Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
mch90

Francuscy oficerowie podczas kampanii francuskiej- ocena

Rekomendowane odpowiedzi

mch90   
jako że byli oni wybierani z armii, która była jedną z najliczniejszych, więc trzeba przyznać, że byli nielicznymi z licznych, a więc nie na darmo trafili do sztabu itd.

To jeszcze o niczym nie świadczy. Wielu spośród dowódców francuskich było wychowankami I wojny światowej i "starej szkoły" toczenia walki, oficerami artylerii lub piechoty z psychiką naznaczoną poprzednią wojną światową, nieprzystosowani do realiów wojny, jaką wytoczyli im Niemcy- opartej na manewrze, współdziałaniu poszczególnych rodzajów broni i zastosowaniu czołgów jako zwartej, głównej siły przełamującej.

Bo z pewnością nie przyjmowaliby jakichś amatorów od sztuki wojennej itp., skoro jak pamiętamy II WŚ była tuż po I WŚ, więc niektórzy ofcerowie posiadali także doświadczenie, które też jest potrzebne...

Nie tak "tuż". 20 lat to w sumie całkiem sporo, biorąc pod uwagę rozwój technologii wojskowej i doktryny wojennej w tym czasie. Proponuję przejść od ogółu do szczegółu i zająć się konkretnymi przypadkami. Z mojego źródła wynika, że dużym problemem części generalicji francuskiej był upadek wśród nich morale, który przełożył się na niezdecydowanie oficerów i opieszałość w działaniach.

a w dodatku nie natrafili na linię Maginota, lecz przeszli przez Belgię...

Uściślając to Linia Maginota została zaatakowana przez Niemców w postaci Grupy Armii C von Leeba wiążącej francuskie dywizje forteczne na tych umocnieniach jeszcze w połowie czerwca '40.

Jeśli wogóle mówić o nieudolności oficerów, to ogólnie o oficerach aliantów, bo jak pamiętamy Kanada, Wlk Brytania i Francja posłały do Belgii siły ekspedycyjne do pomocy w obronie tego niewielkiego kraju... A one upadły i wycofały się, a potem już tylko kwestią czasu była uciczka z Dunkierki...

Primo- wg. moich informacji w 1940 roku nie było Kanadyjczyków w kontynentalnej Europie.

Secundo- istotnie wkroczenie na całego do Belgii było poważnym błędem strategicznym, który zaważył na losach kampanii.

Tertio- sprecyzujmy- nieudolność jakich oficerów alianckich?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

bodajże pod koniec lat 30 tych de Gaulle napisał książeczkę o armii przyszłości jego wyobrażeń. To tak na marginesie. Zmiana taktyki całej armii nie jest prosta - trzeba wymusić pewne działania na oficerach, podoficerach, przełamać pewne stereotypy i wszystkie nawyki związane z dotychczasową metodą - jaka wywodziła się z zaciętych walk pierwszej wojny.

Samo nastawienie do wojny kadry dowódczej było bardzo różne, poza tym czytając wspomnienia de Gaulla widać bardzo wyraźnie, że spora część dowódców w zasadzie nie wiedziała co robić, nie miała przećwiczonych manewrów p.t. Linia Maginota nie istnieje, nie ma jej. Brak współdziałania między poszczególnymi rodzajami wojsk. Dodatkowo szybkie postępy wojsk niemieckich rodziły pytanie o sens oporu, tym bardziej że przecież żyli ludzi pamiętający I w.ś. i pamiętający że w głębi Francji wojny w postaci samolotów i in. się nie odczuwało.

Zaś kiedy generalicja jest nastawiona pesymistycznie - wojsko tym bardziej i tym chętniej ucieka, "rozłazi się w szwach" lub walczy "tak sobie".

Fakt, że linia wiązała część wojsk niemieckich nie oznacza, że była potrzebna.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Bełkot   
To jeszcze o niczym nie świadczy. Wielu spośród dowódców francuskich było wychowankami I wojny światowej i "starej szkoły" toczenia walki, oficerami artylerii lub piechoty z psychiką naznaczoną poprzednią wojną światową, nieprzystosowani do realiów wojny, jaką wytoczyli im Niemcy- opartej na manewrze, współdziałaniu poszczególnych rodzajów broni i zastosowaniu czołgów jako zwartej, głównej siły przełamującej.

Bez obrazy mch90, ale to jest takie trochę propagowanie stereotypu o smarowaniu maślanka masła.

Jak Krzysiek M. jest gdzieś w okolicy to może dać głos. Doświadczenia schyłku I wojny światowej, naznaczenie nią psychiki, to wbrew pozorom nie była jakaś straszna katastrofa. Dużo więcej w kwestii zachowania AdT miała do powiedzenia dopracowana po wojnie przecież doktryna bitwy... yyy, nie mogę sobie przypomnieć. Takie ładne słowo - poukładanej, zaplanowanej? W każdym razie chodziło o doprowadzenie do nasycenia frontu własnymi zasobami i wykorzystanie tego. Samo w sobie nie brzmi to jeszcze tak źle, ale dostosowano do tego procedury i środki łączności, co już odbiło się na sytuacji fatalnie. Sztaby nie tylko musiałby na bieżąco dostosowywać się do zmieniających się warunków, ale częstokroć musiały pracować w sytuacji braku wiarygodnych informacji o przeciwniku. Niemcy oczywiście też tak mieli, ale to był jeden z fundamentalnych elementów ich doktryny i wiedzieli z czym to zjeść. Posiadając więc inicjatywę i przewagę - i tę manewrową, i tę w dowodzeniu, i często liczebną - byli po włamaniu właściwie nie do powstrzymania.

Ale był to wynik nie owej mitycznej pierwszowojennej skazy Francuzów, ale iloczynu modelu działania, sprawności łączności i słabości odwodów.

Edytowane przez Bełkot

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

Bełkot: ale to jest poniekąd efekt przyjętych rozwiązań. Obrona uporczywa na jednej linii, oznacza to, że siły przeciwnika są mniej więcej znane, że można dostarczyć wiadomości i informacje, nawet jeśli nie ma wszędzie telefonu i tak dalej. Oznacza to także czas na podciągnięcie odwodów z głębi terytorium i stosunkowo małą ilość niewiadomych, gdyż to sztab / dowództwo decyduje o wszystkim.

Pokazanie nowych teorii walki i wojny [bazujących na odmianach "Blitzkriegu"] musiałoby prowadzić do nauczenia umiejętności odsiewania najważniejszych informacji, brania pod uwagę wielu możliwości, oraz faktu że wielu rzeczy nie wiemy o przeciwniku.

Doświadczenia I w.ś. prowadziły do owej bitwy [niech będzie] zaplanowanej [bo ładnie brzmi ;)] gdzie rozpoznanie daje szczegółowe dane, gdzie wszystko ma swoją kolejność i mało niewiadomych. To z nich brała się cała taktyka armii francuskiej i wszelkie błędy i klęski jakie z niej wynikły. Być może z tego powodu dowództwo było w późniejszym okresie walk nastawione aż tak defetystycznie?

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Witam;

Bełkot: ale to jest poniekąd efekt przyjętych rozwiązań. Obrona uporczywa na jednej linii, oznacza to, że siły przeciwnika są mniej więcej znane, że można dostarczyć wiadomości i informacje, nawet jeśli nie ma wszędzie telefonu i tak dalej. Oznacza to także czas na podciągnięcie odwodów z głębi terytorium i stosunkowo małą ilość niewiadomych, gdyż to sztab / dowództwo decyduje o wszystkim.

Pokazanie nowych teorii walki i wojny [bazujących na odmianach "Blitzkriegu"] musiałoby prowadzić do nauczenia umiejętności odsiewania najważniejszych informacji, brania pod uwagę wielu możliwości, oraz faktu że wielu rzeczy nie wiemy o przeciwniku.

Doświadczenia I w.ś. prowadziły do owej bitwy [niech będzie] zaplanowanej [bo ładnie brzmi ;)] gdzie rozpoznanie daje szczegółowe dane, gdzie wszystko ma swoją kolejność i mało niewiadomych. To z nich brała się cała taktyka armii francuskiej i wszelkie błędy i klęski jakie z niej wynikły. Być może z tego powodu dowództwo było w późniejszym okresie walk nastawione aż tak defetystycznie?

pozdr

A na jakiej podstawie kolega FSO zakłada, iż:

Oznacza to także czas na podciągnięcie odwodów z głębi terytorium i stosunkowo małą ilość niewiadomych, gdyż to sztab / dowództwo decyduje o wszystkim.

Bo to zdanie brzmi absurdalnie. Na ogół sztab/dowództwo decyduje o wszystkim, ale to nie implikuje "małej ilości niewiadomych".

Skąd taki osąd?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

secesjonista: front z okresu pierwszej wojny na Zachodzie to front mniej więcej stabilny, to dość wyraźnie rozgraniczona linia działań wojennych i terenów gdzie owych działań się nie odczuwa, gdzie ludzie w miarę normalnie żyją i pracują, czytając w gazetach że działania się toczą. Stały front tkwiący mniej więcej w jednym miejscu [lub przesuwający się o kilkadziesiąt kilometrów i znów zamierający] oznacza, w zasadzie brak możliwości przełamania, co znów sprawia, że poza pewnym rejonem nie ma możliwości działań npla, stabilność frontu - to także możliwość i możność dokładnego rozpoznania jednostek u npla. Brak możliwości wyjścia na głębokie tyły to o wiele mniej problemów przy aprowizacji i logistyce....

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Ja się o co innego pytałem...

stosunkowo małą ilość niewiadomych, gdyż to sztab / dowództwo decyduje o wszystkim.

Zna kolega armie gdzie to nie sztaby, a małe oddziały decydują o wszystkim?

I na ile było to powszechne?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

secesjonista: o ile wiem, to informacje z oddzialów szly wyżej, by w końcu trafić na calą górę, a o tym gdzie dzialać w ramach pewnego planu i jak realizować pewne zalożenia w ramach wytycznych realizowaly poszczególne oddzialy.

Stąd jeśli byly sprzeczne informacje szly "z dolu" to i góra nie wiedziala co i jak. Jeżeli zaś sztab armii nie byl przyzwyczajony do takich dzialań jakie wykonywal W.H. to i reakcja byla opóźniona, zaś brak planu i zakresu dzialania [obrony / ataku / reakcji na dzialania npla] jest chyba nagorszą z możliwości...

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
GP_mars   

Kiedyś chciałem tu jako przykład podać pewną bitwę - której nazwy niestety zapomniałem. I pociągnąć trochę temat dalej.

Teraz szczęśliwie przewinęła się w czymś co przeglądałem - więc przypomniało mi się.

Bitwa pod Gembloux. Watro sprawdzić.

Była to bitwa rozegrana tak jak Francuzi oczekiwali, po wkroczeniu do Belgii, na zajętych przez Francuzów i przygotowanych pozycjach (choć wcale nie umocnionych).

Pomimo, że 15 maja na 1 Dywizję Marokańską spadło uderzenie całej 4 i części 3 Panzerdivisionen obrona francuska wytrwała. Straty w ludziach i sprzęcie były wyrównane - przy czym Niemcy zadawali je głównie poprzez ataki lotnicze na zaplecze i artylerię Francuzów - natomiast Francuzi masakrowali piechotę dywizji pancernych własną artylerią, doprowadzając przez to do oddzielenia jej od czołgów, przez co czołgi nie były wstanie się przebijać przez obronę przeciwpancerną - i także poniosły znaczne straty.

Generalnie Francuzi musieli ustąpić - przez strategiczne oskrzydlenie w Ardenach, niemniej dość poważnie w tym starciu zużyte zostały dwie niemieckie DPanc.

Wnioski - francuska regularna, przedwojenna DP była bez większych problemów zdolna do obrony przed niemiecką DPanc - pod warunkiem, że działała w warunkach, które nie faworyzowały Niemców (to znaczy nie była po odwrotach, miała osłonięte skrzydła i broniła regulaminowej szerokości pasa obrony). Połączenie wielkiej siły ognia artylerii (wynikającej nie z liczby luf tylko motoryzacji tyłów dywizji) pozwalała na oddzielenie czołgów od piechoty przez co czołgi mogły być skutecznie zwalczane przez średnią liczbę i do tego słabych dział przeciwpancernych (na niemieckie czołgi i tak starczały).

Trudno na podstawie działania dywizji, zmęczonych długotrwałymi odwrotami, dywizji często trzeciorzutowych mających wyposażenie rodem z I WŚ, czy rozciągniętych na wykraczających poza regulamin pasach obrony - oceniać jakość przygotowania francuskiej kadry dowódczej, jakość doktryny - czy wolę walki.

Francuska doktryna obronna IMHO nie była tak zła jak się powszechnie sądzi. Niemcy narzucili Francuzom działanie w warunkach, w których oni nie mogli wykorzystywać swoich przewag. Oczywiście możliwość narzucenia swojego sposobu prowadzenia wojny wynikała także z defensywności Francuzów (przez co agresor miał szansę do wybrania miejsca i czasu uderzenia, przez co mógł łatwiej dostosowywać działania do swojej doktryny). To narzucenie Francuzom sposobu prowadzenia wojny jednak w dużej części było skutkiem przypadku, szczęścia wojennego. Przecież zarzucenie niemieckich planów wojny opartych na rozwinięciu planów Schlieffena wynikało przede wszystkim z tego, że Hitler wymagał cudów (i cud dostarczył mu, wbrew sztabowcom Haldera i większości generalicji - Manstiein), a generałowie musieli znaleźć nagle jakieś zupełnie inne rozwiązanie, gdyż fragment dotychczasowych planów wpadł w ręce Belgów (przypadek z samolotem rozpoznawczym).

Gdyby w 1940 r. Niemcy realizowali oryginalny plan Haldera. IMHO wojna na zachodzie ciągnęłaby się do 1942 r. I kto wie, czy tuż przed szczęśliwym dla Niemców zakończeniem nie dostaliby oni niespodzianki od Stalina.

Edytowane przez GP_mars

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Domen   

O bitwie pod Gembloux sporo napisano tutaj:

http://www.dws.org.pl/viewtopic.php?f=18&a...&start=1675

Notabene czegoś podobnego (podobny rezultat i przebieg, warunki dość znacząco odmienne, mniej korzystne dla obrońcy bo całość rozpoczęła się jako bój spotkaniowy obu stron idących do natarcia a obrona była organizowana w pośpiechu, ad hoc, chociaż wyjątkowo sprawnie i wg. nowatorskich metod) można doszukać się już w kampanii w Polsce 16 września w czasie odpierania natarcia XVI. KPanc. (1. i 4. DPanc.) nad Bzurą. Podobna była rola artylerii w odparciu natarcia niemieckiego, bodajże po raz pierwszy na masową skalę zastosowano - co było zresztą wynikiem doświadczeń z poprzednich walk - taktykę "jeży ppanc." w trakcie obrony przed natarciem wojsk pancernych. Również doszło tutaj do oddzielenia wspierającej piechoty od czołgów, poprzez jej zatrzymanie ogniem a przepuszczenie czołgów przez pierwszą linię obrony. Dalej obrona była już zorganizowana mocno w głąb i odmiennie od przedwojennych schematów (już nie liniowo, jak wg. regulaminów i we wcześniejszejszych bitwach, lecz składająca się z szeregu umocnionych punktów oporu - zorganizowanych gł. w miejscowościach oraz w trudnym terenie - z artylerią, armatami ppanc. i piechotą ze środkami ppanc. - tzw. "jeżami ppanc.").

We wcześniejszych bitwach często błędem okazywała się liniowa organizacja obrony ppanc., w dodatku rozmieszczano osobno poszczególne środki walki (np. piechota, za nią artyleria, za nią odwód piechoty), przez co osamotniona piechota i osamotniona artyleria dostawały kolejno baty w walce z czołgami wspartymi piechotą i artylerią zmot., a kiedy już zdawano sobie sprawę ze skutkow i wysyłano piechotę aby wsparła w walce artylerię, dawały się we znaki lepsze rozpoznanie, łączność i mobilność npla. (vide Pszczyna 2 września, gdzie artylerii rozbijanej przez czołgi wysłano w sukurs dwa bataliony, ale zostały dopadnięte i okrążone przez czołgi w drodze, w otwartym polu, co było zasługą między innymi doskonałego rozpoznania lotniczego u Niemców).

Edytowane przez Domen

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

patrząc na charakterystyki czołgów niemieckich i francuskich z łatwością można się przekonać, że czołgi francuskie to typowe czołgi wsparcia piechoty, nadające się zarówno jako pomoc w ataku piechoty jak i pomoc w czasie kiedy owa piechota się broni - n.p. przed atakiem npla. Niemieckie pojazdy to tak naprawdę w '40 r. czołgi lekkie i średnie, o takim sobie pancerzu podatnym na ogień dział przeciwpancernych [i innej artylerii] nieprzyjaciela. Niemcy na stanie mieli w zasadzie jeden model, przeznaczony od początku w swych założeniach do wsparcia piechoty - był to Pz IV z krótkolufową armatą 75 mm.

Poza tym dobrze urzutowana obrona, z osłoniętymi skrzydłami, ze wsparciem artylerii jest w stanie zatrzymać i wytrzymać naprawdę dużo. Tym bardziej, że cała doktryna francuska mówiła głównie o obronie a nie o ataku...

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.