pracy sezonowej w Przedsiębiorstwie "Las" Olsztyn. Został pszczelarzem pasieki w Sątocznie w powiecie kętrzyńskim. W 1966 r. przeszedł na rentę chorobową.

Bartoszak Franciszek

1908-1993

mat

Urodzony 2 stycznia 1908 r. w Zielonogórze w powiecie Szamotuły, w Poznańskiem. Syn pilota barki rzecznej Józefa i Antoniny z domu Napierało. Ukończył siedem oddziałów szkoły powszechnej i dwie klasy gimnazjum w Szamotułach.

W 1928 r. ochotniczo wstąpił do Marynarki Wojennej w Świeciu nad Wisłą. Od 1929 r. pełnił służbę w Marynarce Wojennej w Gdyni. 12 września 1938 r. przydzielony na Westerplatte jako mat zawodowy'. W czasie obrony był na placówce "Łazienki", zadaniem której była obserwacja brzegu morskiego od strony plaży. Po kapitulacji wzięty do niewoli, do Stalagu I A. 20 grudnia 1941 r. zwolniony do domu z powodu choroby. Do końca wojny pracował w Jędrzejowie jako magazynier w mleczarni, dokąd zostali wysiedleni jego rodzice z Zielonogóry. Wstąpił do AK na Kielecczyźnie. Brat udział w akcjach we Włoszczowej, Nagłowicach, Szczekocinach. W marcu 1945 r. po rozwiązaniu się oddziału partyzanckiego wrócił do służby w Marynarce Wojennej. Przyjechał do Gdańska-Nowego Portu i został podkomendnym kpt. Franciszka Dąbrowskiego. 3 marca 1947 r. zgodnie z rozkazem (nr 992/VII) stawił się w Ministerstwie Obrony Narodowej Departament Personalny w Warszawie, gdzie otrzymał natychmiastowe zwolnienie ze służby wojskowej. Od 30 kwietnia 1947 do 30 kwietnia 1971 r. pływał jako kapitan na jednostkach rybackich PPDiR "Dal-mor" w Gdyni, "Odra" w Świnoujściu, "Gryf" w Szczecinie.

ot "polskie drogi" - od akowca, po pracownika UB.

Wiekszosc usilowala sie jakos znalezc i po prostu zyc. Czy byli "Za" czy "przeciw" ???

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

ak_2107 : pisałem "raczej" też nie oceniam go jednoznacznie negatywnie. tylko, że w mojej skali oceny znajduje się "po ciemnej stronie mocy", lecz nie samym jej skraju. Co do kwestii kradzenia kur przez iksa. Polska mentalność ma to do siebie, że zwykle nie widzi czasow w jakich się to dziala i widzi połowicznie : albo że kradł kury albo że był bohaterem, nie widząc w nim czlowieka, który musial jakoś wyżywić siebie i swoją rodzinę. Z drugiej strony - jak pisalem - przejście po wielu domach i spytanie się o "bibeloty" da odpowiedź, to wasz dziadek przywiózł "z Zachodu" czyli ziem odzyskanych, było niemieckie czyli bezpańskie.

Jarpenie : niestety ak_2107 ma znów rację. Przedwojenne wojsko polskie nie skladalo się tylko z osób średniozamożnych, i bogatych z tych co coś mieli. Byli tam i ubodzy chlopi i potomkowie szlachty i ci co własnymi rękami pracowali... Dlla jednych komunizm to była gorsza choroba od dżumy dla innych ten kraj w którym dostali ziemię pracę, kurs doksztalcający to był ich kraj, o którym marzyli pracując "na pańskim" i uprawiając te kilka morgów mającą wystarczyć na dziadków, ich i kilkoro dzieci.

Bruno: referendum miało jeden problem , pytania były tak skonstruowane, że jakim takim odnośnikiem etgo co ktoś chce czy nie , ewentualnie mogło być pytanie o Senat, a i to nie do końca. Są przecież parlamenty jednoizbowe - a samo wspomnienie tego jak wyglądal sejm w II RP czy sejmiki w województwach też budziło różne uczucia.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
referendum miało jeden problem , pytania były tak skonstruowane, że jakim takim odnośnikiem etgo co ktoś chce czy nie , ewentualnie mogło być pytanie o Senat, a i to nie do końca.

Pytania były oczywiście sprytnie pomyślane i stawiały Mikołajczyka w głupiej sytuacji. Ale dla mnie jest dosyć jasne, że ten, który w ówczesnych warunkach głosował 3xTAK (wiedząc do jakiego głosowania zachęca Mikołajczyk - 1XNIE, czy podziemie - 2 czy 3xNIE) dosyć jednoznacznie popierał nową władzę.

Oczywiście, zawsze mógł być jakiś margines tych, którzy głosowali 3xTAK nie będąc zwolennikami nowej władzy, tylko np. z racji przemyśleń prawno-konstytucyjnych. Ale to w ówczesnej sytuacji politycznej był zapewne tylko margines. Tu przecież nie chodziło o racjonalność czy nie istnienia Senatu i wszyscy zdawali sobie z tego sprawę. A contrario - można argumentować, ze wśród głosujących 1xNIE byli także zwolennicy nowej władzy, ale akurat kochali Senat.

Przy okazji zwracam uwagę ponownie na wysoką frekwencję. To dowód na to, że "front jednoznacznego sprzeciwu" obejmował ok. 10% społeczeństwa (może trochę więcej), albowiem sam już udział w referendum legitymizował nową władzę.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

Bruno - nie wiem czy uznać osób nieuczestniczących i liczbę glosów w jakiś sposób nieważnych [powiedzmy w sumie na ok 20%] za duży sprzeciw spoleczny, nie wiem do tego jak bardzo "cuda" obejmowaly wlaśnie ten fragment glosowania, i czy aby owe glosy nieważne to byly glosy oddane na Mikolajczyka. Sprzeciw spoleczny bylby duży jeśli by w bardzo ważnych w sumie sprawach nie poszlo do urn ok 30-40% ludności. A, ze poszlo 90 to na pewno, jak sam zauwazyleś legitymizowalo nową wladzę.

I czas organizacji samego referendum i same pytania musialy dać odpowiedź "Tak". Sprytne to malo powiedziane. To tak jakby ktoś się pytal czy chcesz być pięknym mądrym i bogatym czy glupim, starym i biednym... A jedyna możliwość odróżnienia się to pytanie o piętro na którym się chce mieszkać.

Przy okazji owo referendum udowodnilo, że Mikolajczyk średnio wiedzial jak sprawić to by różnić się mądrze od komunistów i tego nie potrafil w jakiś sposób zwerbalizować. Likwidacja Senatu dla większości z glosujących to bardzo daleka fikcja, gdzieś w Stolicy która nijak nie przeklada się na cenę chleba na wsi gdzie mieszkali. Dlatego wlaśnie dla mnie jest to średni wyróżnik. Ciekawe byloby zwrócenie uwagi i porównanie terenów gdzie dzialalo tzw. podziemie z tym jak glosowali ludzie. Jeżeli bowiem Mikolajczyk odcinal się na tych terenach dość mocno od owych "band" to jego wplyw powinien być nikly.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.