Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Jarpen Zigrin

Najmniej lubiany szkolny przedmiot?

Mój najmniej lubiany szkolny przedmiot to:  

275 użytkowników zagłosowało

  1. 1.

    • Chemia
      33
    • Fizyka
      27
    • Matematyka
      40
    • Biologia
      19
    • Geografia
      6
    • Polski/WOS/Historia
      3
    • WF
      5
    • Technika/Plastyka
      5
    • Inny jaki?
      15


Rekomendowane odpowiedzi

bavarsky   

Wobec tego, mnie też nie chce się dyskutować z osobą, która pisze w moją stronę z pozycji mentora i znawcy i piętnuje mój brak zainteresowań. Nie interesuje mnie też fizyka kwantowa, więc czekam na kolejny prztyczek.

:rolleyes:

Rzecz w tym że ja zaznałem słowa z "międzywojnia". A ono uzależnia, staje nie tylko w kontraście do dzisiejszego języka, ale również okazuje się być czymś co niestety nigdy nie wróci w takiej formie jak ją poznaliśmy na pożółkłych stronach książek. Nad osobami które taką "szermierką pióra" operowało, bezpowrotnie zamknęło się przeto wieko trumny.

Grzegorz Nowik, w ocenie sukcesów naszego radiowywiadu w wojnie z bolszewicką Rosją, stwierdził wyraźnie, że główną przyczyną sukcesu naszych kryptologów, były nie tyle zdolności matematyczne czy analityczne, ale to że wszyscy oficerowie którzy służyli w "dwójce" byli poliglotami jako "spadkobiercy" upadłych imperiów znali biegle rosyjski, niemiecki, często francuski, czeski, węgierski, hiszpański...

A dzisiaj? Jest już bardzo dobrze jak historyk zna jeden język. A poziom literacki prac historycznych? Askenazego mógłbym czytać godzinami, jeden fragment w koło, ciągle, powtarzalnie. A wezmę takiego Marka Orłowskiego "Generał Józef Haller" i co widzę? Pracę pisaną na kolanie, żeby zmieścić się w czasie, upstrzoną samymi "ostrymi kątami", zero ogłady, nic.

I tutaj potwierdza się moja smutna konkluzja, że nie szanujemy umiejętności pisania i czytania [choć wielkim kwantyfikatorom mówię stanowcze NIE]. Niegdyś, gdy osobnik poznał litery, wbiegał szybkim truchtem w próg, a następnie po przekroczeniu tegoż, stapiał swój umysł ze słowem. Pochłaniał absolutnie wszystko, nie wybrzydzał, po prostu czytał.

Zresztą po cholerę ja to napisałem? Zaczynam marudzić jak Tofik.

Edytowane przez bavarsky

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Och Tofiku... by rzecz objaśnić już do końca.

Faktycznie nadto obcesowo swą myśl wyraziłem i wyszedł z tego przytyk osobisty a nie taki był zamiar.

A wyszło... jak wyszło.

Osoba, w dość jeszcze młodym wieku, a wyrażająca przekonanie, że wie co jest jej potrzebne z zakresu wiedzy ogólnej stąpa po całkiem nieznanym lądzie, jako że trudno wyrokować co przyniesie przyszłość. Stąd takie programowe samoograniczenie już na etapie szkolnym, zdaje się być przesadną pewnością.

Nie piszę z pozycji mentora, a jedynie z pozycji wieku i zebranych doświadczeń. A moje osobiste doświadczenie podpowiada mi i co dzień przekonuje, że częściej mam do czynienia z fizyką i matematyką niźli z socjologią czy semantyką, czego bym się kiedyś nie spodziewał.

Wychodzę z dość prostego założenia - warto zawsze korzystać z wiedzy, którą nam podają, niezależnie od formy i miejsca. Albowiem jest to nasza czysta superata. Skoro już ten język polski istnieje w takim a nie innym kształcie w szkole: czemuż tego nie wyzyskać?

Jeśli ktoś ma pasję, dajmy na to: okres rządów Zygmunta Wazy, to ja rozumiem przez to, że realizują ją nie poprzez okrojenie poznawania innych obszarów wiedzy, a przez to, że zdwaja wysiłki i poświęcony czas, kosztem przyjemności czy rzeczy miałkich.

Takie jest moje rozumienie pasji.

Jestem przeciwny nadmiernemu redukcjonizmowi zakresu przedmiotów szkolnych, choć lancaster dowodzi, że przecież nie trzeba się przejmować się matematyką bo wszędzie mamy Excela. Można do tego dodać kalkulatory z logarytmami i macierzami.

Tyle że - by tworzyć zaawansowane formuły w tymże programie, co do estymacji czy obliczeń statystycznych - bez znajomości matematyki i jej reguł można się pogubić.

A przecież z takimi zagadnieniami zdarza się (i to dość często) borykać przedstawicielom nauk humanistycznych: socjologom i historykom.

I z życia codziennego...

Ja sam byłem świadkiem jak recepcjonistka nie potrafiła na szybko wyliczyć kosztów ciepła technologicznego (czyli dość prosty algorytm gdzie trzeba uwzględnić powierzchnię, stan liczników, moc pobraną i bierną, koszty przesyłowe itp. plus aktualny kurs euro w NBP) dla danego klienta, bo ona: "ma to zapisane w Excelu i teraz nie potrafi.".

Nie powiem by moja szefowa była z tego zadowolona...

Kiedy pisałem, żeś Tofiku - nudnym interlokutorem zdajesz się być, nie chodziło o twoją osobę.

Bo nie o przytyki chodzi.

Chodziło o pewną zasadę generalną, gdzie ludzie zasklepiając się w swej niszy zawodowej (: pasji, zainteresowaniu) nie potrafią funkcjonować w życiu intelektualnym w innych obszarach, a chodzi o pewną lekkość intelektualną.

Z racji mej pracy spotykam zasadniczo dwie kategorie osób:

a) osoby słabo wykształcone, których ogląd świata jest dość prosty a ich wiedza sprowadza się głównie do kwestii technicznych: jak postawić ściankę działową, dlaczego czasem grawitacja w Pluvi Geberit nie działa, jak otworzyć cudzego Opla a czego użyć do Japończyka, jak walnąć z "dyńki" i nie trafić na cudze zęby...

b) pracowników naukowych, którzy wdają się w dyskusje ale gdy temat zbiega do obszarów niezwiązanych z ich specjalnością milkną, choć jest to wiedza (jak mi się zdaje) dość powszechna.

By dać przykład: szef Biuletynu IPN (czy jeszcze będzie wydawany?) zszedł kiedyś do mnie by zidentyfikować zdjęcie Piłsudskiego, zaiste dziwne: bo były to wiechcie roztrzepane na końcach, co nijak nie przypominało późniejszych obwisłych...

Pośród nich niewiele jest osób, którzy potrafią zagadać i rozmawiać na inne tematy niż ich wąska specjalizacja.

Tu utkwił mi w pamięci Urynowicz, który nader zdziwiony był (ale i zaciekawiony) kiedy zwróciłem się doń o rozstrzygnięcie problemu językowego z zakresu wymowy pewnego fragmentu w jidisz.

Widać dozorcy nie powinni zajmować się takimi tematami albo wzbudza to zdziwienie.

:lol:

Reasumując - każdy z nas wybiera: co z całokształtu literatury jest mu cenne i bliskie.

Ja bym jednak przestrzegał przed szybkim odrzuceniem (: nieczytaniem) tego ukształtowanego kanonu (inną sprawą jest jego zakres i kształt).

By dać upust wrodzonej złośliwości: wie ktoś czym jest dzięcielina i świerzop u Mickiewicza?

Wreszcie... chyba wszyscy to recytowaliśmy.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
Najlepiej jak każdy sam wybierze dla siebie co najlepsze, jak dokona złego wyboru to nauczkę poniesie.

No to jak najbardziej :) Każdy kowalem swojego losu, umiesz liczyć licz na siebie itd. Przy czym jednak, przynajmniej w mojej ocenie, warto czasem zastanowić się, czy nie warto rozważyć zdania osób, które posiadają większe doświadczenie w danej kwestii ;) O równaniu do najlepszych już nawet nie wspominam, bo to powinna być rzecz oczywista.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
dzięcielina i świerzop u Mickiewicza?

Ja się przyznaję bez bicia że nie mam pojęcia.

Znaczenie słowa "półczwarta" czy "półpiąta", zwrotu "podjazd nasz wsparto" itp. znam, gdybym mieszkał na wsi pewnie domyśliłbym się co to świerzop i dzięcielina, mam nadzieję że Ty to powiesz.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Gdybyś mieszkał na wsi - również nie wpadłbyś na odpowiedź (inna dziś wieś i inne chwasty).

Kwestia zajęła kilka szpalt (w kilku numerach) dość mało-poczytnego pisma zajmującego się językoznawstwem.

Warto dodać, że wciąż nie wszystkie wydania "Pana Tadeusza" podają prawidłowe objaśnienia co do tych terminów.

A "powiadać" i "objaśniać" tu nie będę, jako że chcę zdobyć się na osobny temat o zapomnianym słownictwie naszych znanych wieszczów, jako i o ich zapożyczeniach w innych językach.

Na marginesie to chyba Żeromski szczycił się, że nigdy nie wymyślił żadnego słowa?

A czy tak było... kto lektury czytał - ten wie.

;)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   
By dać upust wrodzonej złośliwości: wie ktoś czym jest dzięcielina

To element wyposażenia milicyjnego!

(Już dawno Jacek Kleiff śpiewal:

"Taka bławatków kondycja,

że niebieskie jak milicja.

A u boku biała

dzięcielina pała")

Co do zasklepiania się w swojej niszy zawodowej to jak najbardziej podzielam zdanie secesjonisty. Jeżeli człowiek ma wykształcenie średnie ogólne to powinien mieć ogólne pojęcie o świecie. Potem już od niego zależy co i jak będzie rozwijał. Jeśli zasklepia się tylko w swej wiedzy branżowej to trudno aby go nazwać człowiekiem o otwartym umyśle.

Edytowane przez gregski

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
harry   

Wreszcie... bo już myślałem, że jestem zdziwaczałym tetrykiem i kuriozum pokoleniowym.

:B):

Jesteś. Jak my (pokoleniowo) wszyscy.

Ale może to oni mają rację ?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
Jesteś. Jak my (pokoleniowo) wszyscy.

Ale może to oni mają rację ?

Nie uogólniałbym harry ;) Nie jestem specjalnie starszy od Tofika, a podejście mam jednak "ciut" inne ;) Podobnie jak spora grupa moich znajomych.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
harry   

Albinosie, ani mi w głowie uogólnienie! Jednak po lekturze tego tematu, jak i tematu o zmianach w systemie szkolnictwa, poważnie zastanawiam się, czy jednak myślenie tak jak Tofik* nie ma przyszłości. Jakby na marginesie dostałem dzisiaj odpowiedź na moją ofertę pracy:

"(..) doceniamy Pana wszechstronne wykształcenie i doświadczenie ale (tekst fikcyjny, równoważny z faktycznym) z pana CV wynika , że nie jest Pan wybitnym specjalistą od wykładania jogurtów marki XXX na półkach hipermarketów YYY w związku z czym wsadzamy Pana CV do maszynki do mielenia papierów" :lol:

Z drugiej strony gdybym nie był po lekturze Dostojewskiego i Sartre'a pewnie bym się załamał, a tak mam tylko chandrę. Doorsi i malarstwo Beksińskiego ukoją mój żal.

*) Tofiku, nie bierz tego osobiście, pls.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Piękne dzięki harry czyli wchodzimy w smugę cienia i nadajemy się do intelektualnego panoptikum?

A Beksiński - jest dobry na wszystko.

No i jest plus - my go znamy.

Edytowane przez secesjonista

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
bavarsky   

Z drugiej strony gdybym nie był po lekturze Dostojewskiego i Sartre'a pewnie bym się załamał, a tak mam tylko chandrę. Doorsi i malarstwo Beksińskiego ukoją mój żal.

"Pozwól pan, że użyję nie całkiem trafnego porównania: książki to nuty, a rozmowa to śpiew" jak powiedział Andriej Jefimycz Ragin do Michaiła Awierianycza.

I choć raczej jestem samotnikiem, czasami staram się podesłać choćby kartkę do kobiety, która to nieopatrznie zasiadła obok mojego stolika - myśląc naiwnie że niby wzorem Chłopickiego.

Różne rzeczy z takich tête-à-tête, ale nie ukośnie!, wychodzą.

Pozdr.

M.

Edytowane przez bavarsky

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

To ktoś jeszcze czasem ogląda Beksińskiego?

Jeszcze kilka takich wyznań i przestane czuć się dziwakiem.

A teraz przyziemnie będzie.

W podstawówce nienawidziłem Wychowania Muzycznego popularnie zwanego "Śpiewem".

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Ja będąc we Wrocławiu zawsze przystaję przy obrazach pana B., mam również nagrania wielu audycji innego pana B.

:lol:

Zatem - pozostańmy dziwakami.

A teraz przyziemnie: jak już pisałem, mój nauczyciel śpiewu za danie mi dobrej oceny na koniec 8 klasy odebrał ode mnie publiczne przyrzeczenie, że nigdy nie będę śpiewał publicznie...

Mądry człek...

:thumbup:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
ciekawy   

Wreszcie... bo już myślałem, że jestem zdziwaczałym tetrykiem i kuriozum pokoleniowym.

:B):

Sądzę, iż palmę pierwszeństwa dzierżę tu ja. :yes:

By dać upust wrodzonej złośliwości: wie ktoś czym jest dzięcielina

Jest to roślina zjadana np. przez krowy, drzewiej uprawiana przez chłopów, a zwana koniczyną :)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.