Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
mch90

Propaganda podczas I wś

Rekomendowane odpowiedzi

O niemieckich gwoździach (i nie tylko) nieco można znaleźć w artykule Magdaleny Niedzielskiej "'Pomniki żelazne' I wojny światowej w Prusach Zachodnich i Wschodnich" ("Klio", t. 36 (1), 2016). Jest dostępny w internecie.

 

Co ciekawe, niektóre takie inicjatywy wzbudzały kontrowersje.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Interesujące opracowanie o włoskiej propagandzie z tego okresu (T. Row, Mobilizing the Nation: Italian Propaganda in the Great War, The Journal of Decorative and Propaganda Arts, Vol. 24/2002, s. 141-169) :

https://web.viu.ca/davies/H482.WWI/ItalianPropaganda.WWI.pdf

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
W dniu 23.10.2008 o 4:19 PM, Andreas napisał:

Podobno, sam D'Annunzio rozrzucal ulotki nad Wiedniem, które wychwalały Włochów za nieprowadzenie bombardowań.

 

W dniu 6.12.2009 o 7:42 PM, Forteca napisał:

Był jeden taki lot, przktycznie pod koniec wojny (8 sierpnia 1918 r.), gdzie rozrzucono ulotki w których pisało, że "zamiast tej ulotki mogła by spaść tona bomb" (gdzieś ja mam, ale teraz nei znajdę). W odpowiedzi D`Annuzio otrzymał telegram "gdybyśmy wiedzieli że masz bomby, to byśmy cie zestrzelili".

\

Zrzucać jak najbardziej zrzucał, a co do tej odpowiedzi telegraficznej to jest ona przykładem usprawiedliwiania własnej nieudolności. Gdyby nie awarie to z San Pelagio przybyłoby nad Wiedeń jedenaście samolotów. Austriackie lotnictwo nie mogło mieć pewności co do ich zadań.

No i telegram był trochę skierowany do nieodpowiedniej osoby, D'Anuzzio zrzucał co prawda ulotki w których była mowa o tych niezrzuconych bombach, ale nie on był autorem tego tekstu. Na ulotkach jego autorstwa znalazł się jego wiersz, który nie został nawet przetłumaczony na niemiecki, uznano że jest to zbyt trudne. Nie ma tam nic o bombach, jest tylko metaforyczne zdanie: "Il rombo della giovane ala italiana non somiglia a quello del bronzo funebre, nel cielo mattutino".

Odpowiedniejszym adresatem takiego telegramu powinien być Regio Commissario per la propaganda sul nemic, czyli Ugo Ojetti. To on przygotował ulotkę (ok. 350 000 sztuk), z podwójnym tekstem: włoskim i niemieckim, która operowała prostszym językiem i bardziej wyrazistym przesłaniem i to właśnie w niej mamy ów passus o tym, że mogli zrzucić tony bomb, ale oni tylko zrzucają pozdrowienia w trzech kolorach wolności: "Noi voliamo su Vienna, potremmo lanciare bombe a tonnellate. Non vi lanciamo che un saluto a tre colori: i tre colori della libertà". 

 

 

W Wielkiej Brytanii w 1918 r. powstała propagandowa seria "British Artists at the Front", której każdy tom tworzony był przez innego artystę. Autorzy byli tzw. oficjalnymi wojennymi artystami zaakceptowanymi przez szefa propagandy wojennej Charlesa Mastermana. Kolejne albumy tworzyli: Christopher R.W. Nevinson (twórca słynnego obrazu "La Mitrailleuse"), John Lavery - ciekawy przypadek, Irlandczyk darzący sympatią nacjonalistów z rodzinnej wyspy; a który podczas Wielkiej Wojny nigdy nie był na froncie, Paul Nash (autor "We Are Making a New World") i Eric H. Kennington (znany ze swych litografii "Making Soldiers").

Całością zawiadywało Wellington House znane jako War Propaganda Bureau, dla niepoznaki jako wydawca widniało londyńskie pismo "Country Life" i firma wydawnicza George Newnes Ltd., a na froncie widniała informacja, że jest to kontynuacja "The Western Front".

To co charakterystyczne dla prezentowanych obrazów w tej serii:

"... reprodukowano bezkompromisowe, pozbawione heroizmu i nowoczesne obrazy wojny, które wkrótce stały się emblematyczne dla brytyjskiej pamięci wojennej".

/W. Szymański "Modi memorandi. Pamiętanie i przeżywanie Wielkiej Wojny wtedy i dzisiaj. Próba komparatystyczna", "Litteraria Copernicana", nr 3(27), 2018, s. 32/

 

O ile w magazynie "The War Pictorial" miały się ukazywać jedynie starannie wyselekcjonowane zdjęcia to w "British Artists at the Front" takiej selekcji nie było, znany jest jeden tylko przypadek ingerencji cenzury, było to w przypadku tomu Nevinsona. Skąd tak różna strategia wobec tych pism?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

W 1917 roku mieszkańcy Poznania za jedyne 50 fenigów (dzieci i żołnierze - 25 fen.) mogli obejrzeć propagandową "Wystawę Zdobyczy Wojennych". Jak głosił reklamowy plakat, wystawa miała być otwarta przez trzy miesiące (sierpień, wrzesień październik) "In Gaumers Friedrichspark". Zatem jej eksponaty prezentowano w kompleksie restauracyjno-rozrywkowym dzierżawionym przez Gustava Gaumera (wcześniej nazywanym "willą Gehlena"), który to nadał nową nazwę willi: "Friedrichspark". 

Przewodniczącym komitetu organizacyjnego wystawy znalazł się poznański przemysłowiec Arthur Kronthal (właściciel wspomnianego kompleksu), a pośród członków komitetu honorowego znaleźli się:

"gen. Fritz von Bock und Polach – dowódca 5. Korpusu Armijnego, Hans von Eisenhart-Rothe – nadprezydent Prowincji Poznańskiej Ernst von Heyking – starosta krajowy i dr Ernst Wilms – nadburmistrz miasta Poznania".

/s. 98/

 

W przemówieniu otwierającym wystawę generał-major Eckhart von Loeben zaapelował:

"Panowie! Wystawa ta winna być świadectwem wszystkich wielkich sukcesów niemieckiej armii w latach 1914–1917. Podziw i wdzięczność należą się dowódcom i żołnierzom na ziemi i wodzie, jak również załogom lotnictwa wojskowego. Jak nasza narodowa armia trwa w oddaniu służbie, poświęceniu i woli zwycięstwa, tak naród w ojczyźnie powinien wytrwać i zachować w sobie na zawsze ducha z 1914 roku, jako osiągnięcie wielkich czasów".

/tamże, s. 99' cyt. za: "Posener Neueste Nachrichten", nr 5546 z dnia 12.08.1917/

 

Z wystawy nie zachował się katalog, wiadomo, że prezentowano na niej m.in. zbiór wstążek (Vivatbänder) z kolekcji Gustava Gotthilfa Winkela z Königsberga, ekspozycję prezentującą "Polski Legion" nadesłaną przez generalnego gubernatora Warszawy gen. Hansa Hartwiga von Beselera, kolekcję orderów i odznaczeń wojskowych. Prezentowano też "scenki rodzajowe" z frontu, z wykorzystaniem min morskich, moździerzy, pocisków artyleryjskich, a nawet manekinów przebranych w mundury wrogich armii (na poznańskiej wystawie przedstawiono armię rosyjską, angielską i francuską).

W sali restauracyjnej Poznaniacy mogli obejrzeć torpedy, żyrokompasy, modele okrętów wojennych, miny, reflektor okrętowy, koła ratunkowe z brytyjskich okrętów: "Defender", "Fawn", "Tipperary", "Turbulent", działko górskie, pod sufitem podwieszono bliżej niezidentyfikowany dwupłatowy samolot, pokazano też szczątki francuskiego samolotu, który zestrzelił niemiecki as lotnictwa kapitan Oswald Bölcke. W plenerze zaprezentowano m.in. zdobyczne działa z Belgii, rosyjską wyrzutnię torpedową, płyty pancerne z bitwy jutlandzkiej (Skagerrakschlacht), bliżej niezidentyfikowany francuski pojazd pancerny (według autora artykułu najprawdopodobniej "White AM z 1915 roku"). 

Oczywiście poznańska wystawa nie była czymś wyjątkowym, w sumie w Rzeszy zorganizowano podobnych wojennych wystaw około 30, m.in. Kriegs-Ausstellung w Hanowerze, Deutsche Kriegsausstellung w Berlinie, Württembergische Kriegsausstelung w Stuttgarcie, Ausstellung Bayerischer Kriegsbeute w Monachium.

 

A czy "po drugiej stronie" organizowano podobne wystawy?

 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Cytuj

Cywilny strój był odzieniem hańby

Dosyć znane plakaty mające wywołać poczucie wstydu u mężczyzn, którzy pozostali w domu:

Who's Absent - Is It Youhttps://www.awesomestories.com/asset/view/Who-s-Absent-Is-It-You-British-Recruiting-Poster

WHICH OUGHT YOU TO WEAR? https://www.iwm.org.uk/collections/item/object/28898

Daddy, what did you do in the Great Warhttps://en.wikipedia.org/wiki/Daddy,_what_did_you_do_in_the_Great_War%3F

 

I jeszcze przedsmak walki z frankfurterkami, kopania jamników i "powstania" dynastii windsorskiej:

Karykatura - "Punch" z 19 sierpnia 1914 r. (s. 159) https://archive.org/details/punchvol146a147lemouoft/page/158

 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Cytuj

A dlaczego kopie on jamnika?

Ten z ww. karykatury swojego psa rasy jamnik nie kopie, tylko odwraca frontem do klientów, aby nie widzieli, kto zacz. Ewentualnie wymienia na lepszy model psa - jakiś brytyjski. A po intensywnym wpatrywaniu się w karykaturę i długotrwałym namyśle stwierdzam, że chyba jednak na drugim obrazku jest inny pies, uszy ma takie mniej jamnicze.;)

 

A o tym, że na ulicach kopano jamniki, jako "niemieckie psy" (a podobno nawet spalono domy kilku ich właścicieli - sic!) czytałem u M. Rybarczyka, Wszystkie szaleństwa Anglików,  Warszawa 2017, s. 142.

 

A w Stanach dachshunds przeistoczyły się w liberty hounds.

Zob. https://en.wikipedia.org/wiki/Dachshund#Symbol_of_Germany

 

A tu jeszcze trochę o ówczesnej nienawiści do "parówkowych psów":

https://blog.maryevans.com/2014/03/sausage-dogs-persecuted-the-fall-of-dachshund-during-ww1.html

Edytowane przez Bruno Wątpliwy

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Nieszczęsne psy...

 

W innym temacie Bruno wskazywał na podwójne wykorzystanie pocztówek: forum.historia.org.pl - "Pocztówki niemieckie w służbie polskiej". Na łamach "Polski Zbrojnej" (które to pismo z roku na rok schodzi na psy - ale to moja subiektywna opinia) jest rubryka poświęcona filokartystyce historycznej prowadzona przez Andrzeja Witkowskiego. W numerze 2 z 2019 roku zaprezentowano dwie niemieckie pocztówki ukazujące atak niemiecki na Warszawę. Są to tam zaprezentowane dwie pocztówki ukazujące ostrzeliwanie Warszawy, jedna z 1915 r. a druga z 1916 roku. Na obu widać te same ujęcia, wielkie działo ostrzeliwujące miasto, zniszczony most Kierbedzia, w tych samych miejscach widzimy żołnierzy i obłoki dymu. Tylko na jednej mamy na niebie sterowiec a na tej późniejszej pojawia się bombowiec. Sam obraz autor określa jako mistyfikację, jako że z obrazu wynika (wedle niego) iż Niemcy z pozycji zajętych przez Rosjan ostrzeliwali... własnych kameraden.

Znamy takie propagandowe ujęcia gdzie sytuacja/warunki czy okoliczności się nie zmieniały ale zmieniały się środki rażenia, na bardziej nowoczesne?

A dlaczego schodzi: na psy? Oto na przykład na jednej z pocztówek mamy tytuł: "Der Kampf um Warschau", wedle autora jest to seria pod tytułem: "In Kampf und Warschau". Albo tytuł umieszczony na tej pocztówce nie jest tytułem serii albo autor artykułu nie zna niemieckiego, ale może chodzi jedynie o napis na jednej z pocztówek? Jak wyglądała ta seria?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Tak na marginesie wątku dotyczącego wyścigu Amundsena i Scotta (forum.historia.org.pl - "Przełom wieków XIX i XX"), można przypomnieć o propagandowym wykorzystaniu (co zresztą miało miejsce jeszcze przed samą wojną) postaci Lawrence'a E. Oatesa i jego czynu. Jego przykład miał wzmocnić nadwątloną u Brytyjczyków dumę i pewność siebie, a z czasem natchnąć do heroicznych czynów.

"The sacrifice made for the nation and for each other by the polar party and Oates in particular was held up as an inspiration to British troops during the First World War (...) in 1992 John MacKenzie characterized some of the cultural and literary traditions underpinning British attitudes to warfare in the nineteenth century as: “the enthusiasm for knightly virtues, the adventure tradition of heightened moral absolutes, a fascination with individual heroic action in the service of the state (...) In such a context it is easy to see how aspects of the polar party’s story could be deployed as inspiring examples of sacrifice during a war that began little more than a year after news was received of their deaths. In that cause, an article in the Treasury in January 1916 provides an example of true hagiography. “The Precursor” maintains that the dead explorers had been John the Baptists, both prefiguring, and preparing England for, the Passion of the coming war. But with the country by then in the midst of the terrible conflict, it reminds readers that “we have so many heroes among us now, so many Scotts and Wilsons and Oates ...” that it is easy to forget those men who “fired the beacon for us.”".

/C. Murray "'Scott of the Antarctic': The Conservation of a Story", Submitted in fulfilment of the requirements for the degree of PhD, University of Tasmania, October 2006; s. 88/

 

"George V led the mourners at the memorial service for Robert Falcon Scott and those who died with him on his ill-fated polar expedition. Thousands stood outside St Paul's Cathedral in February 1913, far more than had turned out for the Titanic dead the year before. These two tragedies seemed to encapsulate the doomed hubris of an era then drawing to a close. Two years later, thousands would be required to give up their lives in the service of their country in the Great War. Scott's fate was held up as an example of noble sacrifice. Films of the expedition were distributed to the Front as propaganda, and every schoolchild was told the story of how Titus Oates walked bravely out to his death".

/C. Birch "Scott's polar disaster lives on"; tekst dostępny na stronie theguardian.com/

 

"Oates was at centre stage of the Scott disaster and the expedition’s most unfortunate victim. It was a tragedy which left such an impression on the national psyche that 100,000 British soldiers, who themselves were staring death in the face from the trenches of the First World War, were shown pictures of Oates and his comrades as an example of how to die nobly. One senior military chaplain wrote from the Front that the tragedy was ‘…just the thing to cheer and encourage us out here…’ Oates was the finest example of how, if nothing else, Britons knew how to die.
With hindsight it is easy to understand how the country sought to draw strength from Oates. The Old Order was changing and war had accelerated the change. The reforms of the Edwardian age had left many Britons bewildered and uncertain, the Empire was under intense strain in places like Ireland and India, and the map of Europe was being re-drawn by the war
".

/"Captain Lawrence Oates Antarctic tragedy", fragment z: M. Smith "I Am Just Going Outside"; tekst dostępny na stronie: thehistorypress.com/

 

"In the years immediately preceding the First World War, self-sacrifice had also been exemplified in Britain by the actions of the polar explorer Captain Lawrence Oates (1880-1912) who, fearing his ill-health would compromise the survival of his companions, walked into a blizzard to this death (...) The story of the heroic death in 1912 of Captain Oates and his fellow polar explorers continued to be a popular theme in newspapers and magazines for long time after the explorers’ demise, thereby upholding further the virtues of chivalric self-sacrifice. Demonstrating this point, promoting concepts of chivalric sacrifice, the 1913-14 annual of the 'Boy’s Own Paper' reproduced a painting on the subject of Oates’ death entitled 'A Very Gallant Gentleman' of 1913 by John Charles Dollman, which had been exhibited at the Royal Academy of Arts in 1914".

/R.M. Roberts "Art of a Second Order. The first World War from the British Home Front Perspective", Thesis submitted for the degree of PhD, University of Birmingham, September 2012, s. 76/

 

Co ciekawe Oates został "zaadaptowany" zarówno przez tych którzy nawoływali do udziału w wojnie jak i pacyfistów:

"In NWAC propaganda, sacrifice' was frequently used to describe servicemen's actions, including the `ultimate sacrifice' of martial death. Such sacrificial rhetoric was common to Britain, particularly in imperial contexts in the later-nineteenth and early-twentieth centuries, where sacrifice, heroism and (sometimes) chivalry were conflated to demonstrate patriotic values. Jones' description of the `language of sacrifice' used to `ascribe meaning' to the doomed 1913 Antarctic expedition resonates elsewhere. In the Antarctic explorers' case, their
deaths `were redeemed by their contribution to a higher cause', varying according to inclination. For Winston Churchill, the explorers' positions in the armed forces demonstrated that their colleagues `would not fail the Empire in their hour of need', whereas the Peace Society was told that Scott was `a hero for pacifists, prepared to sacrifice his life for science'. Christabel Pankhurst, meanwhile, associated Scott and Lawrence Oates (whose decision to die in solitude rather than burden his comrades became the epitome of `gentlemanly' self-sacrifice) with suffragist sacrifice
".
/D. Monger "The National War Aims Committee and British patriotism during the First World War", Thesis submitted for the degree of PhD, King's College London, awarded March 2009, s. 228-229/

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.