Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Kamil Janicki

Co polscy lotnicy robili w Anglii? Czyli o gwałtach, pijactwie, zezwierzęceniu itd.

Rekomendowane odpowiedzi

Zbierając materiały do swojej książki natrafiłem na bardzo osobliwą relację Brytyjki należącej do służby pomocniczej sił powietrznych (WAAF). Według jej wspomnień żołnierze z "polskiego szwadronu" byli gorsi niż zwierzęta, a jej koleżanki bały się gdziekolwiek wychodzić po ciemku, ze względu na falę dokonywanych przez Polaków gwałtów. Zresztą sama autorka stała się ofiarą próby gwałtu.

Relację przetłumaczyłem na jęz. polski, można ją przeczytać na "Ciekawostkach historycznych": http://ciekawostkihistoryczne.pl/2011/04/08/1934polscy-lotnicy-w-anglii-pijane-prymitywy-gwalciciele-i-zwierzeta/

Co Wy o tym uważacie? Czy taką relację można uznać za wiarygodną? Czy mamy do czynienia z przemilczanym, a bardzo wstydliwym aspektem historii? A może to zwykłe szkalowanie Polaków albo niewarty uwagi aspekt żołnierskiej codzienności?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Biorąc pod uwagę ilość żołnierzy różnych narodowości stacjonujących na Wyspach w czasie II wojny światowej trudno być zaskoczonym, jeżeli mogło dochodzić do tego typu przypadków - nie sądzę jednak by były normą - poza tym cała ta historia z dzielną WAAF'ką zabijącą polskiego żołnierza wydaje mi się mocno naciągana. Mam okazję, pracując na Wyspach, rozmawiać często ze starszymi ludźmi, czy to w Szkocji czy w Anglii, którzy mają bardzo dobre wspomnienia o Polaków - tak w czasie wojny jak i o ex-żołnierzach którzy osiedlali się tam po wojnie.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Andreas   
polskiego szwadronu"

To chyba o ułanach mowa, a nie o lotnikach. :P

Co Wy o tym uważacie? Czy taką relację można uznać za wiarygodną? Czy mamy do czynienia z przemilczanym, a bardzo wstydliwym aspektem historii?

Jestem pewien, że to jednostkowa opinia, bo sam nigdzie się z tym nie zetknąłem.

Ale oczywiście, nie można wykluczyć, że coś takiego miało miejsce.

Z drugiej strony, czytając Arcta, Kisielewskiego czy Zumbacha, spotkałem się głównie z tym, że polscy piloci byli bardzo szarmanccy wobec dziewcząt Albionu, zachowywali się bardzo przyzwoicie i że brali górę nad innymi nacjami.

Po przeczytaniu tekstu muszę stwierdzić, że autorka z wielkim jadem pisze o polskich lotnikach, czym bardzo rani wielu z nich. To, że miała wypadek, to nie znaczy, że wszyscy tacy byli. I zastanawia mnie to, jak ona rozpoznała wieczorem, że to Polacy? Chodzili z flagami przyklejonymi do głów?

A może uroiła to sobie po wypiciu zbyt dużej ilości sherry w kantynie?

I wyczuwam tutaj jej próbę rozgrzeszenia, bo cios łyżką do opon może sam w sobie być śmiertelny. A to, że ona określiła, że polski pilot ''zadławił się rzygowinami'' to może być tylko próba usprawiedliwienia się.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

To chyba o ułanach mowa, a nie o lotnikach. :P

Oczywiście chodzi o dywizjon :) Jak się pracuje jako tłumacz to czasem człowiek myśli w jednym języku, pisze w drugim ;-). A po angielsku wiadomo - dywizjon to "squadron".

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Smardz   

Mym skromnym zdaniem też nie można wykluczyć, że takie przypadki się zdarzały.

Jednak warto mieć na uwadze, że polscy lotnicy w UK z reguły nie byli pospolitą zbieraniną z powszechnego poboru, tylko ludźmi, którzy dzięki sile swego charakteru przebyli bardzo długą drogę by ponownie walczyć z Niemcami. Zmierzam do tego, że polscy lotnicy byli w pewien sposób wyborowymi żołnierzami, u których opisane zachowania wydają się mniej prawdopodobne.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

KJ: w chwili obecnej jest to troszkę jak wróżenie z zeszłorocznych fusów. Pytanie czy był to Polak, czy ktoś walczący w polskim dywizjonie, czy był to pilot, czy osoba "z obsługi", czy był to Polak, jakiś Słowianin [lub osoba mówiąca podobnym językiem]... Z jednej strony niby są wspomnienia mówiące o kulturze i szarmanckości, z drugiej - zawsze może znaleźć się czarna owca...

Może gdzieś jednak podano nazwisko tego "przyjemniaczka"?

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

To chyba o ułanach mowa, a nie o lotnikach. :P

To, że miała wypadek, to nie znaczy, że wszyscy tacy byli. I zastanawia mnie to, jak ona rozpoznała wieczorem, że to Polacy? Chodzili z flagami przyklejonymi do głów?

A nie mieli odpowiednich naszywek na mundurach? Może zapalała im papierosy?wink.gif

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Andreas   
A nie mieli odpowiednich naszywek na mundurach? Może zapalała im papierosy?

''Naszywki'' to były łuczki na ramionach, które można zobaczyć (i odczytać) z odległości dwóch metrów w dobrym oświetleniu. I ewentualnie gapy oraz orły na czapkach.

Ale mimo to, jeśli była to 21, to wątpliwe, by mogła je zobaczyć i bardzo prawdopodobne, że mogła pomylić tych ''polskich bydlaków'' z inną narodowością.

A jeśli widziała na pewno ''Poland'' na ramieniu,to równie dobrze mogli to być np. Anglicy, służący czasowo w polskim dywizjonie.

Przy tym, całkowicie przychylam się do zdania Smardza. Polscy piloci to nie była pospolita zbieranina zbirów z poboru, tylko wyselekcjonowani przez życie ludzie, którzy przeszli tysiące kilometrów, by znaleźć się w Anglii. I musieli być o silnym charakterze i żelaznej woli, by dotrzeć na miejsce.

Może zapalała im papierosy?

Sama pewnie kleiła im się do ust, to i nic dziwnego. ;)

Może gdzieś jednak podano nazwisko tego "przyjemniaczka"?

Dałoby radę to sprawdzić - tylko trzeba byłoby poszperać, gdzie i kiedy to miało miejsce, gdy ta paniusia służyła.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Z broszury poświęconej pilotowi 316. Warszawskiego Dywizjonu Myśliwskiego w WB - Czesławowi Bartłomiejczykowi pt. "Ikar z Binkowa " - o tradycjach picia polskich pilotów RAF :)

(http://www.odlot.linuxpl.com/Bartlomiejczyk/Ikar%20z%20Binkowa.pdf)

(...) Tradycją 316 dywizjonu było, że każdy nowo przybyły do jednostki pilot musiał publicznie wykazać swe walory, zestrzeliwując, a raczej wypijając z prawie litrowej szklanicy... messerschmitta. Nie omijało to nikogo bez względu na stopień. Messerschmitt preparowany był w następujący sposób: do wielkiej szklanicy wlewano kolejno whisky, gin, porto, sherry, przeróżne likiery, całość dopełniano mocnym piwem. Delikwent musiał wstać i za zdrowie dywizjonu wypić zawartość szklanicy jednym ciągiem.

(...) Bohdan Arct tak wspomniał jednego z młodych pilotów po wypiciu messerschmitta: [...] Byłem świadkiem, gdy któryś z nowo przybyłych pilotów golnął sobie messerschmitta, a po minucie, gdy odzyskał głos, począł, niczym jednoosobowa wieża Babel, mówić wszystkimi językami świata. Inna sprawa, że jednoosobowa wieża Babel, urzędowała tylko przez pięć minut. Później trzeba ją było z lokalu wynieść.

Kilka cytatów, które mogą tłumaczyć zachowania [niektórych] polskich pilotów, oraz [mam nadzieję,że tylko niektórych] Brytyjczyków wobec nich.

(...) Nasz bohater postanowił pozostać w Wielkiej Brytanii [ koniec wojny ].

Atmosfera między pilotami w dywizjonach była zła. Im bardziej ich sytuacja stawała się niepewna, tym bardziej kłócili się między sobą.

Jeden z pilotów pisał -"W tej chwili jest wśród Polaków mnóstwo niesnasek, ciosów w plecy i wrogości. Cały swój gniew wyładowywali na wyspiarzach".

Jak im się nie dziwić, patrząc na postawę i rolę Brytyjczyków w ponownym zniewoleniu Ojczyzny. Czarę goryczy dopełniła świadomość, że stracili szanse powrotu do domu.

Tylko nieliczni brytyjscy politycy zauważyli, to co się działo wokół pilotów polskich " Wątpię, czy czynniki urzędowe [...] zdają sobie sprawę, jak wielu szykan doznali (Polacy) w ostatnich kilku tygodniach. Napastuje się ich gdziekolwiek się pojawią" – napisał w piśmie do Ministerstwa Spraw Zagranicznych jeden z członków parlamentu.

Doszło do tego, że ci, którzy tak dzielnie walczyli w słynnej bitwie o Anglię przed wyjściem za bramę lotniska odpruwali z mundurów naszywki "POLAND".

Odczepione odznaki i Krzyże Walecznych lądowały w kieszeniach. Jeszcze tak niedawno działały jak czarodziejska różdżka na ubóstwiających ich Brytyjczyków, teraz stały się powodem do szyderstw i prowokowania burdy.

(...) Po latach, jeden z nich wspominał, jak dławiła go "gorycz" z powodu zmiany postaw Anglików. "Jeszcze niedawno cieszyłem się przesadnym prestiżem i histerycznym uwielbieniem jako pilot myśliwski. I oto stałem się śmieciem, którego wszyscy chcą się pozbyć – bezużytecznym, uciążliwym, wręcz szkodliwym. Bardzo trudno to znieść.

(...) 9 maja 1946 roku w Londynie odbyła się wielka "Parada Zwycięstwa" z udziałem wojsk wszystkich koalicyjnych armii. Polakom na udział w uroczystościach nie pozwolono.

Jeżeli nawet, jak opisuje Audrey John-Brown, miały miejsce podobne ekscesy, to wysnuwanie takich opinii [made in Gross,i to przez wyspiarzy] w odniesieniu do polskich pilotów RAF, uważam za niegodne i krzywdzące.

Pozdrawiam :)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

''Naszywki'' to były łuczki na ramionach, które można zobaczyć (i odczytać) z odległości dwóch metrów w dobrym oświetleniu. I ewentualnie gapy oraz orły na czapkach.

Ale mimo to, jeśli była to 21, to wątpliwe, by mogła je zobaczyć i bardzo prawdopodobne, że mogła pomylić tych ''polskich bydlaków'' z inną narodowością.

A jeśli widziała na pewno ''Poland'' na ramieniu,to równie dobrze mogli to być np. Anglicy, służący czasowo w polskim dywizjonie.

Przy tym, całkowicie przychylam się do zdania Smardza. Polscy piloci to nie była pospolita zbieranina zbirów z poboru, tylko wyselekcjonowani przez życie ludzie, którzy przeszli tysiące kilometrów, by znaleźć się w Anglii. I musieli być o silnym charakterze i żelaznej woli, by dotrzeć na miejsce.

Sama pewnie kleiła im się do ust, to i nic dziwnego. ;)

Dałoby radę to sprawdzić - tylko trzeba byłoby poszperać, gdzie i kiedy to miało miejsce, gdy ta paniusia służyła.

To było tylko tak powiedziane, żartem: może została odtrącona?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
godfrydl   

Polecam książkę Adama Zamoyskiego "Skrzydła nad Europą" o polskich lotnikach w Anglii. Mowa tam o niktorych nie najładniejszych, a czasem tylko irytujących Anglików zachowaniach Polaków, ale ogólnie polscy lotnicy byli odbierani jako rycerscy i dżentelmeńscy, a podobnych opinii na pewno nie można stosowac do ogółu.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.