Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
jachu

Wojna Prewencyjna

Rekomendowane odpowiedzi

jachu   

Ostatnimi czasy coraz częściej słyszymy takie pojęcie. Wojna prewencyjna, czyli atak wyprzedzający. Spodziewając się ataku, atakujemy pierwsi, żeby zaskoczyć przeciwnika jeszcze nie przygotowanego do wojny. Przejęcie inicjatywy pomoże zmniejszyć nasze straty i szybko pokonać "agresora". A może jest to pusty termin używany wyłącznie jako wymówka dla agresywnej polityki? Przykładem wojny prewencyjnej mogłaby być interwencja w Iranie... Ale czy byłaby to prawdziwa wojna prewencyjna?

Za wiki

Wojna prewencyjna jest to wojna lub działania zbrojne podjęte w celu uprzedzenia ataku przeciwnika i zmuszeniu go do zaniechania agresywnych zamiarów lub zyskania dogodnych warunków do dalszego prowadzenia wojny (działań zbrojnych). W praktyce stanowi ona najczęściej pretekst do zrzucenia odpowiedzialności na napadniętego przeciwnika za wywołanie konfliktu zbrojnego, mimo że dzięki wykorzystania elementu zaskoczenia przynosi korzyść agresorowi.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
sargon   

Dla mnie jest to pusty termin, katonowska paranoja - "ten bowiem, kto szykuje wszystko przeciwko mnie tak, że może mnie zaatakować kiedy zechce, juz jest moim wrogiem, choc jeszcze nie uzył broni".

Nie jestesmy pewni czy te głowice wycelowane są w nas, ale co tam. Naciskamy guzik - żegnaj wrogu. Ups, pardon..., domniemany wrogu :wink:

Wyjątkiem chyba byłaby tylko sytuacja, kiedy ten domniemany wróg zbroi się, choć ma możliwość zaatakowania tylko nas, nikogo innego (może w warunkach średniowiecza jakieś państwo otoczone z trzech stron Himalajami - z czwartej nasza granica? :D ), albo też kiedy polityka owego państwa jest nam zdecydowanie wroga i w różny sposób dąży do bezwzglednego osłabienia naszego państwa.

Bezwzglednego - nie wzglednego, poniewaz można rosnąć w siłę, nie osłabiając przy tym silniejszego sąsiada (choć jego względna przewaga maleje) i nie będąc mu w jakikolwiek sposób wrogim.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jachu   
Nie jestesmy pewni czy te głowice wycelowane są w nas, ale co tam. Naciskamy guzik - żegnaj wrogu. Ups, pardon..., domniemany wrogu :wink:
I o to właśnie chodzi - to jest sedno problemu. Wojna prewencyjna jest bardzo często tylko wymówką i kłamstwem pod publiczkę. Można wprowadzić psychozę strachu i później na tej podstawie wytłumaczyć atak na inne suwerenne państwo. Jednak w historii można znaleźć autentyczne przypadki, gdy taka wojna mogła zmienić bieg historii na inny, nieznany nam tor. Co by się stało, gdyby Czesi nie dali się zastraszyć i razem z Polską ruszyli na hitlerowskie Niemcy w 1939 roku? Oczywiście zdaję sobie sprawę, że temat z cyklu "Co by było, gdyby..." i kwalifikujący się do działu "Historia Alternatywna", ale mi chodzi tylko o przykład.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Darkman   

Według mnie to tylko taki zwrot uknuty przez cwanych polityków.

Każda wojna w oczach ją rozpoczynającego jest zasadna i w jakiś tam sposób prewencyjna. Aha i zwykle jest ostatnią i ma położyć kres innym wojnom (a potem już tylko dostawia się numerki :wink: 1, 2 itd.)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
sargon   
Co by się stało, gdyby Czesi nie dali się zastraszyć i razem z Polską ruszyli na hitlerowskie Niemcy w 1939 roku?
Hmmm, inni mogliby uznać nas i ich za agresorów :wink:

Zresztą nie wiem czy Czesi chcieliby z nami współpracować po tym, jak zawłaszczyliśmy sobie ich Zaolzie.

Chociaż z drugiej strony Czesi by się bronili - nie znam się za bardzo na tych czasach. Mieliśmy jakiś traktat, którym moglibyśmy uzasadnić zaatakowanie Niemców w obronie Czechów?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jachu   
nie znam się za bardzo na tych czasach. Mieliśmy jakiś traktat, którym moglibyśmy uzasadnić zaatakowanie Niemców w obronie Czechów?
Nie mam zielonego pojęcia - podobnie jak ty, też jestem kiepski z tego okresu historii :wink:

Według mnie, wojna prewencyjna i wszelkie próby jej usprawiedliwiania... cóż, doprowadzą do paradoksu pewnego.

USA zaatakowało Irak, bo podobno była tam broń chemiczna i istniała obawa jej użycia. Więc prewencyjnie zrobimy "kęsim" i spokój. Mniejsza z tym, że broni nie było :D

USA zaatakuje (może) Iran, bo tam podobno jest broń atomowa i istnieje obawa jej użycia. Więc prewencyjnie "kęsim" i spokój.

Sprawiedliwe? Dla wielu tak. Bo państwo atakuje swojego wroga i nie daje mu zabić swoich obywateli. Jednocześnie chroni jakieś tam wartości (amerykański styl życia, ideę demokratycznego liberalizmu itp.). Wydaje się więc, że takie ataki wyprzedzające można... cóż zaakceptować.

Ale ja mam pytanie. Czy jakby Iran, wiedząc o amerykańskich planach (a każdy takie coś przeczuwa) postanowił prewencyjnie zaatakować USA i np. zbombardować Washington, to też by to uznali fani wojen prewencyjnych, za usprawiedliwione? Przecież Iran atakuje swojego wroga, nie daje zabijać swoich obywateli. Jednocześnie chroni jakieś wartości sporego kręgu cywilizacyjnego (prawo koraniczne, islamskie spojrzenie na świat itp.).

No właśnie. Dla większości ludzi, te dwie sytuacje nie są równe. Jest to trochę rasistowskie podejście, bo uznaje się racje białego człowieka, zachodniej kultury, za "słuszne", a racje islamisty... za gorsze. Akceptując politykę wojen prewencyjnych, w zasadzie akceptuje się rasizm i uznaje się, że niektóre kraje nie mają prawa do samostanowienia o sobie (i bronienia się), a niektóre poglądy nie mogą być realizowane (co jest zaprzeczeniem podstawowych zasad liberalizmu, że poglądy nie powinny wpływać na pozycję jednostki w świecie).

Barber w "Imperium Strachu" dowodził, że wojny prewencyjne są z tego powodu niemoralne, że tak na prawdę nie są to wojny, które społeczeństwa zachodu powinny akceptować. Na dodatek uznał je za dużo gorsze w skutkach od zimnowojennych doktryn... choć uznał też, że wojna prewencyjna, jako pewien sposób prowadzenia polityki, jest w zasadzie przerobieniem (złym) tych doktryn.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
sargon   
Według mnie, wojna prewencyjna i wszelkie próby jej usprawiedliwiania... cóż, doprowadzą do paradoksu pewnego. [...]
W rzeczy samej, tak jak przedstawiłeś.

Z tym, ze tak mi przyszło na myśl, że następuje subtelna (i obiektywna) różnica celów obu stron - celem prewencji jest uniemozliwienie przeprowadzenia domniemanego ataku, zaś celem prewencji wobec prewencji jest umożliwienie przeprowadzenia tego (nadal domniemanego) ataku. Pozostaje wszakże pytanie jak bardzo zasadne są domysły strony atakującej prewencyjnie wobec zamiarów domniemanego wroga? :wink:

Czy jeśli widze na ulicy dresa, to czy od razu mam go uznać za zagrożenie? A jeśli tak, to czy mam zareagować w sposób eliminujący domniemane zagrożenie?

Kurcze, dylemat jak w Hamlecie - czy policjanci powinni strzelać do ludzi wymachujących atrapą pistoletu? :D

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
sargon   

Możnaby tak uznać - tylko prewencją przeciw czemu?

Możnaby rzec, ze zapobiegawczo wobec rozruchów przeciwko legalnej władzy - tylko zachodzi pytanie czym ta władza legalizowała swoją władzę? :wink:

Dla mnie wojna prewencyjna JEST faktycznie wojną prewencjną tylko w tym przypadku, gdy mamy PEWNOŚĆ, że ktoś nas tak jakoś bez powodu chce zaatakować. W każdym innym wypadku jest agresją powziętą na postawie przypuszczeń.

Znaczy się w większości "wojny prewencyjne" to tylko puste slogany, ponieważ takiej pewności de facto prawie nigdy 9albo i wręcz nigdy w ogóle) nie ma - na dokładkę slogany hipokrytyczne (to oni zaczęli pierwsi, bo nam się wydawało, ze chcą nas zaatakować, wiec...), no i paradoksalne, jak wyłożył jasno jachu.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
ciekawy   

Ja tylko w kwestii formalnej:

Co by się stało, gdyby Czesi nie dali się zastraszyć i razem z Polską ruszyli na hitlerowskie Niemcy w 1939 roku?

Pewnie nic - bo co najmniej od roku byli wchłonięci przez Hitlera. Pomysł i owszem - niegłupi, ale musiałby być zrealizowany dużo wcześniej.

Dla mnie wojna prewencyjna JEST faktycznie wojną prewencjną tylko w tym przypadku, gdy mamy PEWNOŚĆ, że ktoś nas tak jakoś bez powodu chce zaatakować. W każdym innym wypadku jest agresją powziętą na postawie przypuszczeń.

A w jaki sposób taką pewność możemy uzyskać (tj. w 100% ?) Czy powszechna mobilzacja/ manewry w sąsiednim kraju każe nam tak domniemywać (tj. zakładać, iż zostaniemy zaatakowani?). I w ogóle - jakie są wyznaczniki stanu zagrożenia, pozwalające nam wysnuć wniosek, iż zostaniemy w 100% zaatakowani ?

Zresztą nie wiem czy Czesi chcieliby z nami współpracować po tym, jak zawłaszczyliśmy sobie ich Zaolzie.

Yyyy.... to "Zaolzie" to nie do końca było ich (vide: co z nim zrobili w trakcie trwania wojny polsko - bolszewickiej), ale ja nie o tym. Wojnę prewencyjną (najazd na Niemcy z dwóch stron, wespół z Francją) chciał wszcząć marsz. Piłsudski (wtedy, kiedy Niemcy nie były jeszcze aż tak silne, chociaż posiadały 100 - tys. Landswehrę, i sporą rzeszę niezmobilizowanych rezerwistow), ale Francuzi nie chcieli. Chociaż pomysł był nierealny - na dłuższą metę był arcyważny dla Europy - pozwoliłby on zapobiec wybuchowi II WŚ...

Mieliśmy jakiś traktat, którym moglibyśmy uzasadnić zaatakowanie Niemców w obronie Czechów?

Nie mieliśmy - całe 20 - lecie międzywojenne żyliśmy jak pies z kotem (a wina nie leżała tylko li i wyłącznie po naszej stronie - vide: przemówienia prem. Benesa). Poza tym - Czechosłowacja bardziej przychylała się do sojuszu z ZSRS, naszym śmiertelnym wrogiem.

pzdr.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
sargon   
A w jaki sposób taką pewność możemy uzyskać (tj. w 100% ?) Czy powszechna mobilzacja/ manewry w sąsiednim kraju każe nam tak domniemywać (tj. zakładać, iż zostaniemy zaatakowani?). I w ogóle - jakie są wyznaczniki stanu zagrożenia, pozwalające nam wysnuć wniosek, iż zostaniemy w 100% zaatakowani ?
No własnie chodzi o to, że wg mnie nie można, a stuprocentowych wyznaczników imho nie ma.

Powszechna mobilizacja każe nam domniemywać, że zostaniemy zaatakowani - ale czy daje pewność? Imho nie.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
adam1234   
ale czy daje pewność?

Ale pewność nie jest do niczego potrzebna, są przecież śledztwa poszlakowe :)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.