Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Albinos

Czy Stare Miasto można było uratować?

Rekomendowane odpowiedzi

FSO   

Witaj;

myślenie może nieco po skrótach - ale wyjaśnię.[Przynajmniej spróbuję]. Wachnowski przechodzi na Zoliborz i tam organizuje sily Kampinosu i Żoliborza, w taki sposób by mogły one dzialać razem ze sobą. I one szarpią i utrudniają życie Niemcom, atakując może i słabsze punkty. Jest jedno ale: Kampinos jest gotowy około połowy sierpnia.

Teraz problem drugi: plan Montera nie przewiduje uporczywej obrony S.M. po prostu schowanie się do uliczek staromiejskich i wycofanie się i tyle. Radosław siedzi na linii cmenatarzy a Monter średnio ma pomysl co z tym "kramem" zrobić. Wachnowski na Woli i S.M. zreorganizował obronę, w sposób niezgodny z planem Montera. Wynika z tego, że aby jedno z drugim mialo szansę powodzenia - istniała konieczność zmiany planó Montera na S.M. i Woli co oznaczało najprawdopodobniej wyznaczenie podobnej klasy dowódcy co Wachnowski dla tego rejonu.

Tak pisałem o zdobyciu U.W., ale oznaczałoby to zmianę koncepcji Montera, ściągnięcie oddziałów z miejsc gdzie obrona jest "taka sobie" i zupełnie innej organizacji obrony, zarowno na S.M. i na Woli i Żoliborzu. Aby plany z Zoliborza mogły być realizowane musiały byc one powiązane z tym co się dzieje na S.M. i musiałyby być to w miarę jednolite koncepcje a takimi bynajmniej nie były ta Wachnowskiegi i ta Montera. Poza tym tak naprawdę mianowanie Wachnowskiego dowódcą grupy Pólnoc "poza" Monterem tak czy inaczej poddawało w wątpliwość jego plany obrony. Jeżeli K.G. powiedziała "a" to mogła i powiedzieć "b", w chwili gdyby Wachnowski zameldował się na Żoliborzu, ale to jest gdybologią.

Każda koncepcja obrony S.M. byłaby chyba lepsza od tego co robił Monter, nie reagujący na zupełnie odwrotne zachowania npla, niż te jakie w jego planach byly przewidywane

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
myślenie może nieco po skrótach - ale wyjaśnię.[Przynajmniej spróbuję]. Wachnowski przechodzi na Zoliborz i tam organizuje sily Kampinosu i Żoliborza, w taki sposób by mogły one dzialać razem ze sobą. I one szarpią i utrudniają życie Niemcom, atakując może i słabsze punkty. Jest jedno ale: Kampinos jest gotowy około połowy sierpnia.

Ale skoro wcześniej zakładaliśmy zdobycie UW i placu Piłsudskiego, to czemu teraz znacznie silniejsze siły Powstańcze, niż te które miałyby te punkty zdobywać, nie mogły działać na tyle sprawnie, aby utrudniać życie Niemcom? A że Kampinos byłby gotowy dopiero około połowy sierpnia, to też już tłumaczyłem, że i tak wiele to nie zmieniało. Zanim "Wachnowski" ogarnął by całość, trochę czasu musiało minąć, na Starówce też nie załatwił wszystkiego z jeden dzień. A te parę dni na organizację byłoby akurat dla Grupy "Kampinos", aby dojść do siebie po atakach na lotnisko bielańskie.

Teraz problem drugi: plan Montera nie przewiduje uporczywej obrony S.M. po prostu schowanie się do uliczek staromiejskich i wycofanie się i tyle. Radosław siedzi na linii cmenatarzy a Monter średnio ma pomysl co z tym "kramem" zrobić. Wachnowski na Woli i S.M. zreorganizował obronę, w sposób niezgodny z planem Montera. Wynika z tego, że aby jedno z drugim mialo szansę powodzenia - istniała konieczność zmiany planó Montera na S.M. i Woli co oznaczało najprawdopodobniej wyznaczenie podobnej klasy dowódcy co Wachnowski dla tego rejonu.

Ale to już chyba ustaliliśmy już jakiś czas temu ;) ? Co do "Radosława", "Monter" właśnie wiedział, co z tym robić. Nic, bo to kłóciłoby się z jego planami. Zauważ, że okres o którym mówimy, kiedy to "Monter" miałby nie wiedzieć niby co robić z "Radosławem", to okres praktycznie do samego natarcia Niemców wzdłuż dzisiejszej trasy W-Z. Czyli do momentu, kiedy jeszcze plany "Montera" w teorii mogły się sprawdzić. Dlatego ciężko tutaj było wymagać od niego, aby coś zmieniał w swoich planach, skoro nie było jeszcze poważniejszych powodów dla robienia tego. Kiedy 5 sierpnia przerwano linię obrony na Woli, i dokonano postępów 6, "Monter" mógł jeszcze nie odczytać problemu odpowiednio. W sumie jak na razie plan się spełniał. Niemcy wyrąbali sobie trasę odwrotu. Tak jak zakładał. Gdy sprawa zaczynała się klarować, czyli kiedy było już widać, że to wcale nie jest trasa odwrotu, ale pierwszy etap do zmiażdżenia Powstania, "Wachnowski" zostaje d-cą Grupy "Północ", i "Monter" zostaje postawiony przed faktem dokonanym. Co do reorganizacji obrony na Woli, to patrząc na plany "Wachnowskiego", miała ona (tj. reorganizacja), charakter wyłącznie potrzeby chwili. Nie spotkałem się jeszcze z twierdzeniem, że "Wachnowski" miał zamiar bronić Woli.

Tak pisałem o zdobyciu U.W., ale oznaczałoby to zmianę koncepcji Montera, ściągnięcie oddziałów z miejsc gdzie obrona jest "taka sobie" i zupełnie innej organizacji obrony, zarowno na S.M. i na Woli i Żoliborzu. Aby plany z Zoliborza mogły być realizowane musiały byc one powiązane z tym co się dzieje na S.M. i musiałyby być to w miarę jednolite koncepcje a takimi bynajmniej nie były ta Wachnowskiegi i ta Montera. Poza tym tak naprawdę mianowanie Wachnowskiego dowódcą grupy Pólnoc "poza" Monterem tak czy inaczej poddawało w wątpliwość jego plany obrony. Jeżeli K.G. powiedziała "a" to mogła i powiedzieć "b", w chwili gdyby Wachnowski zameldował się na Żoliborzu, ale to jest gdybologią.

Dalej nie rozumiem, czemu działania "Wachnowskiego" na Żoliborzu musiały być uzgodnione z tym, co działo się na Starym Mieście. To już na logikę, skoro "Monter" posyła "Wachnowskiego" na Żoliborz z określonym zadaniem zorganizowania sił kampinosko-żoliborskich, to raczej nie z założeniem, że "Wachnowski" będzie współpracował ze Starówką, bo to istotnie kłóciło by się z koncepcją, którą kierował się płk Chruściel. A nie podejrzewam go o robienie sobie samemu wbrew. I jeszcze raz. Powołanie "Wachnowskiego" na stanowisko d0cy Grupy "Północ" wcale nie musi być traktowane jako jasne powiedzenie "Monterowi", że jego plan jest do niczego. Sytuacja zmian wymagała, to ich dokonano. Czy każda zmiana musi być podyktowana udowadnianiem komuś czegoś? Mamy jakieś relacje o tym, że oficerowie KG sądzili wówczas, że "Monter" źle dowodzi? Bo ja nie znam takich. A bez niech, ciężko mówić o udowadnianiu mu przez KG czegokolwiek.

Każda koncepcja obrony S.M. byłaby chyba lepsza od tego co robił Monter, nie reagujący na zupełnie odwrotne zachowania npla, niż te jakie w jego planach byly przewidywane

I znowu patrzysz na problem z naszej perspektywy. Kiedy miał podjąć jakieś zmiany, skoro do momentu mianowania "Wachnowskiego" d-cą Grupy "Północ", można było jeszcze odnieść wrażenie, że plan "Montera" ma szansę na realizację. Oczywiście popełniał błędy, nie zasięgał opinii chociażby u "Radosława", który siedział na Woli, i najlepiej orientował się, jaki charakter mają działania niemieckie, ale przy jego stanie wiedzy, można było w sukces pierwotnego plany na dzień 6 sierpnia wierzyć. W końcu o taki korytarz, jaki wyrąbali sobie Niemcy na trasie Wolska-Chłodna-most Kierbedzia, "Monterowi" chodziło. To czemu miał coś zmienić. Potem już za niego zadecydowano.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witaj;

Wychodząc z założenia, że sily grupy Kapinos będą sprawne na tyle by atakować i móc realnie walczyć to 15 sierpnia [+- 1 dzień] oznacza, że zolbiorz także musi być przygotowany, i sądząc po tym jak Wachnowski zachowywał się na S.M. będą. To jest jasne i bezdyskusyjne ale cały czas zastanawiam się nad tym "co powie Ryba", czyli czy i ewentualnie w jaki sposób koncepcje Montera zostaną zmodyfikowane. Bo to że 5-go czy 6-go sierpnia "od biedy" można było podejrzewać, że Niemcy będą się przbijać tylko po to by wyjąć swoich ludzi i "wyjść" z miasta - też jest mniej więcej akceptowane. Ale już kilka dni później przybywają posilki, tworzy się jednolite dowództwo z kompetencjami i następują zdecydowane działania o zupełnie innym charakterze [patrz spory kto odpowiada za masakrę Woli] i co wtedy? W chwili gdy Monter zdecyduje się na zmianę [i to gruntowną swych planow działań] - jest ok, bo istnieje nadzieja na polączenie działań dwóch rejonów Powstania i stworzenia zagrożenia Niemcom, bo tylko w takim wypadku owe działania miały szansę powodzenia i oslabienie ówczesnych głównych kierunków ataku ma rzecz zdławienia Zoliborza jako dużego zagrożenia... A jeśli nadal będzie postępwoał tak jakby Niemcy mieli wyjść to co wtedy? I tu jest ów problem, który dość ciężko rozwiązac . Osobiście, bym stawiał, 60 do 40, że Monter nie zmieni swojej koncepcji działań, ale to tylko wróżenie "z fusów". W takim wypadku - za dość szybkim zdławieniem S.M. idzie atak na Powiśle i dopeiro wtedy Żoliborz, ewentualnie to co pisalem - czyli ściągnięcie z mniej strategicznych odcinków odwodów i próba likwidacji zagrożenia...

Poza tym wszystkim zupełnie inną rolę gra korytarz na arterii wolskiej po to by wyciągnąć tkwiących tam obrońców niemieckich a zupelnie inną rolę gdy idzie atak za atakiem mający na celu zajęcie Woli i podbicie S.M. Jak pidsalem, mam opinię, że Monter przynajmniej do ok 10 go sierpnia, nie uważał za słuszne zmieniać w ogóle swoich koncepcji i wszelkie swoje dzialainia przeprowadzal zgodnie z nimi. To Wachnowski je zmienił i inaczej zaplanowal dzialania.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
Ale już kilka dni później przybywają posilki, tworzy się jednolite dowództwo z kompetencjami i następują zdecydowane działania o zupełnie innym charakterze [patrz spory kto odpowiada za masakrę Woli] i co wtedy?

Posiłki i w miarę jednolite dowództwo, to już 5-6 sierpnia :D Już wtedy nastąpiły zdecydowane działani ze strony niemieckiej. Problem polegał na tym, jak je wówczas interpretował "Monter".

W chwili gdy Monter zdecyduje się na zmianę [i to gruntowną swych planow działań] - jest ok, bo istnieje nadzieja na polączenie działań dwóch rejonów Powstania i stworzenia zagrożenia Niemcom, bo tylko w takim wypadku owe działania miały szansę powodzenia i oslabienie ówczesnych głównych kierunków ataku ma rzecz zdławienia Zoliborza jako dużego zagrożenia... A jeśli nadal będzie postępwoał tak jakby Niemcy mieli wyjść to co wtedy? I tu jest ów problem, który dość ciężko rozwiązac . Osobiście, bym stawiał, 60 do 40, że Monter nie zmieni swojej koncepcji działań, ale to tylko wróżenie "z fusów".

A tego nie rozumiem. Na jakiej podstawie wyciągasz wniosek, że to od zmiany planów przez "Montera" wszystko zależało? Przecież KG tak czy inaczej, bez względu na to, czy "Wachnowski" na Żoliborz by dotarł, znalazłaby się na Starym Mieście. A skoro tak, to jak tłumaczyłem, i tak zapewne powzięto by decyzję obrony Starówki. Bez dowodu na to, że działania "Filipa" były elementem wojny między KG a "Monterem", nieuwzględnianie zmian w planie "Montera", jakich dokonano na Starówce, przy założeniu, że "Wachnowski" dociera do celu, jest z lekka bezpodstawne.

W takim wypadku - za dość szybkim zdławieniem S.M. idzie atak na Powiśle i dopeiro wtedy Żoliborz, ewentualnie to co pisalem - czyli ściągnięcie z mniej strategicznych odcinków odwodów i próba likwidacji zagrożenia...

Znowu nie rozumiem, czemu Starówka miałaby być szybko zdławiona.

Poza tym wszystkim zupełnie inną rolę gra korytarz na arterii wolskiej po to by wyciągnąć tkwiących tam obrońców niemieckich a zupelnie inną rolę gdy idzie atak za atakiem mający na celu zajęcie Woli i podbicie S.M.

A to bez dwóch zdań :P

Jak pidsalem, mam opinię, że Monter przynajmniej do ok 10 go sierpnia, nie uważał za słuszne zmieniać w ogóle swoich koncepcji i wszelkie swoje dzialainia przeprowadzal zgodnie z nimi.

Ale co w związku z tym? Dlaczego odrzucasz możliwość zorganizowania obrony Starówki bez "Wachnowskiego"? I skąd wniosek, że do 10 sierpnia akurat nie zmienił by planów?

To Wachnowski je zmienił i inaczej zaplanowal dzialania.

Nie, "Wachnowski" jedynie wykonał to, co wymyślono w KG.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

Nominacja Wachnowskiego i jego dzialania, byly odmienne od planów Montera. Plany początkowe, bronienia Śródmieścia, a nie S.M. [lub tylko tyle ile to konieczne] oznaczalo mniej czasu dla Śródmieścia i jego gorsze przygotowanie do obrony. Poza tym:

jeżeli początkowo Wachnowski mial "ruszyć i zmobilizować" Żoliborz i Kampinos to co dalej - jakiekolwiek sensowne dzialania mogly mieć miejsce tylko wtedy kiedy i S.M. by się bronilo dlugo i uparcie co nastąpilo, lecz byla to koncepcja K.G. a nie Montera. Stąd moja opinia o konieczności zmiany koncepcji czy strategii obrony w wyniku dwóch ważnych przeslanek:

1. Npel [tu: v. d. Bach] ma odwrotne plany do tych jakie przewidywala strona polska

2. Natępuje aktywizacja rejonów do tej pory spokojnych i to pod zdolnym dowództwem

I jedno i drugie, samo z siebie powinno przewartościować wszystko w dotychczasowych dzialaniach toczących się w Warszawie.

To czy gdzieś są zapisane jego przemyślane - nie wiem, bo być może stanowiloby to calkiem niezlą podstawę do oceny tego jak ocenial sytuację powstania w tych dniach [pierwsze dni sierpnia do polowy miesiąca].

Wojna, choćby podjazdowa w sprawie tego jak walczyć i gdzie toczyć się musiala, tym bardziej, że wszelkie podzialy istniejące przez wybuchem P.W. istniala, a sam wybuch i pierwsze dni wcale tego nie zmienily. Gdyby jej nie bylo - to Wachnowskiego mianowano by zupelnie inaczej i nie dzialal by w taki sposób że Radoslaw cieszyl się że w końcu ktoś czyta jego raporty i przyjmuje do wiadomości co się dzieje.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
Nominacja Wachnowskiego i jego dzialania, byly odmienne od planów Montera. Plany początkowe, bronienia Śródmieścia, a nie S.M. [lub tylko tyle ile to konieczne] oznaczalo mniej czasu dla Śródmieścia i jego gorsze przygotowanie do obrony.

Ale ciągle nie wiedzieć czemu, zakładasz że bez "Wachnowskiego" nie byłoby obrony Starówki, i chciałbym abyś wytłumaczył mi, czemu tak uważasz. Bo dla mnie jest to niezrozumiałe. Nie ma nawet śladu w źródłach, przynajmniej tych które znam, aby bez "Wachnowskiego" obrona Starówki miałaby się nie odbyć/udać.

2. Natępuje aktywizacja rejonów do tej pory spokojnych i to pod zdolnym dowództwem

Pierwsze primo: które rejony uważasz za spokojne; drugie primo: czy w takim razie poprzednie dowództwo tych spokojnych rejonów, nie było zdolne?

To czy gdzieś są zapisane jego przemyślane - nie wiem, bo być może stanowiloby to calkiem niezlą podstawę do oceny tego jak ocenial sytuację powstania w tych dniach [pierwsze dni sierpnia do polowy miesiąca].

Jedyne relacje "Montera" jakie znam, to odpowiedź na pytania zadane mu przez płk. dr. Stanisława Biegańskiego w '54 w Londynie. Ale tam nie ma słowa nt. samego okresu walk.

Wojna, choćby podjazdowa w sprawie tego jak walczyć i gdzie toczyć się musiala, tym bardziej, że wszelkie podzialy istniejące przez wybuchem P.W. istniala, a sam wybuch i pierwsze dni wcale tego nie zmienily. Gdyby jej nie bylo - to Wachnowskiego mianowano by zupelnie inaczej i nie dzialal by w taki sposób że Radoslaw cieszyl się że w końcu ktoś czyta jego raporty i przyjmuje do wiadomości co się dzieje.

A to ja proszę o wypis ze źródeł, który potwierdzi tę tezę. Bo jak na razie, jest to dla mnie jedynie rzecz możliwa, ale w życiu nie użyłbym tutaj określenia, że musiała mieć miejsce. Bez dowodów jest to zwyczajne naciąganie faktów. Różnice w poglądach nie muszą wcale oznaczać wojny podjazdowej. Gdyby tak było, KG już na Woli odpowiednio urobiłaby "Radosława", tak aby zaczął realizować ich plan. Bo skoro według tego co piszesz, od początku nie zgadzali się z planami "Montera" (a przypominam, że "Bór" musiał je znać, a mimo to wydał zgodę na Powstanie, więc gdyby już przed 1 sierpnia był rozdźwięk w koncepcji prowadzenia walki, to już wtedy dano by "Monterowi" do zrozumienia, że ma plany zmienić, chyba że uznamy że w KG pracowała banda nieodpowiedzialnych amatorów), to już na Woli powinni je zmieniać. A mając pod bokiem oficera, który nie był zwolennikiem zdolności dowódczych "Montera", o czym zapewne wiedział przynajmniej gen. Pełczyński, jako ten który umawiał "Radosława" z "Monterem" na spotkanie w sprawie przeniesienia zgrupowania ppłk. Mazurkiewicza z Mokotowa na Wolę, powinni dość łatwo znaleźć z nim wspólny język. A jednak dopiero po przejściu na Stare Miasto, kiedy widzieli jak rozwijała się sytuacja na Woli, wciągnęli do swoich planów "Wachnowskiego", człowieka "Montera", który wcale nie musiał się zgodzić na ich plan działania. Dlatego teza o wojnie podjazdowej, jak to określiłeś, jest dla mnie mocno niewiarygodna. To jak "Wachnowskiego" mianowano, też nie jest dowodem na walkę między KG a "Monterem". Jest co najwyżej dowodem na to, że sytuacja wymagała w uznaniu KG zdecydowanych i szybkich kroków. Tak samo radość "Radosława". Jako oficer działający głównie na linii nie miał ambicji toczyć z kimkolwiek ze sztabu jakiejś walki. To mniej więcej jak z tym rzekomym sporem na linii "Radosław"-"Wachnowski". To że krytycznie go oceniał, to że uważał, że jest przez d-cę Okręgu ignorowany ze swoimi problemami na Woli, i to że cieszył się, że w końcu sprawa dowództwa zostanie jakoś uporządkowana, nie oznacza automatycznie, że toczył jakąkolwiek walkę z "Monterem", zarówno on, jak i KG tudzież "Wachnowski". Bez wyraźnych dowodów w postaci wspomnień czy jakichś rozkazów, potwierdzających niezadowolenie w KG z planów "Montera", już z pierwszych 2-3 dni Powstania (jeśli nie sprzed Powstania), nie można mówić, że taka wojna miała miejsce.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witaj;

nie zakładam, że nie byłoby obrony S.M. bez Wachnowskiego - tylko zastanawiam się jakie wyjścia miał Monter by do 15/08 S.M. było realną silą obronną [jest to data w okolicach której można zorganizować i wykorzystać Kampinos]. Przy braku zmiany pierwotnych planów - fakt, że Żoliborz jest wzmocniony oddziałami z KAmpinosu - może być spóźniony, bo S.M. będzie zajmowalo tak maly obszar, że nie będzie mialo żadnej sily uderzeniowej. Stąd pisalem, że aby wszystko "trzymało się całości" konieczna byłą zmiana pierwotnych planów Montera i działanie mniej więcej tak jak to robil Wachnowski na S.M. Nie musial on tego robić osobiście, wystarczyl oficer, dowódca który wiedzial jak się do tego zabrać, lub nagła zmiana planów namego Montera.

Piszę o konflikcie, gdyż według mnie tryb mianowania Wachnowskiego na dowódcę Grupy Północ na to wskazuje. Nie spotkałem się z wojskiej [pomijam galimatias u Niemców, w okolicach Warszawy kto kim rządzi] by ponad głową dowodcy mianowano na najważniejszy odcinek kogoś poza wiedzą bezpośredniego przelożonego, bo tak to wyglądało. Dodatkowo zachowanie dwóch najważniejszych osób w K.G. wskazuje na to że się na to zgadzali - nie ma krzyków i protestów, a ten kto podpisuje rozkaz to bardzo wysoki i ważny oficer, jednakże pozostający mimo wszystko w cieniu. To troszkę tak jakby Bór próbował zrobić co wedlug niego bylo konieczne, nie ponosząc za to może nie odpowiedzialności, ale nie rozbijając zupełnie struktur dowodzenia.

A to że Wachnowski nie przebil się na Żoliborz to zupelnie osobna sprawa. W teorii powinno wyglądać to mniej więcej tak: Wachnowski dostaje rozkaż iść na Żoliborz i przeprowadzić reorganizację, nie udaje się, to oddaje się do dyspozycji K.G., w tzw. międzyczasie Monter dochodzi do wniosku że jego koncepcja ruchów niemieckich jest zła i przedstawia projekt konsolidacji obrony prosząc o naprawdę zdolnego oficera, a K.G. odpowiada - amy takiego i go mianuje za wiedzą i prośbą Montera...

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
nie zakładam, że nie byłoby obrony S.M. bez Wachnowskiego - tylko zastanawiam się jakie wyjścia miał Monter by do 15/08 S.M. było realną silą obronną [jest to data w okolicach której można zorganizować i wykorzystać Kampinos].

Ale to już wyjaśniałem. Nie "Wachnowski", to KG posadziłaby na stanowisku d-cy Starówki kogoś innego. Tak samo nie rozumiem, na jakiej podstawie wyciągasz wniosek, że do 15 sierpnia byłby problem z obroną Starówki. Pisałem przecież, że bałagan na Starówce to obraz przedstawiony przez KG. Zanim "Wachnowski" objął stanowisko, oddziały organizowały się. Nawet Podlewski o tym pisze.

Przy braku zmiany pierwotnych planów - fakt, że Żoliborz jest wzmocniony oddziałami z KAmpinosu - może być spóźniony, bo S.M. będzie zajmowalo tak maly obszar, że nie będzie mialo żadnej sily uderzeniowej.

Mały obszar, tzn. jaki konkretnie?

Piszę o konflikcie, gdyż według mnie tryb mianowania Wachnowskiego na dowódcę Grupy Północ na to wskazuje. Nie spotkałem się z wojskiej [pomijam galimatias u Niemców, w okolicach Warszawy kto kim rządzi] by ponad głową dowodcy mianowano na najważniejszy odcinek kogoś poza wiedzą bezpośredniego przelożonego, bo tak to wyglądało. Dodatkowo zachowanie dwóch najważniejszych osób w K.G. wskazuje na to że się na to zgadzali - nie ma krzyków i protestów, a ten kto podpisuje rozkaz to bardzo wysoki i ważny oficer, jednakże pozostający mimo wszystko w cieniu. To troszkę tak jakby Bór próbował zrobić co wedlug niego bylo konieczne, nie ponosząc za to może nie odpowiedzialności, ale nie rozbijając zupełnie struktur dowodzenia.

Dalej nie podajesz faktów, które bezspornie wskazują na to, że był konflikt wizji prowadzenia walki. Skoro już twierdzisz, że jednak był, to czemu w takim razie "Bór" w ogóle wydał rozkaz rozpoczęcia walki, czemu już na Woli nie skaptowano "Radosława" dla swoich planów? Bo jak dla mnie pisanie, że jest konflikt, bo "Wachnowskiego" mianowano poza "Monterem", jest próbą naciągnięcia faktów. Z tym że jak się przypatrzeć temu wszystkiemu, to mamy poszlaki wskazujące zwyczajnie na to, że KG uznała, że trzeba szybko działać, dlatego wykorzystano obecność "Wachnowskiego" na Starówce, natomiast nie mamy praktycznie nic (poza tym jednym, że wszystko rozegrało się poza "Monterem"), co by wskazywało na konflikt. Bez odwołania się do źródeł, wspomnień, rozkazów, ta teza jak dla mnie nie ma szans na obronę. Nie można twierdzić, że coś miało miejsce na pewno, nie mając na to twardych dowodów. Tym bardziej, że kilka innych faktów wskazuje na coś odmiennego. Zauważ kiedy "Wachnowski" został d-cą Grupy "Północ". Jaka była wówczas sytuacja. Przypomnij sobie jego meldunek do "Montera", w którym pisał o ściśnięciu się na połowie obszaru Starówki. Skoro on ma takie odczucia, musiał się nimi podzielić z KG, której oficerowie spokojnie mogli mieć podobne. Już 8 sierpnia pisze do "Montera", że "Radosław" najprawdopodobniej cofnie się na linię na wysokości Dzikiej i Zamenhofa. Jednocześnie wspomina o zamknięciu się w rejonie Stawki-Mostowa-PWPW. Dla niego w tym momencie nacisk Niemców jest tak duży, tak groźny, że spodziewa się, że trzeba będzie oddać połowę terenu. I jak tutaj wierzyć, że w takiej sytuacji działania KG miały charakter walki z "Monterem", a nie przeciwdziałania aktualnej, niebezpiecznej sytuacji. Skoro "Monter" nie może tego dostrzec, z racji problemów z komunikacją, to muszą sami podjąć decyzję. Zauważ że potem już nie mamy do czynienie z takimi akcjami ze strony KG. Czyli co, w okresie 6-8 sierpnia toczą z nim walkę, a wcześniej i później nie?

A to że Wachnowski nie przebil się na Żoliborz to zupelnie osobna sprawa. W teorii powinno wyglądać to mniej więcej tak: Wachnowski dostaje rozkaż iść na Żoliborz i przeprowadzić reorganizację, nie udaje się, to oddaje się do dyspozycji K.G., w tzw. międzyczasie Monter dochodzi do wniosku że jego koncepcja ruchów niemieckich jest zła i przedstawia projekt konsolidacji obrony prosząc o naprawdę zdolnego oficera, a K.G. odpowiada - amy takiego i go mianuje za wiedzą i prośbą Montera...

Nie bierzesz pod uwagę sytuacji, w jakiej znalazła się Starówka. Przypominam jeszcze raz o meldunku "Wachnowskiego", do "Montera", z 20:10 z dnia 8 sierpnia. Wyraźnie widać z nim zagrożenie utraty połowy terenu. Nie podejrzewam, aby "Wachnowski" koloryzował tutaj specjalnie. Sytuacja wymagała natychmiastowego działania. Zanim skontaktowano by się z "Monterem", zanim wytłumaczono by mu sytuację, zanim uzyskano by potwierdzenie dla planów KG, minęło by trochę czasu. A tego nie było, przynajmniej w świetle meldunków "Wachnowskiego" i rozkazów "Filipa". Poza tym, aby "Monter" doszedł do wniosku, że sytuacja wymaga zmiany, i to sam, musiałoby minąć zapewne jeszcze więcej czasu. Tymczasem "Wachnowski" wychodząc zaledwie dzień-dwa wcześniej ze Śródmieścia znał plany d-cy Okręgu. Skoro wtedy Starówka nie była w planach obrony płk. Chruściela, to czemu miała być inna tego 7 sierpnia? Na świadomość tego wskazuje wzmiankowany meldunek z 20:10 dnia 8 sierpnia. Pułkownik Ziemski wiedział, że od "Montera" wsparcia nie dostanie. A skoro wiedział, zapewne podzielił się tą informacją z KG. Jak dla mnie wystarczająco dużo powodów dla uznania, że zmiana planu "Montera" miała charakter czysto pragmatyczny, a nie była elementem wojny.

Dla podsumowania, argumenty za walką podjazdową KG z "Monterem":

- tryb powołania "Wachnowskiego"

Przeciw tej teorii, a za teorią o działaniu podyktowanym trudną sytuacją:

- mimo wszystko wydano zgodę na Powstanie 31 lipca

- na Woli nie podejmowano działań przeciwko planowi "Montera"

- nominacja "Wachnowskiego" nastąpiła w trudnej sytuacji (o wszystkim traktuje wałkowany tutaj meldunek)

- mimo tego, że decyzję podjęto bez zgody "Montera", "Filip" w rozkazie z 7 sierpnia z 16:30 pisze, iż reorganizacja nastąpiła za wiedzą, jeśli nawet nie z inicjatywy "Montera", co pokazuje że jednak zależało KG na utrzymaniu hierarchii

- brak przykładów na ingerowanie w kompetencje "Montera" przez KG później

- brak dowodów w źródłach, na konflikt wizji prowadzenia Powstania przed 6-8 sierpnia (przynajmniej w źródłach, które znam).

Czyli jest 6:1. Oczywiście nie twierdzę, że na pewno mam rację, ale jak na razie nie widzę poważniejszych przesłanek, które mogłyby skłonić mnie do zmiany stanowiska. Bez źródeł ani rusz :D

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witaj;

tylko źródła omijają ów problem. Zwróć uwagę skąd wiemy o zamieszaniu w dowodzeniu i podległościach u Niemców. Nastąpiłą rzeź Woli i nagle wszyscy próbują umyć ręce mówiąc: "to nie ja to ten drugi" i przytaczają argumenty, relacje, rozmowy - gdzie i komu pisali raporty. Wiemy o tym tylko dlatego, że nastąpilo coś co nie powinno nastąpić, a sędzie stoi z prokuratorem i się pta "który z was jest winny".

Na S.M. nie nastąpiło nic podobnego. Wchodzi Wachnowski - organizuje grupę Poloc, obrona krzepnie, S.M. broni się bardzo długo i "szafa gra". Psuje ten obraz mianowanie "ponad" Monterem, ale ten fakt wszyscy bokiem obchodzą w swych wspomnieniach. A mnie po prostu nie pasuje i forma i tryb i to że nagle Radoslaw jest zadowlony, że ktoś na niego wreszcie zwrócil uwagę.

Zamknięcie się do obrony na wąskich staromiejskich uliczkach to wyrok śmiecy - w zależności od tego czy v. d. Bach chce oszczędzać ludzi czy amunicję długi i bolesny albo krotki i bolesny. Maly obszar - oznacza mniej więcej taki jak zajmowany był pod koniec sierpnia, tuż przed upadkiem S.M.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
tylko źródła omijają ów problem.

No tak, źródła omijają sprawę, to na pewno miała miejsce :D

Zwróć uwagę skąd wiemy o zamieszaniu w dowodzeniu i podległościach u Niemców. Nastąpiłą rzeź Woli i nagle wszyscy próbują umyć ręce mówiąc: "to nie ja to ten drugi" i przytaczają argumenty, relacje, rozmowy - gdzie i komu pisali raporty. Wiemy o tym tylko dlatego, że nastąpilo coś co nie powinno nastąpić, a sędzie stoi z prokuratorem i się pta "który z was jest winny".

Złota zasada historyków, nie tworzymy faktów na podstawie faktów. Niemców zostawmy, bo to całkowicie inny problem. W tym przypadku źródła dość jasno nam pokazują, że każdy zdejmował z siebie i swojego otoczenia odpowiedzialność. Dokumenty, relacje, przesłuchania. A w przypadku rzekomego konfliktu na linii KG AK-"Monter", takich dokumentów nie mamy. Brak relacji, we wspomnieniach też o tym nie ma.

Na S.M. nie nastąpiło nic podobnego. Wchodzi Wachnowski - organizuje grupę Poloc, obrona krzepnie, S.M. broni się bardzo długo i "szafa gra". Psuje ten obraz mianowanie "ponad" Monterem, ale ten fakt wszyscy bokiem obchodzą w swych wspomnieniach. A mnie po prostu nie pasuje i forma i tryb i to że nagle Radoslaw jest zadowlony, że ktoś na niego wreszcie zwrócil uwagę.

Co nie zmienia faktu, że dalej opierasz wszystko na podstawie jednego argumentu, który łatwo zbić i wykorzystać na korzyść tezy o braku konfliktu i działaniu z przyczyn czysto praktycznych... Źródła nie podają, to na pewno specjalnie, żeby nie wyszło na jaw. Ale tak nie da się rozmawiać. Na tej samej podstawie można zbudować setki różnych tez, i wszystkie wyjaśnić brakiem informacji w źródłach, co na pewno dowodzi ich słuszności. Meldunki jakie przytaczałem, świadczą o czymś zupełnie innym, niż Ty piszesz. Fakt iż ten rzekomy konflikt trwał 2-3 dni, też przeczy temu. Czemu dopiero 6-7 sierpnia postanowiono zmienić koncepcję "Montera", skoro wcześniej już uważano, wg Ciebie, że jest zła? Przypadek? Czemu już na Woli nie nawiązano kontaktu z "Radosławem" w sprawie zmiany planu, skoro zdawano sobie sprawę z jego podejścia? Swoją drogą to, że "Radosław" cieszył się po objęciu stanowiska przez "Wachnowskiego", jest dowodem żadnym na istnienie konfliktu. Zwyczajnie pokazuje jak odebrał to dowódca KeDywu. Już przed Powstaniem "Monter" zrobił na nim złe wrażenie. Dlatego nie powinno to dziwić. Nie można utożsamiać reakcji "Radosława" z KG. Dodatkowo mam wrażenie, że kompletnie pomijasz sytuację, w jakiej podejmowano działania. Coraz silniejszy nacisk Niemców, zagrożenie dla Starówki, problemy z kontaktem z "Monterem", i KG miała działać wtedy według schematu? Co jest ważniejsze, sprawność w działaniu, czy stosowanie się do sztywnych zasad? Mam nadzieję, że wyjaśnisz mi, jak te sprawy komponują się w Twoje założenie, bo jak dla mnie, to one kompletnie je burzą. Mogę się oczywiście mylić, ale żeby się o tym przekonać, muszę dostać podstawy do tego. A tych na razie brak.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witaj;

oczywiście, uważam, że decyzja K.G. podjęta "ponad" z natuszeniem pewnych regul byla słuszna, tylko patrząc po wojskowemu i logiki w dowodzeniu jest to "przekakiwanie" szczebli dowodzenia.

W teorii od dolu był Radosław, potem Monter, w końcu K.G. jako najważniejszy dowodzący. Patrząc z tej perspektywy aby mianowanie Wachnowskiego na etap pośredni pomiędzy Radosłąwem i Monterem powinno wyglądać tak, że jeżeli mianuje go [Wachnowskiego] K.G. to owo mianowanie powinno mieć jakąs parafę Montera, jako osoby która nim dodowdzi, i ktora sprawuje nad nim nadzór. Duga wersja - dla zachowania pozrów że wszystko o.k. Monter tworzy Grupę Połnoc i sam mianuje Wachnowskiego, choćby by ulatwić dowodzenia obrona S.M. A w Powstaniu K.G. omijając calkowicie jeden szczebel w drabinie dowodzenia, tworzy kolejny i mówi do osoby którą ominęła : oto Twój podwładny, ma zupelnie inne plany niż Ty . Mnie coś tu nie gra.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
oczywiście, uważam, że decyzja K.G. podjęta "ponad" z natuszeniem pewnych regul byla słuszna, tylko patrząc po wojskowemu i logiki w dowodzeniu jest to "przekakiwanie" szczebli dowodzenia.

Tutaj się zgadzam, ale to nie dowodzi jeszcze, że w dowództwie miał miejsce konflikt.

W teorii od dolu był Radosław, potem Monter, w końcu K.G. jako najważniejszy dowodzący. Patrząc z tej perspektywy aby mianowanie Wachnowskiego na etap pośredni pomiędzy Radosłąwem i Monterem powinno wyglądać tak, że jeżeli mianuje go [Wachnowskiego] K.G. to owo mianowanie powinno mieć jakąs parafę Montera, jako osoby która nim dodowdzi, i ktora sprawuje nad nim nadzór. Duga wersja - dla zachowania pozrów że wszystko o.k. Monter tworzy Grupę Połnoc i sam mianuje Wachnowskiego, choćby by ulatwić dowodzenia obrona S.M. A w Powstaniu K.G. omijając calkowicie jeden szczebel w drabinie dowodzenia, tworzy kolejny i mówi do osoby którą ominęła : oto Twój podwładny, ma zupelnie inne plany niż Ty . Mnie coś tu nie gra.

Żeby nie było wątpliwości, w teorii jako najważniejszy w Warszawie był w trakcie Powstania "Monter", KG formalnie nie miała sprawować dowództwa. To płk Chruściel jako dowódca Okręgu Warszawa AK, sprawował dowództwo. Wszelkie działania KG funkcjonowały raczej na zasadzie wspomagania. Zauważ kto podejmuje ostateczną decyzję o przebiciu się Starówki do Śródmieścia. Plan rusza nie po aprobacie KG, ale właśnie "Montera". Teraz w sumie mógłbym użyć argumentu, że skoro źródła pomijają fakt formalnego zaakceptowania nominacji "Wachnowskiego" przez "Montera", to na pewno miało to miejsce :P Ale tak na poważnie. Skoro "Wachnowski" został już mianowany, to trudno było, aby nagle na siłę zmieniał decyzję KG. W papierach wszystko było ok, rozkaz "Filipa" dla "Radosława" z 16:30 dnia 7 sierpnia pokazuje przecież, że chciano zachować obraz normalnie funkcjonującej struktury dowodzenia. Po co "Filip" miałby pisać do "Radosława", że reorganizacja nastąpiła za wiedzą/z inicjatywy "Montera", skoro ppłk Mazurkiewicz za płk. Chruścielem nie przepadał? Gdyby był konflikt, nie powinien zwracać na to w ogóle uwagi, zwłaszcza biorąc pod uwagę osobę adresata. Skoro "Radosław" za "Monterem" nie przepada, to przepraszam za wyrażenie, powinno mu wisieć, czy nominację "Wachnowskiego" znał "Monter", czy nie. Ważne że jest sprawa dowodzenia uregulowana na obszarze jego działania. A jednak jakiś powód miał, skoro napisał, że "Wachnowski" został przez "Nurta" wyznaczony na d-cę odcinka północnego. Skoro już zmianę wprowadzono, "Monter" musiałby być naprawdę bardzo zapatrzony w siebie, aby wobec sytuacji jaka miała miejsce, zmieniać przebieg wydarzeń zapoczątkowanych na Barokowej 6. Przecież zwyczajnie plan mógł mu odpowiadać. Co do zachowania pozorów, to już wyjaśniłem. Te pozory starano się zachować. Jeśli zaś chodzi o kolejny szczebel. Znowu nie ustosunkowałeś się do kwestii wydania decyzji o rozpoczęciu Powstania, działań na Woli, obecności w zasięgu KG "Radosława", którego można było skaptować dla własnych celów, braku podobnych problemów z przeskakiwaniem szczebli dowodzenia tudzież wciskaniem się w czyjeś kompetencje w okresie późniejszym, oraz tego, jaka była wówczas sytuacja. Cały czas opierasz się na tym jednym argumencie, ignorując to co podałem. A nie ukrywam, że jestem ciekaw, jak wyjaśnisz te kwestie w kontekście Twojej tezy. I jeszcze jedno, gdyby był konflikt już przed Powstaniem między "Monterem" a KG, to wcale nie jestem pewien, czy płk Chruściel dowodził by Powstaniem. Zobacz co się stało z gen. Skroczyńskim po tym, jak postawił się KG.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witaj;

z tego co pisałeś to tym bardziej K.G. nie powinna się do kramu mieszać. Poza tym fakt że jest to wojsko - oznacza dwie sprawy:

1. Jeżeli jestem podległy do wyższego stopniem dowódcy to w momencie wydania rozkazu mówię "Wedle rozkazu" ; "Zum Befehl" trzaskam butami i lecę go wykonywać, rozpisując go na siły którymi rozporządzam. Nie liczy się tu czy lubię dowódcę nade mną czy nie lubię to jest wojsko.

2. Sytuacja j.w. uważam, że rozkaz jest awykonalny zbrodniczy, to mowię że niech sam sobie dowodzi wedle swojego planu, ja podaję się "do dyspozycji" albo idę na barykadę z karabinem strzelać... [patrz: Apanasienko względem Stalina]. W tym wypadku dowódca albo przyjmuje moje słowa i wycofuje lub zmienia rozkazy, albo przyjmuje moją dymisję.

Wojsko ma tę cudowną zaletę że nie ma możliwości : jeżeli będe mial czas i chęci to zrobię dziś a jeżeli nie to za trzy dni.

Dla mnie niejasny jest i sposób i forma mianowania Wachnowskiego - jeżeli podlega on pod Montera to on powinien wnioskować o zmiany, lub conajmniej podpisać rozkaz, w innym wypadku jest to ewidentne mieszanie się "gory" ponad dowódcą.

Samemu Monterowi tak naprawdę, patrząc z jego pozycji, w sierpniu '44, było w sumie na rękę mianowanie Wachnowskiego. W takiej sytuacji jest on kryty - to on wychodzi górą - tak czy inaczej obciążając K.G. Jak pisałem: jeżeli jego teoria jest zła [a byla] to winę za tak naprawdę brak zdecydowania tylko zamieszanie ponosi K.G. - gdyż to ona mianowała Wachnowskiego a nie odwolała "średniego" dowódcę jakim byl Monter, jeżeli zas Wachnowski by się nie sprawdzil to wina także spada na K.G.

Zastanawia mnie cały czas, jak bardzo zmieniało się nastawienie Bora do Montera już w trakcie trwania Powstania, jak się ono zmieniało. Czasem w historii najciekawsze jest nieopisane. Albo opisabne w taki sposób, że zeznania świadków - nijak nie dają się ze sobą pogodzić, wtedy trzeba szukać dlaczego.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
z tego co pisałeś to tym bardziej K.G. nie powinna się do kramu mieszać.

Jasne, najlepiej było aby siedzieli i nie robili nic, choćby nie wiadomo co się działo...

1. Jeżeli jestem podległy do wyższego stopniem dowódcy to w momencie wydania rozkazu mówię "Wedle rozkazu" ; "Zum Befehl" trzaskam butami i lecę go wykonywać, rozpisując go na siły którymi rozporządzam. Nie liczy się tu czy lubię dowódcę nade mną czy nie lubię to jest wojsko.

Jeśli łaska, odnieś to jakoś do kontekstu Powstania, bo nie bardzo łapię.

2. Sytuacja j.w. uważam, że rozkaz jest awykonalny zbrodniczy, to mowię że niech sam sobie dowodzi wedle swojego planu, ja podaję się "do dyspozycji" albo idę na barykadę z karabinem strzelać... [patrz: Apanasienko względem Stalina]. W tym wypadku dowódca albo przyjmuje moje słowa i wycofuje lub zmienia rozkazy albo przyjmuje moją dymisję.

To samo co wyżej poproszę.

Wojsko ma tę cudowną zaletę że nie ma możliwości : jeżeli będe mial czas i chęci to zrobię dziś a jeżeli nie to za trzy dni.

Też nie za bardzo pojmuję... kto niby wykonywał wówczas rozkazy wedle własnego widzi mi się?

Dla mnie niejasny jest i sposób i forma mianowania Wachnowskiego - jeżeli podlega on pod Montera to on powinien wnioskować o zmiany, lub conajmniej podpisać rozkaz, w innym wypadku jest to ewidentne mieszanie się "gory" ponad dowódcą.

Ale co miał "Monter" wówczas zrobić? Zmusić KG aby nie mieszała się do jego dowodzenia, a "Wachnowskiego" odwołać? Powtarzam, w papierach które szły na miasto, wszystko się zgadzało, to "Nurt" mianował "Wachnowskiego".

Samemu Monterowi tak naprawdę, patrząc z jego pozycji, w sierpniu '44, było w sumie na rękę mianowanie Wachnowskiego. W takiej sytuacji jest on kryty - to on wychodzi górą - tak czy inaczej obciążając K.G. Jak pisałem: jeżeli jego teoria jest zła [a byla] to winę za tak naprawdę brak zdecydowania tylko zamieszanie ponosi K.G. - gdyż to ona mianowała Wachnowskiego a nie odwolała "średniego" dowódcę jakim byl Monter, jeżeli zas Wachnowski by się nie sprawdzil to wina także spada na K.G.

Znowu nie rozumiem... Jak to odwołała średniego dowódcę, jakim był "Monter"? Tłumaczyłem już, że gdyby do tego doszło, to by dopiero był powód, do głoszenia haseł o wojnie między KG a "Monterem". A jednak tego nie zrobiono. Skoro zaś jak twierdzisz, wojna była, to dlaczego mimo wszystko powstrzymano się przed tym? To co, na zrobienie "Monterowi" na złość, i mieszanie się do dowodzenia, siły mieli, a na zdejmowanie "Montera" już nie?

Zastanawia mnie cały czas, jak bardzo zmieniało się nastawienie Bora do Montera już w trakcie trwania Powstania, jak się ono zmieniało. Czasem w historii najciekawsze jest nieopisane. Albo opisabne w taki sposób, że zeznania świadków - nijak nie dają się ze sobą pogodzić, wtedy trzeba szukać dlaczego.

A to już jakiś czas temu prosiłem, o dowody źródłowe na to, jakie stosunki między KG a "Monterem" panowały. Skoro obstajesz przy tezie o konflikcie, który wywołał nominację "Wachnowskiego", to miło by było, abyś udowodnił to na podstawie źródeł. Natomiast skoro pytasz jak to wyglądało, to dla mnie jest to dowód, iż swoje założenia oparłeś na dość kruchych podstawach, bo interpretację wydarzenia, które spokojnie można wyjaśnić inaczej, za takie właśnie kruche podstawy uważam.

I dalej czekam na to, jak widzisz te sześć punktów, z pytaniami i wątpliwościami, o których już od kilku postów piszę, w swojej teorii. Bo jak na razie, unikasz odpowiedzi na nie :P

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

owe wyjaśnienia dotyczące wojska dotyczyly tego że dowódcy się lubili lub nie lubili. Jeżeli A.K. byla organizacją wojskową - bo byla, to powinny panować tam takie stosunki, a nie nie rodem z innych miejsc - tego pana sluchal nie będę, bo go nie lubię, albo proszę o bufor bo go nie lubię. Wojskowy może conajwyżej odmówić wykonania rozkazu i liczyć się z takimi a nie innymi sankcjami. Czyli te zalożenia dotyczą także A.K. i Powstania oraz lubienia lub nie wzajemnych koterii. Papiery papierami - ale, aby tak naprawdę wszystko bylo ok, to Monter musialby mianować Wachnowskiego i sam wnioskować o nowy podzial jednostek walczących na S.M.

Co do punktów przeciw:

- wiadomo że Bór nie byl szczytem zdecydowania a i raport samego Montera o tym gdzie są wojska radzieckie przypominal troszkę "jedna pani drugiej pani". Przy chwiejności Bora optymistyczny raport Montera mógl wystarczyć do przekonania go do decyzji na "tak". Tutaj zaś powinno paść pytanie co sądzil o samym Monetrze w czasie P.W.

- na Woli, Radoslaw pisal że nie wie co zrobić z cywilami, Monter nie reagowal. W momencie mianowania dowódcy który wie czego chce, ma pewne koncepcje i interesuje się dzialania poza czymś w guście "straty / ranni" z punktu podwladnego - zmiana rewelacyjna. W końcu ktoś kompetentny nade mną. O niekompetentnego glupca nigdy by nie walczyl. Dla Radoslawa zmienial się jedynie dowódca, adresat rozkazów

- nominacja nastąpila w trudnej chwili, ale pewne zasady powinny być ku dobru armii zachowane [inaczej będzie to co u Niemców: każdy ma swoje plecy pytanie czyje silniejsze...]. Chyba że struktura dowodzenia jest taka że bezpośrednim zwierzchnikiem oddzialu [dowódcą] jest Monter, mający nad sobą kolejną zwierzchność w postaci Montera i t.p. W takiej sytuacji mimo, że taka struktura jest bzdurą, dzialania z "samej góry" z ominięciem kilku szczebli mogą mieć rację bytu. Papierowo hierachia musiala być zachowana bo inaczej ze struktury dowodzenia można by zrobić podpalkę do pieca. Dzialania faktyczne temu przeczą

- takie male pytanie "z kontry" komu po P.W. zależaloby aby pokazać konflikty jakie byly w dowództwie. Za fakt, że one istnialy można przyjać dowód w postaci grup i grupek jakie tworzyy się w niewoli. Poza tym: Bór ujawniając niekompetencję Montera [choćby w postaci planów dzialania które sam zaakceptowal] wskazalby na to, ze nie jest idealem i się myli. Pytanie czy bylo go na to stać. Poza tym wyszla by jego chwiejność w utrzymaniu decyzji już raz podjętem i brak przekonania w ich podejmowaniu.

- jedna ingerencja wystarczyla - poza tym w jej wyniku najważniejszymi chyba wówczas oddzialami dowodzil jeden czlowiek wiedzący co chce, wiedzący co mogą Niemcy i potrafiący oceniać sytuację na froncie.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.