Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Jaro7788

Interwencja radziecka w Bułgarii

Rekomendowane odpowiedzi

Jaro7788   

Cześć! Ostatnio zaczęło nurtować mnie następujące zagadnienie: czy gdyby po 1958 r. Bułgaria z tego czy innego powodu zdecydowała się odejść od komunizmu, czy można wyobrazić sobie ewentualną interwencję radziecką w tej sprawie?

Przeanalizujmy fakty: Armia Czerwona wyszła z Bułgarii w 1947 r. i nigdy już tam nie wróciła. Georghiu-Dej wynegocjował wyjście Sowietów z Rumunii w 1958 r., jako nagrodę za udział w tłumieniu rewolucji węgierskiej. Jugosławia Tito od dawna była już całkowicie niezależna od Moskwy.

Wyobraźmy sobie, że w 1970 r. (dla wygody - żeby w Rumunii rządził Caeusescu) w Bułgarii wybucha "sofijska wiosna": protesty, pamflety itp. Wszystko wskazuje na rychły upadek rządu. Ostatecznie Żiwkow decyduje się na negocjacje z "kontrrewolucjonistami". Z więzień wychodzą polityczni, złagodzona zostaje cenzura, powstają niezależne partie polityczne i związki zawodowe, do oficjalnego obiegu wchodzą gazety opozycyjne. Naturalnie sytuacja ta nie jest zbyt dobrze odbierana na Kremlu.

Teraz pytanie za sto punktów: czy nad Bułgarią wisi groźba radzieckiej interwencji?

Jeśli tak, to jak Sowieci mieliby ją przeprowadzić? Jedyna droga lądowa do Bułgarii prowadzi przecież przez Rumunię, a bardzo trudno wyobrazić mi sobie Caeusescu wyrażającego zgodę na przemarsz radzieckich wojsk przez jego kraj. Jakie są jeszcze opcje: atak ze strony morza? Nie znam się dokładnie na zdolnościach floty ZSRR, ale nie wydaje mi się, by była zdolna do przeprowadzenia szybkiej interwencji na własną rękę - a w każdym razie nie takiej interwencji, która nie przerodziłaby się w długotrwały konflikt, który z kolei nie mógłby rozstrzygnąć się bez udziału mocarstw zachodnich.

Zasadniczy problem jest więc taki: czy Bułgaria po 1958 r. (lub, jak kto woli, po 1947) była dyktaturą suwerenną, inaczej niż PRL, NRD, Czechosłowacja, Węgry czy nawet sąsiadująca z ZSRR Rumunia? Niezależnie od tego, z której strony patrzę, po prostu nie potrafię wyobrazić sobie stłumienia w takich warunkach ewentualnej bułgarskiej rewolucji. Nawet gdyby Żiwkow bezpośrednio zaczął o nią prosić.

Naturalnie można tylko zgadywać, jak zareagowaliby komunistyczni sąsiedzi. O ile Tito na pewno by się nie wtrącał, to do Caeusescu nie można mieć pewności - o ile oficjalnie potępił inwazję na Czechosłowację, nie przeszkadzało mu to namawiać do bratniej interwencji w Polsce pod koniec lat 80. Bez wątpienia nie pogardziłby utworzeniem w Sofii marionetkowego wobec Bukaresztu reżimu. Z drugiej strony trudno by tu mówić o jakiejkolwiek interwencji - raczej o pełnokrwistej wojnie, która raczej nie zakończyłaby się bez mediacji ONZ. Nie znam niestety dokładnej liczebności armii rumuńskiej i bułgarskiej z tego okresu, zatem ciężko mi tu wysnuć jakiekolwiek założenia.

A co Wy o tym sądzicie?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Z własnych obserwacji:

Miejsce akcji - Warna, rok 1987. Prawie pusty park miejski - w nim pomnik Lenina. Na nim mewy, robiące to, co zazwyczaj mewy robią z pomnikami. Spacerująca z małym dzieckiem młoda mama (zresztą, o ile pamiętam, bardzo apetyczna) rzuca się spontanicznie i ofiarnie do odganiania mew.

Miejsce akcji - Warna, rok 1987. Niedaleko dworca kiosk ze zdjęciami Stalina w ciągłej sprzedaży.

Miejsce akcji - pociąg Warszawa-Warna, rok 1987. Około 30. letni Bułgar (żonaty zresztą z Polką, czyli najprawdopodobniej taki mniej ortodoksyjny, albowiem poddawany zapewne wpływowi destrukcyjnej propagandy, rodem z Polski) namiętnie i poważnie przekonuje nas, że Polacy jednak to rolnictwo powinni zdecydowanie skolektywizować.

A z literatury:

"Ruch dysydencki w takiej formie, w jakiej zaistniał w innych krajach bloku, w Bułgarii praktycznie się nie pojawił". T. Czekalski, Bułgaria, Warszawa 2010, s. 226.

Biorąc powyższe pod uwagę, alternatywny scenariusz nakreślony przez Jaro7788, jest skrajnie alternatywny. Z dwóch podstawowych powodów:

1. Dosyć powszechnej akceptacji systemu w Bułgarii, właściwie aż do jego końca. U schyłku lat 80., pod wpływem m.in. radzieckiej pierestrojki, pojawia się jednak jakaś bardziej sformalizowana opozycja - Komitet Obrony Praw Człowieka, Podkrepa, Klub Poparcia Jawności i Przebudowy, Komitet Obrony Ekologicznej Ruse, ale Żiwkow jest obalany w listopadzie 1989 r., w drodze swoistego przewrotu pałacowego, a nie na skutek eksplozji niezadowolenia społecznego. Nawet w warunkach pogarszającej się stytuacji ekonomicznej, w czerwcu 1990 r. Bułgarska Partia Socjalistyczna (dawniej Komunistyczna), bez problemu zwycięża w pierwszych wolnych wyborach.

2. Historycznej specyfiki stosunków rosyjsko, a potem radziecko - bułgarskich. Rosjanie raczej nie odgrywali w tamtejszej świadomosci społeczno-historycznej roli zagrożenia, ale wyzwolicieli, czy pożądanych sojuszników w tradycyjnym konflikcie z Turcją i Turkami. Słowa "módl się do Boga i trzymaj się Rosji" pochodzą wprawdzie z XIX-wiecznej Czarnogóry1., ale dobrze oddają stan istotnej części umysłów i w Bułgarii.

Zatem, "wyłom" Bułgarii z bloku był skrajnie mało prawdopodobny, a jakby nawet jakaś, polityczna "sofijska wiosna" nastąpiła, to można przypuszczać, że sami towarzysze bułgarscy by sobie z nią poradzili (z poparciem istotnej części społeczeństwa). W ostateczności - radzieckiego desantu morskiego i powietrznego (trochę tych, specjalistycznych jednostek w składzie Armii Radzieckiej jednak było).

1. "Politykę Czarnogóry wyrażała specyficzna filozofia władyki Piotra I, przekazana w testamencie następcy, Piotrowi II Njegošowi: >>Moli se Bogu i derži se Rusije<< (...)". W. Felczak, T. Wasilewski, Historia Jugosławii, Ossolineum 1985, s. 312.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jancet   
zaczęło nurtować mnie następujące zagadnienie: czy gdyby po 1958 r. Bułgaria z tego czy innego powodu zdecydowała się odejść od komunizmu

Podstawowy problem, wskazany i obszernie uzasadniony przez Bruno Wątpliwego - wydaje się wielce nieprawdopodobnym, żeby coś takiego miało nastąpić.

Ale przyjmijmy, że jednak takie prawdopodobieństwo istniało. Czy można wyobrazić sobie ewentualną interwencję radziecką w tej sprawie?

Armia Czerwona wyszła z Bułgarii w 1947 r. i nigdy już tam nie wróciła.

Dokładniej - wyszła Armia Radziecka. Zapewne wyszła dlatego, że uznała Bułgarię za całkowicie lojalnego sojusznika.

Wyobraźmy sobie, że w 1970 r. (dla wygody - żeby w Rumunii rządził Caeusescu) w Bułgarii wybucha "sofijska wiosna": protesty, pamflety itp. Wszystko wskazuje na rychły upadek rządu. Ostatecznie Żiwkow decyduje się na negocjacje z "kontrrewolucjonistami". Z więzień wychodzą polityczni, złagodzona zostaje cenzura, powstają niezależne partie polityczne i związki zawodowe, do oficjalnego obiegu wchodzą gazety opozycyjne. Naturalnie sytuacja ta nie jest zbyt dobrze odbierana na Kremlu.

Wyobraźmy sobie.

bardzo trudno wyobrazić mi sobie Caeusescu wyrażającego zgodę na przemarsz radzieckich wojsk przez jego kraj.

Mi to przychodzi bez trudu. Ceauşescu zdystansował się od interwencji w Czechosłowacji, bo mógł. Rumunia nie graniczyła z Czechosłowacją. Brak uczestnictwa Rumunii nie był przeszkodą dla ZSRR i pozostałych państw UW w interwencji.

Kreml był tym zapewne zaskoczony, ale w sumie uznał, że to nawet dobrze. No skoro Rumunia nie chce, i nic się nie dzieje, to znaczy, że pozostałe państwa UW po prostu chciały. Same z siebie, żadnego musu nie było.

Natomiast w przypadku zaostrzania się sytuacji w Bułgarii Ceauşescu nie miałby wyjścia. Nie sprzeciwiłby się jawnie interesom ZSRR, nie postawiłby sprawy na ostrzu noża. Tym bardziej, że stawiam 1000 do jednego, że działania radzieckich służb specjalnych w Rumunii po 68 uległy znaczącej intensyfikacji. Kreml by wiedział o pomysłach Ceauşescu, zanim ten by o nich pomyślał. Czego oczywiście w dokumentach nie znajdziemy, ale tak na "zdrowy chłopski rozum" tak musiało być.

Atak ze strony morza? morza? Nie znam się dokładnie na zdolnościach floty ZSRR, ale nie wydaje mi się, by była zdolna do przeprowadzenia szybkiej interwencji na własną rękę.

Mi się wydaje, że tak. Byłem w Bułgarii w 81 - w Sozopolu był taki malutki port wojskowy, jakieś patrolowce - radzieckie, bułgarskiej bandery sobie nie przypominam.

Morze Czarne to niemal wewnętrzny akwen ZSRR.

O ile Tito na pewno by się nie wtrącał

Oj nie wiem. Tak to mógł mówić "moja chata z kraja", ale gdyby o miedzę walczyła Armia Radziecka? Nie da się zachować pełnej neutralności, bo przecież dostawy broni można przepuścić, albo nie. Podobnie kurierów, pieniądze, korespondencję. Uchodźców można przyjąć, albo nie. Zagoniony w górach oddział partyzantów można rozbroić, albo go nie zauważyć. Tertium non datur, a co byś nie zrobił, i tak przestajesz być neutralny.

Co by Tito zrobił - trudno zgadywać. Szklanej kuli, przepowiadającej, co będzie za lat 20, zapewne nie miał, a lata 70-e to okres niesłychanych tryumfów geopolitycznych ZSRR i innych komunistów. Wietnam, Laos, Kambodża (sorry - Kampucza), Zair, Etiopia, Mozambik, Nikaragua, Chile. I Czerwone Brygady w Republice Federalnej Niemiec (a może w Niemieckiej Republice Federacyjnej?). Trudno było wówczas przewidzieć upadek tego systemu.

Caeusescu [...]bez wątpienia nie pogardziłby utworzeniem w Sofii marionetkowego wobec Bukaresztu reżimu.

Najpierw jego armia musiałaby dojść do Uralu.

trudno tu mówić o jakiejkolwiek interwencji - raczej o pełnokrwistej wojnie, która raczej nie zakończyłaby się bez mediacji ONZ. Nie znam niestety dokładnej liczebności armii rumuńskiej i bułgarskiej z tego okresu, zatem ciężko mi tu wysnuć jakiekolwiek założenia.

Założenia to żeś wysnuł, z tezą jest kłopot.

Natomiast co do liczebności, to ważniejsze od niej mogą być części zamienne. Bez ich dostaw każda armia staje po paru tygodniach gotowości bojowej, nawet nie oddając jednego strzału. Potem pozostają kałasze, da się strzelać, ale czy to można nazwać "pełnokrwistą wojną"?

A moja teza jest taka, że o żadnej wojnie mowy być nie mogło. Nawet, przyjmując założenie, że "powstańcom" udaje się zdobyć przychylność ludności Sofii i przeważającej części armii. Rumunia Armię Radziecką by przepuściła, podejrzewam że w Sewastopolu stała flota, gotowa do desantu na Turcję, a do Bułgarii bliżej. Tito broni nie przepuszcza, a dla powstańców przyjąć pomoc od Turków i Greków to wyrok śmierci, bo to wesprzeć się na odwiecznych wrogach narodu bułgarskiego.

No i tyle.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.