Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Furiusz

Ukraińska rewolucja

Rekomendowane odpowiedzi

Ja bym spojrzał w ten sposób: jacy analitycy, znawcy problemów polityki zagranicznej, eksperci od regionu - w okresie, powiedzmy Euro - przewidywali taki rozwój wydarzeń?

Bo jakoś eksperci nic się nie zająknęli wówczas o takim scenariuszu.

A obecna sytuacja to obnażenie braków i słabości UE - jako braku jednego głosu i to zdecydowanego.

Nie ma czegoś takiego jak wspólna polityka; gdzie jest w tym wszystkim baronessa Ashton?

Mamy zatem fikcję wspólnej polityki UE, i jak zawsze - rozgrywanie partykularnych interesów danych krajów.

W kontekście tych wydarzeń wypada zapytać co nam daje UE w wymiarze polityki międzynarodowej?

Jakie gwarancje i czego?

Bo można rozważyć sytuację zajęcia części jakiegoś kraju bałtyckiego, może wschodnich rubieży Polski - w odpowiedzi UE zaproponuje ograniczenia w podróżach dla niektórych polityków i biznesmenów z Rosji. Retorsja - jest "porażająca". Popłoch pośród Rosjan - widać.

Widać - jak brak polityka tej miary co Reagan. Na niczym się nie znał, nie zawsze słuchał lepiej wyedukowanych doradców - za to miał jasny cel.

Jaki cel przyświeca obecnie UE względem aneksji części terytorium Ukrainy przez inne państwo?

Kiwanie głowami z dezaprobatą i mówienie o kolejnych stopniach ścieżki niezgody?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

UE to zlepek który nigdy nie wypracuje szybkiej i jednoznacznej odpowiedzi. Już choćby dlatego, że każdy kraj ma inne doświadczenia i inne problemy. Dla Greków Rosja nie jest taka zła. nie mają żadnych zaszłości. Wręcz przeciwnie. Dla Włochów jest to konflikt peryferyjny, Oni maja swoją Lampeduzę do rozwikłania. Francja musi opchnąć Mistrale. Austria się cieszy, że im Ruskie świnie odbierają. Itd, itp.

O UE możemy rozmawiać w kontekście ekonomicznym. Politycznie jest to trup. Każdy chce przede wszystkim ugrać swoje.

Baronessa Ashton? A kto to jest? Była w Unii posadka to zapchnięto ją kimś kto z rozdzielnika się nadawał i tyle.

Reagan to postać historyczna. A takie zdarzają się nadzwyczaj rzadko. To że pojawiły się takie dwie postacie jednocześnie (druga to Margaret Thatcher) to cud.

Jaki cel przyświeca Unii? Aby wyjść z tego z "twarzą". Piszę w cudzysłowie bo twarz to Unia straciła dawno prowadząc niemrawe negocjacje z Ukraińcami. Teraz to może wyjść z tej afery z mało obitą gębą (przy dobrych układach). Dlatego w kategoriach politycznych Unia nie daje nam nic. Jedyne realne wsparcie mogą dać Jankesi.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
bavarsky   

Widać - jak brak polityka tej miary co Reagan. Na niczym się nie znał, nie zawsze słuchał lepiej wyedukowanych doradców - za to miał jasny cel.

Jaki cel przyświeca obecnie UE względem aneksji części terytorium Ukrainy przez inne państwo?

Kiwanie głowami z dezaprobatą i mówienie o kolejnych stopniach ścieżki niezgody?

Putin w swoich ostatnich mowach wiele razy wspominał Niemcy [co znamienne nawet nie Unię], USA, natomiast o Polsce powiedział raz i to w kontekście bojówkarzy na Majdanie. To Putin z Obamą i Merkel przegadał parę godzin.

Coś takiego jak wspólna polityka UE nie istnieje. Powiązania gospodarcze poszczególnych krajów członkowskich mają się nijak do wspólnie wypracowanej wizji planowania gospodarki z krajami spoza Unii [bo ta sprawka istnieje tylko w szkicowniku] - a to interesy decydują o wadze na arenie międzynarodowej "baronessy Ashton".

Reagan w przeszłości czy Obama w teraźniejszości przewodził/przewodzi krajowi który ma jedną wizję w sprawach ekonomicznych/strategicznych/geopolitycznych; dlatego nawet jeżeli ten ostatni nie kieruje się "żelaznymi zasadami", to i tak jego zdanie znaczy więcej niż wypracowane po długich godzinach negocjacji jakieś ustalenia na "szczycie" w Brukseli. Podobnie decyzje Putina, prezydenta Federacji Rosyjskiej, z tą różnicą że to On zaczyna inicjatywę; narzuca tempo gry; jak w szachach i gdy jest już po wszystkim; okazuje się że tzw. Zachód nie bardzo wie jak zareagować. Czyżby Szach?

Interwencja zbrojna nie wchodzi w grę, kto w Europie chciałby ginąć za Krym? Francuz z Prowansji? Książę Harry z Anglii? A może Kowalski z Radomia?

Nad ewentualnym zwarciem wisi arsenał nuklearny potencjalnych stron konfliktu, bat ekonomiczny; te rzeczy skutecznie niwelują jakiekolwiek zapędy względem konkretnych działań.

Bo jak można reagować na sytuację zbrojnego zajęcia części cudzego Państwa? -jeżeli nie stosując kontrakcji przy użyciu wojska?

Sankcje, zablokowanie 16 i 32 bitowych chipów kart płatniczych przez Master-Card i Visa - czy to coś zmieni na Krymie?

Pytanie retoryczne.

Edytowane przez bavarsky

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

(...)

Coś takiego jak wspólna polityka UE nie istnieje.

No ja to wiem, wiedziano o tym jak powoływano urząd mający być "ministerstwem spraw zagranicznych UE".

Pytanie brzmi: po co utrzymywać taki fikcyjny twór?

Reagan w przeszłości czy Obama w teraźniejszości przewodził/przewodzi krajowi który ma jedną wizję w sprawach ekonomicznych/strategicznych/geopolitycznych

Z tym bavarsky nie zgodziłbym się, bywali prezydenci którzy wyraźnie wycisnęli swe piętno na polityce zewnętrznej (a i wewnętrznej), a ich wizje diametralnie odbiegały od wizji poprzedników.

dlatego nawet jeżeli ten ostatni nie kieruje się "żelaznymi zasadami", to i tak jego zdanie znaczy więcej niż wypracowane po długich godzinach negocjacji jakieś ustalenia na "szczycie" w Brukseli.

Tu zgoda, choć wypływa to raczej z potencjału USA, a nie "jednej wizji" kontynuowanej przez kolejnych prezydentów.

Interwencja zbrojna nie wchodzi w grę, kto w Europie chciałby ginąć za Krym? Francuz z Prowansji? Książę Harry z Anglii? A może Kowalski z Radomia?

Pewnie nikt, tak jak i za Gdańsk.

Konkluzja zatem jest taka: jak Putin, czy jego następca, z racji posiadania arsenału nuklearnego, z racji znaczenia gospodarczego swego kraju, zechce coś jeszcze wykroić sobie z innego kraju to gremia międzynarodowe zbiorą się - pogadają, pogadają, wydadzą szereg rezolucji, uchwał, wezwań, sankcji ekonomicznych - byle niezbyt dolegliwych.

UE jest pierwszym partnerem handlowym Rosji, ze strony Rosji jest to głównie eksport surowców. Nie trzeba się bawić w blokowanie kart - niezależnie od ilości bitów - wystarczy być twardym i zdecydowanym na poniesienie konsekwencji.

Gospodarka Rosji stanie bez wpływów z tytułu sprzedaży surowców, UE mogłaby sobie poradzić bez tych dostaw choć musiałaby borykać się z bardzo dużymi kłopotami gospodarczymi.

Tak naprawdę historia się powtarza - Rosja naciska, potem robi krok dalej niźli to ustalił Zachód, ten kwestię omawia, debatuje, a z czasem akceptuje (oczywiście przy szeregu zastrzeżeń i wzniosłych uchwał) de facto owe kroki. Rosja robi kolejny krok - i to samo.

Jak Rosja wkroczy do Donbasu w celu ochrony Rosjan - to reakcja będzie taka sama.

Gadka, gadka itd.

Jak wkroczy na Litwę?

Gadka, gadka itd.

Krym został przehandlowany.

Wstyd dla UE.

I rodzi się pytanie: co to znaczy UE?

Potrzeby gospodarcze Niemiec?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
bavarsky   

Z tym bavarsky nie zgodziłbym się, bywali prezydenci którzy wyraźnie wycisnęli swe piętno na polityce zewnętrznej (a i wewnętrznej), a ich wizje diametralnie odbiegały od wizji poprzedników.

Masz naturalnie rację, prostując moją wcześniejszą wypowiedź. Niemniej jak Sam dostrzegłeś:

Tu zgoda, choć wypływa to raczej z potencjału USA, a nie "jednej wizji" kontynuowanej przez kolejnych prezydentów.

Waga prezydentów USA, wynika w pierwszej linii z pozycji ich kraju na arenie międzynarodowej. To że Obama nie potrafi/nie chce? nawiązać do swoich wybitnych poprzedników, sprawia że Administracja US nie jest tak efektywna jak mogłaby być. Niemniej nawet w obecnym stanie i tak liczy się bardziej niż połączone „sztaby” państw UE.

No ja to wiem, wiedziano o tym jak powoływano urząd mający być "ministerstwem spraw zagranicznych UE".

Pytanie brzmi: po co utrzymywać taki fikcyjny twór?

i:

Pewnie nikt, tak jak i za Gdańsk.

Konkluzja zatem jest taka: jak Putin, czy jego następca, z racji posiadania arsenału nuklearnego, z racji znaczenia gospodarczego swego kraju, zechce coś jeszcze wykroić sobie z innego kraju to gremia międzynarodowe zbiorą się - pogadają, pogadają, wydadzą szereg rezolucji, uchwał, wezwań, sankcji ekonomicznych - byle niezbyt dolegliwych. UE jest pierwszym partnerem handlowym Rosji, ze strony Rosji jest to głównie eksport surowców. Nie trzeba się bawić w blokowanie kart - niezależnie od ilości bitów - wystarczy być twardym i zdecydowanym na poniesienie konsekwencji.

Odpowiedzialności za losy finansów milionów europejczyków jest bodaj nadrzędną kwestią w sferze jakichkolwiek dywagacji o sankcjach, wojsku etc. na posiedzeniach szefów rządów krajów UE, w Brukseli.

Ukraina płaci obecnie cenę tzw. rewolucji. Drugiej w niespełna dekadzie.

Odpowiedzialność za stan z którym mamy obecnie do czynienia, spływa nie na Putina, o nie – skandalem jest uważanie go za głównego winowajcę tej sytuacji– pierwsza trójca Winnych to Janukowycz, Tymoszenko i Juszczenko + ichniejsze gabinety polityczne.

To owi politycy przyczynili się do destabilizacji wewnętrznej i poniewierki na arenie międzynarodowej swojego kraju. Putin tylko wykorzystywał sytuację, cieszył się że ma słabego sąsiada. W odpowiednim momencie wykonał jeden ruch i ‘król’ musiał upaść.

Ewentualne remedium do zaistniałej sytuacji, tj. poprzez zwarcie zbrojne, co już kilkakrotnie zaznaczyłem, oraz zaznaczył to Secesjonista nie wchodzi w jakiekolwiek kalkulacje. Nad wszystkim powiewa arsenał nuklearny potencjalnych stron konfliktu oraz bat ekonomiczny; te rzeczy skutecznie niwelują jakiekolwiek zapędy względem konkretnych działań.

Sankcje, zablokowanie 16 i 32 bitowych chipów kart płatniczych przez Master-Card i Visa - czy to coś zmieni na Krymie? Nie, jak sam przyznałeś.

A czy UE jest gotowa na sankcje o ogromnym ciężarze gatunkowym?

Dodam że tylko takie mogłyby wstrząsnąć Moskwą?

Nie. A Dlaczego?

Bo przez 20 przeszło lat kraje UE robiły wszystko by kroczyć po najłatwiejszej drodze.

Obecne przewartościowanie tej strategii, na zajęcie trudnej ścieżki, wyboistej, stosując tzw. terapię szokową... – nic podobnego nie wchodzi w grę, bo to oznaczałoby rewolucję, a nie ewolucję.

Rewolucja to widmo recesji UE, ewolucja rości sobie miano mniej przykrej dla przeciętego obywatela państw członkowskich, dla gospodarki UE i Świata; te połączenia wzajemne są jak nigdy przedtem ściśle ze sobą powiązane.

Gospodarka Rosji stanie bez wpływów z tytułu sprzedaży surowców, UE mogłaby sobie poradzić bez tych dostaw choć musiałaby borykać się z bardzo dużymi kłopotami gospodarczymi.

Tak naprawdę historia się powtarza - Rosja naciska, potem robi krok dalej niźli to ustalił Zachód, ten kwestię omawia, debatuje, a z czasem akceptuje (oczywiście przy szeregu zastrzeżeń i wzniosłych uchwał) de facto owe kroki. Rosja robi kolejny krok - i to samo.

Unia Europejska to sojusz na płaszczyźnie gospodarczym/społecznym. W tych tylko kategoriach należy całość traktować.

Szansa że Merkel i Tusk w akcie protestu zakręcają dostawy gazu z Rosji. No jaka jest na to szansa?

Jak Rosja wkroczy do Donbasu w celu ochrony Rosjan - to reakcja będzie taka sama.

Gadka, gadka itd.

Jak wkroczy na Litwę?

Gadka, gadka itd.

Krym został przehandlowany.

Wstyd dla UE.

I rodzi się pytanie: co to znaczy UE?

Potrzeby gospodarcze Niemiec?

Nie wychodziłbym aż tak daleko przed szereg w wizji tego co może nastąpić.

Smutna refleksja nad zdolnością UE co do nacisków na pogrywającego w butny sposób sąsiada, powinna stać się nadrzędną sprawą do rozwiązania na salonach w Brukseli.

Czy zostanie rozwiązana. To już inna sprawa.

Edytowane przez bavarsky

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

Weźcie pod uwagę, że i w strukturach samej Unii i w kołach rządowych wielu europejskich państw z pewnością działają rosyjscy agenci. I ci świadomi i ci zwani "pożytecznymi Idiotami". Potrafią oni ten brak jedności jeszcze bardziej pogłębić.

Szansa że Merkel i Tusk w akcie protestu zakręcają dostawy gazu z Rosji. No jaka jest na to szansa?

Właśnie moje przeświadczenie o działalności rosyjskich agentów wpływu jest podsycane takimi faktami jak:

Storpedowanie budowy rurociągu z Norwegii.

Opóźnienia w budowie Gazoportu.

Brak legislacji w sprawie wydobycia gazu łupkowego.

Storpedowanie budowy rurociągu Brody - Odessa

Nie czarujmy się, Europa ma wiele możliwości aby mocno ograniczyć swoją energetyczną zależność od Rosji ale jakoś tak dziwnie się składa, że nic nie robi w tym kierunku. I to mimo iż powszechnie jest wiadomym, iż Rosja regularnie używa "pistoletu gazowego" w roli straszaka.

Nie wydaje się czasem to dziwne?

Edytowane przez gregski

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
bavarsky   

Nie czarujmy się, Europa ma wiele możliwości aby mocno ograniczyć swoją energetyczną zależność od Rosji ale jakoś tak dziwnie się składa, że nic nie robi w tym kierunku. I to mimo iż powszechnie jest wiadomym, iż Rosja regularnie używa "pistoletu gazowego" w roli straszaka.

Nie wydaje się czasem to dziwne?

A czy nie wydaje się Tobie dziwnym, że taka Francja ot tak buduje sobie dwa "Mistrale" + udziela papiery Moskwie na kolejne wyprodukowane w Rosji?

-A sprawa nabiera ogólnoeuropejskiego rozgłosu dopiero w wyniku krymskiego kryzysu..

Unia Europejska by działać jako jeden organizm, który liczy się poza granicami - musi zrewidować myślenie ekscentryczne krajów członkowskich.

Pewne kwestie jak np. sprzedaż broni, technologii winny być uzgadniane ze wszystkimi parterami europejskimi, zanim zostaną "wyekspediowane" np. do Rosji.

Doszło bowiem do takiej oto sytuacji gdzie owe "Mistrale" są problemem Francji. Gdyby zaś parę lat temu wszyscy liderzy Europy zgodziliby się na sprzedaż owych okrętów Putinowi, każdy z nich złożyłby na papierze swój podpis, to teraz owe okręty byłyby problemem EUROPY.

Dla wielu może być to żadna różnica, dla mnie jest to różnica zasadnicza.

Przyszedł bowiem poważny kryzys, po Gruzji i Czeczenii; kolejny... kryzys zaufania który winien przynieś rewizję podstaw istnienia Unii Europejskiej jako wspólnoty, która nie tylko chroni i pomaga gospodarczo/finansowo swoim partnerom, ale również ma jedną wizję strategicznego zabezpieczenia swoich podstaw; jak choćby wspominane wielokrotnie; zasoby i źródła pozyskiwania energii czy kwestie wojskowe.

Jedna wspólna armia finansowana z jednej wspólnej kasy - w ten sposób można byłoby rozłożyć na wiele lat kwestie strategicznego rozwoju armii w Unii, koncepcji obrony, mobilizacji etc.

Rozwijać np. w takiej, Anglii, Portugalii, Hiszpanii, Włoszech, Grecji sprawki związane z marynarką wojenną, lotnictwem, a w krajach potencjalnie zagrożonych od strony lądu, jak Kraje Bałtyckie, Polska, Niemcy, Węgry, Rumunia... rozwijać armię lądową z elementami lotniczymi/morskimi.

Tylko wtenczas bylibyśmy partnerem do rozmowy z takim Putinem. Skoro on pogrywa sobie twardo, to zgodnie z zasadą Europa powinna być jeszcze twardsza. Co do zasady.

No ale do tego potrzeba chęci i myślenia długofalowego.

Np. Merkel.

Skoro jest takim mocarzem Europy, powinna Pani Kanclerz przekierować telefon dzwoniącego do niej Putina do takiej baronessy Ashton; ze stwierdzeniem, Władymir rozmawiaj sobie z tą Panią. Ona jest bowiem jedynym reprezentatywnym głosem w tej akurat sprawie.

Dlatego też uważam za szczyt hipokryzji niektórych komentatorów telewizyjnych którzy drwią sobie z takiej Catherine Ashton mówiąc że nic sobą nie reprezentuje...; otóż nic sobą nie reprezentuje, bynajmniej nie dlatego że jest mniej inteligentna od Merkel czy Putina, ale dlatego że stoi za nią tzw. UNIA EUROPEJSKA, tj. twór który do trudnych spraw na arenie międzynarodowej kompletnie jest niewiarygodnym, skompromitowanym bytem, ergo byt ten objawia się m.in. w osobie Pani Ashton. Zgodnie z zasadą lustra.

Edytowane przez bavarsky

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

A tą armią to kto będzie dowodził? Kto będzie decydował kiedy gdzie i w jaki sposób ma być użyta?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
bavarsky   

A tą armią to kto będzie dowodził? Kto będzie decydował kiedy gdzie i w jaki sposób ma być użyta?

Wybitna persona.

O szlagierowej posturze, z czerwonymi lampasami, pijąca sporo kawy, posiadająca słabość do ostrego ołówka.

Edytowane przez bavarsky

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Furiusz   
A czy nie wydaje się Tobie dziwnym, że taka Francja ot tak buduje sobie dwa "Mistrale" + udziela papiery Moskwie na kolejne wyprodukowane w Rosji?

-A sprawa nabiera ogólnoeuropejskiego rozgłosu dopiero w wyniku krymskiego kryzysu..

Zupełnie mnie to nie dziwi gdy szukano swego czasu broni masowego rażenia w Iraku po tyłku dostali tylko Polacy bo znaleźli rakiety wyprodukowane przez Francję. Pecunia non olet

Pewne kwestie jak np. sprzedaż broni, technologii winny być uzgadniane ze wszystkimi parterami europejskimi, zanim zostaną "wyekspediowane" np. do Rosji.

Nie zgadzam się. Niewyobrażalna korupcja, bałagan i wszystko co złe w polityce międzynarodowej - tak sobie wyobrażam sytuację w której polskie firmy zbrojeniowe będą musiały składać zapytania do UE czy można eksportować np amunicje na Ukrainę albo czołgi do Tadżykistanu. Już widzę jak Niemcy i Francuzi, pewnie bardziej Niemcy wykorzystują to jako narzędzie do duszenia firm zbrojeniowych państw słabszych politycznie.

kryzys zaufania który winien przynieś rewizję podstaw istnienia Unii Europejskiej jako wspólnoty, która nie tylko chroni i pomaga gospodarczo/finansowo swoim partnerom, ale również ma jedną wizję strategicznego zabezpieczenia swoich podstaw; jak choćby wspominane wielokrotnie; zasoby i źródła pozyskiwania energii czy kwestie wojskowe.

UE jest i w mojej ocenie pozostać musi platformą gospodarczą, bo inaczej się nie da połączyć różnych, często sprzecznych interesów i punktów widzenia. Po co poza tym dublować NATO?

Jedna wspólna armia finansowana z jednej wspólnej kasy - w ten sposób można byłoby rozłożyć na wiele lat kwestie strategicznego rozwoju armii w Unii, koncepcji obrony, mobilizacji etc.

Po co? Jest NATO. W kwestiach militarnych, szkolenia, współpracy, wymienności np amunicji, NATO radzi sobie doskonale. Zanim UE stworzy coś podobnego miną lata. W dodatku UE nie ma tego co ma NATO - silny militarnie kraj który stanowi podporę całego tworu.

Rozwijać np. w takiej, Anglii, Portugalii, Hiszpanii, Włoszech, Grecji sprawki związane z marynarką wojenną, lotnictwem, a w krajach potencjalnie zagrożonych od strony lądu, jak Kraje Bałtyckie, Polska, Niemcy, Węgry, Rumunia... rozwijać armię lądową z elementami lotniczymi/morskimi.

Niestety Bavarsky ale to fantasmagoria.

Skoro jest takim mocarzem Europy, powinna Pani Kanclerz przekierować telefon dzwoniącego do niej Putina do takiej

To by wymagało wyzbycia się myślenia o interesie własnego państwa. W internacjonalizm nie wierzę. Merkel jest od pilnowania interesów Niemiec i to robi. Ashton jest od niczego i tez to robi. Żeby Merkel zrezygnowała z próby zadbania o swoje interesy musiałaby być pewna, że zrobi to za nią Ashton, a ta raczej tego nie zrobiłaby jako szefowa UE bo musiałaby rozważyć interesy i innych. Cele Merkel nie zostałyby więc osiągnięte. Koło się zamyka.

otóż nic sobą nie reprezentuje, bynajmniej nie dlatego że jest mniej inteligentna od Merkel czy Putina,

Pamiętam jak swego czasu pewien brytyjski europoseł Farage pytał się jakie doświadczenia na tego typu stanowiskach pani Ashton ma - odpowiadała mu głucha cisza. Bo chyba pisanie do Marxism Today, albo uczestnictwo w zjazdach Brytyjskiej Partii Komunistycznej to nie jest najlepsza rekomendacja doświadczenia. Wybacz - postawiono tam france bez doświadczenia i charyzmy nie dlatego, żeby odbijała słabość instytucjonalna UE a dlatego żeby tą słabość utrwalić. Wydaje mi się, że rzeczoną od Merkel czy Putina dzielą tysiące mil morskich. To inna liga

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jancet   

O UE możemy rozmawiać w kontekście ekonomicznym. Politycznie jest to trup.

NIE NIE NIE !!! Żaden trup. "Unia Polityczna" jeszcze nawet się nie narodziła, mam wątpliwości, czy już została poczęta. Powoływanie "ministra spraw zagranicznych" to dopiero gra wstępna, prowadzona na zasadzie "a nie zaszkodzi spróbować, może jednak nam się to spodoba". W sprawach militarnych to nawet nie gra wstępna, to dopiero zaloty.

Ja jakoś tak bardzo nie żałuję, że UE nie prowadzi jednolitej polityki zagranicznej. Hiszpana tyle obchodzi Krym i Ukraina, co mnie Sahara Zachodnia i Maroko.

Teraz, kiedy mamy awanturę tuż za miedzą, biadolimy, że Unia nie jest w stanie prowadzić spójnej i wyrazistej polityki w tej sprawie. Tylko czy, gdyby w 2004 lub 2005 roku odbywało się u nas referendum w sprawie Konstytucji Europejskiej, to aby na pewno odpowiedzielibyśmy "tak"?

Zdaje mi się, że nie. Co więcej, zdaje mi się, że za "nie" najbardziej gardłowaliby ci politycy, którzy dziś najbardziej biadolą, że Unia taka politycznie słaba. Oczywiście, gdyby tę konstytucję przyjęto to i tak Unia sporo by różniła od Federacji Rosyjskiej pod względem szybkości podejmowania twardych decyzji politycznych i militarnych - na szczęście, wg mnie rzecz jasna.

Chciałbym silniejszej Unii, ale czy chciałbym, żeby z Brukseli wydawano polecenia polskiemu ministrowi spraw zagranicznych - to już nie wiem. Tym bardziej naszym siłom zbrojnym.

Poza ty6m sojuszem polityczno-militarnym jest NATO i nie bardzo wiem, po co mielibyśmy tworzyć takie drugie euro-nato. Prawdziwe NATO zdaje się demonstrować gotowość do obrony swych wschodnich rubieży.

A sankcje powinny być dotkliwe dla Rosji, a nie dla państw Unii. A rozpad strefy euro wydawał mi się o wiele większym zagrożeniem, niż nawet najbardziej czarny scenariusz wydarzeń na Ukrainie.

Edytowane przez jancet

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
poldas   

Ad. Jancet;

A sankcje powinny być dotkliwe dla Rosji, a nie dla państw Unii.
Tylko jak to zrobić? No bo widzisz... Sankcje to broń obosieczna.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jancet   

Ad. Jancet;

Tylko jak to zrobić? No bo widzisz... Sankcje to broń obosieczna.

Problem w tym, przeciw komu ma się użyć tych sankcji i do czego miałoby to prowadzić.

Rozważa się taką wersję, że UE - konkretnie to chyba Polska, Niemcy, Rumunia i Słowacja - miałaby zakręcić kurki na gazociągach. Potężny kryzys gospodarczy na wschód od Renu nieunikniony. I to zaraz - nie wiem, ile mamy tych rezerw strategicznych, na 3 miesiące czy na 3 tygodnie raczej. Do zimy chyba wytrzymamy. Chyba. Kurki na ropę też należałoby zakręcić, choć to mniejszy problem.

Dla Rosji to cios potężny, ale raczej odsunięty w czasie. Straci możliwość finansowania swej polityki imperialnej - za kilka lat. Popadnie w kryzys gospodarczy. I co ? Z tego powodu odda Krym? A może NATO po prostu Krym odbije, korzystając z tego, że armia rosyjska będzie niedoinwestowana?

Bzdura. Militarnie wychodzi, że NATO, a konkretnie Turcja, Rumunia, Bułgaria i VI Flota USA mogłyby odbić Krym przed Wielkanocą. Tylko mały pikuś - arsenał nuklearny Rosji. On nie zniknie, nawet gdy przestaniemy kupować gaz i ropę.

Jeśli USA po prostu uwolnią handel swym gazem, ceny gazu spadną. Tylko tyle i aż tyle. Rosja będzie mieć mniej pieniędzy. Formalnie to nie będą nawet żadne sankcje. A skutek ten sam. Czyli umiarkowany, w sumie - żaden. Ale jest groźba. Pistolet nabity, wycelowany - i niczym Zachodowi nie grozi. Tani gaz = wzrost gospodarczy.

A te wyśmiewane karty płatnicze. Nowi Rosjanie lubią jeździć po świecie i tam wydawać zarobione w Rosji pieniądze. Lubią się czuć światowcami. Nie będzie im miło, jak im bankomat kartę wyrzuci, a wcześniej zażądają w hotelu płatności z góry i to twardą gotówką. Przestaną być obywatelami świata. Wrócą - mimo posiadanych fortun - do roli pariasa. Co mogą w Rosji zrobić z tymi fortunami, fortunkami czy fortuneczkami? Pojechać na wakacje na Krym czy do Abchazji?

Dziś karty i jeden bank, jutro drugi, może być i trzeci. Dziś VISA i MC, jutro może być SWIFT. Zachód pokazuje swą siłę.

I oni będą wiedzieć, że to cena za Krym. A to oni są podporą władzy Putina. Krym trudno będzie oddać, ale jakoś dogadywać będzie się trzeba. Jak łatwiej bez Putina, to nie będzie Putina.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   
Tylko jak to zrobić? No bo widzisz... Sankcje to broń obosieczna.

I bardzo dobrze!

Mam nadzieję, że Rosjanie odpowiedzą na sankcje przymknięciem kurków z gazem i ropą. Będzie bolało ale latem przetrwamy.

Może na skutek takiego posunięcia doszłoby do zakutych europejskich łbów, że uzależnianie się od Moskwy jest polityką samobójczą. Zaś ograniczenie importu gazu i ropy z tego regionu redukuje rosyjski budżet i co za tym idzie możliwości prowadzenia agresywnej polityki.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Furiusz   

Dziś rozpoczęła się operacja "antyterrorystyczna" na wschodzie Ukrainy, póki co zginął jeden żołnierz (ponoć oficer) 9 jest rannych w tym 4 ciężko (za unian.net). Jak myślicie jak to się rozwinie?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.