Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
piterzx

Bohaterowie okresu zaborów

Rekomendowane odpowiedzi

Siudek   

Ja bym wskazał na Ludwika Krzywickiego. Był twórcą polskiej szkoły socjologicznej, antropologicznej, działacz polityczny lewicy niepodległościowej, publicysta oraz nauczyciel na tzw "Uniwersytetach latających". Pierwszy zajął się tłumaczeniem "Kapitału" K. Marksa na język polski. Krótka biografia: http://pl.wikipedia.org/wiki/Ludwik_Krzywicki

Polecam książkę Henryka Hollanda "Ludwik Krzywicki - nieznany". Był również pionierem jeżeli chodzi o socjologiczne podejście do zjawisk emigracyjnych. Niedawno ukazały się jego listy ze Stanów Zjednoczonych. Często zapominamy o takich osobach.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jako jeden z pierwszych, bo przekładu z francuskiego przekładu M. Roya wespół z nim dokonywało kilka innych osób...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Ja mam taką drobną prośbę-uwagę, żeby też pisać nie tylko o topowych postaciach, ale może o ludziach pomijanych przez podręczniki.

Przypomnieć warto postaci walczących przeciw Hiszpanom w Ameryce Południowej. Wraz Francisco de Miranda w 1806 r. przybywa na kontynent Gustavus A. Bergund. Po bitwie w okolicy Puerto Cabello ujęty i wraz z dziewięcioma innymi oficerami powieszony.

Długi szlak; od wyprawy Mirandy do bitwy pod Carabobo; miał za sobą Filip Maurycy Marcinkowski, znany jako Felipe Mauricio Martín. Kiedy skapitulowała Cartagen de Indias, jako jeden z nielicznych przedarł się przez blokadę i przyłączył się do Bolivara. W trakcie przełomowej bitwy pod Carabobo (1821 r.) pełnił funkcję adiutanta drugiej brygady gwardii przybocznej gen. Manuela Sedaño. W 1854 r. zmarł w Bogocie, a jego rodzina odegrać miała ważną rolę w historii Kolumbii.

W szeregach Legiónu Británica znalazło się kilku Polaków:

Juan de Brigard y Dombrowski - szlak swój rozpoczął jako porucznik batalionu Barcelona, by zakończyć po zdobyciu Cumaná w stopniu kapitana. W 1823 r. dowodził trzecią kompanią batalionu Armii Rezerwowej Departamrntu Boyacá. Zmarł w Tunja w 1860 r. pozostawiając ośmioro potomstwa.

Ferdyand Sierakowski - w 1819 r. został kapitanem batalionu Rifles, a jako dowódca szwadronu dowodził w kampanii 1821 r. i walczył pod Carabobo. W wojnie domowej towarzyszył Bolivarowi. Głośnym echem odbił się jego pojedynek z niejakim Sarią, półdzikim llanero, przed bitwą pod miastem Popayán, zginął następnego dnia, wciągnięty w zasadzkę.

Nichał Rola Skibicki - przybył do Ameryki w 1823 r., początkowo służył w sztabie głównym Bolivara. Po rozpadzie Wielkiej Kolumbii objął funkcję adiutanta gen. Paeza. Na wieść o powstaniu listopadowym starał się przedostać do kraju. Aresztowany przez carską policję został zesłany do Wiatki, zmarł w 1847 r.

Jemu to poświęcił strofy Juliusz Słowacki utworu "Do Michała Rola Skibickiego, podpułkownika wojsk Rzeczpospolitej Kolumbijskiej".

/za: T. Sońta-Jaroszewicz "Polacy w zrywie niepodległościowym Ameryki Południowej", "Uniwersytet Warszawski: pismo uczelni" nr 5 (49) październik 2010/

szerzej:

T. Sońta-Jaroszewicz, Z. Jaroszewicz "Polscy żołnierze walczący o niepodległość Ameryki Południowej u boku Mirandy i Bolivara", w: "Relacje Polska-Kolumbia. Historia i współczesność" red. T. Sońta-Jaroszewicz

Ludwik Flegel - był pułkownikiem, walczył pod Carabobo, dowodząc batalionem Boyacá. Był członkiem lozy masońskiej , której mistrzem był gen. José Antonio Paéz. Zmarł w Caracas w 1833 r.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jancet   
Kogo Waszym zdaniem można określić mianem bohaterów w okresie zaborów :?: ?? Jakie postacie Waszym zdaniem najbardziej zasłużyły się Polsce, Polakom?

Cóż, troszkę mnie dziwią ostatnio wymieniani bohaterowie, którzy jakoby wybitnie zasłużyli się "Polsce, Polakom".

Dobrze, że zrobili coś dobrego dla swej nowej ojczyzny, ale cóż z tego my mamy?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
piterzx   
Dobrze, że zrobili coś dobrego dla swej nowej ojczyzny, ale cóż z tego my mamy?

Jesteś pewien, że nie mamy nic z działań przodków? Ale tak absolutnie? A praca organiczna? A wpływ na nastroje, kulturę, świadomość narodową? A budzenie narodowego ducha? Dyplomacja wreszcie? Nawet działania zbrojne, choć dyskusyjne, to jednak niewątpliwie przypominały o sprawie polskiej, nie tylko w świecie, ale przede wszystkim samym Polakom.

Teraz zaś, biorąc pod uwagę chociażby jeden aspekt i fakt, że oddziaływanie społeczne jest procesem szalenie długotrwałym, kto wie, czy bez działalności wielu takich ludzi w 1918 miałby kto mieć tę niepodległość...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

(...)

Sam jednak zgłoszę kogoś może nawet bardziej kontrowersyjnego - generała i premiera Jana Krukowieckiego.

(...)

jeśli ktoś ma wziąć pod dowództwo armię, która tak na zdrowy rozum MUSI ponieść klęskę, to cóż może nim powodować? Jedynie "miłość własna" - no cóż, może moja armia zginie, bo jest na tyle słabsza, że wygrać nie może. Ale nawet wtedy zostanie mi sława tego, kto tak długo walczył w tak niekorzystnych okolicznościach. A jeżeli będę bił się wystarczająco długo, to wydarzy się coś, że jednak moja armia odniesie ZWYCIĘSTWO ???

(...)

Załóżmy że otrzymał owe główne dowództwo i ziściła się pierwsza ewentualność: armia zginęła.

Możliwym jest, że pozostałaby sława tego co tak długo się bił, możliwym jest również, że pozostałaby po nim niesława: tego co wygubił armię.

Czy wygubienie armii to faktycznie duża zasługa dla kraju? Można by polemizować.

Co do walczących w Ameryce Południowej. Wielu sądziło; słusznie czy nie - to inna sprawa; że poprzez udział w szeregu ruchach narodowowyzwoleńczych

przykładają cegiełkę do dzieła, które w konsekwencji spowoduje, że i ich kraj spotka podobna perspektywa. Bolivar skrzyknął całkiem spore międzynarodowe

towarzystwo, w świadomości Polaka zrodzić się mogła myśl, że podobny oddźwięk spotka w sprzyjających warunkach i ich sprawa.

Wreszcie przypomnijmy, że "Eskadra Kościuszkowska" to właśnie m.in. efekt tułania się polskich żołnierzy na różnych frontach.

Edytowane przez secesjonista

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jancet   

Jesteś pewien, że nie mamy nic z działań przodków? Ale tak absolutnie? A praca organiczna? A wpływ na nastroje, kulturę, świadomość narodową? A budzenie narodowego ducha? Dyplomacja wreszcie? Nawet działania zbrojne, choć dyskusyjne, to jednak niewątpliwie przypominały o sprawie polskiej, nie tylko w świecie, ale przede wszystkim samym Polakom.

Teraz zaś, biorąc pod uwagę chociażby jeden aspekt i fakt, że oddziaływanie społeczne jest procesem szalenie długotrwałym, kto wie, czy bez działalności wielu takich ludzi w 1918 miałby kto mieć tę niepodległość...

Nie bardzo rozumiem...

Chodziło mi o Polaków, którzy bohaterstwem wykazali się służąc w armiach państw obcych, wręcz egzotycznych.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jancet   

Załóżmy że otrzymał owe główne dowództwo i ziściła się pierwsza ewentualność: armia zginęła.

Możliwym jest, że pozostałaby sława tego co tak długo się bił, możliwym jest również, że pozostałaby po nim niesława: tego co wygubił armię.

Czy wygubienie armii to faktycznie duża zasługa dla kraju? Można by polemizować.

O ile umiem czytać, pisałem jedynie o tym, że po Grochowie Krukowiecki był najlepszym kandydatem na naczelnego wodza. Że - być może - pod jego dowództwem dotarlibyśmy nad Berezynę, choć samodzielnie wojny i tak wygrać nie mogliśmy.

Ale łatwiej byłoby znaleźć sojuszników znad Berezyny, niż znad Wisły.

Jeśli znalezienie sojuszników i tak nie było możliwe, to armia została "wygubiona" w Noc Listopadową. Przetrwać nie mogła, szło jedynie o to, w jakim stylu zginie. Przypisywanie jakiemukolwiek wodzowi niesławy "tego co wygubił armię" jest po prostu głupotą.

Co do walczących w Ameryce Południowej. Wielu sądziło; słusznie czy nie - to inna sprawa; że poprzez udział w szeregu ruchach narodowowyzwoleńczych przykładają cegiełkę do dzieła, które w konsekwencji spowoduje, że i ich kraj spotka podobna perspektywa.

Nie sądzę, byśmy byli w stanie orzekać, jakie pobudki kierowały owymi ludźmi, gdy angażowali się w walkę przeciwko hiszpańskim kolonizatorom. Być może uważali, że "przykładają cegiełkę do dzieła". Być może po prostu walczyli o swoją nową ojczyznę. Być może robili to po prostu dla kariery, żeby nie powiedzieć - dla żołdu.

Ale nawet przyjmując, że walcząc przeciw Hiszpanii walczyli o Polskę, to nie dostrzegam nie tylko mierzalnych, ale nawet wyobrażalnych korzyści, jakie w wyniku tej walki sprawa naszej niepodległości miałaby w wyniku ich działań odnieść.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
piterzx   
Chodziło mi o Polaków, którzy bohaterstwem wykazali się służąc w armiach państw obcych, wręcz egzotycznych.

W takim razie się nie zrozumieliśmy. Zacytowałeś mój post i nie sprecyzowałeś, o które postaci Ci chodzi, więc sądziłem, że odnosisz się do przytaczanych przeze mnie. W takim razie nieporozumienie zwykłe. Wobec tego koniec OT z mojej strony.

Przypisywanie jakiemukolwiek wodzowi niesławy "tego co wygubił armię" jest po prostu głupotą.

Chyba, że panicznie unika jakiegokolwiek kontaktu, odrzuca dobre plany, rozprasza oddziały i przedkłada śniadanie nad bitwę... Nie piszę teraz oczywiście o Kurkowieckim (wiadomo o kim), no ale tematy o generałach listopada i szansach powstania już są.

Ale nawet przyjmując, że walcząc przeciw Hiszpanii walczyli o Polskę, to nie dostrzegam nie tylko mierzalnych, ale nawet wyobrażalnych korzyści, jakie w wyniku tej walki sprawa naszej niepodległości miałaby w wyniku ich działań odnieść.

Wiesz, w pewnym okresie "Polak" było tożsame z "rewolucjonista". Tak jak walka na Węgrzech, we Francji, Włoszech, oddziały w Turcji, itd. To wszystko przychylało opinię publiczną, a co ważniejsze, nie pozwalało - mimo chęci i celowego milczenia - zapomnieć w świecie o tym, że Polacy istnieją i czegoś się domagają. Poza tym, ludzie traktujący serio to, że walczą "za wolność naszą i waszą", mogli mieć w świadomości, iż pomagając komukolwiek, nawet tak egzotycznym partnerom, walczą przeciwko Świętemu Przymierzu i ładowi powiedeńskiemu, a każdą walkę przeciwko ŚP lub zaborcom wielu w kręgach polonijnych uważało za walkę o Polskę, w dalszej bądź bliższej perspektywie.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jancet   
Chyba, że panicznie unika jakiegokolwiek kontaktu, odrzuca dobre plany, rozprasza oddziały i przedkłada śniadanie nad bitwę... Nie piszę teraz oczywiście o Krukowieckim (wiadomo o kim), no ale tematy o generałach listopada i szansach powstania już są.

Pisząc "Przypisywanie jakiemukolwiek wodzowi niesławy "tego co wygubił armię" jest po prostu głupotą" miałem na myśli także, a może przede wszystkim Skrzyneckiego.

Wiesz, w pewnym okresie "Polak" było tożsame z "rewolucjonista". Tak jak walka na Węgrzech, we Francji, Włoszech, oddziały w Turcji, itd. To wszystko przychylało opinię publiczną, a co ważniejsze, nie pozwalało - mimo chęci i celowego milczenia - zapomnieć w świecie o tym, że Polacy istnieją i czegoś się domagają. Poza tym, ludzie traktujący serio to, że walczą "za wolność naszą i waszą", mogli mieć w świadomości, iż pomagając komukolwiek, nawet tak egzotycznym partnerom, walczą przeciwko Świętemu Przymierzu i ładowi powiedeńskiemu, a każdą walkę przeciwko ŚP lub zaborcom wielu w kręgach polonijnych uważało za walkę o Polskę, w dalszej bądź bliższej perspektywie.

Niby wiem. Przynajmniej wiem, że znacząca część naszej politycznej emigracji dążyła do tego, by określenie "Polak" było tożsame z "rewolucjonista". Nie wiem, czy to dobrze, czy to źle. Większe zasługi w budowaniu międzynarodowej świadomości "sprawy polskiej" przypisuję "hotelowi Lambert" niż TDP czy podobnym organizacjom. Fakt, że Czartoryski dla niektórych był aż nadto rewolucyjny.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

Taką zapomnianą a niezwykle barwną postacią jest Adam Mierosławski (z tych Mierosławskich).

Walczył w Powstaniu Listopadowym Virtuti. Potem został marynarzem i armatorem. Dorobił się majątku ale na pierwszą wieść o powstaniu w Wielkopolsce rzucił to wszystko w diabły i ruszył do Polski. Na to powstanie oczywiście się nie załapał ale za to zdążył wsiąść udział w Wiośnie Ludów. Po jej upadku wrócił na Ocean Indyjski. Zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach (słuchy chodziły, że został otruty).

Miał reputacje nieustraszonego żeglarza i niezwykle odważnego "fightera".

Kiedyś czytałem o nim książeczkę z serii Miniatur Morskich "Odmieniec"

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Do informacji Gregskiego o Adamie Piotrze Mierosławskim warto dopisać ciekawostkę o tym, że zapisał się on w dziejach "polskiej ekspansji kolonialnej" (oczywiście "polskiej" w stosownym cudzysłowie), będąc swego czasu właścicielem całości, a potem połowy wyspy Nowy Amsterdam na Oceanie Indyjskim.

Więcej o tej postaci w: M. A. Kowalski, Kolonie Rzeczypospolitej, Warszawa 2005, s. 205-216.

Dopisek:

Wzmianka o A.P. Mierosławskim trafiła nawet na karty poczytnej książki "Dzieci kapitana Granta" J. Verne'a, ale bez podania nazwiska (zob. J. Verne, Dzieci kapitana Granta, Wyd. Elipsa, Warszawa 1996, s. 165).

Edytowane przez Bruno Wątpliwy

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

Wiem, wiem!

A książeczka to "Odmieniec opowieść o Adamie Mierosławskim" Marian Mickiewicz Gdynia 1966

(Wygrzebałem w zakamarkach swej biblioteczki)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.07.2013 o 13:27, Bruno Wątpliwy napisał:

Wzmianka o A.P. Mierosławskim trafiła nawet na karty poczytnej książki "Dzieci kapitana Granta" J. Verne'a, ale bez podania nazwiska (zob. J. Verne, Dzieci kapitana Granta, Wyd. Elipsa, Warszawa 1996, s. 165).

 

Mierosławski typowany na pierwowzór Kapitana Nemo, jest jednym z bohaterów książki Jacka Perzyńskiego "Żeglarz i siłacz. Czy Kapitan Nemo i Superman pochodzili ze Strykowa?". O tej postaci pisał też Bolesław Kuźmiński w książce "Przygody polskich obieżyświatów na morzach i lądach".

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.