Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Jarpen Zigrin

Polityka zagraniczna Piłsudskiego

Rekomendowane odpowiedzi

Krótkie podsumowanie:

+

Nie wierzył w skuteczność Ligi Narodów, ani inne układy o wyrzekaniu się przemocy, ale sam do takich układów doprowadził z ZSRR i Niemcami. Co jednak trzeba zaliczyć na plus.

Słusznie dostrzegał ugodową politykę Francji wobec Niemiec.

Zaproponował Francji wojnę prewencyjną w marcu 1933 r. jednakże bezskutecznie. Wiedział, że sojusz z Francją należy uznać za niepewny stąd szukanie porozumienia z sąsiadami. Chciał za wszelką cenę uniknąć wojny na dwa fronty.

-

Bezsensowna jak się później okaże była polityka równowagi. Chciał poprawne stosunki zarówno z ZSRR jak i z Niemcami i unikanie konfliktów za wszelką cenę.

Główne zagrożenie upatrywał ze strony ZSRR (mimo, że większość wyższych dowódców myślała inaczej), a po jego śmierci Sanacja nie potrafiła wzbić się na samodzielność i nadal postępowała na zasadzie "co by zrobił w takiej sytuacji Piłsudski" w efekcie zamiast bronić się przed Niemcami szykowano się na wojnę z ZSRR. Znana akcja "W".

+/-

Wspierał działalność grup narodowościowych, które z terytorium Polski lub przy wsparciu Polski prowadziły działalność przeciwko ZSRR. Tzw. akcja prometejska. Jednakże skończyła się zanim się rozpoczęła głównie przez spory między tymi organizacjami i agenturę Stalina ulokowaną w tych środowiskach.

Idea utworzenia Międzymorza także okazała się porażką głównie przez spór z Litwą niepotrzebnie wcześniej zaogniony przez Piłsudskiego.

Dobre stosunki z Węgrami i Rumunią nie umożliwiły wspólnego porozumienia głównie przez konflikt Węgier z Rumunią o Siedmiogród.

A teraz zapraszam do dyskusji o całokształcie polityki zagranicznej Piłsudskiego po dojściu do władzy w wyniku zamachu stanu.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Gnome   

Jarpenie dlaczego uważasz politykę równowagi za porażkę, zważ, że Piłsudski zmarł w 1935 r. i do tego momentu faktycznie to Rosja Sowiecka przedstawiała prawdziwe zagrożenie, nie można winić Marszałka za to, że Beck oraz reszta rządców Polski nie był dosyć elastyczny aby dostosować się do zmieniających się warunków.

Zresztą coraz bardziej jestem przekonany, że inne rozwiązanie nie wchodziło w grę, bo któż w Polsce był gotów na sojusz z CzS (który był jedną realną alternatywą), przecież do 1926 r. polityką zagraniczną nie kierowali piłsudczycy (no może poza pierwszym okresem po odzyskaniu niepodległości) i jakoś nie udało się nawiązać dobrosąsiedzkich stosunków.

Również błędnym jest twierdzenie jakoby Marszałek unikał konfliktów za wszelką cenę, najlepiej świadczy o tym sprawa Wichra czy mieszanej policji w porcie gdańskim. Zresztą sam sobie przeczysz bo jak ma się unikanie konfliktów do wojny prewencyjnej, co prawda logiki nigdy nie zdawałem jednak wydaje mi się, że jedno przeczy drugiemu.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Jarpenie dlaczego uważasz politykę równowagi za porażkę, zważ, że Piłsudski zmarł w 1935 r. i do tego momentu faktycznie to Rosja Sowiecka przedstawiała prawdziwe zagrożenie, nie można winić Marszałka za to, że Beck oraz reszta rządców Polski nie był dosyć elastyczny aby dostosować się do zmieniających się warunków.

Oczywiście to nie wina Piłsudskiego tutaj tylko żałuję, że nie zaczęto myśleć samodzielnie, a ciągle zastanawiano się, co by zrobił Piłsudski. Co do polityki równowagi to uważam, że skończyła się fiaskiem, bo w efekcie obaj sąsiedzi nas zaatakowali i była wojna na dwa fronty. Może należało iść na zbliżenie z Niemcami i to dość mocne, by uniknąć wojny?

Zresztą coraz bardziej jestem przekonany, że inne rozwiązanie nie wchodziło w grę, bo któż w Polsce był gotów na sojusz z CzS (który był jedną realną alternatywą), przecież do 1926 r. polityką zagraniczną nie kierowali piłsudczycy (no może poza pierwszym okresem po odzyskaniu niepodległości) i jakoś nie udało się nawiązać dobrosąsiedzkich stosunków.

Ale od 1926 r. piłsudczycy, a do 1935 de facto Piłsudski 9 lat to dostatecznie dużo czasu by porozumieć się z Czechosłowacją i innymi sąsiadami, ale niestety byliśmy z nimi skłóceni z różnych powodów.

Również błędnym jest twierdzenie, że Marszałek unikał konfliktów za wszelką cenę, najlepiej świadczy o tym sprawa Wichra czy mieszanej policji w porcie gdańskim.

Zastanawiałem się, czy Piłsudski oddałby Gdańsk, albo w inny sposób porozumiałby się z Niemcami, akurat tutaj, co do porozumienia miałby u mnie duży plus, bo polityka równowagi w momencie, gdy ZSRR i Niemcy się dogadali była całkowicie bezsensowna, a sojusze, które mieliśmy były tylko na papierze.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Gnome   

Tak zbliżenie z Niemcami to niezły pomysł, moglibyśmy pomóc im nieść idę pangermańską do ZSRR a potem na resztę kontynentu europejskiego, budować obozy zagłady, dostarczać do nich Żydów etc., dziękuję bardzo taka wizja mi ewidentnie nie odpowiada.

Jak to śpiewał Cugowski bo do tanga trzeba dwojga , nasi sąsiedzi nie garnęli się do porozumienia z nami, a z resztą mieliśmy papierki jednak okazało się, że są one mało warte. Skądinąd z Litwą się w 1938 r. dogadaliśmy, morał z tego taki, że trzeba było postraszyć np. CzS inwazją (oczywiście to żart).

Jarpenie gdy Niemcy dogadali się z Sowietami nie interesowały już już ich negocjacje z Polską bo Hitler wiedział, że weźmie sobie Gdańsk i całą resztę. Z naszej perspektywy to wszystko się ładnie krytykuje ale kto w 1938 r. był sobie w stanie wyobrazić pakt Ribbentrop-Mołotow?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tak zbliżenie z Niemcami to niezły pomysł, moglibyśmy pomóc im nieść idę pangermańską do ZSRR a potem na resztę kontynentu europejskiego, budować obozy zagłady, dostarczać do nich Żydów etc., dziękuję bardzo taka wizja mi ewidentnie nie odpowiada.

A może udałoby się nam ucywilizować Niemców? Polityka równych odległości doprowadziła do tego o czym piszesz tyle, że na naszym narodzie to nas mordowano w milionach może zbliżenie z Niemcami, by temu zapobiegło, gdyż polityka neutralności przyniosła nam totalną porażkę w 1939 r.

Jak to śpiewał Cugowski bo do tanga trzeba dwojga , nasi sąsiedzi nie garnęli się do porozumienia z nami, a z resztą mieliśmy papierki jednak okazało się, że są one mało warte. Skądinąd z Litwą się w 1938 r. dogadaliśmy, morał z tego taki, że trzeba było postraszyć np. CzS inwazją (oczywiście to żart).

A Litwa nie została zmuszona do tego porozumienia? Nasuwa się powiedzenie, że z niewolnika nie ma pracownika. Wreszcie z całym szacunkiem, ale Litwa wielkie siły militarnej nie prezentowała natomiast sojusz z CzS mógł na pewno znacznie opóźnić lub przedłużyć atak Niemiec na Polskę lub CzS, może należało właśnie jak nie prośbą to groźbą to leżało w interesie obydwu krajów.

Jarpenie gdy Niemcy dogadali się z Sowietami nie interesowały już już ich negocjacje z Polską bo Hitler wiedział, że weźmie sobie Gdańsk i całą resztę. Z naszej perspektywy to wszystko się ładnie krytykuje ale kto w 1938 r. był sobie w stanie wyobrazić pakt Ribbentrop-Mołotow?

Paktu może nie ale przymierze ZSRR i Niemiec wówczas było faktem i głupek by tylko nie zauważył zbliżenia między tym krajami. Należało zrobić cokolwiek, bo polityka równych odległości to nic nie robienie... alienowanie się wręcz wobec sąsiadów.

Piłsudski nie wierzył w Ligę Narodów i pakty przymierza dlaczego akurat z tej nauki nie wyciągnięto wniosków?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
dzionga   
A może udałoby się nam ucywilizować Niemców?

Naprawdę tak sądzisz? Myślisz, że daliby nam i reszcie Europy spokój jakbyśmy oddali im Gdańsk i pozwolili zrobić autostradę? To mi trochę zalatuje rosyjską polityką historyczną. Polska swoim położeniem przeszkadzałaby im na drodze do ZSRR. Zresztą, sam wiesz co wynikło z sojuszy radziecko- niemieckich. Dopóki ZSRR był potrzebny Hitlerowi, dopóty pozostawali z nim w sojuszu.

Z Twoich słów wywnioskowałam, że uważasz, iż to polityka równowagi doprowadziła do Holocaustu... Mam nadzieję, że źle zinterpretowałam Twoją wypowiedź.

Dobre stosunki z Węgrami i Rumunią nie umożliwiły wspólnego porozumienia głównie przez konflikt Węgier z Rumunią o Siedmiogród.

Spór o Siedmiogród to też oczywiście wina Marszałka...

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Lansjer   
Bezsensowna jak się później okaże była polityka równowagi. Chciał poprawne stosunki zarówno z ZSRR jak i z Niemcami i unikanie konfliktów za wszelką cenę.

Niepodpisanie deklaracji o niestosowaniu przemocy z Hitlerem w 1934 roku (co zainicjowało politykę równowagi), wcale nie powodowało sytuacji, w której wysiłek planowania militarnego Piłsudski mógł przesunąć przeciw III Rzeszy, gdyż jak sam wspomniałeś, nie ufał paktom, tym bardziej ze Stalinem.

Czy unikał konfliktów? Sądzę jednak, że prowadził do ich wygaśnięcia zanim cokolwiek się wydarzyło. Jak w przypadku wojny prewencyjnej, czy rozmowy ze Smetoną o wojnie czy pokoju na konferencji Ligi Narodów.

Główne zagrożenie upatrywał ze strony ZSRR (mimo, że większość wyższych dowódców myślała inaczej), a po jego śmierci Sanacja nie potrafiła wzbić się na samodzielność i nadal postępowała na zasadzie "co by zrobił w takiej sytuacji Piłsudski" w efekcie zamiast bronić się przed Niemcami szykowano się na wojnę z ZSRR. Znana akcja "W".

Za jego życia ZSRR przedstawiało większe zagrożenie. W zasadzie polityka zagraniczna w 1939 roku wzięła w łeb z powodów zaistniałych raczej nad Tamizą, Sekwaną i Wołgą, niż Wisłą.

Zgadzam się natomiast, że plan "Z" winien być już szykowany od remilitaryzacji Nadrenii. Nie da się jednak założyć, że Marszałek Piłsudski "nie przestawił by się w pracach" z "W" na "Z".

Idea utworzenia Międzymorza także okazała się porażką głównie przez spór z Litwą niepotrzebnie wcześniej zaogniony przez Piłsudskiego.

Chyba jednak dlatego się niepowiodła, bo zagrożenie ze strony ZSRR odbierano w innych państwach zbyt indywidualnie, nie zaś zbiorowo. Po II WŚ wszyscy to zrozumieli jak już było za późno.

Dobre stosunki z Węgrami i Rumunią nie umożliwiły wspólnego porozumienia głównie przez konflikt Węgier z Rumunią o Siedmiogród.

Ale wywarły pozytywny efekt na obawy Rumunii względem jej zaangażowania w Małej Entencie u boku Czechosłowacji wobec polityki rewindykacyjnej Węgier, z uwagi na ewentualny wpływ Polski na pohamowanie takich zakusów ze strony Madziarów.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Co do polityki zagranicznej Piłsudskiego, to z pewnością trafnie oceniał Francję i Anglię. Doskonale zdawał sobie sprawę, że sojusze z tymi krajami są niewiele warte. Skończmy natomiast opowieści o wojnie prewencyjnej. W 1933 roku takiej koncepcji nie było, została ona wymyślona już po wojnie w środowisku piłsudczykowskim przedwojennego "Zamku". Napisał o tym zdaje się Lepecki, adiutant Piłsudskiego we wspomnieniach, ale to miało na celu dołożenia kolejnego kamyczka przy budowie legendy. Nie zachowały się żadne dokumenty, co oczywiście piłsudczycy wyjaśnią, działaniami zakulisowymi, ale ich bajeczki nie są przekonywujące. Piłsudskiemu bliżej było do III Rzeszy niż do ZSRR. Pytanie co by zrobił, gdyby musiał wybierać, z kim pójść ramię w ramię, pozostanie bez odpowiedzi, choć moim zdaniem odpowiedż na nie jest oczywista. Zgodzę się, że polityka równowagi zakończyła się totalną klęską. O ile za życia Piłsudskiego może miała jakiś sens, to po jego śmierci, stała się mrzonką, niestety Beck i pozostali sanatorzy nie potrafili tego dostrzec.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Lansjer   
Skończmy natomiast opowieści o wojnie prewencyjnej. W 1933 roku takiej koncepcji nie było, została ona wymyślona już po wojnie w środowisku piłsudczykowskim przedwojennego "Zamku". Napisał o tym zdaje się Lepecki, adiutant Piłsudskiego we wspomnieniach, ale to miało na celu dołożenia kolejnego kamyczka przy budowie legendy. Nie zachowały się żadne dokumenty, co oczywiście piłsudczycy wyjaśnią, działaniami zakulisowymi, ale ich bajeczki nie są przekonywujące.

Planów wojny w sensie operacyjnym oczywiście nie ma. Czy były? Raczej też nie, poza studyjnymi wariantami operacji zaczepnych na Niemcy.

Niekwiestionowane są jednak powzięte działania o znaczeniu militarnym, czy to na Westerplatte, Toruniu czy Krakowie. Stan alarmowy w 21 dywizjach piechoty czynnych na terene zachodniej Polski też wiele mówi o możliwości eskalacji konfliktu. Były to z pewnością działania dla poparcia gry dyplomatycznej, prowadzonej z Francją i Niemcami.

O możliwości wojny narzuconej przez Polskę Niemcom gdyby dali się sprowokować był przekonany poseł niemiecki Moltke. Rozmawiał nawet w tej sprawie ze swoim odpowiednikiem w Warszawie na polecenie Berlina, by upewnić się jakie stanowisko reprezentuje Francja w Warszawie. Był wręcz przejęty sytuacją, i wyraźnie się uspokoił po zapewnieniu, że Francja nie ma zamiaru poprzeć ewentualnych działań militarnych ze strony Piłsudskiego.

Zachowały się przecież raporty posła Moltke'go, stanowiące dowód, że w Berlinie agresję Polski brano serio pod uwagę.

Ironią losu jest natomiast fakt, że termin wojny prewencyjnej został sformułowany w ZSRR w publikacji "Historia dyplomacji", w której opisano dyplomatyczne i wojskowe przygotowania Polski w 1933 roku wobec Niemiec.

Piłsudskiemu bliżej było do III Rzeszy niż do ZSRR. Pytanie co by zrobił, gdyby musiał wybierać, z kim pójść ramię w ramię, pozostanie bez odpowiedzi, choć moim zdaniem odpowiedż na nie jest oczywista.

Podobno zawsze są trzy wyjścia.

Zgodzę się, że polityka równowagi zakończyła się totalną klęską. O ile za życia Piłsudskiego może miała jakiś sens, to po jego śmierci, stała się mrzonką, niestety Beck i pozostali sanatorzy nie potrafili tego dostrzec.

Fakt. Trzymanie się kurczowe polityki równego dystansu było bez sensu, podczas gdy dystans ten skracał się niezależnie od woli rodzimych polityków. Ciężko jest jednak dostrzec alternatywę, która mogłaby zapobiec klęsce Polski, nie mówiąc już o wyjściu obronną ręką z sytuacji jaka zaistniała w 1939 roku.

Sojusz z jednym lub drugim napastnikiem też byłby klęską.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Witam na Forum Lansjer, mam nadzieję, że będzie Ci się tu dobrze pisało :)

Panowie, w kwestii wojny prewencyjnej. Dość oczywiste jest, że de facto i de iure nikt takiego przedsięwzięcia nie planował, nie ma rzeczywiście żadnych dokumentów i najpewniej ich nie było. Natomiast sama sprawa wojny prewencyjnej, jakby to powiedzieli Anglicy - case - już jak najbardziej tak. Hasło "wojna prewencyjna" było elementem gry politycznej pomiędzy Niemcami a Polską. Piłsudski, jak już tu napisano, mało wierzył w trwałość i skuteczność traktatów, jednakowoż, zawsze coś tam dawały w polityce. Doskonale czuł przyszłe zagrożenie ze strony hitlerowskich Niemiec, chociażby ze względu na pokrzykiwania Hitlera, zanim został kanclerzem, a dotyczące rewizjonizmu niemieckiego i to przeciwko nam skierowanego. Ba, nawet w pierwszym wywiadzie, którego udzielił po wyborze na kanclerza (dla "Sunday Express" 12 lutego), jeszcze przeciwko nam pokrzykiwał. Potem sprawę rozmydlono, a niemieckie stanowisko ulegało przemianom.

Jednocześnie, mieliśmy nie uregulowane do końca kwestie z WM Gdańsk, nasze więzi z Francją wyraźnie miękną, stosunki niemiecko-sowieckie ulegały stopniowemu ochłodzeniu (mimo dalszego obowiązywania Rapallo), dochodzi wreszcie do rozmów brytyjsko-francusko-włosko-niemieckich (co zaowocowało potem Paktem Czterech, wcześniej mamy Deklarację 5 Mocarstw) i zbliżenia zachodu z Niemcami. Skądinąd znane były też zamysły rekompensaty dla Polski utraty "korytarza", w postaci Kłajpedy. Ciekawy galimatias...

Co robi w tym momencie Piłsudski? Ano działa już od dawna. Najpierw mamy awanturę w 1932 w Gdańsku (ORP Wicher) co jest zwykłym efekciarskim, przy okazji chytrym, pokazem siły, mówiącym, że Polska nie da sobie w kaszę dmuchać. Po prostu cwany trik.

Dochodzi opisana wyżej sytuacja w 1933 roku i Marszałek gra dalej. Prowadzi zresztą dość samodzielną politykę zagraniczną, bez oglądania się na rząd czy MSZ. Sprawa ORP Wichra jest najlepszym przykładem. Częściowo oczywiście współpracuje z MSZ, który jest w zasadzie wykonawcą woli Piłsudskiego, na dodatek nie o wszystkim poinformowanym.

Rozpoczyna się więc gra, mająca na celu osiągnięcie z Niemcami porozumienia gwarantującego spokój przynajmniej na kilka lat i utrudnienie w przyszłości agresywnego postępowania wobec Polski. Piłsudski zdawał sobie doskonale sprawę z tego, że prędzej czy później Niemcy wystąpią wrogo wobec nas i będą gotowe do wojny. Już w 1934 przewidywał, że za ok. 4 lata, a mówił to podczas konferencji w Belwederze 7 marca (obecni: Mościcki, Bartel, Beck, Jędrzejewicz, Prystor, Sławek, Świtalski).

Pomocnych Piłsudskiemu w osiągnięciu zamierzeń było kilka czynników, jak chociażby taki, że ZSRR obawiał się porozumienia Polski z Niemcami, które mogło stanowić zagrożenie dla młodego, komunistycznego (umownie) państwa. Stąd gra dyplomatyczna nakierowana na zbliżenie Polski z ZSRR, która nie tylko stwarzała dla nas poczucie większego bezpieczeństwa, nie tylko odsuwała w czasie zagrożenie ze wschodu, ale była też formą nacisku na Niemcy. Z drugiej strony, Niemcy potrzebowały kilku lat spokoju, żeby odbudować narzędzie przyszłej polityki - armię.

Cała zabawa wojną prewencyjną, prawdopodobnie zrodziła się również w Warszawie, w głowie Piłsudskiego, jeśli nie, to przynajmniej dobrze wykorzystana w postaci straszaka na Niemcy. Ci ostatni, choć zdawali sobie doskonale sprawę z tego, że Francja na pewno nie weźmie udziału w takiej awanturze, że Polska raczej też sama wojny nie rozpocznie, nie chcąc się chociażby stać przysłowiowym pariasem Europy, to jednak, nie wykluczali takiej możliwości. Akcja na Westerplatte, wzmożone manewry wojsk, udział Marszałka w różnych spotkaniach, wizytowanie wojska, wszystko to miało na celu wywrzeć nacisk na Niemców przez pokazanie, że może jednak Polska zdecyduje się na wojnę. Niemcy natomiast, zakładając, że w polityce wszystko jest możliwe (co zresztą świetnie pokazali sami w 1939), bardzo obawiali się wojny w 1933, nie będąc do niej przygotowanymi. Sławetne są słowa szefa niemieckiego Sztabu Generalnego, gen. Wilhelma Adama - "Nie możemy do czasu prowadzić wojny. Musimy uczynić wszystko, aby jej zapobiec, choćby za cenę klęski politycznej." Natomiast 7 kwietnia 1933 mamy wypowiedź Konstantina von Neuratha podczas posiedzenia rządu - (...) nie możemy nie doceniać grożącego niebezpieczeństwa wojny prewencyjnej..."

Żeby nie zanudzać, już kończę nieco przydługi post, ale krócej się już nie dało, historia zbyt skomplikowana, wybaczcie ;)

Podsumowując, absolutnie mamy do czynienia ze sprawą wojny prewencyjnej, jako elementu gry politycznej, zjawisko takie i hasło zaistniało. Nikt jednak tak na prawdę nie brał tego poważnie pod uwagę, prócz może samych Niemców. Nie mamy też żadnych dowodów na to, że polska strona kiedykolwiek, choćby nieoficjalnie i poufnie, zwracała się ze sprawą wojny prewencyjnej do strony francuskiej. Ale nie można też tego w 100% wykluczyć...

Jak wiemy z historii, powyżej opisana gra w pełni się udała, uzyskano satysfakcjonujące porozumienia na najbliższe lata. Polityka równowagi zapoczątkowana przez Piłsudskiego dawała nam właśnie czas i spokój na parę lat, wg. Marszałka 4-5. Dlatego błędne jest moim zdaniem mówienie, że to polityka równowagi doprowadziła do klęski w 1939. Ten model miał funkcjonować tylko przez jakiś czas i do 1938 działał całkiem dobrze. To polityka Becka, a nie równowagi miały wpływ na rzeczywistość sławetnego września. Pierwszy gruby błąd popełnił moim zdaniem Beck w stosunku do Czechosłowacji w 1938, poza tym, fatalna była jego postawa wobec Sowietów, nie potrafił kryć swojego nastawienia do nich... Ale to już OT, zostawmy Becka... ;)

Pozdrawiam.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

Viss - ciekawe ujęcie tematu i w sumie się z nim zgadzam. Wlasnych uwag kilka:

- sytuacja wewnętrzna ZSRR na początku lat 30 tych - stanowila wyjasnienie wszystkiego - czyli dlaczego na arenie międzynarodowej podówczas ZSRR nie stanowil zagrożenia. Dzialo się tak z paru powodów [nie do końca spacyfikowana armia, nie do końca ujarzmione chlopstwo, zbyt duża rola sil bezpieczeństwa], oznaczalo to tyle, że to Niemcy byli dla nas zagrożeniem glównym

- z racji sil Niemiec, mogliśmy prowadzić politykę w W.M.G. taką jaka nam opowiadala, na przyklad z pozycji sily

- uklad o nieagresji z Niemcami dawal nam rzeczywiście kilka lat jako takiego "oficjalnego spokoju", choć z drugiej strony sami, w '39 roku jako drugi kraj, oczywiście już po Niemczech uznaliśmy zajęcie Czechoslowani i uznanie Slowacji na niepodlegly kraj. Dla mnie daleko rozmija się to z paktem o nieagresji. Mając zaś umowę i kilka lat spokoju powinniśmy pilnie obserwowac to co się dzieje w świecie politycznym i wojskowym i próbować z jednej strony blokować wszelkie próby rosnięcia w silę Niemiec, z drugiej unowocześniać armię. I jedno i drugie wyszlo nam "jak zwykle"... czyli nijak.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.