Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
mer

60 rocznica uzycia bomby atomowej

Rekomendowane odpowiedzi

mch90   

I muszę się zgodzić z Hauerem.

Dobry nalot z użyciem napalmu tez potrafił spalic pół miasta i zabic dziesiatki tysiecy ludzi, ale do tego trzeba bylo setek samolotów i zrzucenia wielu bomb.

Dodam, że w wyniku jednego zmasowanego nalotu na Tokio zginęło ok 100 tys. ludzi. A jednak Japończycy nie uznali, że czas tą wojnę skończyć. Tu potrzebny był pokaz siły- i jak to nazwał mój poprzednik- że jeden samolot może spowodować tak wielkie straty, co nalot 450 takich samych, ale uzbrojonych w zwykłe bomby lotnicze.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Dziś mamy tyle mocy atomowej, że możemy zniszczyć kilkakrotnie całą ziemię!!

Tu potrzebny był pokaz siły- i jak to nazwał mój poprzednik- że jeden samolot może spowodować tak wielkie straty, co nalot 450 takich samych, ale uzbrojonych w zwykłe bomby lotnicze.

Zeykła bomba nie robiła tego efektu co atomowa, ponieważ żeby uzyskać jakiś efekt trzeba było zrzucić niemało tych bomb. A tu nagle nad Japonią leci sobie jedna Superforteca i zrzuca jedną bombę która zmiata całe miasto. Co o tym mieli myśleć Japończycy?? Mieli dalej walczyć i czekać aż amerykanie zrzucą następnych 20 takich bomb i Japonia przestanie istnieć?? Moim zdaniem Japończycy dobrze wybrali, dla nich ta wojna i tak była już przegrana.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
ROGER   

Macie rację,ale też trzeba przyznać że właściwie Amerykanie zrobili sobie super realny poligon testowy z Hiroshimy i Nagasaki...To tak jak w Wietnamie testowano użycie na szeroką skalę śmigłowców,gun-shipów,taktyki walki SOG jak np.IA-drill...A czy według Was potrzebny był nalot na DRezno? Z taktycznego punktu widzenia był potrzebny jak jeszcze 1 dziura w rzyci... "Ale zwycięzców się nie sądzi..."

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
adam1234   
Wojna Adamie... To nie oni pierwsi zaatakowali.

Po użyciu takowego argumentu zostałem określony jako "bezrganiczny cynik", więc się tak pytam na wszelki wypadek :wink:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Ja okażę się oryginalny i stanę po stronie USA. Nigdy nie kwestionowałem, że to, co się tam stało, było masakrą i wielką tragedią, ale niestety to było konieczne. To wydarzenie przyćmiło prawdziwe zbrodnie. Katyń, Auschwitz - czy to było konieczne? Nie. Ale Hiroszima i Nagasaki - tak. Kamikaze już pokazali, na co zdobędzie się prawdziwy, japoński fanatyk zaćmiony przez bohaterskie życie "dziadka samuraja". Ta wojna potrwała by jeszcze przynajmniej trzy lata. Wtedy nie przestałyby istnieć dwa japońskie miasta, ale CAŁY NARÓD - nie przemawia to do was? A jeżeli Japończycy jakimś cudem - a takich w historii mnogo - zdążyli by też skonstruować bombę atomową?

Wiem, to straszne żyć bez kilku części ciała, ale takie wybryki natury zdarzały się od początku istnienia świata, nie tylko tam. Wiem, ze jeżeli spojrzeć na mojego posta pod takim, a nie innym kątem można stwierdzić, że jest zbrodniarzem i wnukiem A. Hitlera, ale niestety. Żyjemy w strasznych czasach i czy tego chcemy, czy nie, musimy dostosować się do jego wymogów.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

temat zamarl wieki temu [niemal 9 miesięcy] a dziś Jarpen znów wywolał wilka z lasu... zadając pytanie było konieczne czy nie było.

Z punktu widzenia strategicznego Japonia jest wyspą bardzo łątwą do obrony a bardzo trudną do ataku, czy zdobywania. Co więcej spolęczeństwo wierzyło w cesarza, w wojnę prowadzoną do końca. Osobną sprawa pozostaje fakt, czy konieczne były takie ofiary czy nie.

Amerykanie przez cały okres swej przewagi na morzu zdobywali pojedyncze wyspy okupione stratami i to ciężkimi, długotrwałymi walkami, wyspami ktore nie byly ani tzw. macierzystymi ani tak dużymi jak wyspy japońskie. Wstępne plany mówiły o ewentualnym zdobyciu Japonii z dużymi stratami po ciężkich walkach w okresie ok '47 roku...

Pomoc Rosjan wytargowana w zamian za ustępstwa w Europie sprawiłą, że Armia Kwantuńska i kilka wysp dostało się w ręce Armii Czerwonej. Tutaj znów pada pytanie - a co dalej? Inwazja - której Rosjanie tak naprawdę nigdy wcześniej "nie ćwiczyli"? Wojna z olbrzymimi stratami w typach terenó w których dowódcy radzieccy nigdy tak napawdę nie walczyli? Z narodem ktorego zacięcie przewyższało o kilka skal to co pokazywali Niemcy?

Wojna w terenie górzystym jest wojną gdzie broniący zyskuje znacznie więcej niż atakujący traci, a traci on niemal całą swą przewagę technologiczną. Dość przypomnieć niekonczącą się zawieruchę w Afganistanie...

A tak - nadlatuje jeden samolocik spuszcza bombę i miasta nie ma... a ci ktorzy przeżyli umierają w męczarniach - calkiem niezła karta przetargowa, tym większa, że tak naprawdę Japończycy nie wiedzieli ile takich "niespodzianek" mają w zanadrzu jeszcze Amerykanie. Kwestią bardzo bardzo dyskusyjną pozostaje pytanie czy musieli zrzucać ją na miasto japońskie czy ogólniej - nad terytorium japońskim. O wiele lepszym rozwiązaniem byłoby zbudować gdzieś makietę miasta albo najzwyczajniej w świecie poświęcić jakąś małą wyspę - zaprosić "listem żelaznym" kilku generałów czy oficeró i zrobić małe bum... A tak darmowy poligon kosztujący tysiące istnień ludzkich.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
ciekawy   

Bomby zrzucone na Hiroszimę i nagasaki były prymitywnym barbarzyństwem. Nie trafiają do mnie argumenty, jakoby dzięki nim zaoszczędzona wielkich strat. Lato 1945r. to już była agonia japonii jako państwa. Nie muszano juz nic zdobywac - wystrczyłaby szczelna blokada morska, + całkowite panowanie w powietrzu, i cesarz sam by skapitulował ... To była tylko kwestia miesięcy - niczyim życiem by nie szafowano ...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

ciekawy : zrzucenie bomby na maista japońskie - barbarzyństwo godne Trybunału Wojennego, ale nie sądzę by cesarz złożyl bron po tym jak Amerykanie zajęli Okinawę i kilka innych wysp, a Rosjanie roznieśli w pył Armię Kwantuńską.

Dlatego zastanwiałem się na głos nad inną możliwością pokazania sily nowej broni.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

Japońce mieli szczęście, że dostali tą pigułą. Gdyby wdrożyli swój plan "Decyzja" (pospolite ruszenie zbrojne w bambusowe dzidy, dzieci - kamikadze obwiązane trotylem i rzucające się pod czołgi, i tym podobne makabryczne pomysły) to masakra byłaby o wiele gorsza.

A przy okazji Świat przestraszył się tej broni i może, dlatego mieliśmy "Zimną Wojnę" zamiast "Gorącej".

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

gregski - będzie troszkę O.T. i kręcenia się wokół tematu być może, ale...

Wojna w górach, lub walki w górach mają dla obrońców będących gorzej wyposażonych od takujących kilka bardzo poważnych zalet, wśród nich takie że bardzo prymitywną bronią można zdziałać bardzo dużo, a ciężka artyleria [czy to jako ostrzał ze "zwykłych" dział, czy jako bombardowanie] niewiele szkody czyni. Poza tym znając miejscowe warunki terenowe, bardzo łątwo można obejść przeciwnika i zadać mu cios od tylu. Cały czas "przykladem świeci" Afganistan.

Co do stwierdzenia, że efekt owych dwóch bomb [pomijając Z.S.R.R. jedynych testowanych na "żywych osobach i organizmach"] zrzuconych, na zmieszkałe tereny - co było najzwyklejszym mordrstwem sprawił, że wszystkie kolejne wojny są tak konwencjonalne jak to tylko możliwe, a w razie problemów typu "zaginął okręt podwodny o napędzie atomowym... wszyscy rzucają się na jego poszukiwania... pełna zgoda.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

FSO, wydaje mi się, że przesadzasz. W Japonii zginęło o wiele więcej ludzi w wyniku konwencjonalnych bombardowań niż w wyniku tych dwóch bombek. Amerykanie napalmem wypalili drewniane zabudowy większości wielkich miast Japonii paląc i dusząc cywilów w ilościach hurtowych.

Co za różnica czy zginie te 100 000 ludzi w wyniku naloty kilkuset samolotów czy jednego?

Efekt psychologiczny owszem szokujący, ale w praktyce większej różnicy nie ma!

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witaj;

dla mnie zrzucenie dwóch bomb atomowych jest morderstwem gdyż ich skutki chorobowe dotykają niewinnych ludzi [nie wnikam jaka narodowść], bo to nie byla walka z armią tylko pokazanie armii na przykłądzie cywilów co możemy zrobić z krajem - będzie z niego niemal skażona pytania. Z zupełnie innych powodów uważam także nalot na Drezno za barbarzyństwo...

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

Oglądałem film 'Fog of the war". Były to wspomnienia McNamara'y. Pierwsza cześć dotyczyła II WŚ w powietrzu. Film wydawał mi się całkiem rzetelny, niestety nie wiem, czy był dystrybuowany w Polsce a jeżeli tak to, pod jakim tytułem.

Otóż jest tam rozdział poświęcony bombardowaniom Japonii. Przedstawione fakty są szokujące. Zniszczenia i ofiary w ludziach powstałe z powodu bombardowań nuklearnych były niewielką częścią strat poniesionych przez Japonię w wyniku amerykańskiej ofensywy powietrznej.

Z drugiej strony operacje desantowania i podboju japońskich wysp macierzystych amerykanie planowali na lata 1945 i 1946. Przewidywali straty idące nawet w setki tysięcy zabitych i rannych amerykańskich żołnierzy.

Osobiście gdybym był prezydentem USA to starałbym się ocalić jak najwięcej swoich "chłopców" nawet kosztem hekatomby wrogich cywilów.

Wiem jestem cyniczny, ale wojna pomieszana z polityką to nie miejsce dla "rycerzy bez skazy i zmazy".

Mało tego gdybym znalazł się w sytuacji frontowego żołnierza to nie chciałbym, aby kosztem mojego tyłka mój własny rząd starał się chronić substancję wrogiego państwa.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.